Skocz do zawartości

Grudzień


Forest-Natura

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Temat o listopadzie wygasł do następnego roku (chyba żebym się mylił ...).

No to może o grudniu ... ?

Ciekaw jestem jako muchowy świeżak co macie do napisania i pokazania w tym temacie.

Jakieś opowieści, porady, co ? gdzie ? jakie ryby ? na co ?

Czy jest w ogóle sens ... (pytanie retoryczne :P ) ... ?

Pogodę mamy łaskawą tego roku.

Zachęcam do podzielenia się z innymi.

Poniżej - "Barbórka" nad rzeką. Nawet kontaktu z ryba nie było ... a liczyłem na goniącego za drobnicą okonia, może jakiś białoryb ... brzanę, świnkę, klenia ...

Ale i tak warto było  :D

Pozdrawiam.

post-63414-0-79186500-1481314467_thumb.jpg

post-63414-0-32654200-1481314474_thumb.jpg

post-63414-0-19502200-1481314481_thumb.jpg

post-63414-0-96339200-1481314487_thumb.jpg

post-63414-0-71113000-1481314498_thumb.jpg

post-63414-0-05101800-1481314505_thumb.jpg

post-63414-0-71798900-1481314510_thumb.jpg

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze warto Ziemowicie, takie mam założenie na rybach, nawet gdy nie są dla nas łaskawe. Niestety tegoroczny grudzień u mnie na totalne zero. Polska wschodnia - u nas jeszcze dwa dni temu było sporo śniegu i niemało mrozu. Nawet nie próbowałem, zwłaszcza, że w tym sezonie praca zdominowała moje życie. Teraz odpuszczam rybom do marca. Grudzień, styczeń, luty przeznaczam na "zbrojenie" na nowy sezon. Trochę streamarków dokręcę, sucharków na kwiecień-maj, poćwiczę rzuty w ogrodzie. A na marginesie - fajnego masz towarzysza wypraw. Lubię tych co kochają zwierzaki. Niestety z moim miśkiem - Argo - wielkim owczarkiem niemieckim - na ryby nie jeżdżę, bo odkąd skończył 4 lata (dziś ma ponad 6) stał się mało przyjazny dla obcych. Serdeczności. Robert.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shepardowi się na pewno podobało, a ten ciurek to co, Wisła ?

 

dużych psów ostatnio nie mam, w tej chwili jest taki; właściwie taka

 

post-46382-0-65845800-1481318190_thumb.jpg

 

 

sorry za OT  ;)

 

Wędkarsko też słabo, niby można w morzu ale dla mnie trochę za wcześnie, za to od stycznia będę zaglądał na "mój" ciurek, a nuż jakiś srebrniaczek się trafi, tym razem na muchę  ;)

Edytowane przez janusz.walaszewski
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serwus,
Ostatnie półtora dnia spędziłem na głowacicowych łowach w Bieszczadach na Sanie. Tegoroczne zimowe polowanie na królową to już historia.
Czwartek dzień pierwszy. Pogoda wydaje się być za dobra, lekki mróz bez opadów, wysokie ciśnienie oraz przebijające się przez chmury słońce nie wróżą nic dobrego. Do tego porywisty wiatr, który skutecznie uprzykrza łowienie i potęguje zimno. Wspólnie z kolegą rozpoczynamy łowienie w Zwierzyniu. Po trzech godzinach biczowania wody, pierwsza połowa kończy się wynikiem 0:0 ;) Zmarznięci, ale w dalszym ciągu w bojowych nastrojach, postanawiamy zmienić miejscówkę.
Jedziemy na Bachlawę. Ogrzewanie w aucie przywraca mnie do żywych, kilkanaście minut podróży wystarcza aby wysuszyć rękawiczki i z zapałem ruszyć na dalsze polowanie.
Woda na jedną turbinę pozwala na dotarcie do większości miejsc na płani. Obławiamy miejsca dość dokładnie. Nasze linki i streamery tną powietrze wydając charakterystyczny świst, nawet kormorany widząc nasze bojowe nastawienie, nie ryzykują bezpośredniej konfrontacji. Niestety i tutaj zero, obydwaj bez kontaktu. Po następnych trzech godzinach postanawiamy przemieścić się w kolejne miejsce. Spacerek "pod skocznię" dobrze nam zrobi. Przy okazji mamy szansę spłoszyć kilka skrzydlatych darmozjadów. I rzeczywiście. Po kilkunastominutowym marszu łapiemy temperaturę przywracamy krążenie i nadzieję. Kolejna miejscówka napawa optymizmem. Zostało nam jeszcze niespełna dwie godziny łowienia. Niestety, tutaj również "na pusto". Podczas powrotu do auta planujemy kolejny dzień i po wstępnych ustaleniach rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę. Na kwaterze zmieniam linkę w swoim kołowrotku. Pływającą zamieniam na pływającą z tonącym tipem.
Dzień drugi. Wczesny świt, zaczynamy znowu "na Zwierzyniu". W nocy przyszła odwilż, temperatura poszybowała kilka kresek w górę. Nad wodą zastajemy lekką mżawkę, najważniejsze, że nie wieje. Wchodzę do wody, niesamowita cisza i półmrok tworzą niepowtarzalny klimat. Zaczynam tą samą muchą co wczoraj. 16-17 centymetrowy biały  streamer z rdzawobrązowym grzbietem, wykonany z syntetycznych włókien, posyłam na wlot do bani.  Pierwsza godzina na pusto, powtarza się sytuacja z dnia wczorajszego. Podczas gdy mój zmarznięty kompan rozgrzewa się na brzegu herbatką z termosu, ja zmieniam przynętę. Podobnej wielkości streamer, lecz w kolorach biało, beżowo, fioletowym, patrzy na mnie swoim wielkim czerwonym okiem :-) Myślę sobie: "no brachu w tobie nadzieja" i po chwili wysyłam go w jego pierwszą muchową misję. Po kilku rzutach, podczas gdy linka tworzy charakterystyczny łuk na wodzie, mój zestaw nagle się zatrzymuje. Automatycznie zacinam i, i ....  Pierwsze co mi przychodzi do głowy? Zaczep? Nie, nie może być to zaczep, przepuszczałem w tym miejscu kilkanaście razy wcześniej swoje muchy. Wszystko dzieje się bardzo szybko, zaczep ożywa i przesuwa się pół metra w prawo, staram się utrzymywać cały czas kontakt z rybą. Dosłownie w sekundę moja linka dostaje luzu i ryba z olbrzymim impetem wyskakuje nad wodę. Wszystko to dzieje się jakieś 10 metrów poniżej mnie. Widzę, że jest to na prawdę duży pstrąg. I to by było na tyle, ryba podczas efektownej "świecy" wypina się i odpływa. Miałem wychodzić z wody i zmienić Daniela przy termosie, ale zastrzyk z adrenaliny doładowuje mnie na tyle skutecznie, że walczę dalej zapominając o zimnie.Kolejny rzut powtarzam w tym samym miejscu, tak jakbym gdzieś po cichu liczył, że może jednak coś tam jeszcze siedzi i skusi się na mojego "wariata". Niestety nic takiego nie nastąpiło. Podczas kolejnego rzutu łapię zielsko. Podciągam zestaw do siebie aby oczyścić muchę i słyszę Daniela, który stojąc poniżej mnie jakieś 10 metrów krzyczy: "Widziałeś widziałeś nie trafiła" przy tym posyła już trochę ciszej kilka mało parlamentarnych słów. Myślę sobie, cholera nareszcie coś się zaczyna dziać. Zabieram się do kolejnego wymachu i słyszę jakieś trzy metry  powyżej mnie dość głośne chlapnięcie. Wycofuję się delikatnie w stronę brzegu i przechodzę wyżej, ustawiając się tak, aby swobodnie podać w tym miejscu swoją muchę. Pierwszy rzut, "kurczak opada na wodę" i dosłownie w momencie zanurzenia następuje charakterystyczne chlapnięcie, podobne do tego sprzed chwili. Widzę rybę, to niewielka głowacica. Wszystko dzieje się tak szybko i niespodziewanie, iż popełniam błąd i zbyt szybko zacinam wyrywając muchę z rybiego pyska. Wyglądało to tak jak przy łowieniu w lecie na chrusty. Rzut, mucha spływa kilka metrów, lekkie przytrzymanie, przytopienie i BANG!!

To było dynamiczne kilkanaście minut.  Trzy kontakty, nie jest źle, ale to niestety wszystko czego doświadczyliśmy tego dnia jeśli chodzi o brania ryb. Wracam do domu, zmęczony, ale wyjątkowo szczęśliwy.
Łowienie ryb w zimowych warunkach nie zdarza mi się często, ale ma to wielki urok i z pewnością będę starał się częściej powtarzać takie wyprawy. Moja zimowa głowacica ciągle na mnie czeka.

 

post-53712-0-58411500-1481324881_thumb.jpg

post-53712-0-08299500-1481324954_thumb.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

umnie -40 wiec siedzę i pije :-)

 

no ale być może w przyszłym miesącu zmieni się dramatycznie :-)

Temperatura -40  , czyli Syberyjskie przełamanie .

Rosjanie mieszkający na Syberii mają takie powiedzenie . Jak jest więcej stopni mrozu , od zwartości % w wódce , to życie robi się ciężkie. :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temperatura pierwszych dni grudnia rzeczywiście bardzo łaskawa. 

Nie próżnuję, będąc nad wodą często i regularnie ...więc u mnie niezmiennie królują lipienie ... a gryzą znakomicie ! równie dobrze jak w październiku i listopadzie.

 

Niżej aktualne, muchowe poligony :)

 

 

IAX3qx.png

 

9kH3K4.jpg

 

gOrnZe.png
Edytowane przez K.Kalisz
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osz kuźwa Krzyśku!

A miałem spokojnie z rodziną posiedzieć... :huh:

Piękne zdjęcia, w fajnym wątku .

 

Myślę, że z czasem każdy z miesięcy będzie tytułem muszkarskiego wątku.

Przewiduję, że "styczeń" może wywołać emocje :D

Forest- to zdjęcie z pieskiem bardzo ociepla wizerunek, peresada w hibernacji, ale liczymy na aktywność! :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hibernacja to dobre określenie. to moja trzecia zima w Kanadzie, ale jak do tej pory najmroźniejsza. wczoraj pierwszy raz  auto nie chiało zapalić chociaż pod prądem całą noc a bateria nowa.

aura odrabia chyba za zeszły bardzo łagodny rok. chyba za stary na to się robie :-)

trza mi na zachód - tam na pewno musi być jakaś cywilizacja :-)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osz kuźwa Krzyśku!

A miałem spokojnie z rodziną posiedzieć... :huh:

Piękne zdjęcia, w fajnym wątku .

 

Myślę, że z czasem każdy z miesięcy będzie tytułem muszkarskiego wątku.

Przewiduję, że "styczeń" może wywołać emocje :D

 

 
Pawle nawet sie nie zastanawiaj i korzystaj póki aura sprzyja !  :)
Nie raz co prawda wspominałeś, że godne uwagi łowisko masz oddalone od domu o dobre 100km ...ale cóz to znaczy !  :D  gdy w głowie rysuje sie świadomość spędzenia kilku wyjątkowych godzin nie nad swoją ukochaną rzeką  ... szczególnie wyjątkowo smakujących w jesienno - zimowej scenerii  :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Proponuję nieśmiało, że kto pierwszy będzie miał fajne zdjęcia ze swojej wyprawy z kolejnego miesiąca, zakłada kolejny wątek ...

Na pewno będą to bardzo ciekawe wątki i będzie todlawszystkich wspaniała okazja zobaczyć co i jak się łowi w innych regionach kraju ... i świata również  :)

Janusz ... dolna Soła, na tej wysokości Wisła to niewielki w porównaniu do niej, gliniany siurek z niemal niedostępnym, zarośniętym łozą i iwą brzegiem. Ale można na niej (Wiśle) fajnie połowić feederem, centerpinem, batem czy klasyczną przystawką ze spławikiem.

Ciekawe miejsce, bo obydwie rzeki są na dosyć długim odcinku w odległości od siebie paru - parunastu zaledwie kilmetrów.

Co do czworonoga nad wodą ... no na przekór takiemu popularnemu mniemaniu, właśnie takie zimowe miesiące  - grudzień, styczeń i luty, są najlepszym okresem na wspólne wyprawy.

Człowiekowi nie chce się za bardzo włazić do wody, a jak się wejdzie, to i długo w niej się nie stoi. W użyciu są częsciej gumowce i wodery, niż pełne spodnie i śpiochy.

Dużo częściej łowi się idąc brzegiem, a i to w jednym miejscu długo się nie postoi bo zaczyna się zimno robić.

Pieseł ma większą frajdę, może się wybiegać i bardziej go przypilnować można przy takim łowieniu, żeby też samopas nie latał bez żadnej kontroli.

Robert ... skuś się na parę zajęć socjalizacyjnych u dobrego menera. 8-10 godzin razem z psem u fachowca od psiej natury i nie będziesz mógł poznać jego "nowego" charakteru. Polecam każdemu posiadaczowi czworonoga.

Jeżdżąc przez wiele lat z moim poprzednim psem na ryby (zwłaszcza na noc) miałem też sytuację, gdzie mogłem czuć duży komfort psychiczny gdy np. podpitemu towarzystwu zachciało się sprawdzać czy "pan wędkarz" nie pożyczył by im na chwilę wędek, bo akurat mieli na to ochotę ... 

Ale to było na szczęście raz jeden - w gruncie rzeczy to bierze się psa żeby ... mieć do kogoś gębę otworzyć  :D

Pozdrawiam.

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy praktykuje się tam u Ciebie łowienie pod lodem, np. salmonidow i czy próbowałeś?

 

na zachód jest BC i Vancouver, nie wiem jak z cywilizacją, ale steelhead'y są na pewno  ;)

Paweł!

łowi się łowi, patrząc na asortyment Cabelasa w Albercie, to łowienie na muchę jest metoda niszową. Takiej ilości sprzetu do lowienie na lodzie nie widziałem w zyciu :-)

mnie natomiast nie bardzo chce się stać nad dziura z pseudo wedką. wole popijać Blackbusha :-)

Janusz! Trafna uwaga. Popróbowałem BC tej jesieni ( latem z resztą tez pokręciłem się głownie po Vancouver Island) i wiem dlaczego w BC na tablicach rejestracyjnych aut jest napisane "Beutiful British Columbia"

Nie bez przyczyny napisałem rówież o styczniu, ponieważ powoli otwiera mi się "okienko transferowe"  i kto wie czy niedługo nie będe miał okazji poganiać zimowych stalek na Vedder

Czego Wam i sobie życzę :-)

Pozdrówka

Edytowane przez peresada
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...