zetika16 Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Witam Z mojej praktyki powiem tak.Jeśli ktoś chce mieć artystycznie wykonane unikatowe woblery i jest w stanie za nie zapłacić po 30 czy 50 zł no to jego sprawa.Ale jeśli ktoś chce kupić woblera za 5zł to też jego sprawa. I proszę mi wierzyć - nawet owa "chińszczyzna" pogardzana przez jak widzę większość spełni swoje zadanie jeśli tylko będzie poprawnie pływać.Bo nikt nie wspomniał o banalnej prawdzie,że nie przynęta lecz wędkarz łowi Pozdrawiam - Romek K - eRKaJesteś autorem woblerów eRKa ? Oj dały mi one sporo ryb... mimo że tanie jak przysłowiowy barszcz ...I wcale nie jednorazowe ... dalej mam jakieś w pudełku ... proste i skuteczne ... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lester Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2016 (edytowane) Dla wobo to biznes , dla nas coś więcej .On chce byc pierwszy , nie lepszy. Edytowane 17 Kwietnia 2016 przez Lester Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Koledzy i po co te zjadliwe uwagi? Nigdy wam się nie zdarzyło w pierwszym rzucie urwać przynęty?Bo mi i owszem - wielokrotnie.Mówiąc o czasie życia to właśnie miałem na myśli.Więc urywając takie arcydzieła pewnie bym umarł z żalu heheheheA trwałość jako taka jest porównywalna z innymi tego typu woblerami.Urwałem - po chyba dwu miesiącach gdy woda opadła znalazłem - na pierwszy rzut oka - kawałek patyka - porośnięty okrzemkami tak wyglądał.Ale po wymyciu był "jak nowy"I widziałem też mojego woblerka totalnie zmasakrowanego.Na powierzchni nie było chyba 0,5cm kwadratowego nienaruszonego lakieru.Ale szczęśliwy właściciel stwierdził,że nie oddał by go za sto innych.10 minut....możliwe,ale trzeba czytać ze zrozumieniem - bez urazy ale niektórzy czytają ale wiedza lepiej.... Nieporozumienia wynikają z braku znajomości ekonomiki czy technologii..No ale to baaaardzo obszerne dziedziny,żeby je tu przywoływać. Kolego Lester - na Starym Kontynencie pierwszym był L Rapalla...W Polsce - dwóch Panów z Gietrzwałdu...Nawet robiąc równie dobre - tych nie przeskoczę hehehehe 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lysy69 Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Koledzy i po co te zjadliwe uwagi? Nigdy wam się nie zdarzyło w pierwszym rzucie urwać przynęty?Bo mi i owszem - wielokrotnie.Mówiąc o czasie życia to właśnie miałem na myśli.Więc urywając takie arcydzieła pewnie bym umarł z żalu heheheheA trwałość jako taka jest porównywalna z innymi tego typu woblerami.Urwałem - po chyba dwu miesiącach gdy woda opadła znalazłem - na pierwszy rzut oka - kawałek patyka - porośnięty okrzemkami tak wyglądał.Ale po wymyciu był "jak nowy"I widziałem też mojego woblerka totalnie zmasakrowanego.Na powierzchni nie było chyba 0,5cm kwadratowego nienaruszonego lakieru.Ale szczęśliwy właściciel stwierdził,że nie oddał by go za sto innych.10 minut....możliwe,ale trzeba czytać ze zrozumieniem - bez urazy ale niektórzy czytają ale wiedza lepiej.... Nieporozumienia wynikają z braku znajomości ekonomiki czy technologii..No ale to baaaardzo obszerne dziedziny,żeby je tu przywoływać. Kolego Lester - na Starym Kontynencie pierwszym był L Rapalla...W Polsce - dwóch Panów z Gietrzwałdu...Nawet robiąc równie dobre - tych nie przeskoczę hehehehe 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lester Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Koledzy i po co te zjadliwe uwagi? Nigdy wam się nie zdarzyło w pierwszym rzucie urwać przynęty?Bo mi i owszem - wielokrotnie.Mówiąc o czasie życia to właśnie miałem na myśli.Więc urywając takie arcydzieła pewnie bym umarł z żalu heheheheA trwałość jako taka jest porównywalna z innymi tego typu woblerami.Urwałem - po chyba dwu miesiącach gdy woda opadła znalazłem - na pierwszy rzut oka - kawałek patyka - porośnięty okrzemkami tak wyglądał.Ale po wymyciu był "jak nowy"I widziałem też mojego woblerka totalnie zmasakrowanego.Na powierzchni nie było chyba 0,5cm kwadratowego nienaruszonego lakieru.Ale szczęśliwy właściciel stwierdził,że nie oddał by go za sto innych.10 minut....możliwe,ale trzeba czytać ze zrozumieniem - bez urazy ale niektórzy czytają ale wiedza lepiej.... Nieporozumienia wynikają z braku znajomości ekonomiki czy technologii..No ale to baaaardzo obszerne dziedziny,żeby je tu przywoływać. Kolego Lester - na Starym Kontynencie pierwszym był L Rapalla...W Polsce - dwóch Panów z Gietrzwałdu...Nawet robiąc równie dobre - tych nie przeskoczę heheheheNo to się nie rozumiemy.Piszesz z pozycji wędkarza a nie twórcy., i jako wędkarz się z Tobą zgadzam.Też nie lubię tracić kasy na zaczepach.Dla mnie robienie wobków to hobby takie jak wędkarstwo ale jednak coś odrębnego.Nie rajcuje mnie robienie na ilość.Ja bawię się tym, co robię i robienie woblerów np po 100szt mnie nudzi i zabiera frajdę.Dlatego niech wobo sobie robi przynęty 10-cio minutowe jak to go bawi i przynosi kasę bo dużo sprzeda po niskiej cenie.Do tego nic nie mam.W tej dyscyplinie na pewno ze mną wygrywa tylko że to nie moje "zawody".I tylko o to mi chodziło . 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 17 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Kwietnia 2016 (edytowane) Pisze z pozycji i twórcy(raczej wytwórcy) i wędkarza.Ale na pewno nie kolekcjonera..a przyznam,że niektóre takie wypieszczone woblerki bardziej pasują do kolekcji niż do używania. W Średniowieczu malarz był rzemieślnikiem,dziś kucharz jest niby artystą.... A szybkość robienia...to przede wszystkim doświadczenie i właściwa ergonomia.Po stu wygiętych drutach - kolejne mogę robić z zamkniętymi oczami... A jeśli miałbym wyginać te druty indywidualnie do każdego korpusu,to pewnie trwało by to 10x dłużej.Tylko - czy ja się mam pasjonować wyginaniem drutu ????Czy struganie,szlifowanie,lakierowanie to naprawdę tak fascynujące zajęcia?????Czy nie lepiej ten czas spędzić nad wodą,czy choćby na spacerze? I jeszcze jedno - woblerowe mity. że drewno lepsze,że stelaż musi być jednoczęściowy,że tylko żywica zapewni wieczną trwałość powierzchni...pare innych też by się znalazło.. Mity podtrzymywane choć są tylko mitami. I jeśli kto lubi robić coś dłużej i w trudniejszy sposób - to ok.Ale optymalizacja pewnych czynności pewnie skróciła by czas o połowę. Ot choćby woblery z dwu połówek sklejane - nie widzę żadnego racjonalnego uzasadnienia,aby tak robić... A co do różnorodności - takich wzorcowych pojedyńczych sztuk mam pewnie ze 200. W kolekcji...znaczy w pudełku.... Pozdrawiam - Romek - eRKa Edytowane 17 Kwietnia 2016 przez wobo 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PGr1 Opublikowano 18 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Kwietnia 2016 Mało który wobler nie mojego autorstwa został w moich rękach (posprzedawane, rozdane, latami nic nie kupowane), ale głęboko w skrzyni jest schowana jedna eRKa. Malutki woblerek, który dawał mi pierwsze planowe klenie, był o wiele łowniejszy od wszelkich innych, jakimś cudem wiele lat służył i nie pochłonęła go natura. Nigdy już nie będzie wodowany, mimo że taki zwykły, to jest kawałek moich wspomnień. Kilka lat temu, podczas pewnych zawodów, podarowałem towarzyszącemu na łodzi zawodnikowi swój wyrób; Witek chcąc się zrewanżować wyciągnął spory pęk splątanych woblerów eRKa i chciał żebym coś sobie wybrał... ale to już nie była ta sama moja eRKa i po czasie wydałem dalej. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Gdzieś w dyskusji padło, że porównywanie się z Japończykami nie ma sensu i powiem, że jak najbardziej nie ma sensu.Przepaść kulturowa i cywilizacyjna jest tak ogromna, ze szkoda mówić. Kiedy my lataliśmy po lasach w skórach i zaganialiśmy do jakiś dziur tury by je ubić kamieniami, oni już mieli szkoły rzemiosła i tradycję pracy w drewnie. Dzisiaj nadal praca ludzkich rąk jest tam najwyżej ceniona, odwrotnie niż w Polsce.Czasami jak czytam niektóre wypowiedzi to wznoszę oczy do góry i pytam - widzisz i nie grzmisz. Bo do kogo aspirujemy, albo co chcemy zaoferować światu - taniość, gówniany marketing, żenującą prezentację na miarę kraju trzeciego świata. Pewnie, że nie mamy co się porównywać z Japończykami, bo tam buduję się wizerunek marki, a nad cenę przedkłada się jakość i przede wszystkim Wartość. Firma taka jak Salmo, to perełka, to samorodek diamentowy w kupie miałkich wyrobów masowo tłuczonych z dumnym napisem Made in Poland. Salmo to minimalna poprzeczka dla piankowych wytwórców krajowych. W drewnie, jak najbardziej Japonia i takich poziomów trzeba sięgać by z dumą mówić zrobiono to w Polsce. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Gdzieś w dyskusji padło, że porównywanie się z Japończykami nie ma sensu i powiem, że jak najbardziej nie ma sensu.Przepaść kulturowa i cywilizacyjna jest tak ogromna, ze szkoda mówić. Kiedy my lataliśmy po lasach w skórach i zaganialiśmy do jakiś dziur tury by je ubić kamieniami, oni już mieli szkoły rzemiosła i tradycję pracy w drewnie. (...)To oficjalna wiedza wyniesiona ze szkoły. I lekkim ślizgiem gdzieś tylko myknie informacja o "jakiś tam" dymarkach świętokrzyskich. No, bo poco zagłębiać się w temat, który czarno na białym wskazuje, że w czasach, gdy podobno na naszych ziemiach ganiali półnadzy niedorozwoje, produkcja żelaza wystarczała do wyposażenia milionowej armii? Poco półkoczowniczym ludom taka produkcja żelaza, o tym oficjalna historia milczy. Gdyż mogłoby się okazać, że nasza historia i kultura są dużo starsze i bogatsze od japońskiej, czy nawet (według niektórych autorów "wyklętych") - chińskiej. Inna sprawa, że splotem okoliczności, których nie czas i miejsce przywoływać, wiele z tej naszej spuścizny, często bezpowrotnie - utraciliśmy. Jednak posiadamy wiele cech, które potencjalnie mogą doprowadzić do prawdziwego rozkwitu. Najważniejszym jest tu kreacjonizm, bezustannie manifestowany na mnogie sposoby. To sprawia, że czuję się dumny, że jestem Polakiem. W większości nie potrzebujemy pomocy. Dostęp do wiedzy i nie przeszkadzać, a potrafimy nie tylko dogonić, ale wręcz liderować w wielu dziedzinach. Mam nadzieję dożyć czasów, że w tworzeniu woblerów również. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Januszu, to, że produkowaliśmy nie oznacza, że osiągnęliśmy kunszt. Dziwnym trafem setki młodych krajanów uczy się jak wykuwać Japońskie miecze, a nie polską białą broń. To, że produkowaliśmy ceramikę, nie oznacza, że chcemy ją mieć w domu. Jakoś nie widzę, żebyśmy zabijali się na aukcjach o krajowe skorupy z przed tysięcy lat. I o tym mój post wyżej. Przepaść i tyle. Nie mam złudzeń. Jasne, że pomocy nie potrzebujemy, za to dobrych wzorców tak, i nie po to jak to robią rodzimy twórcy, czyli zwyczajnie kopiować przynęty z kraju kwitnącej wiśni, lecz po to by móc pójść inną własną drogą. W tworzeniu woblerów już jesteśmy w czołówce dzięki garstce ludzi i cieszę się, że nie muszę czekać na te czasy lecz żyję w nich Natomiast co do obniżania wartości rękodzieła, mówię NIE, i nie trzeba się z tym zgadzać, bo nie o to chodzi. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Przepaść kulturowa i cywilizacyjna jest tak ogromna, ze szkoda mówić. Kiedy my lataliśmy po lasach w skórach i zaganialiśmy do jakiś dziur tury by je ubić kamieniami, oni już mieli szkoły rzemiosła i tradycję pracy w drewnie. Dzisiaj nadal praca ludzkich rąk jest tam najwyżej ceniona, odwrotnie niż w Polsce. A nie sądzisz czasem,że także dzięki takim poglądom się to dzieje?? A swoją drogą - młodzi Japończycy preferują wirtualne narzeczone - tego im mam zazdrościć i na tym się wzorować??? Już Rej pisał,że Polacy nie gęsi...Ale wygląda,że jednak nadal gęsi skoro swego nie szanują. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 19 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2016 "Natomiast co do obniżania wartości rękodzieła, mówię NIE, i nie trzeba się z tym zgadzać, bo nie o to chodzi." Jak postawisz tą granicę??? Co jest a co nie rękodziełem???Czy rękodziełem są ręcznie pomalowane - pędzelkami piankowe korpusy wyjęte z foremki wyciętej na maszynie CNC i zaprojektowane w CAD?Czy może foremka też ma być ręcznie zrobiona - jako warunek owego legendarnego rękodzieła? Czy koniecznie trzeba korpusy zanurzać pojedyńczo w lakierze,aby było rękodzieło?Na listewce zamocowanych 25 to już nie?? A czas 1/25 w porównaniu z pojedyńczą sztuką. Itp itd. Do jakiej kwoty będzie to akceptowane,a poniżej już nie??? Wobler ma poprawnie pływać a reszta to tylko nasze mity. Dziękuję za uwagę..wygląda,że włożyłem kij w mrowisko hehehehe Pozdrawiam - Romek K eRKa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spinnerman Opublikowano 20 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2016 (edytowane) Trzeba zauważyć, że polski woblerowy hand made do obecnej formy ewoluował wiele lat.Początki ukierunkowane były na wytwarzanie przynęt niedostępnych na naszym rynku; znanych nielicznym z zagranicznej prasy czy literatury i podobno bardzo skutecznych. Tak powstały pierwsze w Polsce woblery z kory topolowej i wielu innych gatunków drewna. Były to przynęty względnie przypominające rybkę i w zasadzie nic poza tym. Pomimo to reagowały na nie drapieżniki, i to całkiem nieźle. Zaczęto więc udoskonalać te brzydale pod względem wyglądu i pracy. Kolejnym krokiem było tworzenie coraz to nowszych modeli z przeznaczeniem na konkretne gatunki ryb. Później pojawiły się specjalizacje w łowieniu konkretnych gatunków, czego konsekwencją były nowe konstrukcje przynęt -smużaki, chlapaki, przecinaki itd. niedostępnych w obiegu masowym i piekielnie skutecznych. Z tych hendmejdowych arcydzieł niewątpliwie korzystali producenci przynęt masowych wprowadzając ich odpowiedniki do swojej oferty. Obecnie, kiedy rynek zalany jest milionami ogólnie dostępnych lepszych i gorszych przynęt, hand made staje przed zadaniem tworzenia przynęt o cechach i właściwościach czyniacych je Przedewszystkim znakomitymi narzędziami do połowu ryb. Aby to osiągnąć, nie wystarczy już tylko wiedza jak wystrugac czy odlać woblera i gdzie wkleić kawałek ołowiu. Tak jak przyszedł czas przesytu "masówką", tak też nadszedł czas przesytu kolorowo-jarmarcznym hand made i coraz większym zainteresowaniem cieszą się przynęty faktycznie użytkowe; może nie piękne ale znakomite w swej skuteczności. I to jest przede wszystkim wyznacznik wartości i ceny przynęty Hm, bez względu na to czy robi ich ktoś 20, 200 czy 2000 jednorazowo.Pozdrawiam. Edytowane 20 Kwietnia 2016 przez spinnerman 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 20 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2016 Romku - wobo. My dyskutujemy o wzorcach fachowości, kunsztu ręcznego rzemiosła i cenienia własnej pracy i wiedzy, a nie o tym jak się umawiać na randki. To jak wytwarza się wobler, w sensie - czas, szybkość, nie ma tu znaczenia. Tak jak napisał wyżej Adam, czy ktoś robi 20, czy 2000 jednorazowo, też nie ma znaczenia. Bo jakie? Każdy mierzy siebie własną miarą i jest to jego osobista sprawa. Jak cenisz to co robisz, tak wyceniasz swoją pracę, twoja sprawa. Za tą samą pracę wykonaną w czasie jednej godziny możesz życzyć sobie 5zł albo 50zł i toTY sam o tym decydujesz, a nie klient. Klient ma prawo się targować, grymasić, odmawiać, albo nawet zapłacić więcej niż sam proponujesz. Tak po prostu wyglądają zdrowe relacje w sprzedaży. Jak ci pasuje, że rękodzieło to foremka, kalkomania i chlup w lakier, to też twoja sprawa. Ale to nie jest rękodzieło, tylko montaż ręczny. Długopisy też składa się ręcznie i nie kupujesz ich jako rękodzieło O rękodziele mówimy wtedy, kiedy człowiek nadaje kształt, formę ręcznie, np. wyplata kosz z wikliny, tka na tradycyjnym krośnie, wytwarza garnki na kole garncarskim, rzeźbi. Innymi słowy do wytworzenia przedmiotu używa własnych rąk. Taki wyrób może być prosty, użytkowy, jak chociażby drewniana łyżka albo artystyczny - drewniana łyżka przedrzeźniana, inkrustowana bursztynem i srebrem. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Harjer Opublikowano 20 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2016 Robert.Doskonale to ująłeś i chyba zakończyłeś kipienie garnuszka, bo nie widzę tutaj mrowiska jak mówi @wobo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PGr1 Opublikowano 20 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2016 (edytowane) Romku eRKa, odpiszę na PW tutaj, bo ja jednak wolę żeby szersze grono przeczytało dlaczego "ŁOWNIEJSZY".Wyżej inaczej pisałem posta, ale przypomniał mi się Twój "wyjątkowy wyrób", nie chciałem się rozpisywać, tak masz inne postrzeganie lurebuldingu, ale przykład z "moim" eRKa miał Ci pokazać że i Twoje wyroby potrafią być niezwykłe.Przy okazji go zmierzę, ale to był jednokotwiczny wobek, korpus przypominał większość teraźniejszych woblerów z jajem tylko ten bez jaja, mniejszy ster miał i raczej niedociążany.Domyślam się że powstały spore ilości "identycznych", ale nawet w Twojej technologii drut mógł się inaczej ułożyć, gęstość, spienienie, mogły sprawić że stał się "łowniejszy".Z kilkudziesięciu jakie miałem, kilka było w takim kształcie, różne kolory, ale w tym przypadku o jakiś szczegół pracy przynęty chodziło.Nie był "łowniejszy" dlatego że więcej nim łowiłem, wprost przeciwnie, szkoda mi było tą przynętę używać, tylko na zawodach był, albo w bardzo bezpiecznych miejscach. Na szczęście nie miałem go w pudełku z prawie wszystkimi kleniówkami, które zostawiłem nad rzeką jak jechałem na pogotowie z woblerem w brodzie tylko 3 małe woblerki to przetrwały, które po jakiś zawodach przypadkowo wylądowały w pudełku z paproszkami.Często ludzie mi mówią "ty to masz woblery za darmo", tylko ten co tak myśli, nie przelicza mojego poświęconego czasu, że bardziej opłaca się w tym czasie pracować zawodowo i kupić produkcyjne wyroby.Co do zastosowania pewnych materiałów i technologi Robert dobrze to ujął.Wyżej już było napisane, dla jednego to będzie praca, dla innego sposób na dorobienie, ale jest też szerokie grono co traktuje to hobbystycznie. Pozdrawiam - Piotr PGr Edytowane 20 Kwietnia 2016 przez *Hektor* 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Kwietnia 2016 "O rękodziele mówimy wtedy, kiedy człowiek nadaje kształt, formę ręcznie, np. wyplata kosz z wikliny, tka na tradycyjnym krośnie, wytwarza garnki na kole garncarskim, rzeźbi. Innymi słowy do wytworzenia przedmiotu używa własnych rąk. Taki wyrób może być prosty, użytkowy, jak chociażby drewniana łyżka albo artystyczny - drewniana łyżka przedrzeźniana, inkrustowana bursztynem i srebrem." No tak się składa,że tylko własnych rąk używam,czasem jeszcze narzędzi ręcznych...bądź elektronarzędzi.Ale tak chyba wszyscy robią? Ale widzę,że problem w czym innym. Za dużo tu artystów. Ale Panowie na litość Boską....Dopóki przedmiot ma cechy użytkowe to sztuką nie jest.Z jajek Fabergé jajecznicy nie usmażysz... a sedes,choćby wykonany ze złota i wysadzany diamentami nadal służy tylko do s.... co to za sztuka?? Piotr - to eRKa model 2 Zadałem na priv pytanie - Jak zdefinować łowność??? To takie kolejne magiczne słowo MIT... Pozdrawiam Romek - eRKa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sukingad Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Kwietnia 2016 (edytowane) Za dużo tu artystów. Ale Panowie na litość Boską....Dopóki przedmiot ma cechy użytkowe to sztuką nie jest. Już się zaczynasz Romek kręcić jak w przeręblu hehehe Też nie przepadam za epatowaniem artyzmem i uduchowieniem na poziomie członka sekty ale niezaprzeczalnym faktem jest, że w obrocie funkcjonują przedmioty stanowiące sztukę użytkową i ten segment do takiej się zalicza.Wracając do tematu wątku, dzisiaj zrobiłem sobie próbę usprawnienia produkcji w podziale na procesy i najważniejsze czynności. Wynikło z niej, że zmiana form do odlewania na zbudowane całkowicie wg mojej koncepcji, będzie miała pozytywny wpływ na wszystkie pozostałe etapy produkcji, zaoszczędzi mi mnóstwo czasu i nerwów. W załączeniu "wyciąg" Edytowane 21 Kwietnia 2016 przez Hesher 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spinnerman Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Kwietnia 2016 [quote name="joker" post="1889071" timestamp="1 Jak ci pasuje, że rękodzieło to foremka, kalkomania i chlup w lakier, to też twoja sprawa. Ale to nie jest rękodzieło, tylko montaż ręczny. Długopisy też składa się ręcznie i nie kupujesz ich jako rękodzieło O rękodziele mówimy wtedy, kiedy człowiek nadaje kształt, formę ręcznie, np. wyplata kosz z wikliny, tka na tradycyjnym krośnie, wytwarza garnki na kole garncarskim, rzeźbi. Innymi słowy do wytworzenia przedmiotu używa własnych rąk. Taki wyrób może być prosty, użytkowy, jak chociażby drewniana łyżka albo artystyczny - drewniana łyżka przedrzeźniana, inkrustowana bursztynem i srebrem. Nie zgodzę się Robert ze stwierdzeniem, że rękodzieło to tylko woblery z drewna. Formy do piany, czy żywicy też ktoś musi zrobić ręcznie, a wcześniej wystrugać sobie model do tych form. Nawet jak masz gotowe kształtki, to pomalować to też trzeba, a i przyozdobić jakim brokacikiem można Tak naprawdę, to właśnie inwencja twórcza w zdobnictwie naszych zabawek jest gdzieś głęboko zakorzeniona w idei HM. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Banjo Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Temat zaczyna schodzić w kierunku co jest Hand made, a co już nie jest. Podano różne przykłady, ale jak to w życiu bywa wyznaczenie granicy wyrobu który jest hand made, a który już nie jest, jest bardzo trudne i płynne. Sam nie robię przynęt, ale też zabiorę głos. Wszystko zależy gdzie sobie postawimy granicę. Już podaję przykład skrajny. Może znaleźć się ortodoksyjny rękodzielnik i stwierdzić, że drut na stelaż też trzeba wykonać samodzielnie a nie kupić, podobnie z drewnem, najlepiej to sobie je posadzić, ściąć, wysuszyć i dopiero strugać, a farba, lakier skąd się wzięły. I inny skrajny przypadek. Ręczne pomalowanie korpusu także ktoś może uznać za rękodzieło. Dla każdego ta granica może być gdzie indziej. Podałem skrajne przypadki, a ile jeszcze jest pomiędzy nimi. Nie ma co się sprzeczać, udowadniać czegokolwiek.Dla mnie z punktu kupującego ważne jest to, że chce Wam się je robić, poświęcać czas, przezwyciężać niepowodzenia, aby ostatecznie dojść do super przynęty. I nieważne czy to będzie z formy, czy ręcznie strugana. Ważne, aby była. Co do kosztów . Dla mnie cena woblera wynosi tyle ile mogę za nią zapłacić. Jeśli nie stać mnie na nią nie kupuję, lub zbieram fundusze, albo kupuję mniej. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Nie zgodzę się Robert ze stwierdzeniem, że rękodzieło to tylko woblery z drewna. Tego nie twierdzę. Banjo Temat zaczyna schodzić w kierunku co jest Hand made, a co już nie jest. Podano różne przykłady, ale jak to w życiu bywa wyznaczenie granicy wyrobu który jest hand made, a który już nie jest, jest bardzo trudne i płynne. Problem polega na tym, że my sami powinniśmy ( o ile nam na tym zależy) dookreślić co jest rękodziełem, a co nie. W Polsce nie mówimy o budowaniu przynęt, tak jak to jest na świecie. Tam lurebuilding nie oznacza hand made dla każdego wyrobu, a u nas tak niestety jest. O jedno tylko mogę prosić. Tylko dlatego, że chcecie zarobić na tym pieniądze, nie rezygnujcie z jak najwyższych standardów określających proces wytwarzania danego rodzaju przynęt, który zakwalifikuje ją jako rękodzieło. Nie zaniżajcie poprzeczki z jednego powodu, odpadniecie z czasem tak po prostu. I zdziwicie się, jak ci, którzy tak łatwo się nie poddali nigdy nie będą narzekać na brak klientów. Będzie tu dokładnie tak samo, jak jest w Europie Zachodniej czy w Japonii. Będzie to szybciej niż wam się wydaje. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spinnerman Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Kwietnia 2016 Tego nie twierdzę. Problem polega na tym, że my sami powinniśmy ( o ile nam na tym zależy) dookreślić co jest rękodziełem, a co nie. W Polsce nie mówimy o budowaniu przynęt, tak jak to jest na świecie. Tam lurebuilding nie oznacza hand made dla każdego wyrobu, a u nas tak niestety jest. O jedno tylko mogę prosić. Tylko dlatego, że chcecie zarobić na tym pieniądze, nie rezygnujcie z jak najwyższych standardów określających proces wytwarzania danego rodzaju przynęt, który zakwalifikuje ją jako rękodzieło. Nie zaniżajcie poprzeczki z jednego powodu, odpadniecie z czasem tak po prostu. I zdziwicie się, jak ci, którzy tak łatwo się nie poddali nigdy nie będą narzekać na brak klientów. Będzie tu dokładnie tak samo, jak jest w Europie Zachodniej czy w Japonii. Będzie to szybciej niż wam się wydaje.Prorok jaki, czy co? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Night_Walker Opublikowano 22 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Kwietnia 2016 "Problem polega na tym, że my sami powinniśmy ( o ile nam na tym zależy) dookreślić co jest rękodziełem, a co nie." Ładnie ujęte. Natomiast reszta posta brzmi jak kazanie księdza z ambony. Czy innego świętego. Szkoda, że święty jest świętym póki mu się nie przyjrzeć za dokładnie. Dla mnie zeby robić prawdziwy handmade, to w każdy kawałek pracy trzeba włożyć część duszy. A później to sprzedać. Jakoś nie wyobrażam sobie siedzieć nad rzeźbą 30-40h, dać ją do pomalowania, co mojej dziewczynie zajmie pare/parenaście kolejnych godzin, a później to sprzedać. Z tego można zrobic gift dla kogoś, kto doceni co najwyżej. Ale sprzedać Za ile? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
badtobone Opublikowano 22 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Kwietnia 2016 odniose sie troszke do czasu potrzebnego na zrobienie woblera. Robilem woblery z zywic i pianek. Takie przynety z form (sztuk dajmy na to 10) to zarowno pol godziny na zrobienie jednorazowki jak i troszke wiecej na dopieszczenie detali. Moze mnie tu ktos wysmieje ale strugam z drewna a czas potrzebny na zrobienie partii 10 sztuk to jakies dwa tygodnie. Wiem wiem zaszalalem ale wliczam w to procesy schniecia itp itd. Przez te dwa tygodnie samego siedzenia nad tymi 10-cioma sztukami to jakies 30-40 roboczogodzin. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spinnerman Opublikowano 22 Kwietnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Kwietnia 2016 odniose sie troszke do czasu potrzebnego na zrobienie woblera. Robilem woblery z zywic i pianek. Takie przynety z form (sztuk dajmy na to 10) to zarowno pol godziny na zrobienie jednorazowki jak i troszke wiecej na dopieszczenie detali. Moze mnie tu ktos wysmieje ale strugam z drewna a czas potrzebny na zrobienie partii 10 sztuk to jakies dwa tygodnie. Wiem wiem zaszalalem ale wliczam w to procesy schniecia itp itd. Przez te dwa tygodnie samego siedzenia nad tymi 10-cioma sztukami to jakies 30-40 roboczogodzin. Dokładnie jak mówisz.Inaczej to wygląda jak ktoś wyrabia stricte zarobkowo, ma lokal, czas, dopracowaną technologię i doświadczenia. Inaczej, gdy ktoś robi małe partie na użytek własny i kolegów. Dla Ciebie te 10 woblerów, na zrobienie których poświęciłeś tak wiele czasu, jest więcej warte niż 100 woblerów wykonanych w czasie kilkakrotnie krótszym i przy mniejszym nakładzie pracy. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.