Skocz do zawartości

Polska firma Salmo sprzedana?


luk_80

Rekomendowane odpowiedzi

Jak to czemu się tłumaczy ? Można łatwo nakręcić filmik , który zarobi sporo siana , bo będzie się ,,klikał" aż miło.

 

Salmo przez wiele lat było inspiracją i powodem do dumy dla kilku tysięcy polskich Twórców przynęt. Brand i Piotr Piskorski reprezentowali "polską szkołę" na arenie międzynarodowej i udowadniali jednocześnie , że się da. Byliśmy dumni, zmotywowani, dostaliśmy niebywałą inspirację do pracy nas swoimi wyrobami. W świecie Twórców woblerow nazwisko Piskorski jest, tak myślę, numerem dwa zaraz po Laurim Rapali.

 

Serio myślicie, że poszedł w click baity?

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy, kto śledzi światowy rynek przynęt, doskonale zdaje sobie sprawę, że w przypadku woblerów, od wielu lat, Japończycy wiodą prym. Cały, niekoniecznie bardziej cywilizowany, świat łowi na japońskie woblery, które są zwyczajnie najlepsze. Sytuacji nie zmieni tu romantyzm, modny ostatnio i wszelako chętnie wykorzystywany - patriotyzm czy zwykła przekora. Nie chcę powtarzać się jak katarynka ale prosta zależność, w przypadku woblerów, będzie zawsze aktualna, "im większa różnica gęstości obciążenia w stosunku do gęstości korpusu tym lepsza przynęta". Współcześnie, objętość korpusu, dobrych woblerów, stanowi powietrze ale jestem przekonany, wkrótce będzie to inny, lżejszy od powietrza, gaz. Globalnie, nikt nie chce inaczej i dlatego kto nie mierzy wysoko musi płynąć z prądem lub odejść... Jeśli jeszcze nie teraz to w przyszłości będzie to bardzo jasno odczuwalne dla każdego z nas.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy, kto śledzi światowy rynek przynęt, doskonale zdaje sobie sprawę, że w przypadku woblerów, od wielu lat, Japończycy wiodą prym. Cały, niekoniecznie bardziej cywilizowany, świat łowi na japońskie woblery, które są zwyczajnie najlepsze. Sytuacji nie zmieni tu romantyzm, modny ostatnio i wszelako chętnie wykorzystywany - patriotyzm czy zwykła przekora.

 

Trafione w punkt.

Dodać można jeszcze jeden "drobny" element, cenę. (Dogoniła bowiem woblery z balsy). Tak więc Pana Piotra można uznać - jeśli nie za wizjonera, to za człowieka doskonale pływającego w mętnej wodzie biznesu. Sprzedał, bo w porę przewidział los firmy.

Edytowane przez Lepton
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Im większa różnica gęstości obciążenia w stosunku do gęstości korpusu tym lepsza przynęta". Rozumiem, że Salmo nie stosując się do tej reguły, samozaorało się? Bardzo odważna teoria. Odważna z kilku powodów. Bo jaki jest na świecie odsetek spinningistów, którzy idąc do sklepu, a potem nad wodę, zastanawiają się nad technicznymi aspektami pracy woblera, jego budową i materiałem z jakiego powstał? A może to promile, a nie procenty? Zawsze wydawało mi się, że decyduje reklama, cena i wygląd. Piszę tu o tych wędkarzach, którzy decydują o funkcjonowaniu producentów, tych którzy generują obrót. A jaki jest na świecie odsetek wędkarzy, którzy przeczytają, zrozumieją i odnajdą dla siebie korzyść w pierwszym zdaniu tego postu? Promil? Nie widzę nic złego, by w bańce wędkarskich oszołomów rozkminiać aspekty przesunięcia o milimetr obciążenia, czy uszka zaczepu agrafki. To samo dotyczy eksperymentów z gatunkami drewna, czy syntetycznymi materiałami. To nas napędza i rozwija. W maleńkiej bańce. Na etapie masowej produkcji, a obecnie tylko taka ma prawo bytu, to ślepa uliczka. Prawa rynku utylizują nisze. Liczy się obrót i wędrująca w górę strzałka na wykresie wyników sprzedaży. Reszta jest nieważna. Cóż, moim zdaniem duża firma (Fox) chciała się sprzedać większej (Lews) i wykonała klasyczny manewr upiększający. Poprawiła swój wizerunek kupując firmę małą. Oferta wzbogaciła się o kilkadziesiąt modeli przynęt, proporcjonalnie wydatek był śmieszny, a nabyte Salmo jako rokujący na przyszłość brand było w tej operacji kompletnie nieistotne. I wszyscy na tym wygrali finansowo. Wielki stał się większy, duży przetrwał jako element większej całości, a mały poszedł na emeryturę z sowitą dywidendą. Sentymentalne płacze i jęki może jeszcze mają prawo bytu, ale w korporacyjnym środowisku mogą jedynie rozbawić.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem ostatnio w kilku lokalnych sklepach wędkarskich i żadnego japońskiego woblera nie widziałem. Mam też wrażenie, że Japończycy żadnym towarem wędkarskim  masowo światem nie zawładnęli. Może kołowrotkami trochę zaszaleli, ale w tej chwili konkurencja już im zdaje się ostro po piętach drapie. Gaz w woblerze, ciekawe, nawet bardzo  :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie  :) Uogólniając..

Po co komu jakiś podejrzany i całkowicie zbędny sentyment, do nic nieznaczącej polskiej firmy, kiedy bezwolna masa może światowo wsuwać przodujące jedzenie. Skądinąd śmieciowe. Przywdziewać szmaciarskie łachy. Smakować umysłową tandetę. Z wyłączeniem własnego udziału, bo ten jest - a priori -  jeszcze gorszy  :D    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem ostatnio w kilku lokalnych sklepach wędkarskich i żadnego japońskiego woblera nie widziałem. Mam też wrażenie, że Japończycy żadnym towarem wędkarskim  masowo światem nie zawładnęli. Może kołowrotkami trochę zaszaleli, ale w tej chwili konkurencja już im zdaje się ostro po piętach drapie. Gaz w woblerze, ciekawe, nawet bardzo  :)

 

Celowo użyłem terminu "globalnie", mając nadzieję, że zostanę zrozumiany... Trudno. Absolutnie, nie mam zamiaru polemizować bo rozumiem, że dla większości odbiorców to, czego fizycznie nie widzą, nie istnieje. Chciałem tylko zwrócić uwagę na pewne zależności, bez względu na reakcję, tylko zgodnie z tym co obserwuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie wziąłeś pod uwagę, że większość o której piszesz jest zbawieniem dla garstki takich jak Ty. Wszak gdyby przynajmniej połowa człowieków z wędką (cytując Klasyka) weszła na poziom Twojej świadomości, możnaby zwijać majdan i przerzucać się na filatelistykę, czy origami. Po kiego grzyba chodzić nad wodę, z której doskonali wędkarze wyłowili wszystkie ryby? Ja tam się cieszę, że w sklepach można kupić różowe combo składające się z teleskopowego spinningu i kołowrotka na jednym łożysku, czy woblery, które na pierwszy rzut oka nie rokują żadną pracą. A japońskie woblery może i są skuteczne, ale tylko te używane przez skutecznych wędkarzy. Wszystko poza tym to przyłowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macieju, jak wspomniałem w swojej wypowiedzi, uwzględniam obserwacje rynków światowych, w żadnym wypadku lokalnych. Dodam tylko, że "statystyczny" wędkarz nie używa woblerów wcale lub prawie wcale. Szanuję Twoje i innych kolegów, podejście ale pozwólcie abym pozostał w swojej ocenie, bezlitośnie szczery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To była tylko próba dopasowania się do potrzeb rynku, droga, trudna i jak widać, nieudana. Niemniej potwierdza, że inwestor zdawał sobie sprawę jaki kierunek trzeba obrać. Ostatecznie, kto przy zdrowych zmysłach chciałby konkurować z Japończykami?, walczyć z ich technologią, konsekwencją, zaciętością, pracowitością a wreszcie układami w Wietnamie, Costa Rice czy Filipinach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy, kto śledzi światowy rynek przynęt, doskonale zdaje sobie sprawę, że w przypadku woblerów, od wielu lat, Japończycy wiodą prym. Cały, niekoniecznie bardziej cywilizowany, świat łowi na japońskie woblery, które są zwyczajnie najlepsze. Sytuacji nie zmieni tu romantyzm, modny ostatnio i wszelako chętnie wykorzystywany - patriotyzm czy zwykła przekora. Nie chcę powtarzać się jak katarynka ale prosta zależność, w przypadku woblerów, będzie zawsze aktualna, "im większa różnica gęstości obciążenia w stosunku do gęstości korpusu tym lepsza przynęta". Współcześnie, objętość korpusu, dobrych woblerów, stanowi powietrze ale jestem przekonany, wkrótce będzie to inny, lżejszy od powietrza, gaz. Globalnie, nikt nie chce inaczej i dlatego kto nie mierzy wysoko musi płynąć z prądem lub odejść... Jeśli jeszcze nie teraz to w przyszłości będzie to bardzo jasno odczuwalne dla każdego z nas.

 

 

100% zgody.

Czy komuś się podoba czy nie to tzw. wydmuszki to na dzień dzisiejszy najbardziej zaawansowana technologia w produkcji woblerów. Dla mnie jedną z najważniejszych cech takich woblerów sa systemy rzutowe jakie te woblery posiadają. Wobler z pianki w moich jeziorowych łowiskach jest zupełnie bezużyteczny bo po prostu nie da się nim rzucać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  dla większości odbiorców to, czego fizycznie nie widzą, nie istnieje. 

 

Niestety, kolejny raz potwierdza się to, że konflikt pomiędzy tradycją i zabobonem a nowoczesnością  w dalszym ciągu istnieje i ma się dobrze ( vide Konopielka Edwarda  Redlińskiego).  :(    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy, kto śledzi światowy rynek przynęt, doskonale zdaje sobie sprawę, że w przypadku woblerów, od wielu lat, Japończycy wiodą prym. Cały, niekoniecznie bardziej cywilizowany, świat łowi na japońskie woblery, które są zwyczajnie najlepsze. Sytuacji nie zmieni tu romantyzm, modny ostatnio i wszelako chętnie wykorzystywany - patriotyzm czy zwykła przekora. Nie chcę powtarzać się jak katarynka ale prosta zależność, w przypadku woblerów, będzie zawsze aktualna, "im większa różnica gęstości obciążenia w stosunku do gęstości korpusu tym lepsza przynęta". Współcześnie, objętość korpusu, dobrych woblerów, stanowi powietrze ale jestem przekonany, wkrótce będzie to inny, lżejszy od powietrza, gaz. Globalnie, nikt nie chce inaczej i dlatego kto nie mierzy wysoko musi płynąć z prądem lub odejść... Jeśli jeszcze nie teraz to w przyszłości będzie to bardzo jasno odczuwalne dla każdego z nas.

Zaden post w histori jerkbaita jaki kiedykolwiek przeczytalem nie rozbawil mnie bardziej :) :) :) Szczere i serdeczne gratulacje :) :) :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

100% zgody.

Czy komuś się podoba czy nie to tzw. wydmuszki to na dzień dzisiejszy najbardziej zaawansowana technologia w produkcji woblerów. Dla mnie jedną z najważniejszych cech takich woblerów sa systemy rzutowe jakie te woblery posiadają. Wobler z pianki w moich jeziorowych łowiskach jest zupełnie bezużyteczny bo po prostu nie da się nim rzucać.

No cóż w takim razie Rapala musi zwijać manetki bo do niczego się nie nadaje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...