Guzu Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Bez bardzo dużego podbieraka lądowania bobra nie widze Szczególnie w ciemności 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wartoslaw Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 (edytowane) Chyba że jak duże salmonidy...za podstawę ogona Gorzej jak się odwinie i ugryźć zdoła Edytowane 20 Sierpnia 2016 przez Wartoslaw Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Night_Walker Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Sprzętowo uncjowy blue rapid do 17lb z plecionką no-name 30lb, wobek ubrany w ownery st36 #6. Boberek najpierw wpłynął mi w linkę, próbowałem go wymanewrować żeby się nie zaciął...niestety nieskutecznie. Walka na rafce z płytkim przelewem trwała może 10 minut, po czym jegomość został wytargany na 20cm wodę pare metrów ode mnie. Próbowałem podejść ze szczypcami i go odhaczyć, ale wyglądał dość nieprzyjaźnie ;P Niemniej nie był duży jak na bobra Miałem koncepcję na owinięcie plecionki możliwie blisko bobra na jakąś solidną gałąź i pozwolenie żeby wyrwał sobie kotwiczki/rozgiął je - byłoby to dla niego bezpieczniejsze niż puszczenie z kolczykami i linką, które mogą przyhaczyć się o coś pod wodą i zwierzaka utopić...albo przypalikować do jakiegoś krzaka, ale nie mogłem znaleźć odpowiedniego kija. Co do agresji bobrów....raz natknąłem się na bojowego - szedłem po zarośniętej trawą opasce, 2 metry ode mnie coś zaczyna średnim tempem biec w moją stronę. Dokonałem odwrotu na z góry upatrzone pozycje, w tym przypadku schody betonki. Za mną pokazał się sporawy bober Z 10 metrów za mną przebiegł, do tego biegł od wody w stronę lądu, więc nie zwiewał spanikowany a faktycznie mnie gonił....Nie wiem czemu. Nie mają tam żeremi, jedynie na żer wychodzą podgryzać wikliny.... Do tego...czy bobry bronią żeremia? Może był wściekły? Pare lat temu spotkałem w okolicach Gdańskiego wściekłego lisa....ale pacnięcie kijem wyperswadowało mu próby nawiązania bliższego kontaktu. Btw Kijem była wędka...Czy jakbym go nią ogłuszył, to stałby się przyłowem? 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Z bobrami nie ma żartów, zobaczcie wyniki dla frazy "bóbr śmiertelnie zranił wędkarza" https://www.google.pl/webhp?sourceid=chrome-instant&ion=1&espv=2&ie=UTF-8#q=b%C3%B3br%20%C5%9Bmiertelnie%20zrani%C5%82%20w%C4%99dkarza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Night_Walker Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Ano nie ma. Ząbki mają to i gryzą. Niemniej nie ma co demonizować. Dziki są gorsze Zdziczałe psy też nie znajdują się w moim osobistym rankingu 10 najsympatyczniejszych zwierzątek spotykanych regularnie nad wodą. Łosie podobno lubią skopać i stratować. A narkomani, bezdomni i inne szczepy aborygenów to też pewną markę mają wyrobioną.Do tego dochodzi bycie w grupie ryzyka pod względem możliwości utonięcia.Biorąc pod uwagę powyższe, zostanie zagryzionym przez bobra nie będzie spędzało mi snu z powiek 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sinopapużasty Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Sam nie wiem co bym wolał przy spotkaniu z bobrem...ząbki jego poczuć czy ogonem w papę dostać:-)Na szczęście nasze są raczej w miarę spokojne. ..jedynie z nienacka po ciemku wystraszyć potrafią. .. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Żarty to sie skonczyly w 87 w Sopocie.Jak skończył swoj występ Johnny Cash Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 To teraz tylko czekać na proces w sprawie "obrona konieczna czy kłusownictwo" , jak ktoś bobra ukatrupi. Te, ktore ja dotąd spotykałem nie były agresywne, ale faktem jest że są coraz bardziej odważne. Niedawno jeden szamał zielsko metr od mojej nogi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PGr1 Opublikowano 20 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2016 (edytowane) Bobry często różne emocje wywołują i o takich co nad Cebiną przepędzały wędkarzy też słyszałem.Przy kleniowaniu nad Prosną dostrzegłem jakieś futerko w warkoczach zielska pod nogami (~1m), myślałem że jakaś padlina, po jakimś czasie dotknąłem szczytówką i obróciło się delikatnie, patrze a pod wodą z zielska jakieś ślepia się we mnie wpatrują, wyłonił się łeb bobra na powierzchnie i wpatruje się w moje oczy przeszywająco, zacząłem głośno gadać do niego "...spadaj, a nie się na mnie patrzysz...", dopiero jak machnąłem rękoma powoli dał nura w stronę rzeki. Dziwnie się poczułem przez te jego spojrzenie i po chwili wolałem zmienić miejsce Kilka przykładów o przyłowach i rybach za kapotę od siebie dodam.Boleniuje z nowym adeptem wędkarstwa (~trzydziestki naszło go na łowienie), "młody" obok mnie, naprzeciw 2 osoby na łodzi, po około 15minutach wir przy powierzchni siada fajny bolo, myślę sobie albo taki silny, albo potęga ryba... Dociągam pod nogi, kolega już zmierza w moją stronę (nauczony pomagania przy całym "rytuale"), z łodzi też z zniecierpliwieniem obserwują, nagle puszczam "K...wa za kapotę!" , tak szybko odpinam szczypce, schylam się, chwytam kotwiczkę i tylko zostaje mocno wodą opryskany po machnięciu ogona jak odpływał że nawet nikt dokładniej go nie widział, kolega zdziwiony dlaczego nie chciałem tak jak zawsze zdjęcia, nie zmierzyłem (miał na oko z 75cm), ja zły wyzywam że źle zapięty... Długo cicho siedział zanim zaczął dopytywać. Bolek pewnie nie trafił jak często z drapieżnikami bywa, ale był nieregulaminowy (obręb głowy) i nie było czym się szczycić.Trafiały się czasem karpiki za kapotę, czasem w obrębie głowy raczej najechane, tylko nie zapomnę takiego z 1,5kg na koguta dedykowanego sandaczom, 100% przyłów z kotwicami kokota od środka pyska i piórka ogona złożone w pół po ataku Kiedyś w kwietniu z lekkim spinem polowałem na wzdręgi i ukleje. Kolega na spławik łowiący zarybieniowe karpie zaczął się nabijać co se znowu za fanaberie wymyśliłem, podrażniony biorę kawałek korpusu żółtego twistera ( kukurydza...), idę w dziurę obok chcąc mu coś udowodnić, po kilku minutach wołam go z podbierakiem, ale to tylko krąp z 35cm na starcie mocniej murował, po chwili jeszcze dwa podobne krąpie ręką podbieram. To to już nie były żadne przyłowy mimo że krąpie zamiast karpi, przynęta i zestaw jak najbardziej odpowiednie.Można by pisać inne przykłady, tyle ode mnie w jednym z fajniejszych wątków, w którym kiedyś nikt pewnych zasad nie negował. Edytowane 20 Sierpnia 2016 przez *Hektor* Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 W takim razie Zawody Spinningowe to zawody przyłowowe koledzy. Ponieważ na pudle staję się częściej wtedy, kiedy ma się przyłowy. Wyjątkiem są jedynie te zawody, kiedy łowi się jeden gatunek ryby, np. pstrągi. Nawet to zabawne - Mistrz Polski w Przyłowach Spinningowych Możecie tak honorować: Lipińskiego, Kubackiego, Zarębskiego, Kolendowicza, Leśnika, i wielu innych.Gratulacje! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo86 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 W takim razie Zawody Spinningowe to zawody przyłowowe koledzy. Ponieważ na pudle staję się częściej wtedy, kiedy ma się przyłowy. Wyjątkiem są jedynie te zawody, kiedy łowi się jeden gatunek ryby, np. pstrągi. Nawet to zabawne - Mistrz Polski w Przyłowach Spinningowych Możecie tak honorować: Lipińskiego, Kubackiego, Zarębskiego, Kolendowicza, Leśnika, i wielu innych.Gratulacje!Robert - nie zgadzam się co do zawodów - tzw. "bonusy" pozwalają co najwyżej raz na jakiś czas wygrać turę. Dla mnie łowienie ryb to gra z konkretnym przeciwnikiem - wybieram gatunek, który chcę złowić, pod tym kątem wybieram miejsce, czas, przynętę, sposób prowadzenia - i cieszę się, jeśli uda się złowić to, na co "poluję". Czynników, wpływających na prawdopodobieństwo złowienia konkretnego gatunku ryby jest tyle, że spokojnie można pewne założenia przyjąć. Zaskakująca niespodzianka, to zawsze coś miłego, ale dla mnie, jest to tylko przyłów. Oczywiście nie neguję tych, którzy idą nad rzekę z uniwersalnym woblerkiem, łowiąc nim w różnych miejscówkach licząc "na cokolwiek" - wydaje mi się, że takie nastawienie wymusza trochę "rybność" naszych wód.Natomiast ryba w jakikolwiek sposób podhaczona przyłowem nie jest - i nie wyobrażam sobie, mimo wszystkich emocji związanych z holem, fotografowania nawet rekordowej ryby zaczepionej za ogon... 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Robert - nie zgadzam się co do zawodów - tzw. "bonusy" pozwalają co najwyżej raz na jakiś czas wygrać turę. Dla mnie łowienie ryb to gra z konkretnym przeciwnikiem - wybieram gatunek, który chcę złowić, pod tym kątem wybieram miejsce, czas, przynętę, sposób prowadzenia - i cieszę się, jeśli uda się złowić to, na co "poluję". Czynników, wpływających na prawdopodobieństwo złowienia konkretnego gatunku ryby jest tyle, że spokojnie można pewne założenia przyjąć. Zaskakująca niespodzianka, to zawsze coś miłego, ale dla mnie, jest to tylko przyłów. Oczywiście nie neguję tych, którzy idą nad rzekę z uniwersalnym woblerkiem, łowiąc nim w różnych miejscówkach licząc "na cokolwiek" - wydaje mi się, że takie nastawienie wymusza trochę "rybność" naszych wód.Natomiast ryba w jakikolwiek sposób podhaczona przyłowem nie jest - i nie wyobrażam sobie, mimo wszystkich emocji związanych z holem, fotografowania nawet rekordowej ryby zaczepionej za ogon... Olo spokojnie. Nie ma mowy o bonusach jeśli idziesz na takie zawody z konkretnym zestawem. Może przy dzisiejszej formule albo przy połowach z łodzi, to możesz sobie pozwolić na zabranie w sektor więcej niż jedną wędkę. Byłem uczestnikiem zawodów przez wiele lat, więc raczej wiem jak wygrywano zawody. I to jest tu postawione na ostrzu noża - jak idziesz na szczupaka, to masz taki a taki zestaw plus przynęty i jak złowisz coś innego, to przyłów. Zawodnik idzie z takim zestawem, który pozwala mu na połów zgodnie z tym co napisałeś. wybieram gatunek, który chcę złowić, pod tym kątem wybieram miejsce, czas, przynętę, sposób prowadzenia Więc ma swój zestaw i miejscówkę i jest to tak jak ładnie ująłeś - gra z konkretnym przeciwnikiem, czyli nastawienie na świadomy połów, a nie machanie wędą to ryby będą. To może być okoń, kleń, boleń, sandacz na ten sam zestaw. Tylko w nielicznych przypadkach zawodnicy ruszają w sektor za konkretnym gatunkiem ryby. Jest to możliwe tylko w tedy gdy: znasz już łowisko, masz do dyspozycje info od miejscowego wędkarza, poprzedziłeś start treningiem. Poza tym koledzy, filtrujecie swoje stanowisko poprzez polowanie za okazami danego gatunku. Jak piszesz szczupak, to widzisz metrówkę i zestaw do takiej ryby dopasowany, a to inna para kaloszy. To specjalizacja. Wtedy można mówić o przyłowach sympatycznych - okoń 50cm, niechcianych - sum 2,5m. Z tą pod haczoną rybą to już obsesja, zapalcie stos, trzeba przegonić czarownice.... Usuńcie ją po prostu bo zamazuje obraz i wypacza dyskusję. Masakra jakaś Łapcie przyłowy i naprawdę niczym się nie martwcie. Nie jesteście gorszymi wędkarzami, inaczej nazywacie swoje wędkowanie i tyle. Jeden musi mieć plan nawet jak idzie na ryby i choćby nie wiem co, wszystko co nie pasuje do tego planu nie będzie się liczyło. I fajnie, to twój bzik, taki jesteś i cześć. Faceci lubią takie małe ciasne pudełeczka, albo szufladki i tam mają wszystko poukładane i będą tego bronić do utraty krwi, chociaż to nie ma sensu. Bo inny facet obok ma swoją szufladkę 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo86 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Robert - nadinterpretujesz moje słowa.Nikt tu nikogo palić na stosie nie zamierza, nikt też niczyjej szufladki nie krytykuje.Ja definiuję przyłów w ten sposób, ty możesz w inny - pełna dowolność. Pewnie ilu wędkarzy tyle definicji przyłowu. Forum natomiast pewnymi regułami kierować się musi - i ryba złowiona niezgodnie z RAPR nie powinna być, niezależnie od tytułu wątku, na forum zamieszczana. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 I to ostanie zdanie nie wymaga komentarza. Może szkoda, że z tego nie skorzystano i nie usunięto zdjęcia po prostu, arbitralnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bułka Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Moim zdaniem najlepsza definicja przyłowu w rybołówstwie znajduje się w ustawie z dnia 18 stycznia 1996 o rybołówstwie morskim:przyłów – część połowu obejmująca organizmy morskie poszczególnych gatunków, które nie są celem połowów ukierunkowanych. Jeżeli złowię klenia na 12cm jerka to dla mnie jest to przyłów. Jeżeli wyciągnę z wody drabinę, wannę, kość lub kaczy dziób to dla mnie powód do szczęścia, bo w wodzie mam o jeden zaczep mniej. Wyciąganie ryby "za kapotę" traktuje tak samo jak potrącenie sarny na ciemnej drodze - czasem się zdarza ale powodem do dumy być nie powinno. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
FRS1985 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Przepraszam , a jaką różnicę robi wam to czy uklujemy rybe za "dupę" czy porozrywamy jej pysk haaaa ? za dupe sie lowi czesto bo ryba podczas ataku po prostu nie trafia ale wczepia sie gdzies indziej , jak dla mnie nie ma zadnej roznicy , przylow jest przylow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bułka Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Przepraszam , a jaką różnicę robi wam to czy uklujemy rybe za "dupę" czy porozrywamy jej pysk haaaa ?Dla mnie jest to różnica między wędkowaniem a szarpaniem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maxtip Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Dla mnie jest to różnica między wędkowaniem a szarpaniem.... ja natomiast dostrzegam znaczącą różnicę miedzy świadomym szarpaniem, a nieplanowanym podczepieniem... podobnie jak dostrzegam różnice pomiędzy rybą wyholowaną za ogon, a rybą zahaczoną w okolicy pyszczka (wyjmuje tak sporo kleni - bez względu na wielkość przynęty) - gdzieś działa instynkt (głód, ciekawość, wrodzona agresja), a innym razem przypadek (ryba może nie trafić, może w ostatniej chwili zrezygnować, lub najnormalniej w świecie "być najechana") - nigdy tego się nie dowiem... nie roztrząsam tego jakoś szczególnie, odhaczam, wypuszczam i łowię dalej... a jak ktoś się pyta mówię: było "tak i tak" i ja tę rywalizację wygrałem lub nie - tak bywa... staram się "grać fair", a los płata figla... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacekp29 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 (edytowane) Przepraszam , a jaką różnicę robi wam to czy uklujemy rybe za "dupę" czy porozrywamy jej pysk haaaa ? za dupe sie lowi czesto bo ryba podczas ataku po prostu nie trafia ale wczepia sie gdzies indziej , jak dla mnie nie ma zadnej roznicy , przylow jest przylowNie wiem jak wędkujesz .Ale częste łowienie ryb za dupę , bo nie trafiła w przynętę to tylko twoje wytłumaczenie zaistniałej sytuacji . Przez 25 lat łowienia niewiele ryb wywlokłem za kapotę , a nie pamiętam takiej którą mógłbym posądzić żeby atakowała przynęte.Pewnie dla tego że stosuje takie metody żeby uniknąć podobnych sytuacji . Edytowane 21 Sierpnia 2016 przez jacekp29 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Osobiscie widzę to tak: -Kleń na bokeniowe przynęty i odwrotnie to zbyt częste, zeby nazwać przyłowem. Tak samo szczupak i okoń, w wielu miejscach sandacz i sum, czy boleń i sandacz. Po prostu nastawiam się na bolenie, ale z pełną gotowoscią holu klenia czy sandacza. I nie czuję się przez to gorszy. Jak nie biorą bolki, zakladam na taki sam zestaw horneta czy inny mniejszy woblerek o wyraźnej akcji, i łowię kluski. Więc dla mnie ewidentny przyłów to leszcz czy krąp zz pysk na smużaka, albo szczupak w pstrągowej rzeczce. Ale tu dyskusja jest akademicka i kazdy ma swoją definicję, wieksze emocje wywołuje jak widać kwestia ryb zapiętych poza otworem gębowym. - Ryba zapięta obok paszczy - to chyba nie trzeba być ichtiologiem, żeby dość jasno określić czy to przypadek czy nie. Pstrąg broni terytorium, szczupak często nie trafi dokładnie. Sandacz, boleń to już rzadko ale też się zdarza. Klenia jeszcze nie widzialem zlowionego dyskusyjnie - albo przynęta w pysku, albo oczywiste podhaczenie. Sum zaczepiony za czubek głowy będzie ewidentnie najechany. - Ryba za ogon , poza jednym wypadkiem jest zawsze podchaczona. Ten wypadek to mały boleń ogłuszający ogonem ukleje. Teoretycznie może trafic w hak. Słyszałem o takim wypadku, ale sam nie widziałem. Powodem do chwały to nie jest, ale też w tym układzie wstydu chyba nie ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
xwaldi Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Kończcie już te rozważania. Lepiej dajcie zdjęcia przyłowionych ryb(mogą być za ogony), byle by były piękne jak ten Amur, od którego zaczęła się ta niekończąca się dyskusja. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Piotr 75 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 (edytowane) Proszę bardzoMam nadzieję że ten gościu zostani zaliczony do,, legalnych "przyłowów...Tylna kotwica wobka tkwiła w pokrywie skszelowa,przednia na zewnątrz pyska Edytowane 21 Sierpnia 2016 przez Piotr 75 18 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacekp29 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Osobiscie widzę to tak: -Kleń na bokeniowe przynęty i odwrotnie to zbyt częste, zeby nazwać przyłowem. Tak samo szczupak i okoń, w wielu miejscach sandacz i sum, czy boleń i sandacz. Po prostu nastawiam się na bolenie, ale z pełną gotowoscią holu klenia czy sandacza. I nie czuję się przez to gorszy. Jak nie biorą bolki, zakladam na taki sam zestaw horneta czy inny mniejszy woblerek o wyraźnej akcji, i łowię kluski. Więc dla mnie ewidentny przyłów to leszcz czy krąp zz pysk na smużaka, albo szczupak w pstrągowej rzeczce.Ale tu dyskusja jest akademicka i kazdy ma swoją definicję, wieksze emocje wywołuje jak widać kwestia ryb zapiętych poza otworem gębowym. - Ryba zapięta obok paszczy - to chyba nie trzeba być ichtiologiem, żeby dość jasno określić czy to przypadek czy nie. Pstrąg broni terytorium, szczupak często nie trafi dokładnie. Sandacz, boleń to już rzadko ale też się zdarza. Klenia jeszcze nie widzialem zlowionego dyskusyjnie - albo przynęta w pysku, albo oczywiste podhaczenie. Sum zaczepiony za czubek głowy będzie ewidentnie najechany. - Ryba za ogon , poza jednym wypadkiem jest zawsze podchaczona. Ten wypadek to mały boleń ogłuszający ogonem ukleje. Teoretycznie może trafic w hak. Słyszałem o takim wypadku, ale sam nie widziałem. Powodem do chwały to nie jest, ale też w tym układzie wstydu chyba nie ma.Łowiąc sandacze w w Wiśle przez piętnaście lat w nocy miałem jako przyłów dwa klenie i kilka szczupaków które brały w nocy przy bardzo niskim stanie wody.Łowiłem tylko na woblery bo!!!! łowiąc gumą 70% było podhaczonych a zlowiłem kilka setek sandaczy jak miałem czas bywać nad wodą.Łowiąc klenie jako przyłów złowiłem przez cały czas kleniowania dwa bolenie a i raz sumka 100+Przy szczupakowaniu miałem niewiele przyłowów ale były ale nie w Polsce jazie i okonie ale tam są popiepszone ryby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
FRS1985 Opublikowano 21 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2016 hehe "szarpanie" w karierze zlowilem kilka ryb za kapotę najczęściej sa ta leszcze ktore stoaj stadem na zimowisku jak mniemam, natomiast z ryb drapierznych zdarza m isie czesto wjac sandacza za przysłowiową"dupę" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hudy76 Opublikowano 28 Sierpnia 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia 2016 Dzisiejszy szczupak 80 to przy nim pikuś: 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.