jerry hzs Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Nie ma szans na to ze mozna by wprowadzic tu wymiar bo one wszystkie gina wyciagane z dna . Tylko limit . U nas DNR ostatnimi laty bardzo surowo traktuje lamaczy prawa . Wynika to z tego ze kryzys zubozyl kasy i wszedzie szuka sie pieniedzy . Lamacze przepisow maja przej.... obecnie . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
danielXR Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Skoro i tak dyskusja zeszła na bok z wyników na sens C&R na morzu to ja zapytam przewrotnie: na jakiej podstawie uważacie że uwolnione ryby nie przeżywają ??? Spostrzeżenia z jednego rejsu lub porównywanie dorszy z okoniami to trochę za mały materiał dla stawiania tak mocnej tezy jak bezsens wypuszczania ryb w morzu.... Ja tych rejsów przez ostatnie lata mam trochę na koncie i jeszcze nie spotkałem z sytuacją gdzie wszystkie złowione ryby wypływałyby na wierzch stając się pokarmem mew. Owszem, pojedyncze ryby czasem widywałem, szczególnie w początkach mego łowienia , gdzie na statku ryba wyciągnięta ekspresowym tempem z 30 metrów na kiju do 300 gr, niedbale odhaczona i rzucona do wody z wysokości kilku metrów faktycznie nie miała sił wrócić do środowiska, a mewy na to tylko czekają. Jednak od kiedy łowię ryby normalnie , gdzie holuje się je stosunkowo lekkim sprzętem , bez wyścigów kto szybciej - bo druga już czeka do brania w kolejce, gdzie normalnie się postępuje z rybami to jeszcze mi się nie zdarzyło żeby jakaś konała na powierzchni, nawet jeśli okazałoby się że hol jej zaszkodził to dokończy żywota na dnie, stając się nadal częścią ekosystemu...Mój kolega ichtiolog z którym łowimy czasem dorsze, a zajmujący się do dziś czynnie ich badaniem, twierdzi że nikt nigdy nie badał i nie może powiedzieć jaka jest tak naprawdę przeżywalność wypuszczanych dorszy. A nawet gdyby okazało się ze na 10 wypuszczonych przeżyje np 7 to tylko i aż 7. Jak wali się wszystko w łeb tłumacząc swoją pazerność nieprzeżywalnością dorszy , to w kasterce na pokładzie ta statystyka już nie istnieje, tu śmiertelność wynosi 100%. Dużo zależy jak rybę się holuje, z jakiej głębokości, jak się ją potem uwalnia. Ta sama zasada obowiązuje na wszelkich wodach i ze wszelkimi rybami, nie tylko na morzu. Jednak o ile na śródlądziu uważam że szybki hol na mocnym zestawie jest najbezpieczniejszy dla wypuszczanej ryby , to w przypadki ryb morskich wyciąganych z dużych głębokości zasada jest odwrotna: stosunkowo wolny i spokojny hol pozwalający rybie na wyrównanie ciśnień.... Dla przykładu powiem ze łowiąc w ostatnią niedzielę złowiliśmy naprawdę dużo dorszy, kolega po 40 przez niego wyholowanym stwierdził ze dalej nie chce mu się liczyć...Zabraliśmy po regulaminowe 7 na osobę. Z całej masy wypuszczonych ryb nie widziałem ani jednej płynącej po powierzchni czy konającej po wypuszczeniu...Wszystkie odpływały w dobrej kondycji głąb morza. Fakt że łowiliśmy je lekko i płytko (15-20m). Nie mam doświadczeń w łowieniem na naprawdę dużych głębokościach jak np w Norwegii, być może ryba wyholowana z np 80 m zachowywała by się inaczej. Ja tylko jak zwykle powiem na koniec: nie można generalizować Panowie, pozory czasem mylą.... Pozdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artur Z. Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Łowiłem u Ciebie Daniel 2 razy , zeczywiście na płytkich wodach wokół Kołobrzegu ryby były w bardzo dobrej kondycji po złowieniu, nie widac było po rybie oznak dekompresji, ale łowiliśmy tam maxymalnie do 25-30 metrów, ostatnio łowię we Władysławowie ( mam tam duzo bliżej po prostu) na głebokościach 2x większych , ostatnio max na 75 metrach, niestety musze stwierdzić że ryby z tej głębokości nie ma po co wypuszczać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerry hzs Opublikowano 19 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2010 Moze inaczej ...u mnie sprawy przepisow sa mocno dopracowane w szczegolach . Wynika to z tego ze ichtiolodzy , ludzie z DNR , doskonale znaja zwyczaje ryb , okresy wedrowek i na podstawie tego tworzy sie przepisy . Przepisy ktore sa ruchome bo to caly czas jest kontrolowane . Dalem przyklad okoni lowionych w okresie kiedy ida lub siedza przy dnie na glebokosci 30-50 m i zaden wyciagniety nie przezywa . W momencie zlowienia kompletu na lodzi wedki musza byc zlozone . Gdy okonie juz dojda pod brzeg i tam sa lowione przez wedkarzy brzegowych tez sa zabierane bo po to sa lowione aby zjesc ale juz tu mozna je wypuszczac . Kazda ryba ma swoj czas , miejsce i przepis/paragraf ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomaszek Opublikowano 20 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2010 Mnie w dyskusji o polskim limicie rekreacyjnego połowu dorsza na Bałtyku zastanawia jedna zwykle jedna i ta sama rzecz. Czy wytykającym „typowo polskie siermiężne łowienie” i dalej „gumofilcostwo” oraz „bezsens c&r na dorszach” tak właściwie chodzi o: a) Przestrzeganie przepisów prawa Ochronę gatunkowąc) Wątpliwe argumenty z cyklu „robisz krzywdę biednej rybce” Rozumiem że rozsądny wędkarz z miejsc odrzuca opcję c), natomiast warto mieć świadomość że w tym konkretnym przypadku opcje a) i nie mają ze sobą nic wspólnego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.