Skocz do zawartości

Nalewka, naleweczka, nalewunia…


Tomek88

Rekomendowane odpowiedzi

Kontynuacją znanego i lubianego cyklu na forum a usytuowanego pod postacią tercetu pozwoliłem sobie rozwinięcia go do kwartetu i zamieszczenia efektu wyniku mojego przedświątecznego eksperymentu parachemicznego, który zainspirowany został nieco wcześniej podczas mojego również przedświątecznego pobytu w malowniczej góralskiej wiosce graniczącej ze Słowacją.

 

Chciałem dodać, że jestem zupełnym amatorem domowych wyrobów alkoholowych i zdałem sobie sprawę, że nie idąc tym tropem popełniałem błąd. Nalewka kawowa zrobiła furorę, obdarowana została rodzina i znajomi, wszyscy byli zaskoczeni smakiem i pijalnością trunku, przyznam się ja też :D

 

Jako, że lepsze jest wrogiem dobrego receptura została nieco przeze mnie zmodyfikowana i w efekcie:

 

-4 piwa jasne (użyłem tyskie gronie)

-2 piwa smakowe (lubuskie czekoladowe)

-około 10 łyżek stołowych kawy rozpuszczalnej (użyłem kremową nescafe)

-cukier wg smaku (u mnie 0,75kg)

-2 torebki cukru waniliowego

-0,9l czystego spirytusu

 

Żeby niepotrzebnie nie przedłużać poniżej zamieszczam załącznik, niestety technologia nie poszła aż tak do przodu i przez światłowody nie czuć aromatu a gwarantuje, że szkoda J

 

 

59c8549496574273c09c1fb03c4db1f2.jpg

*Wszelkie znaki handlowe na poglądowej fotografii zastrzeżone ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nalewkami bawię się od kilku sezonów. Drogi sport. W tym mam gotową do spożycia jeżynówkę (wyszła zajebista) i pigwówka czeka na rozlanie, to jakoś mi się sklarować nie chce franca...

Bez urazy, ale to co zrobiłeś to nie nalewka, a likier lub koktajl po prostu. Nalewka kawowa powstała by po zalaniu ziaren kawy (plus inne dodatki wg uznania) spirytusem, najlepiej około 70 % i pozostawieniem tego do maceracji na około miesiąc.

Polecam http://bibliotekanalewek.pl/artykuly/podstawy/nalewki-10-zasad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja w tym roku też złapałem bakcyla. razem z żoną zalaliśmy malinówkę, jeżynówkę, pigwówkę. do tego mieliśmy trochę winogron, a że nie umiemy robić wina....wiadomo - winogronówka :)

 

jeśli chodzi o receptury, całkowicie raczkujemy i opieramy się na znalezionych w necie / wyczytanych w książkach. mam wrażenie, że za mocno zaprawiam alkoholem w stosunku do przepisów, ale lubię, gdy słodka nalewka gryzie w język i ma trochę mocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moc musi być, aby się nie psuła :D Ten mój wytwór, który okazał się nie "nalewką a likierem lub koktajlem po prostu" to cichy zabójca, nie pijąc generalnie nic innego i nie przesadzając nadmiernie z ilością w sylwestra nowy rok miałem wyjęty z kalendarza. O 12.00 pobudka, kufel piwka i z powrotem kima, dopiero jak wstałem koło 19.00 ze znajomymi zaczeliśmy leczenie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Temat umarł, temat przepadł ... pora go wskrzesić!
Planuję zrobić pigwówkę, ale będzie to ,,mój pierwszy raz" i nie wiem jaką taktykę obrać.
Są różne przepisy - jedni zasypują pigwę cukrem i odstawiają na dwa tygodnie, odcedzają sok, pozostałe owoce zalewają alkoholem i znów pozostawiają na tydzień po czym łączą oba składniki, inni odstawiają zasypane cukrem owoce na trzy-cztery tygodnie i później tylko odcedzają sok do którego dodają później alkohol, jeszcze inni od razu zalewają pigwę alkoholem, ja z kolei planuje odstawić owoce w cukrze na trzy tygodnie, odlać sok i połączyć z alkoholem, przelać do naczynia na klarowanie a pozostałe owoce zalać mniejszą ilością alkoholu i odstawić na dwa-trzy tygodnie robiąc nalewkę na resztkach (mam nadzieję, że alkohol coś jeszcze z tych owoców wyciągnie)  - macie może własne przemyślenia w tym temacie? Z góry dzięki za każdą podpowiedź :)

Edytowane przez Panek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w tym roku zrobiłem pierwszy raz malinówkę :)

maliny zalałem spirytusem 60% odstawiłem na tydzień, płyn zlałem

to co zostało zasypałem cukrem, odstawiłem na tydzień, płyn zlałem

płyny połączyłem, dodałem troszkę cytrynowego soku co by zbyt słodkie nie było i wyszło...

fantastycznie smaczna nalewka, piękny kolor, klarowna

tylko mało, a zima dłuuuga :huh:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są 3 szkoły tworzenia nalewek. Jedna mówi pierwsze o zalaniu alkoholom ok 60% druga o zasypaniu pierwsze cukrem, ostatnia o mieszaniu wszystkiego od razu. Niby wszystkie prawidłowe ale nie lubię ryzykować zepsucia owoców i zawsze pierwsze zalewam alkoholem owoce na maceracje. Sam musisz dojść do tego co Ci bardziej pasuje. Mi się wydaje, że pierwszy sposób jest najbardziej prawidłowy ale to tylko moje zdanie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karol ja zalałem cukrem wyczyszczone, pokrojone owoce na 4 dni, później zlałem sok, dodałem alkohol, całość  przez filtr do kawy i do butelek. Nalewka powinna stać do następnego owocu. Taki przepis miałem od znajomej. Ponoć owoce pigwy lepiej puszczają sok właśnie zasypane cukrem niż zalane alkoholem. Popatrzę w domu, może znajdę dokładne proporcje, teraz nie pamiętam bo to było w 2011 O dziwo jeszcze się coś w spiżarce uchowało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są 2 rodzaje tych owoców, pigwa i pigwowiec. Ja używam tylko pigwowca .Mój przepis, co rok troszkę zmieniam, wygląda mniej więcej tak:

-2kg owoców umytych i pozbawionych gniazd z nasionami kroje w drobne paski lub kostkę zalewam ok 2 litrami 60% alkoholu. Pozostawiam to na około 2 miesiące, potrząsając co kilka dni. Zlewam po tym okresie i przesypuje owoce cukrem. Ilość cukru zależna od upodobań, raz dawałem 2kg innym razem 1,5kg a teraz spróbuję kilogram. Sam owoc jest dość cierpki więc kilogram to chyba minimum. Zostawiam do rozpuszczenia się całkowicie cukru, który wyciągnie z owoców resztki soku i alkoholu. Średnio jest to około miesiąca. Zlewam sok i mieszam z alkoholem w dużym słoju i znowu zostawiam na jakiś miesiąc-dwa. Potem butelkowanie, też dzielę na kilka etapów celem wyklarowania nalewki. To tak wszystko w skrócie. Nie bawię się w żadne filtry do kawy itp, choć kiedyś próbowałem. Ale czasami, przy 20-30 litrach różnych nalewek jest to zbyt czasochłonne i % uciekają. A i tak najlepszy efekt klarowania da czas, cierpliwość i grawitacja. Co do czasu ile trzymać owoce kiedy zlewać i butelkować to powiem tak, że nigdy nie ma zbyt późno na moje oko. Im dłużej tym lepiej. Niektóre nalewki swój bukiet oddają dopiero po kilku latach. Nie piłem nalewki żadnej wcześniej jak pół roku przed zrobieniem. Trochę chaotycznie popisane ale po przeczytaniu ze 2 razy powinno być zrozumiałe. Jakby co to pisz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wygląda to następująco:
w większym słoju niecałe 2 kg pigwy i 1.5kg cukru, w mniejszym 1 kg pigwy i 1kg cukru
a filtrowanie po dodaniu alkoholu nie powinno być już takie straszne, chociaż przy pierwszym można użyć pieluchy tetrowej a po klarowaniu filtra żeby efekt był ,,łał" :)

post-46187-0-57251000-1509978905_thumb.jpg

Edytowane przez Panek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe. Teściowa podaje nalewki po miesiącu i mówi wszystkim, że są wow. A ja wiem, że nie są. Przed dodaniem cukru tylko trochę kosztuję by wiedzieć ile potrzeba. A tak to zawsze mam nalewki z poprzednichlat. Chociaż w tym roku sporo owoców mi uciekło i nie zdążyłem znich zrobić zapasów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i przeszło przez filtr?

ja próbowałem ale tak wolno kapało, że szkoda mi było tracić czasu, za gęsty ten sok był[/quote

Trochę źle się wyraziłem.

Gdy juz wszystko zlane do kupy to trzymam aż naturalnie osiadzie. Wtedy wezykiem zlewam a końcówkę przez filtr. Niektore mocno mętne nalewki przepuszczam przez gęste sitko i wyjalowiona gaze by szybciej sie ostalo. Niektórzy przepuszczaja przez sito z sokowirówki ale ponoć nalewce nie służy kontakt z wszelkiego rodzajami metali więc ja z daleka od takich wynalazków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli o trunkach to przydarzyła mi się taka historia.

Początek lat 80tych, zbliżają się moje imieniny, zakupiłem spirit 2l i dumam co dalej.

Zakupiłem 0,33l syropu "grapefrut",przyniosłem gąsiorek z piwnicy i do roboty.

Zagotowałem i ostudziłem 2l wody i do gąsiorka następnie spirytusik i na koniec sok.

Wygląd tego płynu /nie chcę wam psuć smaku /,noi mam problem.

Rano biegnę obejrzeć cóż uczyniłem i widzę promyk nadziei ok.1cm płynu od góry pięknie sklarowane, reszta j/w. Ale do imienin jeszcze 3dni.

Po trzech dniach trunek się przepołowił tz.góra piękna przezroczysta u dołu berbelucha.Rureczka i do buteleczek.

Wygląd super, smak: smak przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, grejpfrut ledwo wyczuwalny, można by żec tylko draśnięty, miód w gębie.

Wieczorem szwagierek mówi, mocno żeś zrobił tą wódeczkę,odpowiadam zgodnie z prawdą że pół na pół ten mi mówi że niemożliwe.

Efekt był taki, chłopów połamało, kobitki moczyły tylko usta twierdząc że dobre jno strasznie mocne a ja z cielęcym wzrokiem nie wiedziałem o co kaman.

Po trzech dniach żonka mówi, sprzątnij gąsior jakież, było moje zdziwienie gdy ja tego spróbowałem normalnie lura i wtedy zrozumiałem wszystko.

pozdrawiam byniek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

90%da się wypić, z odpowiednim podejściem, i podkładem jakieś sało  ;)...

Wracając do meritum... nalewek. Robię je już długo, nie opierałem się jakoś na książkowych przepisach, a ilość cukru podawania do ilości alko. mnie przerażała. Jeśli coś ma być nalewką z konkretnego owocu to smak finalnego produktu ma być o zadanym owocu a nie cukru, czy produktu sklepowego o vol ca. 32%. Alko w przedziale 55-65 z własnej hodowli, najlepiej leżakowane  :P .

Wiśnie, maliny zasypuję cukrem, tak 1do 5 czyli max 200g na kilogram i do tego szklanka wody. Po dobie do dwóch zalewam mocą. U mnie odbywa się to w słojach, przykrywam gazą. W początkowej fazie mieszamy i wstrząsamy. Wg mnie już po miesiącu do dwóch z tych owoców nalewka już ,, daję radę". W temacie ,,podkręcenia" smakowego wydrylowane pestki wiśni zalewamy na tydzień alko dużej mocy i po tygodniu dolewamy do maceratu. Pestkówka po odleżeniu będzie świetna. Do malinówki dodajemy pasek suszonej papryki chili, lub dwa, lub wg upodobań  :P . Efekt słodkawo- malinowo- gryzący. W sam raz na rozgrzewkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...