Skocz do zawartości

Serwis kołowrotków Daiwa - porady, uwagi, opinie


Rekomendowane odpowiedzi

To są prawdopodobnie objawy wygiętego kabłąka. Praca strony ze zbijakiem rozjeżdża się z pracą sprężynki po drugiej stronie. Trzeba by zacząć od doprowadzenia do stanu żeby kabłąk reagował do końca na nacisk sprężyny. Sprężynka powinna docisnąć kabłąk przy otwieraniu, a widać, że tego nie robi. To oczywiście przy założeniu, że wszystko jest całe i nieuszkodzone. Do cięższej roboty trzeba brać większy kołowrotek :)

To jest okoniowka. Wiekszosc lowienia to gumy 5-10 cm z glowkami 5-20g. Nie bede 4000 podpinal. Co do kablaka wyglada calkiem prosto i w niektorych miejscach dziala ok (a w tych co nie dziala nie da sie go odchylic bardziej nawet naciskajac mocniej) wiec nie obstawiam pogiecia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

System zbijania kabłąka jest taki jak na rysunku powyżej? Czyli po jedne stronie, od strony rolki zbijak, a po drugiej stronie kabłąka sprężyna? Jeśli tak jest, to zakres "współpracy " jest dosyć wąski i zbijak musi przełamywać opór sprężyny w odpowiednim miejscu. Jeśli robi to za wcześnie, albo z późno to kabłąk sprawia wrażenie luźnego pod koniec otwierania. Dlatego napisałem o wygiętym kabłąku.  Nie namawiam Cię od razu do prostowania kabłąka ale warto się bliżej przyjrzeć. Kabłąk powinien się zamknąć przy wolnym obracaniu rotora ręką. Jeśli tego nie robi, oznacza, że zbijak nie przełamał oporu sprężyny do zamknięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O skrzywieniu kabłąka można się łatwo przekonać odkręcając jedną ze śrub, które go mocują do rotora. Jeśli kabłąk został odkształcony, to sprężynując spowoduje nienaturalne odchylenie od punktu mocowania śrubą.

Powiedz mi Irku, co takiego widzisz na filmie w 7.06 poniżej oporówki i do czego może to służyć? Taki niewielki czarny, pewnie plastykowy, łukowato wygięty element. Wyraźnie odstający od tej części korpusu kołowrotka. Czegoś podobnego nie widać w innych miejscach na obwodzie pod oporówką. Prawdopodobnie możliwy do zdemontowania, jak to ma miejsce w przypadku analogicznego u Shimano. 

No i drugie pytanie. W jaki sposób następuje podbicie elementów 36 i 37  schematu, by te wywołały ruch kabłąka i spowodowały jego zamknięcie poprzez odbicie ściśniętej sprężyny znajdującej się po przeciwnej stronie rotora?

Jeśli nie doszło do uszkodzenia elementu 37 (bo 36 raczej byłoby trudno uszkodzić), a o to dość łatwo przy próbie całkowitego otwarcia kabłąka w miejscu, w którym się tego zrobić nie da, to z kołowrotkiem jest wszystko ok. 

Link do filmu:

Edytowane przez jachu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Januszu,  jeśli chodzi o kabłąk mam na myśli raczej niedużą deformację albo ugięcie.  Czarny występ jest elementem uruchamiania kabłąka, ale raczej stały niż demontowalny.

Popychacz 36 porusza się w obrotowo zamocowanej prowadnicy 37 (podobnie jak popychacz po drugiej stronie)   i jest uruchamiany dźwigienką 34 po kontakcie z tym czarnym elementem obudowy. Moim zdaniem przy niewielkiej deformacji kabłąka może dochodzić do sytuacji, że zbijak robi swoje, ale sprężyna po przeciwnej stronie nie dochodzi do punktu w którym powinna sama zamknąć kabłąk. Na filmie widać sytuację jak rotor z półotwartym kabłąkiem się kręci i słychać cykanie dźwigienki 34 po tym czarnym elemencie. Ona powinna w tym momencie mieć mocniejszy kontakt ze zderzakiem obudowy i uruchamiać sprężynę do końca. Wszystko to z założeniem, że nie ma tu elementów uszkodzonych. Wydaje mi się, że po odkręceniu osłon powinno być widać, czy obie strony ze sobą współpracują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Januszu,  jeśli chodzi o kabłąk mam na myśli raczej niedużą deformację albo ugięcie.  Czarny występ jest elementem uruchamiania kabłąka, ale raczej stały niż demontowalny.

Popychacz 36 porusza się w obrotowo zamocowanej prowadnicy 37 (podobnie jak popychacz po drugiej stronie)   i jest uruchamiany dźwigienką 34 po kontakcie z tym czarnym elementem obudowy. Moim zdaniem przy niewielkiej deformacji kabłąka może dochodzić do sytuacji, że zbijak robi swoje, ale sprężyna po przeciwnej stronie nie dochodzi do punktu w którym powinna sama zamknąć kabłąk. Na filmie widać sytuację jak rotor z półotwartym kabłąkiem się kręci i słychać cykanie dźwigienki 34 po tym czarnym elemencie. Ona powinna w tym momencie mieć mocniejszy kontakt ze zderzakiem obudowy i uruchamiać sprężynę do końca. Wszystko to z założeniem, że nie ma tu elementów uszkodzonych. Wydaje mi się, że po odkręceniu osłon powinno być widać, czy obie strony ze sobą współpracują.

To właśnie miałem na myśli, że jeżeli kabłąk został choćby trochę zdeformowany, np. poprzez próbę jego siłowego otwierania w tym jednym, magicznym położeniu, kiedy konstrukcja układu jego zamykania na to nie pozwala, to po wykręceniu jednej ze śrub będzie to widać. Przecież kabłąk sam się nie pokrzywi. Jeśli nie doszło do uszkodzenia stosunkowo delikatnych części 37 i 34 z powodu siłowego otwierania kabłąka w tym jednym właśnie miejscu, to w kołowrotku wszystko działa jak powinno. U mnie we wszystkich kołowrotkach tak to wygląda, że kabłąk nie daje się całkowicie odchylić w jednym położeniu i nie robię z tego powodu tragedii. Każdy to może sprawdzić w swoim. Zawsze otwieram z góry na dół i wtedy najłatwiej korbką kabłąk zamknąć, czego i tak staram się unikać. Cały czas sugeruje zdjęcie obu bocznych paneli i sprawdzenie czy pod nimi wszystko ok. A najlepiej też zdjęcie rotora i odnalezienie tego magicznego punktu G pod oporówką i przekonanie się dlaczego w każdym innym położeniu kabłąk otwiera się całkowicie, a w tym jednym akurat nie.

Edytowane przez jachu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, ze nie pomyślałem o próbie siłowego pokonania kabłąka w punkcie G. :) Zderzak jest tutaj dosyć długi i trafienie w to miejsce nie jest chyba takie trudne. Każdy ma trochę inaczej. Kwestia przyzwyczajenia i może się okazać, że przy nowym nabytku trafia się jakby częściej w to newralgiczne miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzalem swoj kolowrotek (dopiero wrocilem z delegacji) i faktycznie jedyne miejsce gdzie on sie nie otwiera to to, w ktorym zbijak jest w pozycji zbijajacej. Drugi fakt jest taki, ze jak sie otworzy kablak w poblizu tego punktu to calosc nie ma wystarczajacego "umpf" by zamknac kablak z korbki. Jak ma przynajmniej 1/2 obrotu "rozpedu" to dziala ok. Kablaka chyba nie mam wygietego (tzn nie w tej plaszczyznie) bo przy skrecaniu do kupy wszystko samo sie ustawilo bez potrzeby naginania (tzn oba punkty obrotu sa dalej geometrycznie w jednej lini ze srubami skrecajacymi). Co nie bylo tak jak trzeba to ramie z rolka bylo odgiete w strone szpuli - jakby hamulec byl za mocno ustawiony w stosunku do mocy kablaka- uzywam kolowrotka ustawionego na pewno ponizej 5kg (wydaje mi sie 2-3 bo dzwigajac tyle z ziemii juz sie zaczynalem martwic o wedke) - pudelko obwieszcza 10kg max..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz powtórzę. Po otwarciu kabłąka z góry w dół, poruszony ruchem korbki rotor pokonuje w zasadzie najdłuższą drogę i nabiera wystarczającej prędkości, by w miarę łagodnie pokonać punkt G i zamknąć kabłąk. Spróbuj otworzyć kabłąk bezpośrednio przed nim, a przekonasz się jak dużej siły do potrzeba użyć do tego samego. Lepiej jednak unikać takich eksperymentów i ogólnie-lepiej zapomnieć o zamykaniu kabłąka korbką.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbijak z tej pozycji rozpędza się najbardziej, ale wygodniej jest otwierać kabłąk w pozycji kiedy rolka jest najbliżej wędki. Łatwo sięgnąć palcem wskazującym po żyłkę, a odległość jest wystarczająca do uruchomienia kabłąka.

W tej ceratce kabłąk powinien chodzić jak w zegarku. Sztywna rurkowa konstrukcja i rolka na zbijaku ma potencjał żeby się wszystko zamykało  łatwo i bez problemu.

Zamykanie kabłąka ręką na pstrągowej wodzie gdzie trzeba szybko uruchomić kołowrotek po rzucie to jest dla mnie jakaś mordęga.

Edytowane przez Pluszszcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbijak z tej pozycji rozpędza się najbardziej, ale wygodniej jest otwierać kabłąk w pozycji kiedy rolka jest najbliżej wędki. Łatwo sięgnąć palcem wskazującym po żyłkę, a odległość jest wystarczająca do uruchomienia kabłąka.

W tej ceratce kabłąk powinien chodzić jak w zegarku. Sztywna rurkowa konstrukcja i rolka na zbijaku ma potencjał żeby się wszystko zamykało  łatwo i bez problemu.

Zamykanie kabłąka ręką na pstrągowej wodzie gdzie trzeba szybko uruchomić kołowrotek po rzucie to jest dla mnie jakaś mordęga.

Nie będę Irku pisać ile lat łowiłem w zasadzie tylko pstrągi (bo mi ktoś znowu wypomni :D ) i zawsze zamykałem dłonią. Szybka Białka Tatrzańska, Dunajec i wiele podobnych. To tylko sprawa ćwiczeń. Wskazujący na rant szpuli, zahamowanie przynęty w locie, szybki ruch lewej dłoni i kabłąk w dół. Dwie sekundy. Tym samym wskazującym prawej sięgam żyłkę kiedy rolka z prawej. Przy wielkości pstrągowego kołowrotka to bezproblemowe. Do tego ręczne zamykanie ciche i ogólnie dla samego kołowrotka przyjazne. No i jak łowisz w jakimś małym siurku i rzucasz krótko potencjalnemu na głowę, to nawet ten hałas robiony przez kabłąk wydaje się przeszkadzać.

Edytowane przez jachu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr Piskorski, zbija kabłąk tylko z korbki i sprawne działanie tego systemu stawia wśród najważniejszych cech kołowrotka pstrągowego. 

 

Ja zbijam tylko ręką, bez znaczenia jakie ryby i jaką techniką łowię. Myślę, że sposób zbijania kabłąka jest kwestia indywidualnych preferencji. 

 

Wrażliwość na hałas jest różna u poszczególnych wędkarzy, szczególnie drażliwa u osób z autyzmem do których sam należę i choćby ten powód może determinować sposób w jaki wolimy zbijać kabłąk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr Piskorski, zbija kabłąk tylko z korbki i sprawne działanie tego systemu stawia wśród najważniejszych cech kołowrotka pstrągowego.

 

Ja zbijam tylko ręką, bez znaczenia jakie ryby i jaką techniką łowię. Myślę, że sposób zbijania kabłąka jest kwestia indywidualnych preferencji.

 

Wrażliwość na hałas jest różna u poszczególnych wędkarzy, szczególnie drażliwa u osób z autyzmem do których sam należę i choćby ten powód może determinować sposób w jaki wolimy zbijać kabłąk.

Kuba to mówisz że trafiłeś na loterii u Pana Boga...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam jak to Piotrek robi. Widocznie tak się przyzwyczaił robić. Od czasu kiedy stałem się posiadaczem Cardinala 44, mojego pierwszego kołowrotka z prawdziwego zdarzenia (nie tylko na pstrągi) i w kolejnych do dziś, robię to wyłącznie dłonią i ten sposób jest przypadkowo zbieżny z tym, co zalecają firmowi serwisanci. Nie ma powodu by wykonując dziennie kilkaset rzutów niepotrzebnie obciążać cały układ przeniesienia, od głównej przekładni do mechanizmu zamykania kabłąka. A tak to niestety wygląda przy zamykaniu korbą. 

Nie wiem Sławku, czy to takie szczęście. Darujmy sobie. Może Pan Bóg przynajmniej w części zrekompensował Guciowi jego przypadłość, dzisiaj częstą, a o jej źródłach słyszy się różne opinie. Bo co nabędzie nowego Vańka lub inny kręcioł, to zawsze dobrze trafi.  ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam jak to Piotrek robi. Widocznie tak się przyzwyczaił robić. Od czasu kiedy stałem się posiadaczem Cardinala 44, mojego pierwszego kołowrotka z prawdziwego zdarzenia (nie tylko na pstrągi) i w kolejnych do dziś, robię to wyłącznie dłonią i ten sposób jest przypadkowo zbieżny z tym, co zalecają firmowi serwisanci. Nie ma powodu by wykonując dziennie kilkaset rzutów niepotrzebnie obciążać cały układ przeniesienia, od głównej przekładni do mechanizmu zamykania kabłąka. A tak to niestety wygląda przy zamykaniu korbą.

Nie wiem Sławku, czy to takie szczęście. Darujmy sobie. Może Pan Bóg przynajmniej w części zrekompensował Guciowi jego przypadłość, dzisiaj częstą, a o jej źródłach słyszy się różne opinie. Bo co nabędzie nowego Vańka lub inny kręcioł, to zawsze dobrze trafi. ;)

Kolejna głupota! Który firmowy serwisant zaleca zamykanie kabłąka ręką?

Wytłumacz mi jak może się tam coś stać od zamykania z korby.

Na przykładzie Shimano plastik zamontowany w obudowie jest cholernie twardy. Drut od zbijaka ma ponad 1mm grubiści. Sprężyna prqcuje na drucie a w mocowaniu tego drutu jest dodatkowo plastikowa " tulejka".

Zatrzymałeś się na etapie prehistorycznych młynków chłopie.

Normalnie używający młynek otwiera kabłąk gdy rolka jest u góry a wtedy wystarczy minimalny ruch korby i kabłąk idealnie się zamyka.

Już widzę jak otwieram kabłąk do dołu i pizgam jerkiem 60gram.

Z racji że młynki lekko chodząc, pod obciążeniem samej korbki rotor robi ruch i sam zamknie kabłąk. No i jerka nie mam a mam dodatkowo złamany szczyt.

Wiem wiem jest rotor ring który temu powinien zapobiec. Tylko nie zawsze zapobiegnie.

Edytowane przez przemo_w
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam jak to Piotrek robi. Widocznie tak się przyzwyczaił robić. Od czasu kiedy stałem się posiadaczem Cardinala 44, mojego pierwszego kołowrotka z prawdziwego zdarzenia (nie tylko na pstrągi) i w kolejnych do dziś, robię to wyłącznie dłonią i ten sposób jest przypadkowo zbieżny z tym, co zalecają firmowi serwisanci. Nie ma powodu by wykonując dziennie kilkaset rzutów niepotrzebnie obciążać cały układ przeniesienia, od głównej przekładni do mechanizmu zamykania kabłąka. A tak to niestety wygląda przy zamykaniu korbą.

Nie wiem Sławku, czy to takie szczęście. Darujmy sobie. Może Pan Bóg przynajmniej w części zrekompensował Guciowi jego przypadłość, dzisiaj częstą, a o jej źródłach słyszy się różne opinie. Bo co nabędzie nowego Vańka lub inny kręcioł, to zawsze dobrze trafi. ;)

Ja z Kubą bardzo lubię rozmawiać, merytorycznie się doradzić.Nie wspominając jak dobrym jest wędkarzem...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki mały off top. Cardinala 44 dało się zamknąć ręką? 

W 33 i 44 bez problemu. Jak zapewne pamiętasz mechanizm zamykania był w nich całkiem inny. Dwie sprężyny po obu stronach rotora i niklowany płaskownik, który blokował zamknięcie kabłąka po jego otwarciu, wchodząc w zaczep ramienia kabłąka pod rolką. Płaskownik był przyciągany przez sprężynę widoczną w rotorze po zdjęciu szpuli. Wystarczyło nakryć dłonią rotor otwierając kabłąk i rotor przekręcić lekko zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Następowało zwolnienie blokady i bezgłośne zamknięcie kabłąka bez użycia korbki. W sumie raczej prosta sprawa. Oczywiście w dzisiejszych kołowrotkach jest jeszcze łatwiejsze, ale nie tylko z tego jednego powodu nie chciałbym już wracać do takich staroci jak zielone Cardinale itp. Poza niezawodnością właściwie same wady. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...