popper Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Wpadłem w piątek do wrocławskiego Krokodyla z uczciwym zamiarem zakupu (-ów..... )Spojrzałem na ceny, nic nie kupiłem a półki pełne były wszelakiego dobra Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek_W Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Mówcie, co chcecie, ale internet wykończył/wykończy mnóstwo sklepów. No chyba, że się przestwią w 100% na online. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 5 Grudnia 2010 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Szukasz odpowiedzi jak bardzo możesz podwyższyć cenę,tak aby nie spadła sprzedaż ? (...) Jakoś tak się składa, że na takie pytanie nie szukam odpowiedzi. Szukam prawdy czyli opisu zgodnego z rzeczywistością Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
michcio Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Widzę, że mam podobne zdanie nt. ceny woblerów jak inni użytkownicy. Sądzę, że za wobler 2-5 cm cena do 15-17 zł, natomiast większe do ok. 35 zł. Ręczna robota tylko niektórych twórców jest warta zapłacenia większych pieniędzy ( choćby moje ulubione Storki)estetyka wykonania i praca jest adekwatna do ceny.Nurtuje mnie natomiast kilka spraw, jak np marża sklepów. W krakowskich sklepach Slider 10 Ana Blue kosztuje bagatela 46 zł (!) natomiast w sklepach na allegro 32, a 36 zł. Rozumiem, że ważna jest lokalizacja sklepu, ilość pracowników, czynsz etc. Ale czy nie lepiej sprzedać ciutkę taniej, ale sprzedać cokolwiek? W sklepie o którym mówię ilość kurzu przykrywająca sprzęt jest olbrzymia, a cena innych produktów również odbiega od normy! Inna sprawą jest to co powiedział @krzysiek_pomorsko. Sklepy internetowe wykończą prędzej czy później drogie sklepy stacjonarne. Podobnie jak Krzysiek nie pamiętam kiedy w sklepie kupowałem woblery. Zamawianie jest dużo wygodniejsze, a i tańsze, co dla niektórych odgrywa dużą rolę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
welpa1809 Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Jakoś tak się składa że od jakiegoś czasy kupuję jedną no może dwie sztuki oryginałów wobków.Potem już dwóch zaprzyjaźnionych dłubaczy i jest troszkę przynęt dla paru kolegów w cenie w granicach 15-20 pln przy wielkości około 20 cm.Mniejsze robią chętniej i taniej wychodzi około 10 -12 pln.I taką kwotę za wobka jestem w stanie zapłacić.Piszę o wobku użytkowym którego życie na końcu linki trwa dość krótko bo łowię w dość zaczepowych miejscach.Za woby kolekcjonerskie można troszkę zapłacić ale wszystko w granicach rozsądku,powiedzmy do 50 pln .Oczywiście piszę o przynętach nie uzbrojonych ponieważ zawsze obligatoryjnie przezbrajam wszystkie przynęty i stwierdziłem że lepiej jak kupuję lub zamawiam golasy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PaNeK Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 ja za coś naprawdę cacy jestem w stanie zapłacić góra 25zł, dla tego często szukam woblera z 2 ręki, albo uzbieram większą kasę i kupuje zestaw przynęt jakie często są tu wystawiane gdzie średnio wobler wychodzi po ,,dyszkuza wirówki 5-6zł jako alternatywa dla woblerówna gumy ogólnie nie łowie bo nie lubię więc nie mam zdania...aha, jak by były w Polsce takie przypony jakie kiedyś dostałem w prezencie od Jerrego z za oceanu, to był bym w stanie za ich komplecik (3szt) zapłacić 15zł, były nie do zdarcia, czego w masowych produktach mi baaardzo brakuje ale to tylko i wyłącznie po tym jak sprawdziłem i wiedziałem że jakość jest pierwsza klasa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krisu23 Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Najdroższy wobek jaki kupiłem to był DT20 Rapali za 48 zeta. Uważam, że to drogo. Dlaczego? Bo jak się nie ma pojęcia o technologii produkcji woblerów to można i stówę zapłacić. W momencie jak się człowiek naczyta o CNC, formach, pianach i tym podobnych rzeczach to zyskuje ogólne pojęcie o tym ile może kosztować wyprodukowanie czegoś takiego. Dalej już prosta droga żeby sobie obliczyć marżę producenta i sklepu. Wiele woblerów sprzedawanych jest z napisem 100% handmade. Ale 100% handmade to one były tylko w fazie prototypu. Jak ktoś chce na tym zarobić to musi przejść w pewnym stopniu na produkcję wielkoseryjną. Wtedy trzeba określic cenę biorąc pod uwagę surowce i robotę. Raz mnie tylko wcięło w Goldfishu w Warszawie. Była jedna gablotka z wobkami kolesia co struga z lipki. Ceny wcale nie wygórowane. Co do konkretów wobek z pianki powinien kosztować max 30 zeta. Za tyle jestem w stanie kupić. Różnica w cenie wynikająca z wielkości powinna być równa kosztowi surowca użytego do produkcji.Wobek pana Czesia którego poznamy nad wodą i który struga ich na rok 20 sztuk jak dla mnie do granicy 100zł pod warunkiem, że łowi ryby. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jarek Opublikowano 5 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2010 Właśnie. Za jakość warto zapłacić. Swoje ulubione przynęty kupiłbym nawet, gdyby były 2 razy droższe. Natomiast niekomfortowo byłoby jechać na ryby nie mając ich w pudełku. Zastąpienie łownych sprawdzonych przynęt innymi, tańszymi pewnie byłoby możliwe, ale zajęłoby sporo czasu, a koszty z tym związane przewyższyłyby korzyści. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Jarek, trafiłeś w sedno. Cała reszta to, z przeproszeniem, myślenie życzeniowe strony reprezentującej podaż lub popyt. Każda przynęta powinna kosztować tyle, ile ktoś jest skłonny zapłacić. A jest skłonny zapłacić tyle, ile spodziewa się skorzystać na jej zakupie. A dlaczego się spodziewa? Ano dlatego, że naczytał się w prasie albo w Internecie, zdjęć się naoglądał, koledzy mu powiedzieli, sprzedawca go zbajerował, albo po prostu: złowił już na nią cholernie dużo ryb. W dodatku przynęta będzie potencjalnie tym droższa, im mniej ma zamienników (w sensie dosłownym lub im trudniej będą dostępne w kraju). Ja niestety (a może „stety”) nie jestem w stanie obejść się bez kilku podstawowych przynęt. Podam kilka przykładów subiektywnego postrzegania wartości.:1. Pochmurny, deszczowy skandynawski dzień. Ciągam za łodzią przynętę nie-do-ciągania, nazwy nie wymieniam, żeby nie być posądzonym o kryptoreklamę. Łowię około 3 razy więcej niż pozostali dwaj koledzy. Prawdziwy szał brań. W końcu urywam to cudo, przez własną głupotę. Niby duperela, koszt komponentów użytych do montażu, pewnie kilka, max kilkanaście PLN. Natomiast gdyby ktoś w tamtym momencie zaproponował mi kupno identycznej za 100, czy 200PLN, to z wdzięczności cmoknąłbym go w dupę i nazwał moim dobroczyńcą. Ot, takie emocje…2. Rynek hand made zdaje się nie dostrzegać zapotrzebowania na wielkie woblery trollingowe. Masowy – wręcz przeciwnie. Szkoda, że nie w Polsce. Można kupić produkty firmy (nawiasem mówiąc bardzo dobre), o której część wędkarzy nie mówi inaczej jak „nigdy więcej tego gówna” – i na tym w zasadzie koniec. No może pewien rodzimy producent też ma trochę sporych modeli, ale jakoś mi nie leżą. Może to tylko czasowe, ale tak jest i już. Dlatego kupuję poza Polską. Ostatnio zamówiłem dla siebie i kilku kolegów przynęty o wartości ca. 1000PLN. Dużo? Za 20 wabików? Moim zdaniem są warte każdej wydanej na nie złotówki. Bo łowią, a ja nie mam pomysłu na ich zastąpienie.3. Mój ulubiony wobler to jeden z tych rzadko spotykanych produktów, w którym korpus zużywa się szybciej niż kotwice. Powłoka obłazi okrutnie i chyba zacznę ją wstępnie zabezpieczać dodatkowym lakierem. Póki co nie narzekam, bo są tanie jak barszcz. „Dłubaczom” pewnie nawet nie opłaca się ich kopiować. Kupuję ten „szajs” w ilościach hurtowych i modlę się, żeby jakiś „geniusz” nie wpadł na daleko posunięte modyfikacje lub zakończenie produkcji. Ale powiem szczerze, że jakby miały kosztować 10 razy więcej – też bym kupił. Tylko wtedy wymagał bym innej jakości wykonania, trwałości i uzbrojenia. Moje podstawowe pudełko z przynętami to wydatek około kilkuset złotych. Trochę inne na nasze wody, trochę inne na północne… A ile kosztowało skompletowanie tego pudełka? Pewnie znacznie więcej. A teraz pomyślmy ile kosztuje dobranie sobie właściwego… powiedzmy kołowrotka (kołowrotka, bo z wędkami to może być bardzie skomplikowana sprawa). Określamy, do czego jest przeznaczony, wysłuchujemy opinii na jego temat, czasem macamy, kupujemy… za 200PLN, 500, 1000, czasem więcej… Ja wiem, że przynęta nie ma tylu metalowych, ruchomych i nieruchomych części, nie jest dopieszczana na obrabiarkach CNC, nie użyto w niej technologii kosmicznych i drogich materiałów. Ale przynęta ma złowić rybę i jej wartość musi być postrzegana w kategoriach, czy jest w stanie to zrobić, czy nie. Żeby nie było, że nie rozumiem stanowiska niektórych kolegów: biorąc pod uwagę koszty masowej produkcji, to żadna przynęta wędkarska nie powinna kosztować więcej niż kilka, maksymalnie kilkanaście złotych. I tyle kosztują przynęty „made in PRC”, sprzedawane przez firmy, które nie boją się być łączone z sygnaturką „made in PRC”. Tylko, miejcie litość Panowie, rynek detaliczny już dawno odszedł od wyznaczania ceny dla konsumenta na podstawie kosztu wytworzenia. Pozdrawiam i życzę owocnych przemyśleń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Jeszcze jedna uwaga. Najdrożej kosztowały mnie przynęty, które leżą w pudełkach. Bo nie łowią. Cześć sprzedałem (przeciętnie za pół ceny), a część dalej tam leży, bo posiadają zbyt silną rekomendację kolegów po kiju i żal mi się tak pochopnie pozbywać… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Slawku, wymagasz od nas....analizy rynku... To, czy dana przyneta sie sprzeda czy nie zalezy nie tylko od ceny.To czy Kowalski zdecyduje sie wydac na nia kwote X bedzie zalezalo od tegoz Kowalskiego... Kowalski Kowalskiemu nierowny...jest grupa, gdzie beda sie sprzedawaly tylko haczyki (reszte mozna zaadaptowac we wlasnym zakresie)...jest grupa, ze tylko gumy (bo wyjdzie tanio)...na koncu jest grupa ludzi lowiacych na rozmaitych lowiskach, przemieszczajacych sie za rybami na spore odleglosci. Tak naprawde ta grupa jest niemal calkowicie odporna na reklame bo bywajac na lowiskach po prostu widzi na co sie lowi i taki sprzet sobie kupuje. Wedkarzy lowiacych okazjonalnie, najczesciej niedaleko m-ca zamieszkania latwiej jest omamic reklama...takich tez chyba bedzie najliczniejsza grupa.Duzo tu zalezy rowniez od mozliwosci finansowych i stopnia podatnosci na teksty sponsorowane - odpowiedz jak bedzie postrzegany aspekt taniosci/drogosci. Zeby odpowiedziec 1 zdaniem: wszystko zalezy w jakim srodowisku chcemy sprzedac przynete i na ile ta przyneta ma niepowtarzalne walory pozadane przez wedkarzy. Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablom Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Nurtuje mnie natomiast kilka spraw, jak np marża sklepów. No cóż na takim sprzęcie jak przynęty sprzedawcy mają od 30 do 70%, w zależności co i gdzie. Jeśli między sklepem a producentem jest jeszcze pośrednik to i on zarabia kilkadziesiąt procent. O innych towarach nie będę pisał bo mnie za rogiem utłuką . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Polityka cenowa to bardzo skomplikowana sprawa i tłumy tęgich mózgów na co dzień się nad nią głowią. Czasem bez powodzenia. Mam wrażenie, że w Polsce w przypadku większości decyzji zakupowych wyżej wzmiankowany Kowalski kieruje się ceną. Wiadomo, że im taniej się sprzedaje (w stosunku do porównywalnego), tym lepiej. Nie o to jednak chodzi, by spuścić spodnie… Cała sztuka polega na kreowaniu unikalnej wartości. A jak to robić, to już inna bajka. Skończyły się czasy, kiedy doskonały produkt sprzedawał się sam i to drogo. A próby sprzedaży ceną są raczej z góry skazane na niepowodzenie. Tzn. owszem, sprzeda się prawdopodobnie, ale „przewrócenie się” sprzedawcy/producenta jest raczej kwestią czasu. No chyba, że jest się liderem kosztowym. BTW, coś na kształt badania właśnie się tworzy. Widać już polaryzację na użytkowników, którzy precyzyjnie określają swoje widełki (co ciekawe, jakby bezwarunkowo), i na tych względnie niewrażliwych na cenę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Nurtuje mnie natomiast kilka spraw, jak np marża sklepów. No cóż na takim sprzęcie jak przynęty sprzedawcy mają od 30 do 70%, w zależności co i gdzie. Jeśli między sklepem a producentem jest jeszcze pośrednik to i on zarabia kilkadziesiąt procent. O innych towarach nie będę pisał bo mnie za rogiem utłuką . Ja znam przypadki produktów (sezonowych lub nie) sprzedawanych z marżą detaliczną, która grubo przekracza 100%, a o kosztach produkcji nawet nie wspomnę... Żeby daleko nie szukać - przemysł odzieżowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablom Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Nurtuje mnie natomiast kilka spraw, jak np marża sklepów. No cóż na takim sprzęcie jak przynęty sprzedawcy mają od 30 do 70%, w zależności co i gdzie. Jeśli między sklepem a producentem jest jeszcze pośrednik to i on zarabia kilkadziesiąt procent. O innych towarach nie będę pisał bo mnie za rogiem utłuką . Ja znam przypadki produktów (sezonowych lub nie) sprzedawanych z marżą detaliczną, która grubo przekracza 100%, a o kosztach produkcji nawet nie wspomnę... Żeby daleko nie szukać - przemysł odzieżowy. W wędkarstwie też są marże grubo ponad 100%, największą jaką znam to coś ponad 500% ale to są wyjątki, choć na... to standardem jest 200 -300 A co do pytania Sławka, to dla mnie 20pln za wobler to już kupa kasy, no ale ja jestem uprzywilejowany <_< Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hasior Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 najbardziej jednak znośne ceny są w necie,niema,w porównaniu z takim np. Tesco gdzie widziałem Slidera 7F za 46zł i kręcących się obok ludzi ty to kupić chyba na prezent w necie mam 2 za tą cenę.Przebitki na sprzęcie sa naprawde masakra,kiedyś miałem okazje być z włascicielem sklepu wedkarskiego w hurtowni wedkarskiej w białymstoku,ceny wędek kołowrotków i całego tego majdanu były o połowe niższe niż w sklepach,więc interes się kręci.Tica libra SA4000 pamietam do dziś w Hurtowni stała za 186zł potem w sklepie za 475 i ludzie to brali Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
andrew Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Nie ma czego takiego jak godziwa cena za wobler bo nie ma takich dwoch samych woblerow. Po pierwsze kolor. Po drugie minimalne roznice w budowie nawet seryjnych modeli juz nie piszac o rekodziele. Kupilem kiedys w niemieckim sklpie nadrozsze moje woblery Megabassa za 17 euro za sztuke (w CW na Wybrzezu kosztuja ponad PLN80 zlotych). Trzy kolory, dwa plywajace, jeden zawieszony ta sama dlugosc. Jeden oddalem koledze bo lowil i wydawalo mi sie ze dwa inne te sie sprawdza. Niestety ten lowny dalej lowil koledze, drugi jeszcze cos zahaczyl czasami a trzeci o najbardziej pozadanej pozornie kolorystyce zupelnie nic. Potem kolega urwal killera i teraz przegladamy aukcje w poszukiwaniu tego modelu w tym kolorze i wiem ze dalbym wicej niz te PLN80 za sztuke gdybym tylko trafil ten kolor. Za dwa inne nie dalbym 30 zlotych teraz Inny przyklad zamawiam rekodzielo kleniowe smuzaki w czterech kolorach i dwoch wersjach zanuzenia. Wszystkie kolory naturalne, rozniaca w zanuzeniu max 50 cm. Brania mam tylko na jeden jedyny wobler, zawsze ten sam w ktory wala klenie, jazie, bolenie itp. W zaden inny ani uderzenia. Podobie Slawku z Twoim wanderem. Jeden kolor lowi super i mi i koledze i dmniejszy i wiekszy i szczupaki i okonie a na pozostale kolory bran duuuzo mniej. Wiec nie dziwie sie ze masz dylemat jak ustawic cene. Ja na przyklad moge placici wicej za lowne kolory ale problem jest jak rozpoznac te lowne przez zakupem . Killery sa bezcenne. Za reszte siuwaksu zaplacisz Mastercardem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Tica i inne smaczne kaski dystrybuowane przez dragona to liderzy...jak chodzi o marze u sprzedawcow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krisu23 Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Jeśli dobrze zrozumiałem pierwszy post w tym wątku, to chodziło ogólnie o to ile mają kosztować przynęty czyli badanie klienta. Więc podałem 30 zeta żeby się do tego odnieść. Temat tego ile jesteśmy w stanie dać za ulubiony wobler to inna sprawa. Ostatnio na mistrzostwa świata w RPA koleś zamówił sobie wuwuzelę ze złota wysadzaną diamentami za 100 tys baksów. Pewnie dmuchnął w nią dwa razy. Też się da. Ciekawe, czy mu się wydawała droga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobler129 Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 @pablom ja znam dużo większe marże. Guma, która mnie wyniosła ( z wysyłką ) max 0,15zł/szt. w sklepie internetowym jest uwaga... Za 6,7zł Chyba każdy sam sobie policzy ile % marży może narzucić sprzedawca Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gruzin Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Ciężka sprawa z tymi cenami - ja mam swoją nieprzekraczalną granicę - 18zł za wobler. Powyżej tego zaczynam się zastanawiać czy przynęta ma jakieś cudowne właściwości...tyle razy słyszałem, że ludzie łowią na własne, okropnie brzydkie i zrobione bez użycia najnowszych technologii przynęty, że nie chce mi się wierzyć, że jeśli zapłacę 40 zł za wobka to będzie on na bank lepszy niż taki za 10 zł, zrobiony przez domorosłego lurebuildera. Polecam allegro jako ciekawe narzędzie do śledzenia tego ile ludzie są w stanie zapłacić za przynęte. Najlepsze są aukcje BCM. Można się zdziwić, bo niektórzy płacą za woblerka więcej niż zapłaciliby gdyby tą samą przynętę kupili w opcji 'kup teraz'. Działa magia współzawodnictwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PaNeK Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 to zobacz jeszcze kto podbija aukcję i zobaczysz wtedy co się dzieje na prawdę, ceny do granicy rozsądku a czasami i poza tą granice... wywindowują sobie znajomi lub Ci sami ludzie z innego konta po czym czekają aż ktoś przebije, a jak nie przebije to pozytyw za dokonaną transakcje i jeszcze raz to samo na aukcję najlepsze są te po 400 pozytywów z których 90% wystawione było przez dwa te same nicki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Nie do konca lapie intencje Autora watku co do tego watku ale mysli, jakie mi sie nasuwaja: 1.Najwieksze marze maja drobiazgi typu agrafka, kretlik...2.Jak ktos lubi sie ludzic, ze zaoszczedzi kilka zł prosze upsz...ja wole wybrac opcje kup teraz i miec rzecz zaklepana. Dodaje jeszcze 1 element do kalkulacji - a ile kosztuje czas poswiecony na te zabawy?Glownie koncentruje sie na sklepach duzych, z powazna oferta. Raczej nie kupuje od kogos kto tam sobie pare woblerkow sprzedaje...zdrowiej wychodzi. Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Opublikowano 6 Grudnia 2010 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Widzę, że jednak muszę kilka słów wygłosić aby nie było jakiś domysłów co do moich intencji.Nie leży w moich intencjach przygotowywanie strategii cenowych czy marketingowych dla przynęt. Moje pytanie ma raczej na celu poznanie oczekiwanych przez wędkarzy cen podstawowych przynęt. Pytanie dotyczy sklepów aby pominąć koszty dodatkowe w rodzaju kosztów przesyłki czy wycieczki do konkretnego sklepu.Podsumowując nie chcę wiedzieć ile kosztuje konkretny model w konkretnym sklepie. Mnie interesuje normalna dla wędkarzy cena rodzajów przynęt choćby w zależności od ich wielkości. Pomijam dostępność produktu, produkty konkurencyjne itd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lesiewicz Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2010 Ja trochę rozwarstwie moją odpowiedź- Jaziowo-kleniowe - do ok 18zł- boleniowe do ok 25zł- szczupak,sum ,sandacz do 40złto ceny które mogę dać za woblery.Jeśli chodzi o inne wynalazki, czyli gumy,blachy,cykady to od 0,1zł do ok 15zł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.