Skocz do zawartości

Głowacica na muchę - sprzęt, zachowanie i prowadzenie.


Flyfisgingblog.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Żaden kłopot -mam znajomych górali co kroją bez litości...ja tego nie oceniam,

powtarzam tylko czas i koszty-dla mnie już bez wartości.

I to by było na tyle.

Edytowane przez darek1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

To prawdopodobnie nieżyjący już Pan Bronek Waksmundzki. Poznałem Go właśnie w Sromowcach. Jego woblery były prekursorami dzisiejszych bezsterowców i jerków, sterów nie montował  do swoich przynęt by nie schodziły zbyt głęboko, bał się urwać. W tym samym rejonie i czasie, rankami jak duch, pokazywał się miejscowy wędkarz z Niedzicy, który łowił na... wymiarowe brzany montowane na specjalnych systemach. Był to też czas błyskotliwej kariery 20-centymetrowego Rebela z grzechotką, o którego zabójczej skuteczności wiedziało tylko kilku, w większości również ś.p. Kolegów. Co do dużych przynęt trzeba pamiętać, że nie chodzi tu tylko o ich długość a a raczej całokształt wysyłanych sygnałów. 30cm streamer nigdy nie będział działać na rybę tak jak 15cm wobler.

 

Witam kolegów po kiju!

 

Pan Bronek choć kilka lat temu odstawił wędki w kąt to żyje i ma się całkiem nieźle - wiem z pierwszej ręki bo jestem jego wnukiem:)

 

Cześć z tych pokracznych wobków dalej gdzieś się plącze w zakurzonych już pudełkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O cholera, to przepraszam za tego "nieżyjącego" i pozdrawiam Pana Bronka, życząc stu lat w zdrowiu. Czy mógłbyś zrobić zdjęcia tych wobkòw i wstawić je w tym wątku?

 

Jak tylko dziadek się zgodzi to jak najbardziej. Ja raczej z nich nie będę korzystać bo chodzę za miedzianymi tylko ze streamerem.

 

Z racji tego, że mieszkam już od kilku dobrych lat poza rodzinna miejscowością nie mam możliwości zrobienia takich zdjęć od strzała mimo tego, że dziadka odwiedzam zawsze kiedy zjeżdżam.

 

Zapytam go na początku grudnia lub w święta (o ile mam nadzieje nie zapomnę) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Zawsze chodziłem bez z wiadomych powodów, zero ryb w nim. Jak wziąłem taki jak trzeba, olbrzymi tak jak do podbieranie łososi to główka (85cm) szybko w nim wyładowała ale z powodu siłowego, szybkiego holu i trafienia haka w tętnice padła. Teraz taki niby średni, poręczny ale wsadzenie tak dużej ryby na uciągu (I czy II turbiny) do niego jest niemożliwością. Jakby nie patrzył pasowałoby towarzystwo ("Jan" podbierakowy) ale przy łowieniu głowacic to odpada. Fotki by były, szybki hol z bezproblemowym podebraniem. Ale się nie da. Na -dzieści wyjść czasami ryba zawiśnie na kiju wiec zatrudniać "podbierakowego". ????????????

 

Ten drewniany, robiony, kupiony kiedyś od kogoś na FF. Ma siatkę gumową co jest plusem i minusem (płytka, ryba się od niej odbija). Trochę płytka i dlatego może jest beeee. Do mniejszych ryb na łódce cacy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Ja używam RIO OutBound Short. Jedna z lepszych linek do dużych streamerów, rzuty to przyjemność, dwa między wymachy, fru i leci. Nie łowie na Sanie więc na temat stopnia tonięcia nie będę się wypowiadał, na Popradzie najbardziej uniwersalna będzie I/S3 i takiej używam.

 

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jaką linkę proponujecie do wędki jednoręcznej #8 na San pod streamery 12-15cm?"

 

Taką z jaką ten kij chce, może #9. Ja do kija #9 mam Rio Pike WF10F. Wolę dłuższe głowice niż 8-9m bo mogę więcej wywalić linki rozwijając pętle w powietrzu. To na małej wodzie. Przy wyższej, dużej czy tam gdzie nie masz możliwości wleźć do wody a za plecami brak wolnego miejsca lepsza jest np OB Short (9m) czy Big Daddy.

Jeżeli chodzi o pływalność-analogicznie do stanu, uciągu wody i strefy jaką chcesz obłowić.

 

Pzdr.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Opowieści wędkarskie.  :)

 

   "Niedziela, wolny dzień, czas na ryby, spacery, czas odpoczynku. Rano jakoś nie mogę się zebrać aby ruszyć o świcie, w najlepszy czas na drapieżniki. Zdrowie, w zasadzie jego ubytek oraz pewnie wiek, powodują niechęć aby "szaleć jak za młodu". Teoretycznie rybę mam namierzoną (jak pewnie wielu innych), ale jak to z okazami złowionymi już wiele razy bywa, omijają wędkarskie przynęty. Chcą mieć spokój a nie walczyć o życie nie podejrzewając że wielu z nas nie chce im nawet go odbierać. Nawijam na duży "młynek" kolejną linkę do testów, która może zgrać poprawnie zestaw z kijem. Rano padało, teraz się wypogadza, pogoda teoretycznie fajna żeby sobie porzucać. Tylko ten wiatr, na "Kasprowym" podobno 180km/h, u nas też halny, południowy bardzo silny i ciepły wiatr. Niewiele jest miejsc na rzece gdzie nie będzie przeszkadzać. Pojadę na chwilę porzucać i zobaczyć czy jakieś ryby są w miejscu gdzie czasami bytuje również głowacica. Miejsce, w którym będąc latem widziałem jakąś "falę" która odpływała gdy wszedłem za blisko "dziury". Teoretycznie tylko duża ryba może taką falę zostawić, a jak duża to na pewno głowacica. W końcu to płytka rzeka, San, rzeka górska gdzie oprócz lipieni żyją pstrągi i głowacice. Są oczywiście duże klenie, pstrągi tęczowe (uciekinierzy z hodowli), świnki, brzany i inne drobne ryby. Żadna z nich przepłoszona nie zrobi jednak tak dużej fali przy spływaniu. Liczę na głowacicę, zestaw również do "grubszych zadań". 

   Jadąc widzę kilku muszkarzy próbujących na suchą. Trochę im współczuje przy tym wietrze. Moje miejsce o dziwo "wolne". Wchodzę do wody dużo powyżej miejsca gdzie może być głowatka, może będzie żerować na płyciźnie. Nie chcę też jej spłoszyć. Do niedużego streamera wychodzą co chwila ładne pstrągi. Żaden się nie wiesza, jedynie odganiają muchę znad swoich głów. Dlaczego nie brały takie jak był na nie sezon? W sierpniu.  :)  Na lżejszym kiju ze szkła fajnie by się z nimi pobawił holując takie grubasy. Nie zakładam dużych strimów aby zbyt silny wiatr nie przeszkadzał w rzutach. Linka z głowicą 21g do 10' kija w #8 klasie to jednak zbyt dużo. Dużo lepiej łowiło się sznurem 18g. No nic, w końcu to testy. Linka będzie do #9, sprawdzę ją z innym kijem kolejnym razem. Obławiam szybki napływ, kończy się płytsza woda i pstrągi się kończą. Następuje dziwna cisza, cisza która u doświadczonego wędkarza zwiastuje duża rybę lub pustą wodę. Tyle minęło czasu, sezon wędkarski, muszkarze, spinningiści, pewnie ryba dostała już w łeb i komuś smakowała.  :(  Dokładnie obławiam dołki, prowadząc różnorodnie "rybkę". Wiatr przeszkadza, linka ściąga za szybko muchę więc staram się nią grać. Szybko do i po powierzchni, zatrzymanie z lekkim opadem i znowu szybki odskok. Wszystko z prądem wody aby imitować łatwą do zjedzenia ranną ofiarę. Nic, schodzę dalej. Przejdę całą rynną, obłowię najgłębsze miejsce, niżej spokojną płań i do domu. Planowane popołudniowe lipienie chyba odpuszczę ze względu na szalejący halny. Płynące liście i gałązki strącane z nabrzeżnych wierzb co rusz zaczepiają się o muchę. Może obłowię jeszcze to samo miejsce ale od drugiej strony rzeki. 

   Nagle w połowie szerokości rzeki, poza zasięgiem mojego rzutu, bardzo duża ryba atakuje w sposób podobny do ataku krokodyla. Fala na wodzie, kocioł, fikołek i ogon wielkości dwóch złączonych ludzkich dłoni. Jednak jest. Do tego żeruje. Kilka kroków w jej stronę i mucha ląduje w pobliżu. Nic. Kolejne rzuty, też nic. Zjadła? Odpłynęła? Zmieniam przynętę na większy kaliber. Mucha łamana, długi solidny hak z przedłużką "shank" żeby było na czym uwiązać dużą imitację. Kolejne rzuty i nic. Pewnie głowacica zjadła lub spłynęła w swoje miejsce i czai się na inne ryby. No nic, obłowię dół zgodnie z planem i wrócę po dłuższej chwili. Może się uspokoi i zechce się skusić na to co jej podaję. Ważne że jest. Po ataku i tym co widziałem wielkościowo oceniam na minimum metr długości. Piękna ryba, będzie co ciągnąć jak się uwiesi na kiju. Będę musiał poświęcić jej ten sezon. Kolejna namierzona metrówka. Niżej cisza, jakieś pstrągi próbowały zjeść moją ok 18cm muchę ale oczywiście po skubnięciu w "kłaki" im się to nie udawało. Wracam w górę. Obłowię jeszcze raz miejsce w okolicy ataku głowatki, jak nic to chwilę z drugiej strony i do domu. Bardzo wieje. Rzuty są praktycznie niemożliwe. Na wodzie fala, z wierzb spadają gałęzie i rozglądam się czy czymś większym nie dostanę w głowę. Rzuty czasami praktycznie jedynie rolką. Ręka boli nie tylko z kija 10' ale i z dużego młynka, ciężkiego sznura, dużej muchy. Łatwiej rzucałoby się zestawem DH. Przerzucanie zestawu "pod kijem", max 10-12m ode mnie. Słabiutko, cóż, takie warunki. Innym razem będzie lepiej. Kolejne rzuty w miejscu gdzie powinna stać głowacica, ani jej nie widać, ani nie żeruje. Cisza. Chyba po wszystkim. Podchodzę w górę, przy brzegu aby nie spłoszyć ryby gdyby była na płytkiej wodzie i przechodzę na środek rzeki dużo powyżej miejsca w którym się wcześniej pokazała. Rzuty w jedną i drugą stronę. Od strony z której nie łowiłem znowu pstrągi biją lub płyną za imitacją lipienia. Od strony gdzie powinna być głowatka cisza. Dokładnie śledzę pracę i miejsce w którym przemieszcza się streamer żeby nie przegapić gdyby coś się za nim ruszyło. Wiatr strasznie dokucza, chwilami czekam żeby rzucić lub przerzucić rolką gdy podmuch osłabnie. Bardzo dużo liści, zaczepiają się za hak po kilkumetrowym przepłynięciu przynęty. Muszę wolniej prowadzić pomimo płytkiej wody aby mucha szła głębiej omijając je. Mucha jest duża, ciężka więc nie jest to zbyt dobry sposób prowadzenia, ale cóż. Po kolejnym rzucie fighting butt zaczepia się o gumkę ściągającą dół wędkarskiej kurtki. Odrywam wzrok od strima, odczepiam kij, podciągam linkę i czuję opór jakby streamer zaczepił się o dno lub zielsko. Unoszę kij podciągając linkę aby odczepić i prowadzić dalej przynętę i ... widzę dużą ciemną jak zielsko rybę, która przewala się i odpina ze strima. Ryba bardzo duża. Może metr, może 120cm. Ciemno czerwona, prawie brunatna i gruba jak męskie udo. Niestety, nie kontrolowałem co się dzieje z przynętą i po ataku. Spłynęła lekko w dół lub ustawiła się w dołku. Nie widzę jej mimo słońca, płytkiej wody i okularów polaryzacyjnych. Nie podchodzę bliżej. Rzucam spokojnie dużo powyżej i prowadzę streamera pod pełną kontrolą. Szybciej, wolniej. W głowie myśl "czy poprawi", choć szczerze wątpię czując ją przez chwilę na kiju. Kolejne rzuty. No nic, trzeba schodzić niżej, może spłynęła do swojej "dziury". Rzuty w lewo, pojedyncze pstrągi, rzuty w miejsce głowacicy nic. Kończę niżej, wiatr niemiłosiernie przeszkadza, nikogo na wodzie oprócz mnie, zmieniam przynętę na inny kolor i sprawdzam czy "królowa Sanu" się zdecyduje. Niestety nie.

 

Zaczęła się jesień, czas predatorów. Rybę zmierzę innym razem jak uda mi się ją przechytrzyć.
Wtedy poinformuję jaki jej wymiar. smile2.gif

Miłych wrażeń.

  • Like 25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Arku jak w Twojej ocenie wygląda obecnie sytuacja z głowacicami na Sanie?

Ja uważam, że jest bardzo źle a na pewno znacznie gorzej niż jeszcze dwa lata temu. Myślę oczywiście o odcinku Sanu od Zwierzynia do Zagórza. W moim przekonaniu ryb jest bardzo mało i chyba czas najwyższy by miejscowi zgłaszali w kołach wnioski o całkowity zakaz zabijania głowacicy i wymogli by taki zapis wreszcie zaczął funkcjonować. Potrzebny jest też program odbudowy stada podstawowego głowacicy oparty o ochronę, zarybienia etc.

ps. Ja w tym roku nie złowiłem ani jednej głowacicy. Widziałem dosłownie jedną sztukę i ponoć już została zabita. Wiem, że wyniki kolegów też są dalekie od oczekiwań. Znaczy to tyle, że nikt głowacic nie łowi, nie licząc jednej złowionej przez Piotra Sołtysika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małe (do ok 70cm) jakieś są. Sam złowiłem 3szt w różnych miejscach. Duże ok 1m-pojedyncze, jak zazwyczaj. Na pewno 3szt są na swoich miejscowkach. "Więcej grzechów nie pamiętam". ;)

Co do zabijania takie wnioski od lat w moim Kole zgłaszane ale podobnie jak inne, nie przechodzą przez Koło lub wyżej w Okręgu.

 

Zdrówka i wolności przemieszczania się (wedkarsko) życzę. :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troszkę mnie uspokoiłeś, że jeszcze jakieś głowacice w Sanie żyją. Niemniej jednak uważam, że obecne pogłowie głowacic w Sanie to takie balansowanie na granicy występowania lub całkowitego zaniku tego gatunku w rzece. Tym bardziej za zasadne uważam wprowadzenie choćby minimum jakim będzie całkowity zakaz zabijania głowacicy. Tu potrzebna jest pomoc wędkarzy poprzez zaangażowanie w choćby wysłanie odpowiednich wniosków do Zarządu Okręgu.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...