Skocz do zawartości
  • 0

Bezsens czy wędkarski obowiązek – C&R - nowy artykuł na jerkbait.pl


admin

Pytanie

Cześć,

Złapać i wypuścić? To po co w ogóle łapać? Początki wędkarstwa znajdują się w epoce kamienia łupanego i wiążą się nieodzownie z pożywieniem. Człowiek rozwijał się przez tysiące lat i jest dzisiaj tym, czym dzisiaj jest. Najinteligentniejszym drapieżnikiem planety. Wraz z człowiekiem rozwijała się technika połowu ryb. W dzisiejszych czasach już prawie nikt nie poluje na ryby z oszczepem, łukiem czy też kamieniem. Sprzęt marki High-Tech stał się powszedni i wszechobecny. Ale dlaczego wędkarstwo jest nadal tak popularne i lubiane? Przecież teraz nie chodzi tylko zdobywanie pożywienia, łatwiej niż w supermarkecie nie zdobędziemy dziś ryby nigdzie.

 

Zapraszamy do kolejnego artykułu na jerkbait.pl. Tym razem zapraszam do dyskusji o Catch and Release :D

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 258
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Ad Jerzy Kowalski

Dziękuję za wyjaśnienie, choć przyznam, że to co opisałeś było dla mnie „oczywistą oczywistością” :D. Czytając wcześniejsze posty innych forowiczów odnosiłem wrażenie, że przedmówcy, pojęcia C&R i no kill rozróżniają od siebie i nie stosują zamiennie. Mam świadomość, tego, że ryba jest żywym stworzeniem, które wymaga określonego traktowania więc dla mnie tak czy inaczej C&R jest z no kill tożsame. Jeżeli łowię (C&) rybę i wypuszczam(&R) ją do wody to pozostaję ona w zdecydowanie dobrej kondycji, zgodnej z no kill, przed i po fakcie jej złowienia. Nie pozostawiam nic dla norek amerykańskich czy też innych kormoranów albo czapli :D.

 

 

 

Ciesze się, że ten opis to oczywista oczywistośc ... Choć zdaję sobie sprawę, że nie jest takim dla wszystkich ... wystarczy zobaczyć losy ryb niewymiarowych i oszacować ich szansę na dłuzsze przeżycie ...

 

Daleki byłbym też od zarzekania się w sprawie pozostawiania ryb dla norek itp ... Kanadyjczycy szacują średnią śmiertelnośc odległą w wyniku C&R na 18-20% przy zachowaniu daleko posuniętej staranności ... Ja spotkałem się wiele lat temu z amerykańską analizą smiertelności, bardzo optymistyczną, dotyczącą pstrągów, wskazująca na ok. 3% śmiertelność w wyniku łowienia C&R, ale dotyczyło to bardzo czystych wód rzeki Yellowstone w parku narodowym, oraz sezonu trwającego 6 tygodni w roku. Ryby mogły zaznawać spokoju i regenerowac się przez pozostałe 46 tygodni w roku ... Sytuacja wygląda inaczej kiedy sezon połowów trwa przez większą częśc roku, a łowiących jest wielu ...

 

Łowiąc i wypuszczając ryby tez doprowadzamy do ich zwięszkonej śmiertelności, ale w mniejszym stopniu niż zabierając je z łowiska ... lekceważący zasady dobrego obchodzenia sie z rybami przyczyniają się do ich śmiertelności w większym stopniu niz ci, świadomie stosujący C&R, nawet nie zabijając ich (no kill) w wyniku respektowania wymogów uwalniania choćby ryb niewymiarowych ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Inicjatywy polegające na zaimplementowaniu zasad C&R do świadomości wędkarza polskiego i smutnych realiów naszego wędkarstwa są wspaniałą sprawą. Cieszę się, bo to jest właśnie to, co każdy z osobna i wszyscy razem możemy zrobić dla poprawy jakości naszego wędkowania.

Działania odpowiednich służb odpowiedzialnych za przestrzeganie przepisów prawa nad wodą uznaję jednak za niewystarczające i na pewno nie nazwałbym ich działaniami nadmiernie represyjnymi.

Wymiar sprawiedliwości i organy ścigania chronią nas obywateli i naszych dóbr. Sprawność tychże, plus dobre prawo będą głównie decydowały o jakości naszego życia w każdej dziedzinie.

Wartości, moralność, dobry obyczaj.. z tym bywa różnie i zawsze tak będzie. Pokazywać odpowiednie kierunki, wdrażać rozwiązania; jak najbardziej to zasadne i chwalebne, ale bez pomocy skutecznie egzekwowanego prawa, państwa prawa nie będzie.

Jestem przekonany że bez prawa o ruchu drogowym, kodeksu drogowego i oczywiście policji drogowej poruszalibyśmy się jak w Tunezji bądź Maroko. :D

 

Pozdrawiam

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zrozumiałem, że młodzińczy entuzjazm ustępuje powoli miejsca dojrzałemu pragmatyzmowi ... i powstaje szansa na zbliżenie stanowisk ..,

 

 

Nie przekreślałbym młodzieńczego entuzjazmu... Dzięki niemu osiągnąłem tyle, ile udało się osiągnąć... MOżna się oczywiście spierać czy można było więcej i czy wogóle coś to znaczy, ale moje sumienie jest spokojne. Zrobiłem tyle ile umiałem i najlepiej jak umiałem. ;)

 

Pragmatyzm pojawia się wówczas, gdy następuje kolizja z nieugiętą rzeczywistością, a nakłady na życie codzienne nie pozwalają całych sił wkładać w walkę o ideały. Nie zmienia to jednak faktu, że u podstaw nawet tych entuzjastycznych działań, było głębokie przekonanie, że promujemy działania, które swą oczywistością są jak najbardziej użyteczne, praktyczne i skutecznie potwierdzone. W ślad za tym bardzo realne i pragmatyczne. B)

 

Nie przekreślam młodzieńczego entuzjazmu, a nawet uważam go za oczywiście bardzo cenną własciwość ... sam się nim kieruję choćby w poszukiwaniu wiedzy ... niemniej jednak dla każdej własciwości jest miejsce i jedna nie może zajmować całej przestrzeni, bo wtedy może przynosic efekty różne od zamierzonych ...

 

Dojrzały realizm jest ważny we wprowadzaniu w życie wartościowych koncepcji i pragmatycznych rozwiązań, bo ideowy entuzjazm ma skłonności do posuwania sie zbyt daleko w wymaganiach, generując naturalny opór materii ... Wprowadzanie koncepcji wymaga trzeźwej oceny zakresu mozliwości oraz zagrożeń ...

 

Warto też mieć na uwadze znaczenie jakie ma mozliwośc podejmowania decyzji, czyli realnego wprowadzania koncepcji w życie i na ile rózni się od propagowania idei bez takiego bezpośredniego wpływania.

 

Wiedzy jest coraz więcej, decyzje są podejmowane przez większą grupe mających na nie wpływ, założenia koncepcji i regulacje są coraz lepiej rozumiane, a decyzje dotyczace zmian wymiarów ochronnych czyli zakresu obowiązywania C&R są coraz lepiej rozumiane i akceptowane ...

 

Wszystko przed nami ... wciąż przed nami ... nie tylko w odniesieniu do C&R, ale i w zakresie wielu czynników wpływających na racjonalność gospodarowania ...

 

Na dobry początek warto może powrócic do założenia wprowadzenia dobrego praktykowania C&R wobec tych ryb, których wypuszczanie po złowieniu jest iobowiązkowe, żeby chociaż tych mniej ginęlo niepotrzebnie ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przeczytałem zalinkowany artykuł Pana Jerzego Kowalskiego i znalazłem tam sporo pożywki dla inspirujących tematów do dyskusji na wiele zimowych wieczorów. Póki co jednak odniosę się do kilku fragmentów ostatnich postów, odnoszących się do mojej tezy. Przypomnę w skrócie, że zakłada ona, iż o ile nie zabijanie ryb (niech będzie zasada no kill) jest do zaakceptowania, to zasady C& R, które narzucają nie tylko określoną formę postępowania ze złowioną rybą, ale także określony sposób ich połowu (szybki hol, adekwatny sprzęt) wypacza wędkarstwo ograniczając satysfakcję, jaką daje uprawianie tego sportu (bądź rekreacji jak kto woli).

Teza ta nie neguje zasadności stosowania reguł C&R, jako zasad wynikających z troski o kondycję i pogłowie ryb, wywiedzionych z wiedzy naukowej. Kwestionuje jednak kierunek modernizacji wędkarstwa, który ( co sygnalizowałem wcześniej) prędzej czy później musi podważyć sens jego uprawiania. Mam silne wrażenie, że przedmówcy mają tego świadomość, bo w ich stanowisku dostrzegam pewną niekonsekwencję (jakiś radykał mógłby ją nazwać nawet hipokryzją).

@Jerzy Kowalski pisze:

Łowiąc i wypuszczając ryby tez doprowadzamy do ich zwięszkonej śmiertelności, ale w mniejszym stopniu niż zabierając je z łowiska ... lekceważący zasady dobrego obchodzenia sie z rybami przyczyniają się do ich śmiertelności w większym stopniu niz ci, świadomie stosujący C&R, nawet nie zabijając ich (no kill) w wyniku respektowania wymogów uwalniania choćby ryb niewymiarowych ...

Jak rozumiem nie zabijanie ryb jest mniejszym złem, niż zabieranie ich z łowiska, a stosowanie zasad C&R jest jeszcze mniejszym złem (niż no kill), bowiem wypuszczamy je w lepszej kondycji. W pełni się z tym zgadzam, ale dlaczego zatrzymywać się w pół drogi. Tylko kwestią czasu jest, aby rozwinięty ekologicznie wędkarz doszedł do wniosku, iż jeszcze mniejszym złem jest rezygnacja z łowienia w ogóle. Dostrzega to @Baloo pisząc - „NIe wracajmy to tego że męczymy ryby, bo to do niczego nie prowadzi. Zawsze można zmienić hobby...” Sęk w tym, iż próby wdrażania zasad C& R są ścisłą konsekwencją zastanawiania się nad kondycją ryby. A szukanie rozwiązań, jak ich nie męczyć zawsze prowadzi do… rezygnacji z hobby. No chyba, że ktoś znajdzie racjonalne uzasadnienie, dlaczego można męczyć ją w taki sposób a w inny już nie.

Ponieważ nie rokuję nadziei na konstruktywne rozwiązanie tych dylematów przychyliłbym się do innego twierdzenia @Baloo w tym poście - Każdy ma swoje powody uprawiania wędkarstwa, więc też nie bardzo widzę sens budowania jednej teorii. - Zostawmy wędkarzom swobodę w sposobach uprawiania ich hobby, a jeżeli ktoś uważa, że zasady C&R powalają w pełni cieszyć się wędkarstwem, niech je stosuje mając na uwadze, iż jest to tylko jednen ze sposobów poszanowania przyrody i troski o zasoby naszych wód.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pokazywać odpowiednie kierunki, wdrażać rozwiązania; jak najbardziej to zasadne i chwalebne, ale bez pomocy skutecznie egzekwowanego prawa, państwa prawa nie będzie.

 

 

 

Dziekuję za trafne wskazanie egzekwowania prawa jako funkcji POMOCNICZEJ dla samego stosowania prawa, które jest podstawą funkcjonowania tego, co określa się panstwem prawa ... Państwo prawa to takie, które opiera się na stosowaniu prawa przez jego obywateli, przez rozsądne, prawne zachowania, z zachowaniem egzekwowania prawa wobec tej mniejszości, która do zasad postępowania nie może czy nie chce dołaczyć ... Państwo, w którym postępowanie według zasad i praw opiera się na egzekwowaniu prawa i na wzbudzaniu strachu przed konsekwencjami narzuconych zasad jest państwem represyjnym ...

 

To pierwsze jest efektywne, a to drugie - nie ... co wiemy (w przypadku tego drugiego) z własnego, niestety, doświadczenia ... i wciąz doświadczamy tego, że trudno o efektywnośc, skoro miałaby ona wynikac z takiego czy innego przymusu, a nie z rozsądku i przekonania o słuszności postepowania ...

 

Świat rozwija się dzięki większości frajerów, a nie za sprawą cwaniaków ... Powszechnym przymusem i represją nie przekształci się cwaniaków we frajerów, ale raczej spowoduje sie reakcje odwrotne ... Tak już próbowano wiele razy, zawsze bez efektu - warto spróbować inaczej ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

pare godzin czlowieka nie bylo a tu taki rozkwit :D

 

pitt, jeszcze jedna prośba o wyjaśnienie.

Czy Twoją intencją była dyskusja JEDYNIE o C&R, czy o ochronie tylko i wyłącznie ryb?

glowna intecja bylo, jak to dalej zgrabnie napisano, zaimplentowanie mysli o C&R w glowach wedkarzy i przekierowanie umyslu na droge refleksji nad wlasnym postepowaniem ... nie mniej i nie wiecej ...

a co uzytkownicy wokol tematu wydyskutuja, to ich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

...zaimplentowanie mysli o C&R w glowach wedkarzy i przekierowanie umyslu na droge refleksji nad wlasnym postepowaniem ...

To mi przyszedł taki pomysł do głowy. Jakby tak polscy producenci sprzętu wędkarskiego zaczęli umieszczać na swoich produktach nakleiki, które z każdego opakowania na woblerze, z każdego kołowrotka, z kazdego wędziska (na tym taki napis wyglądac może bardzo atrakcyjnie), z każdego pudełka waliłby po oczach napis - Catch and Release . Napis oczywiście jakąś ładną czcionką na ładnym tle. Np. Dragon zrobiłby kije powiedzmy.... Team Dragon Catch and Release , Jaxon model ...Perseus Catch and Release. W końcu najwięksi ignoranci z czystej, ludzkiej ciekawości sprawdziliby co to te Catch and Release oznacza. Salmo wypuściłoby woblery na bezzadziorowych kotwicach z ładnym logiem C&R...

Czyżbym był idealista fantastą :D?

Połamania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To mi przyszedł taki pomysł do głowy.

 

Z podobnym pomysłem wystąpił niedawno Logan w podobnej dyskusji..

 

http://www.jerkbait.pl/forum/index.php?t=msg&&th=155 60&goto=208627#msg_208627

 

Może jest to jakiś sposób na sprawdzenie wielkości poparcia dla tego rodzaju koncepcji? Jednak musieliby byc do tego przekonani producenci i dystrybutorzy, a to przekonanie musiałoby miec wyraz głebokości rynku dla tego rodzaju produktów ... na razie więc wspierają, ale tak bardziej werbalnie ... Byłaby jednak okazja głosowania portfelami ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jest Pan człowiekiem dużej wiary w ...człowieka. To chyba dobrze. :D

Pozdrawiam serdecznie

 

Skoro spotyka się to z uznaniem, to chyba rzeczywiście dobrze ... :D Mam mocne przesłanki do takiego nastawienia ... :D Poza tym nic tak dobrze nie działa jak pozytywne wzmocnienie ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przeczytałem zalinkowany artykuł Pana Jerzego Kowalskiego i znalazłem tam sporo pożywki dla inspirujących tematów do dyskusji na wiele zimowych wieczorów. Póki co jednak odniosę się do kilku fragmentów ostatnich postów, odnoszących się do mojej tezy. Przypomnę w skrócie, że zakłada ona, iż o ile nie zabijanie ryb (niech będzie zasada no kill) jest do zaakceptowania, to zasady C& R, które narzucają nie tylko określoną formę postępowania ze złowioną rybą, ale także określony sposób ich połowu (szybki hol, adekwatny sprzęt) wypacza wędkarstwo ograniczając satysfakcję, jaką daje uprawianie tego sportu (bądź rekreacji jak kto woli).

Teza ta nie neguje zasadności stosowania reguł C&R, jako zasad wynikających z troski o kondycję i pogłowie ryb, wywiedzionych z wiedzy naukowej. Kwestionuje jednak kierunek modernizacji wędkarstwa, który ( co sygnalizowałem wcześniej) prędzej czy później musi podważyć sens jego uprawiania. Mam silne wrażenie, że przedmówcy mają tego świadomość, bo w ich stanowisku dostrzegam pewną niekonsekwencję (jakiś radykał mógłby ją nazwać nawet hipokryzją).

@Jerzy Kowalski pisze:

Łowiąc i wypuszczając ryby tez doprowadzamy do ich zwięszkonej śmiertelności, ale w mniejszym stopniu niż zabierając je z łowiska ... lekceważący zasady dobrego obchodzenia sie z rybami przyczyniają się do ich śmiertelności w większym stopniu niz ci, świadomie stosujący C&R, nawet nie zabijając ich (no kill) w wyniku respektowania wymogów uwalniania choćby ryb niewymiarowych ...

Jak rozumiem nie zabijanie ryb jest mniejszym złem, niż zabieranie ich z łowiska, a stosowanie zasad C&R jest jeszcze mniejszym złem (niż no kill), bowiem wypuszczamy je w lepszej kondycji. W pełni się z tym zgadzam, ale dlaczego zatrzymywać się w pół drogi. Tylko kwestią czasu jest, aby rozwinięty ekologicznie wędkarz doszedł do wniosku, iż jeszcze mniejszym złem jest rezygnacja z łowienia w ogóle. Dostrzega to @Baloo pisząc - „NIe wracajmy to tego że męczymy ryby, bo to do niczego nie prowadzi. Zawsze można zmienić hobby...” Sęk w tym, iż próby wdrażania zasad C& R są ścisłą konsekwencją zastanawiania się nad kondycją ryby. A szukanie rozwiązań, jak ich nie męczyć zawsze prowadzi do… rezygnacji z hobby. No chyba, że ktoś znajdzie racjonalne uzasadnienie, dlaczego można męczyć ją w taki sposób a w inny już nie.

Ponieważ nie rokuję nadziei na konstruktywne rozwiązanie tych dylematów przychyliłbym się do innego twierdzenia @Baloo w tym poście - Każdy ma swoje powody uprawiania wędkarstwa, więc też nie bardzo widzę sens budowania jednej teorii. - Zostawmy wędkarzom swobodę w sposobach uprawiania ich hobby, a jeżeli ktoś uważa, że zasady C&R powalają w pełni cieszyć się wędkarstwem, niech je stosuje mając na uwadze, iż jest to tylko jednen ze sposobów poszanowania przyrody i troski o zasoby naszych wód.

 

 

Dziękuję za zainteresowanie wspomnianym artykułem. Zapraszam również do lektury pozostałych, do których łącza są na końcu drugiej strony ... Mam nadzieję, że zawarte w nich treści będa pełniejszym wyłożeniem tych zagadnień nić ktrótkie z konieczności wypowiedzi w dyskusji ...

 

Dziekuję też za tych kilka wątpliwości, które Pan wyraził, a do których chciałbym się odnieść ...

 

Przede wszystkim człowiek wymyslił wedkarstwo, ogólnie mówiąc, żeby było trudniej ... Są o wiele łatwiejsze sposoby pozyskiwania ryb z wody ... Dodatkowo, kształtując kulturowo to hobby, wprowadza coraz to nowe utrudnienia, w miare tego jak staje się coraz bardziej swiadomym uzytkownikiem zasobów i w miarę ich kurczenia się ... W ten sposób wielu uważa, że wzbogaca się wartośc tego hobby, podnosi się jego poziom, i zwiększa satysfakcja z jego uprawiania, a nie odwrotnie.

 

Żadne z przedsięwzięc gospodarczych nie podważa sensu uprawiania wędkarskiego hobby, a zdecydowanie zwiększa uzasadnienie dla jego uprawiania. W miarę jak wędkarze przestają być bezmyslnymi eksploatorami stają się najlepiej zorientowanymi wsród ludzi w wodnej biologii, która dla większości ludzi stanowi czarną magię ... Granica między środowiskiem lądowym (napowietrznym), a srodowiskiem wodnym dla wielu ludzi wydaje się nie do przekroczenia i mało kto wie co dzieje się pod powierzchnia tej cieczy, jak wspaniały, równoległy świat tam funkcjonuje, ze wszystkimi zawiłościami ... Dla tak wielu ludzi woda kojarzy się tylko z jej technicznym wykorzystaniem, a nie z żywym środowiskiem....

 

Chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie inny niż Pan zaprezentował, sposób podejścia do zagadnień C&R. Zdaję sobie sprawę z bardzo rozpowszechnionego traktowania tych zagadnień jako należacych do katalogu filozoficznych i etycznych z punktu widzenia zła i dobra w odniesieniu do ryby. Takie podejście uważam za błedne i prowadzące na manowce nieporozumień, choc niekórzy zdają się do takiej ideologicznej argumentacji odwoływać.

 

Zagadnienia dotyczące C&R mają znaczenie czysto gospodarcze i pragmatyczne. Służą zagospodarowaniu łowisk, a łowiska służą z kolei do łowienia. Nie można rozparywac kwestii dotyczacych C&R z punktu widzenia zła i dobra czy współodczuwania z rybami, ale w kategoriach korzystnego i niekorzystnego efektu dla ludzi korzystających z łowiska. Mniejsza śmiertelnośc ryb oznacza korzystny efekt dla łowiska i dla łowienia ryb. Złowienie ryby kilka razy zamist raz oznacza korzystny efekt dla ludzi korzystających z łowiska, dla których celem ich postepowania jest złowienie ryby... Jeśli jednocześńie tego rodzaju korzystne działanie przekłada się na zachowanie samoodnawiających się populacji to jest to równoleghle korzystne przyrodniczo, z punktu widzenia zachowania biróżnorodności w środowsku życia ludzi ... Na tej zasadzie sa to dobre działania, a tym lepsze im mniejsze szkody wywołują.

 

Jeśli wędkarz ma wypuścić rybę niewymiarową, a może to zrobić lepiej lub gorzej, to właściwym jest, żeby robił to lepiej, stosując zasady C&R, a nie tylko wyrzucił rybę do wody nmie zabijając jej i nie zjadając ... I tak z niej nie skorzystam a waznym jest, żeby jej nie zmarnował ... To tyle filozofii jest w tym całym C&R ... Chodzi o to, zeby na serio i rozsądnie korzystać z zasobów i nie marnowac ich, bo nas jest coraz więcej, coraz skuteczniej się do nich dobieramy, a zasobów nie przybywa ,a wręcz zmiejszają się ...

 

W tej dysproporcji istotna jest wiedza, jak postępowac zzasobami, żeby ich nie marnować .... temu słuzy cała nauka wokół C&R, badania wpływu róznych sposobów postępowania na przezycie ryb po złowieniu ...

 

W żadnym razie nie zmierza to do jakiejkolwiek rezygnacji z hobby, jakim jest wedkarstwo, ale podnoszeniu go na wyższy poziom i czerpaniu większej satysfakcji ze świadomego uprawiania go ...

 

Taka jest współczesna wiedza o wędkarstwie, kierunki jego rozwoju, dla których alternatywą, rozpowszechnioną zresztą, jest funkcjonowanie łowisk P&T, które nie sa zalezne od funkcjonowania samoodtwarzających się populacji ryb w możliwie naturalnych warunkach, ale odtwarzanie stada ryb do łowienia z zasobów hodowlanych wielokrotnie wpuszczanych i uzupełnianych w ciągu sezonu, umozliwiające wchłoniecie bardzo dużej presji wędkarskiej przez stosunkowo małe łowiska .... Czesto jest to nieuchronna alternatywa, bo zasobów naturalnie odtwarzających się jest zbyt mało ... dlatego warto je chronić i korzystac z nich rozważnie ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przyznam, że bardzo satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź. Choć nie rozwiązuje ona sporu między nami, bardzo trafnie ujmuje jego źródło. Pan konsekwentnie postrzega problem z perspektywy racjonalnej gospodarki zasobami wód, ja natomiast upieram się, że gospodarcze zasady dbałości o pogłowie ryb i techniczne uwarunkowania „ekologicznego” ich połowu nie powinny stać w sprzeczności z satysfakcją jaką daje ich łowienie.

Ograniczając dyskusję do reguł gospodarowania wodami i jej zasobami, trudno mi jest kwestionować zasadność ustaleń badaczy i podnoszonych przez Pana argumentów(co podkreślałem wcześniej). Można byłoby zapewne polemizować czy wędkarstwo można postrzegać tylko przez pryzmat racjonalnej gospodarki rybackiej i czy kwestie np. etyki nie są integralnie wkomponowane w strategie rozwoju gospodarczego. W końcu (co sam Pan zauważył i co przyjmuję, jako wyraz zrozumienia mojego stanowiska) wędkujemy przede wszystkim dla przyjemności a nie dla pozyskiwania ryb. Oczywiście, aby czerpać przyjemność z połowu ryb, powinny one pływać w wodzie. Ale czy jest to warunek wystarczający? Czy koncentracja tylko na warunkach wzrostu pogłowia przedstawicieli ichtiofauny, nawet jeżeli kierowana najbardziej szlachetnymi pobudkami, nie wiąże się z postrzeganiem ryby jako zasobu gospodarczego? Czyż nie takie właśnie nastawienia zwalczamy, piętnując tzw. „mięsiarza”, który w rybie dostrzega tylko żywność, bądź towar wymieniany na flaszkę trunku?

Niestety dyskusja na te niewątpliwie ważkie tematy na pewno wykraczałaby poza ramy wątku. Jeżeli jednak apologeci zasad C&R mają ambicje przekonania do nich szerszej grupy wędkarzy, będą musieli zmierzyć się także z tą materią. I nie sądzę, aby to stanowiło największą barierę w propagowaniu tej szlachetnej idei. O wiele trudniej będzie zmienić mentalność ludzi, dla których ryba ma tylko wartość materialną. Ale to także zagadnienie wykraczające poza ramy tematyczne wątku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panie @artmaniacu - przyzna Pan, że gdybyśmy dysponowali łowiskami na tyle bogatymi lub zasobnymi, że bez uszczerbku znosiłyby presję wędkarską lub rybacką, wówczas nie byłoby sensu prowadzić całej tej dyskusji?!?

Oczywiście to co piszę jest mocnym skrótem myślowym, ale wierzę że będzie zrozumiałe.

Takim miejscem do lat 90 była Szwecja. Przez setki lat na swoich wodach Szwedzi mogli uprawiać wędkarstwo, później monarchia zezwoliła ludowi bez dodatkowych podatków i opłat stawiać siatki. Każdy łowił tyle ile miał ochoty i robił z rybami co chciał i co serce podpowiadało.

Później Europa się zmotoryzowała, skomunikowała i rozkwitła era turystyki wędkarskiej. Po kilku latach lokalna społeczność zdała sobie sprawę, że ta cienka granica samowystarczalnych ekosystemów została złamana. Pojawiło się pojęcie C&R.

Podobne zjawiska obserwujemy na całym świecie. Co więcej, literatura coraz częściej wspomina o potrzebie C&R na łowiskach morskich. Co jeszcze kilkanaście lat temu zdawało się nieprawdopodobne.

 

Wszystko o czym tu piszemy, posiada u podstaw obecną sytuację rodzimych łowisk, która jest fatalna. W ślad za tym, padają argumenty, które bez porzucania hobby, starają się oszczędzić to co pozostało.

Kolega @pitt w innym wątku podawał rozwiązanie bodaj belgijskie. Znacznie bardziej radykalne. Skoro łowiska sięgnęły dna, zamknięto je na kilka lat, aby się mniej lub bardziej naturalnie odbudowały. Można i tak, ale jak w takim przypadku postrzegałby Pan wędkarstwo?

Zgodzę się,że C&R to wybór mniejszego zła, ale póki co nikt nie znalazł do tej pory lepszego kompromisu. Więc może zamiast mówić mniejsze zło, powiedzmy większe dobro? Tym bardziej, że sumaryczny koszt własny jest minimalny. Chęci, odrobina wiedzy i zdrowy rozsądek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No właśnie Kamilu, ale jak długo by Cię to dziwiło? Tydzień, miesiąc, rok, dwa, sześc? Kiedy poczułbyś znudzenie? Kiedyś na pewno. Tak samo jak nie specjalnie mnie rajcują 30cm szczupaki.

 

Póki raj wiąże się nierozłącznie z urlopem na północy, póty żyjemy w utopii - jak było by pięknie...

 

Może Tobie by się to podobało... Możliwe.

 

Mnie chyba nie...

 

Uwielbiam szukać, znajdywać;)

Lubisz się zadziwiać...więc postaram się to zrobić....Sądzę, że takie łowienie nie znudziłoby mi się nigdy :D TAKIE RYBY w TAKICH ILOŚCIACH?? To się nie może znudzić...Każde branie jest inne. Każdy hol. Cętki, czy paski na ciele ryby też...Każda jest inna :D I to jest fantastyczne...i zadziwiające.. :D Kocham to co robię całym sobą, a miłość raczej nie jest uczuciem, które tak po prostu się nudzi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przyznam, że bardzo satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź. Choć nie rozwiązuje ona sporu między nami, bardzo trafnie ujmuje jego źródło. Pan konsekwentnie postrzega problem z perspektywy racjonalnej gospodarki zasobami wód, ja natomiast upieram się, że gospodarcze zasady dbałości o pogłowie ryb i techniczne uwarunkowania „ekologicznego” ich połowu nie powinny stać w sprzeczności z satysfakcją jaką daje ich łowienie.

Ograniczając dyskusję do reguł gospodarowania wodami i jej zasobami, trudno mi jest kwestionować zasadność ustaleń badaczy i podnoszonych przez Pana argumentów(co podkreślałem wcześniej). Można byłoby zapewne polemizować czy wędkarstwo można postrzegać tylko przez pryzmat racjonalnej gospodarki rybackiej i czy kwestie np. etyki nie są integralnie wkomponowane w strategie rozwoju gospodarczego. W końcu (co sam Pan zauważył i co przyjmuję, jako wyraz zrozumienia mojego stanowiska) wędkujemy przede wszystkim dla przyjemności a nie dla pozyskiwania ryb. Oczywiście, aby czerpać przyjemność z połowu ryb, powinny one pływać w wodzie. Ale czy jest to warunek wystarczający? Czy koncentracja tylko na warunkach wzrostu pogłowia przedstawicieli ichtiofauny, nawet jeżeli kierowana najbardziej szlachetnymi pobudkami, nie wiąże się z postrzeganiem ryby jako zasobu gospodarczego? Czyż nie takie właśnie nastawienia zwalczamy, piętnując tzw. „mięsiarza”, który w rybie dostrzega tylko żywność, bądź towar wymieniany na flaszkę trunku?

Niestety dyskusja na te niewątpliwie ważkie tematy na pewno wykraczałaby poza ramy wątku. Jeżeli jednak apologeci zasad C&R mają ambicje przekonania do nich szerszej grupy wędkarzy, będą musieli zmierzyć się także z tą materią. I nie sądzę, aby to stanowiło największą barierę w propagowaniu tej szlachetnej idei. O wiele trudniej będzie zmienić mentalność ludzi, dla których ryba ma tylko wartość materialną. Ale to także zagadnienie wykraczające poza ramy tematyczne wątku.

 

 

Cieszę się z Pańskiego przyjecia moich objaśnień sytuacji. Prawdę mówiąc nie dostrzegam żadnego sporu, czy raczej istotnej propozycji uzasadnionych, alternatywnych rozwiązań. Rozumiem natomiast opór przed zmianą, który jest zupełnie naturalnym zjawiskiem. Jest caa dziedzina zarzadzania, która zajmuje się zarzadząniem zmianą, czyli oswajaniem z odmienna sytuacją, która budzi niepewnośc i sprzeciw. Najwazniejsze w tym jest zrozumienie konieczności, zasad koncepcji i podjęcie uczestnictwa w przeprowadzaniu zmiany.

 

Udział w dbaniu o stan łowiska nie stoi w żadnej sprzeczności z satysfakcją z łowienia ryb, a wręcz wzmaga tę satysfakcję, sprawiając, że łowienie staje sie bardziej świadomym zajęciem.

 

Wędkarstwo, jak każde korzystanie z zasobów, trzeba postrzegać przez pryzmat gospodarowania zasobami, bo korzysta się z nich. Odwołując się do skrajnej ilustracji - dbanie o siedzenia w pociągu czy autobusie, którym czesto jeździ się do pracy, unikanie niszczenia ich, niestawianie na nich na przykkad ostrych, cięzkich czy brudnych przedmiotów, nawet jesli tak byłoby wygodniej, jest jak najbardziej przywoitym i etycznym zachowaniem. Chyba dziwnym byłoby oczekiwanie, że korzystający z publicznego transportu nie powonien być ograniczany takimi wymaganiami przywoitego zachowania i poszanowania zasobów, z których wszyscy korzystają ... Wracając do wedkarstwa - kwestie etyki są integralnie wpisane w jego uprawianie. Etyki, czyli poszanowania innych, z którymi korzysta się z tych samych zasobów, poszanowanie ich praw, podobnie jak poszanowanie prawa naszych nastepcw do korzystania z tych zasobów, z których my możemy korzystać. W ten sposób przyzwoite postępowanie z rybami jest etyczne, bo szanuje prawa innych. Jest też humanitarnym traktowaniem środowiska, z którego pożytków się korzysta.

 

Wędkujemy dla przyjemności, a już dawno ludzi jest w większosci miejsc o wiele za duzo, żeby z natury pozuskiwać pozywienie ... Większość pozywienia pochodzi z hodowli,a w przypadku ryb - z akwakultury.

 

Nie rozmawiamy tu, jak rozumiem, na poziomie pozyskiwania ryb w celach komercyjnych czy z nastawieniem na osiaganie materialnych korzyści, tylko o uprawianiu hobby, jakim jest wedkarstwo, czyli o aktywnościach niezarobkowych ...

 

Ryby są zasobem gospodarczym, pożytkami z wody. Dbanie o te zasoby jest elementem hobby wedkarskiego. Bardzo wielu wędkarzy zajmuje się poprawianiem stanu środowiska, kształtowaniem miejsc do życia, do tarła dla ryb, poprawianiem zasobów pokarmowych, pod wpływem wędkarzy i z ich udziałem dokonują sie prace renaturyzacyjne w wielu regionach na swiecie, poprawia się rozumienie i upowszechnianie wiedzy o środowisku wodnym.

 

O konieczności stosowania C&R przekonano się już dawno, wprowazając wymiary i okresy ochronne dla ryb, limity połoww itp. Dawniej nie zdawano sobie sprawy z tego jak nalezy obchodzić się z rybami, dziś wiadomo więcej i dlatego oczekiwania wobec postepowania wedkarzy z rybami są coraz większe ... Musimy za tym nadążać, żeby nie pozostac na poziomie barbarzyństwa ... C&R nie jest sztlachetną ideą, tylko wymogiem czasów, w jakich zyjemy ... Właśnie dlatego, że ryby maja względnie coraz większą wartość, zwłaszcza ryby dziko zyjące, bo jest ich coraz mniej, coraz mniej jest miejsc, w ktrych moga swobodnie żyć, a chętnych do ich łowienia i to coraz bardziej skutecznych, mobilnych, jest coraz więcej ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zauważam , że w euforii ścierania poglądowych niuansów , moi znamienici interlokutorzy próbują znokoutować i zminimalizowac postawę no kill przypisywaną jej z bezgraniczna dezynwoltura niższością wobec c&r .

A róznica jest mniej więcej taka , jak między wyrachowanym , kalkulującym kupcem , a człowiekiem zwyczajnie dobrym :D :D

Dobranoc :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zauważam , że w euforii ścierania poglądowych niuansów , moi znamienici interlokutorzy próbują znokoutować i zminimalizowac postawę no kill przypisywaną jej z bezgraniczna dezynwoltura niższością wobec c&r .

A róznica jest mniej więcej taka , jak między wyrachowanym , kalkulującym kupcem , a człowiekiem zwyczajnie dobrym :D :D

Dobranoc :lol:

Czyli ten zwyczajnie dobry po prostu nie daje w łeb i wypuszcza, zaś wyrachowany dba o to by wypuszczany przeżył, czy też jest na odwrót, bo już się pogubiłem po Twojej wypowiedzi :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam nadzieję, że późna pora usprawiedliwi lakoniczność wypowiedzi.

@ Baloo – W największym skrócie: zgadam się z Pańską diagnozą, ale mam wątpliwości, co do proponowanego remedium. W głębi duszy mam jednak silne przekonanie, że w praktyce moje postępowanie ze złowioną rybą, nie różni się zasadniczo od postępowania gorących orędowników C&R.

@Jerzy Kowalski

pisze Pan: „Cieszę się z Pańskiego przyjecia moich objaśnień sytuacji. Prawdę mówiąc nie dostrzegam żadnego sporu, czy raczej istotnej propozycji uzasadnionych, alternatywnych rozwiązań.” – A ja dostrzegam spór o sensowność zasad C&R zgodnie z tematem wątku. Propozycji alternatywnych nie formułowałem, bo nie mam takich ambicji ani pomysłu.

…i dalej: „Rozumiem natomiast opór przed zmianą, który jest zupełnie naturalnym zjawiskiem.” - Nie mam oporu przed sensowną zmianą. W tym wypadku zastanawiam się jedynie nad sensem zmiany.

…następnie: „Jest caa dziedzina zarzadzania, która zajmuje się zarzadząniem zmianą, czyli oswajaniem z odmienna sytuacją, która budzi niepewnośc i sprzeciw. Najwazniejsze w tym jest zrozumienie konieczności, zasad koncepcji i podjęcie uczestnictwa w przeprowadzaniu zmiany.” – Jest cała dziedzina prakseologii, która zajmuje się problematyką optymalności działania. Jedną z najważniejszych na tym polu kwestii jest zrozumienie różnic między efektywnością, korzyścią i użytecznością (Przystępnie o tym pisze Kotarbiński w „Traktacie o dobrej robocie”).

W kolejnych akapitach nie doszukałem się niczego, czego wcześniej Pan nie poruszał. Niestety ze swojej strony nie mam także nic konstruktywnego do dodania. Moje stanowisko nie uległo zmianie i trawestując jednego z klasyków myśli społecznej mogę je zawrzeć w maksymie: Formułowanie zbyt wielu życiowych zasad prowadzi często to tworzenia zbyt wielu nieżyciowych norm. W tej sytuacji uważam temat za wyczerpany a ewentualny protokół rozbieżności można napisać przy kolejnej okazji.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

trzeba chyba odpowiedzieć na drugie pytanie po co łowić ?,czy ktoś z Was chciałby zjeść schaboszczaka z kotwicą w środku ?.Co z tego że ją sobie wyjmiemy dziób zostanie i tak pocięty.Ryba jak nie czuje bólu to i tak raczej nie rozumie że zaraz wróci do wody,a jakiś stres chyba odczuwa .Wiec PO CO ?

 

Odpowiedź masz w artykule, tak bardziej z początku. Nie będę Cię torturował odsyłaniem do tekstu. Odpowiem, skoro pytasz.

 

Łowimy, bo tak nas ukształtowała natura. Lubimy to. Jak domowe, wypasione koty. Syte, ale zawsze gotowe zapolować na mysz czy szpaka. Niczym się od nich nie różnimy.

 

Nie potrzebujemy tego mięsa. Jesteśmy syci. A jak nie jesteśmy? To mamy znacznie ekonomiczniejsze sposoby na pozyskania żarełka. Mięso własnoręcznie złowionej ryby jest najdroższym znanym mi mięsem (policz swoje wydatki, dolicz czas poświęcony na łowienie; oblicz zł/kg).

 

Kot skasuje każdą mysz, która mu się nawinie -głodny czy syty. Jak wpuścisz łasice do kurnika, to ona wymorduje wszystkie kury. Jak wpuścisz Polaka do Irlandii, to on wyczesze wodę do dna.

 

Łowimy bo jesteśmy drapieżnikami. Od zwierząt różnimy się tym (przynajmniej niektórzy z nas), że potrafimy powstrzymać się od zabijania ofiar. Żadne tam cuda, wianki, przyroda, środowisko. Chłodna kalkulacja: ryba w wodzie to owocne łowy; brak ryby w wodzie to kolejne, kolejne i jeszcze jedno zejście o kiju.

 

Na nasze, polskie realia nie ma tu półśrodków (częściowe C&R itp.) Tak się bowiem nieszczęśliwie składa, że stan polskich wód jest taki sam jak mentalność polskiego wędkarza -są żałosne.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

trzeba chyba odpowiedzieć na drugie pytanie po co łowić ?,czy ktoś z Was chciałby zjeść schaboszczaka z kotwicą w środku ?.Co z tego że ją sobie wyjmiemy dziób zostanie i tak pocięty.Ryba jak nie czuje bólu to i tak raczej nie rozumie że zaraz wróci do wody,a jakiś stres chyba odczuwa .Wiec PO CO ?

 

Odpowiedź masz w artykule, tak bardziej z początku. Nie będę Cię torturował odsyłaniem do tekstu. Odpowiem, skoro pytasz.

 

Łowimy, bo tak nas ukształtowała natura. Lubimy to. Jak domowe, wypasione koty. Syte, ale zawsze gotowe zapolować na mysz czy szpaka. Niczym się od nich nie różnimy.

 

Nie potrzebujemy tego mięsa. Jesteśmy syci. A jak nie jesteśmy? To mamy znacznie ekonomiczniejsze sposoby na pozyskania żarełka. Mięso własnoręcznie złowionej ryby jest najdroższym znanym mi mięsem (policz swoje wydatki, dolicz czas poświęcony na łowienie; oblicz zł/kg).

 

Kot skasuje każdą mysz, która mu się nawinie -głodny czy syty. Jak wpuścisz łasice do kurnika, to ona wymorduje wszystkie kury. Jak wpuścisz Polaka do Irlandii, to on wyczesze wodę do dna.

 

Łowimy bo jesteśmy drapieżnikami. Od zwierząt różnimy się tym (przynajmniej niektórzy z nas), że potrafimy powstrzymać się od zabijania ofiar. Żadne tam cuda, wianki, przyroda, środowisko. Chłodna kalkulacja: ryba w wodzie to owocne łowy; brak ryby w wodzie to kolejne, kolejne i jeszcze jedno zejście o kiju.

 

Na nasze, polskie realia nie ma tu półśrodków (częściowe C&R itp.) Tak się bowiem nieszczęśliwie składa, że stan polskich wód jest taki sam jak mentalność polskiego wędkarza -są żałosne.

 

 

 

porównanie raczej jak kulą w płot,drapieżnik jak jest najedzony to raczej nie poluje tylko leży i odpoczywa,chyba że coś mu w tym przeszkodzi dopiero kiedy robi się znów głodny rusza na polowanie.OD zwierząt różnimy się tym,że bez żadnych zahamowań potrafimy wybić całe stadożeby tylko zapchać lodówe,zwierze tego nie potrafi i tu całkowicie się zgadzam,że ryby powinno się wypuszczać.Co do Irlandii to nie byłem i nie mam wyrzutów sumienia(wpuść tam Niemca to zobaczysz że jednak tacy dokładni to nie jesteśmy oni są bardziej drobiazgowi)

Co do obliczeń zł/kg złowionej ryby to nigdy tego nie przeliczałem nawet mi to do głowy nie przyszło w przeciwieństwie do Ciebie skoro mi to sugerujesz :huh:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Odnoszę wrażenie, że aspekt moralny dyskutowanego zagadnienie jest spychany bo nikt tak na prawdę nie odpowiedział na pytanie zadane na wstępie wątku. Dla mnie akurat jest to ważne bo nie unikam zadawania sobie trudnych pytań. Myślę, że łowię ryby z kilku powodów. Jest tu mocny atawizm ale jest też chęć poznania zwyczajów ryb i funkcjonowania ekosystemu. Jest niezaprzeczalnym, że przy okazji męczę ryby, chociaż daleki jestem od używania określenia sadyzm chociażby dlatego, że cierpnie ryb nie sprawia mi przyjemności. Ale nawet jeśli się ktoś tępo upiera przy tym określeniu to nie może odmawiać mi prawa to bycia lepszym. Nikt nie jest doskonały a pozytywnym zmianom należy się tylko wsparcie. Rezygnacja z zabijania ryb jest bardzo dużym krokiem na tej drodze. Po nim przyszły kolejne i zapewne to nie koniec ewolucji bo mam zamiar jeszcze pożyć.

Niestety nie wierzę w to, że kiedyś się upowszechni świadome wędkarstwo. Chciałbym wiedzieć jak dużo zawdzięczają holenderskie ryby przepisom i surowej egzekucji a jak wiele samoświadomości. Rządzący naszym krajem też chyba nie wierzą w samoświadomość i samodyscyplinę bo mamy już 7 tajnych agencji do kontrolowania obywateli. W wędkarstwie trend jest dokładnie odwrotny, totalne bezhołowie. Na tym tle wezwania do rozsądnego korzystania z zasobów jest śmieszne. Przypomina mi to trochę sytuację we Francji gdzie przybysze palą samochody a ich właściciele w „odwecie” organizują marsze przeciw przemocy. Prawda jest taka, że te wybuchy są tłumione gumowymi palkami a marsze wywołują u przybyszu bóle brzucha od śmiechu. Może się to wielu nie podobać ale tak to wygląda niestety. Bawi mnie też dyskutowanie nad tym ile to jest rozsądna ilość zabieranych ryb. W naszych realiach jest to dokładnie zero. Takie dyskusje to mogą sobie prowadzić Holendrzy jak dojadą do wniosku, że się im jakiś gatunek nadmiernie rozplenił i będą chcieli go zredukować. Ciekawi mnie na jakiej podstawie wędkarz ma ustalać ta rozsądną ilość? To ma ustalać gospodarz wody a nie wędkarz. Wiem doskonale, że na wodach w których łowię wybija się wszystko co się złowi więc nawet jeden mały okoń będzie przykładaniem ręki do zapaści. Bawi mnie tłumaczenie, że lubię. Jak lubisz naprawdę to kupuje regularnie w sklepie i jedz. Jestem zwolennikiem No Kill dlatego, że nie dopuszczam do sytuacji aby mnie ktoś zobaczył z martwą rybą. Już sobie wyobrażam te komentarze. Tą jedną rybą zepsułbym wszystko co pozytywnego zrobiłem dla ochrony ryb. Ci co mnie zobaczą nie koniecznie musza wiedzieć która to z kolei ryba. Utwierdzę za to wielu, że ryby się łowi aby je zabierać. Niestety nie rozumie tej oczywistej prawdy wielu propagatorów C&R dających regularnie tak zwanej d…

Nie chcę zajmować córce komputera więc nie będę powtarzał jak widzę uzdrowienie sytuacji. Pisałem to wiele razy. Socjalizm w ubranku PZW i każdym innym zawsze kończy się pustymi półkami, nie licząc octu i pustymi wodami nie licząc cierników.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...