Skocz do zawartości

Mokra mucha - pierwsze kroki


ictus

Rekomendowane odpowiedzi

Tomek, dawno temu na FF ciekawe rzeczy ludzie pisali.

Nie wiem z czego to wynika, ale ryby reagują na tę muchę dość nierówno, że tak powiem. :) Są tajkie rzeczki gdzie Alexandra jest bardzo skuteczna przez cały sezon, a na innych niekoniecznie.

 

http://www.flyfishing.pl/katalog/fly.php?fly_id=3656

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Odkopałem temat o żyłce, odkopię i mokrą muszkę.

 

Jakich linek używacie do mokrej?

Pływające czy Intermediate?

 

Chcę w 2017 r. Łowić głownie na mokrą, woda ma od 40 cm do 180 cm.

 

Zastanawiam się, czy warto inwestować w linkę typu I. Czy taką linką łatwiej proawdzić muchę po łuku i utrzymywać cały czas 180 stopni?

 

Którą linką łatwiej zastosuję mending - F czy I?

 

No i jeszcze zmiana tematu, w rzece w której lowimy z kolegami króluje chrust. Mam wrażenie, ze większość mokrych imituje jętki. Czy macie moze jakieś sprawdzone wzory imitujące wychodzącego chrusta? A moze po prostu łowić jak na mokrą z użyciem nieobciążonych pup?

 

Z góry dzięki za wszystkie głosy w temacie!

Pozdrawiam

Wojtek

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

No i jeszcze zmiana tematu, w rzece w której lowimy z kolegami króluje chrust. Mam wrażenie, ze większość mokrych imituje jętki. Czy macie moze jakieś sprawdzone wzory imitujące wychodzącego chrusta? (...)

 Gdzieś, kiedyś wyczytałem że imitować wychodzącego chrusta mają mokre muchy jak: coachman i invicta.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojciechu, linka na pewno powinna być dość ciężka, w okolicach piątki przynajmniej. Najłatwiej poprawiać na wodzie można sznurek pływający. Każdy inny musi pokonać pewną warstwę wody i opór z tym związany.

Much imitujących wyloty chruścików jest całkiem sporo. Najprostszą może być np. Dark Partridge,  Dla polepszenia "poczucia łowności" tej muszki można dać trochę grubszy tułowik i kołnierzyk z pawia przed jeżynką. Zmieniając kolor tułowia i wielkość mamy całkiem duże pole do popisu.

W sieci kwitnie taki banalny rysunek dobrze pokazujący mokrą muchę jako pupę ;)

 

https://www.google.pl/search?q=caddis+spider&client=firefox-b&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiK8-KhjcvQAhVHjiwKHYvqAYAQ_AUICCgB&biw=1280&bih=641#imgrc=8o7VT3lcu2rk9M%3A

 

Moim zdaniem większość stonowanych w kolorach muszek, w odpowiednich warunkach będzie łowna . Nawet te z jętkowymi ogonkami. Trzeba się tylko przyjrzeć, co tam się w wodzie dzieje. Wyspecjalizowane pupy są bardzo dobre, ale trochę monotonne w formie. W mokrych natomiast można znaleźć co dusza zapragnie.

Warto zaglądać czasem na Flymhforum. Mają tam dużo ciekawych much.

http://www.flymphforum.com/viewforum.php?f=6&sid=564778c5930141a2d8255f7e325d3aad

Edytowane przez Pluszszcz
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie, tam gdzie łowię, w większości przypadków sprawdza się klasyka; Red Tag i March Brown i spaider'ki w różnych kombinacjach

 

co do głębokości to można zastosować przypon z fluorocarbonu lub nawet polyleader, ale myślę, że w głębszych miejscach wystarczy mucha z kilkoma zwojami lamety na trzonku lub z mosiężną główką.

 

http://bogdangawlik.pl/product-pol-6927-Tiemco-Akron-Fluorocarbon-Leader-Hi-Energy-2-70m.html

Edytowane przez janusz.walaszewski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obciążanie mokrej muchy lametami itp. to podstawowy bład "nimfomanów".

Wystarczy gruby hak, dobrze nasiakliwe materiały i czytanie "srądzików" jak to okreslił kolega w innym wątku.

Mokra mucha imituje owada któremu "nie poszło" przeobrażenie, bądź z innego powodu sie utopił ;-)

Ma płynąć w takiej strudze wody w jakiej płynąłby naturalny owad.

Mozna owszem łowić "agresywnie" i wtedy lepiej uzyć linki intermediate lub tonącej by mucha nie była tak szybko wywalana do powierzchni, lub by dała sie prowadzić w jeden z klasycznych sposobów, czyli wachlarzem w poprzek rzeki.

Ja wole rzucać skosem pod prąd i sprowadzać muchę z nurtem, lub centralnie w poprzek z czestym mendingiem i potem po łuku w poprzek, aż do przytrzymania ponizej do momenty w którym much zasmuży po powierzchni.

Wychodzący chruścik, to nic innego jak pupa i tutaj drobna uwaga: nie ma czegoś takiego jak nieobciązona pupa. Te muchy od początku były nieobciązone i stworzone do imitowania chrusta który właśnie wychodzi na powierzchnię by sie przeobrazić. Łowi się nimi w dość specyficzny sposób.

Dopiero później przy fascynacjach cięzkimi nimfami na krótkiej lince zostały dociążone metalowym kaskiem albo lametą by dało się nimi także przeorać dno.

Do imitowania dorosłego "mokrego" chrusta oczywiście invicta, lub zaadaptowany z jeziorowych łowów dabbler, oraz flymph ;-) z dłuższą jeżynką

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowię mokrą mucha na linkę F. Gdy ryby żerują głębiej (wiosną np) warto sięgnąć po sink tipa np 2-3 klasa tonięcia. Linki I już nie stosuje, jak dla mnie dubluje się z F.

Dla mnie mokra to najfajniejsze łowienie :-)

Edytowane przez OloPe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a7934e6953f2c0c1med.jpg

Najczęściej stosuję linkę pływającą, odpowiadającą klasie wędki. W moim przypadku to klasa 5 do starej wędki Henrys fork Orvisa o pięknym pełnym ugięciu. Przypon może być koniczny do łowienia w rzece półtorej długości wędki lub nieco dłuższy 3-4metry. Prawdę mówiąc równie dobry będzie wiązany z jednolitej żyłki.Łowiąc w jeziorze stosuję przypony dłuższe nawet sześciometrowe. Grubość końcówki żyłki zależna od łowiska i ryb na jakie się nastawiam. Łowi się fajnie i banalnie prosto. W większości przypadków będzie to rzut w dół po skosie i jakby trzymanie linki prowadząc muszki w poprzek nurtu. To taka samołówka bo ryby wieszają się same. Warto pamiętać o niezacinaniu. Oznacza to, że należy rybie dać jakby zawisnąć na wędce. Oczywiście wariantów prowadzenia jest więcej. Najfajniej łowiło mi się mokrą na Wiśle często w połączeniu z suchą muszką. Są też brzydkie przypadki gdzie wędkarze stosują mokrą wpadając do rzeki na wieczorną godzinkę. Wtedy zakładają dwie spore mokre w sumie obojętnie jakie i podczas wylotów chruścika w kilka rzutów do zmroku zapełniają koszyk. Nie potrzeba finezji czy choćby cienkich żyłek. Na Sanie wprowadzono mądry zakaz łowienia po zachodzie słońca. Na zdjęciu kilka przykładów skutecznych mokrych muszek w tym pup chruścika plus nieobciążona nimfa jętki majowej.

Edytowane przez Zielony
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obciążanie mokrej muchy lametami itp. to podstawowy bład "nimfomanów".

Wystarczy gruby hak, dobrze nasiakliwe materiały i czytanie "srądzików" jak to okreslił kolega w innym wątku.

Mokra mucha imituje owada któremu "nie poszło" przeobrażenie, bądź z innego powodu sie utopił ;-)

Ma płynąć w takiej strudze wody w jakiej płynąłby naturalny owad.

Mozna owszem łowić "agresywnie" i wtedy lepiej uzyć linki intermediate lub tonącej by mucha nie była tak szybko wywalana do powierzchni, lub by dała sie prowadzić w jeden z klasycznych sposobów, czyli wachlarzem w poprzek rzeki.

Ja wole rzucać skosem pod prąd i sprowadzać muchę z nurtem, lub centralnie w poprzek z czestym mendingiem i potem po łuku w poprzek, aż do przytrzymania ponizej do momenty w którym much zasmuży po powierzchni.

Wychodzący chruścik, to nic innego jak pupa i tutaj drobna uwaga: nie ma czegoś takiego jak nieobciązona pupa. Te muchy od początku były nieobciązone i stworzone do imitowania chrusta który właśnie wychodzi na powierzchnię by sie przeobrazić. Łowi się nimi w dość specyficzny sposób.

Dopiero później przy fascynacjach cięzkimi nimfami na krótkiej lince zostały dociążone metalowym kaskiem albo lametą by dało się nimi także przeorać dno.

Do imitowania dorosłego "mokrego" chrusta oczywiście invicta, lub zaadaptowany z jeziorowych łowów dabbler, oraz flymph ;-) z dłuższą jeżynką

 

Marianie, ja jestem początkującym muszkarzem i nikt mi nie powiedział, że mokrej muchy się nie obciąża  ;) Pewnie gdybym większość czasu łowił na Sanie, Dunajcu czy nawet rzekach Roztocza, to może mógłbym łowić tak jak opisujesz, jednak głównym moim łowiskiem jest ciurek ze zdjęcia poniżej. Możesz mi objaśnić jak mam rzucać w poprzek i sprowadzać muchę po łuku  :P

 

post-46382-0-41558300-1480362792_thumb.jpg

 

i druga, nieco większa rzeczka

 

post-46382-0-31769100-1480362926_thumb.jpg

 

dodam tylko, że głębokość pierwszego ciurku przeważnie przekracza jego szerokość.

Edytowane przez janusz.walaszewski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz że ja większość swojego łowienia też na takich ciurkach??

Krótki patyk, rzuty głównie pod prąd i dość długi przypon, lub z prądem gdzie można kombinować.

Rzucasz w dół pod drugi brzeg, mucha lukiem pod swój...

Mending z oddaniem sznura i mucha płynie spowrotem. Takim zygzakiem można oblowic kawałek wody w jednym rzucie ;)

Łowienie z rzucaniem pod prąd wymaga już precyzji zamiast zasięgu i skradania się po indiansku

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie cytujemy zdjęć. 

 

Najczęściej stosuję linkę pływającą, odpowiadającą klasie wędki. W moim przypadku to klasa 5 do starej wędki Henrys fork Orvisa ...

....Łowi się fajnie i banalnie prosto. W większości przypadków będzie to rzut w dół po skosie i jakby trzymanie linki prowadząc muszki w poprzek nurtu. To taka samołówka bo ryby wieszają się same. Warto pamiętać o niezacinaniu. Oznacza to, że należy rybie dać jakby zawisnąć na wędce.

Zgoda, 5-ka jest ok. także linka F z dobranym przyponem spełnia wymagania. :)

Pływająca linka ulatwia mending, czyli po prostu poprawianie, nadrzucanie linki aby muszki jak najdłużej przebywały tam gdzie chcemy.

Piszesz o samołówce, co oczywiście po części jest prawdą, ale...często oznaką brania na mokrą muszkę jest błysk ryby, ruch linki lub "to coś" co powoduje, że zacinamy.Szczególnie gdy łowimy dalej lub głębiej i linka nie jest dostatecznie napięta.

Napisałem o zacięciu, bowiem zawsze to jednak robię, zaznaczam jednak, że staram się prawie zawsze łowić "z kołowrotka" wybierając luz na szpulę a nie do ręki..

Piękne mokre przedstawiłeś... :rockon:

Wiele Waszych wpisów wyczerpuje temat, ale pozwolę sobie na kilka uwag skierowanych do mniej zaawansowanych.

Metoda "mokrej muszki" występowała kiedyś jako alternatywa dla "suchej muszki" i streamera w końcu choć ten ostatni nie był na początku tak popularny, znany, oczywisty.

Tak więc łowiliśmy na tzw "spuszczaną", czyli w sposób opisany przez Zielonego, Venoma i poprzedników oraz na suchą czyli z powierzchni.

Nimfa, przynajmniej w mojej świadomości pojawiła się raczej jako typ przynęty (plecaczek z piórek, grubszy ogonek, ślamazarna raczej postać :D )niż jako metoda połowu.

Tak więc łowiliśmy na mokrą klasycznymi wzorami skrzydełkowców i palmerów, a potem także nimfami.Spławianie z prądem, podrygiwanie szczytówką, naddawanie linki i ślepienie się w miejsce przebywania much- w moim przypadku zawsze dwóch.

Ryby żerujące do suchej często reagowały na mokrą muszkę, często, nawet po szarpnięciu ponawiały branie.

Gdy w Fish und Fang lub Blinkerze, nie pomnę już tytułu upolowanego w Empiku miesięcznika ,poczytałem o streamerze i zacząłem nieporadne próby przepadłem z kretesem.

Czy łowienie nim istotnie różniło się od mokrej?Ależ nie, po prostu coś większego prowadziłem jak mokrą i w gruncie rzeczy w tej kwestii niewiele się zmieniło do dziś... ;)

Młodzi koledzy często słyszą nasze narzekania na dawne linki ktore uporczywie tonęły...Dziś jakże to oczekiwany efekt szczególnie w kontekscie streamerowania.

Venom pisze o lekkich muszkach i użyciu różnych metod do ich utopienia. Warto to przeczytać ponownie-układ prądów i odpowiednie prowadzenie to sztuka, to kwintesencja tego co wiążemy z klasycznym muszkarstwem

Nie jestem jednak w tej kwestii tak zdeterminowany i część moich mokrych much jest lekka, a część, wyglądających identycznie-lekko dociążona.Zgodny z regulaminem pragmatyzm i tyle...

Także streamery bywają lekko dociążone, np. główką, ale uwielbiam i te leciutkie wiązane na cienkich hakach , płynące po rzucie na granicy wody i powolnie tonace. Rzut oka na łowisko i wybór staje się łatwiejszy.

Młody,wiekiem lub stażem  kolega może być czasem skonsternowany... :rolleyes:

Nimfa krótka, długa, lekka pod prąd, mokra,  streamer, żyłka,  łowienie wędziskami dwuręcznymi, a w tym switch itd.itp.

To wszystko jest prostsze niż się wydaje i naszym zadaniem, no tych niby bardziej doświadczonych jest to unaocznić.

Reasumując, a tu wrócę obsesyjnie do wędziska 9/5 ;) możemy trzymając je w garści uzbrojone w kolowrotek z linką 5 F maszerować brzegiem rzeki i rzucić suchą muszką w kółko, wiążąc grubszy przypon i skoczka spuszczać, spławiać nawet dość daleko dwie klasyczne mokre muchy by "zaliczyć" mokrą, możemy, gdy akceptujemy ten sposób, dość krótkim przyponem i cięzkimi imitacjami oblowić megaszybki i głęboki nurt, by już po chwili założyć streamera.

Kiedy streamera? Oczywiście gdy w łowisku są potencjalni spożywcy dużej przynęty(np. boleń, pstrąg. głowacica) i nie są pod ochroną i gdy idąc brzegiem strumienia lub rzeki mówimy nagle "łoł", co za ...spinningowe miejsce!!!

Na Pomorzu prowokuje mnie do zmiany przynęty duży kamlot, specjalnie atrakcyjny wykrot, uciekająca drobnica(raptem parę razy w życiu :( ), lub miejsce gdzie już złowiłem fajnego pstrąga. Zawsze zakładam wtedy gruby przypon, zawsze, bo sami wiecie...

Tak więc w czasie podchodów zmieniam metody, czasem szpulkę kołowrotka, ale bardzo często przypony i przynęty.

Wyruszenie na wyprawę z głębokim postanowieniam" - dziś tylko długa nimfa" lub  - "dziś tylko sucha" w moim podkreślam subiektywnym odczuciu bardzo ogranicza przyjemność i kreatywność związane z fly fishingiem

I jeszcze raz do rozpoznajacych temat kolegów - to truizm, ale ...  namawiajcie wyjadaczy na wspólne lowienie :)

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej tak łowię, zaczynam od dołu idąc pod prąd, łowię pływająca linką z przyponem z fluoro odtłuszczonym i do tego delikatnie obciążone muchy, dosłownie kilka zwojów lamety 0,5 mm lub mosiężne główki 2 mm. Z przynętą najczęściej trzeba zejść w pół wody, nawet na 1,5 m na stosunkowo krótkim odcinku, są odcinki (najlepsze) gdzie na dnie są torfowe garby a pomiędzy nimi wypłukane korytarze czy jamy o ponad metrowej głębokości. Od maja można już łowić płycej, nie trzeba penetrować tych jam i dołów, wystarczy poprowadzić przynętę tuż nad wierzchołkami tych garbów. Po dojściu do końca odcinka schodzę w dół, zmieniam szpulę na taką z linką z tonąca końcówką i wtedy łowię na obciążone mokre lub niewielkie streamery typu pijawka czy wooly bugger, łowię podobnie jak na wypuszczane z prądem woblery. Najważniejsze, ze takie łowienie przynosi efekty  :) i że sam doszedłem do skutecznych rozwiązań miedzy innymi dzięki analizie "srądzików" na tych odcinkach.  ;)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ha ... zacząłem przygodę z "muchołowieństwem" od mokrej właśnie, a dla mojego latorośla to ulubiona metoda z jego ulubioną konkretną muchą o magicznej nazwie RedTag.

Dlaczego ulubiona i dlaczego akurat ta mucha ?

Trochę z premedytacją wdrożyłem "program muchowy" od tej metody i konkretnie tej muszki ... żeby frajda była ... wiadomo z czego - zawsze się coś złowi. Obojętne gdzie, obojętne jak, źle czy dobrze prowadząc zestaw i muchę ... zawsze dla dzieciaka procentującą na przyszłość frajdą jest jak ma za każdym wyjściem na ryby co najmniej jedną rybę na kiju. Sucha - trochę trudna i nuda jak rzeba wywijać w powietrzu bez celu po kilka razy, a od nimfy to można tylko sobie oczy powybijać niechcący jak się jeszcze całkiem niewprawnie linką ciepie ...  B)

Łowimy na "naszej rzece" głównie z prądem, jak to już koledzy wcześniej opisywali. Nurt jest z reguły bardzo szybki - linka pływająca pozwala mojemu synowi (i mnie) na szybką i dobrą naukę jej poprawiania (nie lubię określenia "mending") na wodzie, oraz poprawnego jej prowadzenia w taki sposób aby zawsze utrzymywać kontakt z muchą. Woda jest plytka - ok. 20-60 cm. Na głębszej stosuję już linkę z tonąca końcówką. Latorośl na razie nie - staram się żeby jednak uważnie obserwował końcówkę sznura i w ten sposób widział brania. Chociaż mamy też swoją zabawę - schodząc w dół rzeki w mało ciekawych odcinkach, robimy to z rozwiniętymi zestawami i parę niespodzianek, które same zwisły na haku nam się już zdarzyło.

Mamy dwie metody prowadzenia przynęty. Niejako z musu. Pierwsza polega na łowieniu "na rympał" ...  :D 

Inaczej nie sposób zaczynać nauki ... rzut - jaki by nie wyszedł (i tak jest dobry gdy linka spadnie o parę metrów ... od rzucającego), linka się wybrzusza i ... ciąąągnie za sobą muchę, kóra dostaje tak kosmicznego kopa i przyśpieszenia takiego że pstrągi potrafią szału dostać i gonić ją jak charty królika na torze ... To zawsze idzie na pierwszy ogień.

Jak nie działa, to z tego samego miejsca już wypuszczamy muchę kontrolując całkowicie jej spływ w rytm nurtu i pilnując by linka nie nadawała jej nienaturalnego ruchu. Ale ... i tak najwięcej ryb zawisa nam zawsze w końcowej fazie, gdy muchę zaczyna wynosić ku górze a nawet ewidentnie już smuży na wodzie.

Przekonałem się że w ten właśnie sposób można najlepiej i naprędzej nauczyć latorośl(a) w jaki sposób panować nad zestawem i po co w ogóle to robić.

A mucha ... poprostu nie ma chyba ryby w naszej rzece, która by nie zwariowała na widok czegoś zaiwaniającego szybko "ku światłu" z tak apetycznie czerwonym akcentem na zadku ... kropek, lipek, kleń ... rano, w południe, wieczorem ... jak słońce świeci, gdy pada, wieje albo nieznośny upał panuje ...

Pozdrawiam.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako odgrzewający wątek a równocześnie mocno zaabsorbowany pracą ostatnio - cały czas Was czytałem, nie miałem czasu odpisać.

 

Wniosek - odpuszczam na razie linkę I, jako że będzie się dublować z F.

Reszta - pozostaje trening i wiara w metodę i przynętę.

 

Dzięki za piękne rozwinięcie wątku i wskazanie much imitujących wychodzącego chrusta.

Edytowane przez wojciiech
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak tylko marginesowo o czerwonej dupce Red Taga, co uwypuklił Forest.

Budzi to moje wątpliwości, to reagowanie ryb na czerwony akcent w przynęcie.

Nie sądzę, aby pstrąg stojący przy dnie i widzący muchę na tle błyszczącego lustra wody, był w stanie zidentyfikować kolor maleńkiego ogonka.

Ponadto, chyba nie wiemy, jaki jest zakres widma barw widzianego przez ryby.

Jako przykład podam czerwone płetwy wielu ryb, stanowiących pokarm drapieżników. Jakże to tak: czerwone, ruchliwe części ciała? Zgodnie z prawem mimikry powinny być jak najmniej widoczne!

Może zatem czerwony kolor jest dla drapieżnika niewidoczny?

Oczywiście to tylko moje przemyślenia, nie jestem biologiem. Ale od dawna wykonuję te muszki bez ogonka i nie zauważyłem różnicy w połowach.

Za to w pudełku wyglądają zdecydowanie ładniej. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Może zatem czerwony kolor jest dla drapieżnika niewidoczny?

(...)

 

Budowa oka ryby wskazuje że może widzieć kolory, jak jednak są odbierane przez jej "mózg" to już inna sprawa... Z drugiej strony kolor czerwony w wodzie dość szybko traci swoja barwę wraz z głębokością, stając się buro/czarny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś kiedyś czytałem / może to było w Wędkarzu Polskim / że ryby najlepiej widzą kolory typu motor oil i wszystko w kierunku brązu i zieleni. Niby to był wynik badań oczu okoni, ale ile w tym prawdy trudno powiedzieć. Fakt,  okonie lubią motor oil, ale inne kolory tez są skuteczne. Naturalny pokarm jest raczej stonowany w barwach , zdecydowanie bardziej niż nasze muchy i inne przynęty, co nie zmienia faktu że jakiś " oczojebny akcent " w muszce potrafi zdziałać cuda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

 

Najczęściej stosuję linkę pływającą, odpowiadającą klasie wędki. W moim przypadku to klasa 5 do starej wędki Henrys fork Orvisa o pięknym pełnym ugięciu. (...)

 

Właśnie czytałem przed chwilą wspaniały artykuł o zapomnianym typie wędki do mokrej muchy.... bliska Twojej, tylko o jedną klasę mocniejsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
By Reed F. Curry
 
 
Stuletnia wędka o długości 10 stóp, wygięła się w pałąk pod bassem małogębowym, który wykorzystywał szybki nurt na swoją korzyść. Zapiąłem go na dużego muddlera z żółtym ogonkiem z marabuta, tego samego, który oszukał wiele "zielonych pstrągów" (potoczna nazwa bassa) w przeciągu kilku godzin - znacznie więcej niż mój kolega, choć używał on tej samej muchy co ja. Łowiliśmy na tej samej wodzie złożonej z naprzemiennych bystrzy i płani. Jedyną różnicą w naszym wędkowaniu było to, że ja używałem 10-stopowej szóstki do mokrej muchy o wolnej akcji, a kolega 9-stopowej szóstki o "nowoczesnej" akcji. Moja muchówka ważyła trzy razy tyle co jego, ale gdy usiedliśmy na zderzaku samochodu, to on masował swój nadgarstek.
 
Dlaczego tego dnia złowiłem znacznie więcej ryb od mojego kolegi? Gdy później o tym rozmyślałem, wyróżniłem kilka zmiennych, wszystkie związane z typem używanych przez nas wędek:
  • kolega tracił sporo czasu na dodatkowe wymachy, których ja nie potrzebowałem - tak więc moja mucha spędzała więcej czasu w wodzie obok ryb
  • większa prędkość rzutów i dodatkowe wymachy, które narzucała mu jego wędka, powodowały wytrząśnięcie większej ilości wody z muchy. To z kolei sprawiało, że jego streamer krócej penetrował głębsze partie wody gdzie były ukryte ryby.
  • dzięki wolniejszemu tempu rzutów byłem bardziej zrelaksowany i zdolny do lepszego zaplanowania jak powinienem obławiać wodę
  • moja dłuższa i bardziej miękka wędka dawała mi lepsze możliwości nadrzucania linki (mending)
  • mniejsza prędkość rzutów dawała mi możliwość zakreślenia szczytówką na boki esek w powietrzu (etap opuszczania wędki do dołu), dając mi możliwość dłuższego dryfu bez przytrzymywania (autorowi zapewne chodziło o etap tonięcia steramera, bo wątpię w to, żeby łowił na streamera jak na daleką nimfę)
Jak to było możliwe z wędką zrobioną przed nowoczesnym grafitem i przelotkami wężowymi? Przecież przeważająca opinia jest taka, że nie ma to jak wąska pętla i duża prędkość sznura. Wszyscy też wiedzą, że muchówka powinna prawie nic nie ważyć, żeby wędkowanie nią było komfortowym i przyjemnym doświadczeniem. Tak, to jest mądrość współczesności... ale ja bym chciał coś innego - starą muchówkę do mokrej muchy.
 
Muchówka do mokrej muchy tradycyjnie była albo klejonką albo jedną z wielu wędek drewnianych (Bethabara, greenheart itd.), z konstrukcją "prostego" stożka. Łowienie na mokre muchy oznaczało opanowanie "rzutu" od 2 do 10 much, z których wszystkie za wyjątkiem prowadzącej były skoczkami. Cały ten zestaw mógł bardzo łatwo ulec całkowitemu splątaniu, chyba, że wędkarz potrafił utrzymać otwartą pętlę podczas rzutu. Otwarta pętla była także konieczna aby zapobiec gwałtownemu szarpnięciu, które mogło wyrzucić wodę z much, co by spowodowało pewne osuszenie i tymczasowe unoszenie się na wodzie. Do czasu, aż obciążanie much było uważane za herezję na wodach pstrągowych, było bardzo ważne, aby utrzymywać swoje mokre muchy w stanie mokrym (to keep your wet flies wet). Generalnie wędka do mokrej muchy mierzyła od 8,5 do 11 stóp (nawet wędki dla kobiet miały do 10 stóp). Materiał do wyrobu blanku mógł być z bambusa Calcutta lub Tonkinu i prawdopodobnie nie były opalane.
 
Omawiana wędka do mokrej muchy panowała niepodzielnie nad amerykańskimi rzekami do około 1925 roku, kiedy to coraz bardziej popularne stawało się łowienie na suchą muchę. Dostępne wtedy pióra miały miękkie promienie i suche muchy w tamtym czasie nie pływały najlepiej. Dlatego potrzebne było zaprojektowanie wędek, które poruszałaby linką szybciej, osuszając muchę - czego właśnie podczas łowienia na mokrą muchę nie chcemy. Rozpoczął się rozwój złożonych blanków do nowych wędek, a dwie najważniejsze różnice do wcześniejszych konstrukcji to: (1) dodanie większej ilości materiału do dolnej i środkowej części i (2) raptowne zwężenie na ostatnich 11 calach od szczytówki (ok. 28 cm). Wędki do suchej muchy były cięższe niż do mokrej, ale dzięki większej sztywności i lżejszej szczytówce - w ręce sprawiały wrażenie lżejszych. Jednak w kombinacji z ich realną wagą i większą ilością pustych wymachów podczas łowienia na suchą muchę, skłoniło wędkarzy do poszukiwania coraz co krótszych i krótszych wędek, tracąc w ten sposób niezliczone zalety większej długości wędki.
 
Przez wiele lat aż do późnych lat '40, twórcy muchówek sprzedawali obie wędki do mokrej i suchej muchy. Wielu wędkarzy posiadało oba kije przeznaczone do zmiennych warunków łowiska. Znany twórca wędek ze stanu Maine, F.E. Thomas wykonał po trzy modele muchówek z każdego rodzaju, do mokrej i suchej muchy. Jednak pod koniec lat '40 powiedzenie I take my flies and my Martinis dry* wskazywało, że łowienie na muchy podpowierzchniowe jest już niemodne, o ile nie tylko jeden mały krok do skreślenia mokrych much z łowienia. Do tego przekonania przyczynił się rozwój "imitacji" i "naukowego" wędkarstwa. Mokre muchy szczególnie na długiej lince nie nawiązywały do żadnego etapu życia jętki (poza martwą) i były często stosowane jako zwykły wabik. W ten oto sposób utracono sztukę łowienia na mokrą muchę a wraz z nią najbardziej uniwersalną wędkę współczesnego muszkarza.
 
Charles Ritz w swojej książce A Fly Fisher's Life (1972) wymienia zalety wędki LF/LL(long flex / long lift - miękka i długa). To było po części reakcją na sztywne wędki o akcji szczytowej późnych lat sześćdziesiątych. Przedstawił on pewne bezsprzeczne argumenty za wędką o konstrukcji prostej z solidną szczytówką. Opisana w szczegółach wędka, którą zaprojektował była tradycyjną wędką do mokrej muchy. Ritz wyjaśnił, że powolne ugięcie wędki "redukuje puste wymachy o 30%", daje więcej czasu na korektę rzutu oraz pozwala na krótkie i długie rzuty z jednakową łatwością.
 
Przyjrzyjmy się bliżej zaletom konstrukcji wędki do mokrej muchy:
  • Delikatność - na spokojnej lub płytkiej wodzie gdzie delikatność i łagodność położenia muchy jest kluczowa, taka wędka robi to samoistnie. W takich warunkach wysoka prędkość sznura i ciasne pętle nie pomagają. Wolniejsza prędkość rzutów sprawia, że stosunkowo sztywne połączenie sznura z przyponem ma mniejszą tendencję do chlapania o powierzchnię wody.
  • Wyrwanie linki z wody - gdy łowimy na zatopione muchy, taka wędka może wyrzucić znaczną część zatopionego sznura do tyłu, pozwalając wędkarzowi na poświęcanie mniejszej ilości czasu na łowienie w już obłowionej części łowiska. To pozwala także na szybszą reakcję na widoczną aktywność ryb lub na takie okazje, gdy zza zakrętu wyłoni się armada aluminiowych kajaków i będzie płynąć prosto na Ciebie.
  • Łatwość rzutów rolowanych - wędka do mokrej muchy daje możliwość wykonania silnego rzutu rolowanego dzięki długiemu i powolnemu prostowaniu się wędki. Wiele współczesnych wędek nie ma takiej możliwości z uwagi na sztywność dolnej części wędki.
  • Ograniczenie pustych wymachów - wolniejsza akcja pozwala rzucać z mniejszymi oporami - szczytówka jest równoległa do kierunku rzutu, a nie pod ostrym kątem. Ze współczesnymi, wolnymi od podbicia puchowego piórami i nowymi preparatami do suchych much, puste wymachy nie są konieczne aby osuszyć muchę, więc gdy to możliwe, możemy ich unikać, aby dłużej prezentować muchę na powierzchni.
  • Mniej pracy - tradycyjne użycie nadgarstka jest wszystkim czego potrzebujemy do większości rzutów w małych i średnich strumieniach. Do dłuższych rzutów, powolne ruchy rozszerzone o pracę górnego ramienia mogą być potrzebne, ale pociągnięcia rozrywające koszulkę mogą spowodować złamanie wędki. "Pozwól wędce wykonać swoją pracę". Posiadam Leonarda 7'6" #3 który jest tak wolny... ("Jak jest wolny?"), że mogę odrzucić linkę do tyłu, iść do domu na spokojny posiłek i powrócić nad rzekę w czasie rzutu do przodu. Taka wędka to trochę za wiele, nawet dla mnie. Ale prawidłowe użycie nadgarstka daje możliwość wyrzucenia ciasnej pętli.
  • Lepsze do mokrych much, nimf i streamerów - otwarta pętla nie generuje takiego odrzutu wody, który jest potrzebny przy łowieniu na suchą muchę. Utrzymywanie takich much w stanie mokrym pozwala dłużej prezentować je rybom.
  • Lżejsze - wędka do mokrej muchy jest zwykle lżejsza niż do suchej przy tej samej długości i klasie. Choć w wędce do mokrej muchy szczytówka jest grubsza, pozostałe są cieńsze dla wędek w tej samej klasie. Różnica z wędką 9-stopową może być o uncję lub więcej (ok. 28 g).
  • Dłuższa - z powodu mniejszej masy, wolniejszej akcji i zredukowania pustych wymachów, możemy używać dłuższej wędki. To oznacza lepsze nadrzucanie linki, więcej walki z rybami itd.
  • Samoładowanie - typowa wędka do mokrej muchy łatwo rzuci 1,5 m odcinkiem sznura używając własnej masy do naładowania. Nowoczesne wędki potrzebują minimum 6 m linki aby się naładować.
  • Więcej spokoju - powrót do kontemplacyjnego sportu. Koniec z pustymi wymachami i machaniem ramionami. Dawni wędkarze mieli rację, powinieneś "Pozwolić wędce wykonać pracę".

Znalezienie wędki do mokrej muchy nie jest trudne, były one uwielbiane przez dekady. Wędka o długości od 9 do 11 stóp może być kupiona od twórców klejonek za całkiem rozsądną cenę, ponieważ kolekcjonerzy nie są zwykle zainteresowani dłuższymi wędkami. Te wędki mogą być "ciężkie" w ręce z powodu masy szczytówki, więc musisz wyważyć wędkę ciężkim kołowrotkiem. Może być prawdą, że lżejszy kołowrotek polepsza rzuty, ale przez większość łowienia dochodzisz do miejscówek, chodzisz pomiędzy płaniami, podchodzisz ryby itd. - i do wszystkich tych sytuacji potrzebujesz wędki wyważonej nieco powyżej uchwytu. Ważąca siedem uncji wędka 10 stóp będzie lekka jak pióko gdy zbliżysz wyważenie w kierunku rękojeści.

 

Chociaż akcję wędki do mokrej muchy najlepiej wyraża szczytówka o większej masie, nie jest niemożliwe aby znaleźć wędkę grafitową z połowy lat '70 o konstrukcji prostej i pracującej aż do dolnika, szczególnie z linką o jedną klasę cięższą. Możesz pomyślec, że wczesne wędki szklane także mają "pełną" akcję, jednak krótki czas wysokiej jakości wędek z włókna szklanego (zanim zastąpił je grafit), zbiegł się w czasie z fascynacją wędkami o akcji szczytowej.

 

Bez względu na to, gdzie znajdziesz swoją wędkę do mokrej muchy, będziesz miał okazję doświadczyć połowów pełnych odprężenia i kontemplacji, tak rzadkich w naszym szalonym wieku. 

 

 

 

Przełożył:

Krzysztof Dmyszewicz

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...