Skocz do zawartości

Głowacica na muchę - sprzęt, zachowanie i prowadzenie.


Flyfisgingblog.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem że wzór, choćby nie wiem jak dopracowany nie ma większego znaczenia.

 

A ja wiem, że ma. Wierzę, że są wzory które skutecznie kuszą ryby w danych warunkach i są też takie, które po prostu są do dupy w większości sytuacji, a na które ryby biorą tylko w wyjątkowych okolicznościach, np. w czasie żerowego amoku. Moje pierwsze streamery należały do tej drugiej grupy. Jak już dorobiłeś się skutecznej w swoim mniemaniu muchy, nauczyłeś się nią posługiwać i doczekałeś się zainteresowania ze strony ryb   to osiągnąłeś to co najważniejsze, to „coś” czyli wiarę w skuteczność przynęty i poczynań. I nie ma żadnego znaczenia fakt, że być może dla pięciu napotkanych przypadkowo wędkarzy Twój wzór nie jest wart przywiązania do przyponu, bo to Ty tworzysz z nim zespół, który skutecznie oszukuje ryby.  I wiesz co w tym naszym „sporze” jest najpiękniejsze? Ty wiesz swoje, ja wiem swoje i oboje jesteśmy z tą naszą wiedzą szczęściarzami, bo czasem pozwala nam dotknąć tej niezwykłej ryby.

post-46130-0-72961900-1481887371_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) :) :)

Ale wytłumaczyć ich dziwnej skuteczności nie potrafisz. :)

 

I nawet nie próbuję. Czasem drobny niuans decyduje o skuteczności danej przynęty, o czym chyba najlepiej przekonują się pstrągarze łowiący na woblery. Bywa, że z dwóch pozornie identycznych wobków jeden łowi jak wariat a drugi przeciwnie i często nigdy nie dowiesz się co to jest. Dlatego, powtórzę to, co mawiał kiedyś jeden z prekursorów głowacicowych polowań w odpowiedzi na pytanie o tajemnicę sukcesu: trzeba ciągle zmieniać przynęty, poznawać nowe wody, a jak już poznasz to znów zmieniać i próbować aż do skutku, aż trafisz na ten właściwy czas i miejsce.  Mało to atrakcyjna perspektywa w czasach dostępu do łatwych i szybkich recept w necie...   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymiarowe głowatki złowiłem raptem dwie, obie na spinning, więc specjalista ze mnie żaden, ale trochę innych łososiowatych i nie tylko złowiłem. Wiem jedno, najskuteczniejszą przynętą jest ta, która najczęściej znajduje się na końcu zestawu i drugi chyba nawet ważniejszy parametr, musi to być przynęta, do której mamy zaufanie i "czujemy" ją. Kiedyś okrzyknięto woblera najskuteczniejszą przynętą na trocie a wynikało to tylko ze statystyki, o czym napisałem w pierwszej części poprzedniego zdania. No bo jak mogło być inaczej skoro na 100 wędkujących 80 używało woblerów. Osobiście 90% czasu łowię na wahadła nie zapominając o woblerach i wirówkach ale tak na prawdę trzeba pamiętać o myśleniu nad wodą (nie tylko, w innych okolicznościach też jest wskazane) i nie poddawaniu się receptom (rutynie) bo tych nie ma.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nawet nie próbuję. Czasem drobny niuans decyduje o skuteczności danej przynęty, o czym chyba najlepiej przekonują się pstrągarze łowiący na woblery. Bywa, że z dwóch pozornie identycznych wobków jeden łowi jak wariat a drugi przeciwnie i często nigdy nie dowiesz się co to jest. Dlatego, powtórzę to, co mawiał kiedyś jeden z prekursorów głowacicowych polowań w odpowiedzi na pytanie o tajemnicę sukcesu: trzeba ciągle zmieniać przynęty, poznawać nowe wody, a jak już poznasz to znów zmieniać i próbować aż do skutku, aż trafisz na ten właściwy czas i miejsce.  Mało to atrakcyjna perspektywa w czasach dostępu do łatwych i szybkich recept w necie...   

Dotyczy to pewnie każdego gatunku. W tym roku z dwóch pudeł wypełnionych pozornie identycznymi woblerami boleniowymi ryby łowiły 3-4 sztuki, a jeden był wyjątkowy. Wystarczyło przeciągnąć go w pobliżu żerującej ryby i w 95% przypadków miałem branie. Wiem co je tak kręciło, ale wydusić to z kawałka drewna obciążonego ołowiem jest bardzo trudno. Dotyczy to każdej przynęty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

82326a8b83898f56med.jpg

Haki Gamalatsu Stinger. Wielkość streamera to 15-20cm. Nie są to jakieś cudowne przynęty a przynajmniej nie jedyne skuteczne. Dobre są także czarne lub fluo żółte. Myślę, że ważniejsza jest umiejętność ich łowienia.

Dziekuję :)

Widzę ,że są dość połyskliwe.Przypominają nieco moje muchy szczupakowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu przestałem wierzyć w tak zwaną "cud muchę". Głowacicę złowiłem lub widziałem złowioną na streamera czarnego, czerwonego, żółtego, flagowca, błyszczącego i matowego. Myślę, że to raczej wędkarz lubi mieć taką swoją i wyłącznie swoją cud przynętę, której nikomu nie da ani nie pokaże :) . Pierwszy skuteczny streamer pokazał mi Krzysztof Kaleta. Uwiązany był niemal w całości z szarych, kogucich piór gryzzly oraz główką z sierści sarny. Krzysztof był bardzo pewny swojego streamera. Mówił - pokaż mi gdzie jest głowacica a ja ją zaraz złowię. Miał rację. Ryby nauczone woblerów takiego streamera brały bez wahania. Wówczas woblerami łowiło sporo wędkarzy z Krakowa.Czasem wabiki miały grzechotkę wewnątrz. Powiedzieć też trzeba otwarcie, że łowili w nocy. Wracając jednak do streamerów to kolejne skuteczne widziałem u różnych wędkarzy a najlepsze były te których głowacice wcześniej nie widziały. Kolejna rzecz to ich terytorializm. Otóż lubią być w miejscówce same więc często odganiając intruza biją w niego a następnie w holu spadają. Myślę tu o tych trzydziesto centymetrowych streamerach uzbrojonych w dwa wielkie haki. Takich przynęt nie używam wcale.

Mam i ja swoje ulubione streamerki dokładnie te ze zdjęcia wyżej. Natomiast co do skuteczności to najważniejsze jest by łowić w miejscu w którym żyje jakaś ostatnia głowacica w przeciwnym razie najcudowniejszy streamer nie przyniesie efektu.

W łowieniu głowacic trzeba pamiętać o jednej istotnej rzeczy o pewnego rodzaju wstrzemięźliwości, takiej która pozwoli tym rybom nadal żyć w naszych rzekach.

post-49593-0-27884000-1481903156_thumb.jpg

Edytowane przez Zielony
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W łowieniu głowacic trzeba pamiętać o jednej istotnej rzeczy o pewnego rodzaju wstrzemięźliwości, takiej która pozwoli tym rybom nadal żyć w naszych rzekach.

 

Ostatnio zaczyna brakować tego nawet ludziom "dobrze się prezentującym". A później jeżdżą za granicę bo "u nas" nie ma ryb.  :unsure:

Nie są to niestety ani gumofilce, ani miejscowi mięsiarze.   :(  :mellow:  :huh:

 

Co do waleczności.

Głowacica nie walczy. Na początku holu młynki na powierzchni i próba wyrwania ogonem przynęty z pyska lub zerwnia zestawu, podobnie jak pstrąg.

Później zachowuje się jak brzana i chodzi w dołku.  Ufa w swoją siłę, która niestety słabnie z czasem.  :mellow:

_____________________

Edytowane przez trout master
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie dotyczace walecznosci glowacicy. Jak to sie ma w porownaniu do podobnej wielkosci lososia lub troci?

Ja nie wiem .

Jak to porównać .Myślę że głowatka jest cały czas w swoim naturalnym środowisku , i jak mamy możliwość połowić troci i łososi jest to okres zimowy mówimy o łososiach i trociach gdzie mają dużo gorszą kondycję .Wiadomo czemu .I z stąd  może takie pytanie .

Pozycja wędkarza też jest nieco inna  , choć nie zawsze . Ale z głowatką i rzeką walczymy równocześnie.Łososie w naszych warunkach często wędkujemy chodząc stabilnie po brzegu rzeki . 

Myślę że ryby w swoim naturalnym środowisku z podobną siłą walczą .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Franc, chyba sie nie rozumiemy. Ja keltow w moim pytaniu nawet nie biore pod uwage.

 

Slyszalem od wielu osob, ze tajmienie do waleczniakow nie naleza. Ciekawi mnie czy z glowacica jest podobnie. Nigdy nie mialem okazji wybrac sie na glowacice i mysle zeby sprobowac w przyszly roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem co się stanie. Za to co napisałem poniżej nie tylko nie dostanę żadnego „lubię to” ale gdyby istniała opcja „nie lubię tego” i za każdy klik płaciliby 10 zł to miałbym za darmo roczną licencję na któryś z OS-ów. Ale, co tam, nie musi być zawsze słodko i miło.

Prosisz o gotowe przykłady ale to w pewnym sensie droga na skróty, która w efekcie odbiera to co najpiękniejsze w tej zabawie czyli doczekanie upragnionego brania miedzianej ryby na samodzielnie wymyślony,  wykonany i dopracowany wzór, który po tygodniach, miesiącach lub nawet latach wielokrotnych i często nieudanych prób, modyfikacji i ulepszeń uzyskał wreszcie to „coś” co sprawia, że kusi te ryby regularnie.  W moim przypadku pech chciał, że złowiłem swoją pierwszą „streamerową” huchorybę na pierwszej streamerowej wyprawie, na muchę, będącą moją pierwszą autorską konstrukcją,  która –oceniając ją z perspektywy czasu i doświadczeń - absolutnie nie nadawała się do niczego więcej niż odstraszania bezpańskich psów. Utwierdzony tym „fuksiarskim” sukcesem brnąłem dalej w pierwotne błędy i na dojście do pierwszych skutecznych wzorów pozwalających osiągać w miarę powtarzalne wyniki „straciłem” 2 lata, podczas których wyrobiłem tyle różnorakich materiałów, że można by nimi zabezpieczyć magazyn peruk Teatru Wielkiego na kilka lat a firma EP podwoiła zyski. Nie muszę dodawać, że wcale nie żałuję tych  lat, wręcz przeciwnie, pozwoliły mi one poczuć pełnię smaku tej zabawy.

Poza tym – nie miejmy złudzeń – tak cennych informacji nie sprzedaje się „tak po prostu” na ogólnokrajowym forum. Praktycznie każda głowatkowa miejscówka jest w sezonie, który trwa 9 miesięcy  non stop okładana wzdłuż i w poprzek wszelkiej maści streamerami i jak ktoś, pomimo tej ogromnej presji, łowi te ryby skuteczniej niż inni może to oznaczać, że właśnie złapał to „coś” i  w 95 przypadkach na 100 nie ujawni swojej tajemnicy nawet na łożu śmierci, a już na pewno nie publicznie.

Historia dwóch najpopularniejszych w swoich czasach głowacicowych przynęt czyli „klamki” a potem woblera potwierdza spadek ich początkowej, niezwykłej skuteczności, gdy stawały się szeroko znanymi i stosowanymi przynętami.

Istnieje jeszcze jedna, myślę że główna przyczyna, która sprawia, że posiadacze skutecznych wzorów i szerszej wiedzy jak łowić tę rybę siedzą cicho. To fakt, że 9 na 10 złowionych w PL miarowych głowatek spotkanie z wędkarzem kończy w tartej bułce, więc udzielanie publicznych rad jak podnieść skuteczność połowu tego gatunku jest w pewnym sensie podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Dlatego nie dziwię się, że odzew na Twoją prośbę jest jak na razie niewielki.

Przepisów na dobrego głowacicowego streamera, małżeństwo i nalewkę i nie znajdziesz w sieci, dlatego moja rada, o ile mogę coś wtrącić,  i myślę, że jest ona warta więcej niż zdjęcia głowatkowych streamerów z Internetu, jest następująca – zacznij od konstruowania swoich much i łowienia nimi dokładnie odwrotnie niż radzą czasopisma i fora internetowe, a wnet dojdziesz do właściwych wzorów i wniosków.  W przypadku przepisu na dobre małżeństwo, już takiej pewności nie mam, a jeżeli zaś chodzi a nalewkę to w sezonie jesienno-zimowym, czyli w czasie gdy streamer „chodzi” najlepiej, to o ile warto ją mieć przy sobie, o tyle przepis nie ma większego znaczenia – każda zrobi dobrą robotę jeżeli spełni prostą nierówność:  (zawartość alkoholu w %)  > (wartość bezwzględna temperatury za oknem) x 5, przy czym najlepiej od razu założyć, że zawsze jest -10oC.

Pozdrawiam

Ponieważ piszesz do mnie odpowiem w najistotniejszych jak sądzę wątkach.

Otóż na hobbystycznych forach często pojawiają się prośby o rekomendacje, podpowiedzi, wskazówki. Bywa, a uwierz, że taki właśnie cel przyświecał mojemu żartobliwemu wpisowi, mają za zadanie podtrzymanie interesującego wątku, swoistą "zaczepkę" mającą na celu ożywienie dyskusji.

Tak było i tym razem, wymiana uwag, prezentacja  nowosci (lub staroci-) jesli się sprawdzają) i sugestie pomagające poczatkujacym.

No własnie, początkującym...Czy tylko oni powinni zadawać pytania, wyrazać watpliwosci, pytać o porady? Jakże nudnym byłoby forum na którym grupa "wiedzacych wszystko" łaskawie odpowiada (lub NIE) na mniej lub bardziej nurtujące neofitow pytania...

 

Otóż uważam, ze także doświadczeni wędkarze, a do takich się nieskromnie zaliczam korzystają dzięki ponawianiu po latach tych samych pytań, dzieki ciąglej weryfikacji utartych schematów, dzięki kontaktowi z młodzieżą,

 

Muszę przyznać, ze rozmowy i kontakty internetowe, ale i te bezposrenio przeprowadzane nad wodą, gdy w kieszeń chowam przekonanie o swej multipotencjalnosci wedkarskiej , a siwiznę pod czapką dały mi doprawdy wiele...

 

Może kilka przykladów .

 

W Norwegii obserwowałem muszkarza, który na niewielkiej rzece wyholował okazałego srebrniaka.Rzeczka niewielka, raptem 8 km odcinek pomiędzy zaporą i fiordem. Pomogłem, przedstawilem się,  chwila dyskusji i jock scott z jego pudła do mojego przyponu...Byłem tam pierwszy raz w życiu, przejechałem ok.1500 km, ale juz w nastepnym dniu cieszyłem się braniami. Nie musiał,ale...

Bornholm, wczesna wiosna, srednie brania i ciekawa rozmowa ze starszym sypmatycznym wędkarzem z Niemiec.Jak się okazało od wielu lat w swym kamperze objeżdzał wyspę z powodzeniem łowiąc na muszkę trocie.Obejrzał moje muszki, trochę razem porzucalismy, podarował kilka zaskakujacych wzorów...poprawiło się, oj poprawilo... ;)

Część wzorów trafiło do forumowych kolegów na zasadzie podarku, bowiem fotki nie były dostatecznie precyzyjne.

 

W Laponii pewien wędkarski aktywista i społeczny straznik otworzył nam oczy w kwestii jeziorowych łowów, podpowiedział jak radzić sobie na głębokiej wzburzonej rzece, gdzie i kiedy szukać pstrągów, palii...wspomniałem o tym na blogu opisując połów 75 cm potokowca.

Nie musiał, nic nie zyskał, a nawet  stracił, bo mieszka tam i startowalismy potencjalnie do tych samych ryb..A jednak?

A w Polsce? Mlody, znany wędkarz z południa,  który bynajmniej nie pełnił funkcji oficjalnego przewodnika wskazał Robertowi i mnie Dunajcowe bystrze, darzące fajnymi pstrągami. Pozostał we wdzięcznej pamięci.

 

Tych ludzi spotkałem pierwszy raz w życiu, część znajomości jednak jest dzięki tym spontanicznym odruchom kontynuowana.

 

Udzieliłeś w swoim wpisie wielu porad, bynajmniej jednak nie w kwestii  którą poruszyłem.

Doradzasz by internetowy sugestie, sposoby wędkowania traktować opacznie, stosować "na odwrót". Czy Twoje sugestie zatem także? Wybacz, ale to zgodne z powiedzeniem -"Wszyscy kłamią, ale to nie ma znaczenia bo i tak nikt nikomu nie wierzy".

 

Rozumiem wędkarzy, którzy chronią swe sekrety.W takich wątkach po prostu milczą,  nie obnoszą się  jednak z posiadaniem tajemnej, niedostępnej dla innych kolegów wiedzy.

Może Cię to zaskoczy, ale przeżyję fakt iż Twe muchy nie ukażą się na zdjęciach .Iluż zawiedzionych wędkarzy wygasi z tej przyczyny rozgrzane już patelnie...

Uwag o poszukiwania recepty na małżeństwo nie komentuję.Wszak w Twoim profilowym opisie nawet płeć jest tajemnicą.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"..ale przeżyję fakt iż Twe muchy nie ukażą się na zdjęciach".Iluż zawiedzionych wędkarzy wygasi z tej przyczyny rozgrzane już patelnie..."

 

Jak się dobrze zlustruje kamizelkę na fot.Mart-a 123 parę postow wyżej, rozgrzanej jak sedzia Łąkoczewski patelni nie musowo wcale wygaszać.. :)

Edytowane przez border river
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"..ale przeżyję fakt iż Twe muchy nie ukażą się na zdjęciach".Iluż zawiedzionych wędkarzy wygasi z tej przyczyny rozgrzane już patelnie..."

 

Jak się dobrze zlustruje kamizelkę na fot.Mart-a 123 parę postow wyżej, rozgrzanej jak sedzia Łąkoczewski patelni nie musowo wcale wygaszać.. :)

.....a kto to ów sędzia Łąkoczewski ??? Tak z ciekawości pytam, bo nie kumam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście oczekiwałbym nieco więcej od Mart123, w temacie idealnej, najbardziej skutecznej muchi. No nie spodziewam się tu jakiejś spektakularnej obszernej laudacji, ale uchylenia co naaajmniej rąbka jego eksperiencji, i żeby może wyartykułował w stopniu minimalnym, w zarysie nieledwie, takie resume.. m.in budowę, użyte materiały, gdzie kupione, za ile, wielkosci, długość,kolorystykę, design, sposób kręcenia, zachowaniu wabika w naturalnych warunkach wodnych czyli latem jesienia i zimą * z wyłączeniem okresu ochronnego głowatki. Dobrze by było żeby kolega podparł swoja prezentację może zdjęciami w stosownej głębokiej rozdzielczosci. No, oczywiste jest,  że nie oczekuje tu od razu, żeby kolega objawił,ukazał,obnażył publicznie cała swoją tajną kolekcję, pełna kompletną ekspozycję swoich najbardziej tajemnych, łownych, efektywnych, skutecznych i sprawdzonych much, szanujmy przeciez prywatność człowieka, nie oczekujmy za wiele, pozostawmy mu odrobinę intymności no, ale może jakis filmik z pracą muchi w basenie z możliwością stop klatki, ewentualnie jesli basenu nie ma, z miejsca w którym stoją głowatki, gdzie łowi, gdzie tworzy..jak rzuca, jak prowadzi, zacina holuje, biegnie, przewraca się, podnosi.. .. no cos w tym stylu..  :)

Edytowane przez border river
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna rzecz to ich terytorializm. Otóż lubią być w miejscówce same więc często odganiając intruza biją w niego a następnie w holu spadają. Myślę tu o tych trzydziesto centymetrowych streamerach uzbrojonych w dwa wielkie haki. Takich przynęt nie używam wcale.

.

 

Czy to oznacza, że głowatki nie traktują ryb 30cm i większych jak pokarm a jedynie intruzów? Albo, innymi słowy, czy stosując 30cm streamery nie imitujemy pokarmu a liczymi tylko na reakcję "odganiania intruza"? I wreszcie, czy 20cm stremer już nie wywołuje takiej reakcji? Przecież wiemy, że tak nie jest. Spady z takich przynęt, są spowodowane niekorzystnym, przeraszam za wyrażenie, stosunkiem wielkości przynęty do uzbrojenia. Osobiście nie mam najmniejszej wątpliwości, że im większy streamer tym większa jego selektywność pozwlalająca oszczędzać maluchy a już w przypadku głowatki uważam to za złotą zasadę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Selektywność to lipa bo można z powodzeniem złowić głowacicę na 120cm maleńką, centymetrową nimfką przy czym hak tej nimfy wielkiej krzywdy im nie zrobi. Natomiast w dużych przynętach nie uznaję ogromnych haków. Często są tej wielkości, że można by z nich zrobić małą osękę :)a stopień okaleczenia ryby jest straszliwy. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Selektywność to lipa bo można z powodzeniem złowić głowacicę na 120cm maleńką, centymetrową nimfką przy czym hak tej nimfy wielkiej krzywdy im nie zrobi. Natomiast w dużych przynętach nie uznaję ogromnych haków. Często są tej wielkości, że można by z nich zrobić małą osękę :)a stopień okaleczenia ryby jest straszliwy. 

 

Dochodzę do podobnych wniosków przy szczupakach na muchę. Z dużych streamer-ów (18-25 cm) które zasilały moje pudła przeszedłem na mniejsze (8-12 cm). Wzrosła ilość brań i wielkość poławianych ryb. Dzieje się tak na "mojej" wodzie, obserwacje z kilku sezonów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doradzasz by internetowy sugestie, sposoby wędkowania traktować opacznie, stosować "na odwrót". Czy Twoje sugestie zatem także? Wybacz, ale to zgodne z powiedzeniem -"Wszyscy kłamią, ale to nie ma znaczenia bo i tak nikt nikomu nie wierzy".

 

Rozumiem wędkarzy, którzy chronią swe sekrety.W takich wątkach po prostu milczą,  nie obnoszą się  jednak z posiadaniem tajemnej, niedostępnej dla innych kolegów wiedzy.

Może Cię to zaskoczy, ale przeżyję fakt iż Twe muchy nie ukażą się na zdjęciach .Iluż zawiedzionych wędkarzy wygasi z tej przyczyny rozgrzane już patelnie...

Uwag o poszukiwania recepty na małżeństwo nie komentuję.Wszak w Twoim profilowym opisie nawet płeć jest tajemnicą.

 

Co do pierwszej myśli to "nie tak". To co w Internecie być może było kiedyś receptą na sukces ale uległo dewaluacji za sprawą szerokiego zastosowania. W tej kwestii jestem w pełniej zgodzie z tym co napisał Zielony -  najskuteczniejsze są te przynęty, których głowacice wcześnej nie widziały. Chociaż, bywa i tak, szczególnie w przypadku głowatki i chyba wiem skąd się to bierze, że pewna część informacji, łącznie z tymi zawartymi w prasie wędkarskiej to zwykła "ściema". Gwarantuję Ci, że część ogólnodostępnych opisów połowów tych największych ryb, znanych w  całym kraju, daleko odbiega o prawdy co do miejsca i czasu złowienia, przynęty a nawet metody.  

Co do "obnoszenia się z wiedzą tajemną"...

Nie ma takiej, tak jak nie ma jej w wykonaniach Davida Copperfielda. Można oczywiście zadowolić się publikacjami, umotać na haku kłębek syntetycznych nitek zgodnie z internetowymi instrukcjami i  okładać nimi każdą napotkaną "dziurę". Tak też można złowić tę rybę, na zasadzie "jak ma wziąć to weźmie" i "przynęta nie ma znaczenia" pod pewnymi jednak warunkami - a to musi być woda podniesiona i  trącona, a to wiatr marszczący powierzchnię i konieczne nie od cmentarza, a to ciemno, szaro i buro, a to tuż przed burzą. Ja proponuję i zachęcam do pójścia dalej, zaczynając od zanegowania tego co podają media. Odpowiadając na Twoje pierwotne pytanie i powtarzając się - zdradziłem już "wiedzę tajemną" tylko pozostała niezauważona, gdyż nie pokazywała na obrazkach instrukcji step-by-step.  Sorry, ale wolę pozostać przy opisie: "uwiąż jednego streamera wg recepty Profesora Pieślaka, dwa wg rad Mistrza Zielonego i siedem zaprzeczających tym radom. Niech wszysko będzie inne, materiał, kolor, wielkość, ciężar, a potem już nad wodą sposób prowadzenia, prędkość, głębokość, kierunek. Niech Twój streamer będzie inny niż wszystko co głowacice widziały do tej pory".

Edytowane przez mart123
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Selektywność to lipa bo można z powodzeniem złowić głowacicę na 120cm maleńką, centymetrową nimfką przy czym hak tej nimfy wielkiej krzywdy im nie zrobi. Natomiast w dużych przynętach nie uznaję ogromnych haków. Często są tej wielkości, że można by z nich zrobić małą osękę :)a stopień okaleczenia ryby jest straszliwy. 

 

Nie mieszałbym łowienia głowatek streamerami i nimfami, to dwa różne światy, o czym, kto jak kto ale Ty chyba wiesz najlepiej. Ja piszę o łowieniu ryb polujących na ryby, przy użyciu imitacji ryb. Co do ogromnych haków - pełna zgodna. Poza tym te wielkie utrudniają zassanie przynęty.  

Co do krzywdy - tu nie mam już takiej pewności. Pytanie co czyni większą, stosunkowo szybkie wyholowanie na zestaw streamerowy pomimo większej penetracji hakiem czy wielominutowe "wożenie" na lekkim zestawie nimfowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...