Skocz do zawartości
  • 0

Kleń z powierzchni


Squidward

Pytanie

Witam, dzisiaj zamierzam po raz pierwszy w swoim życiu wybrać się na klenia z powierzchni. Chciałem was zapytać o pore dnia..... Czy zaatakować przy słońcu/po południu, czy może pod wieczór gdy słońce już tak nie praży? Chyba, że aktywność ryby jest taka sama i jest to bez różnicy ;) Łowisko to Wisła.

Edytowane przez Squidward
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Łukasz ...o to właśnie chodzi !... spływający pokarm!  Wiele razy przekonałem się o tym że duże/ostrożne klenie na powierzchni reagują tylko na to co przypomina im naturalnie zachowującego się owada...-on nie płynie pod prąd i nie nurkuje, leży na powierzchni i ledwo drgnie. Na mojej zarośniętej rzece jest jedna zasada -jeśli kleksy chowają się w trawie to są niechętne do zbierania. Jeśli je widać to w grę wchodzą wyłącznie smużaki -lepsza nazwa "spływaki" bo rzucam je im daleko pod prąd i spływam do momentu aż je mam na wysokości siebie. Pracę zaznaczam ledwo drgnięciem ok. co pięć sekund(zagranie szczytówką tak żeby spływak zrobił mini ruch). Brania następują najczęściej w momencie tzw "rzutu na łeb" klenia, później w miarę długiego spływu częściej kleń "przegania" owada co często jest traktowane jako nietrafione branie. Jeśli jestem zbyt niecierpliwy i zbyt często pogrywam przynętą to łapię małe ryby, jeśli dam sobie na luz i wczuję się w robala, to mimo wielu pustych spławów, w końcu trafi się ten jeden po którego warto przejechać parędziesiąt kilometrów i który jest warty pogryzieniom przez kleszcze muchy i pokrzywy. Oczywiście są dni że co spław to kleks godnej wielkości i te dni mimo późniejszych porażek dają motywację na cały sezon. Dla mnie najważniejsza w przynęcie powierzchniowej na klenie , jest wierność odtworzenia naturalnych cech owadów; ważne są nóżki, różki itp -jego ruch wymuszony umieszczeniem steru jest dla mnie, ze względu na tą metodę -drugorzędną sprawą. Może to trochę kontrowersyjna opinia ale sorry ...-taka plastikowa sucha mucha , i tyle.

Smużak-spływak to metoda tak stara jak wędkowanie i kto wie czy nie pierwsza w historii świadomego połowu ryb przez homo sapiens :P

 

W trakcie spławiania żyłkę trzymasz na wodzie czy cały czas w powietrzu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W trakcie spławiania żyłkę trzymasz na wodzie czy cały czas w powietrzu?

Tak jak pisałem rzucam ile bozia dała do przodu -używam "ciężkich" ;)  powierzchniowców 3-6g. W praktyce oznacza to rzuty żyłką 0.18mm ok 15-(20m z wiatrem). Na tej odległości ciężko jest żeby żyłka nie dotykała wody -ale TAK ,to jest moim priorytetem żeby starać się nie zaznaczać jej śladu na wodzie i żeby nie smużyła przed przynętą -ma być naturalnie!!! Potrzeba do tej metody kija dłuższego -u mnie to jest 290cm. Taki wymóg również jest spowodowany tym, że rzucam i łowię oddzielony od rzeki ścianą trzcin -to w przypadku kleni profesorów jest podstawa -zero wyświetlania się !!!

Wędkę trzymam wysoko i niweluję kołowrotkiem luz na żyłce dbając o to żeby żyłka była nad wodą -jak już dojeżdżam na wysokość gdzie stoję -wobek nadal jest na środku rzeki -wyrywam go z wody ponad trzcinami w trakcie szybko zwijając linkę tak żeby nie zahaczyć krzaków za plecami :D. Trochę to wymaga wprawy ale to się szybko ogarnia.

Jeśli mam branie -dopiero wtedy przedzieram się przez trzciny z długim podbierakiem i robię na tyle mało rumoru na ile się da, żeby za bardzo nie spalić miejsca. Jeśli to mi się nie uda to obchodzę długim łukiem(nigdy wzdłuż brzegu) na następne stanowisko -ok20m. ...-I wszystko od nowa.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jest może jeszcze jakiś inny sposób poza podnoszeniem wędziska aby zminimalizować smużenie żyłki przed przynętą? Np przypon z fluorocarbonu ewentualnie jakaś mikrośrucinka ? Próbował ktoś ? Przy moim wędzisku (134 cm) trudno jest niwelować kładzenie sie linki na wodzie i pewnie stad wszystkie brania tuz po wpadnięciu przynęty do wody  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dzięki za odpowiedź! Ostatnio tak właśnie próbowałem, ale z braniami słabiutko - były głownie przy wpadnięciu przynęty do wody. W trakcie prowadzenia zero.

Tak jest najczęściej że jeśli "owad" wpada w bezpośredniej bliskości ryby to ta atakuje odruchowo, jeśli jednak napływa na nią to cwaniak ma dużo czasu żeby jej się przyjrzeć. Wszelkie niezadowolenie wyładuje na niej tzw. "ślepym braniem"  i drugi raz nawet nie podpłynie. Ale to też wskazówka że jest chętny tylko trzeba zrobić COŚ!!? inaczej... -jak dla mnie to jest wierność odwzorowania robala.

Oczywiście to nie gwarantuje że zawsze będzie branie -na klenie nie ma mądrych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jest może jeszcze jakiś inny sposób poza podnoszeniem wędziska aby zminimalizować smużenie żyłki przed przynętą? Np przypon z fluorocarbonu ewentualnie jakaś mikrośrucinka ? Próbował ktoś ? Przy moim wędzisku (134 cm) trudno jest niwelować kładzenie sie linki na wodzie i pewnie stad wszystkie brania tuz po wpadnięciu przynęty do wody  :D

134?!! -to prawie wędka pod lodowa...będzie ciężko :huh:

Edytowane przez Remicki
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ma to swoje zalety przy przemieszczaniu się lub w miejscach gdzie nie można zrobić wymachu długim kijkiem i niestety minusy gdy trzeba zaprezentować właśnie smużaka lub gdy udziela nas mały pas roślin w wodzie.Coś za coś :D

To nie pozostaje nic innego jak skupić się na zaletach ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dzisiaj tylko godzinka nad wodą i jeden kleń 45 cm na brombe 25mm, wzial na przelewie. Branie było superowe, bo cała ryba pokazała się na takiej wysokości, że była nad wodą, równolegle do niej :-) To było jedyne branie, na szczęście zacięte ;-)

To jak to jest z tymi kleniami, większe prawdopodobieństwo, że są na napływie, czy już za przelewem? Póki co, rzucałem na napływ i po wachlarzu ściągałem przez przelew.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Oczywiście, największą część czasu poświęciłem insectom, porzucałem trochę bulletem, a dopiero jako trzecia była bromba ;-) no i ona okazała się skuteczna. Jak czytam forum, ludzie mają dużo brań, które nie są zacięte, albo chociaż widzą wyjścia ryb (ja ich nie widzę bo łowie dosyć daleko, na dodatek bez okularów).... Albo nie umiem jeszcze prowadzić przynęty, aby była atrakcyjna, albo nie wiem o co chodzi..... Zapewne, klenie losują między sobą, który dzisiaj idzie na kotwiczke, żeby nie było mi smutno i żebym chociaż jednego miał przy wyjściu nad Wisłe ;-) I stwierdziłem, że bez okularów ciężko w słońcu, oczy mnie bolały jak jasna cholera!!!! Ciężko było patrzeć na wodę, kiedy słońce się odbijało ;-(

A czemu pytasz akurat, czy używałem innych przynęt? ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie łowie wyłącznie na smużaki, ale staram się jak najpłycej prowadzić przynętę. Oczywiście bardziej podoba mi się, gdy kleń ściąga przynętę z powierzchni, no ale z drugiej strony, trzeba próbować wszystkiego aby rybke przechytrzyć ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja póki co, łowie na srebrne i.... łowie ;-) tym bardziej, że to moje początki, więc nie powinno być tak różowo, a jednak, co wyjście to ryba, więc moim zdaniem kolor agrafki nie robi różnicy, ale niech się wypowiedzą bardziej doświadczeni, czy mam racje.

Może być nawet tak, że odbijające się słońce od agrafki, jeszcze bardziej kusi klenie do ataku, prowokuje je.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Na niektórych łowiskach koledzy mieli takie doświadczenia ze swoimi kleniami -że to niby odstrasza kleksy, te większe bardziej cwane. Ja tego nie doświadczyłem z prostego powodu; -wierząc im czy nie wierząc, od tego momentu wymieniłem wszystkie kółeczka i kotwice na czarne a agrafek na klenie nie używam(węzeł rapali). Czy to spowodowało że łowię więcej? -może i nie , ale zrobiłem wszystko żeby tak było. Teraz jak jest dzień pustych brań i zastanawiam się co spieprzyłem, to mam jedną przyczynę z głowy.

...a może tylko "nibyprzyczynę" ;)

Edytowane przez Remicki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeżeli kotwicy kleń nie widzi jako zagrożenie, jakim cudem odbiera w ten sposób agrafkę? :rolleyes: Mimo wszystko wolę czarne i nieduże...

Nie,nie w tym rzecz z tą agrafką. Ona mi przeszkadza w naturalnej prezentacji owada, chociaż słowo "przeszkadza" też jest nadużyciem ...-po prostu wolę pływać bez agrafki. Lepiej mi się jakoś animuje smużaki bez agrafek.

 

A co do kotwicy, to ciężko wyrokować jak ją widzi i traktuje kleń ...ale jest prawdopodobne, że może ją traktować jako odnóża owada -coś w ten deseń ;)

Edytowane przez Remicki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Podegnij przednie oczko,jak wywala się na lewo,to oczko na prawo.O ułamek milimetra.Powinien problem zniknąć.

W zeszłym roku stworzyłem Biedronkę XL.Wobler na dwa obciążenia na brzuszku,po to by leciał dalej i by był stabilniejszy.Działa.

Od tego czasu prawie tylko na nie łowię.Zobacz filmy z kleniowania z zeszłego roku.Z tego też jest jeden filmik.

 

Jak poprawka woblera nie pomaga,to napisz na priv.Załatwię reklamację pozytywnie.

Tu pytanie: czy ten woblerek http://s5.ifotos.pl/img/smuzjpg_sqaexpw.jpg

-ma zero zanurzenia?

Dopiero zaczynam z nim eksperymenty.

 

I pytanie czy lepeiej go z pradem holowac?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Można tak powiedzieć.Jak nisko się trzyma szczytówkę i odpowiednio poprowadzi,to zjedzie na 3cm pod powierzchnię,ale zadanie tej przynęty jest inne.Ma smużyć i robić zamieszanie na wodzie.Z moich doświadczeń wiem, że im mocniej i hałaśliwiej pracuje tym klenie łatwiej skusić.

Im kleń ma więcej czasu się przynęcie przyjrzeć,tym mniej brań. Biorą, ale małe klenie.Te większe trzeba zaskoczyć,ma zadziałać instynkt drapieżnika.Przynęta wpada prosto w klenie i kto pierwszy ten lepszy.Tak biorą te 45-55cm. Większe miałem na kiju,lecz nie wyjęte.

Prowadzę i z nurtem,w poprzek,i pod prąd, jak warunki pozwalają.Lecz najczęściej nachodzę ryby od ogona. Zobacz inne moje filmy w kleniami, jest ich kilka, w sumie pewnie prawie godzinę samych brań,holi itd. Na pewno pomogą. Ale trzeba podczas niepowodzeń szukać swoich rozwiązań,bo rzeka rzece nie równa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Można tak powiedzieć.Jak nisko się trzyma szczytówkę i odpowiednio poprowadzi,to zjedzie na 3cm pod powierzchnię,ale zadanie tej przynęty jest inne.Ma smużyć i robić zamieszanie na wodzie.Z moich doświadczeń wiem, że im mocniej i hałaśliwiej pracuje tym klenie łatwiej skusić.

Im kleń ma więcej czasu się przynęcie przyjrzeć,tym mniej brań. Biorą, ale małe klenie.Te większe trzeba zaskoczyć,ma zadziałać instynkt drapieżnika.Przynęta wpada prosto w klenie i kto pierwszy ten lepszy.Tak biorą te 45-55cm. Większe miałem na kiju,lecz nie wyjęte.

Prowadzę i z nurtem,w poprzek,i pod prąd, jak warunki pozwalają.Lecz najczęściej nachodzę ryby od ogona. Zobacz inne moje filmy w kleniami, jest ich kilka, w sumie pewnie prawie godzinę samych brań,holi itd. Na pewno pomogą. Ale trzeba podczas niepowodzeń szukać swoich rozwiązań,bo rzeka rzece nie równa.

 

Zgoda, bo sam często tego doświadczyłem. Ale...Bywają też zupełnie inne sytuacje. Smużące, burzące powierzchnię wody przynęty są całkowicie olewane. Jakby ryb nie było. A podaną muchę (piankowy konik itp, nie żadne "lipieniowe pyłki" ryby zbierają. Interesują się naturalnie niesionym przez nurt pożywieniem chętniej, niż agresywnie pracującą imitacją. Czyżby się uczyły? Albo łowiąc z brzegu jest 0 reakcji, a z łodzi/pontonu, już zagryzają- przynęta prowadzona przez nurt porusza się nie do brzegu (jak każda jedna podana z lądu), tylko prąd wypycha ją w kierunku otwartej wody. I na to reagują. Czyżby się uczyły i przyzwyczajały do coraz bardziej popularnych smużaków?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Też zaczynam zabawę z kleniami oraz smużakami. Na razie rozpracowuję rzeczkę w centrum Krakowa, szerokość max 3-4m, głębokość za kolano, na brzegach pokrzywy po pachy. Ostatnio na zwykłego wobka były jakieś brania, ale puste. Wczoraj smużaki i 2 rybki, mały klenik i pstrążek. Początki są trudne, ale każde branie, nawet puste, cieszy amatora lekkiego spinningu :) Próbowałem też przy ujściu do Wisły, gdzie rzeka robi się większa, i są wysokie brzegi, ale niestety klenie 40+ są na razie zbyt cwane. Odprowadzają i pukają w wobka, ale nie chcą chapnąć. Prawdopodobnie słabo się maskuje, lub mają zbyt dużo czasu, by obejrzeć ofiarę. Tutaj nurt jest znikomy, ponieważ powyżej jest próg, który spowalnia napływ wody. Nie da się zatem, szybko sprowadzić przynęty z biegiem rzeki. Upatruję jednak szans w zaskoczeniu przeciwnika i narzuceniu my wabika pod sam pysk. Jak będzie głodny, to instynkt zadziała. Tak się po prostu łudzę...

 

Pozdrawiam! :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...