Skocz do zawartości

Przyłowy 2016


Sicu

Rekomendowane odpowiedzi

Każda ryba która nie jest naszym celem, a jest złowiona jest przyłowem. Jeśli np. nastawiam się na klenia a siada szczupak, ukleja lub jakiś inny gatunek, to jest to dla mnie przyłów, bo dana ryba nie była łowiona celowo. 

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Przy%C5%82%C3%B3w

 

No, ale każdy tłumaczy sobie jak chce :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"...nie będące celem połowów ukierunkowanych"/ "przyczyną jest stosowanie nieselektywnych metod..."  W mojej opinii, w srefie/ strefach klimatycznych w jakich żyjemy nie ma całkowicie selektywnych metod czy przynęt. Narzędziem selekcji może być już prędzej wybór łowiska. Pomjając ekstremalnie krańcowe wiekości przynęt, małe/średnie/duże przynęty mogą być wzięte na cel przez co najmniej kilka gatunków "naszych" drapieżników, jeśli tylko występują one w łowisku. Nie ważne na jaką rybę się nastawiamy w głowie. Gdy próbuję dopaść sandacza na dużej rzece, "opadingując" średniej wielkości gumą i przy główce zbierze ją szczupak, to nazwanie go przyłowem byłoby nadużyciem. Ale już potężny szczupak czy spory sum złowiony na 2cm wobler, jak dla mnie jest przyłowem. Tak jak kleń czy okoń na np. wielką gumę czy choćby slidera 12. Dlatego, że szansa na taki połów była z założenia bardzo niska, powiedzmy: rzędu paru procent. I tak to widzę :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli imitujemy coś,czym na codzień żywi się dana ryba wtedy nie możemy mówić o przyłowie. Ryby nie obchodzi czy podajemy przynętę lekką jaziówką z 0,14 czy ciężkim szczupakowym zestawem. Drapieżnik żywi się rybą a my ją imitujemy i tyle w temacie. Raz je większe a raz mniejsze.

Przykład: Szczupak nie jest przyłowem przy sandaczowaniu,sumowaniu,okoniowaniu,pstragowaniu,boleniowaniu, kleniowaniu i jaziowaniu na przynęty imitujące ryby. Tak samo powyższe gatunki. Nie możemy powiedzieć,że sum jest przyłowem przy szczupakowaniu bądź kleniowaniu na przynęty imitujące ryby,bo to jego naturalny pokarm i jak ma okazję to zje rybę 15cm ale i wciągnie 3cm jak mu przepłynie pod nosem.

Przyłów występuje wtedy,gdy łowimy rybę na przynętę,która imituje coś,czym zazwyczaj ryba się nie odżywia.

Np. Karp na wahadłówkę,szczupak na kukurydzę itd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli imitujemy coś,czym na codzień żywi się dana ryba wtedy nie możemy mówić o przyłowie. Ryby nie obchodzi czy podajemy przynętę lekką jaziówką z 0,14 czy ciężkim szczupakowym zestawem. Drapieżnik żywi się rybą a my ją imitujemy i tyle w temacie. Raz je większe a raz mniejsze.

Przykład: Szczupak nie jest przyłowem przy sandaczowaniu,sumowaniu,okoniowaniu,pstragowaniu,boleniowaniu, kleniowaniu i jaziowaniu na przynęty imitujące ryby. Tak samo powyższe gatunki. Nie możemy powiedzieć,że sum jest przyłowem przy szczupakowaniu bądź kleniowaniu na przynęty imitujące ryby,bo to jego naturalny pokarm i jak ma okazję to zje rybę 15cm ale i wciągnie 3cm jak mu przepłynie pod nosem.

Przyłów występuje wtedy,gdy łowimy rybę na przynętę,która imituje coś,czym zazwyczaj ryba się nie odżywia.

Np. Karp na wahadłówkę,szczupak na kukurydzę itd.

Nie zgodzę się. W myśl takiego założenia wracamy do "średniowiecza" i na pytanie jaki gatunek ryby zamierzamy łowić, odpowiedź brzmi: "KAŻDY!" (A takie podejście jest wysoce nieprofesjonalne i  staramy się od niego odejść w myśl nowoczesnego i sportowego wędkarstwa). Dziś nastawiamy się na konkretny gatunek z wyspecjalizowanym sprzętem przeznaczonym dla konkretnie tego gatunku i prowadzimy przynętę w sposób taki, aby złowić tylko ten - dany gatunek (np. bolenia łowimy szybko prowadzoną przynętą w partiach wody, gdzie szanse na złowienie innego gatunku są małe). Tak łowią profesjonalni wędkarze. Laicy z kolei zadają pytania typu "dobry był, dużo miał ości?" lub "jaką rybę największą złowiłeś?", nie mając pojęcia na czym polega wędkarstwo i że ponad kilogramowy okoń może być większym powodem do radości niż np. dziesięciokilogramowy sum i że w ogóle nie chodzi o ryby, że powroty do domu bez brania też są piękne...

Laicy próbują też łowić "wszystko"! Nie trafia do nich, że mając spining można nastawiać się na jeden gatunek. Argumenty, że mam mocny sprzęt i nastawiam się na szczupaka łowiąc dużymi (typowymi) przynętami nie przemawiają do nich i atak bolenia pod drugim brzegiem kwitują  - "Rzuć mu - może weźmie!"...

Edytowane przez Dokuś
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się. W myśl takiego założenia wracamy do "średniowiecza" i na pytanie jaki gatunek ryby zamierzamy łowić, odpowiedź brzmi: "KAŻDY!" (A takie podejście jest wysoce nieprofesjonalne i  staramy się od niego odejść w myśl nowoczesnego i sportowego wędkarstwa). Dziś nastawiamy się na konkretny gatunek z wyspecjalizowanym sprzętem przeznaczonym dla konkretnie tego gatunku i prowadzimy przynętę w sposób taki, aby złowić tylko ten - dany gatunek (np. bolenia łowimy szybko prowadzoną przynętą w partiach wody, gdzie szanse na złowienie innego gatunku są małe). Tak łowią profesjonalni wędkarze. Laicy z kolei zadają pytania typu "dobry był, dużo miał ości?" lub "jaką rybę największą złowiłeś?", nie mając pojęcia na czym polega wędkarstwo i że ponad kilogramowy okoń może być większym powodem do radości niż np. dziesięciokilogramowy sum i że w ogóle nie chodzi o ryby, że powroty do domu bez brania też są piękne...

Laicy próbują też łowić "wszystko"! Nie trafia do nich, że mając spining można nastawiać się na jeden gatunek. Argumenty, że mam mocny sprzęt i nastawiam się na szczupaka łowiąc dużymi (typowymi) przynętami nie przemawiają do nich i atak bolenia pod drugim brzegiem kwitują  - "Rzuć mu - może weźmie!"...

Łowię ryby od ponad 30 lat i jestem w 100 % amatorem (profesjonalizm kojarzy mi się z zarabianiem kasy). Łowiąc np. na rafie lub na opasce dużej rzeki, cieszy mnie łowienie tym samym sprzętem i przy użyciu tych samych przynęt, różnych gatunków ryb i nie czuję się Laikiem :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się. W myśl takiego założenia wracamy do "średniowiecza" i na pytanie jaki gatunek ryby zamierzamy łowić, odpowiedź brzmi: "KAŻDY!" (A takie podejście jest wysoce nieprofesjonalne i  staramy się od niego odejść w myśl nowoczesnego i sportowego wędkarstwa). Dziś nastawiamy się na konkretny gatunek z wyspecjalizowanym sprzętem przeznaczonym dla konkretnie tego gatunku i prowadzimy przynętę w sposób taki, aby złowić tylko ten - dany gatunek (np. bolenia łowimy szybko prowadzoną przynętą w partiach wody, gdzie szanse na złowienie innego gatunku są małe). Tak łowią profesjonalni wędkarze. Laicy z kolei zadają pytania typu "dobry był, dużo miał ości?" lub "jaką rybę największą złowiłeś?", nie mając pojęcia na czym polega wędkarstwo i że ponad kilogramowy okoń może być większym powodem do radości niż np. dziesięciokilogramowy sum i że w ogóle nie chodzi o ryby, że powroty do domu bez brania też są piękne...

Laicy próbują też łowić "wszystko"! Nie trafia do nich, że mając spining można nastawiać się na jeden gatunek. Argumenty, że mam mocny sprzęt i nastawiam się na szczupaka łowiąc dużymi (typowymi) przynętami nie przemawiają do nich i atak bolenia pod drugim brzegiem kwitują  - "Rzuć mu - może weźmie!"...

Też nie do końca.

 

1. Przypadek:

Łowimy w lipcu po zmroku za przelewem na 7cm płytko schodzący smukły wobler. Możemy złowić z przybliżonym prawdopodobieństwem sandacza, bolenia, suma. Z mniejszym klenia.

 

2. Przypadek:

Rafa, godziny popołudniowe, 3,5cm wobler. Mamy naprzemienne brania kleni i jazi z częstymi brzanami, boleniami, okoniami, a rzadszymi sumami, certami, kiełbiami, świnkami. Przed zmrokiem dojdą sandacze.

Co zrobić, by w pierwszym przypadku złowić tylko sandacza, a w drugim jedynie klenia? :)

 

 

PS. Boleń na smużaka, to też nic dziwnego.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowię ryby od ponad 30 lat i jestem w 100 % amatorem (profesjonalizm kojarzy mi się z zarabianiem kasy). Łowiąc np. na rafie lub na opasce dużej rzeki, cieszy mnie łowienie tym samym sprzętem i przy użyciu tych samych przynęt, różnych gatunków ryb i nie czuję się Laikiem :)

Łowisz trzydzieści lat i idąc na ryby używasz tych samych przynęty na różne gatunki ryb? Masz jedną wędkę na klenia, łososia i suma?... ;) Kolego... Profesjonalizm również źle zrozumiałeś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie do końca.

 

1. Przypadek:

Łowimy w lipcu po zmroku za przelewem na 7cm płytko schodzący smukły wobler. Możemy złowić z przybliżonym prawdopodobieństwem sandacza, bolenia, suma. Z mniejszym klenia.

 

2. Przypadek:

Rafa, godziny popołudniowe, 3,5cm wobler. Mamy naprzemienne brania kleni i jazi z częstymi brzanami, boleniami, okoniami, a rzadszymi sumami, certami, kiełbiami, świnkami. Przed zmrokiem dojdą sandacze.

Co zrobić, by w pierwszym przypadku złowić tylko sandacza, a w drugim jedynie klenia? :)

 

 

PS. Boleń na smużaka, to też nic dziwnego.

 

Nie mówię o tym, że się nie da i że jest to niemożliwe, lecz o tym, że nastawiając się z typowym kleniowym sprzętem na klenia - łowimy klenie a złowienie tym samym sprzętem (i przynętą) okonia, szczupaka, bolenia jest jak najbardziej możliwe, ale może być traktowane jako "przyłów" (o którym tu cały czas mówimy)!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowisz trzydzieści lat i idąc na ryby używasz tych samych przynęty na różne gatunki ryb? Masz jedną wędkę na klenia, łososia i suma?... ;) Kolego... Profesjonalizm również źle zrozumiałeś...

 

Heh...mam sporo wędek, ale na rafki i opaski chodzę z jedną .. czasem jest to spin, a czasem muchówka :) Stosuję woblery od 3 do 10 cm lub myszki od mokrych po suche, które mogą być obiektem zainteresowania wielu gatunków ... Kolego :) Wytłumacz mi proszę co Twoim zdaniem oznacza profesjonalizm w wędkarstwie ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh...mam sporo wędek, ale na rafki i opaski chodzę z jedną .. czasem jest to spin, a czasem muchówka :) Stosuję woblery od 3 do 10 cm lub myszki od mokrych po suche, które mogą być obiektem zainteresowania wielu gatunków ... Kolego :) Wytłumacz mi proszę co Twoim zdaniem oznacza profesjonalizm w wędkarstwie ?

Myślałem, że wyraziłem już to wcześniej dość czytelnie. Dla mnie o profesjonalnym wędkowaniu (spiningowaniu) mówimy wtedy, kiedy jadąc na rybki - np. na klenie - łowimy je na (delikatny) sprzęt typowo przeznaczony do łowienia kleni, wybieramy miejsca w rzece, w których występuje zwykle ten właśnie gatunek i używamy przynęt typowo kleniowych oraz gdy nasze zabiegi uwieńczone są gatunkiem, na który się nastawialiśmy. Nie twierdzę, że nie weźmie nam np. boleń, czy okoń lecz, że być może tego bolenia, czy okonia należy potraktować w kategorii "przyłów".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że aby wyciągać tego typu wnioski i dzielić wędkarzy na Laików i tych Profi nie trzeba mieć wieloletniego doświadczenia z łowienia na wielu łowiskach. Kolego "Dokuś" postaraj się zrozumieć, że łowiska w naszym kraju bardzo się od siebie różnią i łowiąc w zbiorniku czy rzece, w której żyje niewiele gatunków ryb, łatwiej o precyzyjną selekcje interesujących nas ryb niż np. w dużej rzece jak np. Wisła gdzie mnogość gatunków nie pozwala na idealną specjalizację w łowieniu gatunków, które żyją blisko siebie.

Podsumowując chciałbym napisać, że wędkowanie jest piękne dlatego, że jest nieprzewidywalne...im bardziej tym jest fajniej. To, że ktoś lubi łowić różne gatunki tym samym sprzętem nie czyni z niego Laika, a Profesjonalistą (w Twoim rozumieniu) nie staje się ten, kto kijem okoniowym łowi okonie :)

 

... a i jeszcze jedno....sumy, klenie i łososie nie żyją raczej w tych samych miejscach :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że aby wyciągać tego typu wnioski i dzielić wędkarzy na Laików i tych Profi nie trzeba mieć wieloletniego doświadczenia z łowienia na wielu łowiskach. Kolego "Dokuś" postaraj się zrozumieć, że łowiska w naszym kraju bardzo się od siebie różnią i łowiąc w zbiorniku czy rzece, w której żyje niewiele gatunków ryb, łatwiej o precyzyjną selekcje interesujących nas ryb niż np. w dużej rzece jak np. Wisła gdzie mnogość gatunków nie pozwala na idealną specjalizację w łowieniu gatunków, które żyją blisko siebie.

Podsumowując chciałbym napisać, że wędkowanie jest piękne dlatego, że jest nieprzewidywalne...im bardziej tym jest fajniej. To, że ktoś lubi łowić różne gatunki tym samym sprzętem nie czyni z niego Laika, a Profesjonalistą (w Twoim rozumieniu) nie staje się ten, kto kijem okoniowym łowi okonie :)

 

... a i jeszcze jedno....sumy, klenie i łososie nie żyją raczej w tych samych miejscach :)

Kolego @Flame, wszystko, to rozumiem . Dyskutujemy tu sobie o tym, aby znaleźć odpowiedź na pytanie - "kiedy mówimy o przyłowie?". Myślę, że przedstawiłem mój punkt widzenia czytelnie. Jeśli ktoś ma inne zdanie - szanuję to. Zgadzam się, że wędkowanie jest piękne i nieprzewidywalne (stąd mamy m.in. "przyłowy"), ale nie zmienię zdania, co do profesjonalnego podejścia do wędkowania, bo z jednym "uniwersalnym" spiningiem chodziłem na ryby trzydzieści (i czterdzieści) lat temu (kto pamięta te czasy, to wie, że sprzęt mocno wówczas ograniczał możliwości metod wędkowania) i nie było możliwe łowienie na wiele wyspecjalizowanych technik łowienia, które dzisiaj są dostępne i pozwalają nastawić się na konkretny gatunek i skutecznie go łowić, mając do dyspozycji sprzęt (również przynęty) preferowany typowo do tego gatunku. (Ps. Japończycy mają każdą wędkę i kołowrotek i linkę i przynętę przypisaną do konkretnego gatunku ryby!). Nie czepiajmy się jednak słówek i nie popadajmy w skrajności!!! Oczywiście dla mnie BARDZIEJ profesjonalnie postępuje ten, kto ze sprzętem okoniowym (jak podajesz) nastawia się na okonie i skutecznie je łowi, niż ten, kto wędką o c.w. 20-40g i Algą nr 2 próbuje złowić ...WSZYSTKO - od klenia i bolenia, przez szczupaka i sandacza do troci, czy suma...

A co do ostatniego zdania... Byłeś kiedyś nad Drawą? W tej chwili występują w niej setki (może tysiące) kleni, łowione są również sumy a łososie drawieńskie (których już niestety nie ma) były uważane za najlepszy gatunek łososia występujący w Europie... I wszystko to w jednej rzeczce i "tym samym miejscu"...

Edytowane przez Dokuś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narew nie ma u mnie dobrej prasy, ale czasami zaskakuje. Chociażby wczoraj. Przynęta przeznaczona okoniom została zdewastowana przez agresywnego leszcza. Branie przypominało szczupaczy atak - guma zbliżała się już do brzegu, gdy nagle z głębin czy spod innego ziela wyłoniła się torpeda, waląca bez zastanowienia w cel. Złowiłem już kilka leszczy na spinning, ale takiego brania jeszcze nie miałem ;) Rybka oczywiście zjedzo...żart...wróciła po sesji do wody cała i zdrowa. Oceniam ją na jakieś 45-47 cm (keitechowski robal na zdjęciu ma dokładnie 5,5 cm). Co ciekawe, sam hol przypominał ciągnięcie kawałka zamoczonego materiału, leszcz całą swoją energię zużył najwidoczniej na atak B)

 

leszczjpg_sqprhar.jpg

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Flame, wszystko, to rozumiem . Dyskutujemy tu sobie o tym, aby znaleźć odpowiedź na pytanie - "kiedy mówimy o przyłowie?". Myślę, że przedstawiłem mój punkt widzenia czytelnie. Jeśli ktoś ma inne zdanie - szanuję to. Zgadzam się, że wędkowanie jest piękne i nieprzewidywalne (stąd mamy m.in. "przyłowy"), ale nie zmienię zdania, co do profesjonalnego podejścia do wędkowania, bo z jednym "uniwersalnym" spiningiem chodziłem na ryby trzydzieści (i czterdzieści) lat temu (kto pamięta te czasy, to wie, że sprzęt mocno wówczas ograniczał możliwości metod wędkowania) i nie było możliwe łowienie na wiele wyspecjalizowanych technik łowienia, które dzisiaj są dostępne i pozwalają nastawić się na konkretny gatunek i skutecznie go łowić, mając do dyspozycji sprzęt (również przynęty) preferowany typowo do tego gatunku. (Ps. Japończycy mają każdą wędkę i kołowrotek i linkę i przynętę przypisaną do konkretnego gatunku ryby!). Nie czepiajmy się jednak słówek i nie popadajmy w skrajności!!! Oczywiście dla mnie BARDZIEJ profesjonalnie postępuje ten, kto ze sprzętem okoniowym (jak podajesz) nastawia się na okonie i skutecznie je łowi, niż ten, kto wędką o c.w. 20-40g i Algą nr 2 próbuje złowić ...WSZYSTKO - od klenia i bolenia, przez szczupaka i sandacza do troci, czy suma...

A co do ostatniego zdania... Byłeś kiedyś nad Drawą? W tej chwili występują w niej setki (może tysiące) kleni, łowione są również sumy a łososie drawieńskie (których już niestety nie ma) były uważane za najlepszy gatunek łososia występujący w Europie... I wszystko to w jednej rzeczce i "tym samym miejscu"...

Po raz kolejny chciałbym zwrócić Twoją uwagę na to, że są gatunki, które żyją obok siebie i można je łowić tymi samymi metodami i przynętami, nie mając często wpływu na złowienie tylko i wyłącznie interesującego nas gatunku.

Nie napisałem również, że łowienie okoni, okoniowym sprzętem jest nie profesjonalne, a napisałem jedynie, że nie czyni łowiącego od razu Profesjonalistą (cokolwiek to ma znaczyć). Tak jak Laikiem nie zostaje automatycznie ten, kto na ryby idzie z jedną wędką i próbuje złowić kilka gatunków, w zależności od sytuacji, którą zastanie nad wodą. Opieram swoją wiedzę na łowieniu w bardzo wielu różniących się od siebie rzekach, różnymi metodami, a nie jedynie na spinningowaniu na jednej rzece tj. np. na Drawie.

 

Metody połowu, sprzęt, którym łowimy jest kwestią indywidualnego podejścia do wędkowania więc dzielenie wędkarzy na Profi i Laików nie ma sensu.

 

A co do Drawy... to, że kilka gatunków żyje w tej samej rzece (np. łosoś, wskazany przez ciebie) nie znaczy, że zajmują one te same stanowiska z sumem i kleniem. Moim jednak zdaniem łosoś jak i troć (wchodzące do rzeki na tarło) nie stoją w dołach wraz z sumem, ale wybierają stanowiska z największym przepływem (najszybszym nurtem) i złowienie w tych miejscach suma jest mało prawdopodobne. Po okresie tarła, aż do momentu spłynięcia do morza, trocie i łososie zajmują stanowiska ze spokojniejszą wodą, ale zakładam, że w tym okresie sum się nie zdarza bo zimna nie lubi. Z drugiej jednak strony jeżeli piszesz, że łosoś "stoi"  w tych samych lokacjach, płetwa w płetwę z sumem, to na pewno wiesz co piszesz bo znasz tę rzekę :)

 

Podałeś przykład Japonii i ich podejścia do tematu...istotnie w tym kraju mają specjalny sprzęt do połowu kalmarów bo gatunków ryb u nich jak na lekarstwo.

 

Wracając w końcu do tematu przyłowu, to jest to moim zdaniem indywidualna sprawa każdego wędkarza jak traktuje rybę, którą złowił. Jeżeli jadę na troć np. na Drawę i złowię szczupaka to potraktują go osobiście jako przyłów. Jeżeli pójdę nad Wisełkę i będę łowił woblerami na opasce to żadnego gatunku nie potraktuję jako przyłów....no chyba, że złowię gatunek, który uznaje za "niełowny" na korbę jak np. leszcz czy świnka.

Edytowane przez Flame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny chciałbym zwrócić Twoją uwagę na to, że są gatunki, które żyją obok siebie i można je łowić tymi samymi metodami i przynętami, nie mając często wpływu na złowienie tylko i wyłącznie interesującego nas gatunku.

Nie napisałem również, że łowienie okoni, okoniowym sprzętem jest nie profesjonalne, a napisałem jedynie, że nie czyni łowiącego od razu Profesjonalistą (cokolwiek to ma znaczyć). Tak jak Laikiem nie zostaje automatycznie ten, kto na ryby idzie z jedną wędką i próbuje złowić kilka gatunków, w zależności od sytuacji, którą zastanie nad wodą. Opieram swoją wiedzę na łowieniu w bardzo wielu różniących się od siebie rzekach, różnymi metodami, a nie jedynie na spinningowaniu na jednej rzece tj. np. na Drawie.

 

Metody połowu, sprzęt, którym łowimy jest kwestią indywidualnego podejścia do wędkowania więc dzielenie wędkarzy na Profi i Laików nie ma sensu.

 

A co do Drawy... to, że kilka gatunków żyje w tej samej rzece (np. łosoś, wskazany przez ciebie) nie znaczy, że zajmują one te same stanowiska z sumem i kleniem. Moim jednak zdaniem łosoś jak i troć (wchodzące do rzeki na tarło) nie stoją w dołach wraz z sumem, ale wybierają stanowiska z największym przepływem (najszybszym nurtem) i złowienie w tych miejscach suma jest mało prawdopodobne. Po okresie tarła, aż do momentu spłynięcia do morza, trocie i łososie zajmują stanowiska ze spokojniejszą wodą, ale zakładam, że w tym okresie sum się nie zdarza bo zimna nie lubi. Z drugiej jednak strony jeżeli piszesz, że łosoś "stoi"  w tych samych lokacjach, płetwa w płetwę z sumem, to na pewno wiesz co piszesz bo znasz tę rzekę :)

 

Podałeś przykład Japonii i ich podejścia do tematu...istotnie w tym kraju mają specjalny sprzęt do połowu kalmarów bo gatunków ryb u nich jak na lekarstwo.

 

Wracając w końcu do tematu przyłowu, to jest to moim zdaniem indywidualna sprawa każdego wędkarza jak traktuje rybę, którą złowił. Jeżeli jadę na troć np. na Drawę i złowię szczupaka to potraktują go osobiście jako przyłów. Jeżeli pójdę nad Wisełkę i będę łowił woblerami na opasce to żadnego gatunku nie potraktuję jako przyłów....no chyba, że złowię gatunek, który uznaje za "niełowny" na korbę jak np. leszcz czy świnka.

Howgh! :) ...Toż prawie doszliśmy do konsensusu!... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, wątek w tamtym roku był ciekawszy, ktoś wstawił zdjęcie złowionego parasola, ktoś inny jakiejś lalki. A teraz jakaś nudna dyskusja.

 

Co prawda - to prawda! :) "Zagrzęzlim. Czort karty rozdaje!" - jak mawiał Pawlak... :)

 

Panowie! Wstawiajcie foty z przyłowami! :) (cokolwiek to znaczy!)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...