Traq Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Po półtoratygodniowym szukaniu świętego Graala, czyli boleni w Bugu, zakończonego totalną porażką (o tym napiszę coś więcej w stosownym wątku), postanowiłem wrócić trochę wcześniej do Warszawy, tak żeby ostatniego dnia urlopu jeszcze nad Wisłę wyskoczyć. No i się opłaciło. Wlazłem w miejsce, w którym waliły bolki duużo większe od tego ze zdjęcia. Niestety te największe daleko poza zasięgiem rzutu. Co ciekawe lepiej biły w pełnym słońcu niż po zachodzie. Co było po 20:30 nie wiem bo skończył mi się spray na komary i musiałem wykonać szybki odwrót. Chciałem tam wrócić w weekend, a Wy mi tu o kolejnym przyborze piszecie...W pysku bolenia wobler od Wujka, wersja 9cm. Pozdro,Traq. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mariano Italiano Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Piękny boleń @Traq Opłaca sie wspierać forumowych kolegów ktorzy produkuja dobre wobki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Witam, Ponizej jedna z kilku rybek zlapanych dzis na Odrze.Braly na RH8 prowadzonego w pol wody Z dedykacja dla Patryka (PATU) -dzieki . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
luksaj Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Wypas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kamil Z. Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Ponizej jedna z kilku rybek zlapanych dzis na Odrze. Nie ma jak urlop w Polsce, czyż nie? Fajny rapiszon! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gugcio Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2010 Super Rapy panowie U mnie narazie zgaslo. od 2 Dni bez przerwy leje deszcz, chlopaki bawia sie sluzami i pozim wody strasznie skacze. Narazie sobie odpuszcze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomek Sulej Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Witam. Calkiem fajny tem rapiszon. Widzę, że polowiliscie chodz warunki nie zawsze były idealne. Gratulacje... Pozdrawiam Tomek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pszemo Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Wczoraj wieczór wypad na Wisłę po 2 tygodniach przerwy w oczekiwaniu na odpowiedni stan wody. Godzina łowieniaKomplecik maluch 55 i drugi 70, żerowały wyśmienicie niestety te większe w ogóle nie chciały współpracować. Szkoda że w weekend znów woda idzie do góry Ten rok uczy nas pokory, ale na tym polega piękno przyrody - jest nieprzewidywalna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Traq, gratulacje, ładny boleń i fajna fotka Co do Bugu to chyba sprawa jest oczywista jeśli przez półtora tyg nie możesz nic złapać, a na Wiśle w czasie jednego wyjścia zaliczasz rybę i widzisz kilka innych. Na Bug warto chyba jedynie jechać na odcinek graniczny.Guzu, ładny bolek .Ja ostatnio nie mam szczęścia, zaliczam po 5-6 brań i wyciągam jedną rybę, ale miejsca są trudne technicznie, więc myślę że zaprocentuje ta wiedza w przyszłości.pozdrawiamJanek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marcel Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Wszystkim gratuluje boleni. Wczoraj udało mi sie oszukac rybe sezonu.Niestety dochodze do siebie po sromotnej porazce.Zameldowałem sie ok 11. Tak mnie cos tkneło, aby wykonac kilka pierwszych rzutow w bankowe miejsce. Kilkadziesiat boleni z tad wyjałem, ale ostatnio omijam to miejsce. Chyba ze jakas rapa sie ujawni na powierzchni.To był chyba 4 rzut i 4 metry od szczytowki, na głebokosci metra. W głownej roli fabryczny wobek z ownerami i pomalowany sprayem. Czarny i srebrny plus zyłka 0,22Branie i odjazd. Lecz po sekundzie i drugiej, jeszcze wscieklejsza szarza ryby. Szybka mysl - ze w tym miejscu walka sie nie skonczy. Brac plecak, czy nie brac?!!! Brac !!! Cofam sie błyskawicznie 3 metry po plecak i sprint w doł. Jazgot hamulca trwa. Niema juz ze 30 metrow zyłki. Nie zatrzymuje ryby na siłe. Musze ominac krzaki i zbiec z warkocza.Plecak na grzbiet i jazda w doł po brzegu. Kij w gorze, bo 15m od brzegu zatopiona opaska. Jedyna mysl to, aby rybsko ,, wrociło ,, mi tu miedzy brzeg i opaske. Pierwszy przystanek.Przeciwnik zatacza łuk i spływa mi ponizej. Uff przepłynał bezzaczepowo nad odcieta opaska.Biegne wiec w doł...odzyskuje zyłke. Niestety zostało mi 20m brzegu. Pozniej doł z wyrwa i drzewa, a rzeka przyspiesza konczac sie odkosem, w ktory wcina sie biegnaca pod woda opaska.Chyba jestem spokojny. Zrownałem sie z drapieznikiem. Jednak niema mowy o podciagnieciu go. Stoi w silnym nurcie miedzy brzegiem a opaska. Ok, poczekamy na oznaki słabniecia.Przy probie podpompowanie pojawił sie pierwszy slad ryby na tafli. Niestety nie wiem z czym walcze.Proby podjecia rozwiazania siłowego wyzwalaja tylko nerwowosc ryby.Niestety szpula sie ciagle miarowo obraca do tyłu Powolutku, ale cm po cmetrze. Jest pat....Kozystajac z okazji szybko Ustawiam aparat, sadzac ze zakonczy sie to za chwile moja wiktoria.Jednak zwierz idzie w doł, a ja przemierzam ostatnie 5 m.Przechozde pod baldachimem młodych pedow wierzby. Opusczam kij do lustra wody, a zyłke tnie listki.To koniec drogi... stanałem... ani kroku dalej.Ryba trzyma sie po skosie w dole, ponad 15m ode mnie.Niewierze ze to sie tak zle skonczy, tym bardziej ze ryba wychodzi z nurtu w wyrwe w brzegu. No chyba tylko na tyle Cie stac - kpie sobie. Wyrwa jest czysta, porosnieta roslinnoscia brzegowa, zakonczona ponizej welkim krzakiem łoziny.Wchodzi w zastoisko, wiec wychylam sie na cyplu, aby nie została tam za długo. Byle patyczek moze zostawic mnie tu z nietega mina i odechciec łowienia na reszte dnia.I tak sobie teraz mysle, ze powinienem ja w zastoisku utrzymac za wszelakj cena. Choc... przecierz probowałem. Mineło około 25minut. Ustawiła sie znow w nurcie, 15 m ode mnie. Ok - mysle sobie. Jeszcze tak ze 2 razy do wyrwy i bede Cie miał- padniesz Ale zamiast mi tu słabnac, wyweszyła dolny nurt...Zeszła głebiej. Idzie metr po metrze. Zestaw mam na granicy wytrzymałosci. Nie bede rwał. Stoj !!!... Szpula nie chce sie zatrzymac.Powoli sie odkreca - a ja juz nie moge zniesc tego cholernego dzwieku. To ostatnia szansa. Wbiegam po jakims chabaziu na jedyne stanowisko w wyrwie. Podnosze kij i czuje ze przeszła przez zatopiona opaske. Zyłka sie nie podnosi. No nie...Gdzies utkneła....i ciagle powolutku znika mi zkołowrotka.Nie mam szans, nie mam szans. Ciagle idzie, teraz w głownym nurcie po drugiej stronie opaski. Czuje walniecia w kij.Mija kolejne 20 min. Zostały ostatnie metry swierzej, ,, błysczacej ,, zyłki. Ufff staneła. Czuje ja na kiju. Szarpie, wali.Sytuacja tragiczna. Jestem w małej wnece, linka na wprost zawadzona o opaske, a ryba gdzies na scianie opaski na głownym nurcie. Jestem bezradny i wciekły na siebie...Mijaja minutu mojej beznadziei.Moze popłynac? przecierz tak dokładnie znam to miejsce. Nie nie warto - to idiotyczne. Czekam, czekam, czekam...na cud.Cudem byłby przepływajacy wedkarz...Cudu nie bylo. Wedka przestaje pulsowac. 12:15 zwijam z mozołem strzepy zyłki !!! p.s za kare do godz 21 nie mam zadnego brania, a rzeka wydaje sie byc studnia bez ryb. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel, współczuję, mnie też zawsze gryzie gorycz porażki, szczególnie jak ryba idzie z przynętą w pysku, ostatnio też tak miałem. Miejmy tylko nadzieję że to nie był boleń, ciężko mi sobie wyobrazić bolenia który walczy przez pół godziny.pozdroJ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel, jesteś pewny po zachowaniu ryby, z to był bolek? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marcel Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel, jesteś pewny po zachowaniu ryby, z to był bolek? Absolutnie nie. Dlatego ani razu nie napisałem o boleniu w moim poscie. Tak Robert rzeka ma wielu mieszkancow.Zamiesciłem tu tylko dlatego ze, 8 lat temu w tym miejscu w maju mam identyczna sytuacje.Wszystko przebiegało jak kopia wczorajsza. Wtedy po 3,5 godzinnej mordedze wyjałem za ogon zaczepionego bolenia 77cm.Tylko ta łozina była mniejsza i mogłem przejsc dalej.Machnał woblera i biegłem razem z nim, po czym zatrzymałem sie przy wnece, a tamta rapa spłyneła jeszcze 80m ponizej mnie po czym zaczeła sie ,, jakos tak dziwnie ,, spławiac na powierzchni za opaską przelaną. Pozniej juz wiedziałem dlaczego. Przeciagniecie jej na 18stce wtedy zajeło mi 3 godziny i wyplatanie z trzech zaczepow oraz podebranie siedzac na bujajacej sie gałezi. Kiedys łowilismy z jednym forumowiczem na kapitalnej znalezionej miejscowce. Bylismy na nocce. Około chyba 3 wnocy pod nogami bujniecie w 5cm wobka i jazgot sprzegła. Bez konca.Patrzymy na siebie i mamy suma w oczach. Po dłuugiej chwili mamy pieknego bolenia, ktory zamiotł ogonem woblera. Miejscowke mielismy czystą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Traq Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel,Współczuję zakończenia, ale jednocześnie przesyłam gratulacje za świetny, dokładny i emocjonujący opis całego zdarzenia. Miło się czyta takie rzeczy. Pozdrawiam,Traq Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Woys Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel,aż się spociłem jak to czytałem, takie napięcie.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gruzin Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 oż w mordę, Marcel... Malowniczo opisane, można pomyśleć, że stało się obok! Szkoda, że nawet nie zobaczyłeś co to. Nic, trzymam kciuki żebyś miał okazję na następne spotkanie z tą rybką Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
andrew Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Konkret przygoda. Pewnie z plecionka dalbys radę? Może to brzana była? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel dobrze napisałeś, to mogła być najechana ryba, to ciągłe wysnuwanie żyłki mogło być tym spowodowane. Ja już też miałem podobne sytuacje i to po braniach z powierzchni na szybko prowadzone woblery. Gdybym tych ryb nie wyjmował to pewnie bym rozpaczał jaki to wielki boleń mi poszedł, przeważnie sprawcami okazywały się leszcze, czasami bardzo duże. Jeśli ryba jest najechana za ogon obiera kierunek Morze i jedzie aż miło, zatrzymać coś takiego jest bardzo ciężko, z koleji zapięta za grzbiet muruje do dna i nie można jej od niego odciągnąć. Miałem też bolki które w trakcie holu wbijały sobie wobler np. w płetwe piersiową i ciągnęło się takiego delikwenta w poprzek pod prąd, też nieprzyjemna sprawa, szczególnie przy podbieraniu i nie musiał być jakiś gigant, silny nurt robi swoje. Możliwe że najechałeś ładnego bolka i przez to był nie do wyjęcia, ale mimo że w Wiśle są ładne bolenie to chyba nie aż tak żeby przy forsownym holu walczyły pół godziny.Ten leszczyk ze zdjecia po zacięciu miał być dużym boleniem, szybko jednak zorientowałem się że jest to najechana ryba. Stawiałem na brzanę, ale i tak można sobie wyobrazić co się działo. Rybę chciałem sam spiąć, ale niestety się nie dała i musiałem się z nią trochę pomęczyć. Przy tym szybko się zorientowałem o co chodzi, ale były i takie które okazywały się najechane dopiero przy nogach <_< pozdrawiamJanek . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Każda ryba zacięta prawidłowo zachowuje się w charakterystyczny sposób i można po tym bardzo szybko zidentyfikować jaki gatunek ma się na haku. Jedyny problem to ryby zahaczone za bok. Tu wszystko się może dziać. Miałem na pierwszym wyjeździe po powodzi 2 ryby które mi odjechały daleko w dół. Ale nawet łódka nic nie pomogła bo obydwie spadły. Jedna zostawiła wizytówkę w postaci łuski. Sądząc po rozmiarze był to nie zły sandacz. Kotwiczka pod brzuchem lubi sobie zahaczyć coś nieregulaminowo więc to u mnie nie takie rzadkie przypadki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Traq Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Też miałem już nie raz przy boleniowaniu takie podhaczane leszczowe przygody. Wcześniej, zanim zacząłem łowić bolenie, nie wiedziałem co to znaczy podhaczyć rybę. W tym roku wyjałem już w ten sposób 3 leszcze. Nie cierpię takich sytuacji, najpierw zawód bo to nie to co miało być, a potem niesmak i z reguły zmiana miejsca. Ostanio trafił mi się taki na Bugu. Miełem kilka sekund radości, potem trochę trudności bo splątał mnie z rzucającym obok tatą, a potem szlag mnie trafił. Nie była to aż taka łopata jak ta na zdjęciu Janka, ale opór w nurcie dawał solidny. Niemniej jednak, jeżeli u Marcela to rzeczywiście była podhaczona ryba, to moim zdaniem leszcz zupełnie odpada. Nawet największy nie dałby rady walczyć aż tak długo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Wszystko zależy od tego gdzie się podhaczy ryby. Przy odrobinie „szczęcią” ryba nie musi nic robić po za odpowiednim ustawieniem się w nurcie tak aby łapać „wiatr w żagle” Co do leszczy to ja jestem trochę przesądny w sprawach wędkarskich i podhaczenie leszcza fatalnie rokuje. Ten sezon zacząłem takim leszczem i od razu powiedziałem do Redziego, że będę miał sezon prze… Ale w najgorszych snach nie spodziewałem się, że aż tak bardzo Na pierwszym wyjeździe do Rożnowa trafiłem na niebywałą orgię boleni a skutek moich starań to 2 duże leszcze <_< I jak tu nie być przesądnym Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Jest dokładnie jak pisze Robert, czasami ryba dostanie tak że wogóle się nie męczy i wykorzystuje tyko siłę nurtu. Robert, oprócz tego leszcza coś tam jeszcze mieliśmy (prawidłowo zapiętego), więc nie było tak źle J Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Robert Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Robert, oprócz tego leszcza coś tam jeszcze mieliśmy (prawidłowo zapiętego), więc nie było tak źle J I to różni przesąd od wyroczni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomek Sulej Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Marcel... Zawsze pozostaje żal po utracie duzej ryby. Ja w tym roku mialem tylko jdną sytuację kiedy to po długiej walce stracilem kapitalna rybe....Kiedys na woblera na jednej z Odrzanskich raf zapiałem rybę. W 100% byłem pewien, że to boleń po 15 minutach wynurzył sie koło pontony kapitalny sandacz. wczesniej zas zaliczyłem z tego miejsca kilka ladnych bolków. Tak czy inaczej szkoda...'Pozdrawiam Toemk P.S Dobrze, ze jeszcze w naszych wodach mozna spotkac takie niespodzianki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomy Opublikowano 18 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Sierpnia 2010 A ja mam co rok przygodę z wąsatymi na Wiśle przy Boleniach i już machnąłem na to ręką,nie da się utrzymać i trudno,a jak wezmę sprzęt pod niego to nie bierze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.