Skocz do zawartości

A może Closed Season w Polsce?


Rekomendowane odpowiedzi

Najlepiej pozwolić łowić ryby od listopada do końca listopada ... Panowie , nie tędy droga.

Jak pokazują doświadczenia z bardziej wędkarskich narodów właśnie tędy, jak pisał @Friko zero jedynkowo, albbo można albo nie. Przebywasz z wędką nad wodą w czasie zakazanym to po du..e i to srogo

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dlaczego mam nie przebywać z wędką nad wodą ? Bo jakiś kmiot wali ryby w trolingu w maju ? Jak taki jegomość da się złapać to powinien stracić wszystko , razem z autem jakim dotarł na łowisko - kilka przypadków i był by porządek jak za panowania Saddama w Iraku ... akurat tutaj jestem za nieuchronnością kary jak i jej wysokością .

Edytowane przez Szymon82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dlaczego mam nie przebywać z wędką nad wodą ? Bo jakiś kmiot wali ryby w trolingu w maju ? Powiem tak , ja tam jestem tolerancyjny , zresztą to forum nauczyło mnie też patrzeć na pewne sprawy z przymrużeniem oka ... niby wszyscy C&R , ale 75 % jak nie lepiej ładuje rybki oporowo , spory procent to nazwijmy sprawy po imieniu kłusole bawiący się nie tylko wędkami ... Wszystko ok , ale jak taki jegomość da się złapać to powinien stracić wszystko , razem z autem jakim dotarł na łowisko - kilka przypadków i był by porządek jak za panowania Saddama w Iraku :D Poważne przepisy i poważne respektowanie prawa , no tak zapomniałem przecież to Polska, za duże wymagania ...

 

Może przyhamuj troszkę Kolego z oskarżeniami? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szymon82

Z

Napisano dziś, 21:19

Ale dlaczego mam nie przebywać z wędką nad wodą ? Bo jakiś kmiot wali ryby w trolingu w maju ? Jak taki jegomość da się złapać to powinien stracić wszystko , razem z autem jakim dotarł na łowisko - kilka przypadków i był by porządek jak za panowania Saddama w Iraku  :D Poważne przepisy i poważne respektowanie prawa , no tak zapomniałem przecież to Polska, za duże wymagania ..

 

 

 

Właśnie dlatego żebyś nie mógł się głupio tłumaczyć 

Edytowane przez albercik2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może przyhamuj troszkę Kolego z oskarżeniami?

 

Edytowałem ten post ... , ale nie mam się czego wstydzić bo tak jest :D A Ty żyj sobie w świecie fantazji gdzie 16.000 użytkowników to wyznawcy C&R , powiem Ci tak , niema ich tutaj nawet 1000 :D Ja tam zawsze mówię co uważam za słuszne i się nie boję prawdy ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem Bartek że w paru miejscach zostało to uchwalone i bardzo dobrze. Pisałem w innym sensie - że takie zniuansowanie w takim kraju jak Polska bardzo utrudnia egzekucję prawa.

U nas musi być po prostu maksymalnie prosto i zero-jedynkowo, nie do obejścia.  Bardziej jak w Meksyku niż w Holandii.  

 

Kiedyś oglądałem program z Cejrowskim z Meksyku właśnie  i on taką ciekawostkę powiedział że tam zasadniczo nikt się nie bawi w znaki typu zakaz parkowania bo i tak wszyscy mają gdzieś znaki drogowe. Więc miejscach w których nie powinno się parkowac po prostu budują krawężniki wysokie na pół metra....no może trochę mniej... 

 

Utkwiła mi w głowie ta anegdota bo widzę u nas podobny "mindset". I coraz mniej wierzę w przepisy a coraz bardziej w "krawężniki" ;)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edytowałem ten post ... , ale nie mam się czego wstydzić bo tak jest :D A Ty żyj sobie w świecie fantazji gdzie 16.000 użytkowników to wyznawcy C&R , powiem Ci tak , niema ich tutaj nawet 1000 :D Ja tam zawsze mówię co uważam za słuszne i się nie boję prawdy ...

Nie za bardzo wiem co ma C&R do sezonu zamkniętego ale wcześnie dziś wstałem i chyba nie wszystko ogarniam  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Paweł, u nas jest jeden problem. Każdy Okręg to samodzielny organizm, ZG jest opaską uciskową na mózg i kieszeń. Struktura jest chora, ale brak woli jej naprawy. Związek jako taki powinien przestać istnieć, tylko samodzielne stowarzyszenia zwane dziś okręgami mają sens. Większe, mniejsze, jeśli dają radę finansowo i mają klientów, którzy chcą płacić za zezwolenia, to powinny istnieć i gospodarować wodą. Czas zakończyć okres powszechnego dostępu do ryb, dziś jest czas struktur sprzedający - kupujący. Rynek błyskawicznie zweryfikuje dobre/złe zarządzanie wodą. 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach, ten masowy kurs na wszechobecną marketyzację.. :) Wszak już dziś - bartsiedlce, członkowie traktują PZW jak tani sklepik w stylu Biedronka, i masowo odgrywają w nim a także pod nim wielką swoją rolę - klient wasz pan :)

 

Jestem jednak złośliwie przekonany, że stale zapominane - wręcz wypierane ze świadomości właścicielskie podejście do posiadanego mienia, czy tylko mienia pod własnym zarządem, zniosłoby większość dziwacznych problemów .. W tym przede wszystkim rzadkiej sztuki organizowania i utrzymywania absurdalnie dużej presji i nieskrępowanego dostępu dla każdego..

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy okręg może w dowolny sposób wprowadzać nowe obręby ochronne lub czasowe wyłączenia z wędkowania. Nic nie stoi na przeszkodzie. Wystarczy na walnym swojego koła zgłosić wniosek do władz okręgu i przy pomocy kolegów go przegłosować. Inna kwestia czy przejdzie to później. Tak właśnie został wprowadzony odcinek no kill na ujściu Kanału Żerańskiego. To były postulaty z kół a nie pomysł zarządu OMPZW.

 

Zamknięty sezon dla wszystkich wód w Polsce nigdy nie przejdzie bo woda wodzie nie równa. Lepiej zamiast ograniczać możliwość wędkowania etycznym wędkarzom wystarczy zrobić głęboką reformę RAPR. Ja nie chcę odpowiedzialności zbiorowej za grupy ludzi którzy nie potrafią się zachować i nie przestrzegają przepisów. Bez zmiany RAPR nic się nie zmieni póki legalnie można stosować niektóre zapisy widniejące tam obecnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się Sławku, nasze ubogie mentalnie środowisko nie chce być właścicielem, 90% wędkujących to tylko klienci. Chęć działania społecznego, na rzecz innych, wykazuje znikomy odsetek członków PZW. Wobec powyższego należy zmienić statut, wstawić kasy fiskalne skarbnikom i sprzedawać zezwolenia. Zezwolenia na poszczególne obwody rybackie, czy poszczególne zbiorniki. Rzesza "wodników - szuwarków" będzie zachwycona możliwością zakupienia tańszego zezwolenia, a sprzedający zainkasuje znacząco więcej gotówki. Powstaną możliwości finansowania dodatkowych strażników, sprzętu, itp. Jedyną grupą, która ucierpi finansowo będą podróżnicy, którzy lubią bywać nad różnymi wodami (też się do nich zaliczam). W związku pozostanie wąska grupa osób, które chcą czuć się właścicielami, zarządzać wodą i dbać o ryby, ich będzie można nazwać członkami stowarzyszenia. Może dzięki temu odżyje woda, a bycie członkiem "nowego PZW" będzie powodem do dumy?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może warto zastanowić się nad wprowadzeniem zamkniętego sezonu od początku marca do końca maja na nizinne drapieżniki? Większość z nich odbywa w tym okresie tarło i nie tylko sumom taki okres by się przydał. Nie byłoby wtedy dyskusji, że ten żywiec czy wobler jest dedykowany szczupakowi czy sandaczowi.

Żeby nie było lamentu - "jak to szczupaków czy boleni w maju nie połowię?" - możliwe by było w zamian łowienie tych ryb w styczniu i lutym, a sumów w czerwcu.

 

Taki closed season to ciekawa idea, ale inaczej bym to skonfigurował. Marzec-kwiecień OK, ale z całkowitym zakazem spiningu w maju na rzekach nizinnych trudno byłoby mi się pogodzić ze względu na bolenie, które lubię łowić właśnie w maju. Specyfika boleniowania jest taka, że przyłowy nie są częste. Z kolei sezonu sumowego wcale bym nie przyspieszał, bo wtedy nie miałbym kiedy łowić boleni :-). Sumy mają to do siebie, że pochłaniają na całego. Za to przed lipcem jak najbardziej jestem za zakazem trollingu.

Myślę natomiast że ciekawym rozwiązaniem są wszelkie ograniczenia techniczne dot. używanej przynęty. Rozmiar przynęty to jedno, ale dodałbym do nich jeszcze rozmiar kotwiczki, np. w maju kotwiczki i haczyki maks. nr 6. To ograniczyłoby również pole manewru łowiącym sumy na żywca, pijawki rosówki itd. oraz szarpakowcom z paprochem na haku 3/0.     

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Marzec-kwiecień OK, ale z całkowitym zakazem spiningu w maju na rzekach nizinnych trudno byłoby mi się pogodzić ze względu na bolenie, które lubię łowić właśnie w maju. Specyfika boleniowania jest taka, że przyłowy nie są częste...

 

Bez jakiegoś "poświęcenia" nie da się nic zmienić i będzie dalej tak jak jest.

Ludzie łowią majowe szczupaki w trollingu na Wiśle, a w czerwcu sandacze.

Na Zegrzu łowią w maju szczupaki z opadu itd.

Presja jest ogromna, więc pewne ograniczenia by wyszły na dobre naszym łowiskom.

 

Przepisy powinny być w miarę proste. Jak wchodzimy w rozmiary kotwiczek w zależności od miesiąca , to nic z tego nie będzie.

 

A co do przyłowów przy boleniowaniu, to się nie zgodzę. Akurat w maju i czerwcu w najlepszych boleniowych miejscach, sumy to stali bywalcy. Potrafią walić w powierzchniowe wabiki , a potem skakać niczym łososie. Nie żartuję...

Edytowane przez hlehle
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne że closed season wymaga jakiegoś poświęcenia, ale jeżeli to ma być realne to nie można przesadzić. My tu sobie możemy luźno rozmawiać o różnych koncepcjach, ale wdrożenie pomysłu wymagałoby przekonania szerokiej rzeszy wędkarzy, również takich łowiących jedynie od czasu do czasu weekendowo i nie jeżdżących na ryby daleko po całym kraju. Maj jest trudny do wycięcia chociażby dlatego, że zawsze wypada wtedy klika dni wolnych, w których po prostu ludzie mają czas pójść na ryby. Nie wszyscy ganiają w tym czasie za pstrągami, co daje alternatywę odpuszczenia rzek nizinnych bez większego bólu. Ja na przykład w maju zazwyczaj zaczynam dopiero sezon, bo taki mam deal z rodziną, że moje wariactwo jest tolerowane maks od maja do połowy listopada, a potem muszę iść na odwyk :-). Kupuję argument o wyższości prostych zasad nad skomplikowanymi, ale ten maj to jest deal breaker :-)   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego podlaskiego podwórka takie wnioski - zamknięty sezon to prezent dla siatkarzy, elektryków czy innych sznurowców. Jednym słowem samobój. Za to wprowadzenie na kilka miesięcy "no kill" dałoby wymierne efekty, znam osoby, które przestały jeździć na ulubioną wodę, ponieważ w okresie styczeń-marzec wprowadzono tam zakaz zabierania ryb. No bo jak to, złowić i nie zeżreć? 

 

Nie znoszę upałów i spinning wiosenny jest dla mnie najpiękniejszy. Niech sobie zamkną sezon od maja do sierpnia włącznie :rolleyes:

Edytowane przez cristovo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o to za co. Teraz też szarpakowca można ukarać. Jest za co. Tylko kto go złapie. Kto mu to udowodni (to najtrudniejsze zadanie), kto nie dopuści postępowanie i kto go skaże nie osądzać niskiej szkodliwości? Kto wlepi mu taką karę że on i inni zaprzestaną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Closed season raczej nie wchodzi w grę, PZW nie potrafi zwiększyć wymarów ochronnych i zmniejszyć limitów na ryby, więc zamknięcie wód tym bardziej nie przejdzie. Takie rozwiązania można wprowadzać w kraju gdzie wszystko gra,jest duża wędkarska świadomość,  ludzie nie kłusują, wody są pilnowane, są inne ograniczenia i limity, a closed season jest dodatkiem do tego wszystkiego. Zamknięcie wód przy braku kontroli jak jest u nas to byłaby zupełna katastrofa. Można jak pisał Bartek i co jest stosowane w okręgu Ciechanowski wprowadzić ograniczenie w wielkości przynęty do 5cm w okresie kwiecień-maj. Trudno, łowiłbym w maju bolenie na 5cm przynęty. Poza tym wprowadziłbym zakaz trollingu w wodach gdzie są sumy do 01.07. Te dwie rzeczy już by sporo zmieniły bo wtedy ludzie nie tłumaczyliby mętnie że w maju łowią bolenie w trollingu, lub sandacze w czerwcu.

pozdrawiam

wujek

Edytowane przez wujek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od zainteresowanych. "Sportowcy" - wędkowanie dla przyjemności, C&R, biorący rybę okazjonalnie i na własne potrzeby, stosujący się do regulaminów albo posiadający własny kodeks wynikający z wiedzy i etyki wędkarskiej. "Smakosze" - z grubsza można powiedzieć pozostali. Biorą ryby zgodnie z regulaminem bez ograniczeń. Wychodzą z założenia, że da się zjeść każdą rybę. Do tej grupy dodaję kłusowników zarejestrowanych w związku. Od poprzedników różnią się tym, że nie stosują się do żadnych limitów i ograniczeń, a znaleźli się tu, bo posługują się wędziskiem. "Sportowcy" są za tym, żeby w wodzie pływało jak najwięcej ryb, stąd pomysły stref No Kill, Closed Season, czy długoterminowego zakazu łowienia. "Smakosz" jest zainteresowany pozyskaniem ryb na wyścigi bez myślenia o przyszłości i zasobności wód. "Sportowców" jest mało, "Smakoszy" zdecydowana większość. PZW funkcjonuje ze składek "Smakoszy". Zrobi wszystko, żeby im się jakaś krzywda nie przytrafiła. Preferuje techniki stawów hodowlanych. Wyłowicie-dopuścimy. Piszemy dużo o zmianach mentalnościowych. Niech mi ktoś pokaże działacza, który pozbawi się ogromnych pieniędzy w imię idei. Bo tak naprawdę ogromne pieniądze są przyczyną całej patologii w naszym wędkarstwie. Mentalność, kulawe i nie działające prawo, poczucie bezsilności to pochodne stanu rzeczy, który ma miejsce od kilkudziesięciu lat, a po 1989 rozkwitł w kapitalistycznych realiach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...