Gość Opublikowano 9 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2009 Witam, W tym roku wybieram się w czerwcu na tydzień nad Śniardwy w moje dawne, dobrze znane okoniowe strony. Jak tam teraz jest z rybami ?(szczególnie jeśli chodzi o południowy brzeg jeziora). Jeśli ktoś tam był w 2008 r. i wędkował to czekam na wpisy. Ja nad Śniardwy jeździłem jeszcze jako dzieciak od 1982 r.Wedkować na spinning zacząłem w 1992 r.Za komuny i jeszcze we wczesnych latach 90-tych było to ogromnie rybne jezioro. Patrząc na pseudo kunszt tamtych wedkarzy i ich prymitywne metody to i tak łowili mnóstwo ryb. Widziałem szczupaki 10, 12 kg i całą masę medalowych okoni największy 1,70 kg. Złowiono ponoć takiego 2,5 kg. Sam miałem 3 po 1 kg. Takie kilówki nikogo nie dziwiły. Czasami trafiały się takie po 2 i 3 w trakcie połowu. Ostatni raz wedkowałem tam w 1998 r. (Jezu to już 10 lat !!!)Nie wiem na ile użyteczne mogą okazać się w tej chwili moje spostrzeżenia, ale jak ktoś się wybiera to poniżej kilka uwag ze starych czasów.Początek łowienia to kiedyś był maj i czerwiec. Najpiękniejsze miesiące na Mazurach Wszyscy łowili wówczas na żywca o rządziły WĘGORZE. Przy okazji nieźle łapały się szczupaki (nawet te olbrzymy) i wychudzone, niemrawe po zimie okonie. Ja się nigdy żywcem nie bawiłem. W czerwcu najlepiej było znaleźć miejscówę na mini góreczce gdzieś na 3 metrowych płyciznach. Owa mini górka to kawalątek wypłycenia o głębokości ok. 2 metrów (ot kilka metrów kwadratowych z kilkoma krzakami wczesnej moczarki i rogatka). Na początku czerwca na Śniardwach nie ma jeszcze słynnych wielohektarowych łąk moczarki i rogatka a w pierwszym rzędzie rośliny te porastają takie wybrzuszenia (bo więcej światła i cieplej). Po znalezieniu takiego kawałeczka wody przez 2 tygodnie codziennie mozna było wyciągnąć stamtąd kilkanaście ładnych okoni i szczupaka (zazwyczaj do 2 kg) gdyż drapieżniki szukały kryjówek i ciągnęły do jedynych zarosli w promieniu np pół kilometra. Potem (koniec czerwca i później) każdy skrawek wody o głębokości do 3,5-4 metra porośnięty jest zielskiem a ryba się rozłaziła i trzeba jej było mozolnie szukać. W tamtych czasach rządziły meppsy. Właściwie przez te wszystkie lata rzucałem Black fury nr 3, małymi aglia'mi fluo nr 1 i 2 (to na 2,5 metrach w gąszczu zarośli skąd wyciągałem przepięknie ubarwione okonie). Na stoku 4-6 metrów gdy brał duży okoń nieźle spisywała się biała aglia fluo nr 4 (!) Twistery królowały chyba tylko rok lub dwa (89-90 rok). Potem okonie nabrały do nich takiego wstrętu że można było im pod nos podciągac i nie chciały.Lipiec to dla spinningu był okres posuchy. Bryndza totalna.W sierpniu okonie zbierały się w stada i zaczynały masowe łowy na drobnicę. Przez kilka lat obserwacji byłem w stanie wskazać ( z dokładnością do 12 godzin) kiedy i gdzie pojawią się okonie. I one się tam pojawiały - jak w zegarku. Zaczynało się słynne bicie mewy a chamstwo i bezczelność niektórych wędkarzy, którzy na silniku wpływali człowiekowi na żyłkę po to tylko aby wyrwać kilka ryb i po chwili odpalić silnik i popłynąć podbierac ryby komuś innemu przekraczała wszelkie granicę... Ile ryb nie złowiłem przez takie mendy to szkoda gadać.Z roku na rok bicie mewy zdarzało się coraz rzadziej a coraz dłuższe były rybackie sieci... Populacja niebieskiego głębinowego okonia praktycznie wymarła. W latach osiemdziesiętych zielone okonie z zielska to była rzadkość. Wszyscy na dołach łowili niebieskie. Lata 90 to już połowy zielonych okoni. Te niebieskie łowiono rzadko i nie przekraczały zazwyczaj 25-30 cm. Niektórzy twierdzili że to efekt opróżniania zimowisk okonia przez rybaków. Inni zaś twierdzili że to biologiczne wypłycanie sie jeziora (w dołkach miał zalegac siarkowodór). Faktycznie było kiedys takie lato, że setki wegorzy i szczupaków wypłynęło do góry brzuchem. Pewnie i jedni i drudzy mieli rację. Po 1992 roku w Sniardwach pojawił się sandacz (wcześniej zupełnie nie spotykany). Jedni mówili ze to zarybienie a drudzy że uciekł z jakiegos małego jeziora w którym zrobiła się przyducha od upałów i miesięcznej flauty (to chyba był 92 rok ale nie pamiętam dokładnie). Pierwszego ok. 1993 r. zobaczyłem w siatce u jednego z wędkarzy (miał z 25 cm i wg relacji miał głęboko połknąć rosówkę). W 1998 r. sandacze miały już po ok. 55-60 cm ale co ciekawe wogóle nie było mniejszych. wszystkie były z jednego rocznika.Uff to tyle. Co pamiętałem, napisałem. Może trochę chaotycznie ale wiele rzeczy umknęło pamięci. aha jeszcze jedno. Śniardwy to małe morze o ogromnie zróżnicowanym dnie (górki, dołki, stoki, wybrzuszenia, kamienie) a moje doświadczenia to 7 x po 2 miesiące spiningowania na kawałku o długości 4 km i szerokości 2 (miałem tylko wiosłową łódkę więc daleko się nie zapuszczałem). I też pewnie nie wiem o tym kawałku wszystkiego... Pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Salmo_Salar Opublikowano 9 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2009 Po 1992 roku w Sniardwach pojawił się sandacz (wcześniej zupełnie nie spotykany). Jedni mówili ze to zarybienie a drudzy że uciekł z jakiegos małego jeziora w którym zrobiła się przyducha od upałów i miesięcznej flauty (to chyba był 92 rok ale nie pamiętam dokładnie). Pierwszego ok. 1993 r. zobaczyłem w siatce u jednego z wędkarzy (miał z 25 cm i wg relacji miał głęboko połknąć rosówkę). W 1998 r. sandacze miały już po ok. 55-60 cm ale co ciekawe wogóle nie było mniejszych. wszystkie były z jednego rocznika. Właśnie, sandacz zniszczył tamte jeziora, sielawy już tam nie ma i widać jaka jest woda na rynnowych jeziorach Szlaku WJM. Pozdr. Salmo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hlehle Opublikowano 9 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2009 Po 1992 roku w Sniardwach pojawił się sandacz (wcześniej zupełnie nie spotykany). Jedni mówili ze to zarybienie a drudzy że uciekł z jakiegos małego jeziora w którym zrobiła się przyducha od upałów i miesięcznej flauty (to chyba był 92 rok ale nie pamiętam dokładnie). Pierwszego ok. 1993 r. zobaczyłem w siatce u jednego z wędkarzy (miał z 25 cm i wg relacji miał głęboko połknąć rosówkę). W 1998 r. sandacze miały już po ok. 55-60 cm ale co ciekawe wogóle nie było mniejszych. wszystkie były z jednego rocznika. Właśnie, sandacz zniszczył tamte jeziora, sielawy już tam nie ma i widać jaka jest woda na rynnowych jeziorach Szlaku WJM. Pozdr. Salmo Mógłbyś rozwinąć temat?Mi wszyscy mówią, że to dzikie hordy rybaków, ale warto wysłuchać innych opinii. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablo Opublikowano 9 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2009 Po 1992 roku w Sniardwach pojawił się sandacz (wcześniej zupełnie nie spotykany). Jedni mówili ze to zarybienie a drudzy że uciekł z jakiegos małego jeziora w którym zrobiła się przyducha od upałów i miesięcznej flauty (to chyba był 92 rok ale nie pamiętam dokładnie). Pierwszego ok. 1993 r. zobaczyłem w siatce u jednego z wędkarzy (miał z 25 cm i wg relacji miał głęboko połknąć rosówkę). W 1998 r. sandacze miały już po ok. 55-60 cm ale co ciekawe wogóle nie było mniejszych. wszystkie były z jednego rocznika.Właśnie, sandacz zniszczył tamte jeziora, sielawy już tam nie ma i widać jaka jest woda na rynnowych jeziorach Szlaku WJM. Pozdr. SalmoMógłbyś rozwinąć temat?Mi wszyscy mówią, że to dzikie hordy rybaków, ale warto wysłuchać innych opinii. Ja też bym chciał czegoś więcej się o tym dowiedzieć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 9 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2009 Pierwsze slysze ze Sniardwy to jezioro rynnowe... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Salmo_Salar Opublikowano 9 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2009 Pierwsze slysze ze Sniardwy to jezioro rynnowe... Są gusta i guściki <_< Chordy rybaków którzy splondrowali jeziora i wyłowili je do cna to jest jedna sprawa. Drugą jest właśnie sandacz który jako ryba cenniejsza gospodarczo została wprowadzona do wyżej położonych jezior na Szlaku WJM. Szkoda, że nikt nie pomyślał, że może się tam wspaniale zadomowić i zacząć swoją ekspansje na inne, równie dogodne warunki na innych jeziorach. A jak sandacz trafił na jeziora gdzie żyła sielawa wtedy zaczął się jego boom. Sielawa jako ryba żywiąca się drobnymi skorupiakami tworzącymi część planktonu w jeziorze, oczyszczała go sprawiając, że woda była bardzo czysta i przezroczysta, na kilka metrów można było zobaczyć dno i piękne łany roślinności wodnej. Sielawa żeruje w dzień jak i w nocy. Nocne żerowanie jest wg mnie najbardziej intensywne, wtedy zooplankton wędruje w górne partie wody by tam żerować a za nim wędróje sielawa która pod osłoną nocy jest skuteczniejszym drapieżnikiem i łatwiej jej jest wyłapywać szybciej pływające skorupiaki z rodzaju Daphnia czy Bosmina. Sandacz jak wiadomo też lubi nocne polowania a że sielawa nie to, że jest równie smaczna i bardziej pożywna od uklei (kolejną, równie chętnie wyżerowaną ofiarą) to także pod osłoną nocy traci część czujności którą wykazywała w czasie dnia. Sandacz jest skutecznym nocnym łowcą (widziałem zawartości żołądków). W ten sposób sielawa została wytępiona przez rybackie połowy i bezmyślne zarybianie sandaczem. Teraz już się tego nie praktykuje, sandacza też zaczyna być coraz mniej (rybacy), sielawy już się nie odbuduje na tak mocno zanieczyszkonych jeziorach Tałty czy Mikołajskim. Każdy kto był latem widział jaka jest woda w tych jeziorach - kwitnie. Jezioro spadania do niższego poziomu troficznego (typ leszczowy, potem sandaczowy). Pozdr. Salmo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Salmo_Salar Opublikowano 12 Stycznia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2009 Zacytuję część tekstu z materiałów które posiadam na temat presji sandacza by poprzeć moją wypowiedź: Istnieje szereg informacji, niestety niepublikowanych, że sandacz pojawiający się w jeziorze pod wpływem nasilającej się eutrofizacji w pierwszym rzędzie wywiera presję na sielawę, która ostatecznie zanika, następnie na płoć. Płoć na ogół nie zanika pod wpływem presji sandacza, zostaje jednak ograniczona, a presja drapieżnicza przenosi się na biologicznie odporniejszego okonia i potem oscyluje między płocią a okoniem... Pozdr. Salmo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szwagier Opublikowano 23 Marca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Marca 2009 Znowu byłem na Śniardwach i znowu przesadziłem z ostrożnością, byłem w niedziele 22marca, lód wyglądał jeszcze na dość solidny, ale nauczony przez kolegów z Piszu nie brałem wiertła a pierzchnie, jak już posprawdzałem na czym stoję i wydawało mi się ze jest ok. , postanowiłem zobaczyć czy nie ma jakiś okoni między wyspami, szedłem i stukałem pierzchnie przed sobą i było ok. , ale mój wyrywny syn poszedł ze 100 metrów szybciej ode mnie, a lód zaczął zmieniać kolor, jak stuknąłem nieco mocniej okazało się że ma 5 cm szybko go zawróciłem ale co się strachu najadłem i on to moje, dobrze że nic się nie stało , lód mimo cienkiej warstwy na szczęście był dość mocny jeszcze, oknie brały nieźle ale tylko takie 15-22 Sezon zimowy przeżyłem i żyje i zakończyłemByłem głodny wekowania na lodzie , bo największe mrozy spędziłem na wodach o temperaturze wody powyżej 25stopni Celsjusza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Salmo_Salar Opublikowano 23 Marca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Marca 2009 Jakiś czas temu była akcja na Bełdanach gdzie 3 wędkarzy wpadło. Po co to ryzykować?? Pozdr. Salmo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sacha Opublikowano 27 Marca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Marca 2009 Chyba już gdzieś o tym wspominałem ale chyba nie na Jerkbaicie.W 2006 albo 7 chciałem jechać na tydzień na Mazury po kilku latach odpuszczenia Mazur.Zadzwoniłem do tego ośrodkahttp://www.mazury1.neostrada.pl/i w długiej rozmowie telefonicznej dowiedziałem się że z rybą marnie a siaty stoja na tarliskach od wczesnej wiosny.Rybacy nawet ich nie zwijają tylko wybieraja ryby i stawiają z powrotem.To samo usłyszałem gdy zadzwoniłem do penskonatu nad Zyzdrojem a tam nawet właścicielka uzyła w rozmowie słów powrzechnie uznanych za obelżywe 8)Kobieta otwierając kilkanaście lat temu pensjonat miała pełne obłożenie ale od końca lat 90 z roku na rok mniej wędkarzy bo nie ma ryb a Ona nie ma klientów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Salmo_Salar Opublikowano 27 Marca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Marca 2009 Sam widziałem wyłowione duże tarlaki szczupaka (ryby między 7 a 10kg, jedna 16stka). Żaczki zawsze stoją a wontonik teraz jest super skuteczny gdy rybka idzie na tarło. Racjonalna gospodarka...?? Wiecie dlaczego nie ma węgorzy w jeziorach poszczególnych gospodarstw?? Nikt tego nie zapisywał, wszyscy szpedawali na lewo Polecam obejrzeć serial Akwen Eldorado - idealne odwzorowanie sytuacji znad jezior mazurskich. Pozdr. Salmo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cardinal C4 Opublikowano 2 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2009 Jak byłem dzieckiem, miałem ciocię pracującą w sklepie z zabawkami. Pozwalali mi zabrać jedną, dwie, ale oczywiście rano te zabawki znikały, bo musiały wrócić na półkę. Tym niemniej na hasło idziemy do cioci dostawałem ekscytacji. Tak mam w dorosłym życiu z wędkarstwem. Polskie jeziora i rzeki są piękne, płodne, ciekawe krajobrazowo - nie ruszałbym się z kraju w ogóle! Niestety, na większości wód jest tak samo - wpadasz do ciocinego sklepu, a tam nocą grasowali złodzieje - zostawili pełno syfu i tylko zapomniane w bałaganie marne zabawki ... Dziesiątki kolejnych wyjazdów tylko przyprawiaja o złość - na grandę, głupotę - wiadomo, szkoda objaśniać. Nawet ta ryba wyłowiona z obrabowanego łowiska nie smakuje. Z tego powodu wyjazdy zagraniczne, bo na Śniardwach, jak na innych akwenach Wielkich Jezior, tylko serce boli ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
TERMOS Opublikowano 2 Kwietnia 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2009 Jako kajtek bylem z dziadkiem kilka razy na lodzie na tej jakze pieknej wodzie .Byc moze to byly czasy swietnosci i ryby bylo naprawde dozo .Zawsze polowilisy i mimo ze dzidek nigdy o C&R nie slyszal zawsze wyposzczalismy patyczaki. zpowrotem .Niezapomne jednak warkotu ciagnikow ktore z miejsca na miejsce przemieszczaly sie po lodzie a w oddali slychac bylo trajkot agregatow i chuk ciaganego niewodu .Wielkie swieto wielka porazka a dzis tylko wspomnienie . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomek23 Opublikowano 2 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2009 Witam wszystkich! Jadę na weekend na Śniardwy. Chciałbym się dowiedzieć czy można gdzieś przez internet opłacić pozwolenia na wędkowanie? Będę wdzieczny za informację, ew. link. Pozdrawiam, Tomek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ArturK Opublikowano 2 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2009 Licencje kupujesz na miejscu na stacjach benzynowych. Nie wiem, w jaki rejon dokladnie jedziesz, ale licencje można kupić na stacji w Piszu, wyjazd na Giżycko, przed torami po lewej stronie. W Orzyszu stacja benzynowa Okoń- wjazd na Mikołajki.Obecnie dniowka z łodzi 18 zł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomek23 Opublikowano 2 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2009 Wielkie dzięki za odpowiedź! Licencje kupie na stacji Okoń. Pozdrawiam, Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 2 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Lipca 2009 Tydzień z łodzi ze spinningiem to 70 zł. Pozwolenie kupisz też w Głodowie w bazie brygady rybackiej. Pytanie czy warto.pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 To ostatni rok obowiazywania umowy dzierzawnej(zaslyszane od bywalca). Mam podobne watpliwosci jak przedmowca.. Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomek23 Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 Witam, dzięki Panowie za informacje. Czy warto...? Od srony wędkarskiej pewnie nie. Do Szwecji na 2 dni nie polece bo to trochę za krótko, a jak mam siedziec kolejny weekend w Warszawie lub na Zegrzu to... uważam, że jednak warto Pozdrawiam, Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szwagier Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 od strony wedkarskiej nie warto??????????????Panowie nie przeginajcie....w porównaniu z zegrzem to wedkarski rajpostaram sie tam zajrzec w niedzielęchłopaki z pisza mówią że okon birze całkiem dobrze miedzy wyspami i na wandołach jak wiesz gdzie to jest...do zobaczenia na szlaku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zamki Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 To ostatni rok obowiazywania umowy dzierzawnej(zaslyszane od bywalca). Mam podobne watpliwosci jak przedmowca.. Gumo Wodę wyrżnęli do samego dna a teraz sie pozbędą. ? Weźmie pewnie PZw a wszyscy będa złorzeczyć, że pzw nie zarybia i ryb niema. ? Mam wkoło siebie kilka pięknych dużych jezior chociażby chyba większości znane Narie niestety prywaciarski freedom na dzisiejszy dzień zabił te jezioro. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomek23 Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 Jest podobno nieźle. Do Zegrza nie porównuje bo w tym roku na Zegrzu pływają już chyba tylko łódki... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
juranty Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 Znam pewnego Czecha, który jest specem od łowienia sumów. On Zegrze nazywa polskim eldorado sumowym. Widziałem zdjęcia z takimi po 50 kg złowionymi tam w zeszłym roku. On nie chce zdradzać sposobu, jakim posługuje się, ja jednak widziałem jak wabił wąsale kwokiem. Umie uzywać kwoka, a to połowa sukcesu w podchodach sumowych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablo Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 Mam wkoło siebie kilka pięknych dużych jezior chociażby chyba większości znane Narie niestety prywaciarski freedom na dzisiejszy dzień zabił te jezioro. Potwierdzam, Narie to tragedia. To już lepiej pojechać na Zegrze, efekt ten sam a znacznie taniej. Dwa lata temu byłem nad malutkim jeziorem (150 ha) Litygajno. Tam też była nędza nieprzeciętna. Pozostają rzeki. @juranty - zdajesz sobie sprawę, że pisząc takie słowa wydajesz wyrok śmierci na te ryby. Przynajmniej już nie pisz w którym miejscu łowił. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adri@n Opublikowano 3 Lipca 2009 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lipca 2009 Znam pewnego Czecha, który jest specem od łowienia sumów. On Zegrze nazywa polskim eldorado sumowym. Widziałem zdjęcia z takimi po 50 kg złowionymi tam w zeszłym roku. On nie chce zdradzać sposobu, jakim posługuje się, ja jednak widziałem jak wabił wąsale kwokiem. Umie uzywać kwoka, a to połowa sukcesu w podchodach sumowych.A co to jest ten kwok? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.