Skocz do zawartości

Najstarsze woblery w POLSCE


Friko

Rekomendowane odpowiedzi

@klim, byłoby super.

Swoją drogą to na spotkaniu jerkbaitowym 6 stycznia (http://jerkbait.pl/topic/66729-6-stycznia-spotkanie-urodzinowe-jerkbaitpl/ ) nie wykluczam że uda się zaprezentować kilka woblerków z początku lat 80-ych  wydaje mi się że z kręgów "okołobzdykfusowych" właśnie tak że serdecznie zapraszam, może być ciekawie :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Olo

 

- dzięki, byłoby super gdybyś wrzucił fotki i ustalił informacje o których latach 80-ych mówimy, czy o pierwszej czy o drugiej połowie. Też mi się wydaje że poczatki obecnego handmade będą sięgać lat osiemdziesiątych ciekawy tylko jestem czy bliżej 1980 czy 1989. Mam nadzieję że wspólnie to ustalimy

Właśnie przed chwilą gadałem z moim kolegą Jackiem. Powiedział, że woblery zaczął robić po stanie wojennym, w 82 albo 83r. W tym samym czasie zaczynał niejaki Krzysio Nowak (osoba mi nie znana) i wspomniany Marek "Kocielak" - miał wtedy jakieś 17 lat :) Mówiłem Jackowi, że organizowane jest takie spotkanie, może wpadnie. Ma kilka swoich woblerów z tamtych lat, woblerów na które łowił pierwsze pstrągi jadąc nad rzekę PKS-em :) Jak znajdzie da mi znać, poprosze aby zrobił fotki i mi podesłał. Może zabierze jak by jechał na spotkanie j.pl.

 

Myślę, że do Marka Kocielaka warto było by dotrzeć, zna na pewno kawał historii polskiego woblera. Karol Zacharczyk zna mnóstwo ludzi i też może mieć pojęcie kto gdzie i kiedy. Krzysiek Szymański (prowadzący Wędrówki z Wędką) nie wiem czy nie strugał - zapytam przy okazji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W AKW BZDYKFUS rodziło się wiele innowacji i nowości szybko wchodziły w użycie ...

 

Nie wiem jak było na prawdę w sprawie pierwszeństwa, bo dołączyłem do Klubu w 1982 r., ale ja pamietam z tego pocxatkowego okresu woblery wykonywane przez Staszka Ciosa i przez Michała Jackowskiego. Mam zachowane egzemplarze ... Jeszcze z oryginalnymi kotwicami ... Woblery Staszka były, w jemu właściwy sposób, przemyślane i przetestowane, robił ich mnóstwo i testował w wannie i w pomorskich rzekach i rzeczkach... W pociągu do Ledyczka inni zajmowali sie "nocnymi Polaków rozmowami", a Staszek strugał korpusy woblerow ... Były to wytwory, siłą rzeczy, prezentujące "ideę woblera", czyli kształt, wielkość, ruch, bez wdawania sie w szczegóły wykończenia, bo i tak ulegały przeróbkom lub zostawały w zaczepach ... Za to Michał robił woblery dopracowane, w kształcie nawiązujące do markowych woblerow, Rapali czy im podobnym ... Pokrywane karbowaną folią z papierosów czy z czekolady z Pewex'u... Malowane zeby uzyskać cieniowany rysunek na grzbiecie, biały brzuszek itp. ...

 

Ja zajmowałem sie muchami i woblerow więcej nie pamietam, choć to rękodzieło kwitło ... Ale już pózniej w latach 80tych jakimś sposobem pojawiły sie Rapale rożnego rodzaju ... Zaś już wcześniej były dostępne takie wytwory bodajże ABU, jak Hi-Lo z regulowanym sterem głębokości i w barwach szczupaka ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to przesunę wstecz początki. W łódzkim kole nr 3 - wówczas na ul. Wólczańskiej 234, na nieoficjalnej giełdzie wędkarskiej można było na samym początku lat 70 kupić krajowe podróbki Hi Lo Abu, osławione przez Wędkarstwo jeziorowe Andrzejczyka. Parę lat później samemu podrabiałem ten model, oraz szekspirowskiego Big S, prócz tego Ondexy, Meppsy i Rublexy..Myślę , że kopiowanie zaczęło się dużo, dużo  wcześniej.. :)

Pod koniec lat siedemdziesiątych przynajmniej kilku znajomych na własne potrzeby strugało woblery - np Witek Błażejczyk..         

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem na forum jeszcze coś takiego: http://jerkbait.pl/topic/12936-woblery-abu-hi-lo-15-cm40-g-warto-nimi-zamiesza%C4%87-wod%C4%99/ - odnośnie woblerów Hi-Lo

 

 

Dobrze prawi kolega @Roch, z kotwiczkami nie kombinuj. Łowię na te wobki już ze 30 lat i nigdy nie było problemów z kotwicami, tym bardziej, że są to wzmacniane mustady. 

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tato, Ryszard Sikora, wraz z przyjacielem Andrzejem Jurczykiem, pierwsze woblery wykonywali około roku 1976. Może trochę wcześniej, nie jestem pewny. Na 100% w 1976 roku obozowaliśmy nad Czarną Hańczą i obaj głośno żałowali, ze nie mają ze sobą żadnych woblerów. Pstrągi, które wtedy widziałem w rzece, do dziś potrafią mi się przyśnić :)

Andrzej - inżynier mechanik i mój tato, konstruktor maszyn, podeszli do tematu bardzo (jak na owe czasy) profesjonalnie. Mieli zakupione dwa (po jednym na każdego ;)) woblery, oraz dwa wypożyczone od "zagraniczniaka". Woblery zostały prześwietlone (dosłownie, promieniami rentgena), w rzutach bocznych, od grzbietu i od przodu. Następnie zostały wykonane formy z epidianu. Przez długi czas próbowali różnych materiałów, od styropianu (o różnych twardościach), poprzez włókno szklane nasączane żywicą, po żywice z mikrobalonem. Zastosowali "metodę połówkową"do środka starali się dawać ruchomy balast dla "poprawy pracy".  Można było otrzymać w miarę poprawne (w sensie akcji) woblery o długościach 7-12 cm. Obaj konstruktorzy jednak mieli za cel zrobić łowny wobler pstrągowy i w końcu sięgnęli po balsę. W tamtych czasach, powszechnego niedoboru, balsę do modelarni w FSM-ie (dzisiejszy Bosmal) ściągało się "z zachodu". W Składnicy Harcerskiej podobno bywała, jednak łatwiej było zobaczyć UFO niż balsę B) Gdy już wymyślili, do czego będzie w fabryce "niezbędna" ;) , wszystkie skrawki pieczołowicie przynosili do domu w kieszeniach spodni i, jeśli trzeba było, sklejali z kilku kawałków jedną listewkę. Każdy miał własne pomysły na kształt i obciążenie. Później było sprawdzanie łowności na Sole. Tato wolał bardziej pękate konstrukcje, Andrzej smuklejsze. Czasem sprawdzały się jedne, czasem drugie i pamiętam długie wieczory, gdy przekomarzali się o wyższości jednych konstrukcji nad drugimi :)

Woblery były malowane żywicą. To znaczy, prawie wszystkie były oklejane folią z papierosów (Camel, Marlboro), lub złotkiem z czekolady z odciśniętym na grubym pilniku wzorem. Czasem wzór łuski tworzony był mozolnie z folii wycinanej dziurkaczem biurowym :) Na to był nakładany igłą lub patyczkiem epidian, na brzuszku zabarwiony bielą cynkową, a na grzbiety ciemnymi barwnikami. Później całość była pokrywana, zwykle 2-3 razy czystym epidianem. Ze sterami był największy kłopot i sprawdzali przeróżne materiały. Z zakładów szybowcowych "załatwiali" różne nowoczesne na owe czasy materiały, jednak kontakt z kamienistym dnem wartkich potoków wytrzymywała tylko stal i niektóre duraluminium. 

W 1980 roku Andrzej przeniósł się do Nowego Sącza i tam zaraził struganiem dwóch przyjaciół, jednak z nimi już bliskiego osobistego kontaktu nie miałem. Nadal jednak z moim tatą utrzymywali przyjacielskie kontakty, odwiedzali się kilka razy w roku i wymieniali doświadczeniami. 

Ja byłem raptusem. Młodość bywa bardzo niecierpliwa, z grubsza ostruganą gałązkę zwałem "woblerem" i natychmiast chciałem wodować. Tato cierpliwie tłumaczył mi zasady doboru balastu, kąta i wielkości steru, kształtu woblera. Wtedy nie słuchałem, wyważając szeroko otwarte drzwi :lol:

 

Gdy zaczynali tworzyć pierwsze woblery, można było znaleźć wzmianki w prasie, pojedynczy wędkarze mieli swoje zdobyte "na zachodzie" egzemplarze, tak że nie roszczę sobie (w Ich imieniu) do palmy pierwszeństwa. Zapewne inni zaczynali wcześniej. Wtedy samodzielne wykonywanie, mniej lub bardziej udanych kopii, było jedyną szansą na posiadanie własnego pudełka woblerów. Dziś już niestety nie mogę Ich zapytać o początki. Kto zaczął, czy znają kogoś, kto tworzył wcześniejsze modele woblerów. Obaj odeszli do krainy wiecznych połowów...

  • Like 31
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurka wodna! Świetny wątek, być może nie wszyscy jeszcze mają tego świadomość. Widzę potencjał na niezłą publikację...Sławek, może to jest temat na kolejną książkę? ;)


Edytowane przez motorhead1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kurka wodna! Świetny wątek, być może nie wszyscy jeszcze mają tego świadomość. Widzę potencjał na niezłą publikację...Sławek, może to jest temat na kolejną książkę? ;)

 

Łukasz pochlebiasz mi, ale ja jestem "gówniarzem" :lol: . Są starsi, którzy mają bogatszą wiedzę ode mnie. Zostanę przy woblerach współczesnych  :) . Poza tym ja piszę technicznie a tutaj potrzeba bajkopisarza . ;)

Edytowane przez Banjo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy artykuł z 93 roku o olsztyńskiej szkole robienia wobków. Pamiętam go doskonale, bo zainspirował mnie wówczas do pierwszych pstrągowych wypadów. Do dziś mam przed oczami Tanew w Borowych Młynach i atak potężnego pstrąga na swojaka z balsy; imitację kiełbika przytrzymywanego w rynience na płytkiej prostce. Tak pięknie wybarwionych pstrągów nie widziałem później nigdzie indziej... :wub:

http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/1133

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy w swojej książce: "Odkrywanie tajemnic woblera. Podstawy" w Przedmowie wymieniłem ogólnie znanych rękodzielników, producentów woblerów uwzględniając końcową datę do końca lat 90-tych. Poniżej fragment:

 

"Gdyby nie łut szczęścia Lauriego Rapali to kto wie jak wyglądałby europejski wobler. W latach 60-tych ubiegłego stulecia w krajach europejskich i nie tylko pojawiła się przynęta sygnowana nazwą Rapala. Był nią wobler i okazał się bardzo skuteczny. Na tyle skuteczny, że każdy wędkarz, łowiący metodą spinningową, chciał posiadać taką przynętę. Z wielu przyczyn, choćby z powodu słabej dystrybucji, zaczęto samodzielnie go wykonywać. Pierwowzorem oczywiście był wobler Rapali. W Polsce, niezależnie od siebie, w różnych regionach zaczęto na małą skalę lub na własny użytek, często w warunkach chałupniczych je wykonywać. Ale nie tylko woblery powstawały. Tak samo było z innymi przynętami klasycznymi, tj.: błystki wahadłowe i obrotowe. Przynęty te zwykle były dostosowane do łowisk, w których łowili ich pomysłodawcy. Z biegiem czasu o skuteczności ich woblerów dowiadywali się inni wędkarze i dzięki temu zaczęto poznawać i rozpoznawać ich wytwórców. Dziś trudno określić, kto jako pierwszy wykonał woblera w Polsce. Można tylko zauważyć, że prekursorami byli wędkarze łowiący najczęściej pstrągi potokowe lub trocie wędrowne i łososie. To oni zauważyli, jak skuteczna jest ta przynęta w ich połowie. Zaczynając od północy Polski, na Pomorzu szlak w produkcji woblerów przecierali Leszek Dylewski i Edward Jankowski z Czarnego, śp. Jan Meyer z Koszalina. Idąc dalej w kierunku południowym warto zatrzymać się na zachodzie i wspomnieć śp. Henryka Gębskiego z Lędyczka. Zaś na Warmii prekursorem był Piotr Piskorski z Olsztyna, właściciel firmy Salmo. Z centralnej Polski znane są woblery Marka Wieczorka ze Zwolenia pod nazwą Siek-M, oraz woblery Tex z Puław. Na południowym-zachodzie swoją produkcję rozpoczynał Józef Sendal z Oławy. Nad Bobrem i Kwisą pierwsze woblery sygnowane nazwą Bóbr testował Romuald Stanke. Kierując się na południowy-wschód nie można zapomnieć o woblerach pod nazwą MRM, których producentem był Marek Kaczówka ze Szczucina, ale także o krakowskich Krakuskach Zbigniewa Prałata, czy też o woblerach z metalowym sterem Janusza Widła z Nowego Sącza. Na wschodzie Polski, z okolic Lublina, znane były woblery Stork. Niektórzy z wymienionych przestali produkować woblery na sprzedaż, inni wychowali swoich uczniów lub synowie kontynuują ich dzieło, a jeszcze inni potworzyli firmy. Wielu też jest mniej znanych, których woblery używane są w mniejszym gronie, stąd autor mógł ich pominąć. Każdy z nich dodał swój pomysł na pracę, kształt, sposób jego dekorowania. Warto o nich pamiętać. Obecnie trudno sobie wyobrazić łowienie ryb bez używania woblerów. Dzięki temu, że wiele osób zaczęło wykonywać woblery, dostosowując je do warunków w których łowili, powstały niezliczone wersje, odmiany i zastosowań tej przynęty. W niektórych przypadkach konstrukcje woblerów znaczne różniły się od pierwowzoru, a i z czasem narzucały trendy jego rozwoju. Zaczęto poznawać zależności pomiędzy elementami składowymi wpływającymi na jego pracę, tor poruszania i łowność."

 

Chętnie poczytam korektę tego tekstu, prawdopodobnie mogłem kogoś pominąć. Swoją wiedzę oparłem o swobodny dostęp do woblerów. Bardzo proszę o uzupełnienie moich rozważań. 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troszkę poczułem się wywołany to tablicy przez Remika, dlatego pozwolę wtrącić swoje "woblerowe" trzy grosze. Ja z tymi przynętami spotkałem się po raz pierwszy w trakcie studiów we Wrocławiu około 1978 roku u znakomitego pstrągarza Julka Kitlasza, który zresztą wykonywał je sam i łowił na nie pstrągi w dorzeczu Nysy Kłodzkiej, Kaczawie oraz w Kwisie. Bardzo podobne, choć dużo staranniejsze robił Karol Napora. Woblerki te oczywiście na wzór Rapali original, oklejane były folią z papierosów. W tamtyn czasie nad Kwisą koło Ławszowej spotkałem kamieniarza z Oławy Józka Sendala z bratem i dostałem od nich woblerka malowanego.... distalem. W Warszawie z tego co wiem pierwsze woblery robiłi Stasiu Cios i Tadziu Mikołajuk ("Miki") dopiero później dołączyli do wytwórców takich przynęt inni koledzy z BZDYKFUSA (Marek Kocielski, Krzysiu Nowak, Manix , czyli Michał Zabokrzecki. Jak sprowadziłem się do Warszawy w 1985 roku, to co niektórzy handlowali nimi na KRNie i na Skrze. Ja muszę przyznać, że nie od razu uwierzyłem w ich skuteczność. Ale to już zupełnie inna historia 

Edytowane przez Karol Zacharczyk
  • Like 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachęcam, starszych datą, kolegów po kiju, aby przekopali szafy, strychy, piwnice, garaże i wklejali zdjęcia. Kto wie, może wspólnymi siłami uda się stworzyć kompendium polskiego rękodzieła. Z pewnością wątek należy do bardzo ciekawych - warto by się rozwinął.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje nie są aż tak wiekowe, ale pierwsze zrobiłem - jeśli dobrze liczę - w 1989. Też już kawałek czasu minął. Pamiętam, że jeszcze było kiepsko z informacjami i miałem problem z rozszyfrowaniem na jakiej zasadzie "to" pracuje w wodzie. W sklepie u nas żadnych woblerów nie było, o internecie nie wspomnę, więc za wzorzec posłużyły mi zdjęcia z niemieckiego pisma "Blinker". Nie pamiętam już jakie to były przynęty, ale chyba Rapale albo Abu. W każdym razie nie znałem wówczas osobiście nikogo, kto robiłby woblery, nie szło zasięgnąć języka. Kombinowałem metodą prób i błędów na korpusach wystruganych z patyka. Na początku nie wiedziałem, że do środka trzeba włożyć ołów (!). Ale potem mnie oświeciło i jakoś już poszło z górki. Stery wycinałem z plastiku, jaki tam był pod ręką. Porobiłem przy tym oczywiście masę różnych błędów, gotowce kiepsko wyglądały, ale w końcu zaczęły jakoś pracować. I nawet potem na nie połowiłem. To były jeszcze inne czasy, ryb nie brakowało, równie dobrze brały na wszelkie blachy. I ten zapewne fakt zniechęcił mnie do dalszego samokształcenia, regularnych działań (i na większą skalę), bo blachy kupowałem tanio na rynku czy w sklepie, a robienie woblera trwało i trwało... Szkoda, może obecnie byłby człowiek z tematem w innym miejscu ;)

Te kilka słów ode mnie, bo temat bardzo ciekawy.

 

 

Edit: dodałem fotkę zachowanych do dziś.

 

IMG_5351.JPG

Edytowane przez Ubik
  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

bardzo ciekawy wątek! Chętnie podzielę się swoimi wspomnieniami nie tylko ze względów "komercyjnych" ;o)

 

Pierwszego woblera (kopię ABU HiLo) zrobiłem w roku 1976 w wieku 15 lat. Złowiłem na niego sporo ryb w tym ładnego bolenia 73cm na jeziorze Soczewka pod Płockiem (w Płocku mieszkałem w latach 1965 - 1980). Potem robiłem różne woblery ale raczej na wzór ABU ponieważ moją "biblią" była w tym czasie książka Śp Tadeusza Andrzejczyka Wędkarstwo jeziorowe a w niej Tadeusz umieścił właściwie wyłącznie sprzęt ABU. Korpusy z lipy i malowanie różnymi farbami, które się do tego zwykle nie bardzo nadawały. Łowiłem na nie bolenie, sandacze, szczupaki i okonie w w Wiśle i jeziorach pod Płockiem a także jazie w starorzeczach powyżej wsi Borowiczki.

W 1980r rozpocząłem studia na wydziale Rybackim ART w Olsztynie. Pierwszego woblerka pstrągowego wykonałem pewnej marcowej nocy w 1981r przed pierwszym w życiu wypadem na pstrągi. Wzorem był jakiś łamany (!) model chyba firmy Balzer podpatrzony w kultowym wtedy piśmie Fish und Fang i opisany jako rewelacyjny na kropkowańce właśnie. Długość 6cm, kolor czerwony w czarne paski. Pamiętam, że kiedy rankiem następnego dnia wrzucałem go pod mostek na rzeczce Kabikiejmska Struga (dopływ Łyny), to lakier na nim jeszcze się "lepił" ;o) O dziwo wobler pracował nieźle ale nie udało się na niego nic złowić i z tego co pamiętam niedługo potem gdzieś go urwałem (chyba już na Pasłęce). W każdym razie tego dnia złowiłem swojego pierwszego potokowca o długości 27cm (wtedy był wymiarowy) ale na błystkę Polspingu o nazwie Rega 6 malowaną na Black Fury.  Oczywiście wtedy zaczęło się to pstrągowe szaleństwo, na które jak wiecie nie ma lekarstwa.

Wkrótce potem struganie woblerów stało się wydziałową modą. Udało mi się złowić na moje woblery sporo niezłych ryb i w tym największego do tej pory pstrąga 67cm. W efekcie pojawiła się teoria, że bez woblera nie ma co marzyć o złowieniu okazu. Moim pomysłem było oklejanie wstążkami brokatowymi, które jak wszystko w tych czasach nie były łatwe do zdobycia. Przywoził mi je kolega Waldek Celej z Gdańska, którego matka miała kwiaciarnię. Muszę tu jednak sprostować informację podaną we wspomnianym wyżej tekście kol Roberta Kosteckiego o olsztyńskiej szkole woblera. Moim zdaniem Krzysiu Górski zrobił swoje pierwsze woblery zaraz po tym jak ja złowiłem tego pstrąga 67cm. Mimo, że interesowałem się tematem od dawna, nie słyszałem o żadnych woblerach robionych wcześniej w Olsztynie. Wynika z tego, że to ja byłem pierwszy. Oczywiście mogę się mylić. Proszę o sprostowanie jeśli ktoś ma wiarygodne informacje. Najprościej byłoby znaleźć kontakt do Krzyśka i zwyczajnie go zapytać kiedy zrobił swoje pierwsze woblery.

Jak wspomniałem w latach 1980 - 90 na naszym wydziale właściwie wszyscy robili woblery i po jakimś czasie zarażali tym również studentów innych kierunków. Stworzyło to unikalny klimat do doskonalenia tych przynęt. W latach 1981 - 1986 byłem w zarządzie Studenckiego Klubu Wędkarskiego "Grot" i pamiętam, że większość naszych spotkań polegała głównie na wymianie doświadczeń dotyczących produkcji woblerów! Rzeczywiście kilka nazwisk warto w tym kontekście wspomnieć. Bez wątpienia Krzyśka Greckiego, który był świetnym wędkarzem (ale głównie muchowo - podlodowym) wyjątkowo zdolnym majsterkowiczem (robił np. genialne mikro mormyszki). To również prawda, że kiedy dumny ze swoich "unikalnych" woblerków, które złowiły piękne ryby, zajrzałem do pudełka Krzyśka, szczęka mi opadła i zaraz po powrocie do domu wziąłem się ostro za struganie! Jego przynęty były zrobione niezwykle starannie, pięknie pomalowane i wykończone. Poprzeczka poszła mocno w górę!

Świetne woblery robili również wspomniany w tekście Grzesiek Radtke i Edek Jankowski, którzy rozpoczęli studia rok po mnie. Po studiach Edek wyemigrował do Czarnego i tak powstała kolejna gałąź szkoły olsztyńskiej ;o) Woblery z Czarnego do tej pory mają swoją unikalną jakość ale ja widzę w nich jednak te "olsztyńskie korzenie". 

Chyba w 1982 lub 1983r jeden z moich woblerów trafił w ręce pracownika IRS, dzisiejszego profesora Piotra Dębowskiego (aktualnie IRS w Rutkach) - oczywiście również zapalonego pstrągarza. W oparciu o koneksje rodzinno - towarzyskie Piotr był współuczestnikiem corocznych spotkań wędkarskich nad Błędzianką. Brał w nich również udział kolega Roman Durski, ówczesny pracownik OZOS Stomil w Olsztynie. Na którejś z tych imprez Piotr zdeklasował konkurencję łowiąc ładne pstrągi właśnie na mój woblerek. W tym momencie "wobleroza" dopadła Romka Durskiego a za nim wielu wędkarzy pracujących w Stomilu. Tam też stworzyła się nowa "gałąź" szkoły olsztyńskiej. W 1988r spotkaliśmy się z Romkiem i Tadkiem Żelazowskim (który wtedy złowił - oczywiście na swój wobler - pstrąga 4,52 będącego nawet parę miesięcy rekordem Polski) nad Pasłęką i wkrótce potem postanowiliśmy założyć klub pstrągarzy w Olsztynie. Tak się też stało - Klub "Passaria" powstał jesienią 1989r. Tak więc w naturalny sposób połączyły się jakby dwie gałęzie szkoły woblerowej - "kortowska" (ART Olsztyn) i "stomilowska". 

I to by było na tyle! Ciekaw jestem Waszych komentarzy i nowych wieści o historii polskiego woblera. Chętnie wezmę też udział (nie tylko merytoryczny) w tworzeniu i wydaniu publikacji na ten temat. 

 

Pozdrawiam wszystkich.

Piotr Piskorski

  • Like 42
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

W 80 roku już coś tam trochę machałem spinningiem. Wśród "sprzętów" mojego Dziadka znalazłem kilka "struganych" ciekawostek. Już wtedy wyglądały na dość stare. Dziadek pamiętał, że dostał je za wyciągnięcie pomocnej dłoni do wędkarza który spłynął dość niefortunnie Nysą Kłodzką. Jeden z nich od tamtych lat nieużywany w wodzie ale przekładany jest w moich pudełkach. 

Może nie jest to kanon pstrągowego woblera i wszystkie bardziej znane produkcje są znacznie ładniejsze, to obstawiam że ten ma sporo powyżej 35 lat, a po drugie takie były czasy, na górnej Nysie wystarczał patyk z kotwiczką do dobrej zabawy.

 

tomaszek11

 

post-51013-0-11129000-1450184073_thumb.jpg

Edytowane przez tomaszek11
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odszukałem wobler trociowy 9cm pływający "Miki" Tadeusza Mikołajuka.

http://jerkbait.pl/topic/66925-sbalskor-woblery-tro%C4%87obrot%C3%B3wki-moby-dick-long-3/

wrzuciłem przez giełdę,bo nie umiałem inaczej wkleić <_< .

Edytowane przez klim
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...