Skocz do zawartości
  • 0

Jak ja lubię łowić kropki… - nowy artykuł na jerkbait.pl


admin

Pytanie

Cześć,

Pstrąg jaki jest – ka?źdy widzi. Zwłaszcza w wątkach na forum jemu poświęconych. Oglądamy więc zdjęcia i relacje z połow?łw. Ryby raz mniejsze, raz większe, ale wszystkie przepiękne. Pstrąg potokowy to jedna z tych ryb, kt?łre elektryzują du?źe grono wędkarzy. To dla nich zapaleńcy potrafią pokonywać kilometry by dotrzeć do rzeki a kolejne wzdłu?ź jej brzegu. Piszę do rzeki, choć czasami bywa to niewielka rzeczka, siurek, kanalik…

 

Trochę zimowych klimat?łw, ale temat nadal aktualny, bo sezon pstrągowy w pełni. Zapraszam do lektury artykułu Sławka. Tym razem o jego pasji do łowienia pstrąg?łw.

 

Pozdrawiam

Remek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

A jeszcze jako dodatek do tekstu m?łgłbym napisać, ?źe r?łwnie wielką frajdę mam wpuszczając narybek do rzeki. Wtedy łowiąc dowolną rybę (a zwłaszcza du?źą) zastanawiam się, czy nie spotykamy się po dłu?źszym czasie ponownie :D. Rodzi się niejako związek wpuszczającego i wpuszczanego - to bardzo miłe uczucie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Fajny art. Ja miałem podobne uczucie jak doglądałem tarliska a potem walnąłem ?źyci?łwkę( w lutym- 57 cm) i poznałem tego samego samca co w październiku harcował. Mam nadzieję ze znowu go w akcji zobaczę jesienią. Trzeba sobie podnosić poprzeczkę. Ja ju?ź np nie bedę focił ryb na glebie. Tylko z wody - w g?łrę i do wody, ewentualne kr?łtkie przetrzymanie w podbieraku. Na mrozie rezygnuję z wyciągania ryb z rzeki.

W og?łle tak po analizie wynik?łw w łowieniu( nie wiem skąd się to bierze) stwierdzam ?źe przyrost sukces?łw wedkraskich jest wprost proporcjonalny do zaanga?źowania w ?źycie rzeki. Dziwne to ale chyba autentycznie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

jak niektorzy wiedza jestem kropkowym swiezakiem,a moze nawet jeszcze nie. Odbylem dopiero jedna pstragowa wyprawe, zlowilem pierwsze dzikie pstragi w zyciu, ale nie tylko ryby, sa tu wazne bo lowilem juz duzo wieksze, przezylem dlugie mordercze hole itd. ale caloksztalt takiej przygody - planowanie, szykowanie przynet, przeciskanie sie miedzy krzakami, kotwica w palcu hehe, spiew ptakow, szum wiatru, jakis szelest za plecami - dzikie zwierze? przyspieszony oddech.... - to jest najpiekniejsze. Mozna sie poczuc na prawde wolnym. Swietny artykul Slawku, doskonale oddales urok kropkowania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bardzo przyjemnie się czytało. Całość brzmi jakoś znajomo. :D Nie mam na myśli łowienia kropk?łw, czy łowienia w szczeg?łlności na woblery, ale samo podejście do wędkowania. Skupienie się na tym, ?źeby było przyjemnie. Dokładnie rozumiem co autor miał na myśli pisząc o tych bagienkach, przedzieraniu się, niewygodach i odosobnieniu w takich nieprzyjaznych warunkach. U mnie brak strumieni i rzeczek pstrągowych, ale podobnie jest nawet na zbiornikach o du?źej presji, jak rzeka Warta, gdzie są i deptaki, gdzie bywam wyłącznie z braku czasu (przy ciśnieniu na urwanie się z domu chocia?ź na godzinkę) i ledwo wydeptane ście?źki lub całkowity ich brak, gdzie bywam najczęściej i skąd wracam szczęśliwy nawet bez brania.

Co do łowienia po swojemu, a nie na wynik, mam świe?źą historyjkę, bo wczorajszą. Obstawiony zakręt, co gł?łwka wędkarz. Na sąsiedniej w d?łł rzeki trzech wędkarzy, dw?łch łowi na spławik, jeden orze za bolkiem. W przeciągu 2h wykonał co najmniej 10 razy więcej rzut?łw ni?ź ja, najczęściej w okolice widocznych atak?łw na powierzchni, biegając w promieniu kilkunastu metr?łw wzdłu?ź brzegu. Bez względu na kierunek ściągania przynęty, zwijał ekspresowo thrill 7. Miałem szansę się przyjrzeć, bo po drugiej rybie jaką złowiłem nie ruszając się z miejsca, uprzejmy kolega zaczął rzucać mi niemal pod nogi. Nie miałem zamiaru wdawać się w dyskusje prosząc o więcej dystansu, więc przeniosłem się o parę metr?łw i obławiałem napływ, łowiąc wkr?łtce trzecią i największą rybę tego popołudnia. R?ł?źnica polegała na tym, ?źe kolega usiłował złowić bolenia, a ja sobie łowiłem. On stał lub chodził, ja siedziałem lub kucałem. On czesał chaotycznie wodę i łowił tak, jak się przyjęło, a ja tak jak lubię - niespiesznie i nie machinalnie. Wracając musiałem minąć łowiących koleg?łw wędkarzy i spinningista zapytał, bo nie wytrzymał, czy zdradzę na jaką cud przynętę tak mi brały. Odrzekłem: na thrilla, połamania ?źyczę. A pointa tej historyjki jest taka, ?źe nie powiedziałem tego złośliwie, bo akurat taka była prawda (cenniejsze przynęty zostały w pudełku z powodu zaczep?łw). :D

 

Pozdrawiam

Grzesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...