rognis_oko Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @Zewu, @Stachu, piękne jazie. Gratuluję. Podnosząca się woda na wiśle jest teraz dobrym sprzymierzeńcem do połowów kleniowo-jaziowych. Powodzenia życzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 qurcze piękne jaziory. Gratulacje!!! Ja tu chciałem wstawić swojego wczorajszego 30taczka, ale chyba nie bedę się wygłupiał. Na Odrze cały czas woda powiodziowa, syf i malaria. Dobrze, że chociaż ten jazik się skusił... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stachu Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 dzięki, dzięki! jak tak dalej pójdzie - to do końca roku zabraknie dla nas miejsca w tabeli medalowej... poprzeczka coraz wyżej, ale nie ma to jak nowe wyzwania! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Slavecky Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zdeklasowaliście moje 47,5!!!!! <_< Zemsta będzie słodka!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Mam pytanko. Czy na wytypowanym miejscu, jazie późnym wieczorem zdradzają jakoś swoją obecność? Spławiają się, atakują drobnicę, itp.? Czy łowicie je na zasadzie waszego wyobrażenia o dobrym jaziowym miejscu (dno, odpowiedni nurt, itp.)? Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Slavecky Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Owszem.Na ogół widać spławy, czasem chalpnięcia - dużo mniej intensywne i dynamicze w stosunku do nap. kleniowych...Czesem również występuje charakterystyczne oczkowanie połoczone z robieniem całkiem zacnych kółek na wodzie S. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Pytam, bo chętnie wytropiłbym jakąś jaziową miejscówkę na około wrocławskiej Odrze. Do tej pory niemal wszystkie moje jazie złowiłem w bardzo różnych miejscach i nie nazwałbym ich miejscówkami. Najczęściej trafiały się podczas połowu kleni i rzadko więcej niż jeden, dwa...Wczoraj, na tej powodziowej wodzie, chlapnęło się coś pod trawami, więc posłałem tam małego wobka i zameldował się jazik. No ale to taki upatrzony drań, a nie miejscówka, którą mógłbym odwiedzać regularnie jak wy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rognis_oko Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @Mateusz, na warszawskiej wiśle bywa bardzo różnie. Nie zawsze jazie pokazują się na powierzchni, chociaż dość często zdradzają swoją obecność. Ale to chyba jest normalne na wszystkich rzekach. Należy też pamiętać, że jazie często żerują w głębszej wodzie i nie zawsze przy powierzchni.Dla doświadczonego wędkarza nie ma problemu wytypowanie dobrej jaziowej miejscówki. To kwestia czasu spędzonego nad wodą.Ponadto w Warszawie, jaź jest przodującym białym drapieżcą. Jest go zdecydowanie więcej niż klenia.Myślę także, że jak kiedyś zaobserwuje się spławiające jazie, to można być pewnym, że będą one tam zawsze, pod warunkiem, że miejscówka nie zmieni się diametralnie, np. przez wysoką wodę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MGOR Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Gratulacje, moj pierwszy jaz jeszcze plywa w Wisle Łowicie w miescie? Po prawej stronie? Nie da duzo tych pytan? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcinesz Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @Stachu, @zewu, Gratulacje jaziorów i znalezienia takiej miejscówki. Pozdro,M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stachu Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 tak, jazie to przeważnie (chociaż nie tylko!!!) prawa strona. rzeczywiście, jazia w Wiśle jest pełno!!! np. w porównaniu z kleniem... raczej poza miastem (chociaż nawet w samym centrum, też są dobre miejscówki jaziowe, na wieczorno-nocne połowy, a oświetlenie bijące od mostów oraz miejska łuna znacznie ułatwia pewne sprawy np. wiązanie wobków czy rozplątywanie żyłki po zaczepie, etc ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @rognis_okoOtóż to - ciężko jest uogólnić . Moim najlepszym warszawskim miejscem (ale w październiku i w listopadzie) była głęboka, czepliwa rynna z równym uciągiem, w okolicy mostu Gdańskiego. Jazie meldowały się regularnie na przepływankę, razem z kleniami leszczami i certą. Ignorowały za to jakiekolwiek przynęty spinningowe... Zabawa skończyła się wraz z reaktywacją smródki na Powiślu (związana z budową metra na Żoliborzu). Jak jest teraz – nie wiem. W lecie całkiem przyjemnie można pomachać muchówką - po prostu na przelewach, nawet w środku upalnego dnia. Moim faworytem są wtedy imitacje larw chruścika, nawet te największe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Slavecky Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @krzysiek a jak wuniki na suchą? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Przeważnie łowiłem na małe imitacje jętek i chruścików i... dałem sobie spokój. Najczęstszą zdobyczą były ukleje . Przeciętna wielkość jazi i kleni (np. na Grochalach) nie przekraczała 15 cm. Mam jednak wrażenie, że winę za to ponosił mój warsztat - duża ryba nie zbiera z powierzchni, kiedy czuje się zagrożona. A ja, moim starym czeskim sznurem, jeszcze z czasów dzieciństwa, niezbyt daleko rzucam. Łatwiej mi skusić rybę z nieco głębszych partii wody. A może przynęta powinna być bardziej selektywna? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rognis_oko Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @Krzysiek, z mojego malutkiego doświadczenia muchowego wynika, że do suchej najczęściej startują małe kleniki i jaziki(nie mówiąc już nawet o uklejach, płociach, krąpiach i innych mniejszych).No chyba, że łowi się w miejscu, w którym akurat przy powierzchni żerują duże ryby.Próbowałeś Red Tag'a? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Mogę się pod tym tyko podpisać. Co do Red Taga - nigdy, chociaż wiem, że to popularna muszka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mifek Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Rognis zapraszam Cię w takim razie do mekki szczecińskich kleniarzy. Zdziwisz sie, jakie ryby wychodzą do suchara. aha... jedna uwaga, nie zabieraj przyponowek ponizej 0.22 bo to troche bez sensu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rognis_oko Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 @Mifas, wiem, że duże ryby wychodzą do suchej ale nie zawsze tak jest.Zresztą napisałem to:...do suchej najczęściej startują małe kleniki i jaziki...No chyba, że łowi się w miejscu, w którym akurat przy powierzchni żerują duże ryby. @Krzysiek, koniecznie wypróbuj Red Taga. Klenie go kochają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Coś jest w tym muchowaniu klenia. Moje doświadczenia nie są wielkie, ale nigdy nie udało mi się skusić dużego klenia w obecności mniejszych. Te małe są po prostu szybsze. Nawet dokładne podanie muchy nie daje rezultatów, bo duży powolutku zbliża się do muchy, a mały wyprzedza go jak strzała. Natomiast tam gdzie nie było małych, łowienie jest bajką. Sucha mucha gdy takie 35-40 stoją blisko powierzchni... Wspaniałe łowienie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2006 Cześć,Dopiero teraz dopadłem do tego wątku ale gratuluję jak nie wiem co. wielki wyczyn i piękne ryby! Ale jazie - gratulacje. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stachu Opublikowano 18 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2006 Wczoraj było kolejne podejście... Zaczęło się nawet dosyć obiecująco - Arek wyjał 42kę, a następnie malutkiego klonka oraz okonia. Fotek niet - takie maluchy nie zasługiwały na wyjmowanie aparatu I to w zasadzie byłoby wszytko, gdyby nie fakt, że spięliśmy jeszcze po jednym przyzwoitym jaziu... Wisełka dała nam więc lekcję pokory... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bassy Opublikowano 18 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2006 Z przyjemnością gratuluję pięknych jazi, żmudnie rozpracowanych- to już klasa sama w sobie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 18 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2006 co prawda nie umywa się do waszych wiślanych okazów, ale zawsze to rybka... jazik 30cm, Salmo Sting 6cm BL Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcinesz Opublikowano 18 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2006 I ja dzisiaj dołączyłem do grona jaź-manów . Wybrałem się na Wisłę w stolycy. Zgodnie z przysłowiem Biednemu wiatr w oczy wieje, jak już wyszykowałem się wędkarsko (kamizelka, plecak, spodniobuty) i doszedłem nad rzekę, rozpętała się burza. Odgłosu idącej przez rzekę w moją stronę ściany deszczu długo nie zapomnę - szacunek... Nie ryzykuję więc łowienia ani tym bardziej wchodzenia do rzeki w taką pogodę i wracam do samochodu. Za chwilę, tj. jakieś pół godziny, zaczyna się przejaśniać, więc wracam nad rzekę. Jeszcze pada oddalający się deszcz (choć odgłosów burzy już nie słychać), gdy wchodzę w spodniobutach do wody. Jazie chlapią i oczkują - powinno być dobrze. Na początku czuję jedynie puknięcia / szarpnięcia, ale nie mogę nic zaciąć. Dopiero po zmroku mam zdecydowane branie. Holuję siłowo, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Mimo to udaje mi się podholować rybę do ręki - zamierzam podebrać z wody. Jaź jest duży (jak dla mnie ) - nie mogę go nijak złapać. Próbuję go złapać pod brzuchem, ale to go dodatkowo rozsierdza i chlapie się jeszcze bardziej. Drugie podejście - próbuję przycisnąć go do spodniobutów - jemu w to graj. Znajduje punkt podparcia w postaci mojego biodra i się spina. Mam chyba tzw. kocią mordę i przez chwilę jeszcze z zapewne głupawym wyrazem twarzy wpatruję się w swobodnie dyndający wobek. Oglądam wobler - ma rozgięte druciane kotwiczki Ownera. Nie wiem jeszcze, jak mógł być duży ten jaź - wyobrażam sobie wtedy, że na pewno to był taki 50-tak, jakie łowią zewu i Stachu . Ale za jakiś czas na szczęście znajdę punkt odniesienia do porównań. Przed dalszym łowieniem odpuszczam trochę hamulec, żeby dać jaziom nieco luzu. Drugiego w razie czego nie chcę stracić... Nagle znowu zdecydowane branie - tym razem (na szczęście) słyszę grę hamulca. Daję jaziowi luz - tj. stoi w miejscu i macha płetwą ogonową. Ja decyduję się wycofać na brzeg i wyholować go wyślizgiem - nie chcę za nic go stracić. Jest również duży. Wycofuję się więc na brzeg, klękam i doprowadzam w kierunku ręki, a następnie delikatnie wykładam go na mokry brzeg. Jest piękny, jeszcze większy niż wydawał się w wodzie. Mierzę go na dolniku. Niestety, znowu nie mam aparatu fotograficznego, a mój telefon nie robi zdjęć w nocy. Świecę czołówką na wobka - kotwice również rozgięte. Delikatnie wypuszczam jazia - trochę za długo trzymam go na brzegu, więc jest nieco otępiały, ale wraca do siebie i odpływa. Później nie mam już brań - być może hałas przy holu przepłoszył jazie. Po około 40-45 min. kończę łowienie - adrenalina i tak tryska mi uszami . Słyszę jeszcze na wodzie furkot podobny do startu ptaka z wody i trzepotania skrzydłami po wodzie. Ale żadnego ptaka nie widać - czyżby brzana??? Przy samochodzie mierzę zaznaczoną długość jazia na dolniku - wskazuje 42cm. Tego pierwszego oceniam na podobnie - tj. ok.40cm. Nauczka dla mnie na przyszłość? Bardziej miękki kij, podbierak muchowy zaczepiony na plecach oraz aparat fotograficzny w kieszeni. I już nie mogę się doczekać, kiedy tam wrócę . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerry hzs Opublikowano 19 Sierpnia 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2006 No tak nastepny zauroczony jaziami . Marcinesz poczules bluesa ... ja tez jak czytam ...pozazdroscic . Wnioski prawidlowe....kazda wyprawa uczy nowych rzeczy .ps. Remek z Rognisem przed burza uciekli hi,hi,hi ....i stracili poburzowe branka . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.