Skocz do zawartości

Handmade czy nie, czyli granice lurebuildingu.


Rekomendowane odpowiedzi

Połączyłem temat z istniejącym wcześniej. Czyli doszły trzy początkowe strony. Zmodyfikowałem tytuł, który łączy oba wątki. 

 

I odpuściłem sobie, po przeczytaniu dwóch stron, dalszą lekturę. Rozumiem, że zimą, z nudów, można prowadzić długie i jałowe dysputy. Ale teraz? Nie lepiej iść na ryby?

:)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Hmm Panowie zahaczę o kilka wątków:

 

1. Piana, czyli w szerszym ujęciu odlewanie korpusu woblera z formy.

Pierwsze pytanie jakie się nasuwa to: W jakim celu lurebuilderzy odlewają korpusy z formy? Czy głównym motywem jest jakaś niesamowita własność "piany" (szerzej odlewu) względem drewna jeśli chodzi o zachowanie i właściwości takiego woblera w wodzie? Myślę, że nie. Czyż głównym motywem nie jest skrócenie procesu "produkcji" czyli uzyskanie jak największej ilości jednakowych korpusów w jak najkrótszym czasie? Myślę, że tak. Dlaczego? Myślę, że odpowiedź jest między innymi w dziale "giełda". Nie wartościuję tego w żaden sposób. Po prostu, jeśli ktoś chce traktować lurebuilding stricte komercyjnie, to odlanie korpusów z formy w bardzo znacznym stopniu przyspiesza cały proces tworzenia woblera.

 

2. Proces twórczy  - z premedytacją napisałem pogrubioną czcionką, gdyż osobiście ( i tu ulegnę pokusie wartościowania) uważam, że jest to coś więcej niż "tylko wytworzenie samego woblera jako przedmiotu" Tutaj potrzeba szerszego wyjaśnienia. Otóż dla mnie Proces twórzczy:

  - zaczyna się w głowie przyszłego Twórcy, często są to godziny, dni, miesiące przemyśleń, analiz mniej lub bardziej szalonych pomysłów,

  - etap przekuwania pomysłu w materię. Wiele miesięcy testów "wannowych" i testów w warunkach naturalnych, na "żywym organizmie". Wiele zmarnowanych korpusów różnego kształtu, z różnym rozmieszczeniem obciążenia, różnie wklejonych sterów i setki niuansów, o których wielu nie ma bladego pojęcia - po to, by uzyskać zamierzony Cel. Celem natomiast jest stworzenie woblera, który pozwoli nam łowić lepiej i skuteczniej. Do tego potrzeba doświadczenia, które zdobywamy nad wodą a nie w internecie. Tutaj można znaleźć instrukcje od a do z, ale tylko w zakresie techniki samej obróbki materii. Nad wodą internet nam nie pomoże. Trzeba się unurzać w znoju i przetestować woblera w warunkach naturalnych, "zimą i latem" "w deszczu i słońcu", zaniedbując często rodzinę, pracę - bo ważny jest Cel. I dopiero gdy osiągniemy Cel, to można pomyśleć o powielaniu danego wzoru. Niestety mam wrażenie, że wielu "lurebuilderów" idzie na skróty, o łowieniu ryb pojęcie mają blade, nad wodą są rzadziej niż złodziej w konfesjonale, za to w dziale giełda pływają jak ryba w wodzie i doskonale wiedzą, że "hand made" sprzedaje się lepiej niż "made in china".

I właśnie jeśli chodzi o rękodzieło, to dla mnie jest to bardzo istotny element. Proces twórczy. Przepołowienie rapali, powielenie korpusu i odlanie setki z formy, i pomalowanie po swojemu, chociażby najładniejsze, jest odtwórcze i obliczone moim skromnym zdaniem tylko na zarabianie pieniążków pod szyldem "handemade". Ale jeśli ktoś stworzy "własny wobler" (choć w połowie, bo wiadomo, że ciężko dzisiaj "odkryć Amerykę" -  inspirując się, a nie bezmyślnie kopiując) to jest to dla mnie o wiele bardziej wartościowe (nawet jak jest z piany) niż kolejna praktycznie wierna kopia czyjegoś pomysłu, obliczona tylko na zarabianie kasy na "handemade" A uwierzcie mi koledzy, że są tu tacy ludzie. (Tak na marginesie, przekonałem się o tym, dając jednemu z nich swoje twichbaity hahaha ;) ,chyba już nawet można kupić, choć facet, jak sam mówił, w ogóle pstrągów nie łowi, bo nie ma gdzie. He, he, he )

 

3.Dlatego, jeśli chodzi o pianę, to jestem po prostu ostrożniejszy, bo tak się składa, że szybkie powielanie, dużej ilości korpusów (pkt. 1) często idzie w parze z tym o czym napisałem w pkt. 2.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez motorhead1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiałeś ten wątek odgrzebać. Znowu będzie bicie piany i gównoburza. 

Po prostu napisałem swoje zdanie na temat pewnych aspektów tzw. "rękodzieła". Myślę, że mamy (my, jako w pewnym sensie "społeczność wędkarska") z tym pewien problem. Można domniemywać, że wynikać on może z braku jasnej definicji. Uważam, że można by było zacząć od pewnych rozważań stricte językowych - w skrócie czym jest tutaj Element znaczony fr. signifié - ale jak widać z różnych względów jest to dość trudne. Osobiście skłoniłbym się do tego, by za punkt wyjścia przyjąć definicję "rękodzieła" funkcjonującą w kulturze. W skrócie (za wikipedią) brzmi ona tak:

 

Rękodziełowyrób wytworzony w sposób nieprzemysłowy, posiadający walory artystyczne, najczęściej zawierający motywy typowe dla kultury, w której powstał.

      

Niestety w przeciwieństwie do np. Japończyków (co już ktoś wcześniej zauważył) nie mamy takich tradycji i nie zdążyły się one rozwinąć przed "boomem technologicznym". Dlatego dla mnie osobiście, dookreślenie "posiadający walory artystyczne" jest dość istotne. I tutaj powracamy do Procesu twórczego.

Jest jeszcze motywacja, która skłania do używania pojęcia "rękodzieło". Jeżeli ma to być tylko i wyłącznie określenie technicznych aspektów (o co głównie chyba były tutaj słowne potyczki) wykonania przynęty, to będzie to niezwykle trudne, bo jednocześnie wszystko i nic tym "hand made" może być - w zależności od konsekwencji w trzymaniu się ustalonej "logiki". Natomiast, jeżeli, ma to być nobilitujące, postawione w opozycji do "wyrobu masowego" to skłaniałbym się właśnie do przyjęcia "pewnych walorów artystycznych" jako istotnego kryterium. Ale tu znów pojawia się problem w zdefiniowaniu. Myślę, jednak, że jest spora grupa wędkarzy i twórców przynęt, którzy intuicyjnie wychwytują niuanse, nakazujące określać dany wobler rękodziełem lub po prostu produktem. Takie, w telegraficznym skrócie jest moje zdanie na ten temat.

 

P.S. Nie miałem zamiaru wywoływać tzw. "gównoburzy"

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez motorhead1983
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym zgadzam się z Tobą w 100%. Przynęta powinna zawierać elementy artystyczne wskazujące autora. Bo kopiowanie przynęt innych 1:1 to bezsens. Wiadomo że można świadomie lub nieświadomie zaczerpnąć nieco z juz istniejącego wabika ale tego nie unikniemy bo za dużo jest tego na rynku...

 

Wysłane z mojego Sony Xperia za pomocą Taptalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     (...) Niestety w przeciwieństwie do np. Japończyków (co już ktoś wcześniej zauważył) nie mamy takich tradycji i nie zdążyły się one rozwinąć przed "boomem technologicznym". (...)

 

Mogę prosić o jakieś źródło potwierdzające tezę postawioną w cytowanym zdaniu?

 

Rozumiem, że stwierdzenie odnosi się do tradycji rękodzielniczego wytwarzania przynęt wędkarskich, bo o tym jest cały ten wątek.

A wg mojej wiedzy to w Japonii moda na ręczne wykonywanie przynęt zaczęła się właśnie po technologicznym rozwoju tego państwa w drugiej połowie XX wieku. W tym okresie popularność zaczęło zdobywać łowienie na przynęty sztuczne, więc pojawił się popyt na wyroby wykonane ręcznie. Opierając się na informacjach, nawet dostępnych na tym forum np tutaj, to i u nas rozwijało się to w tym samym czasie i podobnie. Tradycji, czyli treści przekazywanych z pokolenia na pokolenie, w dziedzinie produkcji przynęt, większych od nas raczej nie mają. Ale może mam niepełną wiedzę i mylę się, więc chętnie poszerzę swe horyzonty  :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maraky, wyraziłem się nieprecyzyjnie. Chodziło mi o to, że w Japonii jest (opierając się na tym co jest dostepne w internecie), można powiedzieć, ustalony pewien kanon, są kryteria, które właśnie, ze względu na duży rozwój technologiczny w gospodarce tego kraju, sytuują rękodzieło wędkarskie w dość dużej opozycji do właśnie tychże zdobyczy technologii, a więc z tego co mogłem zobaczyć w internecie, są to przynęty wykonane z drewna, a ich twórcy przykładają dużą wagę, aby ich przynęty były w jak największym stopniu wykonane "pracą ludzkich rąk" Takie odnoszę wrażenie, choć przyznam szczerze, że ze względu na barierę językową ciężko jest zgłębić temat (myślę, że to pole do otwartej dyskusji) Natomiast w Polsce, masz rację, przynęty są wykonywane ręcznie od wielu lat. Wydaje mi się jednak, że u nas było to spowodowane w dużej mierze względami ekonomicznymi  - słaby dostęp do tego typu dóbr w PRL, oraz wysokie ceny. W takiej Japonii na przykład rękodzieło, tak myślę, powstawało, właśnie dlatego, żeby niejako powrócić do korzeni (czyli przynęt wyrabianych ręcznie z tradycyjnych materiałów przez rybaków-wędkarzy przed tym właśnie "boomem technologicznym"), być może właśnie ze względów sentymentalnych, czy nobilitujących, jako coś co miało być z założenia elitarne i w opozycji do wyrobu masowego ( który poprzez boom technologiczny stał się powszechny i tani). W Polsce z kolei tak naprawdę "rękodzieło wędkarskie" dopiero od kilku (kilkunastu? - chyba raczej nie) lat zaczęło być doceniane, jako wyrób o walorach artystycznych. I tak jak wcześniej po prostu, brak dostępu do nowszych technologii, wymuszał u nas do budowę korpusu poprzez zastosowanie tradycyjnego materiału jakim jest drewno, to zanim zaczęto postrzegać to właśnie rękodzieło jako coś elitarnego, o walorach artystycznych, zanim wykształcił się pewien kanon, wzór, zanim ukształtowała się niejako "tradycja" to nastąpił właśnie ten "boom technologiczny" ( w cudzysłowie, bo chodzi o pewne zobrazowanie) czyli dostęp do technologii ( min. piana), która wcześniej była niedostępna. Natomiast z całą pewnością dostępna była np. w Japonii, a mimo to grzebią w drewnie i starają się aby w jak największym stopniu finalny efekt był dziełem ludzkich rąk. A przyznać trzeba jednak, że wystruganie korpusu w drewnie jest w o wiele większym stopniu naznaczone pracą ludzkich rąk, niż wyjęcie gotowego z formy. I dlatego np. japońskie woblery z drewna osiągają wysokie ceny, ale powodów jest zapewne więcej. Choć względy kulturowe, min. szacunek dla ludzkiej pracy ma tu istotne znaczenie. U nas jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie, zanim zajdą zmiany w naszej mentalności...uff temat jest długi i wielowymiarowy, ale nawet na przykładzie "woblerów" dostrzec można różnice w postrzeganiu tych samych aspektów rzeczywistości przez różne nacje...

Edytowane przez motorhead1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tego kanonu szybko nie ustalimy. Nie rozumiem tylko, dlaczego jest taki upór, by wszystko co jest "home made" albo "hand crafted" nazywać "handmade" W wielu przypadkach jest to po prostu nadużycie. Ehh...inna wrażliwość artystyczna...he, he.

 

P.S.  Jeżeli na przykład wezmę do prawej ręki wobler p. Józefa Sendala, który chyba jako jedyny ma papier rękodzielnika, który z "rybami spał niejedną noc" a w lewą chwycę odlaną w pianie, skopiowaną rapalę, to moja wrażliwość nakazuje mi uważać, nawet wbrew teorii, że serce mam jednak po prawej stronie...;)

Edytowane przez motorhead1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś pewien twórca woblerów,który przejął pałeczkę po ojcu,przyczepił się mnie ,że moje woblery to nie handmade,bo z formy,bo z pianki itd.

 Na odczepnego odpowiedziałem,że jego produkcja jest mnie "hand" bo lipę tnie w tartaku,rowek pod ster ponownie tnie piłą elektryczną.Szlifowanie z grubsza robi na szlifierce,otwory pod oczka/wkręty nawierca.Więc używa niejednokrotnie elektronarzędzi.W mojej produkcji ich praktycznie nie ma,(poza aerografem) wiec czyje woblery są bardziej robione ręcznie ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego, że nie ma konkretnej definicji, chyba ciężko będzie kiedykolwiek jasno sprecyzować czym jest "wędkarskie rękodzieło". Taps, nie zrozum mnie źle, bo nie jest moim celem deprecjonowanie woblerów z pianki pod względem np. użytkowym - mogą być skuteczniejsze niż niejeden wobler z drewna ( to chyba oczywistość). We wcześniejszych postach przedstawiłem jedynie własne przemyślenia na ten temat. I tak, jak wcześniej wspomniałem kwalifikacja danej przynęty jako "rękodzieła" zależeć będzie po prostu od osobistej wrażliwości, jest wieloaspektowa i raczej zostanie w sferze intuicji podyktowanej min. systemem wyznawanych wartości. Dla mnie osobiście korpus jest podstawą, istotą woblera, wyróżniająca go od innych przynęt, i może nie tyle sam  materiał, co sprawność ludzkich rąk w jego obróbce wyznacza dla mnie istotny kierunek w pojmowaniu "rękodzieła" . Gdybym przykładowo wziął klocek z piany i obrabiał go ręcznie, ręcznie nadał mu kształt, czyli ręcznie uformował, to nie różniłby się dla mnie pod tym względem, jak ten z drewna. Natomiast jeśli chodzi o odlew to jest on "ukształtowany" przez formę, nie przez rękę. Jeśli ktoś nie zauważa różnicy to znaczy, że jego intuicja prowadzi go w zupełnie innym kierunku. Natomiast posługiwanie się logiką, którą obrazuje stwierdzenie:

 

Muszę ręcznie wlać pianę do formy, ręką wcisnąć guzik itd. więc jest to rękodzieło

 

według mnie konsekwentnie sprowadza temat do absurdu - i tak, jak wcześniej wspomniałem, z podobnego rozumowania wynika tylko tyle, że "rękodziełem jest wszystko i nic"

 

Hmm tak na marginesie...(w żadnym wypadku nie jest to osobista aluzja do kogkolowiek, a tylko luźna dywagacja w godzinach pracy ;)...bardziej na temat współczesności)

 

Artyści i teoretycy sztuki od wieków  spierają się, czym sztuka jest...a zwłaszcza, czym jest sztuka współczesna i czy w ogóle można nazwać ją sztuką.

 

Przykładowo...Wezmę kawałek ubrudzonego fekaliami papieru toaletowego, oprawię w ramkę, nazwę to sztuką (bo dziś wszystko można nią nazwać) i wystawię w galerii. Ktoś może pomyśleć, że to jakiś ponury żart...ale gdy przedstawimy odpowiednią nadbudowę...

 

"Nieskazitelna biel papieru, symbolizująca niewinność, skażoną wulgarną ingerencją człowieka w harmonię absolutu. Ludzki brud w zderzeniu z pięknem i wiecznym porządkiem świata...itp. itd. bla, bla bla...Odwieczna walka dobra ze złem he, he, he...Hmm, a może jednak?

 

Ale potem zestawmy to z malarstwem np.  Hansa Memlinga czy Hieronima Boscha...

 

Wracając do tematu...

 

W swoich postach przedstawiłem swój punkt widzenia, nie odmawiam nikomu prawa do postrzegania istoty rzeczy w inny sposób. Myślę, że jest po prostu spora grupa osób, które wcześniej nie zastanawiały się na tym problem, a chciałyby, na podstawie właśnie różnych punktów widzenia, wyrobić własne zdanie odnoszące się do tego zagadnienia.

 

Serdecznie pozdrawiam.

Edytowane przez motorhead1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rękodzieło...  ;)

 

Dwie przynęty na morskie predatory, obie handmade, obie równie skuteczne:

 

Moutoukenmaru za... 419,95$ !!!  :o

 

attachicon.gifmoutoukenmaru-minopenmaru-30f-bft.jpg

 

...i GT IceCream za... 9,95$  :P

 

attachicon.gifgt_icecream.jpg

No właśnie...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

motorhead1983

...."Natomiast z całą pewnością dostępna była np. w Japonii,"....

 

Witam

 

A skąd wiesz?

Niekoniecznie była dostępna.Pianka poliuretanowa to stosunkowo niedawny wynalazek

 

W tej dyskusji mocno mnie irytuje słowo sztuka.

Co to niby za sztuka woblery?

To tylko przedmioty użytkowe i nic więcej.

Jest może taki dział sztuki jak woblery????Wykładają woblerologię na jakichś akademiach sztuk pięknych??

Nie słyszałem.

Tak jak napisałeś - oprawiony kawałek papieru z odpowiednim opisem też można do sztuki zakwalifikować,lecz czy to sztuka??

 

Ładne przedmioty, estetycznie wykonane to jeszcze nie sztuka.Tym bardziej woblerki.

 

Bo woblerki to tylko przynęty - one mają łowić ryby.Troszkę pokory i samokrytycyzmu by się niektórym przydało.Tym 'artystom"

 

I wielokrotnie na tym forum czytałem i sam mam podobne obserwacje,że nie śliczności żadne, lecz wiedza wędkarza przynosi sukcesy.

 

I po raz kolejny powtórzę argument,że woblery z formy to jednak ręczna robota.

Tak jak każde zdjęcie,każdy plakat,każdy banknot,każdy znaczek traktowany jest jako oryginał, chociaż w każdym z tych przypadku tylko wzorzec jest wykonany ręcznie.

 

Pozdrawiam - Romek - eRKa

 

Ps.zerknij proszę na filmik o produkcji w Salmo - i zobaczysz automat...

Edytowane przez wobo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej dyskusji mocno mnie irytuje słowo sztuka.

Co to niby za sztuka woblery?

To tylko przedmioty użytkowe i nic więcej.

Jest może taki dział sztuki jak woblery????Wykładają woblerologię na jakichś akademiach sztuk pięknych??

Nie słyszałem.

Tak jak napisałeś - oprawiony kawałek papieru z odpowiednim opisem też można do sztuki zakwalifikować,lecz czy to sztuka??

 

 

Romek - eRKa, chyba nie ma potrzeby się zbytnio emocjonować...

 

Być może nieuważnie przeczytałeś moje wcześniejsze posty, ale nie użyłem nigdzie stwierdzenia, że robienie woblerów to sztuka, nie napisałem też o żadnej woblerologii itp. Ze względu na brak jasnej definicji (dla każdego "rękodzieło" oznaczać może co innego) stwierdziłem (to moje osobiste zdanie)tylko, by za punkt wyjścia przyjąć definicję, która funkcjonuje w kulturze, a zawarty w niej "walor artystyczny" nie jest dla mnie jedynym kryterium, i w żadnym wypadku nie miałby przesądzać, czy coś jest, czy nie jest "rękodziełem wędkarskim". To tyle.

 

Ładne przedmioty, estetycznie wykonane to jeszcze nie sztuka.Tym bardziej woblerki.

 

Pełna zgoda

 

Bo woblerki to tylko przynęty - one mają łowić ryby.Troszkę pokory i samokrytycyzmu by się niektórym przydało.Tym 'artystom"

 

I wielokrotnie na tym forum czytałem i sam mam podobne obserwacje,że nie śliczności żadne, lecz wiedza wędkarza przynosi sukcesy.

 

Jestem zdania, że największa paskuda z odpowiednią pracą przyniesie nam rybę, ale w drugą stronę to niestety nie działa. Najpiękniejsza błyskotka, która nie"chodzi" może zostać tylko breloczkiem do kluczy.

 

I po raz kolejny powtórzę argument,że woblery z formy to jednak ręczna robota.

Tak jak każde zdjęcie,każdy plakat,każdy banknot,każdy znaczek traktowany jest jako oryginał, chociaż w każdym z tych przypadku tylko wzorzec jest wykonany ręcznie.

 

Przykład z tymi znaczkami, plakatami  i banknotami moim zdaniem jest akurat nietrafiony. Myślę, że jak przemyślisz, to przyznasz mi rację. W skrócie ujmę to tak, że banknotu, zdjęcia czy plakatu nikt nie nazywa "rękodziełem".

 

 

Pozdrawiam - Romek - eRKa

 

Ps.zerknij proszę na filmik o produkcji w Salmo - i zobaczysz automat...

 

 

Na koniec, żeby była jasność, o co mi chodzi, posłużę się takim przykładem:

 

Są dwa bieguny. Na jednym jest wobler wystrugany z drewna, pomalowany ręcznie pędzlem, który wygląda bardzo estetycznie, oczy są wykonane samemu, wyglądają bardzo realistycznie, są po prostu ładne, ster jest wycięty i oszlifowany również ręką twórcy tego woblera, stelaż także. Na drugim biegunie jest kopia 1:1 seryjnego woblera, który ktoś odlał z piany, okleił wydrukowaną kalkomanią, wkleił stery wycięte na cnc, a stelaże są zamówione w firmie, która zajmuje się gięciem drutu. To są dwa bieguny. Ten pierwszy jest dla mnie rękodziełem, drugi? Jak dla mnie mocno wątpliwym. Ale między tymi biegunami jest jeszcze bardzo szerokie spektrum, i właśnie dlatego, myślę, jest taki kłopot z jasnym zdefiniowaniem rękodzieła (ja również mam z tym problem). Każdy inaczej przesuwa akcenty. Moje posty miały właśnie to zobrazować. Każdy sam decyduje co jest dla niego rękodziełem wędkarskim a co nie. I na tym zakończę.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez motorhead1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   motorhead1983

 

 

Przeczytaj proszę od początku ten wątek.

Wtedy może jeszcze jaśniej będzie.

Nigdy nie kopiowałem wyrobów innych firm czy twórców.To co zrobiłem to moje autorskie projekty i pomysły.Oczywiście jeśli chodzi o kształt.Samej konstrukcji woblera nie można nie "skopiować"...

 

Fotografia jest bez wątpienia sztuką.I każda odbitka to jest dzieło.Nawet jak zostanie wydrukowany milion.

A fotograf pstryknął tylko raz.

 

Raz robię model i go powielam.W formie.Jak napisał Wędkarzyk - forma to tylko narzędzie.Tak jak szczypce do gięcia drutu.Ktoś wygina może stelaże na patyczku?Tak też przecież można...

A jak traktować szablony których używają "strugacze".Czy to nie jest forma ?

 

Problem myślę leży gdzie indziej. W naszej mentalności.Nie dopuszczamy myśli, że coś można zrobić szybciej,łatwiej, mniejszym wysiłkiem, taniej. I z takim samym czy nawet lepszym efektem końcowym.

A formy które leżą u mnie w pracowni jakoś same nic nie są w stanie zrobić...

 

Jeszcze raz zachęcam - przeczytaj wątek od początku...

 

Pozdrawiam - Romek eRKa

Edytowane przez wobo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuję-".Nie dopuszczamy myśli, że coś można zrobić szybciej,łatwiej, mniejszym wysiłkiem, taniej"  

Można zrobić.Tylko czy Ty dopuszczasz możliwość że lurebuildingiem można się bawić i wykonywać przynęty w małej ilości sztuk?Nie podchodzić do tego jak do czegoś na czym można zarobić.

A jak tak , to po co wchodzić w pianę, maszynki do gięcia, stery z CNC.Mnie właśnie takie podejście daje radość.Jeżeli z jakiegoś modelu robię na rok np 10szt to właśnie zrobienie wszystkiego ręcznie z drewna, bez form i maszynek do gięcia stelaży będzie tańsze.

Ty robisz tak , ja tak.Ty robisz taniej i ja robię taniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i zaczęło się od nowa. Łukasz po co zrobiłeś wpisy   :( . Romku i Leszku dajcie już spokój, idzie jesień chciałbym zobaczyć Wasze nowe konstrukcje woblerów  ;) .

Edytowane przez Banjo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuję-".Nie dopuszczamy myśli, że coś można zrobić szybciej,łatwiej, mniejszym wysiłkiem, taniej"  

Można zrobić.Tylko czy Ty dopuszczasz możliwość że lurebuildingiem można się bawić i wykonywać przynęty w małej ilości sztuk?Nie podchodzić do tego jak do czegoś na czym można zarobić.

A jak tak , to po co wchodzić w pianę, maszynki do gięcia, stery z CNC.Mnie właśnie takie podejście daje radość.Jeżeli z jakiegoś modelu robię na rok np 10szt to właśnie zrobienie wszystkiego ręcznie z drewna, bez form i maszynek do gięcia stelaży będzie tańsze.

Ty robisz tak , ja tak.Ty robisz taniej i ja robię taniej.

Witam

 

"Napisano 10 marzec 2016 - 23:39

Witam

 

Po raz pierwszy na tym forum,ale myślę,że mam kilka przydatnych uwag.

 

Pierwsza taka uwaga - czy koniecznie woblery z pianki?"

Cały post tutaj: http://jerkbait.pl/topic/14113-baza-danych-na-temat-woblerów-z-pianki/page-25

 

Nigdzie - naprawdę nigdzie nie podważałem tego o czym piszesz.

A pisząc o usprawnieniach - nawet w takiej niewielkiej ilości - 10  -  20 szt też je można wprowadzić.

 

Proszę bardzo:Zamiast pędzla malowanie zanurzeniowe.Lecz nie po jednej sztuce lecz po kilka.

W klocku drewna wiercimy otwory pod patyczki od szaszłyków.Łącznik między patyczkiem a oczkiem woblera to rurka termokurczliwa.

Zanurzamy nie pojedynczo,a cały pakiet woblerków - te 5 czy 10 szt.

Woblerkom to obojętne, czy lakier spływa na dziubek czy na dupkę...

 

A nikt mi nie powie,że lakierowanie to jego ulubione zajęcie i dlatego trzeba pędzelkiem...

 

Pozdrawiam - Romek

 

Ps.Pomysł do bezpłatnego wykorzystania hahahaha:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
  • 4 lata później...

Odgrzebuje temat .. 

Ponieważ starość mi nie pozwala na  szlifowanie korpusów z drewna  w takiej ilości jakiej zrywam swoje zapasy, zacząłem rozglądać się za gotowcami.

Na Ali jest masa korpusów  ( wydmuszek) z wyważeniem i z systemem dalekiego rzutu.

Myślę o tym by sobie je adoptować zwłaszcza gotowce powyżej 10 cm.

Czy korzystaliście z takich wydmuszek  i jak się ma ich wytrzymałość , bo zastosował by je do naszej krakowskiej plagi  - sumów i sandaczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...