Skocz do zawartości
  • 0

Bezsens czy wędkarski obowiązek – C&R - nowy artykuł na jerkbait.pl


admin

Pytanie

Cześć,

Złapać i wypuścić? To po co w ogóle łapać? Początki wędkarstwa znajdują się w epoce kamienia łupanego i wiążą się nieodzownie z pożywieniem. Człowiek rozwijał się przez tysiące lat i jest dzisiaj tym, czym dzisiaj jest. Najinteligentniejszym drapieżnikiem planety. Wraz z człowiekiem rozwijała się technika połowu ryb. W dzisiejszych czasach już prawie nikt nie poluje na ryby z oszczepem, łukiem czy też kamieniem. Sprzęt marki High-Tech stał się powszedni i wszechobecny. Ale dlaczego wędkarstwo jest nadal tak popularne i lubiane? Przecież teraz nie chodzi tylko zdobywanie pożywienia, łatwiej niż w supermarkecie nie zdobędziemy dziś ryby nigdzie.

 

Zapraszamy do kolejnego artykułu na jerkbait.pl. Tym razem zapraszam do dyskusji o Catch and Release :D

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 258
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Cześć.

...w czasach obfitości ryb mogło być inaczej...

Hola hola... Ja tu czegoś nie rozumiem. Mówimy z jednej strony o etyce i moralności, o cierpieniu ryby a z drugiej mamy zacytowane stwierdzenie. Czy mamy rozumieć ze jak są ryby to ich zabijanie jest moralne i etyczne a przestaje być jak ich nie ma?

 

Co do młodych wędkarzy i obfitości. Stary nie jestem bo z rocznika 80-ego. Pamiętam rzekę Liwiec z mojego dzieciństwa. Srebrna obrotówka w czerwone paski i chwostem na kotwicy dawała okonia w granicach 30 cm. prawie za każdym rzutem. Szczupaki można było z burty między zwalonymi drzewami oglądać. Gdybym się nie bał to bym je rękami wybierał. a rzeczka miała głębokość średnio około metra.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kiedyś... miałem na myśli dawniejsze czasy, lata, 40- te, 50- te, 60- te. Wtedy nikt nie myślał o etyce. Czasy nie były łatwe, złowiona ryba była jakimś poratowaniem domowej kuchni, mrożonego dorsza w sklepie nie było. Rybę trzeba było złowić samemu. Ryb było w bród, nikt nie myślał o C&R.

Poza tym, kiedyś... byliśmy młodzi, byliśmy dziećmi i wszystko co robiliśmy było .... niewinne :D Rybka złowiona prze 6 letniego berbecia jest żywym, srebrnym skarbem, jakimś cudem wydobytym nagle z innego, tajemniczego świata. Teraz mam 40 lat i wiem, że moje obecne wędkarstwo nie jest niewinne :D Całe to C&R wynika w jakimś stopniu z poczucia, że to co robimy nie jest do końca w porządku. Jest jakimś rodzajem zadośćuczynienia za to co robimy :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dla mnie troche to wychodzi tak ze placze sie nad wylanym mlekiem za epoka lodowcowa ktora nie wroci .Albo wroci ale nie wiadomo kiedy .Gdzie wtedy bylo C&R .Sami sobie nawarzylismy piwka bo nikt nie myslal wtedy co bedzie za lat kilkadziesiat .

Wina wiec calkowicie lezy po naszyj ,niewinno -naiwnej stronie

 

Wychodzi tez na to ze gdybysmy dzis mieli takie wody jak 30 lat temu to i tak by nic nie pomoglo .Po kilku latach znowu -pustynia .

Garstka zwolennikow C&R ,przeciw masie tych ktorzy wezma mniej lub wiecej.Zadna woda nie wytrzyma takiego cisnienia .

Pozostaje liczyc na cod i opamientanie sil wyzszych .

Bo kto dzis zgodzi sie na przecietnej krajowej wodzie na calkowity zakaz lub totalne ograniczenie polowu.

Karpiarze i muszkaze umieja sie jakos zorganizowac na swoim podwurku .I w tych kregach lepiej funkcjonuje pojecie no kill czy C&R .Tak Mi sie wydaje.

 

pozdrawiam

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

...

Ktoś wcześniej porównywał do łowiectwa. Ja mam takie porównanie- to jakbym do sarny strzelił z kuszy, gdzie strzała jest na lince. Potem sarnę holował. I na końcu okazał łaskę i wypuścił. Na pewno by mi była wdzięczna że ją tak łaskawie potraktowałem. Skatowałem, ale nie zabiłem.

...

 

Myśliwi (nie kłusole) mają ściśle określone limity i NAKAZ zabicia takiej a nie innej ilości zwierzyny w danym sezonie. To jest lasom i ludziom potrzebne. Gdyby tak nie było i gdybyś mógł wejść do lasu z flintą i strzelać do wszystkiego co się rusza, to...

 

...to bym jednak wolał tą kuszę i ranienie, ale nie zabijanie sarenek. O ile kusza by dawała minimum 99% szanse na przeżycie. Tyle ryb przeżywa moim zdaniem.

 

Bo gdyby można było walić do zwierza codziennie, to byśmy sarenki na obrazkach oglądali.

 

Po to jest ciągłe przypominanie o C&R.

WYPUSZCZAĆ! Kaleczyć, stresować, ale wypuszczać. Albo nie łowić. Proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Co zatem można zrobić?

Bardzo dobry pomysł padł w tej dyskusji, może jeden jedyny konstruktywny post tych rozważań- o wprowadzeniu napisów propagujących C&R na opakowaniach przynęt wędkarskich. Świetny pomysł, moim zdaniem. Np. Slider 12S firmy Salmo z dużym napisem- NO KILL! Złów i wypuść żeby móc łowić w przyszłości!- to taka wizja :D Ja bym takiego Slidera kupił i zastosował :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No Czezie się zawiłem rzeczywiście dość enigmatycznie :lol:

Panowie dajcie spokój z tym nieustannym mamlaniem i ględzeniem o sadyźmie i okrucieństwie tego hobby . Czy psa smycz nie dusi , a ostroga konia nie bodzie ?? Czy pelargonii nożyczki zbytnio nie ranią ??

Elmo , poszukiwaczu złotego srodka , co niektórzy zaawansowani duchowo ludzie od dawna łowią bez haków , tylko na pomysłowe i mniej inwazyjne oczko , oraz na bezbolesny , bezkrwawy plus - minus . Czyżby Was po..bało modnym pseudohumanitaryzmem :D :D??

 

Ale tak przy okazji tej kolejnej , pewnie nieostatniej , światopogladowej młocki o tak znaczące i ważkie środowiskowe imponderabilia , można zauważyć coraz bardziej tężejący i jednolity trend modernizacyjny . Może takie dyskusje , nie tylko na j.pl , pozwolą uformować się nowym grupom przywódczym i nowym elitom , które będą w stanie odmienić na rozumniejszy model nasze wędkarstwo . Prawdopodobnie c&r jest logo tej przemiany .

Czyli co zwykłemu Kowalskiemu , dać może inny Kowalski ..

 

Oczywiście dlatego musimy obrócić ten skrót i jego zawartość na nice i tysiąc innych sposobów , w tym też wersję kaczyryliz , żeby każdy sie jakoś w tym odnalazł :D Choć temat jest nieraz przefilozofowany , przegadany i enigmatyczny niczym akt założycielski UE .

Ale póki co bedę się separował do ostentacyjnego i bezkompromisowego no kill , szczątkowo tolerując odmieńców , bo to najprostsza , najefektywniejsza i bezsprzecznie najuczciwsza w naszych realiach możliwość .

Bo taki no kill ma niewątpliwy sznyt . Ma czytelny dla każdego bezprofitowego uzytkownika wody , sens :D :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

.....

Myśliwi (nie kłusole) mają ściśle określone limity i NAKAZ zabicia takiej a nie innej ilości zwierzyny w danym sezonie. To jest lasom i ludziom potrzebne. Gdyby tak nie było i gdybyś mógł wejść do lasu z flintą i strzelać do wszystkiego co się rusza, to...................

...................coraz bardziej wędkarz-selekcjoner :huh: jako alibi mi pasuje ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wszystko w tym watku chyba juz bylo. A im bardziej watek zaawansowany tym wiecej pomyslow i coraz bardziej to rozbiezne i pozbawione wnioskow, ktore powinny sie pojawiac ku koncowi.

 

Musi byc jakas tego przyczyna, wiec wstawiam material do przemyslen, czy czasem nie widac u kogos analogii (siebie nie wylaczam) <_<

 

http://www.youtube.com/watch?v=v0-fiovcYNw&feature=relat ed

 

Gumo

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Marcel... Może nie do końca jak zawsze. Ja coś z tego wyniosłem dla siebie.

 

Problem tkwi w tym co dziś pokazało trzech panów przemawiających na pewnym pogrzebie. Nawet w doniosłej chwili nie potrafimy chcieć się zjednoczyć. Wolimy obwiniać wszystkich i wszystko dookoła niż zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Niby wszyscy rozumieją że trzeba coś robić ale nadal w większości wypadków to weźmy się i zróbcie. Przez kilkadziesiąt lat socjalizmu przyzwyczailiśmy się że ktoś decyduje za nas jednocześnie dając nam okazję do ugrania na tej decyzji czegoś dla siebie. Świetnym przykładem jest tutaj Drwęca będąca od 1961 roku objęta całkowitym zakazem połowu troci i łososia a do tej pory toczą się dyskusje o tym że obowiązuje tam zwyczajnie RAPR. Ba, nawet urząd państwowy jakim jest RZGW w Gdańsku w swoich oświadczeniach bredzi coś o ustawie z 2004 roku i planach ochrony jednocześnie nadal sprzedając pozwolenia bo ma z tego kasę. Dobrze że są tam chociaż wyznaczone strefy ochronne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wszystko w tym watku chyba juz bylo. A im bardziej watek zaawansowany tym wiecej pomyslow i coraz bardziej to rozbiezne i pozbawione wnioskow, ktore powinny sie pojawiac ku koncowi.

 

Musi byc jakas tego przyczyna, wiec wstawiam material do przemyslen, czy czasem nie widac u kogos analogii (siebie nie wylaczam) <_<

 

http://www.youtube.com/watch?v=v0-fiovcYNw&feature=relat ed

 

Gumo

 

 

 

 

 

 

Uzupełnię materiał w ramach wniosków ( bardziej klasyczny repertuar)

http://www.youtube.com/watch?v=0MS98IfJ2gc&feature=relat ed

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Obawiam się, że dyskusja spełza na zwyczajowe tory ...

 

Spróbuję się odnieść do kilku istotnych elementów, skierowanych do mnie, lub pojawiajacych się w trakcie ...

 

Mam nadzieję, że późna pora usprawiedliwi lakoniczność wypowiedzi.

@ Baloo – W największym skrócie: zgadam się z Pańską diagnozą, ale mam wątpliwości, co do proponowanego remedium. W głębi duszy mam jednak silne przekonanie, że w praktyce moje postępowanie ze złowioną rybą, nie różni się zasadniczo od postępowania gorących orędowników C&R.

@Jerzy Kowalski

pisze Pan: „Cieszę się z Pańskiego przyjecia moich objaśnień sytuacji. Prawdę mówiąc nie dostrzegam żadnego sporu, czy raczej istotnej propozycji uzasadnionych, alternatywnych rozwiązań.” – A ja dostrzegam spór o sensowność zasad C&R zgodnie z tematem wątku. Propozycji alternatywnych nie formułowałem, bo nie mam takich ambicji ani pomysłu.

…i dalej: „Rozumiem natomiast opór przed zmianą, który jest zupełnie naturalnym zjawiskiem.” - Nie mam oporu przed sensowną zmianą. W tym wypadku zastanawiam się jedynie nad sensem zmiany.

…następnie: „Jest caa dziedzina zarzadzania, która zajmuje się zarzadząniem zmianą, czyli oswajaniem z odmienna sytuacją, która budzi niepewnośc i sprzeciw. Najwazniejsze w tym jest zrozumienie konieczności, zasad koncepcji i podjęcie uczestnictwa w przeprowadzaniu zmiany.” – Jest cała dziedzina prakseologii, która zajmuje się problematyką optymalności działania. Jedną z najważniejszych na tym polu kwestii jest zrozumienie różnic między efektywnością, korzyścią i użytecznością (Przystępnie o tym pisze Kotarbiński w „Traktacie o dobrej robocie”).

W kolejnych akapitach nie doszukałem się niczego, czego wcześniej Pan nie poruszał. Niestety ze swojej strony nie mam także nic konstruktywnego do dodania. Moje stanowisko nie uległo zmianie i trawestując jednego z klasyków myśli społecznej mogę je zawrzeć w maksymie: Formułowanie zbyt wielu życiowych zasad prowadzi często to tworzenia zbyt wielu nieżyciowych norm. W tej sytuacji uważam temat za wyczerpany a ewentualny protokół rozbieżności można napisać przy kolejnej okazji.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia

 

 

Za życzenia powodzenia dziękuję. Liczę też, nie ukrywam, na wsparcie w jego osiąganiu. :D

 

Nadal nie dostrzegam sporu, zwłaszcza wobec braku alternatywnej propozycji, podobnie jak z teog samego powodu nie dostzegam okoliczności skłaniających do spisania jakiegoś protokołu rozbieżności... Wciąż natomiast dostrzegam niepokój przed zmianami, które mogą prowadzić do subiektywnie odczuwanego ograniczenia wobody uprawiania hobby ... nawet obmyślanie zagrażających regulacji, o których nikt nie wspomina (vide: przykład z akcją wędzisk używanych do łowienia) .... Niestety, każde hobby uprawiane w oparciu o ograniczone zasoby wymaga ograniczania swobody i dostosowywania sposobu jego uprawiania do istniejących możliwości ... z tym wiąże się potrzeba zrozumienia tych konieczności i wymagań, wynikajacych z rozwoju wiedzy ... Niczego innego na ten temat nie ma potrzeby pisać, stąd trudno oczekiwać, ze w każdej wypowiedzi będzie coś innego niż kolejne ujęcie tych samych zagadnień w celu lepszego ich wyjaśnienia i ułatwienia zrozumienia ich sensu ...

 

Skonfrontowanie wasnego postępowania z możliwie aktualnym stanem wiedzy. Przykładem takiego materiału, na podstawie ktrego można tę konfrontację przeprowadzić jest obszerna analiza literatury i zalecenia wydane przez Ministerstwo Zasobów Naturalnych Prowincji Ontario, dostepny również w wersji polskiej pod poniższymi łaczami:

 

http://www.wcwi.pl/index.php?option=com_content&task=vie w&id=2513

 

http://www.wcwi.pl/index.php?option=com_content&task=vie w&id=2514

 

Oraz podsumowanie oparte też na innych źródłach:

 

http://www.wcwi.pl/index.php?option=com_content&task=vie w&id=2525&Itemid=220

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Odnoszę wrażenie, że aspekt moralny dyskutowanego zagadnienie jest spychany bo nikt tak na prawdę nie odpowiedział na pytanie zadane na wstępie wątku. Dla mnie akurat jest to ważne bo nie unikam zadawania sobie trudnych pytań. Myślę, że łowię ryby z kilku powodów. Jest tu mocny atawizm ale jest też chęć poznania zwyczajów ryb i funkcjonowania ekosystemu. Jest niezaprzeczalnym, że przy okazji męczę ryby, chociaż daleki jestem od używania określenia sadyzm chociażby dlatego, że cierpnie ryb nie sprawia mi przyjemności. Ale nawet jeśli się ktoś tępo upiera przy tym określeniu to nie może odmawiać mi prawa to bycia lepszym. Nikt nie jest doskonały a pozytywnym zmianom należy się tylko wsparcie. Rezygnacja z zabijania ryb jest bardzo dużym krokiem na tej drodze. Po nim przyszły kolejne i zapewne to nie koniec ewolucji bo mam zamiar jeszcze pożyć.

Niestety nie wierzę w to, że kiedyś się upowszechni świadome wędkarstwo. Chciałbym wiedzieć jak dużo zawdzięczają holenderskie ryby przepisom i surowej egzekucji a jak wiele samoświadomości. Rządzący naszym krajem też chyba nie wierzą w samoświadomość i samodyscyplinę bo mamy już 7 tajnych agencji do kontrolowania obywateli. W wędkarstwie trend jest dokładnie odwrotny, totalne bezhołowie. Na tym tle wezwania do rozsądnego korzystania z zasobów jest śmieszne. Przypomina mi to trochę sytuację we Francji gdzie przybysze palą samochody a ich właściciele w „odwecie” organizują marsze przeciw przemocy. Prawda jest taka, że te wybuchy są tłumione gumowymi palkami a marsze wywołują u przybyszu bóle brzucha od śmiechu. Może się to wielu nie podobać ale tak to wygląda niestety. Bawi mnie też dyskutowanie nad tym ile to jest rozsądna ilość zabieranych ryb. W naszych realiach jest to dokładnie zero. Takie dyskusje to mogą sobie prowadzić Holendrzy jak dojadą do wniosku, że się im jakiś gatunek nadmiernie rozplenił i będą chcieli go zredukować. Ciekawi mnie na jakiej podstawie wędkarz ma ustalać ta rozsądną ilość? To ma ustalać gospodarz wody a nie wędkarz. Wiem doskonale, że na wodach w których łowię wybija się wszystko co się złowi więc nawet jeden mały okoń będzie przykładaniem ręki do zapaści. Bawi mnie tłumaczenie, że lubię. Jak lubisz naprawdę to kupuje regularnie w sklepie i jedz. Jestem zwolennikiem No Kill dlatego, że nie dopuszczam do sytuacji aby mnie ktoś zobaczył z martwą rybą. Już sobie wyobrażam te komentarze. Tą jedną rybą zepsułbym wszystko co pozytywnego zrobiłem dla ochrony ryb. Ci co mnie zobaczą nie koniecznie musza wiedzieć która to z kolei ryba. Utwierdzę za to wielu, że ryby się łowi aby je zabierać. Niestety nie rozumie tej oczywistej prawdy wielu propagatorów C&R dających regularnie tak zwanej d…

Nie chcę zajmować córce komputera więc nie będę powtarzał jak widzę uzdrowienie sytuacji. Pisałem to wiele razy. Socjalizm w ubranku PZW i każdym innym zawsze kończy się pustymi półkami, nie licząc octu i pustymi wodami nie licząc cierników.

 

 

Panie Robercie,

 

Rozważania toczone tutaj mają aspekt moralny na pierwszym miejscu. Stosowanie C&R, zarówno w odniesieniu do jego wymaganego zakresu (regulacje C&R), jak i w odniesieniu do sposobu realizowania tych wymagań (zasady C&R) jest czynami moralnie słusznymi zarówno wobec:

a) innych użytkowników tych samych zasobów, w mniejszym stopniu uszczuplając ograniczone zasoby z których korzystają

B) władających zasobami, nie powodując nadmiernej, większej niż trzeba, dewastacji zasobów pozostających w ich władaniu

c) wymienionych w a) i B) jeśli są to tożsame grupy ludzi, w przypadku kiedy są zarwno korzystającymi jak i zarzadzającymi zasobami.

 

Stosowanie C&R jest moralnie słuszne zawsze, niezależnie od tego, czy dotyczy wszystkich ryb, czy tylko wybranych ich rozmiarów czy tez okresowej ochrony gatunkowej.

 

Dobrowolne powstrzymywanie się od zabierania ryb nie ma znaczenia moralnego ani nie może świadczyć czy służyć do wywyższania sie jednych wędkarzy nad innymi.

 

Humanitarnie można zarówno rybę zabić, jak i ją wypuścić. Podobnie jak można wypuścic rybę niehumanitarnie i zabić ją niehumanitarnie.

 

Nie jest oczywiście rzeczą indywidualnej oceny wędkarza jaka ilośc zabranych ryb jest rozsądna, chyba że wędkarz świadomie uczestniczy w zagospodarowaniu, należąc do grupy c) wyżej wspominaych. Do określenia wielkości eksploatacji potrzebne są informacje oraz możliwośc podejmowania decyzji dotyczących wprowadzania regulacji dotyczących eksploatacji zasobów (regulacji C&R oraz innego rodzaju regulacji).

 

Uważam, że przytoczył Pan ciekawy przykład tego eksperymentalnego zarybienia i odłowienia tych ryb przez kilku zapalonych łowców ... Szkoda tylko, że ten eksperyment nie prowadził do dalszego ciągu ... Taki szerszy eksperyment postaram się opisac...

 

Mamy rzekę San - znaną wśrd muszkarzy ... Tam zostało powołane łowisko C&R, ale nie w samym zakazie zabierania ryb rzecz ... To łowisko obfituje w ryby, bo z jednej strony został dodatkowo wprowadzony limit dziennych licncji oraz licencji rocznych, sprawiający, że na 6 kilometrach rzeki nie może być więcej niż 70 łowiących (co niezwykle rzadko się zdarza) ... Ponadto, łowisko jest dostępne po wniesieniu opłaty za licencję w wysokości 70 zł dziennie, albo 1400 zł rocznie ... To pozwala na zatrudnienie strażników i prowadzenie prac na łowisku ...

Pozostała część rzeki jest dostępna do powszechnego wędkowania ... Kilka lat temu, w ramach zarybień tej rzeki, wpuszczono w lutym 300 sztuk selektw pstrąga potokowego ... Monitorowanie rejestrw połowów przez starżników okręgu wykazało już w kwietniu, że do końca marca na przykład czterech zapalonych wędkarzy z okolicy złowiło po ponad 70 pstrągw na głowę, czyli we czterech przejęli całośc tego zarybienia wiosennego selektami ... To pokazuje skalę presji na łowiska ... ale to nie koniec ... Efektem tej obserwacji była analiza rejestró połowów, z której okazało się, że ponad 90% wędkarzy łowi mniej niż 30 dni w roku na wodach górskich okregu, a kilka % wędkarzy łowi ponad 30 dni w roku, niektórzy wyrabiają normę jak zaspokiłaby sporą rzeszę innych wedkujących ... W wyniku tych analiz zostały podjęte decyzje o wprowadzeniu limitu 40 dni łowienia na wodach górskich w ciągu roku w ramach składki, wprowadzony został limit miesięczny w wysokości 9 ryb, oraz regulacje dotyczace stosowania haczyków bezzadziorowych itp.itd. Te regulacje są monitorowane przez strażników, na podstawie rejestrów (utrata rejestru oznacza utratę uprawnień). Te regulacje są modyfikowane w miarę rozwoju wiedzy o sytuacji w łowiskach ... W tym roku powstała koncepcja wprowadzenia odcinka z obowiązkiem wypuszczania wszystkich ryb na kolejnej czesci Sanu - czeka na decyzję ... Nie musze dodawać, że sytuacja na Sanie znacznie się poprawiła w stosunku do okresu przed wprowadzeniem tych regulacji, a ich wprowadzenie byo możliwe i spotkało się ze zrozumieniem wędkarzy, którzy wybierają tych podejmujących decyzje na kolejne kadencje w zarządzie ... tacy socjalistyczni wędkarze ...

 

Podsumowując kwestie wykraczające poza same zagadnienia C&R - zarówno regulacje jak i zasady C&R nie są ządnym panaceum ... Zarzadzanie łowiskami wymaga regulowania zarówno dostępu do eksploatacji zasobów, jak wpływania na sam stan zasobów, oraz monitorowanie sytuacji - rejestrowanie wielkości eksploatacji oraz przetrzegania regulacji ...

 

Można prowadzić zagospodarowanie w celu kontrolowanego zabierania ryb, można też ryb nie zabierać - wszystko da się zrobic, byle rozsądnie podchodzić do tych zagadnień mając wpływ na podejmowanie decyzji w sprawach zagospodarowania ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Spiederlingu - kol. Baloo niczego nie sugeruje i nie bardzo ma już siłę to tłumaczyć...

 

Jeśli dożyjemy powszechnego C&R i zdecydowanie niższych limitów, a sytuacja nadal się nie poprawi (oczywiście jeśli nie bedzie innych negatywnych czynników - zanieczyszczenia, kłusownictwo, rybacy, itp), to może trzeba będzie podejmować dalsze kroki i wypracować kolejny kompromis... ale to w chwili obecnej gdybanie... Jeśli ktoś czytając tę dyskusję nie bedzie wiedział o co chodzi, to znaczy, że bardzo nie chce zrozumieć...

 

jak dla mnie dość! Pozdrawiam

 

Panie Mateuszu,

 

Proszę nie ustawać w tłumaczeniu i wyjaśnianiu ... Tyle jeszcze przed nami ... ale jeśli nie my, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? :D

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panie Jerzy, nie chciałbym się powtarzać bo dyskutowaliśmy nie raz na ten temat. Nadal twierdzę, że działa Pan w specyficznym środowisku i ten eksperyment nigdy nie wyjdzie po za to środowisko. Ja też działałem w specyficznym środowisku inaczej, typowym dla większości kraju. Ani wszelkie tłumaczenie i wszelkie korzyści jakich doświadczyli wędkarze nikogo nie przekonały i nie spotkały się ze zrozumieniem łowiących jak i zarządzających w ZO. Mieli jezioro pełne ryb a teraz ponownie mają trupa. Myśli Pan, że mają jakieś refleksje po tym doświadczeniu? Niestety nasze drogi się rozchodzą w momencie sposobów dochodzenia do poprawy sytuacji. Jak Pan zapewne wie w socjalizmie były brygady pracy socjalistycznej które wyrabiały 400% normy. I co z tego jak ludzie nadal żyli w nędzy bo gospodarka ogólnie była niewydolna, fatalnie zarządzana, rozkradana przez wszystkich. Tak więc pozostaniemy przy swoich zdaniach. Pan będzie nadal uważa, że należy reformować przez uświadamianie i organizowanie etc, a ja, że całkowicie zmieć zasady i postawić wędkarstwo z głowy na nogi. Składki nazwać opłatami za łowienie i kasować w zależności od tego jak wędkarz chce dużo korzystać z wód. Reszta się sama pięknie wyprostuje jak w sklepie. Będzie towar, pilnowanie i kasa na rozwój. Amen :D

Pozdrawiam

RH

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Drogi Robercie. Składki PZW są w istocie składkami tylko z nazwy. Według ustawy o Rybactwie śródlądowym są opłatami za pozwolenie na amatorski połów ryb. Był czas że wydawały mi się, jak zresztą większości wędkarzy wydają się nadal, bardzo drogie. Obecnie uważam że są żenująco niskie.

 

Uważam też że jesteś też w błędzie że organizowanie się nic nie daje. Organizowanie się w grupy mające konkretny cel są w moim mniemaniu podstawą sprawnego działania. Pojedyncze osoby nie mają siły przebicia a molochy takie jak PZW powodują rozmycie się celów i dróg do nich. Warunkiem jest jednak to żeby dana grupa chciała się ze sobą dogadać co jak widać nawet w tym wątku nie jest takie łatwe. Ja widzisz mógłbym się zgodzić na całkowite no kill jeśli ktoś by mi zaproponował współpracę w wspólnym celu. Jest to dla mnie do zaakceptowania, uważam że w niektórych przypadkach jest to nawet konieczne. Z drugiej strony - wśród radykalnych no killowców - nie ma gotowości do ustąpienia nawet o krok. Podejście wszystko albo nic zazwyczaj w efekcie daje nic.

 

Żeby coś robić trzeba się interesować, szukać informacji i umieć je wykorzystać tam gdzie nadarza się okazja. Taka okazją mogą być na przykład chronione formy przyrody. Rzeki czy jeziora będące rezerwatami mają coś takiego jak plan ochrony. Plan taki obowiązuje przez 20 lat i podczas jego przygotowywania jest konsultowany ze społeczeństwem. Takie plany przygotowują Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska. Na etapie konsultacji społecznych można do tych planów zgłaszać poprawki i każdy obywatel może zgłosić swoje propozycje poprawek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niestety Logan to co tu napisałeś jest czystą utopią nigdy przez nikogo nie zrealizowaną. Sukces w mikro skali tego nie zmieni. Na poparcie moich twierdzeń jest ta przytaczana wielokrotnie Holandia. Całkowity zakaz zabijania ryb nałożony przez właściciela i działa tyle lat. Reszta krajów w których zastosowana jakieś śmieszne półśrodki się tylko ślinią na widok holenderskich łowisk. Niestety te lata komuny która teraz powraca pełną gębą, zrobił ruinę w głowach ludzi. Te propozycje to nada modyfikacja socjalizmu. Każdy sposób dobry byle by nie prosto i logicznie i w oparciu o sprawdzone wzorce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...