Skocz do zawartości

A może inny gospodarz potrzebny jest Parsęcie ?


Rekomendowane odpowiedzi

Przyuważając masowy run po darmowe łowienie w Parsęcie, widząc od lat ostentacyjne porzucenie i niezmiennie chooyowe praktyki - nasze wspólne w ramach PZW, beznamiętne w skali państwa - dochodzę stale do przekonania, że nie damy sami rady. Wezwijmy może na pomoc Niemców. Oni mają zdecydowanie więcej sentymentu do pomorskich rzek. I dadzą radę.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paradoks wyszedł.. Niemcy albo Szwedzi biorą i ryby ciągle są, my szlachetnie nie bierzemy i ryb nie ma.. Wychodzi na to że wszystkie wziął kultowy oberredaktor, idol nasz z największych.. :) Błądzimy - Janusz..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bierzemy ryby, bierzemy. Fakt że z Parsęty to nie za wiele. Złowienie troci dla każdego wędkarza, to jest już jakieś wydarzenie. Niektórzy przyjezdni, pracują na swoją pierwszą rybę kilka lat.

Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest prosta. Rybackie siaty stojące u ujścia rzeki, to po pierwsze. Należy odsunąć je co najmniej 3razy dalej. Ale to tylko połowa działań. Następne to ochrona w rzece tych ryb, które przedostały się między siatkami. Kłusownicze gangi działające na Parsęcie, zostały w ostatnich latach skutecznie utemperowane. Wędkarze-pasjonaci z towarzystwa miłośników, współdziałając z organami regionalnymi dali nieźle popalić złodziejom ryb. Kłusownicy wybijali ryby przedostające się wbrew wszelkim przeciwnościom na tarło. Dla normalnych wędkarzy pozostawały niedobitki. Po prostu nie było czego łowić i zabierać.

Recepta jest prosta. Odsunąć siatki od ujścia rzeki i uszczelnić ochronę ryb. Na to potrzeba niestety pieniędzy, bo związkowej straży rybackiej jest mało i mało skuteczna. Robotę robią pasjonaci z towarzystwa za zwrot paliwa do samochodu, często poświęcając na ochronę nocki między dniówkami w pracy. Dobrze że samorząd zaczął dostrzegać problem i naciskając na sądy dotkliwie karać faziarzy i siatkarzy.

Najgorszy możliwy scenariusz, to przejęcie rzeki przez rybaka, któremu będzie zależeć na sprzedaży mięsa, przy okazji tylko sprzedając licencję. On nie zadba o ochronę, za duże koszty, a miłośnicy Parsęty nie będą pilnować wody, by rybak siatami wyłowił pilnowane ryby. Jeśli rzekę przejmie ktoś, komu będzie zależeć na licencjach, współpracując z miłośnikami rzeki i samorządem, może uczynić prawdziwe Eldorado z Parsęty. Mielibyśmy gości-wędkarzy nie tylko z Polski ale z całej środkowej Europy. Za kilka lat oczywiście.Szansa na to jest, ale niewielka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem temat bardzo ciężki, łowienie i zainteresowanie rzeką okresowe.

Kłusownictwo duże i rzeka trudna do pilnowania bo długi odcinek, sporo lasów, nie omieciesz lornetką sporego kawałka rzeki, trzeba by pewnie po niej pływać + foto pułapki. Teraz zainteresowanie spore bo darmowe łowienie, ale jak już przyjdzie płacić to niestety, ale będzie chętnych sporo mniej.

 

Ryba w rzece okresowo jeśli mówimy o troci i łososiu i nie jest tak że zmiana nawet po sporych zarybieniach będzie za rok + gospodarz ma niewielki wpływ na to co robią rybacy na morzu.

 

Pewnie każdy chętnie pojechałby nad rzekę gdzie wyniki byłyby jak nad Morrum, czy nad Słupią lub Regą w najlepszych latach, ale już chętnych zapłacić podobne stawki będzie zdecydowanie mniej...

 

Poza tym musiałyby być na bieżąco informacje o ciągach srebrniaków i dobrze opisane miejscówki dla przyjezdnych, co oczywiście da się zrobić.

 

Z biznesowego punktu widzenia słabo to widzę niestety :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryby są w rzece praktycznie cały rok, oczywiście piszę o trociach. Tylko raz więcej, raz mniej (czy raczej mało albo bardzo mało). A fotopułapki już na rzece działają od paru lat, pomagają. Oczywiście to nie gospodarz (dzierżawca) rzeki ma prawo ustalać przepisy o ustawianiu siatek u ujścia rzek, to może zrobić ministerstwo. Ale jeśli dzierżawca nie naciska na władze regularnie, to ta władza jest nieświadoma. Przestrzeganie przepisów trzeba jeszcze wyegzekwować, ale w tej materii powoli (szkoda że powoli) zmienia się na lepsze. Coraz rzadziej siaty stoją bliżej niż pozwalają przepisy. Chyba potrzeba jeszcze częstszych kontroli i wyższych kar.

Co do opłat, to oczywiście sprawa się "sama" unormuje. Będzie dużo ryb- wędkarze przyjadą, zapłacą, będą środki na ochronę i rozumne dorybianie. Można np. wprowadzić ilościowy limit dzienny łowiących, trzykrotnie wyższe stawki dla obcokrajowców, darmowe licencje dla społecznych strażników rzeki itp. Wszystko da się rozwiązać, potrzeba tylko pasjonatów z większymi pieniędzmi na początek. Do tego czynne poparcie samorządu i regionalnego sądu- dotkliwie karać kłusowników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siatki stojące w ujściach rzek konkretyzują i ograniczają obszar na którym dokonuje się komercyjnego łowienia ryb. To jest powszechna na Bałtyku praktyka. Można to zmienić, ale zainteresowanych brak..

Prawdziwym problemem jest nasza bierna nieistotność i wyuczona niezdolność do przeprowadzenia jakiekolwiek sanacji. Nawet próby :) Największe stowarzyszenie w kraju, takie wielkie narzędzie i potencjalnie ogromne lobby - z własnej woli zdziczałe, bez muskułów i bez mózgu - keltem dzieli i rządzi..  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku gratuluję pomysłu na wspaniały i potencjalnie rozwojowy wątek.

Dziwi mnie tylko, że tak słabo został przyjęty i w dziale "podrzędnym" prowadzony.

 

Wystarczy spojrzeć, że w ciągu niespełna 3 tygodni, mamy prawie 1000 osób zadeklarowanych do połowu ryb na wodach rzek: Wieprza i Parsęta.
Aż kusi napisać operat, zaplanować działania i łuskać 'orzechy mamonowe". Wszak taki szturm rybołowców to 200 000 - 500 000 zł na zagospodarowanie.

Domniemywać mam prawo, że łowcy ci chcą ryby łowić, nie dlatego, że to darmocha, tylko z wyższych przyczyn:

- bo ryba tam jest,

- bo wody ciekawe,

- bo mogą C&r and NK stosować,

- bo "pilnują" wody,

- bo to nie PZW,

- bo limity większe itp

- inne zupełnie niezrozumiałe pomysły.

 

Przepraszam, jeśli kogoś słowami swymi urażę, jam biedny ichtiolog, który operat potrafi napisać, acz nie wierzy, że tak łatwo się woda gospodaruje i w miesiąc tysiące "składkowiczów" zdobywa. :lol:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I te wspaniałe, niemieckie przepisy - o wypuszczaniu złowionych ryb :rolleyes:

Przyjacielu mieszkam w Wilhelmshaven i zapewniam cię,też byś wypuszczał złowione ryby dlaczego?ponoć śmierdzą ropą???? Edytowane przez Marioo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...