Skocz do zawartości

Woblerowe patenty


Sławek

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę, że w wątkach woblerowych coraz więcej zdjęć i pomysłów - to cieszy :D. Chciałbym jednak zaproponować coś więcej. Coś w rodzaju różnych wskazówek dla początkujących dłubaczy. Nie chodzi mi tu o zdradzanie tajemnic do których dochodziło się latami czy żmudnymi pracami (nie mówiąc już o kosztach).

Pokazujcie tu swoje patenty dotyczące wytwarzania woblerów. Ze swojej strony pokażę jak w prosty sposób i właściwie bezkosztowo można wykonywać powtarzalne stelaże do woblerów :D.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe co na to powiecie. Wymyślone godzinę temu. Niestety korpusy strugane nie są idealnie równe. Kąt linii jest dobry ale na dwóch stronach linia wychodzi w innych miejscach. Gdyby wobler był idealnie symetryczny np z pianki to powinno wyjść równo.

 

http://img692.imageshack.us/img692/7331/patenti.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bardzo się cieszę :D Tylko trzeba się do tego przyłożyć tj: zrobić formę z żywicy a nie jak ja na szybko z poxiliny. Forma musi być taka, żeby dokładnie pół wobka wystawało. Umieścić tą formę w desce i rozrysować kąty. Reszta to już wbicie gwoździ w różnych miejscach dopracowanie znacznika, u mnie była akurat plecionka. No i dobrej fary bo ta w sprayu się rozmazuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei gdy tak pomyślałem nad tym to...

Przyjmijmy, że mamy wobka z dobrze naciętym rowkiem pod ster. Wtedy w to nacięcie wprowadzamy płytkę z dowolnego tworzywa o grubości steru, by sztywno w woblerze siedziała. Smarujemy przód wobka z płytką na przykład pastą do podłóg typu agata (pałacowa i inne tego typu na woskach). Wtedy przód woblera aż do poziomu steru oblebiamy poxiliną (uwaga na oczko na przodzie woblera bo jak zbyt dobrze oblepimy to już wobek z tego nie wylezie). Po wyjęciu mamy gotowy szablon do odrysowywania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do krisowej szpachli stosowałem taką samą metodą jeżeli coś za dużo wyjdzie z woba to można to obrabiać w wodzie na mokro wrzuca się to wszystko do zlewu z ciepłą wodą ewentualnie lekko puszcza ciepłą wodę z kranu papier ścierny 80 120 i jazda :D

 

 

ps. nie ma co przyspieszać schnięcia szpachli poprzez podgrzewanie itp może popękać

 

ps.2 potrafi lekko siąść dlatego daje nieco więcej poza obrys przynęty

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było zaineresowanie tematem szpachli więc wstawiam.

Udajemy się na skład budowlany i za zawrotną sumę 3,5 zł kupujemy szpachlę firmy śnieżka. Kolejna wycieczka do apteki, za 5 zeta kupujemy 6 strzykawek 20 ml i zapas igieł 1,2mm.

Szpachlę do strzykawek najlepiej nabierać lekko podgrzaną ale bez wcześniejszego otwierania pudełka. Trzeba wsadzić w szpachlę strzykawkę tak głęboko jak się da i po naciągnięciu tłoczka poczekać aż podciśnienie wciągnie szpachlę do strzykawki. Końcówkę zalepiamy taśmą. Trzymamy w temperaturze pokojowej. Igłę najlepiej obciąć najkrócej jak się da bo wtedy łatwiej szpachla przez nią wychodzi. Wsadzamy igłę w szczelinę wobka i naciskawy na tłoczek. W momencie kiedy szpachla wypłynie na zewnątrz przesuwamy dalej i dalej aż nie zapełnimy całej szczeliny. Po robocie strzykawkę zaklejamy. Igłę nakładamy na czystą strzykawkę do płukania i nabieramy gorącej wody ze szklanki. Płukamy tak kilka razy.

 

http://img816.imageshack.us/img816/4562/szpachla.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

 

Koszt przedsięwzięcia 9,5zł. Wrażenia bezcenne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tymi strzykawkami i igłami to czasami nie jest tak wesoło mam kolegę który zmienia apteki co by nie patrzeli na niego jak na narkomana ja kupując strzykawki mowie że igieł nie chce :D

 

 

ps. można jeszcze spróbować wyciągać tłoczek od strzykawki i ładować strzykawkę od góry

 

ps2. a wsadzałeś szpachle do gorącej wody ?? powinna lekko zmienić konsystencje i dać się łatwiej zaciągnąć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szpieg, dlatego piszę, że lekko podgrzana ;) Trzeba zagrzać wody w czajniku, nalać do garnka i wsadzić w to szpachlę. Odczekać i nabierać. Tej ze śnieżki nie trzeba ładować od góry. Wchodzi zajebiście po naciągnięciu tłoka.

I jeszcze jeden tips. Ja się tak bawiłem co prawda w zeszłym roku, ale mi się przypomniało. Jak się ma dremel to można wyciąć na korpusie np wzorek płetwy czy czego tam się chce. Później na to szpachla ze strzykawki, tylko nie można podgrzewać tak jak mówiłeś. Jak wyschnie to szlifować delikatnie i można na korpusie robić uwypuklenia jakie się chce skrzela i inne cuda na kiju. tylko trzeba od razu polakierować, żeby się nie odłupało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Giętarka zacna :D.

No dobra mamy już drut wygięty. Pora chyba na korpus. Ponieważ początkujący nie zaczynają od form (i tu trzeba oryginał wystrugać :D), to jak radzicie sobie z korpusami i z czego je robicie?

Ja w swoim czasie robiłem z lipy...

No i jak materiał przygotowujecie...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No dobra mamy już drut wygięty. Pora chyba na korpus. Ponieważ początkujący nie zaczynają od form (i tu trzeba oryginał wystrugać :D), to jak radzicie sobie z korpusami i z czego je robicie?

Ja w swoim czasie robiłem z lipy...

No i jak materiał przygotowujecie...

 

Nigdy nie wciągnąłem się na dobre w robienie woblerów, ale zdarzało mi się eksperymentować - przyjemność sprawia mi struganie i malowanie, ale nie mam cierpliwości do całej tej technologii, bez której trudno o powtarzalne efekty.

 

Zatem sekret, który mam do zdradzenia, ściśle wiąże się z pięknoduchowskim podejściem do tematu: od późnej wiosny, od zejścia wody z wiślanego międzywala, zbierałem, po drodze na ryby bądź z ryb, grubsze i cieńsze patyczki i kołeczki pozostawione przez rzekę. Takie drewienka, wymoczone dobrze w wiślanej wodzie a potem wyschłe na słońcu, bywają bardzo łatwe w obróbce, ale często bardziej zwarte niż balsa, jednocześnie niekiedy wyjątkowo wyporne. Oczywiście patyki pochodzą z różnych gatunków drzewa, i w zależności od tego różnie się poddają w obróbce - eksperymentowałem, wybierałem na oko, trafiały się niesamowite okazy: twarde, a wyporne jak baloniki. Zdarzało się, gdy ryby nie umiały uszanować faktu, że akurat mam dla nich wolne popołudnie, siadałem nad wodą, z kieszeni wysypywałem patyczki i scyzorykiem strugałem korpusy.

 

Efekty były różne, wychodził czasem jeden na pięć, a czasem żaden z dziesięciu woblerów nie pracował zadowalająco - wszystko robiłem na oko, wykorzystując na obciążenia, stelaże i stery dziwne odpadki, jakie wpadły mi w ręce. Patyczkowe zbieractwo nadrzeczne to raczej nie rozwiązanie przy produkcji na w miarę szeroko zakrojoną skalę, ale, wydaje mi się, przydatny pomysł dla chcących poeksperymentować bez specjalnych nakładów.

 

Jako ilustrację zamieszczam jeden z efektów powyżej opisanego podejścia - ten akurat, wyjątkowo, działa i łowi ryby. Już chyba napisałem, ze najbardziej lubię malować? Pędzelkiem...

 

post-3031-1348915077,5319_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...