Skocz do zawartości

Czy łowienie niewymiarowych ryb w wędkarstwie muchowym to sport?


apioo

Rekomendowane odpowiedzi

Rafale Thymallusie. Postaram się odpowiedzieć na Twoje wątpliwości tylko tak bez jakichś ataków. Na początek ryby małe, średnie, duże lub bardzo duże. Wszystkie łowione na zawodach czy poza nimi zasługują na to by dobrze się z nimi obchodzić. Na zawodach przepisy zabraniają łowiącemu dotykać rybę.Zatem zagarniętą podbierakiem należy natychmiast oddać sędziemu do mierzenia i błyskawicznego wypuszczenia. To dotyczy ryb wszystkich rozmiarów a sędzia ma obowiązek zapisywać tylko te wymiarowe.Warto podbierak traktować jak narzędzie równie ważne przy łowieniu ryb jak dobra wędka. Dla mnie podbierak jest obowiązkowy a bardziej przydaje się przy rybach dużych lub ogromnych tak by je móc szybciej zagarnąć i nie zajechane do granic życia wypuścić . Możemy się prześcigać w porównaniach z sesjami fotograficznymi i czasem do wypuszczenia ryby. Bez trudu znajdziesz filmy z wypuszczania ryby trupa, która kładzie się na dnie i nie ma siły odpłynąć. Wypuszczana ryba powinna odpływać tak e3e2e5c26f3c9441med.jpg W takim podsumowaniu to czy podczas zawodów czy łowienia tak normalnie czas od złowienia do wypuszczenia jest ważny i powinien być jak najkrótszy.

Wracając do ilości zawodów to kompletnie nie znam się na zawodach spławikowych, podlodowych czy spiningowych. Faktycznie trochę tego jest ale nie śmiem oceniać czy za dużo czy za mało. Natomiast jeśli chodzi o zawody muchowe to w okręgu lubelskim w ramach nie zadeptywania wody cały cykl GP okręgu składa się z czterech kameralnych zawodów. Jedne z nich to memoriał. Dopuszczona jest możliwość rozgrywania równolegle mistrzostw kół tak by nie pompować niepotrzebnie liczby startów. Koszty tych zawodów pokrywamy sami i daję słowo, że nie ma żadnych delegacji. Nie wiem czy wystarczająco objaśniłem realia zawodów ale tak to wygląda, przynajmniej z mojej perspektywy.Jeśli chodzi o rywalizację wędkarską to ta jest u wędkarzy częsta i taka raczej neutralna czy przyjacielska. Przykładowo lubię łowić jazie i robię to przez mojego przyjaciela Skalkę. On łowi spiningiem a ja muszką. Mamy taką zdrową radosną rywalizację i potrafimy sobie szczerze gratulować złowionych ryb. Podobnie jest na zawodach. Często jest to pretekst by pojechać na drugi koniec Polski i poznać ciekawych ludzi ogarniętych wspólną pasją - muszkarstwem. Tu już zaczynam się zwierzać więc może o tym przy innej okazji.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kacprze "pełny szacun" czy jak ktoś woli chapeau bas. Za to,że podejmujesz temat i nie boisz się przedstawić nawet niezbyt korzystnych faktów. Ale co ważne faktów prawdziwych. Widzę, że dostrzegasz fajną stronę zawodów ale też widzisz ich minusy. Zawody Made in Poland to z jednej strony kapitalna atmosfera, klimat, możliwość poznania nowości sprzętowych. nowych metod ludzi i rzek. To o ile ktoś umie to zrobić doskonała promocja wędkarstwa, mało tego to od jakiegoś czasu,... Niech będzie napiszę to, to promocja C&R. Bo dla mnie często z CR nie ma to wiele wspólnego ale mam świadomość, że dla postronnych liczy się sam moment puszczenia ryby. Jak wygląda organizacja i kulisy zawodów nikt mnie nie musi uświadamiać. Byłem członkiem kapitanatu sportowego okręgu mazowieckiego, organizowałem zawody jako kapitan sportowy i prezes takiego dość znanego  jakiś czas temu Klubu AKW Bzdykfus. Z jednej strony to właśnie pozytywna otoczka zawodów, z drugiej to okazja do wydawania ogromnej związkowej kasy.

Swego czasy pamiętam, że pojawił się pomysł rozdziału sportu od rekreacji w ramach niezależnych struktur działających w ramach jednego związku. Larum podnieśli... zawodnicy. Bo to równało się odcięciem od związkowej kasy i łowisk utrzymywanych przez wszystkich. Panowie, możecie sięgnąć do archiwów ale aby potwierdzić czy mówię prawdę. Osobiście taszczyłem skrzynie z kilogramowymi tęczakami na Muchowe Mistrzostwa Polski na Gwdzie. Kilka lat później, na kolejne taszczyłem skrzynie z selektami potokowców takimi 50 plus. Czy wam się wydaje, że te ryby przyjechały za darmo?  Że te tony ryb pokryło startowe? I po co? Po to żeby paru panów przez 9 godzin w ciągu dwóch dni miało rozrywkę. To normalne przynajmniej dla mnie nie jest. Do tego dochodzi jeszcze jedna drobna kwestia. Niech zawodnicy resztę szanują. Bo nie jest tak, że są zawodnicy i reszta wędkarskiego pospólstwa. Jest ogół wędkarzy w takim samym stopniu utrzymującym wody, płacący (mniej lub więcej) na sport. I skoro od przeciętnego kowalskiego z wędką wymaga się aby małą rybkę puścił niezwłocznie do wody  to tego samego, a nawet dwa razy więcej należy wymagać od zawodnika. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prośba do kolegów biorących udział w tej czy innych "dyskusjach".

 

PROSZĘ PO UŻYCIU CYTATU WCISNĄĆ DWA RAZY PRZYCISK "ENTER" CZY RETURN W SMARTPHONACH.

 

Ułatwia to czytanie podzczególnych odpowiedzi.

Można cytat ująć w cydzysłów, oddzielić kilkoma "pauzami" czy minusami wpisanymi jednym ciągiem.

 

Serdecznie dziękuje wszystkim szanującym mój czas i oczy. :)

 

Pozdrawiam.

A.P.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Problem pojawia się kiedy na zawody obniża się wymiary, Wiesz doskonale, że punktacja preferuje właśnie łowienie dużej ilości małych ryb. Wystarczy prześledzić wyniki poszczególnych tur aby zobaczyć jak niewielki odsetek stanowią ryby miarowe. Poraża mnie jak skądinąd niegłupi ludzie robią jakieś połamańce umysłowe aby jakoś uzasadnić proceder, którego uzasadnić się nie da. O to mam pretensje. A tak na marginesie. Byłeś chyba na ostatnich MMP na Łupawie. Krótkie lipienie były punktowane i wpisywane w rubryce Inne Ryby?"

Czy więc formuła "odłowy kontrolne" załatwiła by sprawę zawodów na krótkiej rybie?

Kto na takie odłowy wydaje zezwolenie? Ile takich odłowów kontrolnych powinno w roku być?

Uważam, podobnie jak kolega @Zielony oraz dyrektor najlepszej wody muchowej w Polsce (podobno ;) ), że lepiej sprawdzić stan populacji formą zawodów niż odławianiem ryb siecią, agregatem czy pisanymi w rejestrach bzdurami przez samych wędkarzy.

 

Sposob ten jest najbardziej miarodajny, szybki, powoduje pewnie znacznie mniejszy ubytek (zgonów) organizmów niż odłowy tradycyjne.

Wypada tylko ustalić ile razy w roku "odłowy" takie są konieczne i zwrócić się do właściciela wód o zgodę na nie, właśnie w formie zawodów "No Kill".

Nadmierna ilość zawodów na pewno nie wpływa dobrze na przeżywalność ryb ale nie jest też aż tak zgubna jak np. skażenia chemią czy niosące wszelki nanos wody opadowe z każdej większej ulewy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakież to nasze... Zamiast uświadomić sobie i przyjąć do wiadomości że łowienie krótkich ryb jest po prostu złe szukamy kolejnej furtki aby to usprawiedliwić. Już były argumenty "bo cały świat tak łowi", "bo musi być sprawiedliwie", a teraz ma to być "odłów kontrolny".... 

Wystarczy spytać ludzi na forum. Chyba 99 procent bez owych odłowów kontrolnych jest w stanie określić zasobność naszych wód.  Chyba słowo "katastrofalnie niska" będzie w miarę dobrym określeniem? I nie potrzebuję do tego przewalenia kilku setek małych lipieni i pstrągów żeby się o tym przekonać i wodę skontrolować.

Piszesz : Nadmierna ilość zawodów na pewno nie wpływa dobrze na przeżywalność ryb ale nie jest też aż tak zgubna jak np. skażenia chemią czy niosące wszelki nanos wody opadowe z każdej większej ulewy. 

Masz rację ale grypa zbiera więcej śmiertelnych ofiar niż wojny...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy więc formuła "odłowy kontrolne" załatwiła by sprawę zawodów na krótkiej rybie?

Kto na takie odłowy wydaje zezwolenie? Ile takich odłowów kontrolnych powinno w roku być?

Uważam, podobnie jak kolega @Zielony oraz dyrektor najlepszej wody muchowej w Polsce (podobno ;) ), że lepiej sprawdzić stan populacji formą zawodów niż odławianiem ryb siecią, agregatem czy pisanymi w rejestrach bzdurami przez samych wędkarzy.

Sposob ten jest najbardziej miarodajny, szybki, powoduje pewnie znacznie mniejszy ubytek (zgonów) organizmów niż odłowy tradycyjne.

Wypada tylko ustalić ile razy w roku "odłowy" takie są konieczne i zwrócić się do właściciela wód o zgodę na nie, właśnie w formie zawodów "No Kill".

Nadmierna ilość zawodów na pewno nie wpływa dobrze na przeżywalność ryb ale nie jest też aż tak zgubna jak np. skażenia chemią czy niosące wszelki nanos wody opadowe z każdej większej ulewy.

Nawet jeśli ten argument jest racjonalny, bo nie sposób tego z góry wykluczyć, zawsze może paść proste pytanie do organizatorów zawodów - "jakim prawem ?" Na podstawie aktualnie obowiązujących przepisów trudno byłoby takie praktyki uzasadnić, a w zasadzie po prostu się nie da. Kolejne pytanie - kto i w jaki sposób ma limitować frekwencję zawodników, jak i samą ilość zawodów, które miałyby się mieścić w formule kontrolnego odłowu ?

Szanowni Koledzy - nie zamierzam potępiać uczestników zawodów, co więcej nie mam najmniejszych wątpliwości co do ogromnego zaangażowania wielu osób z tego grona w ochronę naszych wów i strzeżenie jakości i ilości ich rybostanu.

Czy jednak nie dostrzegacie ogromnego niebezpieczeństwa, polegającego na namnożeniu zawodów, w ramach których całkowicie bezrefleksyjnie organizatorzy pozwlą na łowienie "niewymiarków", niejako posiłkując się zaistniałym precedensem ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne pytanie - kto i w jaki sposób ma limitować frekwencję zawodników, jak i samą ilość zawodów, które miałyby się mieścić w formule kontrolnego odłowu ?

Szanowni Koledzy - nie zamierzam potępiać uczestników zawodów, co więcej nie mam najmniejszych wątpliwości co do ogromnego zaangażowania wielu osób z tego grona w ochronę naszych wów i strzeżenie jakości i ilości ich rybostanu.

Czy jednak nie dostrzegacie ogromnego niebezpieczeństwa, polegającego na namnożeniu zawodów, w ramach których całkowicie bezrefleksyjnie organizatorzy pozwlą na łowienie "niewymiarków", niejako posiłkując się zaistniałym precedensem ?

Robert.

Pomijając to "jakim prawem", "namnożenie zawodów" limituje właściciel (aktualny dzierżawca) wody. Jeżeli zrobi "coś" źle to przy następnym przetargu może mieć gęsią skórkę na plecach. Nie ważne czy chodzi tu o niski stan populacji, wyginiecie pewnego gatunku, brak planowych zarybień czy inne czynniki (jakie każdy dzierżawca wody wie).

 

Limitowanie ilości zawodów (odłowów) ustanowi organ wydający na nie zezwolenie. Czy to będzie RZGW czy Marszałek Wojewodztwa, wsio ryba, ważne że taką zgodę bedzie musiał mieć.

Natomiast zakaz na jaki powołuje sie kolega Thymallus (punktowanie ryb niewymiarowych) jest kolejnym głupim i dziwnym tworem naszego "starego PZW". Ja zawsze nazywam to przejściem z jednej skrajności w drugą. Typowe polskie zachowanie (sypnę tu przykładem świateł dziennych w pojazdach).

Co do "frekwencji zawodników" powinna ona być zgłoszona przy pozwoleniu o kontrolny odłów.

Wyglądać to powinno tak: termin, odcinek wody, czas, liczba osób odławiajacych (zawodnicy), liczba osób kontrolujacych odłowy (sędziowie sektorowi).

Wydaje mi się że jest to bardziej miarodajne niż opowieści typu "nie ma ryb", rejestry połowów, połowy sieciowe czy z agregatem. Jeżeli dzierżawca wody bedzie potrafił to wytłumaczyć właścicielowi (RZGW) i przedstawić plan oraz dokumentacje z takich odlowow to mozna przeprowadzić to zgodnie z prawem.

Co do punktowania (nowa jakość prawa w PZW) to muszą koledzy sportowcy jakoś z tego wybrnąć. Głupi i nieuzasadniony zakaz, jak przez laty "zakaz połowu ryb ze sprzętu pływającego na zb. zaporowych po 30.09. po zmierzchu" oraz wielu innych których nie chce mi się wyliczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aro - tak, masz rację. Zostaje jedno "ale", bo przedstawiasz pewien model idealny, który wszak może pozostać jedynie życzeniowym. Pewnie tego problemu nie rozwiążemy, bo każdy z nas - wędkarzy ma prawo mieć różne preferencje. Chyba jednak warto popolemiziwać, zwłaszcza w sposób cywilizowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słabo coś tego Arka rozumiem. :) Dla mnie sprawa jest prosta jak drut. Jeśli jest ustalony w przepisach wymiar ochronny, to raczej dla wszystkich. Jeśli nie, to może powinniśmy pozwolić, żeby zawodnicy w drodze wyjątku i w drodze na zawody, mogli przejeżdżać skrzyżowania na czerwonym świetle.

Edytowane przez Pluszszcz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słabo coś tego Arka rozumiem. :) Dla mnie sprawa jest prosta jak drut. Jeśli jest ustalony w przepisach wymiar ochronny, to raczej dla wszystkich. Jeśli nie, to może powinniśmy pozwolić, żeby zawodnicy w drodze wyjątku i w drodze na zawody, mogli przejeżdżać skrzyżowania na czerwonym świetle.

Ja nie "mówię" o wyjątku.

Jeżeli chcesz (jak i kazdy inny) zapłacić za prawo polowienia sobie w celu kontrolnym nie widzę problemu. Nie sadzę żeby na "odłowy kontrolne" przyjechał ktokolwiek z tych wszystkich krzyczących. Wszystko samo się zrobi, wystarczy zapłacić składkę jako przynależność do PZW oraz drobne składki na zagospodarowanie wód i a odłowy, tarło, zarybienie, kontrole, zbieranie śmieci, ochrona wód przyjdzie z automatu (czyt. z góry PZW) jak ów dziwny przepis. Kolega Guzu wyjaśnił (u góry) gdzie ma PZW i jak korzysta z ich oferty. Zawsze można wziąć z niego przykład. :)

Wy (Polska) jesteście pewnie w tyle za tym co Okręg Krosno już zrobił-limity zawodów na wodach otwartych. A wiele jeszcze powinien zrobić.

 

Wlasnie dlatego jestem za podziałem wód podobnie jak to jest w cywilizowanych krajach. Właściciel jest jeden i ustala swoje przepisy i warunki połowu a inni są tylko klientami płacącymi (lub nie) za dobry towar, w tym przypadku rybne wody.

 

Ostatecznie RZGW, czyli skarb państwa po 10 latach decyduje czy dany dzierżawca zdał egzamin czy go wyeliminować. Prościutkie to. Nieprawdaż?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie "mówię" o wyjątku.

Jeżeli chcesz (jak i kazdy inny) zapłacić za prawo polowienia sobie w celu kontrolnym nie widzę problemu. Nie sadzę żeby na "odłowy kontrolne" przyjechał ktokolwiek z tych wszystkich krzyczących. Wszystko samo się zrobi, wystarczy zapłacić składkę jako przynależność do PZW oraz drobne składki na zagospodarowanie wód i a odłowy, tarło, zarybienie, kontrole, zbieranie śmieci, ochrona wód przyjdzie z automatu (czyt. z góry PZW) jak ów dziwny przepis. Kolega Guzu wyjaśnił (u góry) gdzie ma PZW i jak korzysta z ich oferty. Zawsze można wziąć z niego przykład. :)

Wy (Polska) jesteście pewnie w tyle za tym co Okręg Krosno już zrobił-limity zawodów na wodach otwartych. A wiele jeszcze powinien zrobić.

 

Wlasnie dlatego jestem za podziałem wód podobnie jak to jest w cywilizowanych krajach. Właściciel jest jeden i ustala swoje przepisy i warunki połowu a inni są tylko klientami płacącymi (lub nie) za dobry towar, w tym przypadku rybne wody.

 

Ostatecznie RZGW, czyli skarb państwa po 10 latach decyduje czy dany dzierżawca zdał egzamin czy go wyeliminować. Prościutkie to. Nieprawdaż?

Załóżmy, że robimy te odłowy kontrolne.... To proszę teraz korzystając z mojego linku pokazującego ilość zawodów w OM Mazowieckim uzasadnij mi konieczność przeprowadzenia odłowów kontrolnych ponad 100 razy na Zalewie Zagrzyńskim, z setkę razy na Kanale Żerańskim ale też kilkadziesiąt razy na Sanie, Dunajcu i innych górskich rzekach. 100 razy w roku trzeba badać zasobność wody?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni Koledzy. Jako "od czasu do czasu" startujący w zawodach uważam, że trzeba zlikwidować zamierzony cel połowów w czasie zawodów, jakim są mniejsze ryby. Ten problem można stosunkowo łatwo rozwiązać poprzez dwie zmiany w regulaminie:

1. Punkty za długość ryby przyznawać od wymiaru ustalonego jako minimalny, a nie jak obecnie za całą długość ryby. Moim zdaniem właśnie taka punktacja rodzi chęć połowu mniejszych ryb. Przykład: aktualnie złowienie dwóch ryb po 20 cm daje 2 x 100 punktów za sztukę i po 20 punktów za każdy centymetr (800 pkt. Razem 1000 punktów. Przy jednym czterdziestaku, zdecydowanie trudniejszym do złowienia i trudniejszym do wyholowania na delikatnym, używanym przez zawodników zestawie to 100 punktów za rybę i 800 za długość. Razem 900 punktów. Zatem zdecydowanie opłaca się (ze względu na punkty i łatwość holu) nastawiać się na mniejsze ryby. Gdyby punktacja za długość była naliczana od wymiaru ustalonego (np 20 cm) w wyżej przytoczonym pierwszym przypadku zawodnik otrzymałby 200 punktów a w drugim 500 punktów). Opłacałoby się łowić większe ryby.

2. Sędziowie powinni podchodzić do zawodnika do wody na pomiar, a zawodnik stać z rybą w podbieraku zanurzonym w wodzie. Nie oszukujmy się, ale marsz (jak najszybszy z punktu opłacalności) zawodnika do sędziego powoduje, że podbierak z rybą ślizga się po wodzie (ruch zawodnika i siła nurtu po prostu podbierak wypychają na powierzchnię). Taka procedura będzie zdecydowanie mniej szkodliwa dla każdej złowionej ryby, a te mniejsze (lżejsze) są bardziej narażone na ciągniecie po powierzchni wody ze względy na swoją mniejszą masę. Korzyścią z tego rozwiązania jest również mniejsza utrata czasy przez zawodnika, bo w czasie powrotu sędziego, już może ponownie łowić.

 

Jako wędkarz i "niedzielny zawodnik" lubię od czasu do czasu "pościgać" się trochę, ale aktualna formuła punktacji zdecydowanie mnie do tego zniechęca. Po prostu promuje się ilość ryb mniejszych, nie jakość, która zupełnie nie jest nagradzana. Proszę również nie wmawiać mi, że łowienie większych ryb jest opłacalne i zawodnicy są na taką formułę nastawieni, bo fakty temu zdecydowanie przeczą. W zawodach spinningowych mamy właśnie promowanie większych ryb, dlaczego nie może być tak w muchowych zawodach?

 

Pozdrawiam wszystkich, zupełnie bez jakichkolwiek animozji, z pełnym szacunkiem.

Edytowane przez Marszal
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thymallusie. Setki zawodów wielu dyscyplin rozgrywanych w okręgu mazowieckim mają się zupełnie nijak do jednych zawodów muchowych rangi GP Polski rozgrywanych na Sanie.W ubiegłym roku był to Jesienny Lipień Sanu.Kilka okręgów w tym roku wycofało się z rozgrywania zawodów bo nie ma tam tylu wymiarowych ryb by można było rozegrać równe, wymierne nieprzypadkowe zawody. Każdy okręg ma w ramach operatów wodno prawnych obowiązek prowadzenia badań. Inna sprawa,że akurat ten zapis najczęściej jest martwy ale to na inny temat. Czy to się komuś podoba czy nie to rzeczywiście świat łowi na niskich wymiarach ryb punktowanych w zawodach. Najczęściej jest to 15-18cm nawet gdy mają wielokrotnie zasobniejsze łowiska od naszych. Robią tak właśnie po to by wyrównać szanse łowiących bo też rzeka zawsze jest różnorodna.Zawody tonie polowanie na okazy. Kolejna sprawa i tu się powtórzę to wszyscy bez wyjątku łowimy ryby niewymiarowe a nie tylko zawodnicy. Wojewoda lub Marszałek województwa może wydać zgodę na wyjątek od reguły czyli połów ryb poniżej wymiaru ochronnego w przypadku gdy te ryby mają zostać uśmiercone.W przeciwnym razie każdy wędkarz na początku roku musiałby się udawać do wspomnianego marszałka po indywidualną zgodę na połów ryb poniżej wymiaru ustawowego. Istnieją też odcinki no kill gdzie ryba jest chroniona w każdym rozmiarze a to nie oznacza, że nie wolno ich łowić?

Moje zdanie jest podobne do tego o czym napisał Marshall. Otóż obecny RAPR jest stary, archaiczny i niedzisiejszy. Może był dobry w czasach gdy muzykę słuchało się z gramofonu. Obecnie wymaga wielu zmian bo możliwość zabicia jednej głowacicy tygodniowo skazuje te ryby na zagładę podobnie komplet trzech pstrągów czy lipieni dziennie powinien być natychmiast zmieniony. Potrzebne też jest wprowadzenie  wymiaru ryby punktowanej w zawodach.

Powyższa polemika to tylko wymiana poglądów często skrzywiona przez inne fora, na których może pisać nawet ktoś kto wierzy, że jest Napoleonem :)

Jeszcze na koniec. Arku w tym roku na Sanie istnieje zakaz rozgrywania zawodów dla wszystkich okręgów poza tym, który tą wodą gospodaruje. To spore ograniczenie liczby zawodów. Mimo wszystko wolę gdy w rzece łowią ryby wędkarze w czasie zawodów bo muszą ryby wypuszczać, mają ograniczony czas łowienia do trzech godzin a gdy ktoś źle obchodzi się z rybą zostaje zdyskwalifikowany. Mieszkasz nad Sanem i wiesz, że często łowi jednocześnie znacznie większa ilość osób i to od rana do nocy. Nie przypadkowo są uzbrojeni nie tylko w muchówkę ale i koszyk lub reklamówkę.

Edytowane przez Zielony
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy, że robimy te odłowy kontrolne.... To proszę teraz korzystając z mojego linku pokazującego ilość zawodów w OM Mazowieckim uzasadnij mi konieczność przeprowadzenia odłowów kontrolnych ponad 100 razy na Zalewie Zagrzyńskim, z setkę razy na Kanale Żerańskim ale też kilkadziesiąt razy na Sanie, Dunajcu i innych górskich rzekach. 100 razy w roku trzeba badać zasobność wody?

 

Kolega Zielony już to niżej wyjaśnił. To że Okręg Mazowiecki stawia na "zabawę" i stać go na to pod każdym względem (pieniądze, populacja,dostępność do różnych "zasobnych" wód) to tylko się cieszyć ( :P ). Ja im niczego nie zazdroszczę. Co do szanowania wód i populacji ryb szlachetnych lepiej niech każdy inny Okręg PZW  bierze przykład z Okręgu Krosno.

 

Jeszcze na koniec. Arku w tym roku na Sanie istnieje zakaz rozgrywania zawodów dla wszystkich okręgów poza tym, który tą wodą gospodaruje. To spore ograniczenie liczby zawodów. Mimo wszystko wolę gdy w rzece łowią ryby wędkarze w czasie zawodów bo muszą ryby wypuszczać, mają ograniczony czas łowienia do trzech godzin a gdy ktoś źle obchodzi się z rybą zostaje zdyskwalifikowany. 

 

Wiem że dyrektor jak i cały Zarząd Okręgu trzyma rękę na pulsie pod każdym względem. Tak powinno to działać u dobrego gospodarza.   :good:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...