Skocz do zawartości

To se ne vrati?...


pezet

Rekomendowane odpowiedzi

Poniżej załączam zdjęcie.

Zrobione jakieś 100 lat temu.

Przedstawia rybaków z Dębnik - dzielnicy leżącej niedaleko Wawelu, po drugiej stronie Wisły.

Łososie są z Wisły.

Opowiadał mi w dzieciństwie stary wędkarz, że jeszcze w latach 50-tych łowił łososie w Krakowie, nie tylko w Wiśle, ale i jej krakowskim dopływie - Rudawie.

 

Potem tama we Włocławku zamknęła migracje łososi, a potem zniknęły już całkiem.

 

Zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś nadejdą takie czasy, że w polskich rzekach i jeziorach będzie tyle i takich ryb, jak 100 czy chociaż 50 lat temu?

Czy też stan obecny jest już nieodwracalny i dopóki człowiek nie zniknie z polskiej ziemi, to rybostan nie ma szans na odrodzenie?

 

Wędkarze-mięsiarze, powszechne kłusownictwo, fikcyjne zarybienia i brak ochrony wód - w takich warunkach na pewno nie ma szans...

post-59692-0-82017200-1460906900_thumb.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wędkarzami jest chyba coraz lepiej.

W młodym pokoleniu jest coraz więcej 'nołkilowców'.

Ja sam bardzo lubię ryby, uwielbiam świeże pstrągi czy sandacze, ale jak złowię, to gdybym zabrał, to chyba bym nie przełknął. Z żalu, że już nie ma takiej pięknej ryby. Ale zrozumiem tego, który dobrą rybę zabierze.

Nie zrozumiem nigdy mięsiarza, który do wora pakuje jakieś podłe (w smaku) leszcze czy płotki albo takiego, który zabiera wszystko, co ma cokolwiek między oczami i ogonem, który jeszcze się chwali, że "tako drobnice to cza przez maszynke przepuścić i kotlet bedzie...".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wedle moich informacji poniżej zapory we Włocławku jeszcze w latach 80 -tych funkcjonował licencjonowany rybak, starszy wiekiem juz człek. Stawiał sieci na noc i średnio 5 łososi parokilowych  łowił, co w tamtych latach pozwalało mu na w miarę godziwą egzystencje. Mój serdeczny kolega,  prowadzący badania nad tradycyjnym rybłówstewm wybrał sie na taki nocny połów i potwierdza w/w informacje. Podstawową wiedzą by osiagnąć sukces - trzeba było wiedzieć "gdzie". Myślę, ze w tej kwestii niewiele się zmieniło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to już nie wróci,co gorsza-będzie jeszcze gorzej,z prostej przyczyny-przemysł,podejście do przyrody,która zaczyna być czymś "dziwnym",szczególnie dla młodzieży (syn mojego braciaka boi się trzmieli,much,czy innych owadów,bo w tych metroseksualnych czasach,kiedy kontakt z przyrodą polega na wycieczkach last minute i siedzeniu na basenie,obcowanie z naturą nie jest czymś naturalnym),a przede wszystkim zachłanność ludzka,konsumpcjonizm,brak obycia w połączeniu z coraz większą liczbą ludności będą dobijać przyrodę jako całość,nie tylko wody,nie chcę krakać,ale przydałby się nam "big bang",który by to wszystko zresetował i pozwolił odrodzić się zdegradowanemu do granic możliwości środowisku.Pewnie zajęłoby to kilkadziesiąt lat.

Edytowane przez CM Punk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobne opowieści słyszałem nad nizinnym Sanem w ok. Jarosławia, największe wrażenie robiły te o ponad dwu - metrowych krokodylach, czyli jesiotrach. 

 

Miłośnikom polecam zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego, można znaleźć niezłe perełki, np. Spotkanie na temat wylęgu i ochrony łososia na ternie Wylęgarni Ryb Łososiowatych Polskiego Towarzystwa Wędkarskiego w Nowym Targu lub dziesiątki zdjęć dot. "rybołówstwa" 

 

 

 

post-59931-0-26111900-1460928290_thumb.jpg

post-59931-0-12106100-1460928291_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...].Pewnie zajęłoby to kilkadziesiąt lat.

 

W Czernobylu, w warunkach silnego skażenia, eksplozja przyrody i odrodzenie populacji nastąpiło w kilkanaście lat.

Mimo niesprzyjających warunków wystrczyło tylko jedno: brak ingerencji człowieka.

 

Mnie by jednak wystarczyło to, co jest w Anglii, Irlandii, Austrii, Holandii - o Skandynawii nie wspominając: że między ludźmi, w powszechnie dostępnych wodach, żyją sobie spore populacje ryb, które nie są postrzegane jako darmowe mięso.

 

Znam nieco wioski w świętokrzyskim - dla lokalesów Wisła czy Nida to źródło mięsa. Metoda połowu - dowolna. Często wielkie podrywki lub sieci, ale nawet ci, co łowią na wędkę, zabierają wszystko co się uwiesi. Wymiary czy okresy ochronne - oczywiście - nie obowiązują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem z opowieści mojej ś.p. babci, że w latach trzydziestych XX wieku zawodowi rybacy dość mocno eksploatowali Wisłę na krakowskim odcinku.

Dużo ryb odławiano przy ujściu Rudawy na Zwierzyńcu.

 

Ryby, prosto z łódek, kupowali najczęściej żydzi, na szabas. Bogaci kupowali duże, okazałe egzemplarze, biedota żydowska drobnicę: kiełbiki, uklejki, płoteczki...

 

Co ciekawe, ortodoksyjni wyznawcy judaizmu nie jadali sumów, węgorzy, w ogóle ryb pozbawionych przez naturę łusek, jako chyba niekoszernych.

Za to co z łuskami, to na stół.

 

 

Dziękuję kolego pezet za poruszenie tematu, dla mnie, krakauera, bardzo ciekawy!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszsz... ;)

 

To trochę dalej na południe:

rzeka Łososina płynąca przez Tymbark-Limanową, wpadająca do Dunajca. Sama nazwa sugeruje jej pochodzenie :)

 

W latach 70-tych łowił tam mój ojciec na muchę - mówił, że pstrągi potokowe 40 cm łowił często, zdarzały się źródlane, a klenie traktował jak uciążliwe przeszkadzacze czepiające się muchy.

 

W latach 80-tych ja tam jeździłem ze spinningiem. Pstrągów było dużo. Ponieważ je wypuszczałem, jestem pewien, że łowiłem te same, w tych samych miejscach, spod tych samych kamieni.

Wtedy okropnie rzekę zatruwały zakłady owocowe w Tymbarku, ale po 2 km rzeka już była czysta. Kawałek niżej znów mleczarnia w Łososinie Górnej wpuszczała swoje ścieki i rzeka była biała od serwatki - ale znów kilometr dalej już wyglądała normalnie i były ryby.

Było dużo kleni, stada świnek po kilkanaście-kilkadziesiąt sztuk (rzeka mała i płytka) - ale świnki po 40-50 cm. Dużo strzebli, kiełbi, piekielnic, jelców i mnóstwo rybiego drobiazgu.

 

----------

 

Potem już tam rzadko bywałem i pojechałem na wiosnę z 2-3 lata temu. Godzina łowienia i nic. Pojechałem obejrzeć płań, w której zawsze stały setki ryb - świnek, kleni i drobniejszych: nie zauważyłem ANI JEDNEJ ryby! Wszedłem do wody, chodziłem po płyciznach i nie zauważyłem żadnej drobnicy! W końcu zacząłem sprawdzać pod kamieniami, gdzie zawsze roiło się od larw jętek i zdębiałem, bo nie znalazłem żadnej! Dosłownie, jakby ktoś wyjałowił rzekę z wszelkiego biologicznego życia...

 

 

A na koniec wrócę do opowieści pani - dzisiaj ok. 80-letniej, która mieszkała w Łososinie nad rzeką. Mówi że na wiosnę, jak świnki szły na tarło, to wypełniały rzekę od brzegu do brzegu. Wtedy kto żyw we wsi łapał wiklinowy kosz i szedł łapać je gołymi rękami - ile dał rady unieść. Ludzie raczej ich nie jedli, ale za to świnie miały wyżerkę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To se ne vrati ?

A niby to czemu miałyby łososie nie powrócić na stare mety ? Co prawda na dziś dzień jest to raczej niemożliwe, bo nie ma środowisk tym zainteresowanych, a zduraczony wędkarski demimondzik nad śmiałą inwencję i czyn taki , przedkłada pogwizdać i polatać sobie sobie na ulicy. To takie łatwe :)

Gary Loomis nie jest takim bezradnym gościem. Można - ale najpierw trzeba chcieć, żeby cokolwiek móc..

http://www.fishfirst.org/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem z opowieści mojej ś.p. babci, że w latach trzydziestych XX wieku zawodowi rybacy dość mocno eksploatowali Wisłę na krakowskim odcinku.

Dużo ryb odławiano przy ujściu Rudawy na Zwierzyńcu.

 

Ryby, prosto z łódek, kupowali najczęściej żydzi, na szabas. Bogaci kupowali duże, okazałe egzemplarze, biedota żydowska drobnicę: kiełbiki, uklejki, płoteczki...

 

Co ciekawe, ortodoksyjni wyznawcy judaizmu nie jadali sumów, węgorzy, w ogóle ryb pozbawionych przez naturę łusek, jako chyba niekoszernych.

Za to co z łuskami, to na stół.

 

 

Dziękuję kolego pezet za poruszenie tematu, dla mnie, krakauera, bardzo ciekawy!

Tak Żydzi są winni.Ten "oszałamiający" rybostan naszych wód to przez nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomy, to, co powyżej napisałem, miało być i jest ciekawostką o starym Krakowie, a nie oskarżenie o wyżarcie ryb w naszych wodach przez ortodoksów :)

 

Byłem przekonany, że intencja jest czytelna dla każdego inteligentnego człowieka. I pewnie jest czytelna.

 

 

To tak jeszcze dodam:

Środowisko żydowskie jest mi doskonale znane, może nie osobiście, ale moja ś.p. Babka mieszkała przed wojną na ul. św. Agnieszki, mając za sąsiadów właśnie ludzi wyznania mojżeszowego. Chętnie jadających ryby, w odróżnieniu od Polaków, u których te stworzenia nie cieszyły się popularnością kulinarną.

I działo się to bez mała sto lat temu!

 

Ach, serce rośnie, że mamy na forum takich tytanów intelektu :)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, Sławku, może to w istocie krotochwila, ale podana w bardzo osobliwy, wysublimowany sposób :)

 

Ponieważ to dział kawiarniany, poruszę kwestię gwary krakowskiej, dziś już nieco zanikającej, niestety...

Moje babko-ciotki takim jednak słownictwem się posługiwały.

Kilka przykładów:

szpagat - sznurek

sztolwerk - cukierek mleczny

szabaśnik - piekarnik (od słowa szabas, przechowywano w nim, w tym szabaśniku, potrawy na żydowskie święto)

buc - bardzo brzydkie określenie swojego antagonisty

huncwot, agar - łobuz uliczny

ferszalunek - odzież robocza

wichajster - przedmiot przypominający narzędzie

szpejo - nieokreślone "coś" z zardzewiałej stali

bajgel - obwarzanek

dupcyć - uskuteczniać stosunek seksualny

 

A teraz zagadka: co to jest "sztreka" ? Pamiętam, słowo było kiedyś często używane w Krakowie. Można odmieniać przez przypadki.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...