russian80 Opublikowano 10 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Kwietnia 2018 Chodzi mi o to, ze od czasu do czasu w nurcie sie zakreci. Normalnie powinna sie kolebac,zamiatac czasem przeskoczyc prawo lewo.. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 22 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Kwietnia 2018 (edytowane) W czasach gdy kiełkowała moja fascynacja spinningiem wahadłówki były dla wielu podstawą wyposażenia. Za dobre obrotówki trzeba było zapłacić w obcej walucie a woblery oglądało się tylko na obrazkach. Kiedy już mogłem sięgnąć po spinning to obrotówki podbiły moje serce, wahadłówki kurzyły się lub w karnej kompanii szły na linię frontu pełną zaczepów. Potem powoli przyszedł czas gum oraz coraz dostępniejszych woblerów. Przełom dla mnie nastąpił, gdy podjąłem pierwsze próby z jerkowaniem a z braku przynęt właściwych w tany poszły właśnie wahadłówki, duże, z cienkiej blachy i prawie nie wykrępowane. Później coraz częściej wahadłówka gościła na moich zestawach. Ogromne zalety wahadłówek to przede wszystkim ich trwałość wynikająca z prostoty konstrukcji, zasięg rzutów, możliwość prowadzenia na wiele sposobów i wynikająca z tego łowność. Ceny "blach" też rzadko powalają na kolana więc nie drenują kieszeni jak choćby woblery. Jedyną wadą było dla mnie to, że wahadłówki trzeba się na swój sposòb nauczyć, nadać jej w wodzie życie lub... pozwolić jej żyć. Każda wahadłówka jest inne, wymaga innego prowadzenia. Pewnie, że w okresie dobrego żerowania drapieżników złowimy ryby na przynętę prowadzoną jednostajnie z niemal dowolną prędkością, jednak takie sytuacje są rzadkością. Osobiście dzielę mój wahadłowy arsenał na kilka kategorii. Bardziej przy tym skupiam się na grubości blachy i sposobie pracy przynęty aniżeli gatunkowi na jaki jest przeznaczona. Ot taka Alga 2 z naszego Polspingu. Niby klasyczna przynęta szczupakowa,sprawdzona i łowna, ale świetnie można na nią połowić okoni, tych przez duże "O" a także fajnie sprawdzała mi się na trociach. Przy czym Okonie łowiłem na stoku podwodnej górki i atakowały przynętę gdy opadała błyskając boczkami a trocie jak to trocie, w klasycznym dryfie bez kręcenia korbą,gdy sama myszkowała w rzecznej rynnie. Typowe obracające się trociówki potrafią być przynętą niezastąpioną podczas łowienia szczupaków w średniej wielkości rzekach o szybkim nurcie i mało przejrzystej wodzie. Idealnym przykładem jest środkowy Bug, gdzie tego typu wahadłówki mają na koncie wiele "ukraińskich" szczupaków. Ich duża masa pozwala na celne podanie pod przeciwległy brzeg między zaczepami a intensywna praca zachęca drapieżnika do ataku nawet jeśli ten wabika jeszcze nie widzi.Mała, srebrzysta wahadłówka w rozmiarze "Gnoma" 0 o masie 6-8 g. to mój killer na letnie i wczesnojesienne szczupaki, które żerują na kilkucentymetrowym narybku. Pewnie, że lepiej udaje taki pokarm mały ripperek, ale mam wrażenie że gumkę trzeba szczupakowi pod sam nos podesłać a blaszkę zaatakuje z większego dystansu (intensywniejsza fala hydroakustyczna?) a poza tym kotwiczka nawet małej wahadłówki zniesie więcej niż hak małego jiga. W tym charakterze najlepiej sprawdzały mi się Lil Atomy ABU z lat 70tych. Niestety to już historia. Mini karlinki to moje ulubione przynęty na pstrągi w marcu i kwietniu (wcześniej nie chodzę na kropki, uważam że styczeń i luty powinny móc odpocząć po tarle i odbudować siły w spokoju), prowadzę je zazwyczaj po trociowemu, w dryfie, na dużych rzekach a na małych ciurkach ściągam z prądem nieco tylko szybciej niż prędkość nurtu, ot tak, żeby było czuć że pracuje - wcale nie musi się wówczas obracać. Te same przynęty bywają istną rewelacją na okonie i to tak w rzekach jak i kanałach i jeziorach, choć w każdym z tych środowisk prowadzenie będzie inne a w przypadku okoni dopasowane jeszcze do ich aktualnego widzi mi się. Wahadłówka w moim ekwipunku jest zawsze, bez wzglądu na gatunek drapieżnika na jaki się nastawiam. Nigdy nie jest przynętą jedyną, często jest przynętą jedynie awaryjną, swoistą ostatnią deską ratunku, bardzo rzadko jest też przynętą podstawową, ale dobra blacha poprowadzona z głową potrafi otworzyć "martwą" wodę i pokazać innym wabikom, że stare nie znaczy gorsze Edytowane 22 Kwietnia 2018 przez MZieli10 33 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigbite Opublikowano 23 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Kwietnia 2018 Pięknie napisane ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vako Opublikowano 24 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Kwietnia 2018 Nie tylko pięknie napisane ale też widać że kolega zna się na rzeczy. Mam podobne doświadczenia. U mnie to często przynęta ostatniej szansy(ratunkowa) na bezrybiu podczas zawodów. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 25 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Kwietnia 2018 Dziękuję. A skoro przy zawodach jesteśmy... Swego czasu rokrocznie jeździliśmy z kolegami w pewne urocze rejony. Naście już lat temu miejscowemu zawodnikowi, starszemu już wówczas ale bardzo miłemu pokazałem w teorii i praktyce jak łowić klenie na spinning, a że lubię jak mogę radość sprawić na odchodnym podarowałem mu też kilka woblerków, których wówczas jeszcze miałem sporo. Pan prezentu przyjąć nie chciał, ale po wyjaśnieniu, że są produkcji kolegi i nic mnie nie kosztowały kleniowe wabie schował a zza pazuchy wyjął wahadłówkę... wielkości i pokroju Algi 2 , ale z cienkiej, mosiężnej blachy i inaczej wykrępowaną. Wyjaśnił, że to jego robota, pod miejscowe jeziora. Pokazał jak "nosek" podginać w razie potrzeby i dodał coś jeszcze, bardzo dla mnie dziwnego, by na nowym łowisku lekko blaszkę przetrzeć usuwając patynę a po kilku(nastu?) rzutach blacha nabierze koloru danej wody i pełną skuteczność. W duchu się śmiałem z zabobonów starego wędkarza. Wymianę przynęt widziało kilku kolegów też z tamtych okolic i niemal natychmiast zaproponowali odkupienie wahadełka. Na przynęty pazerny nigdy nie byłem a i oferowane za niepozorną blaszkę 3 Rapale dały do myślenia więc zostawiłem sobie pamiątkę po sympatycznym spotkaniu.Jakieś 3 lata temu jesienią łaziłem za szczupakiem po wiślanych starorzeczach w rodzinnych stronach. Ludzi jak na procesji, najlepsze gumy nie pomagały. Zero, dno, kaplica ... nikt nic. Wyłowione i już. Kombinowałem z kolorami, opadem (o ile można nazwać łowieniem w opadzie na metrowej wodzie), dobre 3 godziny machania i nic... Wówczas wygrzebałem z pudełka starą wahadłówkę. Wróciły wspomnienia. Założyłem na agrafkę przyponu i machnąłem w zasięg wzroku. Dobrałem prędkość zwijania do optymalnej pracy i wykonałem rzut właściwy. Teraz powinno być, że w miejscu obłowiobym wszystkim innym na magiczną blaszkę w pierwszym rzucie wzięła metrówka... no cóż, metrówki nie było, ale nieco ponad półmetrówka. I w kolejnym i w następnym... Trzy rzuty - trzy ryby. Po krótkiej przerwie dwie kolejne. Żadne okazy bo 52-61cm, ale na "moich" wodach już jedna taka ryba na dzień to co najmniej przyzwoity wynik. Niestety kolejny rzut przyniósł zaczep. Chcąc odzyskać przynętę odciąłem plecionkę i zamaskowałem ją a dwa dni później wróciłem tam uzbrojony już w odczepiacz. Blaszkę udało się odzyskać. Tego dnia okazało się, że gustują w niej też okonie a kilka dni póżniej pojechała na skopiowanie. Teraz mam kilka sztuk. Kopie są skuteczne choć jaśniejsze. Oryginał jeździ ze mną na płytkie łowiska i czeka w gotowości, gdy wszystko inne zawiedzie. 19 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kasperek Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Ze mnie wędkarz jak z koziej dupy trąbka, ale coś tam łowię... Najwięcej sukcesów zawdzięczam właśnie wahadłówkom. Przy czym zaznaczam, że niekoniecznie tym, które mieniły się blaskiem nabijanych wzorków... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kadet Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Zgoda. Te wzorki to tylko ku uciesze wędkarza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigbite Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2018 MZieli10 pieknie sie czyta te twoje posty ???? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Dziękuję Bigbite, lubię pisać, szkoda że muszę się męczyć na telefonie bo komp padł. Dziś wizyta w wędkarskim przed sezonem była, wahadłówek nie kupowałem, za dużo już mam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
russian80 Opublikowano 26 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Kwietnia 2018 To wstaw fotke tej blaszki,az jestem ciekaw 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigbite Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zobaczymy jak krępowane jest to maleństwo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Krępowana jest dość ... subtelnie. Idealna na płytkie wody. Moim zdaniem imituje wzdręgę, jak pytałem jednego szczupaka przed wypuszczeniem co w niej widział to nabrał wody w usta... W moich wahadełkach na stojące wody praktycznie zawsze daję przy kotwiczce czerwoną płetewkę z plastiku lub maznę blaszce kuperek czerwoną farbą. W przeciwieństwie do obrotówek, które na bogato ozdabiam chwostami z wiskozy lub "marabuta", wahadłówkom zostawiam gołą kotwiczkę, chwost się nie sprawdza, gasi jej pracę i utrudnia granie szczupakowego bluesa Wahadłówki na inne gatunki to już inna para woderów. Jak mogę wstawić zdjęcia? Opcji nie widzę, hostów nie lubię a poza tym komórka tylko. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
russian80 Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Ja wpisujesz post w dolnym prawym rogu masz"więcej opcji" klikasz i jest opisane,dodaj zalacznik itd,czasem trzeba zdjecie przyciąć,bo ma za duzy rozmiar. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kasperek Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 wahadłówkom zostawiam gołą kotwiczkę, chwost się nie sprawdza, gasi jej pracę i utrudnia granie szczupakowego bluesa Chwosty mają też tendencję do wchłaniania wody. Na korozję nie czaka się długo. U mnie lepiej niż chwost sprawdza się czerwona rurka termokurczliwa nakładana na trzonek kotwiczki. Drobna uwaga... nie podgrzewam jej. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
guma Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zdjęcia wahadłówki Michała @Mzieli10 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacek.hetflaisz Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Krępowana jest dość ... subtelnie. Idealna na płytkie wody. Moim zdaniem imituje wzdręgę, jak pytałem jednego szczupaka przed wypuszczeniem co w niej widział to nabrał wody w usta... W moich wahadełkach na stojące wody praktycznie zawsze daję przy kotwiczce czerwoną płetewkę z plastiku lub maznę blaszce kuperek czerwoną farbą. W przeciwieństwie do obrotówek, które na bogato ozdabiam chwostami z wiskozy lub "marabuta", wahadłówkom zostawiam gołą kotwiczkę, chwost się nie sprawdza, gasi jej pracę i utrudnia granie szczupakowego bluesa Wahadłówki na inne gatunki to już inna para woderów. Na płytką wodę niekoniecznie wahadlowka musi być subtelnie wykrępowana ???? moje są mocno nie subtelnie wykrępowane ???? a czerwony celownik jak najbardziej wskazany????. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kostom63 Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Cześć, no cóż , reklama dźwignią handlu. Natomiast wahadło Michała mocno niepozorne , też pewnie długo bym ją nosił zanim doczekałaby się debiutu, mimo ,że wahadła lubięTomek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacek.hetflaisz Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Cześć, no cóż , reklama dźwignią handlu. Natomiast wahadło Michała mocno niepozorne , też pewnie długo bym ją nosił zanim doczekałaby się debiutu, mimo ,że wahadła lubięTomekNo cóż, na reklamie mi nie zależy a tym bardziej na chandlu. Tym wpisem chciałem pokazać coś innego widoczne mi nie wyszło. Pozdrawiam Jacek 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2018 Fajne blaszki Jacku, pochwały godna dbałość o szczegóły. Wyglądają przecudnie, mi by się nie chciało raczej tak dłubać. Dzięki za wyręczenie Karolu. Kasperek, rurek mam sporo, ale mam wrażenie że czasem też gaszą nieco pracę blaszki, nie tak jak chwost oczywiście, i stąd mój sentyment do tradycyjnych płetewek. Blacha na płytką wodę bo cienka i lekka, bardziej tak powinienem napisać. Moim skromnym zdaniem błystki wahadłowe o bardzo mocnym krępowaniu i przez to intensywnej pracy, acz nie chodzi mi o obracające się karlinki itp. wabie, czyli na przykład większość Alg i ich kopii czy gnomopodobne Masty lub Cobry (mam/miałem takich trochę sprzed kilkunastu lat) są świetnymi przynętami, szczególnie na początek przygody z wahadełkami. Ich praca jest dość dobrze wyczuwalna i łatwa do wyczucia. Zachowują się w wodzie dość... stabilnie. No i są przy tym łowne. Wahadłówki słabo wykrępowane, jak widoczna wyżej, są bardziej nieprzewidywalne, dla uatrakcyjnienia powiem że są na swój sposób "dzikie". Szkopół w tym, że takie dzikie wahadło wielu spróbuje "naprawić" pogłębiając krępowanie. Mogą uzyskać stabilniejszą, mocniejszą pracę albo mało łowny "helikopter". Druga droga, trudniejsza ale w perspektywie dużo bardziej satysfakcjonująca, to spróbować tą dzikość oswoić, nauczyć się przynęty i dopasować tempo i sposób ściągania do jej charakteru. A jak już ją oswoimy- choć może to ona nas bardziej oswoi hehe - możemy zacząć tresurę i nadawać jej pracy takie cechy, jakie chcemy. Dla mnie te najważniejsze, to zachowanie przy podszarpywaniu. Jeśli blaszka wyskoczy do przodu mocno pracując to okej, jeśli wyskoczy do powierzchni to troszkę lepiej, zwłaszcza w temacie płytkich łowisk, jeśli natomiast zgrabnie i w jakby naturalny sposób, płynnym ruchem odjedzie w bok niczym półrasowy glider, to jesteśmy w domu, takie zaburzenie typowej pracy co kilka metrów plus co kawałek chwilka na kontrolowany opad to recepta na cętkowany sukces. Pamiętam piękny okres na pewnej grupce starorzeczy, gdzie szczupaki, no dobra szczupaczki, do 60cm żerowały bardzo widowiskowo i intensywnie, warunkiem było sięgnięcie do nich przynętą a potem poprowadzenie jej w metrowej wodzie, gdzie dno porastało takie zielone nitkowate coś. Obrotówki miały za mały zasięg, poza tym to zielone paskudztwo zaraz wkręcało się w strzemiączko i co rzut trzeba było je skubać. Gumy by doleciały w rejon gdzie woda się "gotowała" potrzebowały główek z 10-12 gramów co w sumie dawało nie przynętę a pług do orania mułu (i tego zielonego paskudztwa) - sezon czy dwa później znalazłem na to rozwiązanie ale to wątek o wahadłówce a nie gumach. Strzałem w dziesiątkę okazała się wahadłówka właśnie. Najskuteczniejsze były dalekosiężne ABU Toby 12 czy 16g. Rzucało się ile fabryka dała, zamykało kabłąk tuż przed wpadnięciem blachy do wody i ściągało szybkim tempem z kijem uniesionym do góry. Celem były szczupaki a nie bolenie, więc tempo było szybkie ale nie ekspresowe, więc to paskudztwo w postaci zielonych nitek co i rusz kotwiczek się czepiało, ale łatwo było się go pozbyć a i też nie gasiło bardzo pracy wahadła więc szczupaCZki czepiały się również. Pamiętam jak by to było wczoraj, jak pewnej soboty przyjechaliśmy tam właśnie z kuzynem a nasze ulubione miejsce było już zajęte. Z musu zajęliśmy inne, dużo mniej wygodne. Po zanęceniu z myślą o białej rybie na spławik postanowiłem porzucać troszkę spinem. Gdy wędkarze z "naszego" miejsca zobaczyli, że rzucam wahadłówką, nabijali się ze staroświeckiej przynęty. Po kilku rzutach miny im nieco zrzedły, gdy wylądowałem całkiem sympatycznego lina (tak lina, już tak mam że więcej linów złowiłem na spinning niźli na przynęty naturalne) a potem zapiąłem takiego szczupaka że ... eeech. Nie będę zanudzał szczegółami dramatycznego holu, napiszę tylko, że po serii błędów połączonych z plecionką i chęcią szybkiego lądowania taaaakiej ryby, pod samymi niemal nogami straciłem metrówkę. Panowie natychmiast zaczęli też spinningować,"zapomnieli" nawet zwinąć zarzucone gruntówki. Niestety, a raczej na szczęście, drapieżniki omijały ich nowoczesne gumy (zapewne podbijane filcem). Następnego dnia "nasza" miejscówka była zajęta już przed świtem. Największy wyśmiewca staroświeckich przynęt siedział tam do wieczora i młucił wodę czymś srebrzystym. Nie widziałem by coś złowił ale zostawił po sobie w trawie kilka kartoników po Spinnexach... 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
guma Opublikowano 28 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2018 Michał, właśnie takie wpisy jaki przedstawiłeś czyli jak powinna pracować wahadłówka "...jeśli natomiast zgrabnie, w jakby naturalny sposób, płynnym ruchem odejdzie w bok niczym półrasowy glider, to jesteśmy w domu, takie zaburzenie typowej pracy co kilka metrów plus co kawałek chwilka na kontrolowany opad to recepta na centkowany sukces.... " Wnoszą bardzo dużo w dyskusje, oby więcej takich trafnych spostrzeżeń wziętych z własnych doświadczeń 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 28 Kwietnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2018 O Boże,napisałem "cętkowany" przez "en" ale wstyd. Tak to jest jak się pisze z półotwartymi oczami zamiast spać 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zack Opublikowano 1 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Maja 2018 Witam,orientuje się ktoś gdzie można zakupić,plastikowe chwosty do wahadłówek? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
100icki Opublikowano 1 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Maja 2018 Witam,orientuje się ktoś gdzie można zakupić,plastikowe chwosty do wahadłówek?tu widziałem https://pl.aliexpress.com/item/10pcs-2-Size-Float-Rest-Fishing-Gear-Drift-Seat-Lure-Fish-Cheap-Durable-Accessories-For-All/32806466444.html?spm=a2g17.search0103.3.218.2e0556cdnwRudW&ws_ab_test=searchweb0_0,searchweb201602_5_10152_10709_10151_10065_10344_10068_10342_10343_10340_10341_10696_10084_10083_10618_10304_10710_10307_10301_10059_308_100031_10103_10624_10623_10622_10621_10620,searchweb201603_6,ppcSwitch_5&algo_expid=a446f039-7665-49fc-9308-281ef4c9be59-30&algo_pvid=a446f039-7665-49fc-9308-281ef4c9be59&transAbTest=ae803_2&priceBeautifyAB=0 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 2 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Maja 2018 Osobiście wolę wykonać samemu. Dowolna wielkość, kształt i kolor. No i nic trudnego. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zack Opublikowano 2 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Maja 2018 Polipropylenowy dekielek od wiaderka,załatwił temat,dzięki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.