Skocz do zawartości

C&R, zdrowy rozsądek i granice absurdu


Rekomendowane odpowiedzi

ja to bym z wiatrówki walił... Ale tak swoją drogą, pstrąg raczej głupi nie jest i takiemu kormorańcowi łatwo się nie pokaże. Więc spokojnie kolego, z pewnością to był dzień niewidzialności pstrągów :)

Niestety kormorany są bardzo skuteczne w polowaniu na pstrągi. Zdjęcie bardzo znane i dość kontrowersyjne ale prawdziwe. Jeżeli mnie pamieć nie myli to robione w PL albo na Słowacji.....Zdjęcie poglądowe pasujące do dyskusji wiec proszę nie usuwać. Smutne ale prawdziwe :(

post-47674-0-34222600-1452722988_thumb.jpeg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie zamiast pisać te słowa powinienem byc juz w drodze na rzekę, wyobrażać sobie pierwszy rzut...
Powinieniem.
Tyle że kierowca a zarazem współtowarzysz, telefonu nie odbiera, ba, wyłączony. Zaspał, bateria padła.

Pojechalbym busem, bo jestem bez prawka... Ale nic dziś nie kursuje, niedziela.
Za to w wyobraźni moja ręka uzbrojona w bat kursuje w górę i w dół nad plecami niewdzięcznika przez którego nie pojadę dziś na pstrągi.
Planowana od tygodnia wyprawa poległa. Jak tylko uzyskam z nim kontakt, znajdę bardzo dużo określeń na ludzi którzy zasypiają na pstrągi.
Miłej niedzieli.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie zamiast pisać te słowa powinienem byc juz w drodze na rzekę, wyobrażać sobie pierwszy rzut...

Powinieniem.

Tyle że kierowca a zarazem współtowarzysz, telefonu nie odbiera, ba, wyłączony. Zaspał, bateria padła.

Pojechalbym busem, bo jestem bez prawka... Ale nic dziś nie kursuje, niedziela.

Za to w wyobraźni moja ręka uzbrojona w bat kursuje w górę i w dół nad plecami niewdzięcznika przez którego nie pojadę dziś na pstrągi.

Planowana od tygodnia wyprawa poległa. Jak tylko uzyskam z nim kontakt, znajdę bardzo dużo określeń na ludzi którzy zasypiają na pstrągi.

Miłej niedzieli.

Bycie niezależnym kosztuje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie zamiast pisać te słowa powinienem byc juz w drodze na rzekę, wyobrażać sobie pierwszy rzut...

Powinieniem.

Tyle że kierowca a zarazem współtowarzysz, telefonu nie odbiera, ba, wyłączony. Zaspał.

Pozdrawiam z wyrazami współczucia.

Z drugiej jednak strony pamiętaj że nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko jest po coś!!

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam te teksty jak robić jak nie robić i trochę mnie to dziwi. Wydaje mi się, że chyba świadomi wędkarze wiedzą, iż chodzi przede wszystkim o delikatność. Ja stosuję zasadę: mokre ręce, uchwyt w dłoni ułożonej w U lub o ile się uda to w okolicy głowy po prostu na otwartej dłoni. A już na pewno paluchów nie wkładam pod pokrywy skrzelowe i nie ściskam zdobyczy. A co do zdobyczy, to szczęśliwym łowcom gratuluję i czekam aż u mnie warunki będą lepsze bo wody ubogie w pstrągi i pokarm dla nich, więc sezon zaczynam nie wcześniej niż w lutym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjmowanie ryby z wody nawet na chwilę gdy jest mróz odbija się na jej zdrowiu.Mokrą skórę ryby łapie momentalnie,nie mówiąc o skrzelach.

Jak widuję foty przy -10 czy -15 to ręce opadają... Jeśli dla łowcy pamiątka z 40'stakiem miętoszonym w rękawicach jest ważniejsza od kondycji ryby to współczuję.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu opinie są podzielone. Są zwolennicy i przeciwnicy rękawic.

Niektórzy uważają że trzymanie ryb gołymi rękami (zwilżonym w wodzie) powoduje po chwili szybki wzrost temperatury na dłoniach przenosi się to na rybę.

Niektórzy uważają że na rękawicach zostaje śluz (oczywiście zwilżonych). Trzeba zadać pytanie z jakiego tworzywa jest wykonana zewnętrzna warstwa..

Należałoby zrobić jakieś badanie co jest lepsze dla ryby, albo jej się zapytać :).

Widzę że powoli wpadamy w skrajności w skrajność. Trochę normalności.

:)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zapominacie koledzy, że ryby są zmiennocieplne, a nie stałocieplne. Wraz z wzrostem lub spadkiem temperatury otoczenia, zmienia się również temperatura ich krwiobiegu bez szkody dla funkcji życiowych. Kilka minut w temperaturze zewnętrznej niższej niż ich temperatura ciała o 10, czy 15 stopni im nie zaszkodzi. Latem dochodzi do większych różnic bo ponad 20, a czasem 30 stopni, a jednak odpływają z wigorem.

Człowiek ma temperaturę stałą 36,6 więc -10 daje 50 stopni różnicy, a nasz organizm nie ma takich możliwości dostosowawczych, dlatego potrzebujemy ubrań, a ryby nie. Myślcie trochę...

:)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zapominacie koledzy, że ryby są zmiennocieplne, a nie stałocieplne. Wraz z wzrostem lub spadkiem temperatury otoczenia, zmienia się również temperatura ich krwiobiegu bez szkody dla funkcji życiowych. Kilka minut w temperaturze zewnętrznej niższej niż ich temperatura ciała o 10, czy 15 stopni im nie zaszkodzi. Latem dochodzi do większych różnic bo ponad 20, a czasem 30 stopni, a jednak odpływają z wigorem.

Człowiek ma temperaturę stałą 36,6 więc -10 daje 50 stopni różnicy, a nasz organizm nie ma takich możliwości dostosowawczych, dlatego potrzebujemy ubrań, a ryby nie. Myślcie trochę...

:)

Hmmm ... Trochę inaczej to "działa" ... ;-))) Wcześniej opisane w tej dyskusji zjawiska zostały przeniesione do innego działu. ;-)

 

Zaś C&R ma w założeniu szkodzić jak najmniej ... Pod warunkiem dobrego stosowania ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znowu opinie są podzielone. Są zwolennicy i przeciwnicy rękawic.

Niektórzy uważają że trzymanie ryb gołymi rękami (zwilżonym w wodzie) powoduje po chwili szybki wzrost temperatury na dłoniach przenosi się to na rybę.

Niektórzy uważają że na rękawicach zostaje śluz (oczywiście zwilżonych). Trzeba zadać pytanie z jakiego tworzywa jest wykonana zewnętrzna warstwa..

Należałoby zrobić jakieś badanie co jest lepsze dla ryby, albo jej się zapytać :).

Widzę że powoli wpadamy w skrajności w skrajność. Trochę normalności.

:)

Jak rozumiem - nie chodziło o użycie rękawic, tylko o temperaturę, na jaka jest narażają ryba po wyjęciu z wody ... Rękawice chyba wskazywały na ochronę rak łowcy w tych niskich temperaturach, zaś mogły wywołać dodatkowe efekty uszkadzające ... Choć o różnicy temperatur ciała ryby i człowieka warto tez pamietać ... W zimnej wodzie to 20 stopni ... Receptory czuciowe ryby ustawione na blisko 0 st C w zimnej wodzie musza odczuwać taka różnice istotnie i wpływać dodatkowo na reakcje stresową jej organizmu ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rozumiem - nie chodziło o użycie rękawic, tylko o temperaturę, na jaka jest narażają ryba po wyjęciu z wody ... Rękawice chyba wskazywały na ochronę rak łowcy w tych niskich temperaturach, zaś mogły wywołać dodatkowe efekty uszkadzające ... Choć o różnicy temperatur ciała ryby i człowieka warto tez pamietać ... W zimnej wodzie to 20 stopni ... Receptory czuciowe ryby ustawione na blisko 0 st C w zimnej wodzie musza odczuwać taka różnice istotnie i wpływać dodatkowo na reakcje stresową jej organizmu ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Temperatura jak przyjechałem nad rzekę to -4,0 około 11.00, jak odjeżdżałem około 16.00 -5,5. Tyle wskazywał termometr w samochodzie.Także nie było jakichś  drastycznie niskich temperatur.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temperatura jak przyjechałem nad rzekę to -4,0 około 11.00, jak odjeżdżałem około 16.00 -5,5. Tyle wskazywał termometr w samochodzie.Także nie było jakichś  drastycznie niskich temperatur.

pzdr

Szanowny Panie Rolandzie,

 

Przepraszam, ale ja staram sie nie odnosić do indywidualnych sytuacji, tylko do ogólnych założeń obchodzenia sie z rybami. Co do zasady - jeśli temperatura jest niższa niż 0st.C, a woda zamarza w spokojnych miejscach, to woda ma blisko 0 st.C i taka temperaturę ma ciało ryby. Na powietrzu, które ma temperaturę poniżej zera z jednej strony skrzela zapadają się, jak zawsze po wyjęciu ryby z wody, a z drugiej, bardzo łatwo moga zamarzać szybko, powodując uszkodzenia. Dlatego tez doświadczeni hodowcy nie wykonują żadnych manipulacji z rybami w temperaturach ujemnych. Do tego w niskich temperaturach zasoby energetyczne ryby sa bardzo niskie, bo jej metabolizm zależy od temperatury, inaczej niż u stałocieplnych. Wysiłek niejednokrotnie zużywa całość tych zasobów, do czego dochodzi niedotlenienie w wyniku wyżej wspomnianego zapadania sie skrzeli, co nie pomaga w regeneracji, zwłaszcza ze ta regeneracja, w związku ze spowolnionym metabolizmem, tez jest utrudniona.

 

Jest jeszcze wiele uzasadnień, napędzacie których uważam, ze pstrągi bedą "in season" od kwietnia ... ;-)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie są jakieś granice hipokryzji.....łowimy ryby....

 

W perfidny sposób,oszukujemy podobno "głupsze" od nas stworzenia dla własnej próżności i zabawy (w końcu je uwalniamy czyli aberracja totalna). Wbijamy im haki w pysk po czym kompletnie wbrew ich woli wyciągamy je z ich bezpiecznego środowiska do naszego dla nich zabójczego. Gdybyśmy robili to psu to byśmy wylądowali w wiezieniu!!

 

Przestańcie proszę przeginać i poprawiać sobie humor jako miłośnicy ryb. Jesteśmy ich prześladowcami i Boże bron przyjaciółmi. Przyjaciele na przyjaciół nie polują dla zabawy. 

 

Może brutalna prawda ale prawda.

Pozdrawiam

Wiktor

  • Like 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie są jakieś granice hipokryzji.....łowimy ryby....

 

W perfidny sposób,oszukujemy podobno "głupsze" od nas stworzenia dla własnej próżności i zabawy (w końcu je uwalniamy czyli aberracja totalna). Wbijamy im haki w pysk po czym kompletnie wbrew ich woli wyciągamy je z ich bezpiecznego środowiska do naszego dla nich zabójczego. Gdybyśmy robili to psu to byśmy wylądowali w wiezieniu!!

 

Przestańcie proszę przeginać i poprawiać sobie humor jako miłośnicy ryb. Jesteśmy ich prześladowcami i Boże bron przyjaciółmi. Przyjaciele na przyjaciół nie polują dla zabawy.

 

Może brutalna prawda ale prawda.

Pozdrawiam

Wiktor

 

Nawet jesli jestesmy przesladowcami, to czy ma byc to wymowka aby wypuszczac ryby w taki sposob aby za pare godzin byly martwe? Warto zadbac o to aby wrocily do wody w jak najlepszej kondycji. Dla mnie nie ma zadnej hipokryzji w tym aby w miare naszych mozliwosci i umiejetnosci zadbac aby ryba przezyla, bo chyba wlasnie o to chodzi w C&R? Skoro lowimy w trudnych zimowych warunkach to dbajmy o ryby podwojnie, czapka nam od tego z glowy nie spadnie.

Edytowane przez ictus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jesli jestesmy przesladowcami, to czy ma byc to wymowka aby wypuszczac ryby w taki sposob aby za pare godzin byly martwe? Warto zadbac o to aby wrocily do wody w jak najlepszej kondycji. Dla mnie nie ma zadnej hipokryzji w tym aby w  miare naszych mozliwosci i umiejetnosci zadbac aby ryba przezyla, bo chyba wlasnie o to chodzi w C&R? Skoro lowimy w trudnych zimowych warunkach to dbajmy o ryby podwojnie, czapka nam od tego z glowy nie spadnie.

C&R to nasz wymysł.....puszczamy ryby bo musimy jest nas za duzo żebyśmy mogli zjeść to co złowimy. Nie jesteśmy takimi debesciekami tylko cwaniakami którzy chcą jak najczęściej łowić jak największe ryby. Dla próżności i zabawy. Reszta to uspokojenie własnych demonów i wmówienie sobie ze to co robimy jest ok......... Bez jaj  ;)

Edytowane przez Wiktor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie słowo do przewrażliwionych stresem ryb, a potem niech każdy sobie sam radzi z problemami...

Ryba ma jeden mózg, ale ma. Człowiek ma trzy, w tym mózg ryby nazywany gadzim, w końcu wszystko co żyje na ziemi wyszło z wody... Głupi człowiek myśli, że zarządza świadomie wszystkim co dotyczy jego organizmu, do czasu aż nie przyjdzie mu do głowy aby zanurzyć ją w wodzie. Zanim pomyśli co ma zrobić, mózg rybi w jego głowie wyczuje zagrożenie dla życia i pozamyka drogi oddechowe, żeby głupiego człowieka ratować... ;)  Kiedy wpadniemy do wody przypadkiem, dodatkowo wystąpi stres jak u ryby złapanej na haczyk, tylko wtedy. Kiedy okoń, albo szczupak zagoni się z rybą na brzeg, to raczej stresu z tego powodu nie ma ;) Mózg rybi w rybie ochrania ją kiedy ta zostanie gwałtownie wyjęta z wody - zamyka jej pysk oraz skrzela. Jeśli jej nie grzebiesz paluchami pod pokrywami skrzelowymi, to ona ich sama nie otworzy. Wyjęcie haczyka jest również trudne, bo ryba nie ma ochoty otwierać pyska w obcym wrogim dla jej życia środowisku. Oczywiście czas poza wodą ma znaczenie, dlatego skracanie takowego powinno być priorytetem. Nie przesadzajmy z tym myśleniem, ale myślcie trochę...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiktor Tlumacz to sobie jak chcesz, jesli takie sa Twoje odczucia to ja ich nie zmienie, masz do nich prawo. Nadal jednak uwazam, ze jesli juz stosujemy C&R to robmy to w miare sensownie i tyle, bo mozna wypuscic rybe lepiej lub gorzej, to kwestia checi.

 

Wracajac do watku, czy spotykacie czasami zrodlaki? Czy w tegorocznym watku pojawia sie jakies? Bo w zeszloocznym chyba slabo bylo.

Edytowane przez ictus
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, trochę myślę. Więc trochę jestem? ;)

Obserwuję tu w wielu wpisach dziwną postawę jak na użytkowników forum zrzeszającego miłośników wędkarstwa na wyższym szczeblu wtajemniczenia. Nie mam tu na myśli sprzętu, tylko stosowania w rzeczywistych warunkach C&R, które to jest sztandarowym hasłem i zasadą nam przyświecającą.

Oczywistą sprawą jest fakt, że zadajemy rybom ból, stres, męczymy je. Dlaczego? Bo nie potrafimy nie łowić. Ale, na Boga, Spagetti czy jeszcze innego Wakan Tanka, dlaczego nie potrafimy zrozumieć że należy dążyć do minimalizowania negatywnego wpływu na złowioną rybę? Nie ważne czy jeden uważa że rybę boli bardzo a drugi że trochę mniej, nie ważne że jeden twierdzi że stres ryba ma duży a drugi że mały. Obiektywna prawda że stres, ból, niedotlenienie czy wyczerpanie występują. Więc dlaczego tego nie przyjąć do wiadomości i zwyczajnie zacząć postępować zgodnie z zasadami jakie nam, miłośnikom powinny przyświecać? Nawet jeśli to nasz wymysł? Noooo, nasz bo nie ryby przecież...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, trochę myślę. Więc trochę jestem? ;)

Obserwuję tu w wielu wpisach dziwną postawę jak na użytkowników forum zrzeszającego miłośników wędkarstwa na wyższym szczeblu wtajemniczenia. Nie mam tu na myśli sprzętu, tylko stosowania w rzeczywistych warunkach C&R, które to jest sztandarowym hasłem i zasadą nam przyświecającą.

Oczywistą sprawą jest fakt, że zadajemy rybom ból, stres, męczymy je. Dlaczego? Bo nie potrafimy nie łowić. Ale, na Boga, Spagetti czy jeszcze innego Wakan Tanka, dlaczego nie potrafimy zrozumieć że należy dążyć do minimalizowania negatywnego wpływu na złowioną rybę? Nie ważne czy jeden uważa że rybę boli bardzo a drugi że trochę mniej, nie ważne że jeden twierdzi że stres ryba ma duży a drugi że mały. Obiektywna prawda że stres, ból, niedotlenienie czy wyczerpanie występują. Więc dlaczego tego nie przyjąć do wiadomości i zwyczajnie zacząć postępować zgodnie z zasadami jakie nam, miłośnikom powinny przyświecać? Nawet jeśli to nasz wymysł? Noooo, nasz bo nie ryby przecież...

Niestety ryby w temacie wypowiedzieć się nie potrafią......A my w swojej "boskości" jak zawsze wiemy co dla nich najlepsze. I nie dotyczy to tylko ryb. Jeszcze raz powtórzę, wszystko robimy dla siebie.....Łówmy pstrągi od kwietnia. W kwietniu mniej boli.....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy boli mniej? :) Pewnie nie, pewnie stresu jest tyle samo, tylko im cieplej tym ryba dochodzi szybciej i łatwiej do siebie. I to jest ważne! Oczywiście od pewnych temperatur znów jest coraz gorzej. Ja te ryby łowię i latem, więc wiem ile czasem zajmuje natlenienie pstrąga po holu tak, aby dał sobie radę. A długość przebywania na powietrzu skracam w ekstremalnych sytuacjach do ...zera.

Tak, Wiktor, nasz boski mózg daj nam przewagę nad rybami. Ale jest on także wyposażony w fundamentalną cechę - myślenie abstrakcyjne. I to, oprócz przeciwstawnego kciuka, nas wyróżnia!

Na początek proponuję proste rozwiązanie - danie spokój pstrągom (ale i nie tylko) w ujemnych temperaturach. Dużo? Chyba nie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie słowo do przewrażliwionych stresem ryb, a potem niech każdy sobie sam radzi z problemami...

Ryba ma jeden mózg, ale ma. Człowiek ma trzy, w tym mózg ryby nazywany gadzim, w końcu wszystko co żyje na ziemi wyszło z wody... Głupi człowiek myśli, że zarządza świadomie wszystkim co dotyczy jego organizmu, do czasu aż nie przyjdzie mu do głowy aby zanurzyć ją w wodzie. Zanim pomyśli co ma zrobić, mózg rybi w jego głowie wyczuje zagrożenie dla życia i pozamyka drogi oddechowe, żeby głupiego człowieka ratować... ;)  Kiedy wpadniemy do wody przypadkiem, dodatkowo wystąpi stres jak u ryby złapanej na haczyk, tylko wtedy. Kiedy okoń, albo szczupak zagoni się z rybą na brzeg, to raczej stresu z tego powodu nie ma ;) Mózg rybi w rybie ochrania ją kiedy ta zostanie gwałtownie wyjęta z wody - zamyka jej pysk oraz skrzela. Jeśli jej nie grzebiesz paluchami pod pokrywami skrzelowymi, to ona ich sama nie otworzy. Wyjęcie haczyka jest również trudne, bo ryba nie ma ochoty otwierać pyska w obcym wrogim dla jej życia środowisku. Oczywiście czas poza wodą ma znaczenie, dlatego skracanie takowego powinno być priorytetem. Nie przesadzajmy z tym myśleniem, ale myślcie trochę...

Szanowny Panie Robercie,

 

Ciekawe sa te teorie, które Pan na poczekaniu wymyśla, a innym się podobają. ;-)

 

Proszę zrobić prostą próbę. Proszę włożyć rozbudowane pióro, takie jak na przykład marabuta czy strusia, do wody. Zobaczy Pan jak pięknie unosi sie, rozdzielając na wiele drobnych promieni ... Proszę potem wyjąć to pióro z wody i zobaczyć jak takie mokre wyglada na powietrzu, zbite w cieniutkie pasemko ... Skrzela działają wtedy, kiedy ich powierzchnia jest rozwinięta, jak w wodzie, a po wyjęciu z wody nie działają. To dzieje sie ze skrzelami ryby po wyjęciu z wody ... A skrzela to JEDYNA droga pobierania tlenu przez rybę, w dodatku pobierania tlenu rozpuszczonego w wodzie. Powietrzem atmosferycznym ryba nie oddycha. W dodatku to zjawisko zapadania sie skrzeli nie zależy od otwarcia czy zamknięcia otworu gębowego czy pokryw skrzelowych ... A ryba przed tym wyjęciem na powietrze podjęła duży wysiłek, wydatek energetyczny, ktory musi odtworzyć w wyniku tlenowego metabolizmu ... Takie zjawisko jak opisane wyżej mozna porównać do założenia worka foliowego na głowę biegacza, ktory właśnie przebiegł 400m na zawodach mistrzowskich ...

Nie wyjmujcie ryb z wody, jeśli nie trzeba. Niezależnie od temperatury wody.

 

Natomiast w ujemnych temperaturach mokra, cienka pokrywa skrzydłowa nie chroni delikatnych strzępków skrzeli ryby przez zamarznięciem. To nie jest żadna izolacja cieplna w ciele ryby, które, podobnie jak skrzela, oraz krew przez nie przepływająca, maja około zarastanie w wodzie o temperaturze zera stopni.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...