Skocz do zawartości

Alternatywne modele wędkarskiego zagospodarowania łowisk – Catch and Release, No Kill, górne wymiary ochronne


Rekomendowane odpowiedzi

nuda, odgrzewanie kotleta.

Powoływanie się, że w Polsce tylko 1% wypuszcza ryby na podstawie jednego gatunku i to morskiego to trochę przegięcie.

Sugerowanie tezy, że rybak lepszy bo nie męczy ryby tylko ja pozyskuje na białko a wędkarz C&R to dla przyjemności bawi się jedzeniem i jest "be" to też przegięcie.

Autor zupełnie pominął w koncepcji górnych wymiarów Darwinowski wątek, że przeżywa najlepszy czyli pominięto selekcje naturalną, a jednocześnie nie przeszkadza to autorowi powoływać innych koncepcji filozoficznych (prądów etycznych :D  ) które są tylko koncepcjami "ekofilów" zaś selekcja naturalna jest naukowo udowodniona (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dob%C3%B3r_naturalny)

Dopóty jest myślistwo, corrida, jeździectwo, wyścigi psów to i wędkarstwo będzie, pytanie jak długo w Polsce, bo ryb jakby co raz mniej ...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odebrałem tego tak, że autor próbuje postawić tezę wyższości rybaka nad wędkarzem, raczej przedstawia problem z różnych punktów widzenia. 

 

Autor zupełnie pominął w koncepcji górnych wymiarów Darwinowski wątek, że przeżywa najlepszy czyli pominięto selekcje naturalną,

 

Możesz to rozwinąć?:

Jak to wpływa na jakość ikry, tarła i wylęgu?

Czy samo dojście do dojrzałości płciowej i możliwość rozrodu nie jest już selekcją naturalną w której "najlepsi przeżyli"? Jeśli nie to gdzie przebiega granica, według jakich kryteriów?

Jakie mogą być konsekwencje chronienia większych osobników gatunku dla populacji oraz ekosystemu akwenu? (Weźmy na przykład Szczupaka) 

 

Prosiłbym o nie patrzenia pod kątem polskich wód, tylko ogólnego gospodarowania i ochrony ryb.

 

Zastanawia mnie też kwestia wymiaru ochronnego szczupaka w Anglii który wynosi 65 cm w górę. Wiecie może jak to tam wygląda, skąd taki wymiar ochronny zupełnie odwrotny niż u nas? Jest to w jakiś sposób powiązany z ich sposobem zarybiania?

 

Pozdrawiam serdecznie

Edytowane przez Worek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co tu rozwijać, przeczytaj np Hawkinga "Ślepy zegarmistrz", ewentualnie pomiń jego dywagacje czy to Bóg czy nie Bóg ale są tam doskonałe opisy doboru naturalnego i jego skutków

z ciekawostek (może nawet z przymrużeniem oka)- http://wiedzoholik.pl/biolodzy-w-przyszlosci-ryby-moga-nauczyc-sie-unikac-sieci-rybackich/

 

a w skrócie to:

Dobór naturalny (selekcja naturalna)

Jest rozumiany jako różnica w przeżywalności i zdolności do wydawania potomstwa między osobnikami różniącymi się od siebie jakimiś cechami. Działanie doboru naturalnego wprowadza pewien porządek w chaotyczne i przypadkowe skutki zmienności rekombinacyjnej oraz mutacyjnej, doprowadza ostatecznie do przystosowawczych zmian ewolucyjnych. Dobór naturalny nie sprowadza się jedynie do fizycznej walki o byt, walki „na kły i pazury” ani do bezwzględnej konkurencji. Nie jest przejawem działalności celowej i nie zawiera w sobie pierwiastków moralnych i niemoralnych, po prostu trwa, prowadząc do utrwalenia nowych form. Dobór naturalny według K. Darwina wynika z czterech właściwości świata organizmów żywych: nadprodukcji, zmienności, współzawodnictwa oraz dążenia do przeżycia, aby móc się rozmnażać (osobniki wykazują wyższość selekcyjną, jeśli są zdolne przeżyć i wydać na świat płodne potomstwo). Dobór powoduje wzrost liczby korzystnych i spadek liczby niekorzystnych genów w populacji, staje się ona wówczas lepiej przystosowana do danych warunków. Po pewnym czasie zmiany te kumulują się w populacjach izolowanych geograficznie, co może spowodować powstanie nowego gatunku. Dobór nie oddziałuje bezpośrednio na genotyp organizmu, lecz na fenotyp, będący odzwierciedleniem genotypu. Populacje złożone są z osobników różniących się wieloma drobnymi cechami, zajmują one miejsca w konkretnych niszach ekologicznych, poddawane są bezustannym próbom sprawności życiowej i nie wszystkie przechodzą je z jednakowym sukcesem. Niektóre z osobników populacji nie potrafią zdobyć pokarmu, częściej padają ofiarą chorób lub drapieżników, nie mogą znaleźć partnera do krzyżowania. Fenotypy takie nie przeżywają w ogóle, nie osiągają wieku rozrodczego lub jeżeli krzyżują się, mają małą liczbę potomstwa. Takie fenotypy nie przejdą presji selekcyjnej, a ich allele nie znajdą się w puli genowej pokolenia potomnego. Z kolei fenotypy o cechach umożliwiających przetrwanie wydadzą na świat bardzo liczne potomstwo, a allele obecne w tych fenotypach będą reprezentowane z większą częstością w pokoleniu potomnym. Jeżeli jeden z alleli określonego genu daje fenotypowi przewagę nad innymi w zdolności do reprodukcji, to częstość jego występowania będzie wzrastać kosztem alleli mniej korzystnych. (źródło http://portalwiedzy.onet.pl/137094,,,,czynniki_ewolucji,haslo.html)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A inaczej to tak, ze skoro osobnik szczupaka dożył do 80 cm długości, to znaczy, że ma jakieś cechy które pozwoliły mu unikać sieci, wędkarzy, innych drapieżników i żyć w danym środowisku. Czytałem wyniki badań naukowych dotyczące okoni, które pokazywały, że najwięcej rosną te osobniki, które są kanibalami.

Z innych przykładów to Lew, który wygrywa walkę i zostaje samcem alfa pierwsze co robi to zabija potomstwo poprzednika, po to by to jego geny przetrwały, choć z lwem o genach nie porozmawiasz :D

 

zobacz także 2 inne rzeczy jak wyglądają zdjęcie karpi z rzeki np Ebro a jak ze stawów, dlaczego te z Ebro nie są tak "wygarbione" jak te ze stawów czy jezior? bo musiały się dostosować do nowego środowiska, do życia w prądzie rzeki, i garb by im przeszkadzał, te z garbem muszą zużyć więcej energii na utrzymywanie się w wodzie, i zdobywać więcej pożywienia w stosunku do innych osobników, które nie stawiają takiego oporu w wodzie.

Polecam też stronę nagrody Darwina - to nagrody dla tych co zginęli w głupi sposób eliminując swoje geny z naszej puli

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nagrody_Darwina

http://www.darwinawards.com/

Edytowane przez wuran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to wpływa na jakość ikry, tarła i wylęgu?

 

Wpływ jest prosty -  więcej razy tarło = więcej potomstwa osobników które maja lepszy fenotyp. czy więcej będzie potomstwa po jednym tarle czy po kilku?

 

Czy samo dojście do dojrzałości płciowej i możliwość rozrodu nie jest już selekcją naturalną w której "najlepsi przeżyli"?

nie, to że osobnik jest zdolny do rozrodu to nie znaczy, że rozród się powiedzie, jak to pisał klasyk "po owocach ich poznacie", Im więcej przeżyje potomstwa  od jednego osobnika, tym więcej jego cech będzie w ekosystemie ale do tego potrzeba czasu

 

Jeśli nie to gdzie przebiega granica, według jakich kryteriów?

granica może być tam gdzie postawi ją człowiek, teraz postawił w zakresie 0-50 cm w Polsce (np dla szczupaka dla wędkarzy), będzie masa małego szczupaka, bo większy jest beretowany, niech będą więc ekosystemy gdzie nie zabiera się żadnej ryby i wtedy będzie ok

 

Jakie mogą być konsekwencje chronienia większych osobników gatunku dla populacji oraz ekosystemu akwenu? (Weźmy na przykład Szczupaka) 

populacja zyska, bo przenoszone będą lepsze geny , ekosystem może dostać w cztery litery, ale dlatego trzeba myśleć o całości a nie o jednym gatunku, ale żeby był wpływ na ten ekosystem to potrzeba co najmniej 3-5 lat, po za tym co Ci da limit górny jak sieciami jadą po całości?

Edytowane przez wuran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to wpływa na jakość ikry, tarła i wylęgu?

 

Wpływ jest prosty -  więcej razy tarło = więcej potomstwa osobników które maja lepszy fenotyp. czy więcej będzie potomstwa po jednym tarle czy po kilku?

 

Oczywiście że po kilku ale nie takie było pytanie. Pytałem o jakość ikry, tarła i wylęgu oraz dodam jeszcze jego przeżywalności ryby dużej (niech będzie już ten szczupak załóżmy 80+) do np. szczupaka 50-60cm. Wklejam wycinek z artykułu:

"Jednak badania nie potwierdzaj¹ tezy, jakoby starsze osobniki były „dostawcą” najlepszego materiału zarybieniowego. Według najnowszych badañ starsze osobniki nie są tak cenne z punktu widzenia dalszej rekrutacji, czy wręcz jako metody zastępującej zarybienia; oczywiście teza ta nie dotyczy ryb długowiecznych lub tych, które osiągają bardzo późno dojrzałości płciowej."

Jakie masz argumenty przeciwko tej tezie? Tak swoją drogą wiecie jakie ryby wchodzą do grupy ryb długowiecznych?

 

Czy samo dojście do dojrzałości płciowej i możliwość rozrodu nie jest już selekcją naturalną w której "najlepsi przeżyli"?

nie, to że osobnik jest zdolny do rozrodu to nie znaczy, że rozród się powiedzie, jak to pisał klasyk "po owocach ich poznacie", Im więcej przeżyje potomstwa  od jednego osobnika, tym więcej jego cech będzie w ekosystemie ale do tego potrzeba czasu

 

Nie pytałem o to czy rozród się powiedzie jak osobnik jest zdolny do rozrodu, tylko o to czy dorośnięcie do tarła (ryba przeżyła jako nieliczna z wielotysiecznego narybku i ma teraz o wiele mniej zagrożeń niż narybek) stanowi "przejście" przez selekcje naturalną? W końcu osobnik przetrwał i może przekazywać geny które pozwoliły mu przeżyć więc powinno się to liczyć. 

 

Jeśli nie to gdzie przebiega granica, według jakich kryteriów?

granica może być tam gdzie postawi ją człowiek, teraz postawił w zakresie 0-50 cm w Polsce (np dla szczupaka dla wędkarzy), będzie masa małego szczupaka, bo większy jest beretowany, niech będą więc ekosystemy gdzie nie zabiera się żadnej ryby i wtedy będzie ok

 

Prosiłem o nie odnoszenie się do sytuacji w Polsce.

 

Jakie mogą być konsekwencje chronienia większych osobników gatunku dla populacji oraz ekosystemu akwenu? (Weźmy na przykład Szczupaka) 

populacja zyska, bo przenoszone będą lepsze geny , ekosystem może dostać w cztery litery, ale dlatego trzeba myśleć o całości a nie o jednym gatunku, ale żeby był wpływ na ten ekosystem to potrzeba co najmniej 3-5 lat, po za tym co Ci da limit górny jak sieciami jadą po całości?

 

Prosiłem o nie odnoszenie się do sytuacji w Polsce. Jestem bardzo ciekawy bilansu zysku i strat. Czy korzyści w postaci "lepszych genów" równoważą większą presję na mniejsze osobniki danego gatunku? Zarówno ze strony ryb jak i wędkarzy? Oczywiście zmiany nie nastąpią z dnia na dzień tylko potrzeba na to wielu lat, nie wiem tylko w związku z czym o tym wspominasz?

 

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.to nie tak, zakaz zabierania = bardziej naturalny ekosystem, każda ingerencja to jest jego zachwianie. C&R to też ingerencja ale nie taka jak wymiary ochronne, bo to oznacza, że ryby ubywa dużo szybciej

 

2. co do sukcesu osobnika nie sposób ocenić gdy jest w połowie swojej drogi, parafrazując innego klasyka,nie ważne jak zaczyna, ważne jak kończy  tj nie da się ocenić czy osobnik który osiągnął dojrzałość płciową i raz się rozmnożył to ten najlepszy. Np w sporcie czy biznesie to że teraz odnosi się sukces nie znaczy że się jest najlepszym, dopiero pasmo sukcesów oznacza kogoś czy coś co się powiodło. W naturze tak samo, może się okazać, że osobnik przenosi wadę, która powoduje, że  w pewnym wieku zapada na jakąś chorobę, to spowoduje, że dalej nie będzie się rozmnażał, a osobnik inny który nie zachoruje, przekaże swoje geny odporne na tę chorobę kolejnym. pierwszy będzie miał jedno tarło, inny 5. Stąd pytanie, który wyda więcej potomstwa, a tym samym, które potomstwo ma szanse zwielokrotnić swoje geny? Tak to reguluje dobór naturalny

 

Jeden gatunek to za mało aby go chronić, ale znowu lepiej chronić jeden niż żadnego, zajrzyj na stronę http://ryby.wwf.pl/wp-content/uploads/2015/06/poradnik_rybny_portfel.pdfz jakiegoś powodu nawet WWF pozwala  :D  jeść jedne ryby a drugie chce chronić, to ten sam powód dla którego w Polsce ubywa nam ryb drapieżnych, zaczynając od głowacicy na jesiotrze kończąc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"A inaczej to tak, ze skoro osobnik szczupaka dożył do 80 cm długości, to znaczy, że ma jakieś cechy które pozwoliły mu unikać sieci, wędkarzy, innych drapieżników i żyć w danym środowisku. "

A moze po prostu miał farta w życiu i 3 razy go już złapali wędkarze C&R a innego równie sprytnego mięsne ludki i cóż za pierwszym razem dostał w cymbał , także dobre geny nie zawsze pomogą .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A inaczej to tak, ze skoro osobnik szczupaka dożył do 80 cm długości, to znaczy, że ma jakieś cechy które pozwoliły mu unikać sieci, wędkarzy, innych drapieżników i żyć w danym środowisku. "

A moze po prostu miał farta w życiu i 3 razy go już złapali wędkarze C&R a innego równie sprytnego mięsne ludki i cóż za pierwszym razem dostał w cymbał , także dobre geny nie zawsze pomogą .

ale jak 3 razy go zapali, to znaczy że jest odporny na to, że miał pokiereszowany pysk nie raz, jest odporny na zakażenia i wie gdzie pływać :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jak 3 razy go zapali, to znaczy że jest odporny na to, że miał pokiereszowany pysk nie raz, jest odporny na zakażenia i wie gdzie pływać :D

Jak to mowia co nas nie zabije to nas wzmocni .

Ale w czasach dzisiejszej presji wedkarskiej , gdzie by nie pływał to i tak się znajdzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe ciekawe...

rybak lepszy, nikt nie patrzy na ilość pozyskanych ryb przez rybaka, częstotliwość pozyskiwania.

 

C&R to temat nie prosty, z pewnymi tezami się zgodzę.

Jednak samo C&R ma poza wypuszczaniem przesłanie związane z traktowaniem tej ryby w sposób odpowiedni.

Czemu autor nie wskazuje na straty jakie niesie za sobą sieć, lub jak w przypadku połowów morskich użycie prądu elektrycznego?

Zresztą rybak pozyskuje białko, które często trafia na paszę dla zwierząt - u wędkarza nie występuje takie zjawisko (no może u nie każdego)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na stronie 43 w tym samym linku masz w tabeli zestawione ile ryb pozyskują rybacy a ile wędkarze (szacunkowo) w 2011 roku. Nawet jeśli szacowania są zawyżone dla wędkarzy to widać znaczną różnice prawie 3k ton vs 15k ton. Dodatkowo wędkarze wyławiają więcej cennych ryb , np. 3x więcej szczupaka czy 5x więcej okonia niż rybacy według źródła. 

Autorzy nie wskazuje na straty jakie niosą za sobą sieci bo to nie jest tematem ich pracy. Tematem jest No kill, C&R oraz Górny wymiar ochronny.

Edytowane przez Worek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na stronie 43 w tym samym linku masz w tabeli zestawione ile ryb pozyskują rybacy a ile wędkarze (szacunkowo) w 2011 roku. Nawet jeśli szacowania są zawyżone dla wędkarzy to widać znaczną różnice prawie 3k ton vs 15k ton. Dodatkowo wędkarze wyławiają więcej cennych ryb , np. 3x więcej szczupaka czy 5x więcej okonia niż rybacy według źródła. 

Autorzy nie wskazuje na straty jakie niosą za sobą sieci bo to nie jest tematem ich pracy. Tematem jest No kill, C&R oraz Górny wymiar ochronny.

Ciekawe tylko ile kasy wędkarz musi średnio wydać na złowienie rybki. Zezwolenia, dojazd, sprzęt. kwatery itp, itd. Wszyscy zarabiają. Jeden większy złowiony szczupak może kosztować 500-1000 zł w sumie.

A rybak ? Zakaz jak na Litwie jest wprowadzić i kropka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe tylko ile kasy wędkarz musi średnio wydać na złowienie rybki. Zezwolenia, dojazd, sprzęt. kwatery itp, itd. Wszyscy zarabiają.

No to warto policzyć, ile rzeczywiście z tej całej kasy wydawanej wpływa do użytkownika rybackiego, bo jednak mam wrażenie, że ledwie 200-300zł/osobę/rok, nawet jeśli wędkarz łowi super-wklejkami ze Stelką, płacząc że tysiące zł wędkarstwo go kosztuje. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe tylko ile kasy wędkarz musi średnio wydać na złowienie rybki. Zezwolenia, dojazd, sprzęt. kwatery itp, itd. Wszyscy zarabiają. Jeden większy złowiony szczupak może kosztować 500-1000 zł w sumie.

A rybak ? Zakaz jak na Litwie jest wprowadzić i kropka

 

Możliwe że masz rację tylko co to ma wspólnego z tematem? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wędkarz = szkodnik. Tak wynika z kolejnych artykułów. Polecam poczytać od pierwszego, gdzie mowa jest o podziale dóbr i kolejne artykuły do wspomnianego w tytule wątku. Niedługo wędkarstwo w Polsce może znacznie ulec zmianie, czuć presję... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Worek,

 

Mnie trudno się zgodzić z takim podejściem wędkarz = szkodnik. Wpłacam pieniądze na zarybienia i ochronę w ramach wspólnego użytkowania rybackiego. Tak jest, jestem użytkownikiem rybackim, czy się to komuś podoba, czy nie. W moim imieniu ZO występuje o użytkowanie rybackie na danej wodzie, a ja wraz z pozostałymi członkami zrzucamy się na materiał zarybieniowy. Chociażby z tego powodu kwoty jakie podaje się po stronie rybactwa w zakresie zarybień są źle zapisane. Być może z tych 34mln jakie zapisano, 20 mln jest ze środków PZW, czyli wędkarzy, a nie rybaków. Poza tym jako użytkownik rybacki nie będę sobie zabraniał łowienia ryb wędką w ramach relaksu. Natomiast to, czy mam wpłacić więcej niż za zarybienie i ochronę, a także dopłaty za metody połowu, to już inna sprawa, ale nadal jest to moja sprawa jako użytkownika rybackiego.

 

W podlinkowanych artykułach odczytuję wędkarstwo jako problem narodowy. Żeby zrozumieć pokręcone myślenie kilku osób trzeba spojrzeć na zagadnienie inaczej. Wyobraźmy sobie, że skarb państwa posiada sady z jabłkami i w drodze ustawy określa ilość zebranych jabłek przez przechodnia. Sady wydzierżawia identycznie jak wody pod użytkowanie rybackie. Dzierżawca pobiera opłatę od przechodniów za zrywanie ustalonych przez Państwo dozwolonych ilości jabłek. Okazuje się, że przechodnie zjadają więcej jabłek niż dzierżawcy-sadownicy wprowadzają do handlu. Z tego powodu podnosi się głos o szkodliwym działaniu przechodniów na sadownictwo w Polsce...

 

Pytanie. Jeśli biorę w dzierżawę wodę pod użytkowanie rybackie, to Państwo ma prawo mi mówić ile osób wpuszczę na łowisko z wędkami, czy w ogóle je wpuścić, czy powinienem mieć tylko rybaków, itd? Czy to jest kołchoz, czy działalność gospodarcza na wolnym rynku?

 

To tyle w kwestii problemu wędkarstwa.

 

Natomiast nie każda zmiana tego co jest będzie pozytywna. Parcie na 100% C&R przez 365 dni w roku to fatalny kierunek, a jest coraz bardziej propagowany przez młodsze pokolenie wędkarzy.

 

Nikt nie wspomina o czasowym zamykaniu łowisk, albo czasowym wyłączeniu z połowów określonych gatunków ryb na danym akwenie. Mam w tej kwestii bardzo pozytywne doświadczenia na trzech jeziorach w mojej okolicy, a było to ponad 30 lat temu. Chodziło o odbudowanie populacji szczupaka, a w jednym z jezior sandacza. No Kill nie ma szans w konfrontacji z zamknięciem czasowym łowiska przed eksploatacją rybacko-wędkarską. Jeżeli Okręg posiada wiele wód, nic nie stoi na przeszkodzie aby jeden czy dwa obwody zamknąć i chronić przez rok lub dłużej. Po tym kolejne w miarę potrzeb i stwierdzonej presji wędkarskiej.

Innym rozwiązaniem, które działało na jeziorach PZW w mojej okolicy 30 lat temu, było limitowanie środków pływających do celów wędkarskich. Swoboda w tej materii spowodowała wzrost jednostek pływających o 500% i więcej. Mała ilość jednostek pływających pozwalała chronić znaczną część populacji ryb w zbiorniku. Im mniejszy zbiornik, tym wzrost ilości jednostek pływających dramatycznie przyspiesza wyławianie ryb. Wędkarz lądowy nie eksploatuje w takim stopniu jeziora, czy dużej rzeki, jak ten z łodzi, pontonu, czy nawet dętki. 

 

To tylko dwa przykłady rozwiązań, które kiedyś stosowano i przynosiły korzyści, lecz z jakiś nieznanych mi powodów od nich odstąpiono.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście może szkodnik to przesadne słowo, bardziej miałem na myśli główny czynnik wyłowienia wód. Spodobała mi się Twoja analogia z sadem, trzeba by tylko dodać nieadekwatne limity zabierania jabłek (RAPR) oraz brak ich kontroli co doprowadziło by do zabierania ich ponad norme oraz użytkowanie sadu przechodniom które nie płacą za korzystanie z jego zasobów. Sposoby które podałeś brzmią dla mnie bardzo dobrze, czemu nikt ich nie stosuje? Możliwe że łatwiej było by je wprowadzić niż całkowity No Kill. 

 

Abstrahując troche od temat, co powiesz o analogi zarybień polskich wód z wlewaniem wody do dziurawego wiadra? Nie lepiej środki przeznaczone z zarybien przeznaczyc na ochrone a nie co roku wpuszczac ryby ktore zaraz zostana wytrzebione? Czyli w analogi załatać wiadro. Nie znam się na tym i to tylko moje przemyślenie, z chęcią przeczytam Twoją opinie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Limity zabieranych ryb określa Ustawa. Ochronę wód również przyjęło na siebie Państwo jako właściciel dóbr. W przypadku limitów raczej nikt nie zakładał, że wędkarz będzie łowił te limity codziennie (długi czas pracy, brak samochodów, mało wędkarzy mieszkających bezpośrednio nad wodą), albo tak skutecznie jak to teraz jest możliwe (toporny sprzęt, niedostępny sprzęt dla szerszej grupy, niedostępne metody połowu oraz przynęty, brak odzieży do każdych warunków pogodowych, mało łódek, pontonów, brak elektroniki, silników).

Natomiast ochrona wód jest traktowana po macoszemu, pewnie dlatego, że ktoś inny zajmuje się zarządzaniem w imieniu Skarbu Państwa, a ktoś inny ochroną tego majątku. To jest efekt pomysłu pod tytułem wszystkie wody są wspólne, czyli niczyje tak naprawdę. Być może przynajmniej powinno być zapisane w Ustawie strażnik PSR na X hektarów wody? Może oczywiście, ponieważ większość wód płynących ma wyznaczonego gospodarza i to on powinien zadbać o swój interes. 

W związku z tym, jeśli coś jest nieadekwatne do rzeczywistości, nie oznacza, że kiedyś również nie było. W jednym z artykułów jest opisana sytuacja w Finlandii. Tam również pewne zapisane prawa działały dopóki nie wzrosła ilość osób, które mogły skorzystać z tych praw niejako z automatu - nabywasz grunt przy wodzie i stajesz się współwłaścicielem wody. Logiczne jest, że takie rozwiązanie nie będzie działało po pewnym czasie jeśli grupa właścicieli nie podejmie działań, czyli nie wyjmie pieniędzy ze swojej kieszeni na ochronę, zarybienia, czy badania. Bo brać chce każdy, ale wkładać już niekoniecznie.

Natomiast reagowanie na zmiany następuje bardzo wolno ponieważ wody są wspólne, czyli niczyje i każdy ciągnie w swoją stronę. Wymiana opinii, konsultacje, duperele, projekty, ochrona interesów i tak bez końca, a ryb wyławia się więcej i to w coraz szybszym tempie. Z pretensjami o ten stan rzeczy społeczeństwo może iść jedynie do siebie. Chcą takiego modelu zarządzania wodami, to teraz zbierają owoce. Chcesz mieć dostęp do wszystkiego, będziesz miał ograniczony bo nie da się podzielić tak samo tortu dla 1000, jak dla 10 osób. To jest niemożliwe. Tak wygląda socjalizm. Jest piękny dopóki nie wzrasta liczba chętnych to czerpania korzyści z ogólnodostępnego dobra. Więc limitowanie (równanie w dół) jest nieuniknione, albo wzrost opłat, co spowoduje kolejne rozwarstwienie społeczne. Zamożniejsi zawsze skorzystają i będą mieli to, czego mniej zamożny mieć nie będzie.

 

Drogi Worku. To wiadro ma dno, jest jedynie wiadrem, a nie oceanem. Ile osób może bez ograniczeń korzystać z tego co pływa we wiadrze?

Zarybienia są niezbędne w tych wodach, gdzie ilość miejsc do tarła jest ograniczona, nadto dostęp do tarlisk jest swobodny. Kłusownicy, a od kilku lat dołączyli do nich wędkarze, z lubością łowią ryby tarłowe, których koncentracja na danym obszarze jest wyższa niż poza tym okresem w innych miejscach. Można powiedzieć, że wędkarze zaczęli się ścigać o dostęp do ryb. Szczupaki łowione w kwietniu już nawet nie dziwią, a co dopiero wywołują oburzenie jak to dawniej było. Ileż szumu potrafią zrobić wędkarze o jeden - pierwszy dzień początku sezonu. Jakby ten dzień był kwestią życia i śmierci. Zapis o przesunięciu o jeden dzień początku sezonu z powodu ustawowego dnia wolnego od pracy powinien być usunięty.

 

Zarybienia stały się elementem biznesu, a nie celem ochrony populacji. Zarybienia są cool, bo przynoszą pieniądze! Wyławianie ryb generuje ruch w interesie, można zarybiać bez ograniczeń. Zarybieniami zniszczono wiele wód. Zarówno za sprawą "pomysłów" samych wędkarzy, jak i "pomysłów" użytkowników rybackich. I jedni i drudzy chcą mieć jakieś ryby, które im przyniosą korzyści z dostępu do wody, a nie rybostanowi, który w tej wodzie żyje od setek lat. Wydajność postawiono na pierwszym miejscu. Jeżeli karp, czy sum ma szybszy i większy przyrost masy, a do tego można go rozmnożyć w byle kałuży, to hura na te gatunki i zabawa w biznes na całego. Wędkarz może się siłować, a rybak łatwo sprzedać mięso. Wiele zbiorników, które były leszczowo-sandaczowymi po szybkim przetrzebieniu zamieniono na karpiowo-sumowe, właśnie za sprawą celowych zarybień, o których RZGW wcale nie wiedziało. Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie, a woda już nie. Dlaczego zajęto się odbudowaniem populacji troci w Polsce? Bo można ją rozmnażać, a potem hodować bez kosztów, bo w środowisku naturalnym. Nikt by się nie zainteresował ratowaniem gatunku ryby, tylko dlatego, że wyginął. Pieniądze żądzą światem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem artykuł, który dobrze obrazuje o co mi chodzi z zarybieniami.

https://malerzeki.wordpress.com/2015/10/08/czy-potrzebujemy-zarybiania/

Dwie istotne sprawy. Zarybiać wtedy kiedy ustąpiły zagrożenia dla populacji (nadmierna presja, kłusownicy) Cykliczne zarybianie świadczy tylko o tym że populacja nie daje sobie rady i jest przełowiona. Nie rozumiem czemu marnuje się tyle pieniędzy, w tym moich, na zarybienia które zostaną zaraz wytrzebione. Zarybieniami naprawia się skutki stanu rzeczy a nie przyczynę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wtrącę swoje trzy grosze w temat zarybień.

Umowy z RZGW zawierają operaty rybackie i kwoty zarybieniowe, które mają służyć zrównoważeniu ubytków populacji wskutek działań użytkownika rybackiego (odłowy przemysłowe i rekreacyjne). 

Tyle teoria. Praktyka pokazuje, że wiele umów dzierżawnych jest zawieranych na podstawie licytacji "kto da więcej", co z założenia jest bzdurne. Kolejny absurd to zawieranie umów na okres 15 lat na podstawie jednego operatu, jakby stan ekosystemu był niezmienny i trwały. 

Jedni użytkownicy podchodzą rzetelnie do tematu i opracowują uczciwe operaty na podstawie wiarygodnych danych, a dodatkowo prowadzą badania populacji w trakcie trwania umowy. Inni przedstawiają operaty napisane "pod dyktando" interesów finansowych. A wszystko to zgodnie z prawem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zarybieniami zniszczono wiele wód.

 

I dalej będzie się zarybieniami niszczyło kolejne wody. Czasami jak rozmawiam z wędkarzami to mam wrażenie, że wielu z nich zapomniało, że ryby w ogóle potrafią się same rozmnażać. Wręcz panuje taki pogląd, że ryby w wodach są tylko dlatego, że istnieją zarybienia. Jak się wspomina o kiełbiach, jelcach itp. małych rybkach, to niektórzy robią wielkie oczy, bo nie mogą pojąć, że taki rybi chwast w ogóle jest komukolwiek do czegokolwiek potrzebny, A to przecież ważne ogniwa łańcucha pokarmowego.

 

Moim zdaniem zarybienia przybrały fatalną formę. Pakuje się do wód do granic możliwości gatunki "gospodarcze", wg często tragicznie skonstruowanych operatów, o czym wspomniał bartsiedlce. Podczas gdy z wielu wód znikają gatunki małych ryb. Myślę, że na wielu wodach powinno się dokonać zarybień interwencyjnych właśnie kiełbiami, strzeblami, jelcami itp, by odbudować ich populację i przywrócić danemu ekosystemowi równowagę. W wielu rzekach, w których jeszcze jakieś 30 lat temu gatunki te były bardzo liczne, teraz nie ma ich w ogóle. Struktura wiekowa populacji "gospodarczych" ryb też często jest zachwiana. Wymiary ochronne nie pozwalają zabierać małych ryb, dodatkowo zarybienia to głównie narybek. Wyjadane są zaś ryby wymiarowe i większe, na skutek czego często mamy rozrośniętą do granic możliwości populację "podrostków" i zupełny brak większych drapieżników, które by to regulowały. W dużych rzekach czy jeziorach może nie jest to widoczne, bo z racji swojej wielkości takie wody się bronią jakoś, ale w najmniejszych rzeczkach jest to aktualnie bardzo powszechny problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...