Skocz do zawartości
  • 0

Dawne metody połowu na błystkę


S. Cios

Pytanie

Dotychczas uwaga na historii spinningu była skoncentrowana na przynętach. Chciałbym zapoczątkować wymianę informacji nt. metod połowu, w zasadzie ginących lub zapomnianych. Ze swoich własnych obserwacji chciałbym podać dwie. Pierwsza dotyczy bodajże 1980 r. Latem byłem nad dolną Piławą (Połączone), poniżej mostu drogowego. Na drugim brzegu widziałem starszego faceta z wędziskiem, przy którym był duży kołowrotek z ruchomą szpulą. Łowił na dużą błystkę wahadłową. Najpierw wyciągnął z kołowrotka sporą ilość linki, ułożył na ziemi, a następnie zamachnął się i błystkę posłał na wodę. Następnie zwijał kołowrotkiem linkę.

 

Drugi przypadek mam z Finlandii, z około 1999 r. Na pomoście był starszy pan (ok. 70-tki). Miał ze sobą tzw. bębenek (ok 15 cm średnicy) z nawiniętą linką. Na pomoście rozwinął i ułożył linkę, a następnie wziął linkę, na końcu której była duża błystka, zrobił kilka obrotów koło głowy i wyrzucił na wodę. Następnie ręką powoli ściągał błystkę. Nie używał w ogóle wędziska. Ta metoda jest opisana w dawnych podręcznikach wędkarskich.

 

Czy ktoś widział tego typu metody lub jakieś inne? Byłbym wdzięczny za wszelkie relacje.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

W połowie lat 80 w ten sam sposób próbowałem swoich sił w spinningu. Używałem malutkiego zielono- białego kołowrotka z ruchomą szpulą i 3 elementowej wędki z bambusa. Wtedy tak się łapało jak nie miało kołowrotków ze stałą szpulą. Metodę pokazał mi  dziadek mojego kolegi, którego przygoda z wędkarstwem zaczęła się zaraz po wojnie. Sprzęt zresztą też był jego, zastąpił mój kij leszczynowy którego używałem do połowu kiełbi na przepływankę.   Żadnych ideologi po prostu inaczej się nie dało rzucać. Trzeba było najpierw wysnuć żyłkę, dobrze ułożyć na brzegu by się nie splątała podczas rzutu i siup do wody.   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeszcze pod koniec lat 90 łowił tak mój dziadek z tym że żyłkę nawijał nie na kołowrotek a na kawałek sosnowego okrąglaka  ;)

Pamiętam jak kiedyś w niecałe pół godziny złowił tak 3 szczupaki z których największy miał ok. 3 kg a hol wyglądał jak przy łowieniu bałałajką  :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mój dziadek łowił na "śmiganego" (nie uznawał nazwy spinning), przy użyciu kołowrotka z ruchomą szpulą ale obracanego o 90st do rzutu. Kij klejonka własnego wyrobu, łowił głównie na "obrotki" , co ciekawe bardzo czesto brzany na Rabie i Dunajcu.

Kołowrotek o stałej szpuli uważał za wynalazek świetny ale o bardzo wąskim zastosowaniu, uznawał tylko produkty ABU.

Wiem też że do połowu pstrągów używał jednego kija do muchy i spinningu, tfu, śmiganego, oczywiście z innymi linka i kolowrotkami, ale szczegółów nie znam, poza tym że na 90% ten kij też sam sobie zrobil.

Zmarł w 1983r więc opisane techniki to lata 60-70.

Niestety w rodzinie nie zaistniała kontynuacja tradycji wędkarskiej, choć w genach chyba coś jest - mój ojciec zaczął łowić później niż ja i niewiele od dziadka się uczył, bo mało go to interesowało. Z kolei moje początki wędkowania nastąpiły wiele lat po śmierci dziadka i jego techniki znam wyłącznie z opowieści.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łowienie z ręki (bez wędki i motowidłem zastępującym kołowrotek)

to metoda jak najbardziej współczesna i popularna wśród kłusowników.

 

Takie kłusowanie ma niezaprzeczalne zalety.Jest tanio,dyskretnie i skutecznie.

Trudno takiego kłusownika złapać z "narzędziem przestępstwa".Czasami jednak

znajduję takie zestawy porzucone nad rzeką (Białka Tatrzańska,Biały i Czarny

Dunajec).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rozpoczynając przygodę z wędkarstwem w połowie lat 70-tych obserwowałem starszego pana który łowił kijem zrobionym z jałowca, kołowrotek rosyjska "katuszka" o średnicy około 20cm.i błystka wahadłowa wielkości gnom 3.Rzuty wykonywał jak rzuca się spinnigiem a obroty  kołowrotka hamował kciukiem. Nie widziałem aby choć raz utworzyła mu się broda z żyłki.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No to i ja z grubej rury. Mój wujek twierdzi że w latach 60-tych złowili takiego kabana 1,5 m na jeziorze Bolesty na wahadło zaczepione za największy palec u nogi. Taki pierwotny troll z ciekawym wskaźnikiem brań zamiast terkotki. Przy grubej rybie z gardła musiało wydobywać się terkot... .

 

I zarzeka się że to prawda. Nawet po wodzie ognistej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No to i ja z grubej rury. Mój wujek twierdzi że w latach 60-tych złowili takiego kabana 1,5 m na jeziorze Bolesty na wahadło zaczepione za największy palec u nogi. Taki pierwotny troll z ciekawym wskaźnikiem brań zamiast terkotki. Przy grubej rybie z gardła musiało wydobywać się terkot... .

 

I zarzeka się że to prawda. Nawet po wodzie ognistej.

Ah ten wujek   :lol:  :lol:

Edytowane przez Franc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Na kanale Dolnej Odry w polowie lat osiemdziesiatych obserwowałem miejscowych łowiących na spinning za pomoca butelki od wina . Nawijali zylke na butelke , lowili  wahadłówkami . Rzuty byly wykonywane z butelki , żyłka schodziła ja ze szpuli kolowrotka o stalej szpuli :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No to i ja z grubej rury. Mój wujek twierdzi że w latach 60-tych złowili takiego kabana 1,5 m na jeziorze Bolesty na wahadło zaczepione za największy palec u nogi. Taki pierwotny troll z ciekawym wskaźnikiem brań zamiast terkotki. Przy grubej rybie z gardła musiało wydobywać się terkot... .

 

I zarzeka się że to prawda. Nawet po wodzie ognistej.

Zwłaszcza po "wodzie ognistej"...

Mój kolega był świadkiem,jak gość założył żyłkę na palec,a na haku wypuścił skórkę chleba...

kleń nie miał 1,5m,a mimo to krew z palca się polała,a papieros(upalenie żyłki) uratował mu życie(palec).

Pozdrów wujka od nas wszystkich.

 

Kilkanaście lat temu rozmawiałem z pewnym dziadkiem nad wodą i on opowiadał,że  po wojnie robili blachy wahadłowe z samolotu,który rozbił się gdzieś niedaleko naszej miejscowości.

Edytowane przez cyprys19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No dobra chopy, to powiedzcie mi o łowieniu boleni na muchy z gołębich piór bo coś mi się tam o uszy obiło ale nie za dużo... a chciałbym nawet spróbować. Podobno kiedyś, jeszcze przed łowieniem bolków na ołowianki, taka mucha była jedyną opcją na bolenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To jest opisane w kilku starszych książkach o wędkarstwie, z tym że o ile pamiętam muchą była biała sterówka kaczki czy czegoś takiego. Zwykle zamieszczonych jest kilka zdań, pół strony. Tak jakby autorzy nie wiedzieli o czym w sumie piszą, a historia od kogoś zasłyszana i potem przepisywana. Ale z pewnością tak złowić rybę się da, choć znacznie wygodniej sprzętem muchowym. Klasa 7 lub 8 moim zdaniem optymalnie lub switch. Zresztą jest cały wątek na jerku o łowieniu boleni na muchę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No dobra chopy, to powiedzcie mi o łowieniu boleni na muchy z gołębich piór bo coś mi się tam o uszy obiło ale nie za dużo... a chciałbym nawet spróbować. Podobno kiedyś, jeszcze przed łowieniem bolków na ołowianki, taka mucha była jedyną opcją na bolenia.

 

Widziałem rysunki i opis takiego łowienia boleni  :)

w gazecie WW.  (egzemplarz z lat pięćdziesiątych).

Zestaw to : piórko gęsie,przez stosinę przeciągnięta 

żyłka i ołowiana kulka z przodu przynęty.Autor artykułu

twierdził,że to skuteczna metoda.Udzielał nawet rad jak

najlepiej taki zestaw "zapuszczać" w łowisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rozpoczynając przygodę z wędkarstwem w połowie lat 70-tych obserwowałem starszego pana który łowił kijem zrobionym z jałowca, kołowrotek rosyjska "katuszka" o średnicy około 20cm.i błystka wahadłowa wielkości gnom 3.Rzuty wykonywał jak rzuca się spinnigiem a obroty  kołowrotka hamował kciukiem. Nie widziałem aby choć raz utworzyła mu się broda z żyłki.

Na moich terenach(Bug graniczny) jeszcze wiele osób starszej daty łowi w taki sposób. Nic nadzwyczajnego u nas :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jesień 1975-76 dokładnie nie pamiętam. Małe jezioro we wsi Mamlice niedaleko Płocka. Czekając na brata i jego kolegę, którzy poszli na grzyby, pozostałem przy wędkach i złowionych szczupakach. Przyszedł gospodarz jedynego domu jaki wtedy tam był nad ta wodą. Wyjął drewnianą deskę z dużej kieszeni płaszcza. Odczepił z niej blachę wahadłową (coś a'la gnom nr3), położył na ziemi i odwinął grubą żyłkę z tej deski. Na końcu zwoju miał dużą pętlę, którą przełożył przez gumofilca. Z niezwykłą wprawą zakręcił blachą i posłał do wody. Ściągał przynętę łapiąc na przemian żyłkę dłońmi. Bodajże w drugim rzucie wyciągnął szczupaka, większego od tych jakie złowił mój brat i jego kolega na żywce. Potem palnął szczupaka kijem, zwinął zestaw, zapalił papierosa i długo patrzył na wodę. Późniejsza rozmowa z tym człowiekiem zmieniła moje podejście do zabierania ryb. Opowiadanie na ten temat ukazało się parę lat wstecz w Wędkarskim Świecie.

 

Najdłużej łowiącą osobą na spinning w mojej rodzinie, a zarazem pierwszym spinningistą był mój wuj, znany swojego czasu parkieciarz w Warszawie. Od wielu lat nieżyjący. Od lat 50-tych jeździł pociągiem nad Parsętę na łososie. Pierwsze spinningi wykonywał z floretu mając dostęp  do klubu sportowego przez znajomości w wojsku. W zakładach chemicznych w Chodakowie, mój dziadek Wacław wraz z kolegami robili kołowrotki z ruchomą szpulą. Wuj Piotr używał tych kołowrotków do rzucania blachami. Na Parsętę jeździł z kołowrotkiem o ruchomej szpuli i spinningiem wykonanym z bambusa.Osobiście łowiłem spiningiem z floretu odwiedzając rodzinę nad Bzurą jako chłopiec na rozlewisku niedaleko Bzury w Bimbiampolu. Niestety nie myślałem wtedy, że warto byłoby taki złom zachować... Wuj Piotr był również pierwszym w rodzinie posiadaczem kołowrotka o stałej szpuli i był to Mitchell, a kolejnym kołowrotkiem jaki posiadał był złoty duży Rex. Mitchella miał z Francji zanim pojawiły się w Polsce. Ponownie dzięki kontaktom wojskowym. Dziecko jego córki wymagało zabiegu chirurgicznego, którego w Polsce w tym czasie nie można było wykonać. Poprzez znajomości załatwiono wyjazd do Francji jago córce z dzieckiem. Ponieważ okazało się, że dziecko będzie musiało zostać dłużej, jego córka podjęła tam pracę i ostatecznie zamieszkała we Francji. Córka przysyłała mu głównie żyłki oraz blachy w tym Mepssy. W latach 70-tych dostałem od niego takiego Mepssa o listku long. Niestety bardziej chciałem złowić okonia niż zachować zagraniczną przynętę, więc Mepss został w wodzie. Jedyną pamiątkę jaką mam po wuju jest wahadłówka na łososie wykonana z blach białej i miedzianej połączonych nitami. Zanim dojrzałem do ciężkiego spinningu blacha ta leżała, a kiedy zacząłem jeździć na Drwęcę nie zabierałem jej. Blachy te wuj kupował od zaprzyjaźnionego wędkarza znad Parsęty, nazwiska nie znam. Jak znajdę wahadło mogę zrobić zdjęcie. :)

Edytowane przez joker
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Odnośnie tego ściągania blachy rękai... Na jesieni ub. roku z kolegą obławialiśmy dosyć spory murowany pomost u nas na zalewie. Po kilkunastu rzutach wzdłuż pomostu przetarłem plecionkę o barierkę. Udało mi się złapać plecionkę i ściągnąć ją rękoma. Poczułem bardzo delikatny opór ale myślałem, że to trawa, która tam gęsto rosła na dnie. Pod nogami okazało się, że na blaszce wisi ok. 40-50cm szczupak. Oczywiście wrócił do wody ;) Nie wiem czy to przypadek czy może takie ściąganie jest wyjątkowo kuszące dla zębatych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sciaganie jak sciaganie poprostu przyneta sie porusza ,nieraz nie dwa sciagałem zyłke  z jakichś nadwodnych zaczepów wedka gdzies z tyłu wiec trza było "wydoic" szybko zestaw a po drodze nieraz okonki sie juz meldowały :)

 

Kiedyś  dopuki nie uzywano wędek do "ciąganego" było wiecej ryb wieęc i metoda była skuteczna... ;)  Dzis trudo sobie wyobrazic osobę z premedytacja łowiaca w ten sposób ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Końcówka lat 70-tych, Wisła ,prawy brzeg, chyba okolice Baranowa Sandomierskiego. Na długą kamienną główkę, z której szczytu usiłowałem złowić uklejki, przyszedł starszy wędkarz. Wyciągnął z płóciennego pokrowca wędkę, którą nazwał "spinem" :) Pięcioczęściowy (sic!) bambus, łączony na skuwki, długości 7, może nawet 8 metrów. Szczytówka grubości małego palca. Żyłka o średnicy sznura do bielizny nawinięta na "katiuszkę", stalowy drut i przynęta, jakiej nigdy wcześniej nie widziałem. Bardzo głęboko krępowana blacha wahadłowa, ale wykonana z dość cienkiego metalu, kolorowa. Dziś sądzę, że była to miedziana lub mosiężna blacha, przegrzana płomieniem jakiegoś palnika, częściowo pokryta cyną. Przynęta była wielkości kobiecej dłoni. 

Najciekawsze jednak było samo łowienie - stojąc na szczycie główki, wpuścił blachę do wody na wysokości kija prosto w dół, a następnie poszedł powoli w kierunku brzegu, a stamtąd z powrotem na szczyt główki. Chodził tak dobrych kilkanaście minut, bez żadnego efektu. No, od czasu do czasu zaczepił o dno, ale dość sprawnie odczepiał blachę i kontynuował spacer. Gdy zapytałem, mocno zaintrygowany, co robi - mówił, że łowi metodą obrotkową. Taki prekursor dzisiejszego trollingu ;)

Przypomniało mi się to łowienie kilkanaście lat później, gdy czytałem jakiś reprint, chyba "Sztukę łowienia" Rozwadowskiego, (głowy nie dam czy chodziło o tą pozycję, może to "Wędkarz doskonały" Waltona? ) Była we wzmiankowanej książce opisana "metoda obrotkowa", polegająca na łowieniu drapieżników przy pomocy trupka, tak założonego na spory hak, by rybka kręciła się wokół własnej osi, już przy niewielkim pociągnięciu. Tam też zalecano długi kij i chodzenie z przynętą ciągnioną samym wędziskiem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...