Skocz do zawartości

Wody w okolicach Wrocławia


analityk

Rekomendowane odpowiedzi

Ja się dziwie ze jeszcze niektórzy siedzą nad woda i łapia bo ja tylko za okno zerkne i mi sie odechciewa. Ostatnio tylko wobki poszedłem poustawiać nad taki przelewik i juz chory . Niemam odpornosci na te klimaty ;p

 

Zdrowia życzę - ale dzięki tamu luźniej nad wodą - aby tylko jeszcze jakaś lekko plusowa temperatura była to jeszcze za sandałkiem i bolkiem pochodzę bo potem do kwietnia długo czekać trzeba na jazie i klenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki ;] I powodzenia z tym bolkiem i sandałkiem. Ja tez własnie czekam na klenie/jazie co prawda Swą przygode zacząłem tego Roku w lipcu WIec nie bylo pola do popisu sprzetu odpowiedniego nie mialem . Wędka ktorej uzywalem to byl Picker 270 5-15G a teraz mam spina Fiume arsenal 3-18 G Kupuje kołowrotek Spro passion 720/730 i lecimy Przynet tez juz jest w miare spory zapas ;] Tylko jeszcze umiejetnosci potrzebne. Ale myśle ze przyjdą z czasem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noooo wiosna idzie to Kolega rafaello1996 będzie miał pole do działania. Klenie czekają :)

Kijek 3-18 powinien być OK jak na początki łowienia kleni, ja zaczynałem od 5-16 2,7m Mikado Ultraviolet i gdyby nie to, że go złamałem, dalej bym łowił :) Wspaniały kijek, leży w domu i być może ktoś go kiedyś naprawi. Pękł dolnik 10cm od złączki... :(

 

Póki co w grudniu guma i orka po dnie , hehehe Może jakiś kolczasty się trafi...

 

Slavo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jak jeden sezon nie chodziłem za sandaczem, to chorowałem jak dziecko w przedszkolu. Trzeba się hartować bo inaczej dupa...

 

Ale dzisiaj zmarzłem, wiatr taki zimny wiał, że prawej łapy nie czułem, wieczorem ustał ale wtedy zaczęło marznąc na przelotkach, jedno pstryknięcie i nic więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda ja czasu nie mam na łowienia narazie od rana szkoła po szkole trening i w domu jestem o 20/21

 

Na wiosne / lato sie nastawilem

 

 

To dokładnie jak część z nas :) Pozostaje Ci Kolego weekendy maksymalnie wykorzystywać. Jesienią i zimą większość z nas w tygodniu nie łowi bo pracujemy :)

 

Slavo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak nie pracujemy to lubimy se połowić :D

 

Właśnie wróciłem, dwie godziny przed nocą na Rędzinie i później dwie w mieście. Ani pstryknięcia, wiatr aż wędką telepało a poźniej oczywiście zaczęlo marznąć. Skończyło się brodą na kołowrotku jak u dziadka mroza. Jutro albo po jutrze rozplącze bo na razie mam dość. Trzeba poczekać na zmianę pogody. Może w niedzielę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No kolego Fido, nie czytalem o bólu... bo sam borykam się z kontuzją i to nogi..., co utrudnia dotarcie do niektórych miejscówek..., ale mimo wszystko( blisko połowe sezonu straconego) troche pb w tym roku udało się poprawić :D

 

pzdr.

Edytowane przez Booseib
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja patrząc na prognozy na najbliższe dwa tygodnie, chyba odpuszczę sandałkom.

W czwartek wywiało mi spod kurtki resztki "woli walki", a skostniałe palce prostowałem w samochodzie przez 15 minut i nawet całkiem tłuściutki szczupaczek, który chciał zerkąć co tam na brzegu się dzieje, nie zmieni mojej decyzji.... :unsure:

Ale, ale........ od stycznia pstrążki i trocie się zaczynają........... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja patrząc na prognozy na najbliższe dwa tygodnie, chyba odpuszczę sandałkom.

W czwartek wywiało mi spod kurtki resztki "woli walki", a skostniałe palce prostowałem w samochodzie przez 15 minut i nawet całkiem tłuściutki szczupaczek, który chciał zerkąć co tam na brzegu się dzieje, nie zmieni mojej decyzji.... :unsure:

Ale, ale........ od stycznia pstrążki i trocie się zaczynają........... :)

 

To takie pstrążki i trocie też Ci dadzą w ..... (do wiwatu :) ) Podziwiam prawdziwym trociarzy, którzy wiszą na nawisach mając pod sobą wodę i ryzykują kąpiel w lodowatej wodzie. To jak dla mnie totalne przegięcie. Łowienie dla mnie ma być przyjemne :) Chociaż to sandaczowanie w śniegu niektórym może wydawać się poronionym pomysłem, ja znajduję w tym frajdę.

Jutro chyba czas na kolejną fotkę w zimowej scenerii.

Kolczasty model poszukiwany !!!

Proszę o podanie namiarów GPS gdzie takowe się kryją :lol:

Ze względu na brak czasu, proszę o niepodawanie numerów łowisk, mało precyzyjne to jest, hahaha Nie ma czasu na szukanie ryb kilometrami idąc po śniegu.

 

Obiecuję nie zjeść ryby i zapodać ładną fotkę :)

 

Slavo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem. Sople z przelotek sięgały do ziemi ;) Sandaczyki były dzisiaj bardzo sprytne, trzy gumki pozbawione ogonków, brania bardzo delikatne, udało mi się wyjąc tylko jednego śledzia(może klątwa złamana :) ). Niestety kołowrotek mi nawala(nie blokuje mi się wsteczny bieg, kręci się w dwie strony) i nie zaciąłem przez to wielu brań. Oglądam teraz gumy, których używałem...masakra sitko... Zdecydowanie ryby wolały dostawać ode mnie gumki w kolorach jasnych/agresywnych( seledyn, jasny zielony, cytrynka lub gumy z rażącymi ogonkami). Gdzie?... Wszędzie, brania były zarówno w samym środku jak i w klatkach, orałem raczej ciężko 18-25g.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem...

 

0 12 zameldowałem się nad wodą. Planowo miałem łowić tak do 18-19. Na wejście krótki sandaczyk. Jest dużo brań ale znowu nic się nie zacina, na czwartej główce postanawiam dozbroić gumę. Chwilkę to trwało bo palce sztywne, coś tam zaplotłem z miękkiej stalki i jest dozbrojka. Rzut...branie z pierwszego opadu...znowu pusto!. Ku...rczaczek. Kilka skoków gumą po dnie i nagle zaczep...no i po co mi była ta dozbrojka... Energicznie kilka razy szarpnąłem kijem, ale nic z tego, Cofam kija w celu złapania za plecionkę i zerwania przynęty, nagle zaczep ożywa. Gdyby ktoś zrobił wtedy zdjęcie mojej miny :mellow: . Męczyłem się ponad 30 minut, ryba dwa razy odjechała w nurt zabierając mi ze szpuli za pierwszym razem jakieś 70m pletki, później ok 50. Po drugim odjeździe i morderczej walce wprowadzam rybę z powrotem do klatki... Ryba wpłynęła w narożnik klatki i usiadła.....no i nie idzie nic zrobić. Wiele myśli przeszło mi przez głowę( gdyby było cieplej wszedł bym do wody, ale nie dziś, więc albo czekam aż się ruszy albo próbuje ją wywindować). Czekam 10 minut, nic ryba dalej jest na końcu pletki ale nie ma zamiaru się ruszyć. Gdyby nie to głupie drzewo w wodzie na środku klatki próbowałbym przejść na następną główkę. Próbuje rybę podnieść żeby chociaż zobaczyć z czym mam do czynienia. Ja metr do góry, ryba z powrotem na dno...chwile tak się siłowaliśmy. Podnoszę rybę znowu i nagle....luz. Stalka strzeliła przy agrafce... Myśle, że niecenzuralne słowa które padły w tym momencie było słychać w bardzo dużej odległości.

 

 

Usiadłem. To był hol mojego życia. Bez względu na to co to był za gatunek ryby, to na pewno była by moja życiówka. Smutek...

Montuje nowy zestaw, wykonuje kilka rzutów, ale już bez przekonania no i ręka zmęczona po holu. Złożyłem kija i zawinąłem się na tramwaj.

 

 

 

Aha. Oławka zamarznięta, pod M. Zwierzynieckim też lód. Na odrze płynie kra, a w klatkach na powierzchni się robiła kasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...