jureki Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Coraz więcej mamy sumów, a o sandaczach coraz mniej wiadomości:( Prosta zależność więcej sumów = mniej sandaczy - jak dla mnie to niestety, ale niektórzy są zadowoleni z takiego stanu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
salmon1977 Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 wczoraj przegrałem z sumem po 1,5 godzinie walki - poszedł w zalane krzaki kij do 28 gr i plecionka 0,19 na granicy wytrzymałości na wysokiej wodzie i nurcie powodziowymniedosyt, smutek i zakwasy pozostałyMoze warto pomyslec o grubszym kalibrze ?Sandacza wycholujesz na 60gr.suma na 28...pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ziom7 Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 wczoraj przegrałem z sumem po 1,5 godzinie walki - poszedł w zalane krzaki kij do 28 gr i plecionka 0,19 na granicy wytrzymałości na wysokiej wodzie i nurcie powodziowymniedosyt, smutek i zakwasy pozostałyMoze warto pomyslec o grubszym kalibrze ?Sandacza wycholujesz na 60gr.suma na 28...pozdrawiam musisz wiedzieć że przy tym kiju to spory zapas mocy inaczej przekłada się na kije innej marki... tzn spokojnie można miotać ponad 40 gramami, a przy kiju o którym wspominasz do 60 gram różnicy na tej miejscówce by nie było bo to ja dyktowałem co i jak, ale w ciemnościach tez na 60 by poszedł w tym warkoczu za drzewo, jakby było jaśniej to pewnie wbiłbym w krzaczory jakoś, a tak to nie miało sensu skąd wiesz, że nie mam kija o większej gramaturze??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Homegeon Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Mój guide select monster 10-35g miota lunkery 6 z 50g główką. Blanki są niesamowicie mocne i niedoszacowane Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hlehle Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Coraz więcej mamy sumów, a o sandaczach coraz mniej wiadomości:( Prosta zależność więcej sumów = mniej sandaczy - jak dla mnie to niestety, ale niektórzy są zadowoleni z takiego stanu. Myślę, że zależność wygląda inaczej.Zmiany w środowisku = mniej dogodne warunki dla sandaczy, a bardziej dogodne dla sumów.Łatwo to zauważyć na przykładzie Wisły. Im więcej piachu, przykos itp. tym mniej sandacza, a więcej suma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
salmon1977 Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Koledzy nie chodzi o niedoszacowanie itp.dyrdymały Mozna i z takimi patykami isc na suma ale skoro uznajecie sie za prawdziwych no killowcow to co po przeciagac hol w nieskonczonosc? A i chyba chodzi o szybiekie uwolnienie ryby i prawdziwa walke(nie przeciaganie liny)A masz wedke do 100gr? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tofik Opublikowano 4 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Sierpnia 2011 @salmon1977- czy jeśli weźmie Tobie duża ryba na stosunkowo lekkim zestawie, tniesz linkę??????zestawy/kije jakie posiadamy nie mówi nam o tym co nam weźmie. Kolejny temat ,który powraca, np w temacie przyłowy. prawda jest taka,że dopóki ryba jest na haku/kotwicy to walczymy,walczymy my,walczy ryba,osobiście wolę kilka minut dłużej walczyć ,ale rybę wypuścić bez haka/przynęty ,niż ciąć linkę bez walki i skazać rybę na męki ze szczękami spiętymi hakiem bądź kotwicą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ziom7 Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Koledzy nie chodzi o niedoszacowanie itp.dyrdymały Mozna i z takimi patykami isc na suma ale skoro uznajecie sie za prawdziwych no killowcow to co po przeciagac hol w nieskonczonosc? A i chyba chodzi o szybiekie uwolnienie ryby i prawdziwa walke(nie przeciaganie liny)A masz wedke do 100gr? Nigdy nie nazywałem się prawdziwym no killowcem i nigdy taki nie będę, w większości łowię białe drapiezniki - bolenie i wszsytkie wypuszczam, baa wypuszczałem też sandacze po ponad 60 cm, wypuszczam wszystkie ryby, ale nie małego i nie za dużego suma bym może zabrał, zastanowiłbym się - powód/argument - wcześniej o nich pisaliście, robi się go za dużo w naszych wodach, wypiera atrakcyjniejsze drapieżniki i jak wpłynie w łowisko to sieje dość spore spustoszenie. Wracając do wędki to pisałeś o ciężarze 60 gr, przechodzisz teraz na 100 gr??? zaraz zapytasz mnie o wędzisko morskie... Jeżeli wkręciłbym się w takie gatunki to z pewnością zakupiłbym odpowiedni sprzęt Z pewnością wędka nie przyczyniła się do przedwczorajszej porażki, może w minimalnym stopniu, zawiniło wiele czynnikówTemat już był katowany, ale nie ma powodu powtarzac zbędnej dyskusji pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 tak zupełnie na marginesie, nie bardzo sobie umiem wyobrazić grubo ponad godzinnny hol... Przecież to są całe wieki... o długości holu już dyskutowaliśmy. Nie wnikając w personalia, w moim odczuciu w Polsce cały czas myśli sie po fakcie. Idziemy na ryby z przekonaniem, że zaczniemy się martwić jak juz coś siądzie na kiju... Idąc nad wodę z zamiarem łowienia suma, wypadałoby wziać pod uwagę, że to nie musi być metrowy sumowy pisklak, tylko ryba większa niż 1,5 metra (przynajmniej na wrocławskiej Oderce). Wówczas i zabrany sprzęt mógłby być bardziej odpowiedni... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bluzer Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Noc 2/3 sierpnia była kolejną gdzie mogłem zrealizować się w niesłychanym szczęsciu jakie towarzyszy mi od kilu dni (sum 90 i 95cm) :mrgreen: Pierwszą oznakę tego ,ze coś się może dziać miałem juz po około 15 min łowienia kiedy to coś mocno uderzyło w postawionego w mocnym nurcie woblera.Niestety, na pusto. Niespełna 20 minut później w tym samym miejscu atomowe uderzenie połaczone z kilkumetrowym odjazdem, siedzi! Stawiany przez rybe opór większy od tego jaki zafundowały ostatnie dwa sumki, toteż jest nadzieja ,że pęknie stówa Po kilku minutach walki na brzegu ląduje niezle już odpasiony wąsaty Miarka zatrzymuje się na na 107 cm!! Radość i satysfakcja nie znają granic- wszak to najwieksza ryba jaka złowiłem:) Jeszcze tylko kilka zdjęć i glanis wraca siać spustoszenie w krakowskiej Wiśle Na tym pewnie byłbym zakończył (rano do pracy jednak iśc trzeba) łowy gdyby nie niezidentyfikowana siła (zwana też przeczuciem) która usilnie ciagnęła mnie w nowe miejsce. Jako ,że lubie ulegać pokusom to w kilkadziesiąt minut później stoję nad zewnętrzym łukiem dość ostrego zakrętu. Sprawdzenie ostrości kotwic,rzut i...jak nie przygnie!! Zacięcie,jednak na drugim końcu plecionki brak jakiegokolwiek oporu. Miejsce baaardzo ciekawe i dosyc rozległe toteż obłowienie go zajmuje mi troche czasu. Zajmuje,aż do 2.30... Wtedy to po dośc niepozornym braniu wędka wygina się w pałąk a jeszcze ciepły po ostatnim sumie kołowrotek gra w rytm odjazdów i uderzeń ogona.poezja! 10-12 minut ciężkich zmagań- miota nim jak szatan- chciałoby sie rzec Kolejne 4-5 minut to okres powolnej kapitulacji i prób podebrania ryby.W wodzie i egipskich ciemnosciach ryba nie wydawała się wiele większa od tego sprzed kilku godzin. Kopara opadła gdy właczyłem latarkę ... Pozbieralem opadła na ziemie szczęke i z niewyjaśnionych przyczyn wydarłem: JABADABADU! Oto przede mna był wąsacz o którym mogłem tylko pomarzyć, ryba o rozmiarach jakiej nie widziałem nigdy na żywo,jednym słowem : AWESOME!!! :mrgreen: Drżącymi rękoma dokonuje pomiaru.Nie, niemożliwe!dla pewności uszczypałem sie kilka razy.Hoooly shi...!!! Miara zatrzymuje się na 153 cm!!! Kilka zdjęć i po chwili sum popłynał zmniejszać populacje leszczy,krąpi i kaczek NIesamowite przeżycie, tak jak niesamowite dla mnie sa ostatnie dni. Cudowne emocje,wspaniała walka i wspomnienia na lata p.s. Zdjecia pozostawiają wiele do zyczenia ,ale doprawdy niełatwo jest przy pomocy samowyzwalacza zrobic sobie zdjęcie w ,nomen omen, ciezkich warunkach. p.s. Nocne połowy poprzez zmeczenie dały się mocno we znaki co przekłada się na moją efektywnosć w pracy dlatego na jakiś czas robie przerwe od sumowania. Ot choćby ochłonac PozdrawiamKamil Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mariano Italiano Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Moje gratulacje.Piekne sumy A jaki sprzęcik sprostał tym wąsatym rozbójnikom? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
FidoAngel Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Chodzenie na suma na Odrę bez zabezpieczenia w postaci pontonu a jeszcze lepiej z kolegą jest świadomym kaleczeniem tych ryb. Moc sprzętu raczej ma tu drugorzędne znaczenie. Sum to sum. Co innego jeśli łowimy inne ryby i trafia się branie suma. Reakcje są różne ale ja po rozpoznaiu suma na wędce czym prędzej odcinam plecionkę. Jak paliłem to nawet mi łatwiej było bo papieros szybszy od obcinaczek.Doszedłem do tego po godzinnym holu suma na jesiennym, mocnym sprzęcie sandaczowym w mokrym zacinającym śniegu przy ujemnej temperaturze. Wyleczyłem się z sumowania także po kontuzji łokcia przeciążanego trzymetrową luśnią z mocarnym kołowrotkiem i 45 funtową plecionką. Spiningowanie za sumem z brzegu uważam z głupotę. Serdecznie współczuję koledze porażki ale co nas nie zabija to nas wzmacnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiex Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 To żart? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ziom7 Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 tak zupełnie na marginesie, nie bardzo sobie umiem wyobrazić grubo ponad godzinnny hol... Przecież to są całe wieki... o długości holu już dyskutowaliśmy. Nie wnikając w personalia, w moim odczuciu w Polsce cały czas myśli sie po fakcie. Idziemy na ryby z przekonaniem, że zaczniemy się martwić jak juz coś siądzie na kiju... Idąc nad wodę z zamiarem łowienia suma, wypadałoby wziać pod uwagę, że to nie musi być metrowy sumowy pisklak, tylko ryba większa niż 1,5 metra (przynajmniej na wrocławskiej Oderce). Wówczas i zabrany sprzęt mógłby być bardziej odpowiedni... Baloo - wybrałem się na sandacza, stąd taki, a nie inny sprzęt - i tak uważam, że pletka mogłaby być o rozmiar cieńsza gdyby nie kamienie i zaczepy...Nurt był tak silny i warkocze tak wzburzone, że problem byłby z holowaniem grupszej gałęzipo podprowadzeniu ryby do ostatniego warkocza, sum stawał i stał, a nie mogłem zejść z nim niżej bo nie przebiłbym się przez zalane drzewskajak napisał Fido, choć z jego wcześniejszymi metodami się nie zgodzę - to co nas nie zabije to nas wzmocni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hlehle Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Chodzenie na suma na Odrę bez zabezpieczenia w postaci pontonu a jeszcze lepiej z kolegą jest świadomym kaleczeniem tych ryb. Moc sprzętu raczej ma tu drugorzędne znaczenie. Sum to sum. Co innego jeśli łowimy inne ryby i trafia się branie suma. Reakcje są różne ale ja po rozpoznaiu suma na wędce czym prędzej odcinam plecionkę. Jak paliłem to nawet mi łatwiej było bo papieros szybszy od obcinaczek.Doszedłem do tego po godzinnym holu suma na jesiennym, mocnym sprzęcie sandaczowym w mokrym zacinającym śniegu przy ujemnej temperaturze. Wyleczyłem się z sumowania także po kontuzji łokcia przeciążanego trzymetrową luśnią z mocarnym kołowrotkiem i 45 funtową plecionką. Spiningowanie za sumem z brzegu uważam z głupotę. Serdecznie współczuję koledze porażki ale co nas nie zabija to nas wzmacnia. Fido nawet jeśli to żart, to wyjątkowo kiepski Tak na prawdę ryby kiepsko radzą sobie z kolczykiem w postaci woblera czy jakiejś innej słusznej przynęty.Obecnie używane kotwice nawet po wielu tygodniach w wodzie dobrze trzymają się rybiego pyska. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Spokojnie nikt do nikogo nie ma pretensji. Przyłów może się trafić każdemu... ale musisz pogadać z wrocławskimi kolegami to podpowiedzą, jak na 0,16 monofilu wytargać ponad metrową kijanę. Sorki, nie mogłem sobie odmówić.... Mówię ogólnie, że może z racji małej wiary w duże ryby w naszych przełowionych wodach, a może z braku wyobraźni i nieco ignorancji, takie zjawisko obserwuje nad naszymi wodami. Ludzie łowią lżejszym sprzętem, żeby było więcej frajdy jak zatną cokolwiek. Później trafia się coś większego i zaczynają się problemy... a dobro ryby zawsze gdzieś na końcu, jeśli wogóle... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Gratuluje ladnego suma.Co do postu FidoAngela, to kwestia wcale nie jest jednoznaczna. Na pewno jak sie trafi z brzegu na lajta, to nie ma sie co szarpac, nie doholuje sie i mozna palic.Z lodzi wszelako nalezy podjac próbe poscigu, o ile warunki rzecz jasna pozwola. W maju oblawialem zaplyw za boleniem i nie z tego ni z owego siadl mi taki 140 - pojechalismy za nim 500 m w dól rzeki, a on byl tak mily ze dal sie jakims cudem do burty podciagnac i dal sobie wyjac jednym ruchem wobka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Ciąć plecionkę i puszczać rybę z kilkudziesięciometrowym odcinkiem, jak można przytrzymać i zerwać na węźle? - dziwne... A koledze Bluzer gratuluję! Jak dawno już nie złowiłem godnych rozmiarów wąsacza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
saalar Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Chodzenie na suma na Odrę bez zabezpieczenia w postaci pontonu a jeszcze lepiej z kolegą jest świadomym kaleczeniem tych ryb. Moc sprzętu raczej ma tu drugorzędne znaczenie. Sum to sum. Co innego jeśli łowimy inne ryby i trafia się branie suma. Reakcje są różne ale ja po rozpoznaiu suma na wędce czym prędzej odcinam plecionkę. Jak paliłem to nawet mi łatwiej było bo papieros szybszy od obcinaczek.Doszedłem do tego po godzinnym holu suma na jesiennym, mocnym sprzęcie sandaczowym w mokrym zacinającym śniegu przy ujemnej temperaturze. Wyleczyłem się z sumowania także po kontuzji łokcia przeciążanego trzymetrową luśnią z mocarnym kołowrotkiem i 45 funtową plecionką. Spiningowanie za sumem z brzegu uważam z głupotę. Serdecznie współczuję koledze porażki ale co nas nie zabija to nas wzmacnia. A kto dał Ci prawo do oceny własnie takich ludzi którzy celowo łowią suma na spinning?? Może warto by rozejrzeć sie za lepszym sprzętem?? Są przecież mocne wędki, lekkie kołowrotki, dobre i wytrzymałe plecionki. Nie chciałbym zbyt dosadnie komentować Twojego żartu ale głupotą to jest raczej puszczanie ryby z plecionka i z hakiem w pysku. Kolejny dowód na to, ze sum to nie jest zwykła rybka i celowe łowienie wymaga więcej przygotowań niż do innego łowienia. Nie utrwalajmy też teori, że suma można na każdy sprzęt. To sport dla twardzieli i wymaga poświęceń. Fizycznych jak i finansowych. Zajmij sie więc może trokiem bocznym bo od tego ręka nie boli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Panowie, panowie, bez osobistych wycieczek, bo to niaładnie Od siebie dodam, że podziwiam ludzi, którzy celowo łowią tą rybę (mi też się czasem zdarzało) - bo oprócz ww. poświęceń wymaga to niesamowitej odporności psychicznej... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Ciąć plecionkę i puszczać rybę z kilkudziesięciometrowym odcinkiem, jak można przytrzymać i zerwać na węźle?O to mi chodzilo. Nie pale, ale sie zasugerowalem. Podtrzymuje o podejsciu z lodzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 wymaga to niesamowitej odporności psychicznej...A czemuż to? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Jeżeli ktoś się nastawia wyłącznie na sumy, to w naszej polskiej rzeczywistości brania są statystycvznie nader rzadkie, nieprawdaż? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tommek Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Jeżeli ktoś się nastawia wyłącznie na sumy, to w naszej polskiej rzeczywistości brania są statystycvznie nader rzadkie, nieprawdaż? Prawda,ze 2 lata temu mieliśmy taki weekend że złapaliśmy jednego i mieślimy kilka kontaktów.Potem przez miesiąc pływaliśmy tylko za sumami,niestety już bez kontaktów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 5 Sierpnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2011 A ja zauważyłem jeszcze jedno: po takim okresie, jak się już „pęknie” i odpuści, odchudzi sprzęt do klasy łowienia „normalnych” ryb, to wtedy bierze właśnie taki skubaniec, na jakiego się polowało… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.