Skocz do zawartości

Nowe przynety RH


Robert

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem bo łowca nie napisał. Ryba na zdjęciu jest na 100% żywa. Po 20 min. holu nie ma prawa wygląd super świeżo. Miejmy nadzieję, że ryba żyje, ale... W wątku sandaczowym ten temat jest skrzętnie pomijany bo jak sandacz na haku to wzniosłe ideały idą się pieprzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem od dawna, że sandacze lubią szybkie mocne drgania. Wobler ma takie więc łowiąc nim przy dnie będą na niego skakać. Sugerowałbym tylko podgięcie uszka do tyłu co wzmocni pracę. Ja mimo wszystko wolę ukleje bo drgają podobnie ale mają znacznie więcej możliwość prowadzenia. Sandacze trzeba często prowokować do brania bo tak się nie ruszą. Po za tym trzeba rozszyfrować porę o której biorą bo tak można się osiepać za darmo do „bulu”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie dziwne przekonanie, że te wielkie sandacze w Wiśle to uciekinierzy z zaporówek. Złowiłem ich trochę w Wiśle ale te typowo rzeczne miały do 6 kg. W ubiegłym roku ni z tego ni z owego nagle jeden gościu u nas wyjął w jednej mecie 20 sandaczy pow. 80 cm. Nie wierze w cuda. Z bolkami jest podobnie. Mój największy był z kanału gdzie sezon trwa dużej i ryby rosną szybciej. Często łowimy typowe zaporowe bolki z karkiem w kształcie łuku. Przed powodzią takich się kompletnie nie widziało a w zaporówkach wszystkie większe mają taki pokrój. Marek Szamański też podejrzewa, że te wielkie sumy w Wiśle koło Wawy to ryby z Włocławka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robert i Piecia- z moich obserwacji wydaje się że waga,bądź jej stosunek do długości ryby wynika głównie z codziennego bytowania ryb. Jakoś tak mi wyszło że te łowione ze środka rzeki są jakieś takie bardziej konkretne,te z klatek jakieś chude ,albo puste w środku. Zastanawiam się czy ryba która nawet zeszła z zaporówki stanęła by na środku rzeki? czy raczej właśnie w klatce?Sam nie wiem czy to geny ryby powodują miejsce stałego pobytu ,czy tylko jakieś przyzwyczajenie. Temat zdaje się być trudnym i jestem daleki od jednogłośnego stwierdzenia.

Robert- przepraszam że tu ,ale jest "okazja" ,którą z resztą nie ja wywołałem. Co do fotki sandacza to też nie widzę problemu,bo ostatnio dostałem w pysk zdjęciami 85'tki i 100'tki z mojej rzeki,i też zostały ubite w myśl zasady że sandacza się nie wypuszcza bo jest dobry,a biorąc pod uwagę liczbę zdjęć ryb które tu "wiszą" ,a dawno zostały zjedzone ,to już na pewno bym nie kasował tego zdjęcia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tofik, powodów do usunięcia tej fotki jest kila. Dwa nie podlegające dyskusji to, że nie jestem moralną prostytuką, a drugi to regulamin tego forum z którym się akurat zgadzam i szanuję go.

Co do bytowania ryb to od wielu lat posługuje się zasadą, że drapieżniki są tam gdzie mają jedzenie. O tym gdzie kiedy przebywa menu można napisać grubą książkę. Nie dosyć, że ryby raz się skupiają a raz rozłażą po rzece, to na dodatek rzeki się mocno różnią od siebie. Jeśli łowisz grube ryby w nurce to widocznie siedzą tam bo mają tam odpowiedni pokarm. Nawyki nabyte we wczesnym dzieciństwie i domu rodzinnym musza przezd tym ustapić – proza zycia :) Pisałem to wiele razy, że grube bolki nie uganiają się za drobnicą bo by zdechły z głodu. Wyjątkiem od tego są sytuacje kiedy następuje wielka koncentracja np. grubej uklei gdzie po jednym rajdzie duży bolek może zassać nawet kilka ryb. Widać to w zakończeniu moich dwóch ostatnich filmów. Tak na co dzień takie grube ryby czatują na konkretny pokarm jak klenie, jelce czy krąpie. To nie domysły ale efekt wielu obserwacji moich i kolegów. A to raz bolek połyka klenie około 30 cm i potem w spazmach go przełyka, a to wykasuje gruby karaś a za nim wielki bolas. I tu wracamy do naszej wcześniejszej wymiany, bo ja nadal uważam, że jeśli komuś się marzy regularne łowienie grubych rap to powinien łowić konkretnymi przynętami z dna. Ja tak łowię od nastu lat a wcześniej łowiłem tradycyjnie dziesiąt lat i wiem, że jest przepaść w częstotliwości spotkań z największymi rapiszonami. Jest jednak jeszcze sporo rzek gdzie populacja bolków jest duża, grubych rap sporo i tam łowiący tradycyjnie będą je łowić dużo częściej niż u nas. Ale to nie zmienia faktu i zasady czego najlepszym przykładem jest Patu o którego wynikach większość łowiących tradycyjnie, bez względu na to gdzie łowi, może pomarzyć. Skoro napisałeś, że śledzisz to forum od kilku lat to zapewne zauważyłeś jak pojawiają się tu sezonowe gwiazdki aby szybko zgasnąć a tylko słownie kilka osób co roku nie zawodzi. Ciekawy materiał do analiz – nieprawdaż? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robert- to zdaje się jasna oczywistość że duży boleń,czy każdy inny predator nie będzie się uganiał za małą rybką.W kwestii pokarmu tych większych boleni ,to od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie wobler na kształt krąpia. Mam wrażenie że taj ryby,oprócz uklei, jest najwięcej i co najważniejsze przebywa ona głównie przy dnie i generalnie na całej szerokości rzeki,to jest oczywiście sytuacja na "mojej" rzece.

Co do gwiazd jedno sezonowych,to jest to niestety przypadłość w każdej dziedzinie i na to rady nie będzie ,natomiast jakoś tak mam, że nie oceniam wędkarzy ,zwłaszcza tych ,którzy łowią na zupełnie innych wodach niż ja . Sam trzymam się na jakimś tam poziomie ,na swoim terenie oczywiście, a ewentualne sukcesy czy porażki na "wyjeździe" są dla mnie tylko kolejną lekcją i przygodą.Dramat zaczyna się ,jak się na swojej wodzie nie mogę odnaleźć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z boleniami i krąpiami mam pewne doświadczenie. Co roku u nas w jednym miejscu pada kilka dużych boleni na powszechnie stosowana tu gnomy. W ubiegłym toku padło 3 x 80+, 2 na gnoma i jeden na sporego krąpia. Ten rok był fatalny bo bardzo niska woda wygoniła z kanału wszystkie mega bolki jakie tam żyją i są tam nie do złowienia. Poszły na najbardziej oblegany odcinek przez mięsiarzy polujących na sumy. Jeden, za przeproszeniem skurwysyn, zabił jednego dnia 5 boleni. 4 to grube 70+ i największy 97 cm. Kilka ryb mu spadło. Po za tym padło jeszcze kilka ryb w okolicy 80 cm. Wszystko na gnoma, ale jak napisałem wszyscy nim tu łowią. Pokazałem to miejsce Krzyśkowi Ruzdze i jak zobaczył to bydło stojące jeden obok drugiego to skomentował to bardzo celne, „tu nie ma prawa nic przeżyć”.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne rzeczy jednak są nie zmienne ,nie zależnie od położenia geograficznego,mam tu na myśli mięsiarstwo :wacko:

Dla mnie to dziwne jak piszesz że krąpie są w jednym miejscu na jakimś tam odcinku rzeki,bo u mnie za lat jeszcze "spławikowych" był to główny cel jeśli chodzi o punkty w zawodach,a tylko dlatego że był zawsze w łowisku i to na każdym jej odcinku. płoć,kleń czy jaź były już kwestią znajomości wody w danym okresie. Pomijam tu oczywiście okres zimy,bo ta pani rządzi się innymi prawami i nawet głupie krąpie spieprzają na grubszą wodę,od marca do października krąpie były wszędzie. Pokłosie ryb o których słyszałem lub widziałem fotki,a były złowione właśnie na krapia jako żywiec ,jest procentowo dużo wyższe niż tych złowionych na karasia,płotkę czy uklejkę, i ten procent rośnie właśnie przez bolenie-duże bolenie .Nie twierdzę że duży boleń nie zje uklejki czy płotki,domniemam że ten głupi krąp jest dla niego łakomym kąskiem z racji tego że występuje u mnie w każdej szerokości rzeki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz serial się toczy szybciej wiec mogę Ci napisać co się wydarzy w kolejnych odcinkach. Przed powodzią nie raz obserwowałem jak goście mający pojęcie o łowieniu białych ryb po paru godzinach starań wyjmowali kilka małych krąpi. Grunciarze czasem po 2 dniach siedzenia mieli w siatkach 2-3 krąpie. Z rozpaczy zaczęli zabierać co większe ukleje. Mimo to ciągnęli tu czasem z bardzo daleka. Śmiałem się, że ciepła woda już bardziej ściąga moczykijów niż ryby. Powódź naniosła tu trochę ryb i właśnie się kończy jej dożynanie. Oczywiście jak nam naniosła to gdzieś ubyło. Praktycznie 60 km pow. Połańca jest pustynia. Kolega łowiący powyżej, który kiedyś pokazywał tu seryjnie bolenie od powódź praktycznie ich nie łowi. Jak mi powiedział, ma jedną „metę” gdzie siedzi mały bolek i złowił go już tam z 5 x :) A bezhołowie jest totalne. Ostatnio przyjechał tu PSR z Rzeszowa i prawdopodobnie kolega Redzi był jedynym który nie dostał mandatu. Planuje w przyszłym roku dalekie wyjazdy aby coś złowić bo tu czarno to widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przenoś się nigdzie opłaty za Tarnów spadły o połowę to po pierwsze, a po drugie ryby mają do nas wrócić :lol: :P . Teraz siedzę nad Dunajcem i widze jak spływają ławicami:):) Aby wszystko wróciło do normy potrzeba czasu. Są dwa scenariusze. Pierwszy to kolejna powódź, drugi to dłubanie niedobitków przez następne parę lat. Zawsze jak wracam z Dunajca to zakukam z sentymentu na moje "Pustynie" i kolejny raz przekonuje się o totalnym bezrybiu. Jedyną rybą która u nas łowią na Wiśle jest karp i drobna certa.Panowie nigdzie nie ma kolorowo, ale sa jeszcze miejsca gdzie można połowić. Osobiście przeniosłem się na Dunajec 40km ode mnie i przez 1 miesiąc(5 wyjazdów) złowiłem więcej ryb niż przez cały sezon 2012 na mojej Wiśle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...