Skocz do zawartości

Zmiany w regulaminie 2016


Rekomendowane odpowiedzi

Koledzy żadne przepisy, choć urosły by do wielkości książki telefonicznej, nie zastąpią nam zdrowego rozsądku i etyki wędkarskiej.Trzeba sobie odpowiedzieć po co idziemy tak naprawdę nad wodę.Moim zdaniem RAPAR powinien wskazywać tylko ogólne zasady korzystania z dobra jakim jest woda i ryb,które w niej jeszcze pływają.Wiem że niektórym się tego nie wytłumaczy, bo chodzą nad wodę po mięso.Dla takich żadne przepisy nie są ważne i znajdą sposób aby je ominąć.Ja osobiście mam swój'' mały rapar''Minimum szkód dla środowiska z którego korzystam,maksimum czasu poświęconego na moje hobby.Nurtuje mnie pytanie; Co by było,gdyby wprowadzono całkowity zakaz zabierania ryb? Ilu z nas zapłaciło by składkę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bartku, bardzo optymistyczna. Wg. statystyk na spinning i muchę łowi mniej niż 10% wędkarzy, nie licząc sporadycznego "przerzucenia za szczupakiem jak na żywca nie bierze". A wśród grunciarzy C&R praktycznie nie funkcjonuje. Składkę opłaciloby może 30% muszkarzy i spinningistów, garstka karpiarzy (chociaż oni bez względu na podejście łowią najczęściej na komercji), i jakiś niewielki odsetek spławikowców z zacięciem sportowym.

Zresztą wcale nie wydaje mi się , żeby to było konieczne. Wystarczy wprowadzić oddzielne opłaty - za prawo połowu i osobno wykupywany limit ryb do zabrania. Tyle że to utopia biorąc pod uwagę kto i jak zarządza PZW.

 

Co do dokładnego opisu prawnego to jest niemożliwe , żeby uwzględnić każdą możliwą sytuację i nie zostawić furtki do kombinatorstwa, w czym jesteśmy jako naród mistrzami świata. I tak każde prawo ma sens jeśli jest w zauważalnej skali egzekwowane, a wszyscy wiemy jak wyglada ilość kontroli. Upilnowanie wielu wód jest technicznie niewykonalne, i tu byl dobry przepis o wzajemnej kontroli wędkarzy sprzed wielu lat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 wśród grunciarzy C&R praktycznie nie funkcjonuje

 

Skąd takie rewelacje ? Ja czasem lubię posiedzieć ze spławikiem, raz na ruski rok rzucę też gruntówkę, ryby wypuszczam niezależnie od metody połowu. Myślę, że nie jestem jedyny, wiem o tym, bo widzę.

 

Ale mitologizowanie muszkarzy i spinningistów to częsta przypadłość ;) .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - PZW wraz ze swoich archaicznym RAPR utrzymuje pewną rzeczywistość i na zmienie tej rybacko-wędkarskiej gospodarki nikomu we władzach związku nie zależy. Dlatego też RAPR nadal tkwi dobre dwie a może i trzy dekady wstecz i moim zdaniem w najbliższych latach się to raczej nie zmieni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robercie, to nie mitologia tylko moje obserwacje. Zresztą napisałem że są splawikowcy i grunciarze wypuszczający ryby. Tyle że w moich okolicach to kuriozum i rzadkość.

A sam napisałeś że CZASEM lubisz posiedzieć ze spławikiem. Czyli odwrotnie niż rzesza łowiąca na grunt a okazyjnie łapiąca na spina.

Do mitologizowania muszkarzy czy spinningistów mi daleko, widzę co się dzieje nad wodami pstrągowymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, nie znam takich statystyk. Patrząc z mojego punktu widzenia, odbieram to inaczej. Według moich obserwacji (woda typowo nizinna) spinningistów jest około 20-25%. 

 

Jestem zdecydowanie przeciwko stygmatyzowaniu osób zabierających ryby. Należy znacząco obostrzyć regulamin, ustanowić limity ilościowe w okresach tygodniowych, miesięcznych, rocznych, szczegółowo analizować rejestry i z tego wszystkiego wyciągać konsekwencje. W niektórych Okręgach to już działa, da się to zrobić i coraz większa liczba ZO zaczyna to rozumieć. Tak ogromna presja, jak dziś, wymusza zmianę. 

 

Problem kontroli i przestrzegania wszelkich regulacji mocno kuleje w naszym kraju. Mimo wszystko widzę coraz więcej światła w tunelu. Wielu wędkarzy narzeka, choćby na forum, że nie widzi kontroli od dawna. Ja spotkałem się ostatnio z narzekaniem, że jest za dużo. Lataliśmy po rzece, jeden gość stwierdził, że to już przesada, jest kontrolowany czwarty raz w jeden weekend.  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie potępiam samego faktu, iż ktoś zabiera rybę. O ile robi to zgodnie z prawem i rozsądnym umiarem.

Natomiast statystyki wziąłem z publikacji m.in. Okręgu Katowickiego, piszesz o obserwacjach znad rzek - pamiętaj że większość grunciarzy łowi na wodach stojących. Faktem jest, że dziś liczba spiningistów jest zdecydowanie większa niż 20 lat temu.

 

Co do całej reszty tego co napisałeś - absolutnie się zgadzam. Z naciskiem na kontrolę i egzekwowanie prawa, choćby nawet obecnego.

Daleki jestem od zwalania całej odpowiedzialności za stan wód na wędkarzy, ba, uważam że nawet najgorsza mięsiarska presja jest niczym przy kłusolach, kormoranach, regulacjach rzek, i obniżeniu poziomu lustra wody. Nie mówiąc o zatruciach rzek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, w niedzielę 1 maja. Zgodnie z prawem sobota nie jest dniem ustawowo wolnym od pracy.

W 2017-tym 1 maja wypada w poniedziałek i wówczas okres ochronny kończy się o północy w sobotę.

Tak to jest jak się nie czyta ze zrozumieniem... A może człowiek juz doczekać sie nie może...

 

W sobotę możesz szykować taktykę i sprzęcik a na spokojnie w niedzielę sobie zapolujesz.   ;)

Taktykę, to od 1 stycznia już szykuje :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka odnośnie regulaminu w moim okręgu. Nie wiem, czy to na plus czy na minus. Mianowicie, w zezwoleniu ( ta kontrowersyjna książeczka) jest wpis taki, że ryby czterech gatunków należy bezwzględnie zabrać z łowiska. Są to : karaś srebrzysty, amur, tołpyga i pstrąg tęczowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amur i tołpyga raczej nie budzą kontrowersji jako gatunki obce i szkodliwe.

Karaś srebrzysty - tu vhyba zależy od wody, jesli gdzieś nie ma już linów, karasi złocistych, a jest szczupak - to przecież kaczodzioby japońca wciągnie równie chętnie i tu bym nie przesadzał. Natomiast nakaz zabierania tęczaka jest dość dziwny. Brzmi to jak typowe pokłosie niewiedzy i betonu PZW, do jednego wora wszystkie gatunki obce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@etherni, jak zwykle masz swoje zdanie i uważasz, że jest jedynie słuszne. Karaś srebrzysty jest tragedią dla naszych wód, jest gorszy od tęczaka, bo się u nas rozmnaża, wypiera inną białą rybę, jest bardzo plenny. W wodzie powinny być rodzime ryby, jeśli są japońce i karpie, to praktycznie nie ma ani linów, ani karasi pospolitych. Dlatego popieram to co zarządził PZW Poznań i Elbląg, szczególnie zakaz stosowania japońca jako żywca. To podstawowa droga rozprzestrzeniania tego rybiego chwasta.

Edytowane przez R0BERT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy fragment z Wędkarza Polskiego opisujący tarło Japonki " ważna cechą, która pozwala karasiom srebrzystym opanowywać nowe wody, jest ich dziwaczny rozród.  Samce własnego gatunku. wcale nie są im potrzebne. Zjawisko to nazywa się gynogeneza i polega na tym, że samice japońców wykorzystują  mlecz innych gatunków do pobudzenia własnej ikry do rozwoju. Nie występuje przy tym mieszanie gatunku i z ikry japońców wykluwają się tylko samice, które są niemalże klonami swoich matek. Karasie na rozmnażaniu gynogenetycznym zyskują, natomiast inne ryby dużo tracą nie doczekując się własnego potomstwa, a przecież kontynuacja gatunku to najważniejszy cel w życiu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...