Skocz do zawartości

Vitara, CR-V, Sportage, terenówki, itd. - samochód na ryby


hlehle

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Czytam o tych dlugowiecznych silnikach nie do zajechania itd i mam w zwiazku z tym pytanie- czy samochody podobnie jak kreciolki kupujecie na cale zycie?

 

Bujo

 

P.S. W dluzsze trasy jezdze Voyagerem, kapitalne, wielkie i wygodne auto, w dieslu z manulaem pali dosc malo, zrobilem juz 60 tysi i wbrew wszelkim znawcom samochodowym z Polski nic sie nie zepsulo, silnik nie wybuchl, skrzynia dziala dalej tak samo. Zmienialem tylko olej i filtry, powoli nadszedl czas na koncowki w zawieszeniu. 

Nie wiem czy na całe życie mam nadzieję, że nie ale jak na razie nie idzę alternatywy dla siebie.

Nissan Patrol GR Y60.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przygodzie kiedy das auto, nie było mi wstanie pociągnąć przyczepki z łodzią (3,8m wcale nie duża i ciężka ale po deszczu górka w lesie) i musiałem zrobić to z kolegą za das auto, które musiało na szczyt górki wjechać samo bez przyczepy :D  a ja o mało nie wykitowałem na zawał - kupiłem Misiubisiu L-200. Dojeżdżało WSZĘDZIE, blokada mostów pozwalała na wyjechanie z głębokich dziur nawet jak jakieś koło nie miał przyczepności. Na wyjazdy na ryby do Szwecji pozwalało zabrać wszystko co potrzebowaliśmy. Gdyby z paki nie zaczynała się sypać rdza ( Misiubisiu było z Danii) pewnie trzymałbym je do dzisiaj. Wymieniłem na większą Toyotę Hilux 2,5 - super zabezpieczenia antykorozyjne, bardzo wygodne. Na kołach do Norwegii 1700 km jednym ciągiem (minus prom oczywiście) bez specjalnego bólu.

Używam go tylko na ryby więc eksploatacja bardzo nie boli, Dokupiłem drugą dużą łódź i Hilux radzi sobie z nią znakomicie. Kłamałbym gdybym powiedział, że nie czuję jej na haku ale czuję komfort podczas prowadzenia takiego zestawu.
Dla porządku das auto oddałem w dobre ręce i kupiłem sobie jeszcze jedną Toyotę, coby żona miała czym do pracy dojechać jak jestem daleko na rybkach  :rolleyes:

Wielu natychmiast mi zarzuci, że takie rozwiązanie jest nieekonomiczne i mają rację - ale jakie wygodne :)

Jak chcecie zabrać dużo gratów i dojechać w trudny/ciężki teren to polecam zarówno L-200 (nie wiem jak sprawują się te nowe) oraz Hiluxa 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy lata temu miałem podobny dylemat. Chciałem auto na ryby niedrogie w zakupie, bezawaryjne, pozwalające na szybkie pokonanie dłuższej trasy (np 300 km w jedną stronę) i dające radę w błocie nad rzeką.

Mój wybór padł na Forestera S Turbo i dzisiaj mogę śmiało go polecić.

W błoto wjeżdżam z pewnością, że wyjadę.

Na szutrze, lodzie i śniegu symetryczne 4x4 daje radochę jak auto wrc a na trasie- 170 KM i 8 s do setki, jeśli trzeba, sprowadza na ziemię kolesi w tedeikach.

Nie jest niestety najtańszy w utrzymaniu i nie każdy serwis da radę go ogarnąć. 

Co ważne (choć banalne)- trzeba znaleźć zadbaną sztukę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Paprykarz widzę, że das auto Was wydymało po całości :D Może tak jak każdy Niemiec stwierdziło, że skoro jego kontrakt nie obejmuje jazdy pod górkę to zostawi taki smaczek specom! ;)

 

Samochodów na ryby jest u nas bogactwo, wszystko zależy od tego ile chce człowiek zapłacić. W chwili obecnej mogę polecić Land Cruisera, zwłaszcza że jemu bediuńskie piaski niestraszne a co dopiero polskie błotko... Z wcześniejszych doświadczeń - X5 dawała też radę w terenie, ale szkoda jej było...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega ma Ładę i z daleka wygląda trochę jak poczciwy maluszek na wysokim zawieszeniu, ale w terenie - szatan nie samochód.....buda z alu, wiec nie rdzewieje w razie przycierki w jakieś drzewo w lesie.....w Kandzie jeżdżą tym służby leśne. Klepią je tyle lat i nic nie zmieniają, bo po co zmieniać coś w dopracowanym sprzęcie do brudnej roboty.....to trochę jak Abu C3 - nie do zajechania

 

 

Tym to bym chyba las na przełaj przejechał....tak dla skrócenia drogi....no i korki nie straszne....budynki też icon_mrgreen.gif

 

 

Jako minus można dać za korzystanie z McDrive icon_mrgreen.gif

Edytowane przez minecjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 4 tygodnie później...

Silniki nie są najmocniejszą stroną brytyjskiego SUV-a. Bazowy motor 1.8 nie dość, że jest niespecjalnie żwawy, to sporo "pali" i cierpi na uszkodzenia uszczelki pod głowicą. Jeszcze wyższe zużycie benzyny charakteryzuje silnik 2.5 i choć w zamian zapewnia on niezłe osiągi, trudno uznać to za udany kompromis. Powolne diesle okazują się oszczędne, ale starszy 2.0 TD jest dość awaryjną konstrukcją. Na szosie samochód zachwyca komfortem resorowania, a poza utartymi szlakami swobodnie pokonuje niezbyt wymagające przeszkody.

Land Rover Freelander I. generacji nie jest niestety niezawodną konstrukcją - jego usterkowość jest spora, zwłaszcza w porównaniu do japońskich rywali. Na nadwoziu i podwoziu coraz częściej pojawia się korozja, a instalacja elektryczna potrafi płatać figle, jednak najpoważniejsze są liczne problemy z napędem 4x4 oraz samymi silnikami. Części zamienne do "Landa" mają umiarkowane ceny, ale bywają trudno dostępne. Koszty zakupu auta są niskie, jednak sporo sztuk to byle jak przerobione "angliki".

 

Myślałem kiedyś o takim....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 a czemu??

U mnie w firmie jeździ kilka takich.

Tylko jeden się w miarę trzyma a przy reszcie cały czas coś wyłazi. Kupione nowe teraz średnio mają po 150 tyś. 

Niestety do tanich w serwisie nie należą. Właściwości jezdne jak na suwa całkiem całkiem ale ciut przy mały prześwit. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silniki nie są najmocniejszą stroną brytyjskiego SUV-a. Bazowy motor 1.8 nie dość, że jest niespecjalnie żwawy, to sporo "pali" i cierpi na uszkodzenia uszczelki pod głowicą. Jeszcze wyższe zużycie benzyny charakteryzuje silnik 2.5 i choć w zamian zapewnia on niezłe osiągi, trudno uznać to za udany kompromis. Powolne diesle okazują się oszczędne, ale starszy 2.0 TD jest dość awaryjną konstrukcją. Na szosie samochód zachwyca komfortem resorowania, a poza utartymi szlakami swobodnie pokonuje niezbyt wymagające przeszkody.

Land Rover Freelander I. generacji nie jest niestety niezawodną konstrukcją - jego usterkowość jest spora, zwłaszcza w porównaniu do japońskich rywali. Na nadwoziu i podwoziu coraz częściej pojawia się korozja, a instalacja elektryczna potrafi płatać figle, jednak najpoważniejsze są liczne problemy z napędem 4x4 oraz samymi silnikami. Części zamienne do "Landa" mają umiarkowane ceny, ale bywają trudno dostępne. Koszty zakupu auta są niskie, jednak sporo sztuk to byle jak przerobione "angliki".

 

Myślałem kiedyś o takim....

e tam paplanina z interetu, życie wszystko zweryfikuje :D

 

o każdym aucie piszą takie rzeczy, na stilo narzekają a ja przez 4 lata wymieniłem alternator, i to wszystko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w firmie jeździ kilka takich.

Tylko jeden się w miarę trzyma a przy reszcie cały czas coś wyłazi. Kupione nowe teraz średnio mają po 150 tyś. 

Niestety do tanich w serwisie nie należą. Właściwości jezdne jak na suwa całkiem całkiem ale ciut przy mały prześwit. 

wiesz prześwit dla mnie nieważny bo na offroad się nie wybieram żaden :) to ma być poprostu wygodne auto na dojechanie na ryby, 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Policjanci z naszej komendy mają/mieli tego Landa. Częściej stał na warsztacie niż jeździł. I to oni gorąco mi go odradzali.

Ale tak jak pisałeś Tobie nawet Stilo się udał, więc tym razem też wszystko może być ok. :)

a wiesz jak się jeżdzi autem firmowym :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega ma Ładę i z daleka wygląda trochę jak poczciwy maluszek na wysokim zawieszeniu, ale w terenie - szatan nie samochód.....buda z alu, wiec nie rdzewieje w razie przycierki w jakieś drzewo w lesie.....w Kandzie jeżdżą tym służby leśne. Klepią je tyle lat i nic nie zmieniają, bo po co zmieniać coś w dopracowanym sprzęcie do brudnej roboty.....to trochę jak Abu C3 - nie do zajechania

Kilkakrotnie byłem kontrolowany przez "game wardenów" w kanadyjskiej prowincji Ontario ale nigdy nie byli Ładą , używali Toyot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...