Skocz do zawartości

PZW od kuchni


Rekomendowane odpowiedzi

 Czy to nie na Supraśli dwa lata wstecz wystąpiła przyducha która uśmierciła masę pstrągów?

Słyszałeś o takim zjawisku na rzeczywistych wodach górskich?

 

Barszcz Sosnowskiego...

Pytasz o rzeki gorskie, czy rzeki w ktorych w sposob naturalny wystepowal pstrag ?. Bo niekoniecznie jedno ma ze soba wiele wspolnego. Czy San ponizej Soliny to woda gorska wg Ciebie ?. Czy Dobrzyca, Pilawa itp na pomorzu to wody gorskie ?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Salmo trutta jest gatunkiem rodzimym, a meandry jego losu mogą być równie zadziwiające, podobnie jak interpretacje członków w sieci silnych, nic nie robiących. Skądinąd taki członek też jest gatunkiem rodzimym, a meandry jego intelektu mogą zdumiewać jeszcze więcej  :) .  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby zawiść przemawiała? Że inni też mogą prócz "wybrańców"?

 

Błędem było zarybiać nizinne rzeki pstrągiem potokowym. Ale ktoś sobie wymyślił, że tak będzie dobrze. Pstrąg Supraśli - jak przeglądałem wyniki z ostatnich lat - to zaprawdę powiadam wam - szału ni ma z rybami. To może błędem było to zarybianie pstrągiem???

 

A świat się zmienia od zawsze...

Pstrąg ma się świetnie w nizinnych rzekach (geograficznie, bo wiem, że rzeka nie widząca gór od kilkudziesięciu kilometrów, ba, płynąca przez niemal płaski teren, może mieć status górskiej, ale chyba nie o to Ci chodziło), pod warunkiem, że nie jest to w Polsce. Takie czary-mary:

- bardzo górska rzeka, jak jasna cholera.

- i analogicznie.

 

U nas złowić w czymś takim dużego okonia, to byłby sukces (nie wszędzie, są też małe rzeczki pełne ryb, a przynajmniej są takie fragmenty), bo woda byłaby regularnie zatruwana wylewanym szambem, a w przerwach od lania syfu - czyszczona przez mięsiarzy/kłusoli (mięsiarz i kłusol to zwykle jedna i ta sama osoba, zależy po prostu, czy trafia na wymiarowe ryby, no i czy dobił danego dnia do limitu).  Sam łowiłem na rzeczce podobnej do tej z 2. filmu (gabarytowo) - na ładnym odcinku, gdzie była sensowna ilość wody, dość głęboko itd. okoń brał tak mały, że nie był w stanie chwycić 5cm przynęty (kiedyś były tam piękne ryby, ale wieść się rozeszła...).

W Polsce rzeki pstrągowe są masakrowane przez  wędkarzy/kłusoli (zwykle ci sami ludzie), zapory (obniżenie natlenienia wody + nagrzanie), stawy hodowlane (potrafią zabrać prawie całą wodę z rzeki, likwidując warunki do życia + zwracają zanieczyszczoną, nagrzaną wodę) czy jazy (coś tam natleni, ale znów woda ma czas się nagrzać + zabija się migrację ryb), a także prostowanie i regulowanie, niszczenie nadbrzeżnych drzew (zapobiegających nadmiernemu zarastaniu), roślinności wodnej, likwidacja dołków i rynien, meandrów itd. czyli siedlisk ryb. I tyle. Woda i na nizinach, gdy płynie przez lasy i zarośla, w miarę wartko i nie ma po drodze odpływów z zapór i stawów, jest jak najbardziej dobrym miejscem dla pstrąga.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Andżej
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pstrąg ma się świetnie w nizinnych rzekach (geograficznie, bo wiem, że rzeka nie widząca gór od kilkudziesięciu kilometrów, ba, płynąca przez niemal płaski teren, może mieć status górskiej, ale chyba nie o to Ci chodziło), pod warunkiem, że nie jest to w Polsce. Takie czary-mary:

- bardzo górska rzeka, jak jasna cholera.

- i analogicznie.

 

U nas złowić w czymś takim dużego okonia, to byłby sukces (nie wszędzie, są też małe rzeczki pełne ryb, a przynajmniej są takie fragmenty), bo woda byłaby regularnie zatruwana wylewanym szambem, a w przerwach od lania syfu - czyszczona przez mięsiarzy/kłusoli (mięsiarz i kłusol to zwykle jedna i ta sama osoba, zależy po prostu, czy trafia na wymiarowe ryby, no i czy dobił danego dnia do limitu).  Sam łowiłem na rzeczce podobnej do tej z 2. filmu (gabarytowo) - na ładnym odcinku, gdzie była sensowna ilość wody, dość głęboko itd. okoń brał tak mały, że nie był w stanie chwycić 5cm przynęty (kiedyś były tam piękne ryby, ale wieść się rozeszła...).

W Polsce rzeki pstrągowe są masakrowane przez  wędkarzy/kłusoli (zwykle ci sami ludzie), zapory (obniżenie natlenienia wody + nagrzanie), stawy hodowlane (potrafią zabrać prawie całą wodę z rzeki, likwidując warunki do życia + zwracają zanieczyszczoną, nagrzaną wodę) czy jazy (coś tam natleni, ale znów woda ma czas się nagrzać + zabija się migrację ryb), a także prostowanie i regulowanie, niszczenie nadbrzeżnych drzew (zapobiegających nadmiernemu zarastaniu), roślinności wodnej, likwidacja dołków i rynien, meandrów itd. czyli siedlisk ryb. I tyle. Woda i na nizinach, gdy płynie przez lasy i zarośla, w miarę wartko i nie ma po drodze odpływów z zapór i stawów, jest jak najbardziej dobrym miejscem dla pstrąga.

 

 

 

 

 

 Z tego się zrobił oddzielny temat.

 

A podstawowy jest taki, że ludziom na dole chce się działać. O ile władza nie przeszkadza.

 

Na rzeczonego Pstrąga Supraśli -- zapisy trwały kilka godzin. Na Moranem Cup(czy jakoś tak) zapisy telefoniczne załatwiono w godzinę.

Jest dużo więcej tego typu zawodów i o dziwo są chętni. Więc są i organizatorzy. Z reguły we współpracy ze związkiem - ale jak inaczej skoro związek jest prawie monopolistą na użytkowanie wód. To tylko spinningowe.

A federowych, spławikowych, karpiowych - tych dopiero jest masa.

 

Ktoś je organizuje, są chętni uczestnicy. Zmienia się oblicze wędkarstwa. Oddolnie. Bez zachęty władz.

 

Opinie, że mała rzeczka zostanie zadeptana przez 150 uczestników zawodów...

Śmieszna opinia. Przyjadą i odjadą. Obawa o mięsko? To zrobić łowisko no klii. Ale jednak mięsko... To zabronić zabierać ryby wędkarzom spoza okręgu.

Nadal nie? To jeden pstrąg do zabrania na 10 wędkowań. Wybrać optymalne rozwiązanie aby Wędkarz był syty i pstrągi nadal pływały.

 

Wspomniałem o przeszkadzaniu władzy...

Bywa i tak.

 

Na którejś edycji SFP w Warszawie uczestników kontrolowano po kilka razy...

 

Odbył się jeden Kleń Bzury. Ale na tym się skończyło. Okręg Skierniewice podjął uchwałę, ze organizator(prywatna osoba) ma za każdego uczestnika uiścić 50 złotówek dla okręgu. No i to jest "rozwój sportu wędkarskiego".

 

Ps - dlaczego Pstrąg Supraśli? Trzeba zapytać organizatorów dlaczego taka nazwa, skoro łowi się symboliczne ich ilości...

Edytowane przez eRKa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie - a więc gratki, że członek zna i dopuszcza niektóre - oczywiście na skalę własnych wyobrażeń i możliwości  wybrane, formy własnego istnienia w stowarzyszeniu. Rozumiem w pełni chęć oraz zdolność do czerpania zysków, przyjemności i pożytków z wszechstronnej konsumpcji , ale równie mnie niepokoi ubóstwo tak  jednostronnego podejścia  :)  

 

Czyżby udziałem członka były tylko pożytki albo zbiory? Kto niby ma zająć się resztą; opieką, dobrostanem, wszechstronnym utrzymaniem poniekąd wspólnej własności ? Oni? Nie ma takich, w stowarzyszeniu jesteśmy tylko my! I ci oni mają chronić wodę przed ograniczonym członkiem, przed nieskończonym, jak się wydaje, wyobcowaniem człowieków z wędką, zmuszać ich do zachowań społecznych czy nawet prospołecznych? Statut nic nie mówi o obowiązku trzaskania rybek, a nawet nie nakłada nam żadnych innych ograniczeń w osobistej aktywności. Czemu więc sieciowy łukaszek, przysłowiowy stary buchalter, czy ty - eRka, wypiera się swoich naturalnych obowiązków, cała parę poświęcając na wydłubywania najlepszych kąsków? Ładnie to tak ?  :)

 

A może to ja mam wam zrobić, tajną pstrągową metę ?  :D    
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Ty oprócz czczego gadania kiedykolwiek, cokolwiek zrobiłeś? :angry:

 

No właśnie w tym tkwi problem, że kolega SOB co nieco zrobił, w związku z tym ma jak najbardziej prawo do tego by się wypowiadać. Edytowane przez Mysha
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma. Mamy za to wspólnych znajomych i pomimo, że przeważnie z kolegą Sławkiem mamy różne zdania, to ciężko mu zarzucać, że nic nie robił.

 

Co do zawodów, sportu itp. Podstawowym warunkiem rozgrywania zawodów jest występowanie ryb. Dlatego według mnie, istotniejszą aktywnością członka stowarzyszenia jakim jest PZW, jest dbałość o NASZE łowiska. Czyli uczestnictwo w zarybianiu, pilnowanie tarlisk, zgłaszanie zanieczyszczeń, walka z kłusownictwem itd. itp. Organizowanie zawodów i inne "krotochwile" to działalność rozrywkowa. Swoją drogą w zawodach wędkarskich uczestniczy promil członków PZW. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Ty oprócz czczego gadania kiedykolwiek, cokolwiek zrobiłeś? :angry:

 

 Zrobił. Też zrobił sobie tajną prywatną rzeczkę pstrągową, Tylko wpuszczony narybek miał cechy troci i uciekł Panu Sławkowi:)

I był niepocieszony:) Pan Sławek oczywiście, nie trocie:)

Edytowane przez eRKa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma. Mamy za to wspólnych znajomych i pomimo, że przeważnie z kolegą Sławkiem mamy różne zdania, to ciężko mu zarzucać, że nic nie robił.

 

Co do zawodów, sportu itp. Podstawowym warunkiem rozgrywania zawodów jest występowanie ryb. Dlatego według mnie, istotniejszą aktywnością członka stowarzyszenia jakim jest PZW, jest dbałość o NASZE łowiska. Czyli uczestnictwo w zarybianiu, pilnowanie tarlisk, zgłaszanie zanieczyszczeń, walka z kłusownictwem itd. itp. Organizowanie zawodów i inne "krotochwile" to działalność rozrywkowa. Swoją drogą w zawodach wędkarskich uczestniczy promil członków PZW. 

 Mówisz językiem sprzed lat. Walka z kłusownictwem... Chyba śmiechem wędkarz ma walczyć z kłusownikiem? Jakie ma uprawnienia??? Są służby - i bynajmniej nie powoływane przez związek, lecz administrację. O zarybieniach było nie raz - działania w większości tajne przez poufne. Mówisz językiem przeszłości - to właśnie sportowy wymiar wędkarstwa zdobywa coraz większą popularność.

 

Żaden promil. Jak wspomniałem - w kole niewiele ponad 100 członków - o mistrzostwo spławikowe walczyło ponad 20 - więc nie promil, ale 1/5

 

"Podstawowym warunkiem rozgrywania zawodów jest występowanie ryb"

 

Oczywiście, że tak. Tylko właśnie zawody pokazują mizerię naszych wód. I tym samym kiepską gospodarkę związku. Na 150 zawodników pada 30 rybek? Zapunktować durnym okonkiem nie sposób??? Aby złowić rybkę trzeba 30 godzin????

 

Na SFP - rozgrywanym przecież na różnych łowiskach był tylko ciut lepiej - tam przeciętnie 1/3 wędkarzy miała wynik pozytywny.

 

Tak właśnie wygląda zarządzanie wodami związku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma. Mamy za to wspólnych znajomych i pomimo, że przeważnie z kolegą Sławkiem mamy różne zdania, to ciężko mu zarzucać, że nic nie robił.

 

Co do zawodów, sportu itp. Podstawowym warunkiem rozgrywania zawodów jest występowanie ryb. Dlatego według mnie, istotniejszą aktywnością członka stowarzyszenia jakim jest PZW, jest dbałość o NASZE łowiska. Czyli uczestnictwo w zarybianiu, pilnowanie tarlisk, zgłaszanie zanieczyszczeń, walka z kłusownictwem itd. itp. Organizowanie zawodów i inne "krotochwile" to działalność rozrywkowa. Swoją drogą w zawodach wędkarskich uczestniczy promil członków PZW. 

Co było a nie jest, itd. Zawsze to słyszałem. Jestem jednak daleki od pouczania innych, szczególnie w tak natrętny, że już potwornie nudny sposób i z zerowymi tego efektami.

Zastanawiam się, czy w naszych obecnych warunkach rozgrywanie zawodów ma jakiś sens. Skoro większość twierdzi, że z rybami w naszych wodach jest kiepsko i nawet nie widać przesłanek by mogło z tym być lepiej. Miałem okazję w ubiegłą niedzielę poprzyglądać się, jak wyglądają  zawody jednego z kół. Ogólnie-żenada. Spotkanie grupki znajomych, którzy stanowią pewnie dużo mniej niż dziesięć procent członków koła. O postępowaniu ze złowionymi rybami nawet nie wspomnę, jakieś śmieszne nagrody, zapewne z zaprzyjaźnionego sklepu. Co rzuca się w oczy-praktycznie brak młodych wędkarzy. Może i dobrze, bo nie każdy ze starszych uczestników dotrwał do końca w dobrym stanie. Oczywiście tu władza nie przeszkadza. Inicjatywa oddolna, a sport wpisany w Statut. Absolutnie nie twierdzę, że wszystkie zawody wyglądają tak samo. Jednak jako uczestnik kiedyś różnych (towarzyskich i tych związkowych różnych szczebli) wiem, że bywa często podobnie. Od lat wędkarze zastanawiają się, czy uznawanie wędkarstwa za sport ma sens. Z drugiej strony organizowanie zawodów dla nielicznych członków, dla chwały zwycięzców i organizatorów? Pewnie najłatwiejsza i w przypadku większości kół jedyna forma wykazania się działalnością statutową.   

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej przemawia do mnie dość uproszczony ale czasem dość trafny pogląd na rodzaj ludzki. Są tacy ci zachowują się jak dziewczynki i popłakują po kątach (fejsików i innych for) oraz tacy, ktorzy biorą sprawy w swoje ręce...

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co było a nie jest, itd........................ Pewnie najłatwiejsza i w przypadku większości kół jedyna forma wykazania się działalnością statutową.   

 Wspominałem o zawodach komercyjnych.

Jest ich naprawdę dużo.

 

Organizowanych w tradycyjny sposób, ale też coraz większą popularność zdobywają zawody pstrągowe. Fakt, ograniczają je praktycznie pory roku. Znów o moim kole... Kopę lat już mam, ale większość uczestników to byli trzydziesto - czterdziestolatkowie....

 

Wymierna korzyść z zawodów to choćby propagowanie złów i wypuść. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak nawiasem.. i w ramach moich obowiązków -  widzę, że cały ten fishing najwyraźniej polega na wysiłkowym trzaskaniu rybek. Najlepiej dużo, masowo, tanio i na pokaz. Chyba nic więcej, takie czasy, taka projekcja..

 

Ale zarazem jestem kontent, że nie pojawiła się w  wątku interpretacja telewizyjno-insurekcyjna, nawet jeśli sedno w doope bierze  :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak nawiasem.. i w ramach moich obowiązków - widzę, że cały ten fishing najwyraźniej polega na wysiłkowym trzaskaniu rybek. Najlepiej dużo, masowo, tanio i na pokaz. Chyba nic więcej, takie czasy, taka projekcja..

 

Ale zarazem jestem kontent, że nie pojawiła się w wątku interpretacja telewizyjno-insurekcyjna, nawet jeśli sedno w doope bierze :)

Sławek, mnie się wydaje, że ja wiem o co chodzi. Wędkarstwo tak jak i wszystko dzisiaj wokół wpisuje się w określone formaty. Trout Area, carp fishing, Fly fishing itp.

A to co jak myślę lubisz (bo ja tak) to takie włóczenie się po dzikiej rzece bez sensu. Trudno to sformatować, wyprodukować i sprzedać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. To nie jest, nawet nie powinien być, dalszy ciąg wszechogarniającego marketu. Forma kupię/sprzedam..

 

Wstałem se ładnie sfokusowany od tv, pełen wiedzy, poglądów i horyzontów, a tu takie coś - jak widzę wszystko nie dla mnie jest: zupełnie nieuchwytne, nierealne i nieosiągalne. A ja zarobiony jestem, nie stać mnie  :) Jak to - w sklepie nie ma towaru!? Mam przecież prawo do towaru  :)   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje prawo do towaru i wiarę w człowieka, nieustannie i co roku, weryfikuje Pani w kasie PZW Okręgu Wrocław  ;) Tej wiosny przyniosłem złe banknoty z bankomatu, wszak nasza rodzinno -mafijna organizacja nie uznaje terminali. Wpłatomat nie przyjmie - powiedziała nasza Pani - proszę sobie z tym iść  :D W tym roku nie wytrzymałem, i poszedłem piętro wyżej. Świadom wiążącej relacji: pzw = My, sam na siebie doniosłem. Wiadomo, wsobne połajanki marny dają efekt... Pani, nasza pani, pracuje społecznie, nie ma przełożonych  :D Pozostała jednak skrucha i przemyślenia... ale, po co mi oni! To moja indolencja, a może nawet grubiaństwo, rykoszetem wróciły- Karma wraca, tak się teraz mówi, i wierzy!

Edytowane przez Tomasz K
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos powracającej karmy, czasem warto się wyrzygać dla oczyszczenia, choć po niektórych nawet to spływa jak po kaczce …

 

Teraz mi dałeś do myślenia. U mnie też tylko gotówka, musiałem dymać 500m do ściany pomimo, że w sali obok kilka terminali przy stoiskach z wędkami, przynętami, zanętami itp. Dosłownie max 5m najbliższy. Koło „sklepowe”. Hmmmmmm????

 

Gotówka, jakieś znaczki, kartki, książeczki. Zero systemu. A może właśnie system doskonały?

 

A to ich kasa fiskalna aby nie obowiązuje? Jak sprzedajesz coś osobie fizycznej kasa mus. Dostał ktoś paragon?

 

A może nas dalej jest milion jak kiedyś, a nie 600 tysi …? Ja tam pustek nad wodą nie widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są też tacy którzy liczą każdy grosz i nie są debilami finansowymi - czytaj idealnymi klientami wszelkiej maści supermarketów.

Przykładowo:

Po dokonaniu w płaty przysłowiowej stówki prze terminal płatniczy, na koncie beneficjenta wyląduje już nie ta sama stówka, tylko 97-98 zł. Do tego należy doliczyć koszt wynajmu, serwisu i szkolenia z obsługi terminala. Czyli po zaokrągleniu ze stówki mamy na koncie jakieś 96-97zł.

Natomiast gdy wpłacamy pani Hani z okienka tą samą stówkę w gotówce, to na koncie beneficjenta wyląduje ta sama stówka.

100zł=100zł.

Także pozdrawiam nowoczesnych fishmaniaków-kilentów.

 

PS. Ciekawi mnie gdyby zrobić taki eksperyment dla fanów wpłat terminalem i doliczyć im do wpłaty prowizję bankową i koszt obsługi terminala, ilu by realnie skorzystało z tej nowoczesnej formy płatności. Przykładowo wpłacasz za składki gotówką 400zł do kasy lub elektronicznie 416zł? No ilu?

Edytowane przez vako
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...