Skocz do zawartości

Polska firma Salmo sprzedana?


luk_80

Rekomendowane odpowiedzi

Cóż za niebywała obłuda! Jakaż nieprawdopodobna dwulicowość!

Wielbiciele, zakupowi konformiści, zdeklarowani admiratorzy chińskiego #dużotanioali, wylewają krokodyle łzy nad ginącym, polskim brandem  :D

 

 Dla zwykłej przyzwoitości - róbta co chceta, ale chociaż nie płaczta..  

I miałbyś Sławku rację. Ale nie masz. :) Nawet kiedy Salmo było polskie, najwięcej ich woblerów kupowali wędkarze z Ameryki Północnej i reszta. To oni utrzymywali firmę, nie jakiś mały w skali świata nasz rynek. Nawet gdyby nasi zdeklarowani miłośnicy salmiaków zaczęli kupować wszystko na Ali, to nie wpłynęłoby to na losy Salmo. Dobre dziesięć lat temu jeden z naszych producentów woblerów, bardzo u nas cenionych i popularnych, powiedział mi, że większość swoich (jeśli pamiętam 70%) sprzedaje poza Polską. Przy pewnej skali produkcji nasze zakupy przestają mieć znaczenie. A dlaczego Sławku łowisz na te swoje Loomisy, Lami, StCroix, a nie wybierasz blanki Krzysztofa Zielińskiego? Nie wstyd omijać naszego rodzimego producenta? :)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak na tą decyzję o sprzedaży patrzy z perspektywy czasu Pan Piskorski. Ta marka to całe jego życie praktycznie. Widać na tych vlogach na fb, że jest podłamany. Jak sprzedawał mówił wielokrotnie, że ma nadzieję że nic się nie zmieni w jakości i miejscu produkcji. Jakość wyrobów Salmo spada systematycznie od lat, a teraz zwijają też fabrykę. Szkoda chłopa.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BOBie - wielce wątpliwą byłaby tak łatwa i prymitywna przyjemność. Fora wędkarskie nie są znane ani cenione z powodu wysokiego poziomu - a raczej z małości i nieznośnej wtórności. Ale ktoś ten agresywnie pchający się na afisz, ewidentny intelektualny turpizm, płoszyć powinien. Tak więc, na mnie wypadło  :) Na ochotnika..

 jachu - taktyka sprzedażowa jest wyłączną kompetencją właściciela. Ale bardzo ważne jest, aby polska firma miała źródła, zyski, kapitał i umocowanie w Polsce. Tak jak wszystkie wielkie brandy, przynoszące swoim krajom niekwestionowany pożytek. A my nieustannie jesteśmy na etapie wyprzedawania wszystkiego co wartościowe i perspektywiczne..

 

O Fishing Art napisałem chyba jako pierwszy, albo jeden z pierwszych chwalców. Z błędem.. Art Fishing  :rolleyes: Mam trzy FA w stojaku. W asyście kilkudziesięciu innych topów..

 

J....ć aliexpress!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mi od wczoraj płyną po policzkach łzy krokodyle. Najbardziej rozpoznawalna marka w polskim wędkarstwie zginęła w tragicznym wypadku. Tak, w wypadku, a nie śmiercią naturalną. Pan twórca i właściciel tak to sobie wymyślił. I tak zrobił. I przy okazji dobrze się sprzedał. Jego firma, jego prawo. Przyznajcie mu post factum Godło Teraz Polska i Gazelę Biznesu (jeśli jeszcze nie ma). No i szef roku z tego Pana Piotra, bo wszyscy pracownicy pewnie świętują teraz nagły zastrzyk wolnego czasu. No i wszystkim powinno być teraz bardzo szkoda Pana Piotra, bo spadło to na niego jak grom z jasnego nieba i pewnie spać po nocach nie może. Popiskują do niego i kwilą we śnie Slidery, Perche i Minnowy. Straszna tragedia. Był Piskorski, nie ma Piskorskiego. Duch tylko pozostał. Z drugiej strony, przynajmniej ceny nie będą skakać znienacka o 50% w górę. Teraz to raczej w dół. Teraz jakiś skośnooki Pan Piotr zza Wielkiego Muru zrobi plastikowe Salmiaki po dwie dychy na potrzeby sprytnych Angoli z Foxa. Zaraz po nim do boju ruszą zastępy sobowtórów skośnookiego Pana Piotra i wytworzą plastikowe Salmijaki po dychu (z darmową dostawą). Panie Piotrze, niech się Pan trzyma! Nie pierwszy Pan i nie ostatni. Tylko proszę bez udawanych wzruszeń i użalania. Mam znajomego. Miał psa. Żona bała się z nim wychodzić na spacery (nieprzyzwyczajona, bo ze wsi sobie ją przywiózł, a tam się tego nie praktykowało). Poszedł do weterynarza i go uśpił. Sześć lat chodzenia za panem krok w krok, od szczeniaka. I uśpił. Przez miesiąc mi potem jęczał, jak bardzo za nim tęskni. Taki to jest smętny fiutek. Ale trafiają się i tacy.

Edytowane przez Maciej W.
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda bardzo pracowników którzy wytwarzali te przynęty tyle lat...

 

Tym zdaniem można podsumować dyskusję.

 

Firma została sprzedana ("wraz z pracownikami") przez właściciela. Była to zapewne decyzja przemyślana i w jakimś wymiarze opłacalna dla sprzedającego. Konkurencja "wykończyła" Salmo nie cenami, lecz  szeroko rozumianą jakością - Nasi rękodzielnicy, Japończycy i inni konkurenci nie byli przecież tańsi, funkcjonują w myśl zasady, dobry produkt zawsze się obroni. I czego tu żałować - może sentymentalnych wspomnień z młodości ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mi od wczoraj płyną po policzkach łzy krokodyle. Najbardziej rozpoznawalna marka w polskim wędkarstwie zginęła w tragicznym wypadku. Tak, w wypadku, a nie śmiercią naturalną. Pan twórca i właściciel tak to sobie wymyślił. I tak zrobił. I przy okazji dobrze się sprzedał. Jego firma, jego prawo. Przyznajcie mu post factum Godło Teraz Polska i Gazelę Biznesu (jeśli jeszcze nie ma). No i szef roku z tego Pana Piotra, bo wszyscy pracownicy pewnie świętują teraz nagły zastrzyk wolnego czasu. No i wszystkim powinno być teraz bardzo szkoda Pana Piotra, bo spadło to na niego jak grom z jasnego nieba i pewnie spać po nocach nie może. Popiskują do niego i kwilą we śnie Slidery, Perche i Minnowy. Straszna tragedia. Był Piskorski, nie ma Piskorskiego. Duch tylko pozostał. Z drugiej strony, przynajmniej ceny nie będą skakać znienacka o 50% w górę. Teraz to raczej w dół. Teraz jakiś skośnooki Pan Piotr zza Wielkiego Muru zrobi plastikowe Salmiaki po dwie dychy na potrzeby sprytnych Angoli z Foxa. Zaraz po nim do boju ruszą zastępy sobowtórów skośnookiego Pana Piotra i wytworzą plastikowe Salmijaki po dychu (z darmową dostawą). Panie Piotrze, niech się Pan trzyma! Nie pierwszy Pan i nie ostatni. Tylko proszę bez udawanych wzruszeń i użalania. Mam znajomego. Miał psa. Żona bała się z nim wychodzić na spacery (nieprzyzwyczajona, bo ze wsi sobie ją przywiózł, a tam się tego nie praktykowało). Poszedł do weterynarza i go uśpił. Sześć lat chodzenia za panem krok w krok, od szczeniaka. I uśpił. Przez miesiąc mi potem jęczał, jak bardzo za nim tęski. Taki to jest smętny fiutek. Ale trafiają się i tacy.

I tak bez pytań uśpili żonę?! Zazdro.

Edit: nie doczytałem że psa, ech????‍♂️

Edytowane przez elpojo
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam i nie mogę się nadziwić niektórym. Odnoszę wrażenie, że jedni czują się zdradzeni przez założyciela Salmo, inni go poniżają, jakby teraz mu się należało, jakby został z "kocią mordą".

Skąd w niektórych tyle jadu?

 

Pominę tak oczywistą kwestię jak to, że sobie założył i sobie potem sprzedał.

 

Facet poświęcił na to 30 lat życia. Przez te wszystkie lata dawał ludziom pracę i męczył się z prowadzeniem firmy w Polsce. Niektórzy pewnie nie wiedzą, co toż znaczy, ale prowadzenie w Polsce firmy to jak posiadanie dziecka - opiekujesz się nim 24/7, jesteś odpowiedzialny absolutnie za wszystko, ale to "dziecko" aktywnie próbuje Cię zabić i puścić z torbami.

 

Coś za coś, w pewnym momencie pewnie było fajnie, oczywiście. Ale p. Piotr mówił i pisał, że nie ma komu tej firmy zostawić. Więc ją sprzedał, inaczej z czasem by padła, w miarę utraty sił czy chęci do jej prowadzenia.

 

Nie zrobił tym nikomu krzywdy, ale też nikt mu nie może odebrać prawa do smutku w tej sytuacji. Takie jest życie, gorzkie.

 

Jak ktoś się czuje taki szlachetny i ma do gościa pretensje, to było pojechać do firmy w odpowiednim momencie, wyłożyć odpowiednią ilość milionów i potem prowadzić Salmo "tak jak należy". Co za żałosne wyrzuty.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, fajna metafora obecnej sytuacji. ( chociaż, Firma była sprzedana w 2016)

 

KOSZMAR WĘDKARZA! RECYKLING WOBLERÓW - 1 TONA PRZYNĘT ZMIELONA w Kruszarce GENOX przez P&F WARTACZ

 

A wystarczyło zrobić wyprzedaż 100 losowych sztuk za symboliczne 100 zeta, i zamiast płacić za utylizację, był by z tego jakiś grosz. Wędkarze by to chętnie przygarnęli i ogarnęli po swojemu. Nie jeden by z powodzeniem łowił. Wilk syty i owca cała. W jeden dzień było by po temacie i wyprzedaży. Spakować w pakiety po 100 sztuk, wrzucić do koperty i nadać w paczkomacie to nie jest jakiś wielki ani logistyczny ani pracochłonny koszmar. A tak poszło w niszczarkę i wyprodukowali tonę trocin... 

Edytowane przez darek63
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wystarczyło zrobić wyprzedaż 100 losowych sztuk za symboliczne 100 zeta, i zamiast płacić za utylizację, był by z tego jakiś grosz. Wędkarze by to chętnie przygarnęli i ogarnęli po swojemu. Nie jeden by z powodzeniem łowił. Wilk syty i owca cała. W jeden dzień było by po temacie i wyprzedaży. Spakować w pakiety po 100 sztuk, wrzucić do koperty i nadać w paczkomacie to nie jest jakiś wielki ani logistyczny ani pracochłonny koszmar. A tak poszło w niszczarkę i wyprodukowali tonę trocin... 

a potem byś kupił z drugiej reki jako dobre np. na olx i narzekał, że salmo robi beznadziejne woblery... to by była dopiero genialna reklama!!! pomyśl trochę jak właściciel firmy zanim zaczniesz go krytykować...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli do kogo mieć pretensje, to tylko do urzędników.

Naszych, unijnych...

To tutaj jest zasadnicze źródło problemu "dużo tanio... i co tam jeszcze"

 

Skoro ćhińczyk może, to dlaczego nie można tak samo w Europie?

Ale my mamy zamiast małych pracowitych rączek - ostatnie pokolenie. Wykreowane na bazie dobrobytu. Tylko nic nie trwa wiecznie, a zmiany to norma...

 

Ale bez wątpienia woblery Salmo pójdą w górę ...

Zacierać ręce kto je ma:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden by sobie dostroił I nim łowił, a drugi by sprzedał jako original bez wad :)

Bez względu co by się z nimi działo dalej...uważam, że to była zła decyzja.

Coś tak niewymiernego w działaniu powinno być na rynku - po tej przysłowiowej złotówce.

To tutaj ktoś pisał, że z powodzeniem wykorzystywał odrzuty z produkcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnóstwo odrzutów trafiało na rynek - pracownicy "załatwiali" :) łowiły tak samo jak te ze sklepu, często to były drobne wady typu źle namalowane oczko itd. mimo wszystko decyzję o utylizacji rozumiem

 

Wysłane z mojego CPH2531 przy użyciu Tapatalka

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wystarczyło zrobić wyprzedaż 100 losowych sztuk za symboliczne 100 zeta, i zamiast płacić za utylizację, był by z tego jakiś grosz. Wędkarze by to chętnie przygarnęli i ogarnęli po swojemu. Nie jeden by z powodzeniem łowił. Wilk syty i owca cała. W jeden dzień było by po temacie i wyprzedaży. Spakować w pakiety po 100 sztuk, wrzucić do koperty i nadać w paczkomacie to nie jest jakiś wielki ani logistyczny ani pracochłonny koszmar. A tak poszło w niszczarkę i wyprodukowali tonę trocin...

Najwyraźniej, przysłowiowa pani Halinka z księgowości uznała, że tak będzie wydajniej I firma wrzuci sobie to w koszta czy odliczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez względu co by się z nimi działo dalej...uważam, że to była zła decyzja.

Coś tak niewymiernego w działaniu powinno być na rynku - po tej przysłowiowej złotówce.

To tutaj ktoś pisał, że z powodzeniem wykorzystywał odrzuty z produkcji.

To była racjonalna decyzja. Gdyby trafiły do ludzi, to by oznaczało, że nie sprzeda się iluś tysięcy woblerów w normalnej cenie. Dochodzi jeszcze kwestia wizerunkowa. Ktoś słyszał, żeby np. Rapala, gdzie pewnie też powstają takie niewypały w produkcji, rozdawała lub je sprzedawała po obniżonej cenie?

Jeszcze w sprawie krytycznej oceny sprzedaży firmy Salmo. Czym różni się sprzedaż z zyskiem woblerów od sprzedaży (zapewne też z zyskiem) firmy, która je produkuje? Oczywiste, że nie powinno się pozbywać w obce ręce firm wyjątkowych, strategicznych, niezbędnych krajowi. Ale firmy produkującej woblery? :) Przecież to towar jak każdy inny.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Oczywiste, że nie powinno się pozbywać w obce ręce firm wyjątkowych, strategicznych, niezbędnych krajowi. Ale firmy produkującej woblery? :) Przecież to towar jak każdy inny.

Sęk w tym, że my nie mamy praktycznie ani jednych ani drugich. Ot taki kapitalizm bez polskiego kapitału. Choć niby tenże kapitał zgodnie z baśniami opowiadanymi białym, słowiańskim Murzynom podobno nie ma narodowości...

Edytowane przez Warcisław
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ktoś słyszał, żeby np. Rapala, gdzie pewnie też powstają takie niewypały w produkcji, rozdawała lub je sprzedawała po obniżonej cenie?

 

 

Nie tylko słyszałem, ale osobiście kupowałem takowe. Rapala sprzedawała  woblery z niewielkimi wadami lakierniczymi po obniżonej cenie. Były pakowane w oryginalne opakowania. Odróżnić je można było po braku tekturko-metki ( tej do zawieszania opakowania na wieszaku sklepowym). Woblery były sprawne ruchowo, lecz znacznie tańsze. Zdziwiłem się bardzo, gdy po przyjeździe do Polski identycznie pakowane woblery wystawiano do sprzedaży w "normalnej" cenie ( cudzysłów stąd, że według mnie ceny Rapalek nigdy u nas nie były normalne). Szybko jednak przestałem się dziwić - powyższe praktyki były bowiem "normalnością". Szczytem bezczelności jednak było wprowadzanie do obrotu fałszywych produktów firmy Meeps.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko podobno nie ma. Jest kilka dróg. Dzisiaj to łatwiejsze, tylko trzeba chcieć. Tu jeden z wielu przykładów:

Na liście stu najbogatszych w Polsce są nie tylko ci, którzy takimi się stali dzięki np. wypranym pieniądzom z FOZZu. Kiedy Piotrek z Radkiem wymyślili Salmo były inne czasy. Jeśli ktoś dobrze pamięta lata po 1989, ten wie lub może się domyślać, jak mieli pod górkę. Zaczynali od zera, mogli liczyć wyłącznie na siebie, pasję w tworzeniu i cierpliwe budowanie projektu. Nie sądzę, żeby pieniądze ze sprzedaży Salmo leżały gdzieś na Kajmanach. Tak też można tworzyć nasz krajowy kapitał, budując cierpliwie i sprzedając z zyskiem. Jakie były powody sprzedaży Salmo Piotr kiedyś opisał, więc nie powinno nikogo dziwić.   Edytowane przez jachu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że wątek wrócił na właściwe tory. Ile można pisać o zmielonych półfabrykatach, księgowej i promocji na buble w momencie, gdy większość prawdziwych wędkarzy łączy się w bólu w prekursorem polskiego lurebuildingu. Straciliśmy z dnia na dzień część swojego wędkarskiego jestestwa. Gdybym miał flagę, opuściłbym ją do połowy masztu. Całe szczęście, że od paru lat dłubię sobie przynęty, bo chyba bym się wczoraj pochlastał skórką od chleba.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że wątek wrócił na właściwe tory. Ile można pisać o zmielonych półfabrykatach, księgowej i promocji na buble w momencie, gdy większość prawdziwych wędkarzy łączy się w bólu w prekursorem polskiego lurebuildingu. Straciliśmy z dnia na dzień część swojego wędkarskiego jestestwa. Gdybym miał flagę, opuściłbym ją do połowy masztu. Całe szczęście, że od paru lat dłubię sobie przynęty, bo chyba bym się wczoraj pochlastał skórką od chleba.

Mydłem w kostce :)

 

Co prawda, woblery salmo bardzo lubię...

Ale najbardziej te stare.

Nie wiem czy to w mojej głowie czy rzeczywiscie tak jest, ale te stare łowią lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...