Skocz do zawartości
  • 0

Kleń z powierzchni


Squidward

Pytanie

Witam, dzisiaj zamierzam po raz pierwszy w swoim życiu wybrać się na klenia z powierzchni. Chciałem was zapytać o pore dnia..... Czy zaatakować przy słońcu/po południu, czy może pod wieczór gdy słońce już tak nie praży? Chyba, że aktywność ryby jest taka sama i jest to bez różnicy ;) Łowisko to Wisła.

Edytowane przez Squidward
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

W końcu się rozsmużyły !

 

Kiedy kleniuchy się trą, bardzo kiepsko reagują na takie przynęty. Tak jest na moim łowisku i ta sytuacja się powtarza co roku. Wtedy łatwiej je skusić na coś prowadzonego w toni albo tuż pod powierzchnią. Kiedy kończy się tarło i kleksy przestają lać mleczem, nadchodzi czas smużaka. U mnie wygląda to tak, że pierwsze słoneczne dni dla wytartych kleni to dla mnie najlepszy okres na nałowienie się z powierzchni. 

...-a wiatr?

Z okolicznych drzew spada więcej pokarmu do wody a klenie, jazie, pstrągi te warunki dobrze czytają! Jeśli wiatr nie przeszkadza w położeniu przynęty na wodzie to potrafi być sprzymierzeńcem.

N.p. -bywa że świetnie wspomaga prezentację przynęty, bo nie pozwala żyłce położyć się na wodzie i działa jak żagiel a robal punktowo zanurzony w wodzie wygląda bardzo naturalnie i jeszcze porusza się po lustrze wody kolibiąc boczkami w sposób bardziej naturalny(?) -inny ;) .

Łowię w Niemczech na ich pomorskich rzekach. Wczorajszy wynik 22szt. w tym 14kleni blisko albo lekko ponad 50cm. Największy 55cm. Wszystkie z powierzchni na smużaki i tylko spławiane z prądem prawie bezruchu z delikatnie zaznaczonymi oznakami życia. W drodze powrotnej pod prąd tylko przynętę odprowadzały albo jakiś okoń przywalił.

Edytowane przez Remicki
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

....

Wszystkie z powierzchni na smużaki i tylko spławiane z prądem prawie bezruchu z delikatnie zaznaczonymi oznakami życia. W drodze powrotnej pod prąd tylko przynętę odprowadzały albo jakiś okoń przywalił.

 

Jak spławiacie przynętę, to żyłka/linka leży na wodzie, czy cały czas utrzymujecie w powietrzu?

I jeszcze jedno pytanko :) - jakim tempem prowadzicie smużaki? Najwolniej jak się da żeby przynęta pracowała, czy żwawo...? Wiem że pewnie zależy to od warunków, ale chciałbym mieć jakiś punkt wyjścia :)

 

Ja jakoś nie umiem smużyć, zwykle łowię na nurkujące przynęty, ale postanowiłem poćwiczyć :) Kijek do smużaków już do mnie leci (mam nadzieję ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czy ktoś miał może taką sytuację że przy smużeniu atak klenia 55-60 cm zakończył się wyskokiem ponad wodę i w całej okazałości prezentacją ciała i po skoku wbiciem się w trawy...?i niestety nastąpił luz żyłki :( taka mnie sytuacja wczoraj spotkała ...

Może ze dwa, trzy razy i nie tylko przy smużeniu, ale i przy prowadzeniu pod lustrem wody - widok nie do opisania.

 

Wiślane klenie poławiam na odcinku od Solca nad Wisłą (Małopolski Przełom Wisły), po Kazimierz, Puławy, Dęblin do ujścia Radomki (Dolina Środkowej Wisły), więc jest to kawał wody i dochodzą do tego wszelkie dopływy.

Smużenie. Poważnie, rzadko przynosi efekty. Najczęściej płoszy mi ono ryby stojące na przelewach, czy przy opaskach. I nie ważne, czy puszczam woblera z prądem po łuku, czy powoli prowadzę go pod prąd. Natomiast doskonałe efekty przynosi mi prowadzenie przynęty tuż pod powierzchnią wody tak, alby co chwila, ale też nie za często delikatnie pomarszczył taflę wody. Wątek dotyczy łapania powierzchniowego, więc łapanie w rynnach i dołkach pominę.

Z woblerami to już czysta loteria, ale najczęściej sprawdzają mi się swojej produkcji i sklepowe w naturalnych i stonowanych kolorach. Często wymieniam w nich kotwice na mniejsze, co także podnosi ich skuteczność. Dla mnie osobiście woblery nr 1 to http://www.woblery-jr.pl/pestka---20.html polecam! Małe bonito to także sprawdzony i skuteczny wzór.

Pora dnia nie ma znaczenia, biorą kiedy mają na to ochotę - słońce, mżawka, wiatr i muszę się do tego dostosować, chodź najlepiej lubię je poławiać w pogodne dni przy słabym wietrze w porach popołudniowych do zmroku. Waży jest sposób podania przynęty na wodę, lekkie "pacnięcie" przynętą na wodę zaciekawia ryby, zbyt mocne wpadnięcie przynęty do wody - płoszy zwłaszcza te większe sztuki.

Od tej wiosny próbuje swoich sił z muchą - suchą, mokrą i owadami z pianki, czasem nimfa. Efekty są rewelacyjne i spining już od jakiegoś czasu nie opuszcza bagażnika samochodu.

 

pozdrawiam

Edytowane przez xyz00100
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Również mogę polecić woblery J.R w nagłówku jest zdjęcie jazia, którego złowiłem właśnie na pestkę ale nie są to smużaki :-)

 

Kurna a mi zdarzało sie nimi łowić nawet jak zwykłymi smużakami z powierzchni - rzut, naturalny spław po powierzchni z lekkimi podbiciami szczytówką, szczał w woblera i siedzi  :lol:

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dzisiaj niestety przegrałem walke z czasem..... Nad wodą pojawiłem się zbyt późno, bo około 18. Rzucałem, rzucałem i rzucałem.... Latały insecty, bromby, bodajże dorado i nic :-( Założyłem mrówe Tomiego i dopiero wtedy, w miejscu, w którym spodziewałem się ryby, jakiś klenik, efektownie wciągnął smużaka, a po 3 sekundach mojej radości, odpuścił :-( to był jedyny kontakt z rybą dzisiejszego dnia. Mimo to, jestem zadowolony z jednej rzeczy.... Kolejny raz, udało mi się złapać kontakt z kleniem, a jest to dopiero mój 3 raz za tą rybą. Czyli z moimi umiejętnościami i nauką nad wodą, nie jest aż tak źle :-) Jestem z siebie dumny hahahahah

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam podobne doświadczenia jak koledzy :) smużaki po powierzchni prowadzę rzadko, raczej 10-20cm pod lustrem wody. Na mniejszych rzekach zasuwam w klapkach pod prąd, przynętę ściągam tylko i wyłącznie z prądem. Na Ropie czasem łowię wachlarzem pod prąd, ale rzadko. Woblery najczęściej do 3cm, chociaż jesienią zakładam krąpika na 5cm i jazda. Tempo prowadzenia w zależności od warunków, miałem akcje, że klenie reagowały tylko i wyłącznie na wabiki pracujące praktycznie w miejscu, a miałem i takie, że przy krystalicznie czystej wodzie trzeba było bardzo szybko prowadzić przynętę aby ryby nie miały czasu jej się przyjrzeć. Ogólnie co sezon obserwuję nowe zachowania u kleni i dobrze :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 Panowie chciałbym spytać czy lepiej- efektowniej  łowić  z prądem rzeki czy pod prąd , i czy lepiej jest łowić z brzegu czy brodząc . Oczywiście dalej mowa o smużakach . Mała rzeczka szerokości 5-10 metrów . 

Edytowane przez neor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wszystko zależy od charakteru łowiska. Na rzece z licznymi głębokimi bańkami raczej ciężko będzie brodzić, co innego na płytkim ciurku gdzie woda sięga kolan. Z moich doświadczeń wynika, że prowadzenie z prądem jest o wiele skuteczniejsze (czy widział ktoś owada zasuwającego pod prąd?). W moim przypadku łowienie z brzegu jest ok, ale na wiosnę, kiedy roślinność nie jest, aż tak rozwinięta. Teraz byłby problem, co to za przyjemność przedzierać się przez półtora-metrowe trawy i pokrzywy? Lepiej założyć klapki i przemieszczać się powoli, nie robiąc dużo zamieszania w wodzie. Nie zauważyłem żeby brodzenie płoszyło ryby bardziej niż łowienie z brzegu, wręcz przeciwnie. Jeśli jeszcze chodzi o przynęty to używam raczej smużaków dalekiego zasięgu, takich, które mają 3cm i ważą koło 3-4g, a czasem i 6g. Dalekie rzuty się przydają. Ostatnia kwestia, o której też należy wspomnieć to fakt, że nie zawsze należy walić przynętą kleniowi prosto w łeb. Czasem warto posłać ją 2 metry wyżej i sprowadzić łukiem tak żeby przynęta przepłynęła jakieś 30cm powyżej stanowiska ryby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 Panowie chciałbym spytać czy lepiej- efektowniej  łowić  z prądem rzeki czy pod prąd , i czy lepiej jest łowić z brzegu czy brodząc . Oczywiście dalej mowa o smużakach . Mała rzeczka szerokości 5-10 metrów . 

Na takiej małej rzece po co brodzić? Prowadzenie z nurtem,nachodzimy ryby od tyłu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panie Michale, czy któryś z Pańskich woblerków, może pracować w silnym, Wiślanym nurcie? Kupiłem jakiś czas temu Żuka, niestety wywraca się bardzo często, nawet przy baaardzo wolnym prowadzeniu ;-( Chyba, że trafiłem akurat taką sztuke ;-)

Co do godziny.... A może u mnie też jest tak, że biorą do 18, wtedy następuje przerwa i na przykład późnym wieczorem znowu zaczynają? hmmmmm..... Dopiero teraz o tym pomyślałem. Podajcie jakieś woblerki, które sprawdzają Wam się na kleniach, do 3cm o sporej wadze, żeby można było dalej śmignąć ;-) Chętnie bym takie modele poznał i zakupił, a innym początkującym, tak jak ja, też się może przydać. Niestety na Wiśle potrzeba odległości ;-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Na takiej małej rzece po co brodzić? Prowadzenie z nurtem,nachodzimy ryby od tyłu.

Brzeg porośnięty roślinnością często uniemożliwia brodzenie. Przedzieranie się przez dżunglę to żadna przyjemność, a chyba po nią chodzimy na ryby, przynajmniej ja.

 

Podajcie jakieś woblerki, które sprawdzają Wam się na kleniach, do 3cm o sporej wadze, żeby można było dalej śmignąć ;-) Chętnie bym takie modele poznał i zakupił, a innym początkującym, tak jak ja, też się może przydać. Niestety na Wiśle potrzeba odległości ;-(

Jak chcesz to odezwij się za 2 tygodnie, będę robił małą serię kiełży. Lotność mają bardzo dobrą, waga 5-7g przy 3cm długości.

Edytowane przez Pride
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Brzeg porośnięty roślinnością często uniemożliwia brodzenie. Przedzieranie się przez dżunglę to żadna przyjemność, a chyba po nią chodzimy na ryby, przynajmniej ja.

Jak chcesz to odezwij się za 2 tygodnie, będę robił małą serię kiełży. Lotność mają bardzo dobrą, waga 5-7g przy 3cm długości.

To ja bym zassał takiego kiełżyka, Pride!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panie Michale, czy któryś z Pańskich woblerków, może pracować w silnym, Wiślanym nurcie? Kupiłem jakiś czas temu Żuka, niestety wywraca się bardzo często, nawet przy baaardzo wolnym prowadzeniu ;-( Chyba, że trafiłem akurat taką sztuke ;-)

Co do godziny.... A może u mnie też jest tak, że biorą do 18, wtedy następuje przerwa i na przykład późnym wieczorem znowu zaczynają? hmmmmm..... Dopiero teraz o tym pomyślałem. Podajcie jakieś woblerki, które sprawdzają Wam się na kleniach, do 3cm o sporej wadze, żeby można było dalej śmignąć ;-) Chętnie bym takie modele poznał i zakupił, a innym początkującym, tak jak ja, też się może przydać. Niestety na Wiśle potrzeba odległości ;-(

Podegnij przednie oczko,jak wywala się na lewo,to oczko na prawo.O ułamek milimetra.Powinien problem zniknąć.

W zeszłym roku stworzyłem Biedronkę XL.Wobler na dwa obciążenia na brzuszku,po to by leciał dalej i by był stabilniejszy.Działa.

Od tego czasu prawie tylko na nie łowię.Zobacz filmy z kleniowania z zeszłego roku.Z tego też jest jeden filmik.

 

Jak poprawka woblera nie pomaga,to napisz na priv.Załatwię reklamację pozytywnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ok, spróbuję z tym podgięciem jak będę nad wodą ;-) Nie no, reklamacja tu nie będzie potrzebna, zostawie go sobie na pamiątkę, że próbowałem wieloma woblerami, w przyszłości będę miał kolekcje, a w wolniejszych miejscach na Wiślę się może sprawdzi ;-) Następnym razem gdy będę w Bydgoszczy, zakupie tą biedronkę, trzeba próbować!!! Z natury nie jestem taki, żeby łowić jedną przynętą, bo na nią akurat biorą.... Ja to taki bardziej kombinator, a najchętniej to bym do wody wskoczył, schował się za kamieniem pod wodą i zaatakował klenia, tak jak on atakuje biedne uklejki  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rola woblerów jest tak by łowiła,a zbieranie kolekcji tylko zapełnia pudełka.Reklamację można załatwić wysyłkowo.Codziennie jestem na poczcie.Standardowo także działa u mnie wysyłka bezpłatnie przy zamówieniu minimum 5szt,wiec raczej niewiele.Forumowicze JB dodatkowo mają zniżkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie wiem dlaczego, ale ja nie lubię łowić kleni na smużaki. Solidne kluchy zawsze łowię raniutko, przed pojawieniem się słońca nad drzewami i pierwszym porannym wiaterkiem, ewentualnie późnym popołudniem i wieczorem. Zawsze łowię 5-10 cm pod powierzchnią, na granicy tworzenia się na powierzchni wody zmarszczek. Wtedy pojawia się gruby, solidny cień i kołowrotek jęczy z bólu :)Największy jakiemu nie dałem rady to sporo ponad 70 cm. Nie wiem czy to dobrze, że mi się pokazał zanim mnie upokorzył, bo żal jak cholera, że go nie wyciągnąłem, a jak się nie widzi co, to mniej żal :)

Nr 1 dla mnie to małe, smukłe i drobno pracujące woblerki i małe obrotówki longi. Nie lubię mocno pracujących, pękatych woblerów i wszelkiego smużącego robactwa. Na te przynęty zawsze miałem mniejsze ryby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie lubię mocno pracujących, pękatych woblerów i wszelkiego smużącego robactwa. Na te przynęty zawsze miałem mniejsze ryby.

Mogę się podpisać pod tymi słowami. Niejednokrotnie strzałem w dziesiątkę okazuje się 4 cm boleniowa sieczka, lub coś o niezwykle oszczędnej pracy, dosyć wolno prowadzona po napływach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mogę się podpisać pod tymi słowami. Niejednokrotnie strzałem w dziesiątkę okazuje się 4 cm boleniowa sieczka, lub coś o niezwykle oszczędnej pracy, dosyć wolno prowadzona po napływach.

To na mojej rzece panowie byście nie połowili sobie, mimo najszczerszych chęci i upodobań co do przynęt ....-trawsko jest takie, że tylko powierzchnia pozostaje do ogarnięcia -tak jak zatytułowany jest ten wątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Póki co, ja chcę tylko łowić klenie, przy użyciu "dobrych" woblerów.... Jestem baaardzo zadowolony nawet z klenia, ktory ma 30cm. Dopiero po takich doświadczeniach, zacznę zastanawiać się, na jakie woblery, jest większe prawdopodobieństwo złowienia kluchy i w jakim miejscu, a jakie woblerki odstawić bo łowią same maluchy ;-) Ostatnio, tak jak pisałem, insecta nie atakowało nic :-( po czym założyłem mrówe tomiego, czyli smużaka i nastąpił atak klenia, niestety się nie zaciął, ale jednak... A tak wgl, częściej wybieracie napływy, czy raczej część wody już za przelewem? I od czego to u was zależy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To na mojej rzece panowie byście nie połowili sobie, mimo najszczerszych chęci i upodobań co do przynęt ....-trawsko jest takie, że tylko powierzchnia pozostaje do ogarnięcia -tak jak zatytułowany jest ten wątek.

Mam u siebie taka jedną rzeczkę, co na dobrą sprawę można ją przeskoczyć. Woda kryształ, w dołkach na zakrętach i ze 2 metry jej będzie, zarasta cała szczelnie od dnia po taflę, poza kilkoma najgłębszymi zakrętami. Rok w rok poluje na tamtejsze klenie i jazie, lecz w tamtejszej dżungli wszelakie smużaki wymiękają. Do połowy maja, dopóki w rzece jest woda a nie las wodorostów, udaje mi się łapać w niej klenie. O tej porze roku nie umiem już ich podejść ze spinningiem. Sucha mucha rozwiązała mój problem  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łukasz ...o to właśnie chodzi !... spływający pokarm!  Wiele razy przekonałem się o tym że duże/ostrożne klenie na powierzchni reagują tylko na to co przypomina im naturalnie zachowującego się owada...-on nie płynie pod prąd i nie nurkuje, leży na powierzchni i ledwo drgnie. Na mojej zarośniętej rzece jest jedna zasada -jeśli kleksy chowają się w trawie to są niechętne do zbierania. Jeśli je widać to w grę wchodzą wyłącznie smużaki -lepsza nazwa "spływaki" bo rzucam je im daleko pod prąd i spływam do momentu aż je mam na wysokości siebie. Pracę zaznaczam ledwo drgnięciem ok. co pięć sekund(zagranie szczytówką tak żeby spływak zrobił mini ruch). Brania następują najczęściej w momencie tzw "rzutu na łeb" klenia, później w miarę długiego spływu częściej kleń "przegania" owada co często jest traktowane jako nietrafione branie. Jeśli jestem zbyt niecierpliwy i zbyt często pogrywam przynętą to łapię małe ryby, jeśli dam sobie na luz i wczuję się w robala, to mimo wielu pustych spławów, w końcu trafi się ten jeden po którego warto przejechać parędziesiąt kilometrów i który jest warty pogryzieniom przez kleszcze muchy i pokrzywy. Oczywiście są dni że co spław to kleks godnej wielkości i te dni mimo późniejszych porażek dają motywację na cały sezon. Dla mnie najważniejsza w przynęcie powierzchniowej na klenie , jest wierność odtworzenia naturalnych cech owadów; ważne są nóżki, różki itp -jego ruch wymuszony umieszczeniem steru jest dla mnie, ze względu na tą metodę -drugorzędną sprawą. Może to trochę kontrowersyjna opinia ale sorry ...-taka plastikowa sucha mucha , i tyle.

Smużak-spływak to metoda tak stara jak wędkowanie i kto wie czy nie pierwsza w historii świadomego połowu ryb przez homo sapiens :P

Edytowane przez Remicki
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...