Skocz do zawartości

Najgorsze wedzisko muchowe


lukomat

Rekomendowane odpowiedzi

Mysle, ze dla rownowagi przyda sie nam watek z najgorszymi wedkami z jakimi mielismy do czynienia.

Kilka lat temu polasilem sie na tania oferte firmy Flextec i kupilem 10' #6. Pierwszy wyjazd i wedka zlamala sie przy rzucie. Dostalem szybko czesc zamienna. Drugi wyjazd i wedka przegrala z 30cm pstragiem. Obsluga klienta bez szemrania wyslala nowa czesc i to akurat na plus dla firmy. Potem wedka zostala skradziona i nawet dobrze, bo problem z glowy.

W miedzy czasie, moj szanowny tato kupil tzw. switcha tejze firmy, dlugosci 12" i chyba w klasie 8 lub 9. To byl dopiero badziew. Laczenia klekotaly przy rzutach i wedka nawet nie giela sie a wrecz lala po rekojesc. Jedno jest pewne, do lowienia sie nie nadawala, ale znalazlaby zastosowanie w ogrodku babci jako tyczki do fasoli, gdyby nie zostala skradziona w pakiecie z moja pstragowka.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czeski szklany "Szekspir" sprzed 30 z okładem lat. Mocny niemiłosiernie, ciężki. Do tego rękojeść z jakiejś mielonej "korkogumy" za wąska do ręki i powodująca trwałe odciski. Akcja typu krowi ogon po pavulonie. Fakt, ryby z tego nie spadały tylko problem był je zaciąć. Kijek koszmar. I jednocześnie najcudowniejszy kij, którym w 85 łowiłem na Sanie. I oddam wszystkie obecne węglówki i wrócę do tego kijka pod jednym wszak warunkiem. Razem z wędką przeniesie mnie do rzek sprzed tych 30 lat 

Edytowane przez thymalus
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz że kumpel ma takiego Szekspira??

W zeszłym roku mu nawet przelotki na nim zmieniałem na nowe ;)

Może i by się go pozbył, jeśli załatwisz miejsce w wehikule czasu ;)

 

P.S...

To i tak był cud techniki w porównaniu z pelnoszklanym wyrobem made in CCCP.

Edytowane przez venom_666
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyko czekam jak pojawi się w tym wątku mój świeżo zakupiony kij muchowy... bo szybki, ciężki i taki... spinnigowy. ;)

Pełnoszklaka miałem , i to był krótki epizod prób z muchę te 20 - parę lat temu. Nawet jakieś ryby zlowilem na streamera..

 

A za wehikuł czasu tez oddam wszystko co nowe. Zostawiając tokoza sol i cardinala C4, z nową żyłką i ewentualnie plecionką. Mnie wystarczy 25 lat wstecz. Ja już sobie zrobię przynęty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jeszcze bardziej kontrowersyjny niż ten drugi, na obiektywizm nie ma co liczyć, co widać już po pierwszych wpisach. Przede wszystkim trzeba ograniczyć opinie co do czasu i miejsca nawet. Przecież nie napiszę, że "najgorszym" moim wędziskiem była dwu i półmetrowa Germina, bo nie była, w tamtym czasie była jednym z najlepszych jako tako osiągalnych (na marginesie mam ja do dziś  :) )

Tak sobie myślę, że nie ma czegoś takiego jak najgorsze wędzisko muchowe, poza ewidentnymi bublami, które zdarzają się częściej teraz niż kiedyś, a może po prostu punkt widzenia się nam zmienił.

Parafrazując powiedzenie pewnej mądrej pani, "że nie ma mężczyzn impotentów - są tylko niezręczne kobiety", śmiem twierdzić, że nie ma złych wędzisk ...   ;)  :P

 

... oczywiście są lepsze i gorsze, ale tylko tyle.

Edytowane przez janusz.walaszewski
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zaczynałem łowić na muchę, to miałem samoróbki z ruskiego teleskopu i cienkiego bambusa z zielonym czeskim sznurem muchowym. Zajebiście to było toporne i ciężkie. Praktycznie wykluczało połów na suchą tylko mokra mucha i streamer.

Następnym nabytkiem była abu garcia 2,55m #5/6, sznur muchowy pływający DT shakespeare i polski kołowrotek muchowy, bodajże bema.

Zapłaciłem za to całą wypłatę :D .Wówczas to była dla mnie sama poezja łowienia. Razem z Piotrkiem Koniecznym napieraliśmy na Wisłoku klenie, później lipienie na Sanie. Co to były za czasy :) .

Teraz leży w piwnicy i się gdzieś poniewiera :D .

Edytowane przez Jozi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czeski szklany "Szekspir" sprzed 30 z okładem lat. Mocny niemiłosiernie, ciężki. Do tego rękojeść z jakiejś mielonej "korkogumy" za wąska do ręki i powodująca trwałe odciski. Akcja typu krowi ogon po pavulonie. Fakt, ryby z tego nie spadały tylko problem był je zaciąć. Kijek koszmar. I jednocześnie najcudowniejszy kij, którym w 85 łowiłem na Sanie. I oddam wszystkie obecne węglówki i wrócę do tego kijka pod jednym wszak warunkiem. Razem z wędką przeniesie mnie do rzek sprzed tych 30 lat 

Byłem z takim kijem na pierwszym wyjeździe nad San (chyba w '86). Jak ja się cieszyłem, że kumpel miał ze sobą pożyczonego chyba Szekspira Sigmę :D . Niebo a ziemia! Ten czeski krowi ogon był straszny! Inna sprawa, że ja wtedy "bardzo pierwsze" kroki muchowe stawiałem. Muszę teraz sprawdzić, czy tym czeskim wyrobem da się jednak rzucać (dałem go szwagrowi, by miał cokolwiek, ale on też szybko łyknął coś innego ;) )

 

A do tego była Bema v. 2.0 ;)

Edytowane przez Fatso
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz że kumpel ma takiego Szekspira??

W zeszłym roku mu nawet przelotki na nim zmieniałem na nowe ;)

Może i by się go pozbył, jeśli załatwisz miejsce w wehikule czasu ;)

 

P.S...

To i tak był cud techniki w porównaniu z pelnoszklanym wyrobem made in CCCP.

Marian o mnie pisze. Fakt, przywiozłem sobie tego "Szekspira" z Czechosłowacji jeszcze.

W porównaniu do mojej przerobionej z bambusa "muchówki" to był mercedes. Kupiłem również wtedy zielony, cylindryczny sznur. Jak tym się rzucało. Poezja w porównaniu z bambusem.

A po przezbrojeniu przez Mariana, raz w roku staram się nim pomachać. Z sentymentu.

 

PS. W życiu się go nie pozbędę.

Edytowane przez fario1969
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście to była marna prowokacja ;). A na powaznie Ventus Tempes najgorszy szklak jaki mialem w dloni, odradzam z calego serca

 

Eeeee tam..., mnie jako użytkownikowi Heliosa 2 #6 9'  się spodobało...., choć w pierwszej chwili nieco .... przytkało :huh:  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już piszemy o historii, to ...

Pierwsze wędzisko muchowe zrobiłem sobie sam, (w 7 klasie szkoły podstawowej  :) ) była to klejonka zrobiona w/g "receptury" Wyganowskiego zawartej w jego książce. Mieliśmy w domu bambusową tyczkę, długą chyba na 4 m o średnicy ok 5 cm, ponieważ "kolanka" były niewystające i kolor taki ciemniejszy niż "zwykłe" bambusy, podejrzewam, że był to tonkin. Ojciec zrobił mi przyrząd do strugania listewek bambusa w/g rysunku z książki, ze wspomnianej tyczki wybrałem najlepszy moim zdaniem kawałek i przystąpiłem do dzieła. Po wstępnym obrobieniu bambusa (rozszczepienie na listewki, wyrównanie kolanek i wstępne prostowanie) przystąpiłem do strugania/frezowania, później z pomocą Dziadka, który był stolarzem (takim przedwojennym) skleiłem listewki obwiązując jak baleron i tak uzyskałem trzy elementy, z których potem powstało "wędzisko" o długości ok 3 m, omotki z nici jedwabnych, przelotki ze szprych od roweru zrobione na wzór snake'ów, przelotkę szczytową i mosiężne skuwki zrobił Ojciec jak i toczoną rękojeść korkową, przelotka wlotowa została zaadaptowana ze spinningu (uszkodzona klejonka tonkinowa) i miała agatowy pierścień. Jedyne czego nie było to uchwyt kołowrotka, został zastąpiony pierścieniami gumowymi.

Patrząc teraz obiektywnie na to wędzisko powinienem stwierdzić, że było moim najgorszym kijem muchowym, ale sami rozumiecie, ze tak powiedzieć nie mogę.  :P

Szkoda tylko, że zostało skradzione już po przeprowadzce ze Starogardu Gdańskiego do Kołobrzegu, komuś jednak spodobało się ...

Kupiłem potem polska klejonkę marki "Sum" i o dziwo nie umywała się do mojej  :)  :P , zatem chyba jednak ten "Sum" był moim najgorszym wędziskiem.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zaczynałem łowić na muchę, to miałem samoróbki z ruskiego teleskopu i cienkiego bambusa z zielonym czeskim sznurem muchowym. Zajebiście to było toporne i ciężkie. Praktycznie wykluczało połów na suchą tylko mokra mucha i streamer.

Następnym nabytkiem była abu garcia 2,55m #5/6, sznur muchowy pływający DT shakespeare i polski kołowrotek muchowy, bodajże bema.

Zapłaciłem za to całą wypłatę :D .Wówczas to była dla mnie sama poezja łowienia. Razem z Piotrkiem Koniecznym napieraliśmy na Wisłoku klenie, później lipienie na Sanie. Co to były za czasy :) .

Teraz leży w piwnicy i się gdzieś poniewiera :D .

ABU za całą wypłatę się poniewiera?!?!?!!!

Ehhhhhh, Ty .....!!!!!! Pewnie jeszcze w Pewexie kupiony? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ABU za całą wypłatę się poniewiera?!?!?!!!

Ehhhhhh, Ty .....!!!!!! Pewnie jeszcze w Pewexie kupiony? :)

Nie za złotówki w Sanoku przed przejazdem kolejowym jest sklep wędkarski, tam kupiłem w 80-tych latach.

Taki jego los, jak go zastąpił glx i z-axis :D .

Edytowane przez Jozi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam i  sam nie wiem :mellow: przeszło tego przez moje ręce dość dużo. W sumie dwie mi nie pasowały i to wybitnie z prehistorii to chyba był czeski Tokoz taki w kolorze czerwieni oczywiście szklak, ciężki jak cholera a żadna linka go nie ładowała :-) strimery trzeba było robić mocno dociążone aby tym rzucać. Druga, czasy bardziej współczesne to Konger WC ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A skoro mowa o zlamanych wedkach, to Guideline kiedys wypuscil serie dwurecznych kijow LeCie (najpierw 3 a potem 4 czesciowe). Bardzo fajne wedki, ale lamaly sie na potege, szczegolnie te pierwsze 3 czesciowe. Sam bylem swiadkiem, jak nowka pekla na szczytowce. Nalezy jednak dodac, ze firma wysylala czesc zapasowa bez problemu. Pomimo wszystko sugeruje unikac zakupu uzywanych wedek z tej serii, bo juz dawno po gwarancji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje że tej przypadłości pozbawiona jest seria lxi która wg opisu marketingowego "czerpie z dziedzictwa lecie". Tak się składa że sprawiłem sobie armatę 10/11 z tej serii. W 4 składzie i dobrze by było żeby tak pozostało. ...

Edytowane przez mack
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luko, odpowiadając w fajnym wątku  i zastanawiając się wcześniej co mnie naprawdę wkurzyło powiem, że 2 razy w życiu trafiłem na krzywe wędziska muchowe.

One , pomimo, że markowe, a może dlatego właśnie  najbardziej mnie wkurzyły...

No i jeszcze klejonka która miała wciąż luzującą się skuwkę. Na dłuższym wyjeździe osadzałem ją co kilka godzin przy ognichu.Ale to historia...

Reasumując krzywy blank to tragedia, choć rzutowo może bez znaczenia.Ale przecież się wie i sama świadomość boli...

Miałem w garści krzywego Scotta, Daiwę, Orvisa (choć ten nie mój) i bardzo na to uważam, co jest szczególnie trudne przy komisowych transakcjach.

Ale przy zaufaniu obu stron można to zorganizować. ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...