Skocz do zawartości
  • 0

Jesień, czas przygotowań...


popper

Pytanie

No właśnie. Jak tam Wasze przygotowania do kolejnego sezonu? Nowe otwarcie za niespełna trzy miesiące. Ja już przebieram kopytkami a jeszcze ten sezon trwa pełną parą :lol:

 

Zacząłem właśnie zbrojenia.

W początku nowego sezonu, moje pudełeczka wypełnią się zabaweczkami Sławka (już jadą do mnie), woblerami Pawła Grzecznika i Dorado Scout oraz nowymi kolorystycznie, jeszcze ciepłymi Papajami:

 

 

 

Woblery Andrzeja poznałem już trochę, w tegorocznym sezonie. Niestety brak czasu, zmienne stany wody na dolnośląskich rzeczkach, nie ujawniły dotychczas pełnych walorów tych cacuszek.

Liczę bardzo, że to się odmieni z dniem 02 stycznia 2010 :mellow: Przyszła partia na zapełnienie pierwszego pudełka;

Numer 2 i 3 obiecujące baaardzo ;)

post-160-1348914944,0801_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Jeżeli zima będzie taka, jak rok temu, zamiast woblerów będę musiał kupić kilogram główek i małe twisterki. Pstrągi na Sanie żarły tylko wleczone po dnie gumki...

Gumisie również przygotuję. Tradycyjnie już raczki.

Jak ja lubię, ten czas przygotowań :mellow: :lol: :mellow:

 

Tymczasem dotarły moje ulubione piąteczki.

Za siódemkę podziękowania ekstra i za mały gift również Sławku dziękuję :D

 

post-160-1348914950,1883_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Coś pięknego te piąteczki... :huh:

siódemka skusi niejednego 50+

 

Świetne malowanie, no i grubaśne chyba troszkę,

zazdroszczę...

Grubaśne znaczy smaczne

No Waldek przyczynił się znacznie do odpływu pstrążków - teraz tylko czekać na styczniowe rewelacje pstrągowe czego oczywiście życzę a na dziobaka pobicia życiówki choć wiem, że łatwo nie bedzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łatwo nie będzie. To na pewno. Tym bardziej, że woda wciąż odczuwa wzrastającą presję wędkarską.

Na pobicie 50-taka czekałem od 2006 roku. Teraz poprzeczka sporo wyżej.

No i woda jakby zupełnie niezagospodarowana. Może gdyby jakieś special, jak było w zamierzeniach..... Trzeba wierzyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jak Ci zrobią speciala to wobki powiesisz na choince ;) ;)

No nie wiem. Ale na pewno, na początek, na choince zawiśnie ta bomka :lol:

Musi tam wytrzymać do 01.01.11 (fajna data)

 

 

 

 

Czyżby nikt inny nie chciał podjąć tego tematu?

Nikt nie czyni przygotowań, zakupów pod kątem rybaczenia, w kolejnym sezonie?

Kiepsko. Albooo.... Wszystko owiane tajemnicą ;)

post-160-1348914952,2796_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mowisz tak Redzi bo jeszcze masz szanse bolenia lowic ...a przez zime to co bedziesz gromadzil ?

Oczywiscie ze sie zbroje :mellow: teraz mnie lekko przyhamowalo ale ...jedne sie robi , drugie sa w drodze a jeszcze inne dopiero w myslach ... B)

 

 

jerry fajnie by było jeszcze połowić bo na razie to lipa na całej linii, przez tą wodę bolki na dużych rzekach nie są chętne do współpracy, a do kolejnego zbrojenia do maja jeszcze daleko :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Redzi. Kolejny sezon nie samym kropkiem stoi. Trocie, jazie, klenie, okonie wciąż, zaraz potem szczupaki, bolenie, sandacze.... i tak w kółeczko.

Eeech a myslałem, że będzie na co popatrzeć :wacko:

 

 

popper jasne ze są inne gatunki ale jak dla mnie to liczą się dwa sandacz i boleń potem sum no i szczupak za resztą nie chodzę bo jakoś nie przypadło mi do gustu ich poławianie chyba że z przyłowu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Waldku ja się nie chwalę z wiadomego powodu. Natomiast oprócz woblerów i gum które zawsze mam w pudełku pojawią się testowo wahadłówki z trzonków łyżeczek do herbaty :D. Znalazłem takie które pracują przepięknie. Pierwsze próby z dluższymi modelami już pewnie na szczupakach :D.

Pewnie też i przygotuję sobie zdobienie oczojebnego szkieletorka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Waldek, mi po głowie chodzi inna sprawa. Doszedłem ostatnio do wniosku że moje wyprawy wędkarskie przypominają mały remanent w hurtowni wędkarskiej :wacko: zabieram ze sobą za dużo przynęt. Zawsze wydaje mi się że będą brały na to co zostawię w domu :unsure: Później okazuje się nad wodą że i tak nie zdążę przećwiczyć nawet 1/3 tego co przytachałem. Postanowiłem że nowy rok rozpocznę pod hasłem misja salmo. Postaram się zaopatrzyć tylko i wyłącznie w przynęty tej firmy i postaram się nimi łowić sukcesywnie w zależności od poławianego gatunku ryb, konkretnej wody i metod jakie stosuję. Jedyny wyjątek jaki zrobię (jeśli uda się pojechać na wiślane bolenie, w tym roku się nie udało :( ) to będzie ukleja RH. Pudełka i ich zawartość postaram się ograniczyć do niezbędnego minimum. Z czasem gotowe pudełka postaram się sfotografować i wrzucić do tego wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Moje przygotowania: łódka kabinowa ma być gotowa na 1 maja a jakże na bolki na jezioro. Łajbka już się robi jak ją bedę miał to mogę nie schodzić z wody przez tydzień. Sprzętowo mam zamiar przez zimę robić woblery a jakże na bolki. Bo w sumie wszystko inne można w sklepie kupić. Muszę też w zimie wyposażyć się na wyjazd do Szwecji. Rezygnuję całkowicie z wędek z pracowni. Łamią się tak samo jak te tanie ze sklepu a nie łowi się lepiej. Jestem nerwową osobą i wiem już, że złamanie wędki za kupę kasy to nie dla mnie. No i jak to w zimie piwko przegląd bajzlu w pudełkach ostrzenie kotwic w woblerach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czy jesień jest czasem szczególnych przygotowań to tego nie wiem, ale... cofnę się trochę w czasie :D

Do wedkarstwa powróciłem, kiedy ustał okres zachwytu nad myślistwem :D... teraz musze dzielić czas miedzy jedno i drugie, choć ze względów infrastrukturalnych jestem bardziej aktywnym wędkarzem, niż myśliwym :D... do rzeczy.

Jakies 3 lata temu zachciało mi się znowu łowić, a że mieszkałem we Wrocławiu to trafiłem do Krokodyla, myślałem, że jak się umiera i idzie się do nieba to tak wygląda raj. Później było szaleństwo zakupowe i spostoszenie w portfelu :D.

Doszło do takiego stanu rzeczy jak u @naryby.pl i dźwigam tego chłamu tyle, że nie mam gdzie wcisnąć butelki z woda mineralną. Nad woda łaziłem z dwoma kijami bo a nuż kleń skoczy, a przeciez takiego nie będę sandaczowym patykiem z plecionką próbował łowić. Przynęt narobiło mi się tyle, że nie dałbym rady na raz ich zataszczyć nad wodę. Nakupowałem przynet do drop shota - udało mi się łowić tylko jeden raz w ten sposób - nic nie złowiłem. Nakupowałem głebokoschodzacych woblerów - byłem ze dwa razy na trolingu. Choinkę mógłbym ubrac niejedną, a jakoś sensownymi rybami pochwalić się nie mogę, choć w tym roku złowiłem ich dużo. Ilość musiała mi zasąpić jakość. Czy się będę przygotowywał... zapewne bo po rozmowie z Andrzejem Lipińskim wiem, że będzie miał jakieś nowinki :D, a przed sezonem (czy sezon właściwie sie kończy?) wolę mieć je w pudełku, niż pluć sobie w brodę i myśleć, że :przecież jakbym miał tego woblerka to na pewno skusiłbym tego ogromniastego jazia!.

Stwierdziłem, że miesięcznie będę przeznaczał pewną kwote i robił zapasy. Kiedyś na początek sezonu musiałem kupić wszystko od razu, teraz mniej mnie to bije po kieszeni, choć relatywnie przeznaczam na to więcej pieniędzy.

Najgorsze jest to, że zastanawiam sie nad kijami z pracowni... choć Krisu napisał, ze łamią się tak samo jak te tanie ze sklepu to jednak zdecydowanie dłuższy okres gwarancji, opcjonalnie dożywotni, bardziej do mnie przemawia. Wolę mieć spokojna głowę i nawet jakby mi coś strzeliło to po 2-3 tygodniach mam znowu wędkę. Najgorsze jest to, ze mi wyszło 5 szt. na początek... to znowu mnie finansowo zaboli :D.

Idę kreślić totolotka :D

Cześć!

P.S Popper :D a może kiedyś mógłbym się z Tobą zabrać na jakies pstragi :D? Zgaduję, ze pewnie łowisz tez na moich terenach łowieckich w okolicach Świętoszowa?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dolacze sie i Ja,kilka pstragow w tym sezonie zlowile.Nie bylo tego dozo ,pare wypadow w tym wiosenny ,trzy dniowy i tylko pstragale .

Podobnie ,zabralem ze soba caly arsenal ledwo wleklem mogi pod ciezarem blach i woblerow .Wszystko mialo sie przydac na wszystko mialem lowic .Jak sie pozniej okazalo jedyna wirowka

meps Black Fury ,czarna w zolte kroki i pelen fokus i zkoncentrowanie nad woda dlay rezultaty.Koledzy z ekipy walili na muche ,troche to wygladalo ?jak komandosi nad woda .Po zeby uzbrojeni ,bajerow nawieszane cos pieknego ,cos tragicznego ,poprostu choroba .

Tak wiec ostatnio kolega znalazl piekna wode gdzie to podobno troche gryzie . Doszla mi jeszcze jedna wirowka

meps blac fury nr 2 czarna z czerwonymi kropami jak dla mnie laika pstragowego , nowosc .?Zabieram wiec 5 wobkow i dwie wirowki i tym razem powinno wystarczyc .

pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja natomiast; z roku na rok, z sezonu na sezon zabieram na poszczególne wyprawy coraz mniej przynęt, co wcale nie odbija się niekorzystnie na wynikach połowów. Wysiłki swoje koncentruję na poszukiwaniach łowisk i ryb, mając w pudełkach kilka bądź kilkanaście sprawdzonych przynęt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jack Daniels z wędkami to kwestia indywidualna. Ja łamię bardzo często i jestem osobą nerwową. Jak się ma w roku jeden tygodniowy urlop wędkarski to złamanie kluczowej wędki w środku tego urlopu nie jest czymś fajnym. Bo na urlopie masz się wyluzować. Więc ja wolę łamać tanie wędki ze sklepu bo wtedy jakoś mniej się stresuję. A zestresowałem się do tego stopnia, że kij dołamałem do końca i spaliłem w piecu od sauny. Razem z przelotkami fuji uchwytem dps i ch..j wie czym jeszcze. Na następny dzień kupiłem sobie tanią wędkę i ogarnęła mnie błogość bo wiedziałem, że jak ją złamię to się nie zdenerwuję. Osobnicza kwestia i tyle. I co ciekawe nie łowiło się gorzej. Ktoś powie, że głupota bo mogłem naprawić, ale po pierwsze wędki z pracowni to dla mnie droga rzecz a po drugie łowienie ryb to ma być relaks i przyjemność. Jestem jak na razie za biedny żeby się relaksować za tysia z hakiem. Jak mnie kiedyś będzie stać to pewnie tak będę robił. Na razie z konieczności wybieram relaks za mniejszą kasę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Trochę ta dyskusja odbiega od zamierzeń poppera, tzn zmierza w kierunku sensu zabierania wszystkiego nie wiedzieć czemu nad wodę, bo a nuż się przyda. Zrobię też OT, wrócę do wyjazdu ze złamaną wędką. Za każdym razem zabierałem na jezioro pudło ważące ok 10kg które musiałem przenieść jakieś 100m. Przynęty na które łowiłem zmieściłyby się w dwóch pudełkach kamizelki. Czemu tak jest? Nie wiem ale co roku jest tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...