Skocz do zawartości

Handmade czy nie, czyli granice lurebuildingu.


Rekomendowane odpowiedzi

Wszelkie próby klasyfikowania, definiowania, stygmatyzacji przynęt (i przy okazji ich autorów) jest bez sensu. 

Przykład:

Biorę drut, kotwiczkę, strzemiączko, ciężarek, paletkę, koralik - i skręcam z tego wirówkę. I co, jeśli zrobię to ręcznie, jestem rękodzielnikiem, a stosując (własnoręcznie zrobiony) przyrząd, to już nie?! Można by tak w nieskończoność. Tylko jedno mnie trapi. Nie mogę zrozumieć - po co? Po co na siłę wszystko klasyfikować?

Lepiej ryby łowić. Jeśli przynęta łowna, lub piękna, lub jedno i drugie, to nie potrzebuje pieczątki HM. Ważne, że jej stosowanie przynosi fan. 

I tyle.

No tak, jasna sprawa. Ale są też różni wędkarze i różne powody nimi kierują przy kupnie przynęt HM. Jedni chcą mieć tą "jedyną" super łowną, niepowtarzalną przynętę a inni po prostu lubią mieć ładne przynęty :) Znam wielu którzy wyprzedali całą posiadaną masówkę i łowią wyłącznie na HM ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adaś ,nie ma super łownych przynęt ;) zawsze ,które łowią zawsze i wszędzie ,przecież wiesz :) :P  i HM też nic nie pomoże.

Są przynęty które przy zgraniu paru opcji będą łowiły ,ale i tak to wszystko zależy kto ,czym, kiedy , gdzie i jak użyje .

A to że wolę HM to inna sprawa ,dlatego właśnie że taka przynęta pracuje jak chcę ,wygląd jest taki jak ja sobie życzę itd...Jest po prostu zrobiona pod moje potrzeby.

Dlatego właśnie cenię HM że mogę dostać co chcę i jestem wstanie zapłacić dużo .Choć patrząc pod kątem wyników ,warto ...

Mnie przynęty służą do łowienia, i jeżeli przynęta ma super wygląd, ale bez pożądanej przeze mnie pracy to nie ma żadnej wartości dla mnie. 

 

Trochę z boku ... ;)

Jeżeli byłaby możliwość nabycia w rozsądnych pieniądzach Gejszy do masowania ,po ciężkiej pracy w lurebuildingu,to biorę się za lure ostro ;) :P :D :lol: :lol:

Inaczej wolę kupić ,leniwy jestem ;) Tym bardziej że jest w Polsce tylu lurebuilderów że można dostać prawie wszystko pod swoje potrzeby.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co klasyfikować? Po pierwsze po to, żeby ten temat poróżnił forumowiczów, bo na pewno tym się skończy. Po drugie po to, żeby co poniektórych podszczypać :D . A zupełnie poważnie. Handmade kończy się tam gdzie zaczyna się poważna ilość produkcji przynęt. Ile to jest trudno powiedzieć. Jeden twórca odmówi sprzedaży bo nie zrobi 200szt struganych wobków miesięcznie. Powie, że nie będzie schodził z jakości i psuł marki masówką. Inny powie, że nie ma problemu. Opracuje model z formy, zrobi 600szt/ miesięcznie. Dwóch ludzi z 10 form może trzaskać 8 godzin dziennie łupiny a potem naklejać kalkomanię. Ktoś powie, że nie jest handmade? Jak to nie. Przecież nie robią tego maszyny. Niestety handmade kończy się właśnie tam gdzie zaczyna masówka. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adaś ,nie ma super łownych przynęt ;) zawsze ,które łowią zawsze i wszędzie ,przecież wiesz :) :P  i HM też nic nie pomoże.

Są przynęty które przy zgraniu paru opcji będą łowiły ,ale i tak to wszystko zależy kto ,czym, kiedy , gdzie i jak użyje .

A to że wolę HM to inna sprawa ,dlatego właśnie że taka przynęta pracuje jak chcę ,wygląd jest taki jak ja sobie życzę itd...Jest po prostu zrobiona pod moje potrzeby.

Dlatego właśnie cenię HM że mogę dostać co chcę i jestem wstanie zapłacić dużo .Choć patrząc pod kątem wyników ,warto ...

Mnie przynęty służą do łowienia, i jeżeli przynęta ma super wygląd, ale bez pożądanej przeze mnie pracy to nie ma żadnej wartości dla mnie. 

 

Trochę z boku ... ;)

Jeżeli byłaby możliwość nabycia w rozsądnych pieniądzach Gejszy do masowania ,po ciężkiej pracy w lurebuildingu,to biorę się za lure ostro ;) :P :D :lol: :lol:

Inaczej wolę kupić ,leniwy jestem ;) Tym bardziej że jest w Polsce tylu lurebuilderów że można dostać prawie wszystko pod swoje potrzeby.

Lubię Cię za te Twoje poczucie humoru wariacie jeden :D :D :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię Cię za te Twoje poczucie humoru wariacie jeden :D :D :D

Oj Adaś Adaś :) :D :D dobrze ze choć kilku chłopaków wie o co biega ;) .

Żarcik.

Odnośnie HM ,miałem kiedyś blaszkę :wub: , dostałem od starszego pana na pomorzu za to że podebrałem mu trotkę w styczniu.Niby nic, ale stałem po pas w rzece z spodniach ,zwykłym us-ie  :ph34r:  :wacko: zaszła  za drzewo(trotka) i nijak nie było jej można inaczej wyjąć.Dobra nie ważne .

Na tą blaszkę łoiłem bolki aż trzeszczało ,dwa razy po nią nurkowałem żeby odzyskać -masakra ,ale warto było.W końcu szczupak ją posiadł ,za cholerę nie będę gonił gada .

Sens w tym że dla takich HM warto dużo poświęcić ,nie tylko pieniędzy .

Dla takich perełek warto uwierzyć w HM ,większość jest powtarzalna w 90 proc. i jest oki ,ale czasem przy okazji trafia się właśnie takie cudo .Dlatego właśnie uwielbiam przynęty HM.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

 

nie wplatał bym kwestii powtarzalności i łowności przynęt w definiowanie co jest rękodziełem, a co nie, bo to droga na manowce ;)

 

 

Ile lat temu w Polsce powstał pierwszy wobler, 30, 40 lat wstecz? W jaki sposób powstał? Prawdopodobnie był ohydny niczym z epoki kamienia łupanego, do tego był nieudaną kopią gotowego wyrobu. Oznacza to, że my nie mamy wzorców takich jakie mają Japończycy. Twierdzę, że jeśli chcemy mówić o polskiej szkole, polskim sposobie wytwarzania i polskim stylu, to ten nadal się rozwija.

Japonia to kraj tradycji rękodzielniczych. Tam strugano w drewnie zanim Mieszko stworzył nasz kraj. W kraju kwitnącej wiśni hand made obejmuje wytwarzanie różnego rodzaju akcesoriów wędkarskich w tym wędzisk. Dla nich to duch tradycji i pewnego rodzaju sposób na wędkowanie. Podobnie jak trzymanie się tradycyjnego łowienia na muchę na wyspach i całej otoczki jaka wokół tego jest. My mamy groch z kapustą i wiśniami. Sami nie wiemy, czy to co robimy to w jakiś sposób nasze, bo ile jest w tych naszych wyrobach "naszego". Przynajmniej w ilu tych wyrobach. 

 

Nie ma u nas tradycji "ludowych" w tworzeniu przynęt. Przynęty twarde poza muchami wytwarzano wyłącznie w zakładach rzemieślniczych.

 

 

Na luzie trzeba brać ten temat. :)

 

 

Janusz podał przykład składania wirówki z gotowych elementów. Według mnie, nie jest to rękodzieło. Czy układanie puzzli to rękodzieło?

 

 

Czy zalewanie w formy przez kilka osób to rękodzieło. Według mnie nie. To rzemiosło przy wykorzystaniu ludzkich rąk. Hunter dla przykładu to rzemiosło, które stworzył rękodzielnik Andrzej Lipiński. Proste.

 

 

W naszym przypadku hand made czyli rękodzieło, jak sądzę, może dotyczyć jednej osoby, która opracowuje, wytwarza przynajmniej w części i samodzielnie składa oraz dekoruje przynętę. Podobały mi się żarty odnośnie stelaży i sterów. Bez przesady. Jeśli ten stelaż i ster opracowałeś sam, to czy wygniesz go kombinerkami, czy na giętarce, czy zamówisz u kogoś, to jeden czort, bo to Twój stelaż i Twój ster, który ty opracowałeś.  :)

 

 

Osoba, która używa szlifierki do obróbki drewna jest takim samym rękodzielnikiem jak ta, która struga tylko nożem. Podobnie ktoś lejący pianę lub żywicę, bo czemu nie! Osobiście kocham drewno, bo jest jedynym szlachetnym materiałem pośród wszystkich innych materiałów. Kropka. 

 

To trudny materiał i wymaga od twórcy więcej staranności przy wytwarzaniu. Im bardziej skomplikowany wzór tym więcej czasu potrzeba na stworzenie jednej przynęty. Zelldo ostatnio u siebie napisał, że stworzenie jednego modelu pod żywicę zajęło mu 100 godzin. Nie robi to na nas wrażenia ponieważ on zrobił to jeden raz. Jednak gdyby każdy wobler był tak przez niego wytwarzany, byłby szlachetniejszym rękodzielnikiem niż jest. Tu tkwi różnica.

 

 

Nie plątał bym też jakości wytwarzanych wyrobów z definiowaniem rękodzieła. Początki lub niechlujność nie oznaczają, że coś nie jest rękodziełem. To jedynie rękodzieło na niskim poziomie.

 

Podsumowując ten aż nazbyt długi wywód. Dla mnie HM LB to jedna osoba, lecz nie ta, która zakupi wszystkie gotowe komponenty ze sklepu internetowego.  ;) 

Edytowane przez joker
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tych czasach ciężko o granice. Jedno jest pewne Hand made kończy się z momentem gdy zamiast pyłu z drewna zaczynasz wdychac opary piany.

Fajnie to ujàłeś ;) Właśnie, często można spotkać się z pytaniem wędkarzy ...czy ten wobler jest ręcznie wykonany z drewna czy to pianka-żywica? Tak jak by od razu zaznaczali tę granicę pomiędzy LB HM a masòwkà ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tych czasach ciężko o granice. Jedno jest pewne Hand made kończy się z momentem gdy zamiast pyłu z drewna zaczynasz wdychac opary piany.

 

Dzisiaj rano kolego ujął to podobnie. Kiedy tworzysz ręcznie model do odlewania to jest to wyrób hand made, kolejne robi za ciebie sam materiał w formie. Więc tylko ten jeden był hand made. Formo-dzieło bardziej pasuje, niż rękodzieło ;)

 

Mam przyjaciela, który zanim ciężko zachorował zajmował się wytwarzaniem biżuterii za srebra. Rzeźbił model. Potem wykonywał formę. Po wylaniu figur formę się rozbija i potem trzeba zrobić nową. Jeśli proces jest odtwarzany od początku do końca, czyli model, wosk, forma, to jest to według niego rękodzieło. Jeśli robisz model raz, a potem to odlewasz w nieskończoność, nawet sam, to już nie jest to rękodzieło. Kiedy się z nim spierałem, że może jednak jest, to tylko fuknął na mnie - chyba żarty sobie robisz.

 

Celowo w poprzednim wpisie odniosłem się do naszej tradycji rękodzielniczej w struganiu drewna, czyli do jej całkowitego braku. Krótko po tym jak już te nasze krajowe woblery zaczęły nabierać własnych kształtów, odległych od Amerykańskich, ABU, Rapali lub Ugly Duckling pojawiła się chemia. Wielu z pierwszych porzuciło drewno i uderzyło w materiał rozprężny. Gdyby to drewno robiono przynajmniej przez pokolenie zanim pojawiła się chemia, to dzisiaj nikt nie miałby wątpliwości co jest rękodziełem, a co nie jest, a tak...

 

 W Polsce po wojnie ryby łowiono w celu zapełnienia brzucha, a przynęty robiono by móc te ryby złowić. Nie dziwi zatem, że przynęty nie musiały być ładne. Ładne rzeczy robi się dopiero wtedy gdy jest bogato. Kulturę tworzy się wtedy gdy jest bogato i jest na to spokojny czas. W Polsce historycznie rzecz biorąc nigdy nie było, ani jednego, ani drugiego. Wojny, wcześniej rozbiory, czyli walka o życie, a nie budowanie teatrów, czy tworzenie rzemiosła artystycznego. Szewc, krawiec, kaletnik, rymarz był bardziej potrzebny niż wytwórca akcesoriów wędkarskich.

 

Po upadku komunizmy okazało się, że można z robienia przynęt mieć pieniądze i to trwa do dzisiaj. Nadal cena i łowność jest wyznacznikiem "jakości" przynęty. Coś co w muszkarstwie jest nie do pomyślenia, tutaj jest normą i to chwalebną. Dopiero dzisiaj budujemy jakąś otoczkę wokół tego. Przynajmniej niektórzy chcieliby, by ona była. I bardzo dobrze. Jestem za tym, żeby rękodzieło miało ładną buzię, a nie gębę wystającą z cholewy. 

 

Z żelastwem jest nieco lepiej, bo wahadła jakieś klepano po domach, podobnie podlodowe blaszki. Jednakże te pierwsze krajowe wyroby miały formę, łowność, lecz nie wygląd. Mogę wam wkleić zdjęcie blachy łososiowej, która była zrobiona po wojnie około 1950 roku. Jest z dwóch różnych blach połączona na nity i to wszystko. Nie ma tam niczego, czym zachwycamy się dzisiaj w przynętach Kasprowicza, Olejnika czy Nadrowskiego. 

 

Niedługo odwiedzę jednego z pionierów woblerozy - Józka Sendala i chętnie porozmawiam z nim na ten temat. Jakość jego wyrobów wynika z precyzji ich wykonania, łowność jest pochodną jego wiedzy wędkarskiej. Ponad ćwierć wieku wytwarza wyroby ręcznie, bez żadnych urządzeń kopiujących. To jest prawdziwy mistrz. Jeden z tych, którzy wpisują się w Polską tradycję rękodzieła wędkarskiego.

Edytowane przez joker
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dzisiaj rano kolego ujął to podobnie. Kiedy tworzysz ręcznie model do odlewania to jest to wyrób hand made, kolejne robi za ciebie sam materiał w formie. Więc tylko ten jeden był hand made. Formo-dzieło bardziej pasuje, niż rękodzieło ;)

 

Mam przyjaciela, który zanim ciężko zachorował zajmował się wytwarzaniem biżuterii za srebra. Rzeźbił model. Potem wykonywał formę. Po wylaniu figur formę się rozbija i potem trzeba zrobić nową. Jeśli proces jest odtwarzany od początku do końca, czyli model, wosk, forma, to jest to według niego rękodzieło. Jeśli robisz model raz, a potem to odlewasz w nieskończoność, nawet sam, to już nie jest to rękodzieło. Kiedy się z nim spierałem, że może jednak jest, to tylko fuknął na mnie - chyba żarty sobie robisz.

 

Celowo w poprzednim wpisie odniosłem się do naszej tradycji rękodzielniczej w struganiu drewna, czyli do jej całkowitego braku. Krótko po tym jak już te nasze krajowe woblery zaczęły nabierać własnych kształtów, odległych od Amerykańskich, ABU, Rapali lub Ugly Duckling pojawiła się chemia. Wielu z pierwszych porzuciło drewno i uderzyło w materiał rozprężny. Gdyby to drewno robiono przynajmniej przez pokolenie zanim pojawiła się chemia, to dzisiaj nikt nie miałby wątpliwości co jest rękodziełem, a co nie jest, a tak...

 

 W Polsce po wojnie ryby łowiono w celu zapełnienia brzucha, a przynęty robiono by móc te ryby złowić. Nie dziwi zatem, że przynęty nie musiały być ładne. Ładne rzeczy robi się dopiero wtedy gdy jest bogato. Kulturę tworzy się wtedy gdy jest bogato i jest na to spokojny czas. W Polsce historycznie rzecz biorąc nigdy nie było, ani jednego, ani drugiego. Wojny, wcześniej rozbiory, czyli walka o życie, a nie budowanie teatrów, czy tworzenie rzemiosła artystycznego. Szewc, krawiec, kaletnik, rymarz był bardziej potrzebny niż wytwórca akcesoriów wędkarskich.

 

Po upadku komunizmy okazało się, że można z robienia przynęt mieć pieniądze i to trwa do dzisiaj. Nadal cena i łowność jest wyznacznikiem "jakości" przynęty. Coś co w muszkarstwie jest nie do pomyślenia, tutaj jest normą i to chwalebną. Dopiero dzisiaj budujemy jakąś otoczkę wokół tego. Przynajmniej niektórzy chcieliby, by ona była. I bardzo dobrze. Jestem za tym, żeby rękodzieło miało ładną buzię, a nie gębę wystającą z cholewy. 

 

Z żelastwem jest nieco lepiej, bo wahadła jakieś klepano po domach, podobnie podlodowe blaszki. Jednakże te pierwsze krajowe wyroby miały formę, łowność, lecz nie wygląd. Mogę wam wkleić zdjęcie blachy łososiowej, która była zrobiona po wojnie około 1950 roku. Jest z dwóch różnych blach połączona na nity i to wszystko. Nie ma tam niczego, czym zachwycamy się dzisiaj w przynętach Kasprowicza, Olejnika czy Nadrowskiego. 

 

Niedługo odwiedzę jednego z pionierów woblerozy - Józka Sendala i chętnie porozmawiam z nim na ten temat. Jakość jego wyrobów wynika z precyzji ich wykonania, łowność jest pochodną jego wiedzy wędkarskiej. Ponad ćwierć wieku wytwarza wyroby ręcznie, bez żadnych urządzeń kopiujących. To jest prawdziwy mistrz. Jeden z tych, którzy wpisują się w Polską tradycję rękodzieła wędkarskiego.

 

Fajnie i mądrze napisane :)  Daj znać co Józiu na to. Chętnie poznam jego zdanie. ;) 

ps. Analogiczna sytuacja jest z Lechem Dylewskim. Też nigdy nie rozstał się z drzewem chociaż łapy wysiadały mu od strugania :angry:  Wielki szacun dla tych rękodzielników.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też chętnie poznam zdanie Józka Sendala. Może jakiś wywiad przy okazji z nim przeprowadzę ;)

 

A tu szybka poglądów-ka z tego co wydłubałem z pudełek. Wahadłówki na przełomie sześciu ostatnich dekad. 

 

 

post-46021-0-36297300-1403281462_thumb.jpg

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

W najnowszej wędkarskiej korbie pojawił się ciekawy temat dotyczący handmade, a mianowicie gdzie przebiega jego granica?
Czy wykonując np. woblery z pianki, nadal są ręczeni robione? Jeśli tak to czy woblery, dajmy na to Salmo/Gloog/Bonito, możemy nazwać handmade'ami?

Osobiście nie uznaje takich pianek za ręczną robotę, co w żadnym razie nie jest dla nich ujmą. Dla mnie ręcznie wykonany wobler musi zostać wystrugany, obciazenie, ster nie zawsze w tym samym miejscu, co daje unikalność przynęty. Jakiekolwiek zmechanizowanie jest już masową prodkucją i to nie ważne na jaką skale, 20 czy 2000 woblerów, efekt jest taki sam.

Jakie jest wasze zdanie? Prosibym podejść dosyć luźno do tematu, nie warto robić gównoburzy o nazewnictwo :) jednak ciekawi mnie jak na to lurebuliderzy się zapatrują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeffreyyy przyjacielu zapewne sam odpowiedziałeś sobie na postawione pytanie :) .

'' Jakiekolwiek zmechanizowanie jest już masową produkcją i to nie ważne na jaką skale ''

ZMECHANIZOWANIE jest tu słowem kluczem . Jeśli nie używamy urządzeń mechanicznych zastępujących pracę naszych rąk , to jest to jak najbardziej hand made z polskiego ręcznie zrobione  :) .

A materiał z jakiego jest wykonany korpus nie ma tu żadnego znaczenia . Jak zapewne zdajesz sobie sprawę , choć właściwie to mało kto na to wpada bez ukierunkowania jego myśli . To przy tworzeniu właśnie drewnianych woblerów używa się znacznie więcej różnego rodzaju ; elektronarzędzi , obrabiarek , szlifierek , wyrzynarek . Bo któż przy zdrowych zmysłach w obecnych czasach wycinał by kształtkę ręczną piłą . Gdy może uzyskać dokładniejszy i szybszy efekt za pomocą mechanicznego narzędzia ? :lol:

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekaw Waszego zdania, swoje mam wyrobione :)
Używając pianki, zastępujesz prace własnych rąk tworząc gotowy korpus.
Wymienione przez Ciebie narzędzia są obsługiwane ręcznie, pod zmechanizowaniem produkcji kryje się co innego. Są NARZĘDZIAMI nie MASZYNAMI ;)
Gdzie według Ciebie przebiega w takim razie granica, gdzie nie  można powiedzieć że wobler jest ręcznie robiony?

Szukałem podobnego tematu i niestety nie znalazłem :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

handmade - gdy każdy wobler różni się od reszty...

produkcja - gdy uzyskujesz powtarzalność wyrobów - można użyć dowolnych narzędzi, a i tak będą pewne różnice - w pianie zdecydowanie handmade jest zwykle jedynie forma:) można to samo uzyskać tez stosując odpowiednie obrabiarki do drewna...

mam tez woblera 100% handmade z piany - uciekł glut i po obróbce (recznej) zaczął łowić ryby:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...