mifek Opublikowano 16 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Czerwca 2006 z tego co sie orientuje to napisał tak nie trener i taki mały jegomość. Trener kadry niedawno zakupił sobie scorpiona 1001 i jest w trakcie pogrążania się w lekkim castingu... no chyba, że się myle... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michumm Opublikowano 17 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2006 Slowo Casting (z angielskiego rzut – rzucanie) oznacza wykonanie celnego lub dalekiego rzutu technika wedkarska.W najkrótszym skrócie mozna okreslic to tymi slowy : To sport wymierny wykorzystujacy najwazniejsze techniki wedkarskie: muchowa i spinningowa .Polega na celnym rzucaniu lekka muszka jak i ciezarkiem do celu jakim sa tarcze oraz na odleglosc . Aha, brak pytań, a może cłe mustwo? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 17 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2006 Z wielkim zainteresowaniem, muszę powiedzieć, przeczytałem definicję castingu. Kiedy doszedłem do końca zadałem sobie pytanie, czy wędkarze łowiący dorsze w Bałtyku, którzy zresztą używają multiplikatora i krótkiego kija, również łowią na casting. Cóż moim zdaniem to wielkie uogólnienie mówiąc, że jerkując łowimy na casting. Na pewno łowimy na zestaw castingowy ale różnica w castingu jerkowym a lekkim jest tak wielka, że trudno doszukać się elementów wspólnych. Popatrzmy sobie na bohaterów opisywanego na forum jerkbait.pl filmu Gaddfeber. Tam aktorzy posługują się multiplikatorem i krótkim kijem. Znaczy się, ze castingują. Jednak kiedy Ci sami wędkarze wzięli by do ręki zestaw plasujący się wklasie lekkiej efektem rzutu była by wielka broda na multiku i przynęta w odległości 2 metrów do wody. Dlatego więc operowanie jerkówką i ciężkimi przynętami jest zupełnie czym innym niż łowienie na casting lekki czy ultra lekki. Różnice zaczynają się już od samej filozofii, przechodząc przez techikę, a kończąc na doborze sprzętu. Niewiele osób, z tego co się orientuję, widzi te różnice. Wynika to przede wszystkim z dwóch powodów bardzo macoszego podejścia do tematu oraz tak jak napisał Thymallus z zadaptowania multiplikatora do pewnych metod. Przez pierwsze rozumiem brak krzewienia wiedzy na temat castingu. Wiemy sporo na temat multiplikatorów, wędek itd. a z przykrością stwierdzam, że wiele osób nie ma podstaw teoretycznych dotyczących choćby użycia zestawu castingowego. Powielane są wzorce, nawyki kolegów, którym się wydaje albo wyrabia się własne. To oczywiście nie problem osób, które postanowiły łowić inaczej ale tego, że w Polsce brak wzorców, nie ma wiedzy na temat castingu. Oczywiście trzeba to zmienić lub pracować nad tym tematem i ciągle się uczyć. Casting to nie tylko multiplikator i krótka wędka. Od tego casting się zaczyna, a później trzeba przejść dalszą drogę, która jest znacznie bardziej skomplikowana niż niejednemu się wydaje. Druga sprawa to adaptacja multiplikatora i krótkiej castingowej wędki do pewnych metod połowu ryb drapieżnych. Rzeczywiście rodowód europejskiego castingu to szczupaki, sumy i ogólnie wszystkie duże ryby. To widać choćby oglądając ofertę szwedzkiej firmy ABU, która przez dziesiątki lat wpuszcza na rynek konstrukcje do połowu ciężkiego. Później, kiedy zauważono, że na rynku japońskim czy amerykańskim łowi się i inne ryby na multiplikator postanowiono robić konstrukcje do lżejszego łowienia ale jak wiemy nie przyjęło się to za bardzo w Europie. Zachęcam do zgłębienia rynku japońskiego czy amerykańskiego. Tam wiedza na temat castingu jest porżająco wielka w porównaniu z europejską. Tam najwięksi Pros występują na targach, przeprowadzając prezentacje dla tysięcy ludzi, omawiając techikę, budowę wędzisk itd. Tam świadomie krzewi się wiedzę u nas z kolei od lat mówi się o tym samym. Kiedy patrzę na WW z lat 80 (mam jeszcze takie numery) i te z 2006 roku to wydaje mi się, że niewiele się zmieniło. Może to i dobrze? Dla mnie osobiście, nie tworzę tutaj definicji, casting dotyczy przynęt lekkich, podawanych finezyjnie w konkretny punkt łowiska. Jerkowanie zaś to używanie multiplikatora i wędki castingowej. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 17 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2006 Remku, To, że w WW są takie same na przelomie kilkudziesięciu lat nie musi dziwić. Zaskakujące jest, ze w wymienionym przez Ciebie magazynie wedkarskim pojawiają sie cyklicznie artykuły z powtórzeniami całych fraz z poprzednich lat !! .Nie znam realiów rynku amerykańskiego czy japońskiego, ale czy tamtejsi wędkarze używają multiplikatora w lżejszej odmianie dlatego, że takie łowienie coś konkretnego daje? Czy łowienie bassów, o których wspominał Thymallus, metodą castingową jest wymiernie lepsze i skuteczniejsze niz poczciwym spinningiem? W naszym kraju brak castinngowej tradycjii, a większość ( poza kilkoma wyjatkami) wedkarzy chwyta za multik z jakis irracjonalnych powodów czesto ulegając wyłącznie egzotyce takiego łowienia. Spotkalem się z opinią, ze ryb i tak nie ma więc przyjemniej schodzi się z wody o kiju castingowym niż spinningowym!! Musze stwierdzić, ze to dość odważne i radykalne stwierdzenie. Ja chwyciłem (na bardzo krótko) za lekki cast bo myslałem, ze ta metoda jest przyjemniejsza i bardziej efektywna niż łowienie zwykłym kołowrotkiem. Zapewne tę samą przyjemność czerpie z rzucania lekkimi przynetami Friko. Jestem ciekawy jak bedzie się rozwijać lekki casting w Polsce. Czy pojawi się jakiś zawodnik, co konsekwentnie za pomoca wylącznie wędek castingowych odniesie sukces na mistrzostwach Polski?Jerzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 17 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2006 Z bardzo dużym zainteresowaniem zapoznałem się z postem Remka. Jest od na swoj sposób ważny i przełomowy. Remek spróbował podejść całościowo do tematu castingu u nas i zaakcentować tematy czy zagadnienia tworzące ten temat. Z zdecydowaną większością tez się zgadzam. W trakcie lektury jego postu nasuneła mi się taka refleksja.W latach 60 XX wieku w Bydgoszczy na Spławikowych Mistrzostwach Świata wystartował jeden anglik z dziwną wędką. Miał dziwny, tonkinowy kij ze śmiesznymi małymi przelotkami, dziwny spławik zamocowany na stałe do żyłki i jakieś śmieszne kuleczki pozaciskane na żyłce różnych miejscach. Nałowił górę płoci i wygrał. Jego występ był później analizowany na kontynęcie i próbowano zrozumieć cały ten jego niezrozumiały sposób łowienia. Tak powstała nowa, zupełnie nieznana metoda odległościowa, zwana też zestawem angielskim czy wprost odległościówką. Już na początku lat 80 można było kupić w Polsce takie wędki, spławiki, ciężarki. Pokazały się pierwsze tytuły w kioskach i księgarniach na temat. Od tego czasu do dziś mineło ćwierć wieku. Współczesne kije odległościowe można kupić w większości dobrych sklepów, w kraju. Sprzedano ich przez ten czas dziesiątki tysięcy lub więcej. Czy to oznacza, że dziś w Polsce metoda angielska jest znana i popularna. Niestety nie. Króluje dalej nieśmiertelny teleskop. Dlaczego?Dlatego, że m.ang. to nie tylko kij, czy kołowrotek ale cała filozofia. Filozowia bycia, łowienia, postępowania w której kij jest tylko jednym elementem. a nasi wędkarze ?opracowali? sobie krajowy sposób czy też obraz odległościówki z tandetnym kołowrotkiem, pływającym spławikiem na żyłce i jedną wielką oliwką leżącą na dnie zbiornika. To jest polska odległościówka. Dziwna, nieskuteczna, zmanierowana, skundlona z teleskopem ale nasza, polska.Powiecie co to ma wspólnego z castingiem?. Na tym tle właśnie powstała moja refleksja. Refleksja, obawa czy nasi krajowi twórcy na siłę nie zaczną również kundlić tej metody połowu i całej filozofi która już dawno została wypracowana w Stanach i Japoni. Te ciągłe podjazdy, próby usnakcjonowania złego myślenia dla metody jak 3 metrowe kije, dwuskłady, przelotki jak w zwykłym kiju, blanki nieodpowiednie, multiki byłe jakie byle low profile na siłę i.t.d, i.t.d. Można wymienić jeszcze wiele grzechów, które próbuje się przenieść z klasycznego spiningu na casting. a casting to nie tylko kij czy kołowrotek ale również pewna filozowia, sposób postępowania, bycia nad wodą. Nie lepszy czy gorszy ale po prostu trochę inny, specyficzny dla metody. O tym pisał Remek. Nie można na siłę żenić tego sposobu łowienia z innymi metodami czy stylami. Nie należy również przenosić zwyczajów i sposobów bycia z innych metod do castingu.Zwyczaje i zasady gry w piłkę nożną są typowe dla tej dyscypliny. Gra w szczypierniaka czyli w piłkę ręczną ma swoje zasady i zwyczaje. MImo tego, że w obydwóch dyscyplinach są bramki i jedna piłka posługujemy się innym rgulaminem i zachowujemy się inaczej. Nie należy mieszać tych zasad. W wędkarstwie spiningowym tak samo jak w grze w piłkę. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 17 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2006 Cześć,Na ostatnie Twoje zdanie mogę odpowiedzieć z marszu. W Japonii w serii JB Pro, czy ktoś nie chce, czy chce zawodnicy nie używają zestawów castingowych. Widziałem kilka relacji z cyklu JB Pro 2005 i posługiwano się tam wyłącznie kołowrotkami o stałej szpuli. Tak więc można powiedzieć, że w Polsce nie dojdzie do takiej sytuacji, że jakiś zawodnik zdobędzie cokolwiek używając wyłącznie zestawu castingowego, bo różnica między nami to jakieś kilkadziesiąt lat doświadczeń w tej metodzie. Amerykanie i Japończycy łowią bassy na zestawy castingowe i spinningowe. Zauważyłem, że są trzyzasady. Zawsze jeśli chodzi o UL łowią na spinning. Drugi obzar, czyli przynęty medium i łatwe warunki techniczne, obszar to wędkarze którzy łowią na spinning albo na casting (są też tacy co łowią na to i na to jednocześnie). Natomias jeśli łowią w zielsku, gałęziach i innych twardych strukturach, łowią na mocne wędziska HD z wykorzystaniem multiplikatorów jako wyciągarek. Ci co łowią na casting mówią, że daje im to wiele przyjemności, po prostu bawią się tym. Mówią nawet takie słowa mieliśmy prznętę spinningową a teraz wprowadzamy ją w świat przyjemności - castingu. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 17 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2006 @Remek,OK tylko DLACZEGO??? w kraju gdzie doswiadczenie casytingowe jest na najwiekszym topie w zawodach używa się stałoszpulowców?Przecież nie bez przyczyny. Dlaczego w UL stosuje sie wyłacznie spinning? Sam dobrze wiesz, że istnieją na rynku kije castingowe UL, a także kołowrotki umożliwiające rzucanie paprochami. Jest ich coraz więcej. @ThymallusMoże to co powiem jest nudne, ale barierą w eksperymentowaniu z wędkami, kołowrotkami itd wciąż są pieniadze. Jeśli w sklepie wedkarskim w Poznaniu przecientnej klasy kij spinningowy potrafi kosztować prawie 400 zł to co sie dziwisz, że szklany teleskop króluje nad polskimi wodami. Założę się, że jeśli ceny w naszym kraju byłyby niższe znacznie wieksza grupa ludzi eksperymentowała by ze sprzętem właśnie dla innej filozofii. Czemu firma, z którą wspólpracujesz, nie stara sie wprowadzać na rynek polski sprzetu do lekkiego castu? Przecież byliby pionierami. Casting, ten lekki, zawsze przegra, jesli nawet ludzie co chcieliby łowić tą metodą muszą ściągać sprzęt ze Stanów albo z Japonii. Mysle, że nie ma to nic wspólnego z rzekomą tentencją do skundlania technik wędkarskich w naszym kraju. Jerzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 Jerzy@ znowu mała riposta, a raczej mój punkt widzenia tego o czym piszesz. Cena jest ważnym elementem, ale chyba nie głównym. dam przykład.Na wiosce nieopodal Gniezna mam kolegę. prowadzi firmę spożywczą. 20 ludzi, 5 psów i rodzina. jest dobrze sytuowany. najnowsza Toyota Avensis , którą teraz reklamują w TV. Domek,obok firma i osobne garaże. Łowi tylko na spławik. Dorosłe dzieci z własnymi rodzinami. Słowem Boss. W garażu, w kącie stoją złożone ruskie teleskopy z kołowrotkami za 28 zł z ruskiego targu. Oczywiście już w lutym uzbrojone i gotowe do łowienia. Na ryby jeździ jednym z Fiatów Ducato, które ma w firmie bo tam wejdzie wór żarcia dla rybek, który zabiera na każdym razem na łódz do zanęcenia.Powiesz przypadek, wyjątek zdarzenie. Nie Jurku. To filozofia. Ona nie pozwala wydawać pieniędzy na ryby. To się musi zwrócić !!!!!!!!!!!!!! Takich zawodników, podobnych do opisanego kolegi jest mrowie. Może nie wszyscy mają tyle pieniędzy, ale myślenie zupełnie podobne. Musi się zwrócić !!!!!!! Pasjonaci, miłośnicy technik wędkarskich, prawdziwi hobbyści to wyjątki. MIłe jest to, że na forum wiele osób to ci właśnie pasjonaci.Na twoje kolejne pytanie o UL odpowiedziałem pośrednio w kilku poprzednich postach.Wspominasz również o przeciętnym spiningu za blisko 400 zł i firmie z którą współpracuję. f. Dragon opracowała i sprzedaje spiningi wysokiej klasy w serii Team Dragon. Ich cena to właśnie +/-400 zł. Są to najlepsze kije spiningowe sprzedawane w kraju, z pominięciem serii HM. Zostały uznane również za granicą, w Szwecji za najlepsze na tamtejszym rynku.A wysokość ceny. Zauważ jakimi brykami przyjeżdzają na ryby zawodnicy których nie stać na TD. Możesz spradzić jaki TV mają czy ile zarabiają miesięcznie. To naprawdę Jurku nie jest (poza drobnymi wyjątkami) kwestia tego, że jch stać lub nie stać. Oni w miesiąc czy dwa wydają równowartość na wódę i jest dobrze. Czyli jest to najczęściej kwestia filozofii o której pisałem na początku, a nie samej kasy. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 czy wędkarze łowiący dorsze w Bałtyku, którzy zresztą używają multiplikatora i krótkiego kija, również łowią na casting To jest łowienie wertykalne, gdzie pilker opuszcza się pod burtę łodzi. Nie wiem czy można to okreslić metodą rzutową - co podałem jako jeden z elementów definicji castingu. Z drugiej strony mogę Ci zadać takie pytanie - czy wędkarze w Alabamie, rzucający z ręki na odległość kilku metrów ciężkie gumowe żabki przy pomocy 2-uncjowego kija (flipping) łowią na casting? Odróżniasz łowienie na casting od łowienia przy pomocy zestawu castingowego. Piszesz że za castingiem stoi pewna filozofia a za posługiwaniem się zestawem castingowym niekoniecznie. Moim zdaniem to dosyć śliska argumentacja. Na ilu gramach w takim razie kończy się casting? 10? 15? 28? Rozumiem, że teraz pisząc relację z ostatniej wyprawy na szkiery nie wspomnisz, że łowiłeś na casting tylko co najwyżej przy użyciu zestawów castingowych <_< Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Thymallus Tak masz rację, na mentalnośc ludzką nie ma lekarstwa i nic tu nie zmienisz. Uważam jednak, że wśród młodszych wędkarzy rozumowanie jest nieco inne (statystycznie rzecz biorąc). Pisząc o barierze cenowej sprzętu oparłem sie o doświadczenia z nad wody. Nad pobliskimi Poznania jeziorami czesto spotykam młodych wędkarzy, którzy chetnie łowiliby inaczej, bo mają inna filozofię wedkarstwa. Chcą odrózniać się, od tej całej masy łowców z tandetnymi teleskopami, którzy wrzucają do jezior tony kisnącej zanety wraz z workami foliowymi, zostawiając totalny syf na swoich stanowiskach. Pisząc o kiju spinningowym za 400 zł nie miałem na myśli produktow firmy Dragon. Kij Dragona za te pieniądze jestem wstanie zrozumieć, ale jakiś niemarkowy produkt from China, budzi moje ździwienie. Ja osobiście jestem zdystansowany do bardzo drogich wędek. Mnie biorą, albo nie biora na te tańsze. Łowienie sprawia mi taka samą frajde, jak mam w ręku kij st croix czy shimano z sredniej półki. @Friko,Jeśli o wyborze castingu czy spinningu decyduje przyjeność' z łowienia, to ta dyskusja nie ma sensu. Zadałem pytanie czemu niektórzy tak lowią, bo myslałem, że ida za tym jakies konkretne korzyści. Mnie też sprawia ogromna frajdę jak z kija 2-4 oz i C3 4601 uda sie wypuścic na prawie 20m 12 g wirowkę, ale niema to nic wspólnego z efektywniejszym wędkarstwem. przyznam, że nie mam pojecia jak jest z zawodami w kraju. Jeden z polskich redaktorów napisał do mnie w mejlu, że o zwycięstwie na zawodach spinningowych decyduja sandacze, klenie, jazie itd. Małymi okonkami mistrzostwa się nie zdobędzie. Nie mam zdania na ten temat więc może coś wiesz jak to jest naprawdę. Co do zawodow na szkierach w Szwecji, to gdzieś, nie pamietam gdzie, czytałem, że zawody wygrali Polacy, ponieważ w odróżnieniu od innych zawodnikow stosowali kołowrotki stałoszpulowe a nie multiplikatory . Może ktoś wyjaśni o co wtym chodzi i jaki wpływ rodzaj kołowrotka miał na efektywność łowienia.jerzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michumm Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 W latach 60 XX wieku w Bydgoszczy na Spławikowych Mistrzostwach Świata wystartował jeden anglik z dziwną wędką. Miał dziwny, tonkinowy kij ze śmiesznymi małymi przelotkami, dziwny spławik zamocowany na stałe do żyłki i jakieś śmieszne kuleczki pozaciskane na żyłce różnych miejscach. Nałowił górę płoci i wygrał. Jego występ był później analizowany na kontynęcie i próbowano zrozumieć cały ten jego niezrozumiały sposób łowienia. Tak powstała nowa, zupełnie nieznana metoda odległościowa, zwana też zestawem angielskim czy wprost odległościówką. Już na początku lat 80 można było kupić w Polsce takie wędki, spławiki, ciężarki. Pokazały się pierwsze tytuły w kioskach i księgarniach na temat. Od tego czasu do dziś mineło ćwierć wieku. Współczesne kije odległościowe można kupić w większości dobrych sklepów, w kraju. Sprzedano ich przez ten czas dziesiątki tysięcy lub więcej. Czy to oznacza, że dziś w Polsce metoda angielska jest znana i popularna. Niestety nie. Króluje dalej nieśmiertelny teleskop. Dlaczego? Z tym się akuratnie nie mogę zgodzić, co z tego że nałowił móstwo ryb, metoda odległościowa sprawdza się tylko w niektórych warunkach łowineia, tam gdzie ryba jest nieosiagalna dla zwykłego jak Ty nazwałeś teleskopa, lub gdy na łowisku w strefie kilku/nastu metrów od brzegu znajdują sie krzaczory czy inne takie, oraz tzw. zupa. Praktyczie tylko na wodach stojących. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Jerzy, odnośnie casting UL to oferta czołowych światowych firm jest rzeczywiście bardzo skromna. Widać tutaj też pewną łatwo dostrzegalą regułę. Firmy takie jak Megabass, Evergreen czy Daiwa (wybrałem tylko Japońskie celem ograniczenia dyskusji) do UL produkują praktycznie wyłącznie spinningi. I tak np. Evergreen wprowadziła wędziska z serii Temujin Aerial, w której na szczególną uwagę zasługuje Solid Aerial ULMX 1/32-3/16oz i 4lb linki. Z kolei Megabass posiada w swojej ofercie wędki z serii Shoreluck oraz Lycaon. I ostatnia z firm Daiwa wędki spinningowe z serii Silver Creek N.Stage, Presso i Presso Lukina, Steez i jeszcze znalazło by się kilka innych. Tak więc firmy te jak widać wprowadziły do oferty wręcz całe serie wędzisk spinningowych do UL. Natomiast jeśli chodzi o casting UL to oferta jest bardzo skromna. W efekcie pojawiają się pojedyncze sztuki wędzisk. I tak w Evergreenie nie ma praktycznie nic - można by od biedy podciągnąć do tej klasy jedną wędkę Temujin Crossfire Quad Twister (biorąc pod uwagę, że wędki z Evergrena są delikatniejsze niż deklarują to opisy na blankach), z Megabassa też tudno ale może jakiegoś Lycaon'a, a z Daiwy podobnie jedna pozycja SilverCreek Presso. Wiać zatem, że tendencja jest stała - UL to spinning. Jeśli popatrzysz sobie dalej na ofertę wymienionych firm widać, że jeśli chodzi o cięższe łowienie oferta wędek castingowych jest znacznie szersza. Dochodząc zaś do klasy HD (Heavy Duty) oferty są tylko castingowe. Czyli, w tym przypadku – skrajnym, multiplikator traktowany jest jako wyciągarka. Myślę wiec, że z UL jest tak, że rodzi on wiele problemów czysto technicznych związanych właśnie z upierdliwością multiplikatora przy przynętach niewielkich, lekkich. Operowanie kołowrotkiem o stałej szpuli w tym przypadku jest po prostu zdecydowanie łatwiejsze. Poza tym wydaje się, że konstrukcja takich wędzisk castingowych nie jest łatwa (ze względu na specyficzny dla castingu rozkład sił działających na wędzisko; dlatego szukanie innych alternatywnych podejść do zbrojenia jak np. spiralne rozłożenie przelotek). Reasumując, specjaliści od marketingu doszli do wniosku, że ze względu na utrudnienia techniczne, wpływające na poczucie komfortu konsumenta nie opłacalnym jest budowanie serii wędek castingowych do UL. Oczywiście wprowadzili do swojej oferty kilka takich wędek ale to są konstrukcje przeznaczone dla tzw. szaleńców zapaleńców (w każdej dziedzinie są tacy zapaleńcy i postanowiono to uszanować). Jerzy, dlaczego zatem na zawodach używa się stałej szpulki (o Vastervik za chwilę). Odpowiedź myślę, że może być następująca. Na zawodach nie chodzi o filozofowanie i zastawianie się ideami, przyjemnością itd. Na zawodach chodzi o wynik. Dlatego też pozostawia się sentymenty w domu a idzie się na całość ciężko wydłubując kolejne ryby. Dlatego sprzęt musi być w miarę uniwersalny, bezawaryjny i wydajny. Takim sprzętem jest spinning. Uniwersalność polega na możliwości łowienia za pomocą jednej wędki przynętami zarówno 1g jak i 15g, bezawaryjność i wydajność plasuję razem i mam tu na myśli – bark kontrolowania wszystkich czynników, współczynników, itd. by nie powstała m.in. broda, która mogła by wpłynąć na wynik zawodnika. @Friko, Vastervik jest chyba najgorszy przykład jaki tutaj mogłeś przytoczyć. Zauważ, że to bardzo specyficzne zawody, na których głównym bohaterem połowu jest jedna ryba – szczupak. Tutaj multiplikator i krótki kij castingowy podyktowany jest właśnie metodą połowu. Okazuje się, że jerki są skuteczne, a wszyscy wtajemniczeni wiedzą, że najlepszym sprzętem do tej metody jest multik i krótka wędka. Gdyby okazało się, że szczupaki biorą na gumę wszyscy Ci wędkarze szybko chwycili by za stałą szpulkę. Zadaj sobie dodatkowe pytanie. Jak zachowywali by się Ci sami zawodnicy gdyby posłać ich na zwykłe jezioro obfitujące w okonie, sandacze i szczupaki. Dalej, co by zrobili gdyby pojechali na rzekę obfitującą w kolejne gatunki ryb – klenie, jazie, bolenie. Jaka była by Twoja odpowiedź? Mogę się założyć, że odpowiedź to spinning. Zresztą co tu daleko szukać. W tym roku byliśmy razem na pstrągach i boleniach – pamiętasz kto łowił na casting, a kto był w grupie spinningistów ubolewających nad moim losem? Co zwyciężyło? Racjonalne podeście. Okazało się, że wcale nie było racjonalne. W JB Pro łowi się też tylko jedną rybę. Jest to jednak ryba, która nie do końcu definiuje jedną słuszną przynętę, metodę (tak jak w Vastervik). Tutaj zawodnicy mają wybór – spinning albo casting. Czyli wolność wyboru. Zdecydowana większość wybiera spinning jako optymalniejszą metodę. Tym samym tropem można podać przykład inny – zawody w połowie musky. Tam też w 90% zawodnicy będą łowić na multiplikator i wędkę castingowy. Czy za castingem stoi pewna filozofia? Moim zdaniem tak. To bardzo porównywalne do łowienia szczupaków na muchę. Na wstępie dostałem, od doświadczonego wędkarza (muszkarza) radę, że łowienie szczupaków na muchę nie jest wydajniejsze niż spinning, ale to po prostu coś innego. Więc w niektórych głowach pojawia się pytanie – po jaką cholerę? A no po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość, by dobrze się bawić nad wodą, by poszerzać swoje horyzonty itd. Moim zdaniem tak samo jest z castingiem. I tak jak powiedziałem nie definiuję pojęcia casting więc nie będę podejmował dyskusji na temat „od ilu gram jest casting a od ilu łowienie na multiplikator”. Po prostu trzeba to czuć a nie definiować w matematyczny sposób. Osobiście wolna droga. Jeśli ktoś zdecyduje się na casting (i to lekki) zawsze go będę ostrzegał przed wszelkimi pułapkami czyhającymi na przyszłego adepta. Jeśli jednak ktoś przystosuje się (!) i będzie miał do tego dodatkowo żyłkę to na pewno wpadnie i to na dobre. @Friko, nie muszę nikomu niczego udowadniać. Osobiście mogę napisać, że łowiłem na multiplikator i wędkę – dla mnie to bez różnicy, bowiem wiesz doskonale, że ja od pewnego czasu ZAWSZE bez względu na pogodę, krzaki itd. na szczupaki, czy bolenie, czy pstrągi jeżdżę z castingiem. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 Michumm@ Z powodu twojej skromnej praktyki wędkarskiej i śladowej wiedzy na temat wędkarstwa jak również dobre wychowanie (moje) nie będą cię zaczepiał, ani wdawał się w polemikę na temat tego co napisałeś teraz i poprzednio.Natomiast polecę ci książkę Johna Wilsona pod tytułem Tajemnice skutecznego wędkowania. Możesz również podjechać do Belgii, Holandii, Angli na rzekę Shannon czy Francji na Loarze. Zobacz jakich tam używają wędek do połowu białej ryby.Jak wrócisz to może porozmawiamy. pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Thymallus Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 Jerzy@ To prawda, że młodzież jest nadzieją. Oni w większości myślą poprawnie i jest nadzieja, że wyrosną na nowoczenych i świadomych wędkarzy.W sprawie twojego ostatniego akapitu. Tu nie ma nic do wyjaśniania. Takie zawody odbywają się tam regularnie i jest oczekiwanie, że na pudle staną lubiani i popularni wędkarze. W życiu jest jednak różnie. Ostatnio chyba ze dwa razy zdarzyło się, że staneli zwykli wędkarze, jakby spychając ulubieńców na dalsze miejsca. Ten niesmak trzeba było jakoś załagodzić lub najlepiej zapomnieć. I to tyle o zawodach w Szwecji.Remek ma całkowitą rację z tą łatwością łowienia na korbę podczas zawodów. Żeby wyłowić wynik trzeba wiedzieć czym rzucać jak to prowadzić i jeszcze gdzie i kiedy rzucić. Same niewiadome. Gdyby jeszcze zawoodnik musiał myśleć jak rzucić, żeby poleciało (casting) to by się zagmatwał. Z korby rzuci wędkarz, kobieta, dziecko i idiota. Zresztą to już kiedyś napisałem na innym forum. natomiast z multika nie zawsze. Dlatego zawody są na korbę.Dostępność sprzętu castingowego typu UL. Tu Remek też ma rację. Jest śladowa. Jednak nie wspomniał o ważnej rzeczy. To jest nowy obszar zastosowania multika. Było to spowodowane ograniczeniami technologicznymi. Pisałem już o tym kilkakrotnie. Dopiero od niedawna tylko kilka firm, a dokładnie 2 potrafią zbudować multika do UL. Żeby był komplet potrzebne jest odpowdnie wędzisko. Daiwa po wprowadzeniu Pixy zapowiedziała 2 specjalne kije do wspomnianego kołowrotka. Pierwszy ukazał się po miesiącu, a drugi za pół roku. Na firmowej stronie przepraszali za opóźnienie spowodowane trudnościami technologicznymi. Dziś jest już więcej propozycji na japońskim rynku. Oni mają wiele małych firm z propozycjami klasy top. Ale cały ten proces wymaga zrozumienia. Potrzeba jeszcze trochę czasu. Postęp trwa. Dziś możemy zabrać do kieszeni iPoda z filmemOstatni samuraj, a jeszcze 3 lata temu trzeba by było taszczyć magnetowid i telewizor. Wszystko się zmienia. Wszystko jest w ruchu. Tylko czy my nadążymy za tymi zmianami?.... . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michumm Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 Ja mówiłem o Polsce,wiem co w trawie pisczy na temat wędkarstwa spławikowego, moj brat startuje w Misrzostwach Polski, w tej właśnie dziedzinie. Dobrze nie będziemy się tu wdawać w słowne utarczki, jesli uraziłem lub dzieki mnie się poddenerwowałes, składam przeprosiny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Thymallus Własnie to miałem na myśli pytając we wczesniejszych postach, jaki multiplikator 15 lat temu nadawał sie do rzutów bardzo lekkimi przynętami. Skoro tylko dwie japońskie firmy mają w swojej ofercie multiki (i to od niedawna) do miotania paproszkow kilku gramowych. Z czasem pewnie bedzie tego wiecej i sama metoda bedzie popularniejsza. Zreszta co to znaczy UL. Ja pisząc UL mam na mysli kije 0-15g. Przynajmniej na moim ABU Conolon pisze UL a jest to kij 0-15g. W mojej krótkiej karierze lightowego castingowca szybko zorientowałem się, że miotanie przynet w granicach 7-12g jest całkiem skuteczne i nie odbiega technicznie zasadniczo od spinningu. Z lżejszymi niz 6g było gorzej to fakt. Wracając do zawodów (takie jest moje przypuszczenie) jeśli byłyby rozgrywane na łodkach, to casting może być całkiem konkurencyjna metodą dla spinningu. Ja wolę łowić z łodzi kijem 6 niz 9. Wykonuje w tym samym czasie więcej rzutów co pewnie jest związane z faktem mniejszej wagi zestawu z multikiem. Może kiedyś poczuje tę przyjemność o ktorej pisał @friko lowiąc lekkim castem (who knows) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @jerzy, zawody na ktore się powołuję rozgrywane są wyłącznie na łodziach, mimo to wędkarze łowią na krótkie wędki spinningowe. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Jerzy tak żeby była jasność w temacie Marioli, ja nie łowię przynętami poniżej 6 gram ponieważ inne ryby niż szczupak, okoń i sandacz jako cel castingowych łowów mnie nie interesują. Nie zamierzam na casting łowić pstrągów, kleni, jazi, wzdręg itp. Najlżejsze zestaw castingowy jaki obecnie posiadam jest klasy medium-light, kij do 12lb mocy. I tak już raczej pozostanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @friko, rozumiem, że okonie łowisz tradycyjnie, na normalne przynęty typu guma, obrotówka, wahadło? Nie błaźnisz się mikrogumkami, bocznymi trokami itd? Chętnie bym się dowiedział, jaki zestaw castingowy do najlzejszych przynet używasz i dlaczego akurat taki?Acha, czemu nie łowisz pstrągów i jazi na casting, z tego co wiem kilku w naszym kraju łowi tak i jest OKpozd jerzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Jerzyświadomie od samego początku w swoim przypadku do castingu podchodzę przez pryzmat subiektywnie odczuwanej przyjemności. Z wyjątkiem cięzkiego castingu który uważam za najbardziej racjonalną metodę połowu cięzkimi przynętami. Jest to stanowisko które niezmiennie utrzymuję od samego początku funkcjonowania we wszelkich dyskusjach dot. castingu i spinningu. Pstrągów nie łowię w ogóle i nie zamierzam. Nie przemawia to do mnie. Ryby takie jak kleń, jaź, boleń łowię w rzekach, a nad rzekę chodzę tylko ze spinningiem. Stąd docinki @Remka że złowiłem bolenia na jego zestaw castingowy . Rzeczywiscie, da sie. Przynętą był 28 gramowy kastmaster posyłany przy pomocy zestawu wartego jakies 4-5tys zł. Ja sie przyzwyczaiłem chodzić nad rzekę ze spinnem, bo wędkowanie rzeczne, zwłaszcza nocne, traktuję w kategoriach survivalowych bardziej niż przyjemnościowych. Mój najlżejszy kij widzisz na zdjęciu. Jest to mój projekt wykonany w pracowni FC. Bardzo specyficzna, szybka wędka, na pewno kontrowersyjna, natomiast mi odpowiada bardzo. Najwieksza frajda jest przy przynetach ok 8-12 gram takich jak wahadłowki, woblerki , gumki. Woblerkami yo-zuri 6 gram też można rzucać , podobnie jak obrotowkami typu aglie nr 3 - chociaz nie na porazajace odleglosci. Do takich zastosowan prawdopodobnie opracuję sobie specjalistyczny kijek o podobnej mocy ale nieco wolniejszy. Aczkolwiek podskornie czyje ze jesli chodzi o obrotowki to zwykly spinn i tak bedzie lepszy. Bocznym trokiem błaźnię się jak to określiłeś jak najbardziej, oczywiscie na korbe, od czasu do czasu. Próbuję tak łowić ryby spokojnego żeru i tzw. białe drapieżniki, z różnym skutkiem. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
admin Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Friko, ja zanotowałem sobie w kajecie Twoje słowa . Trzymam Ciebie za słowo. Nie zamierzam na casting łowić pstrągów, kleni, jazi, wzdręg itp. PozdrawiamRemek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 Jak rozumiem, młynek to shimano scorpion? Ja w przyszlości chciałbym castowego kija o cw od 0-12g max, ale raczej w akcji 'moderate niż fast i długosci minimum 7. To miałby być kijaszek własnie pod mepsa 2,3 albo woblerki typu shad rap 5, executor 7, perch 5DR, salmo popper itd. Do tego Team Daiwa Sol albo Daiwa Presso, na mlynku żylka 0,20. Shimano nie lubię, może dlatego, że nie lowiłem w zasadzie takim kolowrotkiem. Widzialem w katalogu ABU kija conolon speedlock o podobnych parametrach. Co sądziecie o moim pomyśle?pozd Jerzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Remciu trzymaj, trzymaj dla mnie casting lzejszy niz jerkowy (cudzusłów stawiam żeby uniknąć już dalszych dysput) kojarzy się z południem USA. Przyjemnie jest wtedy jak świeci słoneczko, wieje lekki zefirek, a ja w ciemnych okularach czuję się prawie jak w Alabamie Jeśli w bajorku do którego rzucam ostał się akurat jakiś szczupaczyna czy sandaczyk to jest super. Natomiast jesli musze zasuwac przez kilometr chaszczy nad Wisla czu Bugiem i nie jestem pewien jaka przyneta bede musial rzucic i na jaka odleglosc, a do tego np. wieje albo mocno sie zmierzcha to ja nie czuje sie jak w Alabamie i nie łowię na casting Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 @Jerzy taki blank własnie stoi u mnie w pokoju, jest to Batson IP842, do którego przed chwila skonczylem pierwsza przymiarke do spacingu. Z tym ze wiem na pewno ze blank bede skracal z 7 stóp do dlugosci 6'6Widziałem też ostatno kijek zrobiony na blanku Talona 7'0 MLF ale w dwóch kawalkach - bardzo obiecujaco wygladal, dla mnie jednak ciutke drogi blank. Nie znam przynęty takiej jak perch 5 DR, ale z całą pewnościa do woblerów typu DR kijek do ktorego sie przymierzam sie nie nada. Ogólnie nie bardzo wypbrażam sobie kij castingowy który bedzie na tyle delikatny, zeby komfortowo slac obrotowke nr 2 i na tyle sztywny, zeby dobrze prowadzic wobler typu SDR czy DR. Ja kupuje woblerki z malymi sterami, a jak chce zeby glebiej chodzily to kupuje tonace albo suspendingi. Niestety, casting wymusza pewne kompromisy. Można też do nazwać dbałością o poprawny dobór zestawu. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Friko Opublikowano 18 Czerwca 2006 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2006 Shimano nie lubię, może dlatego, że nie lowiłem w zasadzie takim kolowrotkiem. No to rzeczywiscie masz uzasadnienie zeby nie lubic shimano Tak, na zdjeciu jest scorpion 1001 z plecionka PP10lb. Jak widać plecionki nawiniętej jest zbyt duzo ale wychodze z zalozenia ze po pierwszej brodzie zostanie akurat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.