Skocz do zawartości

Hand Made Janus-Softjerks


Janus

Rekomendowane odpowiedzi

Wczorajsze wedkowanie było pełne przygód. Na poczatku równe uderzenie i ku mojemu zdziwieniu na jigu miałem "dunajską piranie" w postaci 60-65 cm leszcza. Nigdy mi się nie przytrafiło żeby leszcz zaatakował bezpośrednio gumę. Zdjęcie poniżej.

post-61482-0-29652800-1469092810_thumb.jpg

 

Później załapał sie mały sandaczyk, ale oprócz tego miałem 6 delikatnych skubnięć. Pomyślałem, że to albo małe sandaczyki się bawią, albo gumę testuje coś większego.

Nasmarowałem dodatkowo przynętę olejem z sardynki i rzucałem dalej.

Nagle przepotężne uderzenie. Mimo że ustawiłem hamulec na sandacze, plecionka gładko była wybierana z kołowrotka. Przyhamowałem jeszcze trochę i zacząłem powoli ściągać "bestie". Moje zaskoczenie było ogromne kiedy przy łódce zobaczyłem sandacza co najmniej 120 cm. To był potwór. Sięgnąłem po aparat żeby zrobić zdjęcia w wodzie ku zadowoleniu panów "cenzorów Talibów" (ostatnio 90 cm sandacza mi wykasowali bo na zdjeciu widzieli trupa) i w tym momencie "krokodyl" przekręcił się kilka razy i wyrwał haczyk (łowię bez zadziora i dodatkowych kotwiczek).

To były niezapomniane chwile, ale wiem gdzie poluje i może uda mi się jeszcze raz złapać mojego życowego sandacza. Tym razem zdjęcia na lądzie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba ryby w Dunaju już kompletnie zwariowały. Przedwczoraj złapał się leszcz na moją gumkę, a wczoraj ponad 80-cio centymetrowy karp, który w pełni wchłonął przynętę. Hol był niesamowity i juz myślałem że to ten wielki sandacz. Zgłupiałem jak zobaczyłem karpia. Nie wiem dlaczego łapią się zarówno drapieżniki jak i ryby spokojnego żeru.

 

post-61482-0-74036500-1469180193_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czosnek Janus , czosnek ;) :D

Jest to bardzo możliwe ponieważ moje gumki maja zapach czosnku i ryby. Spróbuję zwiekszyć dawkę zapachowa u niektórych, a niektóre zrobie wogóle bez zapachu. Jeszcze jedno. Tam gdzie łowie sandacze intensywnie podkarmiam białą rybe miedzy innymi peletami z halibuta. Może to halibut ma wplyw albo poprostu te wielkie żywią się wszystkim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Festiwal sandaczy"

Bardzo ucieszyły mnie burze i ulewy w sobotę i niedzielę poprzedniego tygodnia. Poziom wody w Dunaju się podniósł i woda zmętniała. W poniedziałek wieczorem ruszyłem na łowy. Celem miał być sandacz w granicach 120 cm, który mi przedtem zszedł z haczyka. Jak zwykle ustawiłem łódź w miejscu które od miesiąca codziennie zanęcam ( mieszanka – pelety z halibuta 20mm, tonąca karma pstrągowa, sucha karma dla warchlaków). Wysypuje tam wiaderko czterolitrowe. Od białej ryby aż się roi. Czasami jak ciągne jiga czuję jak uderzam o ryby. Ponieważ woda była dość mętna zdecydowałem się na stynkę 10 cm, chartreuse–żółty z fluo zielonym grzbietem. Płetwy pomalowane fluo pomarańczem. Na gumce brokat zewnętrzny. Jak zwykle zapach ryby i czosnku. Zmieniałem przynetę na w podobnych kolorach stynkę 9 cm, kiełbia 12 cm i białą stynkę z fluo niebieskim grzbietem.
A teraz bilans tygodnia. Poniedziałek - 4 sandacze i 3 leszcze, wtorek – 3 sandacze, środa 3 sandacze, czwartek 7 sandaczy i piątek 8 sandaczy i jeden 9 kg karp.

Kiedy wczoraj karp chwycił moja gumkę juź myślałem że to ten mój sandacz (nazwałem go Herman). Dobre 10 minut nie wiedziałem co to jest. Wyciądanie sznura, ucieczki i powroty. Jakże byłem rozczarowany kiedy na powierzchni zobaczyłem karpia. Kolejny karp na gumkę. Póżniej jakiś czas nic się specjalnie nie działo i naglejak w zaczarowanym świecie, latające ryby. Stada narybku wyskakiwały w kilku miejscach na raz. Wiedziałem, że to ataki sandaczy. Zaczął się festiwal. Jeden za drugim czwytał moje przynęty. Nagle jakieś 10 metrów ode mnie zobaczyłem grzbiet Hermana atakującego stado, jakby złosliwie chciał mi zagrać na nosie. Precyzyjnie rzucałem tam gdzie było widac potężne wiry. Nic z tego. Inne się łapały i też nie specjalnie małe, ale nie on. Ta chęć zrobienia sobie z nim zdjęcia stała się obsesją i w pełnie zrozumiałem obłęd jakiemu uległ kapitan z Moby Dick.

 

Pod spodem zdjęcia „gumowych-bohaterów” i niektórych sandaczy.

post-61482-0-54552800-1469871652_thumb.jpg post-61482-0-73128100-1469871683_thumb.jpg post-61482-0-89019400-1469871701_thumb.jpg

 

Tak wygląda "bohater" po kilkunastu atakach sandaczy.

post-61482-0-48188800-1469871788_thumb.jpg

 

Wybrańcy

Bersze

post-61482-0-76598500-1469871858_thumb.jpg  post-61482-0-77054200-1469871906_thumb.jpg

 

Sandacze

post-61482-0-57050300-1469871933_thumb.jpg  post-61482-0-90701500-1469871954_thumb.jpg

 

post-61482-0-92140400-1469871972_thumb.jpg post-61482-0-86755300-1469871997_thumb.jpg

 

post-61482-0-38809200-1469872022_thumb.jpg  post-61482-0-76601500-1469872059_thumb.jpg

 

post-61482-0-22744600-1469872092_thumb.jpg  post-61482-0-93720100-1469872108_thumb.jpg

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję udanego tygodnia , dałeś czadu strach pomyśleć co to będzie jak trafisz przysłowiowy dzień konia .

Pozdrów Hermana .

Oczywiście, że pozdrowie Hermana jak go uda się drugi raz złapać. Staram się tak prowadzić przynęty, żeby były dla niego atrakcyjne. Niebawem zacznę myśleć jak on. Żona już mi robi wymówki, że od momentu jak go miałem na wędce stałem się bardziej milczący.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Herman, hmmm.... :) , coś w tym jest :) , mój pierwszy metrowy szczupak to była Helga, a 120 cm szczupły mojego brata - Helmut :D.

Nadałem temu sandaczowi imię Herman ponieważ dla mnie jest wyrazem siły. A on jest pełen energii. Na dodatek jest niesłychanie cwany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już nie sa podchody, ale obłęd. Próbuje teraz kreować najróżniejsze zestawy kolorystyczne, które świetnie sprawdzają się na mniejszych osobnikach. Dunaj mi to ułatwia bo każdego dnia jest inna przejrzystość wody i inny poziom. Trochę jest to zwariowane, ale taką tu mamy pogodę w tym roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O takim wyniku 26 sandaczy w sześć dni niejeden może sobie pomarzyć ze mną na czele.

Moim celem w tym roku jest zaliczyć choć jedna sztukę wymiarową tego gatunku.

Tylko nad wodą trzeba być a nie bywać jak to jest w moim przypadku.

Po pracy wracam zajechany jak Tomuśz czterech pancernych gdy orał pole zamiast konia ;) odechciewa się wszystkiego .

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i stało się... Janusz podobno złowił Hermana :P Rzekomo sandaczysko wyżarło ze dwa roczniki białorybu i nic w łowisku nie pływało za wyjątkiem właśnie  Hermana. Również podobno Janusz nie wystawił fotki gdyż ryba miała lekką nadwagę.

 


post-60542-0-88471600-1470328681_thumb.jpg

 

 

Ale ze mnie błazen ... :P  Janusz trzymam za Ciebie kciuki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i stało się... Janusz podobno złowił Hermana :P Rzekomo sandaczysko wyżarło ze dwa roczniki białorybu i nic w łowisku nie pływało za wyjątkiem właśnie  Hermana. Również podobno Janusz nie wystawił fotki gdyż ryba miała lekką nadwagę.

 

attachicon.giffattestwalleyeever (2).jpg

 

 

Ale ze mnie błazen ... :P  Janusz trzymam za Ciebie kciuki.

 

Ubawiłem się po same pachy. Swietne zdjecie i komentarz. Niestety Hermana jeszcze drugi raz nie złapałem. Mam nadzieje, że zapomni nasze pierwsze spotkanie i wreszcie się skusi. Narazie woda w Dunaju opadła i jest coraz bardziej przejrzysta. Cekam na deszcze. Jednak codziennie czycham na mojego przyjaciela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Od moich ostatnich wpisów sytuacja na Dunaju się bardzo zmieniła. Woda opadła i stała się przezroczysta. Złapałem całą masę sandaczy między 50 a 60 cm, okoni 25-35 cm, kilka szczupaków 60-65 cm ale ani śladu po sandaczu Hermanie i innych bestiach.
Zmieniłem miejscówkę i wypłynąłem przedwczoraj w pobliże ujścia trzech niedużych rzek, które wpływają do starorzecza i póżniej łączą się z Dunajem.
Żeby drapieżniki stały sie bardziej agresywne, tuż przed połowem zazwyczaj wrzucam kilka kul z płatków owsianych i suszonej krwi lub mączki z sardynki.
Na początek złapałem 3 okonie i 6 berszy na własnej roboty stynkę S01BBP z niebieskim grzbietem. Zauważyłem nieopodal wyskakujący z wody narybek i podwodne wiry. Zmieniłem przynętę na 12 cm ukleje tzw. Białą Damę. Kilka rzutów i nic. Te rybki, które wyskakiwały były to płoteczki 5-8 cm. Wyszukałem 7 cm płoteczkę S02WBP białą – niebiesko perłową z zewnętrznym złotym brokatem.
Pierwszy rzut i nagle pełny opór. Co do sprzętu łowiłem kijem St. Croix, Legend Elite 2016 – długość 204 cm, akcja X-Fast, ciężar wyrzutu 5.3-17,9 g, kołowrotek Shimano Vanqush 3000, plecionka Berkley Whiplash 0,10 – wytrzymałość 14,1 kg. ( plecionka, jest dość głośna, odbarwia się, ale moc ma nieporównywalną), własnej roboty przypon filigran firmy AHF Leitner o wytrzymałości 24,8 kg. Używam go łowiąc sandacze. Jest niesłychanie elastyczny, zachowuje się jak linka i nie skreca się.
Zaczęła się zabawa. Na początku myślałem, że to może być brzana (kilka dni temu złowiłem właśnie 72 cm brzanę – zdjącie dołącze później) Walka była przecudowna.

 

Jednak ataki były troche inne. Na szczęście nie stałem na kotwicy i ryba zafundowała mi darmową przejażdżkę. Kij i kołowrotek pracowały nienagannie. Tak trwało około 10 minut aż zobaczyłem Jej Mość szczupaczycę. Ogromna radość. Niecodziennie można coś takiego widzieć.  Kolega łowiący z brzegu karpie pomógł mi to uwiecznić  (zdjęcie poniżej).

 

post-61482-0-56172600-1472813868_thumb.jpg

Szczupak 114 cm, 10 kg

 

Wczoraj wybrałem się z tym samym sprzętem w to samo miejsce. Jak zwykle zaneta - płatki z krwią.
Słońce prażyło niemiłosiernie. Było około 15.30. Po złapaniu kilku okoni 7 cm stynką zmieniłem gumkę na ukleję 12 cm MX01WBP zwaną przeze mnie Białą Damą. Ta w wielu przypatkach jest poprostu niezawodna. Ponieważ jest bardzo naturalna i ma piekne naśladujące prawdziwa rybę ruchy często ją stosuje jak inne próby zawodzą. Tak się też stało w tym wypadku.
Zanim przyneta opadła do dna poczułem silne uderzenie. Po chwili nie miałem watpliwości co mam na wędce. Nieziemski wprost odjazd mimo dość mocno skreconego hamulca. Wędka  mimo zdrowago wygięcia miała jeszcze sporo zapasu. Troche bałem się o plecionkę więc poluzowałem lekko hamulec. Skubaniec natychmiast to wykorzystał i przykleił się do dna. Tym razem też na szczęście nie stałem na kotwicy. Dobre 5 minut trzymałem na maksa napiętą wedkę aż wreszcie się ruszył. Skręciłem znowu hamulec i oderwałem go z dna. Tu zaczęła się niezła jazda. Po około 25 minutach pięknej zabawy sum był w łodzi. Znowu karpiarze pomogli mi utrwalić zdarzenie.

 

post-61482-0-48742400-1472813907_thumb.jpg

Sum 142 cm, 16 kg
 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...