Dokuś Opublikowano 14 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Maja 2016 Mam kolegę, który ma (uwierzcie!) ogromne doświadczenie i "przerobił" już mnóstwo sprzętu - zarówno tego seryjnego, jak i z pracowni i on twierdzi, że "w każdej firmie produkującej wędziska (i tu również Jaxon), trafi się jedna seria, która jest bardzo udana!"... Do dziś pomiędzy stojakami z Talonami i Lamiglasami posiada Jaxona, którego nie odda (nawet chciałby dokupić jeszcze jednego) z serii - chyba "Odeon" (ale mogę się mylić, bo nie pamiętam dokładnie)... Oczywiście, to jeszcze o niczym nie świadczy, bo Jaxon jest jeden a Talonów, Lamiglasów, Sevierów i innych - całe stojaki!... Hmmm... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artek Opublikowano 14 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Maja 2016 Miałem kiedyś wklejankę Jaxon Odeon Jig, była wykonana na wysokim poziomie i o dziwo korek bez żadnych dziur, czy szpachli. Żałuję, że go sprzedałem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil_Be Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Miałem kiedyś wklejankę Jaxon Odeon Jig, była wykonana na wysokim poziomie i o dziwo korek bez żadnych dziur, czy szpachli. Żałuję, że go sprzedałem.Stare serie były dobre, np: Genesis. Wątek rozpoczął się od nowej serii. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
popper Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 (edytowane) Czasami wydaje mi się, że wiele zależy od indywidualnego wartościowania metody, gatunku, miejsca i sposobu połowu. Wiem na pewno, że gdybym próbował wąskiej specjalizacji w okoniu, to zapewne kilka wklejek "wyższego lotu" znalazłoby się w moich zasobach.Niestety okonie rzadko są moim celem i z tej przyczyny poławiam je sprzętem pstrągowym lżejszego kalibru.Analogicznie, gdybym łowił z nastawieniem na bolki, czy szczupaki.Ma to też odniesienie do metody.Spinning w wydaniu klasycznym, jerkowanie, sandaczowy i nieszczęsny "opad".Może dlatego u mnie dominują wędki na salmonidy (pstrągi, trocie), podczas gdy za jerkówkę robi od roku Jaxon, którego nazwy modelu nawet nie jestem w stanie zapamiętać a jedną z sandaczówek jest jakiś model Mikado do 22g, stąjący obok 11g L-elitki. Jeszcze się nie gryzą ale w czercu? Kto wie Edytowane 15 Maja 2016 przez popper 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Leny Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Tanie to tanie , złe to złe.O czym tu pisać 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szymon82 Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 a jedną z sandaczówek jest jakiś model Mikado do 22g, stąjący obok 11g L-elitki. Jeszcze się nie gryzą ale w czercu? Kto wie ''Jakiś'' ? Więcej szacunku dla Inazumy 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BreederGoulda Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Szymon no zgodzę się z kolegą wcześniej bo przy moim kijku sandaczowym jakiego Hubert zmontował mi na Blassie kragu 16 funtów to inazuma to taki jakiś właśnie, co nieoznacza że zły ale jest bez porównania. Na tym co mam (a już przetestowałem pracę) opad czuję na stopce kołowrotka trzymając ją pomiędzy palcami a nie jak niektórzy pod palcem położonym na blanku. Skór czuć opad gumy i jej uderzenie o dno to nawet najdelikatniejsze pstryknięcie sandacza wyczujesz na takim kiju a przy inazumie możesz o tym pomarzyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szymon82 Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 (edytowane) Przemku , nie wsadzam kija w mrowisko i nie będę na forum ''głosił herezji'' , ale ja albo nie jestem czuły albo neurologicznie upośledzony bo nie potrafię zauważyć jakiejś znaczącej różnicy między kijem za 100 a 1200 w kwestii czułości.To znaczy albo kij jest do dupy , albo czuć na nim brania - cała filozofia.O to pierwsze Inazumy nie posądzam ... Edytowane 15 Maja 2016 przez Szymon82 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
czarny1 Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 izuama jest już raczej w okolicy średniej półki cenowej w seryjnych kijach... tu można trafić na perełki... czasem warto nawet przezbroić taki blank pod swoje preferencje... no i mikado to nie jaxon:) np. mikado ultraviolet ultralight spin 2,70 - przez lata ideał - odpadł, bo teraz używam wędek około 6-7' i był po prostu za długi... ale tu trzeba trafić, na jeden fajny kijek między setką tandety... w pracowni też, ale wybierasz z co najmniej dobrych blanków... natomiast nie wierzę w dobrą wędkę ze sklepu za 50,-...i dlatego wkurza mnie reklama czegoś, co już na pierwszy rzut oka jest nic nie warte!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BreederGoulda Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Szymon napisz że masz łapy jak kowal i nie czujesz zrozumiem. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szymon82 Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Szymon napisz że masz łapy jak kowal i nie czujesz zrozumiem. Akurat jest absolutnie odwrotnie i pomimo , że ze mnie ani krasnal ani anorektyk to dłonie jak u pianisty.Jak to mówię do kobiet i pieniędzy 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Darecki Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Co do dżeksona to szczerze polecam wodery, ale te ze wzmocnieniami na kolanach. Chyba jedyny ich produkt made in Poland, no i naklejka Jaxon szybko złazi. A i magnes do podbieraka nie ma sobie równych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
theYard Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 W wędkarstwie sprzęt ma najmniejsze znaczenie i kompletnie nie przekłada się na wyniki, takie jest moje zdanie. Oczywiste jest że fajnie łowi się lżejszym kijem, i kołowrotkiem który dobrze nawija plecionke. Dla nowicjusza ważniejsze są ryby bez których zapał do wędkowania szybko minie a nie sprzęt. Tak jak kolega napisał, tanie jest tanie a złe jest złe ????. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zwierzu Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 (edytowane) Dla mnie osobiście jest spora analogia między sprzętem wędkarskim i samochodami.Upraszczając przeokrutnie, Stella Millenium to Ferrari 335, Exist to Bugatti Veyron, a Zauberoidy itp. to VW/Ford/Skoda.Każdy by chciał wozić szacowne 4 litery Ferrari czy Bugatti, ale prawda jest taka, że 99% rynku nie może sobie pozwolić na Super Sporty. Jeździ więc, czym może...Wiesz jak jest w Polsce ?Rzekomo u nas dlatego tak mało widać na drogach Ferrari, bo Polacy nie lubią czerwonego koloru - dlatego wybierają inne marki . W wędkarstwie sprzęt ma najmniejsze znaczenie i kompletnie nie przekłada się na wyniki, takie jest moje zdanie...Większej bzdury dawno nie czytałem - czy aby na pewno mówimy o metodach spiningowo-castingowych ?To że w tym kraju wody są jakie są, każdy widzi !Trzeba namachać się wędką tak za 50 zł z młynkiem za drugie tyle jak i robionym na zamówienie St.Croix z wyplatanym godłem Polski i Stelką w uchwycie - to akurat nie ulega wątpliwości. 1. Delikwent łowiący obok mnie, miał jakiś tani kołowrotek na Y za ~120zł, bo po co Panie inwestować ?przy kolejnej próbie nawinięcia plecionki z rybą na końcu zestawu, kołowrotek przestał kręcić, za to wydawał dźwięki jak ręczny młynek do kawy - poleciał stek -urwów- w stronę gównianego producenta a ryba wypięła się z zestawu - No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 2. Wędkę można złamać każdą, tylko jakimś dziwnym trafem wśród moich znajomych łamały się te rozreklamowane marketingowo "cud" sprzęty.Czasami przy zacięciu ryby, czasami przy wyrzucie, odpadały przelotki (bo lakier był, ale do paznocki), odpadały pianki po 2 tyg użytkowania - No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 3. Swego czasu znajomy kupił na bazarze od skośnookiego po taniości zestaw 50 woblerów (jakby nie było sprzęt służący do połowu) - ach będzie co rwać bez żalu - no i się nacieszył, z 50 woblerów w miarę przyzwoicie pracowały 4, reszta po próbach ratowania poszła w śmietnik a za koszt tych 4 można było kupić sprawdzone i przyzwoite Salmo, albo coś od naszych rękodzielników. - No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 4. Można męczyć nogi w ciężkich budowlanych gumofilcach, można też kupić Lemigo i cieszyć się komfortem i wygodą stóp przez cały dzień.No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 5. Podobnie z jakimiś bazarowymi krętlikami (które pękały) agrafkami które prostowały się pod 30cm kleksem - ale miało być tanio :/No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. itp, itd można wyliczać dalej - nieprawdaż ! W obecnych czasach, jeśli ktoś mi mówi "Panie tanio będzie" to budzi to mój niepokój, zazwyczaj tanio oznaczało prędzej czy później większy nakład złociszy z mojej strony - taka prawda. Oczywiste jest że fajnie łowi się lżejszym kijem, i kołowrotkiem który dobrze nawija plecionke. Dla nowicjusza ważniejsze są ryby bez których zapał do wędkowania szybko minie a nie sprzęt... Oczywiste jest, że z łowienia człowiek ma czerpać przyjemność/satysfakcję, moment brania, zacięcia, walki z rybą a w końcu releasu.Jak porzucasz ciężkim patykiem z ciężkim kręciołem przez cały dzień to nie będzie to łowienie tylko mordęga - nowicjusz nawet jak połapie to się zniechęci - te "wrażenia" z łowienia przyćmione Naproxenem na barku i bólem pleców. Faktem jest że perełki czasami się zdarzają. Ale w bajki i cuda z reklamowego posta jakoś uwierzyć nie mogę .Sprzęt kupujmy wedle portfela i możliwości, najlepszy na jaki nas stać i tyle ! Edytowane 15 Maja 2016 przez Zwierzu 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
theYard Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Wiesz jak jest w Polsce ?Rzekomo u nas dlatego tak mało widać na drogach Ferrari, bo Polacy nie lubią czerwonego koloru - dlatego wybierają inne marki . Większej bzdury dawno nie czytałem - czy aby na pewno mówimy o metodach spiningowo-castingowych ?To że w tym kraju wody są jakie są, każdy widzi !Trzeba namachać się wędką tak za 50 zł z młynkiem za drugie tyle jak i robionym na zamówienie St.Croix z wyplatanym godłem Polski i Stelką w uchwycie - to akurat nie ulega wątpliwości. 1. Delikwent łowiący obok mnie, miał jakiś tani kołowrotek na Y za ~120zł, bo po co Panie inwestować ?przy kolejnej próbie nawinięcia plecionki z rybą na końcu zestawu, kołowrotek przestał kręcić, za to wydawał dźwięki jak ręczny młynek do kawy - poleciał stek -urwów- w stronę gównianego producenta a ryba wypięła się z zestawu - No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 2. Wędkę można złamać każdą, tylko jakimś dziwnym trafem wśród moich znajomych łamały się te rozreklamowane marketingowo "cud" sprzęty.Czasami przy zacięciu ryby, czasami przy wyrzucie, odpadały przelotki (bo lakier był, ale do paznocki), odpadały pianki po 2 tyg użytkowania - No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 3. Swego czasu znajomy kupił na bazarze od skośnookiego po taniości zestaw 50 woblerów (jakby nie było sprzęt służący do połowu) - ach będzie co rwać bez żalu - no i się nacieszył, z 50 woblerów w miarę przyzwoicie pracowały 4, reszta po próbach ratowania poszła w śmietnik a za koszt tych 4 można było kupić sprawdzone i przyzwoite Salmo, albo coś od naszych rękodzielników. - No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 4. Można męczyć nogi w ciężkich budowlanych gumofilcach, można też kupić Lemigo i cieszyć się komfortem i wygodą stóp przez cały dzień.No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. 5. Podobnie z jakimiś bazarowymi krętlikami (które pękały) agrafkami które prostowały się pod 30cm kleksem - ale miało być tanio :/No ale przecież sprzęt ma najmniejsze znaczenie. itp, itd można wyliczać dalej - nieprawdaż ! W obecnych czasach, jeśli ktoś mi mówi "Panie tanio będzie" to budzi to mój niepokój, zazwyczaj tanio oznaczało prędzej czy później większy nakład złociszy z mojej strony - taka prawda. Oczywiste jest, że z łowienia człowiek ma czerpać przyjemność/satysfakcję, moment brania, zacięcia, walki z rybą a w końcu releasu.Jak porzucasz ciężkim patykiem z ciężkim kręciołem przez cały dzień to nie będzie to łowienie tylko mordęga - nowicjusz nawet jak połapie to się zniechęci - te "wrażenia" z łowienia przyćmione Naproxenem na barku i bólem pleców. Faktem jest że perełki czasami się zdarzają. Ale w bajki i cuda z reklamowego posta jakoś uwierzyć nie mogę .Sprzęt kupujmy wedle portfela i możliwości, najlepszy na jaki nas stać i tyle !W takim razie polecam kanał na youtubi-ie wędkarstwo krosno odrzańskie, chłopaki łowią dużo fajnych ryb sprzętem dla nas "bazarowym". To że coś dobrego zawsze będzie kosztowało więcej jest jasne i oczywiste chyba dla każdego. Z Jaxona raczej nie polecę nic bo też niczego nie używałem, ale dla nowicjuszy wędka shimano catana to dobry wybór [emoji6]. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Graghowski Opublikowano 15 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2016 Przyznam że głównie skupiam się na czytaniu tego forum w wielu kwestiach powstrzymując się od komentarzy. To co tutaj wyczytałem od niektórych przekonało mnie by napisać o swoich przygodach ze sprzętem i spinningiem.Zacząłem przygodę dość niedawno, blisko dwa lata temu. Nie chciałbym wymądrzać się na lewo czy prawo, a przybliżyć swój punkt widzenia nazwijmy to roboczo "rozwoju sprzętowego poprzez pryzmat rosnącego doświadczenia" i łapania kolejnych to gatunków ryb, które to jeszcze dwa lata temu były dla mnie czarną magią Przygodę swoja zacząłem ze spiningiem ze stajni mikado za zawrotną kwotę 100 zł i kołowrotka o podobnej wartości. Pierwsze wyprawy na ryby, szalone 40 cm szczupaki i okonie ledwo podchodzące pod wymiar. Kij był do 25 gram, lecz ja nie widziałem nic złego w łowieniu nim paprochami z 3g główką. Fakt rzucało się dziwnie, i blisko, jednak kij to kij, żyłka to żyłka. Próbowałem nadrabiać techniką ( której brakowało ) i wtedy pierwszy raz spotkałem się z barierą sprzętową. Widziałem ryby, których nie mogłem dosięgnąć, przynętą na którą akurat reagowały. To był pierwszy bodziec do rozglądnięcia się za innym sprzętem, a nóż widelec, da mi on to czego potrzebuję. Fast, med-fast to były dla mnie określenia zupełnie obce więc brałem co nieco do ręki, zasięgałem opinii i kupowałem kolejne kije próbując dobrać się do ryb, które widziałem, o których czytałem. Pojawiły się pierwsze efekty, jednak nie widziałem sensu w kupowaniu sprzętu powyżej tych 150 zł, skoro przecież na ten kij też łowię ryby. Myślałem dość prosto, przecież kij za tysiąc złotych będzie conajwyżej różnił się wykonaniem czy błyskotkami w postaci złotych nici na omotkach( słowo honoru, takie głupoty chodziły mi po głowie ), może rzuci 10% dalej, może wytrzyma troche więcej. Przecież jestem świadomym człowiekiem, będę bardziej uważał, użyję trochę więcej siły i dalej rzucę. Kolejne ryby padały moją zdobyczą, a niesamowity entuzjazm był gaszony zdjęciami na tym forum no tak, moje zdobycze były narybkiem w porównaniu do zdjęć z tematów Ryba 20xx. Jednak hobby wciągało, dochodziły nowe przynęty, ba nawet pare pudełek plastikowych z castoramy, i stara torba na ramię, coby nie upychać po kieszeniach bojówek i jakoś wyglądać nad wodą. Tu w zasadzie nastąpił przełom, który zrobił mnie bardziej świadomym wędkarzem, a nie upartym "rybakiem" z klapkami na oczach łowiącym jednym kijem, całą gamą przynęt ( a czasem nawet jedną przynętą, jak to było podczas moich początków, gdy na żółtego twistera mannsa złapałem pierwszego szczupaka, i kolejne dwa miesiące spędziłem na obławianiu różnych miejsc zaciekle zółtą przynęta )Nowe przynęty, nowe łowiska, zaczynały ode mnie wymagać różnego podejścia, innego sprzętu, różnych długości wędzisk. Pojawiły się już znane terminy jak med-fast, fast, slow. Wszystko układało się powoli w jedną całość, a ja zaczynałem robić się marudny, proporcjonalnie do czasu spędzonego nad wodą i efektów z tejże wody. Już cały dzień biczowania wody kijem 200+ gram zaczynał gdzieś w boku wiercić dziurę, kije x-fast z wyższych półek zaczynały kusić pracą i wagą. Kolejny raz wklejany ceramiczny wkład w przelotkę zaczynał przeszkadzać, a dokręcanie pierścienia mocującego kołowrotek po raz dziesiąty stawało się denerwujące. Basta, czas odłożyć trochę gotówki i spróbować czegoś innego, czegoś o czym mówią CI wszyscy użytkownicy jb.pl. Może faktycznie warto spróbować ? Decyzja zapadła, na tapetę wpadł pierwszy kij za 500 zł i kręcioł za 300. Wszystko oczywiście po przeczytaniu ton opinii, różnych rożniastych. Kije wcześniejsze już wybadały mi troszkę to jak lubię łowić, czego chcę się spodziewać po kiju i jakich przynęt używam najcześciej. Zgrało się to z zarwaniem pogody i 2 tygodnie, kręciłem na kanapie z kijem w ręku by w końcu móc iść nad wodę i przekonać się. Wyrzuciłem kawał wypłaty w błoto, czy jednak zauważę jakąś różnicę.Nadszedł wielkopomny dzień i ruszam z kijem ( szczelnie zawiniętym w pokrowiec coby broń boże 500 zł nie porysować ) i kołowrotkiem w plecaku ( tak dobrze myślicie, w pokrowcu )nad wodę. Piękny dzień, lekka mgła, wstające słońce. Parę rzutów z ulubionych przynęt. No fajnie, jakoś ciut dalej lata, trochę lżejszy, ale szkoda trochę tych pieniędzy. Różnica nikła, może dla tych co lubią każde 5% wydajności się nada, ale to chyba nie dla mnie. Rezygnacja, smutek, lekka frustracja w związku z wyrzuconą kasą, zapatrzyłem się w niebo myślać co będzie gdy żona się dowie .... aż tu nagle, prąd w nadgarstku. Cholera co to było, coś mi spadło na wędkę, tak spadło i napina żyłkę. Wyciągam całe 25 cm szczupłego, wypinam i rzucam do wody. Psia mać, co to było, no nic szkoda dnia, próbujemy dalej, w toni nuda, zobaczymy co na dnie. Brania jak szalone ! Co opad strzał w nadgarstku, ale biorą ! Aha, jednak nie biorą, to konta... co ? Kontakt z dnem Wow, to było coś co mnie zszokowało. Czucie, no i masa zacięć "rzekomych brań". Następnie pojawiła się ryba, druga, trzecia, boleniowy przyłów. Ryby tańczyły ale, hol, czucie pracy przynety były inne, fajniejsze ale czy warte tych ogromnych pieniędzy ? Warte, w moim subiektywnym zdaniu, Teraz przerabiając już prawie 40 kijów w ciągu dwóch lat, zostaje ze mną pare uniwersałów jak i kijów stricte do jednego typu wędkowania. Na prawdę, rozumiem jedną i drugą stronę frontu w tym temacie, jednak zwracam się szczególnie do osób które upierają się przy sprzęcie tanim a dobrym. Nie obrażajcie się na osoby mające inne zdanie, doświadczenie, zasób potrfela. Mnie osobiście z początku na kij za 500 zł stać nie było, zaczęły się kombinacje, dodatkowe fuchy w pracy a nawet świnka skarbonka z naklejoną rybą i wypisanym celem, później szło już tylko z górki bo na giełdzie można świetnie czarować kijami i prawie do interesu nie dokładać.Proszę jeszcze o jedną rzecz, postarajcie się nie zamykać się w swoim półswiatku w którym piętnuje się osoby łowiące sprzętem za grube pieniądze. Wiele z tych osób, w tym ja przekonało się o wartości takiego sprzętu i przede wszystkim jego długowieczności, wiem że wszystko można samemu naprawić, ale czy nie przyjemniej jest skupić się w 100% na łowieniu, a nie wklejaniu wypadającej przelotki ? W końcu to hobby, coś co ma sprawiać nam przyjemność a nie doprowadzać do szewskiej pasji. Nie można oceniać sprzętu którego np. wzięło się od kolegi na próbę, połowiło troche, złapało nawet rybę, oddało i stwierdziło że to nie warte. Nauka nowych kijów zajmuje mi trochę czasu, ale przy pełnym ich opanowaniu, dają niebywałą frajdę. Spróbujcie, a gwarantuję, że z czasem zmienicie zdanie, może i tak diametralnie jak ja je zmieniłem.Pozdrawiam,Ten co zmienił obóz 17 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 (edytowane) Pozostawiając nieco na boku fizyczne i mechaniczne właściwości kopii kopii z kopii - co są ponoć dobre i tanie - należy koniecznie zauważyć i docenić czarowny zabieg równie tanio kompensujący i przykrywający wszystkie możliwe niedostatki. Cały ten dalekowschodni segment ma zajebiste nazwy, brzmiące na ogół znajomo i zwykle dobrze się kojarzące, co zdecydowanie wspomaga sprzedaż dowolnej kichy uwiedzionym reklamożerom.Twoja nazwa brzmi znajomo !?Cantare - volare.. oo..oo..oo A prawdziwą ozdobą, wręcz frazeologicznym wodotryskiem i niejako drugim ekstremum jest koszmarnie przeszacowany Megabass !! Drogi i taki sobie.. Edytowane 16 Maja 2016 przez Sławek Oppeln Bronikowski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
CM Punk Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 Nadszedł wielkopomny dzień i ruszam z kijem ( szczelnie zawiniętym w pokrowiec coby broń boże 500 zł nie porysować ) i kołowrotkiem w plecaku ( tak dobrze myślicie, w pokrowcu )nad wodę. Piękny dzień, lekka mgła, wstające słońce. Parę rzutów z ulubionych przynęt. No fajnie, jakoś ciut dalej lata, trochę lżejszy, ale szkoda trochę tych pieniędzy. Różnica nikła, może dla tych co lubią każde 5% wydajności się nada, ale to chyba nie dla mnie. Rezygnacja, smutek, lekka frustracja w związku z wyrzuconą kasą, zapatrzyłem się w niebo myślać co będzie gdy żona się dowie .... aż tu nagle, prąd w nadgarstku. Cholera co to było, coś mi spadło na wędkę, tak spadło i napina żyłkę. Wyciągam całe 25 cm szczupłego, wypinam i rzucam do wody. Psia mać, co to było, no nic szkoda dnia, próbujemy dalej, w toni nuda, zobaczymy co na dnie. Brania jak szalone ! Co opad strzał w nadgarstku, ale biorą ! Aha, jednak nie biorą, to konta... co ? Kontakt z dnem Wow, to było coś co mnie zszokowało. Czucie, no i masa zacięć "rzekomych brań". Następnie pojawiła się ryba, druga, trzecia, boleniowy przyłów. Ryby tańczyły ale, hol, czucie pracy przynety były inne, fajniejsze ale czy warte tych ogromnych pieniędzy ? Warte, w moim subiektywnym zdaniu, Teraz przerabiając już prawie 40 kijów w ciągu dwóch lat, zostaje ze mną pare uniwersałów jak i kijów stricte do jednego typu wędkowania. Na prawdę, rozumiem jedną i drugą stronę frontu w tym temacie, jednak zwracam się szczególnie do osób które upierają się przy sprzęcie tanim a dobrym. Nie obrażajcie się na osoby mające inne zdanie, doświadczenie, zasób potrfela. Mnie osobiście z początku na kij za 500 zł stać nie było, zaczęły się kombinacje, dodatkowe fuchy w pracy a nawet świnka skarbonka z naklejoną rybą i wypisanym celem, później szło już tylko z górki bo na giełdzie można świetnie czarować kijami i prawie do interesu nie dokładać.Tak sobie to czytam i zastanawiam się,czy gdybyś łowił kijkiem nie za 500,ale za 3000 zł,to poczułbyś,jak np. obrotówka rozbija cząsteczki wody na atomy wodoru i tlenu? No i ten pokrowiec,w krzaki z takim kijem nie wejdziesz,nie przeciążysz,bo może pęknąć (choć nie powinien,ba,nawet nie wolno),zamoczyć w wodzie to grzech śmiertelny,także troszkę kicha,oczywiście można używać takiego kija normalnie,ale jeśli zarabiasz poniżej średniej krajowej,to serce może tego nie wytrzymać .A ja Beastmasterkami śmigam i się nie martwię,ostatnio pływałem sobie w kondoniku,miałem na pokładzie dwa kije,jeden to AX ML do 20 gram,drugi cięższego kalibru leżał złożony obok,jeden zamach i co? Widzę,jak AX wygina się niemiłosiernie,a nad moim łbem przelatuje drugi zestaw i ląduje w wodzie,zestaw,który ważył jakieś pół kilo,został katapultowany kijkiem do 20 gram,chciałbym zobaczyć,który StC,Phenix czy Loomis wytrzymałby taką zabawę .Sprzęt z górnej półki jak najbardziej-fajna spawa,ale jedna kwestia jest taka-nie wszędzie i nie w każdej sytuacji się sprawdzi,komfort,estetyka,ale jak się coś stanie,to będzie ból dupy (dla tych biedniejszych),a tani chrust można wymienić bez żalu,choć Beastmaster nie kwalifikuje się jako ten najtańszy,bo za 50 zeta go nie kupisz. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil_Be Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 Np Mikado na siłę stara się być japońskie. Tak się stara, że zaraz handlowców zatrudni ze skosnymi oczami 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Opublikowano 16 Maja 2016 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 (...) Kolega, założyciel tego tematu widać że chce zostać "zawodowym testerem" i uważa, że takimi wywodami zaskarbi sobie sympatię pana Podeszwy, Gosztyły czy cholera wie kogo. (...)Miałem już nie pisać, ale w tym przypadku muszę się odnieść do wpisu Kol. Kamila.Nie, nie chcę zostać zawodowym testerem, nie mam na to ani chęci, ani czasu. Wykonuję swój zawód wyuczony i lubię go, co w obecnych czasach jest rzadkością. Nie liczę na darmowe prezenty, ani sympatię Pana Podeszwy!Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Graghowski Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 Tak sobie to czytam i zastanawiam się,czy gdybyś łowił kijkiem nie za 500,ale za 3000 zł,to poczułbyś,jak np. obrotówka rozbija cząsteczki wody na atomy wodoru i tlenu? No i ten pokrowiec,w krzaki z takim kijem nie wejdziesz,nie przeciążysz,bo może pęknąć (choć nie powinien,ba,nawet nie wolno),zamoczyć w wodzie to grzech śmiertelny,także troszkę kicha,oczywiście można używać takiego kija normalnie,ale jeśli zarabiasz poniżej średniej krajowej,to serce może tego nie wytrzymać .A ja Beastmasterkami śmigam i się nie martwię,ostatnio pływałem sobie w kondoniku,miałem na pokładzie dwa kije,jeden to AX ML do 20 gram,drugi cięższego kalibru leżał złożony obok,jeden zamach i co? Widzę,jak AX wygina się niemiłosiernie,a nad moim łbem przelatuje drugi zestaw i ląduje w wodzie,zestaw,który ważył jakieś pół kilo,został katapultowany kijkiem do 20 gram,chciałbym zobaczyć,który StC,Phenix czy Loomis wytrzymałby taką zabawę .Sprzęt z górnej półki jak najbardziej-fajna spawa,ale jedna kwestia jest taka-nie wszędzie i nie w każdej sytuacji się sprawdzi,komfort,estetyka,ale jak się coś stanie,to będzie ból dupy (dla tych biedniejszych),a tani chrust można wymienić bez żalu,choć Beastmaster nie kwalifikuje się jako ten najtańszy,bo za 50 zeta go nie kupisz.Ba podejrzewam że ten za 3000 nawet sam łowi ryby , na poważnie nigdy nie miałem kija za więcej niż tysiąc złotych więc ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat i chyba długo nie będę w stanie. Nie zmienia to jednak faktu że się z Tobą poniekąd zgadzam. U mnie wygląda to jednak ciut inaczej. Mam sprzęt który można uznać za budżetowy zestaw nie przekracza 300 zł i nie będę ukrywał że go lubię bo jeździ że mną zawsze w aucie i jest pod ręką, lata pp bagażniku a nawet jakbym przypadkowo go złamał czy utopil to długo bym nie płakał. Taki właśnie sprzęt jest też potrzebny! Nie zmienia to faktu że kiedy mam więcej niż parę godzin na ryby ( czyt. Cały dzień) wtedy lubię zabrać ze sobą ulubionego avida, któremu mocy także nie brakuje a wyczynialem z nim takie cuda że balbym się tak łowić kijami budżetowymi. Jednak jak dobrze wiemy co człowiek to opinia, ja wyraziłem swoją nie planując obrażać nikogo 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi101 Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 .....Zacząłem przygodę dość niedawno, blisko dwa lata temu. Nie chciałbym wymądrzać się na lewo czy prawo, a przybliżyć swój punkt widzenia nazwijmy to roboczo "rozwoju sprzętowego poprzez pryzmat rosnącego doświadczenia" .... ..... Teraz przerabiając już prawie 40 kijów w ciągu dwóch lat, zostaje ze mną pare uniwersałów jak i kijów stricte do jednego typu wędkowania....No kolego ,szacunek :whistling: Ja przez ostatnie 20 lat wędkowania "przerabiam" 5 wędek i....nadal nie wiem czy jest sens nabyć kolejne.Jak ostatni pierdoła , widocznie nie wiem czego chcę Pozdrawiam Tomi 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ememiks Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 Wydaje mi się że można streścić to wszystko bardzo krótko i zwięźle:Cena do jakości albo jakość do zasobów portfela Nie każdego stać na kije za tysiące tak jak nie każdego stać na auta za miliony ale każdy by chciał wędkować czy jeździć i powinno to się zabronić że nie stać Ciebie na sprzęt za 3 tysiące to nie wędkujesz?Dlatego są produkty dla każdego z odpowiednim zasobem portfela.A prawdą jest że można trafić na perełkę za przysłowiowe grosze jak i wtopę za miliony.Ale pradawne przysłowie mówi że z gówna bicza nie ukręcisz. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Graghowski Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 No kolego ,szacunek :whistling: Ja przez ostatnie 20 lat wędkowania "przerabiam" 5 wędek i....nadal nie wiem czy jest sens nabyć kolejne.Jak ostatni pierdoła , widocznie nie wiem czego chcę Pozdrawiam Tomi To raczej ja jestem pierdoła która nie wiedziała czego chce i non stop kupowała nowe kije sprzedając te które nie leżały mi . Jednak muszę przyznać że coś w tych 5 kijach jest, bo tyle właśnie mi zostało i podejrzewam że długo ich nie zmienię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coloumb Opublikowano 16 Maja 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2016 Wszystko sie rozmylo...burza dotyczy konkretnego kija, ktory na podstawie recenzji czesc forumowiczow, w tym i ja, uwaza za kiepska propozycje dla poczatkujacych i zaawansowanych ???? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.