Skocz do zawartości
  • 0

Szwecja na dziko – konkurs XX-lecie Fishing Center - nowy artykuł


admin

Pytanie

Cześć,

Szwecja na dziko czyli jak zorganizować i przetrwać wędkarski biwak i nie zrobić sobie krzywdy

 

O czego zacząć? „Prawdziwa przygoda rodzi się z wielkiego marzenia” mówi Krzysiek, który był „sercem” tej wyprawy. Ale ja tak ładnie pisać nie umiem. A ponieważ to mi przypadła w udziale rola kronikarza – zacznę w typowy dla siebie sposób, to jest od początku. Muszę wszystko poukładać i usystematyzować, pisać krótko i konkretnie, bo pogubię się z kretesem.

 

Pierwszy zagraniczny wyjazd wędkarski zorganizowaliśmy na własną rękę w 2007 roku na Lofoty. Było to zupełnie nowe doświadczenie. Poznaliśmy inny wymiar wędkarstwa. Czasem dość ryzykownego, stanowiącego wyzwanie pod względem fizycznym i psychicznym. Wróciliśmy bardzo zmęczeni i szczęśliwi. Potem nastąpiła długa (za długa!) przerwa. Praca, dom, kolejne dzieci… W końcu zrozumieliśmy, że aby wyjechać brakowało nam głównie motywacji. Nadszedł czas, żeby to zmienić. Pod koniec zeszłego roku postanowiliśmy, że musimy znowu ruszyć na Północ. Czy aby na pewno w to samo miejsce? Na co dzień mamy zbyt mało czasu, żeby popadać w rutynę. Dlatego postanowiliśmy wyprawić się na szwedzkie szczupaki.

 

Zapraszam serdecznie do lektury artykułu Szwecja na dziko. Artykuł został nadesłany na konkurs XX-lecie Fishing Center (szczegóły: http://www.jerkbait.pl/forum/index.php?t=msg&th=12298&am p;start=0&).

 

Bardzo dziękuję Krzyśkowi za uczestnictwo w konkursie i nadesłanie artykułu! Dziękuję!

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Top użytkownicy dla tego pytania

Opublikowane grafiki

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Kapitalny tekst, bardzo zgrabny językowo, co nie zdarza się często - jednym słowem: świetna relacja. Gratuluję udanej wyprawy!

 

Zastanawiają mnie jedynie dwa komentarze pod tekstem (Friko i Gumofilc), a konkretnie dwie uwagi, które sugerują, że peregrynanci po Szwecji mieli...farta? Wydaje mi się, że Panowie zrobili wszystko aby ograniczyć pierwiastek przypadku, dobre przygotowanie, maksymalnie wykorzystany czas na łowienie, dobre uzbrojenie itd. Zatem, czy fart dotyczy znalezienia jeziora z rybami? Czy też może są jakieś inne czynniki fartowne? Pytam z ciekawości, nigdy nie byłem w Szwecji i intrygują mnie kwestie farta, kiedy należy na niego liczyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No cóż, to intuicyjnie rozumie chyba każdy, komu od czasu do czasu przyjdzie łowić nad nową wodą niezależnie gdzie się ona znajduje :unsure:

 

Stąd myślę ukute pojęcie tzw. frycowego które płaci się zazwyczaj nad nową wodą. Że koledzy nie zapłacili frycowego - to właśnie fart. Pomimo umiejętności i dobrego przygotowania, wiele rzeczy mogło ułożyć się bowiem niekorzystnie. Możemy się zabawić w wyliczankę, ja zacznę pierwszy:

 

1. pogoda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No cóż, to intuicyjnie rozumie chyba każdy, komu od czasu do czasu przyjdzie łowić nad nową wodą niezależnie gdzie się ona znajduje :unsure:

 

Stąd myślę ukute pojęcie tzw. frycowego które płaci się zazwyczaj nad nową wodą. Że koledzy nie zapłacili frycowego - to właśnie fart. Pomimo umiejętności i dobrego przygotowania, wiele rzeczy mogło ułożyć się bowiem niekorzystnie. Możemy się zabawić w wyliczankę, ja zacznę pierwszy:

 

1. pogoda

 

 

Na pewno kwestie pogodowe są istotne i w niewielkim stopniu przewidywalne, ale z opisu wynika, że nie zawsze pogoda była idealna, a przy wyjazdach na kilkanaście dni pogodowe niespodzianki to raczej rzecz normalna. Ale owszem, tu trzeba liczyć na łut szczęścia.

Kwestia frycowego wynika najczęściej z nieznajomości wody i często... zasobności tej wody (przy założeniu, że łowiący nie są kompletnymi nowicjuszami). Jeśli są śladowe ilości ryb to szansę na ich złowienie mają osoby doskonale znające wodę, przy bardzo dużej ilości ryb mniejsza szansa na frycowe, ale też często się je płaci.

Dobra nie wymądrzam się . Z tekstu wywnioskowałem: dużo ryb w jeziorze (czyli normalnie jak powinno być), dobrze przygotowana ekipa (sprzęt, jakieś doświadczenie, determinacja) pogoda bez permanentnego gradobicia (fart niewielki), czyli raczej bym to racjonalizował i nie składał wszystkiego na przychylność Mojry .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właśnie wróciliśmy :mellow:

W porównaniu z tym, co się działo w tym tygodniu na południu Szwecji, w czerwcu pogoda była bajeczna. Tym razem częściowo to przewidzieliśmy i mieszkaliśmy w domku. Co dziennie lało, wiatr się nasilał, fala rosła, a brania z dnia na dzień się pogarszały. Na docelowym akwenie spędziliśmy nie więcej niż 50% czasu. Ze względu na rozmiary wody i panującą rozpierduchę musieliśmy się w końcu poddać. Pogoda wypędziła nas na leśne oczka, gdzie całkiem fajnie udało się połowić. Jednak nie byliśmy w stanie całkowicie zaradzić zanikowi brań. Po raz kolejny szeroko pojęte warunki nauczyły nas pokory dla dzikiej przyrody. Ale: nie daliśmy się utopić, ryby były, w tym metrowa, wypróbowaliśmy nowe gadżety i przynęty i wróciliśmy cali i zdrowi. Postaram się coś skrobnąć, tylko pozbieram się po powrocie. Może to będzie artykulik z zakresu technik łowienia, połączony z krótką relacją – już poza konkursem. Zobaczymy na co starczy czasu

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witaj Krzyśku po powrocie :D relację z cżęsci II proponowałbym poza konkursem o tyle żebyś sam sobie konkurencji więcej juz nie robił :D niektórzy już i tak narzekają że zbyt wysoko zawiesiłeś poprzeczkę relacją z pierwszej wyprawy :mellow:

 

Bardzo jestem ciekawy jakie zgromadziłeś doświadczenia tym razem!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

O podstawowym gadżecie pozwoliłem już sobie cosik napisać :blush:Ale od surowego tekstu do gotowego artykułu droga daleka. Muszę zrobić korektę i wybrać/uzupełnić zdjęcia. Niebawem wrzucę Ci, Remku, załącznik do zaopiniowania. Na artykuł trollingowo-wyprawowy trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Na razie mam tylko zarys.

 

Tymczasem wrzucę kilka fotek – na początku przyszłego tygodnia. Musimy wstępnie przejrzeć je z Krzyśkiem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czerwcowym? Prom 1650, licencje 3 x 150SEK, paliwo 0PLN – auto służbowe (nasze warunki zatrudnienia przewidują taki sympatyczny bonus), ubezpieczenie ok. 120PLN łącznie, olej i paliwo do łodzi –pewnie ze 450PLN łącznie. To wszystko sumujemy i dzielimy na 3. Zakupów (ryż, woda, alkohol) nie liczę, w Polsce i tak bym wydał… Jak już gdzieś podsumowałem – nieco ponad 100PLN za dzień łowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nieskromnie powiem, że to moje dziecko: od pomysłu, przez projekt, aż do wykonania. Konstrukcja:

- szkielet płyta pilśniowa twarda i drewno,

- pokrycie laminat szklany,

- uchwyty rura PCV.

Mieści akumulator, ładowarkę, posiada komory wypornościowe. Artykuł wkrótce (o ile Remek zakwalifikuje do publikacji).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To ja może wtrącę też swoje trzy grosze i powiem Wam jakie komentarze usłyszałem dziś w pracy po powrocie.

 

Mało osób rozumie, że wyjazd na który składa się 4000 km podróży, 5 dni po 13 godzin dziennie spędzonych na wodzie podczas deszczu, silnego wiatru i niskich temperatur czy chociażby wstawanie o 5:30 z własnej i nieprzymuszonej woli, może być świetnym odpoczynkiem.

 

Jeszcze mniej jest w stanie pojąć, że pomimo tego trudu można złapana rybę wypuścić.

 

Ja usłyszałem dziś min. takie teksty:

- Czemu nie zjadasz szczupaków, są niesmaczne?

- Szwedzi na pewno biorą złapane szczupaki do domu, skoro mają domki nad wodą i mogą to zrobić tak, że nikt nie zauważy.

- Ładny ten duży szczupak (metrówka) ale taki stary to chyba mułem śmierdzi.

 

Hitem była propozycja którą otrzymałem, aby odciąć szczupakowi łeb i przywieźć delikwentowi to sobie ugotuje i polakieruje bo takie trofeum to kosztuje stówę :angry:

 

Dobrze, że są takie miejsca jak jerkbait gdzie ludzie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bez przesady, dbamy jak o swoje :mellow:

 

Sprawa licencji jest bardzo prosta. Sprawdzasz na Google gdzie leży najbliższe duże miasto. Najczęściej będzie to miasto gminne (gmina – kommun). Znajdujesz oficjalną stronę www. miasta wraz z adresem e-mail do korespondencji. Wysyłasz zapytanie o warunki użytkowania określonej wody (za ile, na jakich zasadach, dostępność licencji). Odpowiadają szybko i precyzyjnie. Licencje są tanie, a łowienie bez licencji to w Szwecji przestępstwo zagrożone karą grzywny lub więzienia. Licencje kupić w sklepach wędkarskich (i nie tylko), w gminnych biurach turystyki, w automatach, na stacjach benzynowych.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...