Skocz do zawartości

Jaziki


Slavecky

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 118
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Pytam, bo chętnie wytropiłbym jakąś jaziową miejscówkę na około wrocławskiej Odrze. Do tej pory niemal wszystkie moje jazie złowiłem w bardzo różnych miejscach i nie nazwałbym ich miejscówkami. Najczęściej trafiały się podczas połowu kleni i rzadko więcej niż jeden, dwa...

Wczoraj, na tej powodziowej wodzie, chlapnęło się coś pod trawami, więc posłałem tam małego wobka i zameldował się jazik. No ale to taki upatrzony drań, a nie miejscówka, którą mógłbym odwiedzać regularnie jak wy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mateusz,

 

na warszawskiej wiśle bywa bardzo różnie. Nie zawsze jazie pokazują się na powierzchni, chociaż dość często zdradzają swoją obecność. Ale to chyba jest normalne na wszystkich rzekach. Należy też pamiętać, że jazie często żerują w głębszej wodzie i nie zawsze przy powierzchni.

Dla doświadczonego wędkarza nie ma problemu wytypowanie dobrej jaziowej miejscówki. To kwestia czasu spędzonego nad wodą.

Ponadto w Warszawie, jaź jest przodującym białym drapieżcą. Jest go zdecydowanie więcej niż klenia.

Myślę także, że jak kiedyś zaobserwuje się spławiające jazie, to można być pewnym, że będą one tam zawsze, pod warunkiem, że miejscówka nie zmieni się diametralnie, np. przez wysoką wodę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, jazie to przeważnie (chociaż nie tylko!!!) prawa strona.

rzeczywiście, jazia w Wiśle jest pełno!!! np. w porównaniu z kleniem...

 

raczej poza miastem (chociaż nawet w samym centrum, też są dobre miejscówki jaziowe, na wieczorno-nocne połowy, a oświetlenie bijące od mostów oraz miejska łuna znacznie ułatwia pewne sprawy np. wiązanie wobków czy rozplątywanie żyłki po zaczepie, etc )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rognis_oko

Otóż to - ciężko jest uogólnić B). Moim najlepszym warszawskim miejscem (ale w październiku i w listopadzie) była głęboka, czepliwa rynna z równym uciągiem, w okolicy mostu Gdańskiego. Jazie meldowały się regularnie na przepływankę, razem z kleniami leszczami i certą. Ignorowały za to jakiekolwiek przynęty spinningowe... Zabawa skończyła się wraz z reaktywacją smródki na Powiślu (związana z budową metra na Żoliborzu). Jak jest teraz – nie wiem.

 

W lecie całkiem przyjemnie można pomachać muchówką - po prostu na przelewach, nawet w środku upalnego dnia. Moim faworytem są wtedy imitacje larw chruścika, nawet te największe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeważnie łowiłem na małe imitacje jętek i chruścików i... dałem sobie spokój. Najczęstszą zdobyczą były ukleje :(. Przeciętna wielkość jazi i kleni (np. na Grochalach) nie przekraczała 15 cm.

 

Mam jednak wrażenie, że winę za to ponosił mój warsztat - duża ryba nie zbiera z powierzchni, kiedy czuje się zagrożona. A ja, moim starym czeskim sznurem, jeszcze z czasów dzieciństwa, niezbyt daleko rzucam. Łatwiej mi skusić rybę z nieco głębszych partii wody. A może przynęta powinna być bardziej selektywna?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krzysiek,

 

z mojego malutkiego doświadczenia muchowego wynika, że do suchej najczęściej startują małe kleniki i jaziki(nie mówiąc już nawet o uklejach, płociach, krąpiach i innych mniejszych).

No chyba, że łowi się w miejscu, w którym akurat przy powierzchni żerują duże ryby.

Próbowałeś Red Tag'a?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mifas,

 

wiem, że duże ryby wychodzą do suchej ale nie zawsze tak jest.

Zresztą napisałem to:

...do suchej najczęściej startują małe kleniki i jaziki...

No chyba, że łowi się w miejscu, w którym akurat przy powierzchni żerują duże ryby.

 

 

@Krzysiek,

 

koniecznie wypróbuj Red Taga. Klenie go kochają. :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś jest w tym muchowaniu klenia. Moje doświadczenia nie są wielkie, ale nigdy nie udało mi się skusić dużego klenia w obecności mniejszych. Te małe są po prostu szybsze. Nawet dokładne podanie muchy nie daje rezultatów, bo duży powolutku zbliża się do muchy, a mały wyprzedza go jak strzała. Natomiast tam gdzie nie było małych, łowienie jest bajką. Sucha mucha gdy takie 35-40 stoją blisko powierzchni... Wspaniałe łowienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj było kolejne podejście... Zaczęło się nawet dosyć obiecująco - Arek wyjał 42kę, a następnie malutkiego klonka oraz okonia. Fotek niet - takie maluchy nie zasługiwały na wyjmowanie aparatu :mellow:

 

I to w zasadzie byłoby wszytko, gdyby nie fakt, że spięliśmy jeszcze po jednym przyzwoitym jaziu...

Wisełka dała nam więc lekcję pokory... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja dzisiaj dołączyłem do grona jaź-manów :D .

 

Wybrałem się na Wisłę w stolycy. Zgodnie z przysłowiem Biednemu wiatr w oczy wieje, jak już wyszykowałem się wędkarsko (kamizelka, plecak, spodniobuty) i doszedłem nad rzekę, rozpętała się burza. Odgłosu idącej przez rzekę w moją stronę ściany deszczu długo nie zapomnę :huh: - szacunek...

 

Nie ryzykuję więc łowienia ani tym bardziej wchodzenia do rzeki w taką pogodę i wracam do samochodu. Za chwilę, tj. jakieś pół godziny, zaczyna się przejaśniać, więc wracam nad rzekę. Jeszcze pada oddalający się deszcz (choć odgłosów burzy już nie słychać), gdy wchodzę w spodniobutach do wody. Jazie chlapią i oczkują - powinno być dobrze.

 

Na początku czuję jedynie puknięcia / szarpnięcia, ale nie mogę nic zaciąć. Dopiero po zmroku mam zdecydowane branie. Holuję siłowo, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Mimo to udaje mi się podholować rybę do ręki - zamierzam podebrać z wody. Jaź jest duży (jak dla mnie ;) ) - nie mogę go nijak złapać. Próbuję go złapać pod brzuchem, ale to go dodatkowo rozsierdza i chlapie się jeszcze bardziej. Drugie podejście - próbuję przycisnąć go do spodniobutów - jemu w to graj. Znajduje punkt podparcia w postaci mojego biodra i się spina.

 

Mam chyba tzw. kocią mordę i przez chwilę jeszcze z zapewne głupawym wyrazem twarzy wpatruję się w swobodnie dyndający wobek. Oglądam wobler - ma rozgięte druciane kotwiczki Ownera. Nie wiem jeszcze, jak mógł być duży ten jaź - wyobrażam sobie wtedy, że na pewno to był taki 50-tak, jakie łowią zewu i Stachu ;) . Ale za jakiś czas na szczęście znajdę punkt odniesienia do porównań.

 

Przed dalszym łowieniem odpuszczam trochę hamulec, żeby dać jaziom nieco luzu. Drugiego w razie czego nie chcę stracić...

 

Nagle znowu zdecydowane branie - tym razem (na szczęście) słyszę grę hamulca. Daję jaziowi luz - tj. stoi w miejscu i macha płetwą ogonową. Ja decyduję się wycofać na brzeg i wyholować go wyślizgiem - nie chcę za nic go stracić. Jest również duży. Wycofuję się więc na brzeg, klękam i doprowadzam w kierunku ręki, a następnie delikatnie wykładam go na mokry brzeg. Jest piękny, jeszcze większy niż wydawał się w wodzie. Mierzę go na dolniku. Niestety, znowu nie mam aparatu fotograficznego, a mój telefon nie robi zdjęć w nocy. Świecę czołówką na wobka - kotwice również rozgięte. Delikatnie wypuszczam jazia - trochę za długo trzymam go na brzegu, więc jest nieco otępiały, ale wraca do siebie i odpływa.

 

Później nie mam już brań - być może hałas przy holu przepłoszył jazie. Po około 40-45 min. kończę łowienie - adrenalina i tak tryska mi uszami :D . Słyszę jeszcze na wodzie furkot podobny do startu ptaka z wody i trzepotania skrzydłami po wodzie. Ale żadnego ptaka nie widać - czyżby brzana???

 

Przy samochodzie mierzę zaznaczoną długość jazia na dolniku - wskazuje 42cm. Tego pierwszego oceniam na podobnie - tj. ok.40cm.

 

Nauczka dla mnie na przyszłość? Bardziej miękki kij, podbierak muchowy zaczepiony na plecach oraz aparat fotograficzny w kieszeni. I już nie mogę się doczekać, kiedy tam wrócę :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...