Skocz do zawartości

Wody w okolicach Wrocławia


analityk

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli chodzi o jedzenie jazia to napisałem :Jak smakuje jaź? Jeżeli tak samo jak kleń czy boleń to będę miał pretekst, żeby wrzucić zdjęcie na forum :)… Akceptuję zasady forum więc wszystkie jazie jakie złowię wróca do wody. Mam nadzieję, że będę miał sie czym chwalić. Baloo dziękuję za kolejne wskazówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baloo zna lepiej Oławskie wody niż ja rdzenny Oławianin :D Niestety rzadko ostatnio nad wodą bywam. Mogę potwierdzić klenie w Oławce. Prawie dokładnie rok temu 50-tak został zaliczony. Proponuję spacer od mostku na Siedlce w dół i coraz niżej. Alternatywnie, autkiem do Stanowic (na Wrocław), tam w prawo nad rzekę i od mostku w obie strony jest fajnie :D

Jazie powinny już być na kanale w Gajkowie (na trasie do Wrocławia przez Jelcz), ale tam już 2 lata nie byłem.

Opaskę pod mostem na Odrze też potwierdzam, widziałem piękne jazie tam łowione ale na spławik, kilka lat temu.

Pozdrawiam

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy raz :D

Polazłem nad wodę, między mosty kolejowe i drżącymi rękami wykonałem pierwszy rzut jednocześnie rozpoczynając mój sezon wędkarski :D. Najpierw testy nowych, Jackowych woblerów. Działają tak jak mają działać - wyśmienicie. Rozpocząłem łowienie od najmniejszego. Rzuty pod przeciwległy brzeg i sprowadzanie przynęty wachlarzem na napiętej żyłce, bez pracy kołowrotkiem. W momencie, kiedy wobler znajdował się na moim brzegu przytrzymywałem go do momentu aż nie opadł na dno (w miejscach gdzie zanikał nurt) lub trzymałem dłuższą chwilę. Podczas wachlarzowania na środku rzeczki miałem małe puk i dalej nic się nie działo. Widziałem norkę amerykańską o prawie białym umaszczeniu :D, ale na woblera nie chciała wziąć :D. Schodziłem i schodziłem w dół rzeczki i nic się nie działo. Stwierdziłem, że pora do domu. Jednak zjechało do mnie dwóch chłopców na rowerach i stanęli mi na wysokości miejsca do którego się skradałem i oczywiście zapytali bierze coś?. No i tak gadamy, gadamy i się okazało, że trafiłem na nieletnich specjalistów :D. Chłopiec powiedział mi, że wczoraj (26-03) złapał jazia i klenia obie ryby tak ponad 40cm. Muszę przyznać, ze strasznie wlazło mi to na ambicję :D. Powiedzieli mi również, że przed chwilą obserwowali stado kleni znacznie poniżej miejsca w którym stałem :D nie omieszkałem ich poprosić, żeby pokazali mi to miejsce. Pierwszy rzut i puk, drugi, trzeci puk. Stanowisko niżej i też puk niestety żadne branie (bo trudno tak to nazwać) nie zostało skwitowane zacięciem. Najważniejsze, ze zaczynam wiedzieć o co chodzi :D. Jutro i po jutrze mam wolne, może coś się jednak uda wyskubać z rzeczki. Zastanawiam się też czy też dzisiejsza zmiana pogody mogła mieć wpływ na brania, a właściwie ich brak (no chyba, ze coś źle robiłem)? Myślę, że będę na bieżąco zdawał relacje :D. Choć na jutro to mnie jakoś Odra strasznie korci.

Jak coś :D to dam znać :D.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj naprawdę otworzyłem sezon wędkarski:). Bilans: 6 kleni (największy 37cm), 2 okonie, 1 boleń (55cm). Żadne ze zdjęć przedstawiających rybę nie nadaje się na portal :D. Muszę przyznać, ze jak mi walnął bolek, w miejscu w którym jego akurat najmniej bym się spodziewał, to mało nie popuściłem w gacie :D. Spodziewałem się Mega Jazia. Mimo wszystko czuję się szczęśliwy bo w końcu powalczyłem nad wodą. Zdjęcie jednak dołączę i mam nadzieję, że admin nie będzie miał nic przeciwko bo nie o rybę, a o przynętę chodzi. Na targach poznałem Mateusza (forumowego Baloo) i Andrzeja, którzy doradzili mi co konkretnie mam nad wodą robić, żeby nie zejść o kiju. Baloo wybierał mi Andrzejowe woblery (na zdjęciu) i dzięki temu mogłem liczyć na sukces :D. Niestety wobler, (który kleń ma w pysku) na którego były wszystkie pozostałe brania) został pożarty przez Oławę. Nie pomógł odczepiacz, podejrzewam, że zawisnął na szmacie. Odczepiaczem rozerwałem małą agrafkę, na której był podwieszony co oznacza kolejne zakupy. Szczerze mówiąc to kto nie ma Andrzejowych woblerów ten gUpi .

Zawitałem również nad Odrą, ale niestety jestem za cienki i rzeka pokazał mi kto tu rządzi. Rozmowa z napotkanym wędkarzem uświadomiła mi, że woda jest jeszcze 1,5m wyżej niż przy normalnym stanie. Czułem się lekko zagubiony bo nie wiedziałem gdzie szukać ryb, po kilku rzutach zdecydowałem się wrócić nad Oławę - tym razem w okolice Parku dla Psów. Woda interesująca, ale nie darzyła rybami.

Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą :D.

post-2705-1348914678,5655_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to kto nie ma Andrzejowych woblerów ten gUpi .:D

 

 

 

To prawda w tym temacie Łysy ma przewagę nad wszystkimi, i niech tak zostanie, tylko szkoda, że niektórzy jego kosztem się wylansowani na arenie Polski i Świata.

Ale może kiedyś wróci wspólne wędkowanie.

Pozdrawiam

Danek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad Analityk, łowiłem zgodnie ze wskazówkami Baloo. Rzut pod przeciwległy brzeg i sprowadzanie wachlarzem, bez pracy kołowrotkiem... zatrzymanie przynęty pod nawisem/burtą i przytrzymanie. Wydaje mi się, że sukces nie tkwił jedynie w sposobie prowadzenia, ale też w miejscówce. Przypominało mi to trochę łowienie pstrągów. Na środku rzeki musiała być jakaś przeszkoda, a za nią płań i na niej były brania. Miejscówki były do siebie bardzo podobne. Pozostałe miejsca obławiałem nieszczególnie dokładnie - proste odcinki.

Jazia zazdroszczę :D ja na mojego pierwszego jeszcze czekam :D.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

he, he... wybrać ludziom przynętę, no...

 

Kiedyś dałem taką jedną Pasiastemu i już następnego dnia pozował mu 57cm kleń.

 

gratulacje Tomku, ale odpuszczanie prostek o tej porze roku, to nienajlepszy pomysł...

 

Tak na przyszłość. :mellow:

 

My dziś dopiero wieczorkiem zawitaliśmy nad rzeczkę. Jednego jaziorka około 45cm udało się wydłubać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

he,

Kiedyś dałem taką jedną Pasiastemu i już następnego dnia pozował mu 57cm kleń.

Konkretnie to 54 A zawsze myślałem, że tylko własne ryby rosną w miarę upływu czasu :mellow: Ale i 57 nie pogardzę, o ile znajdzie się jakaś przynęta na takowego <_<

 

Co by nie robić OT....muszę się przyłożyć do tych juniorków....oby rano nie padało...

 

 

pozdrawiam i gratuluje wszystkim rybek :D

 

Kamil

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem po. Dzisiejsze warunki zupełnie się zmieniły. Baloo wykrakał i brania były tylko na prostkach, w typowych miejscach, w których łowiłem wcześniej, gdzie powinno śmierdzieć rybą, zupełnie nic się nie działo. W sumie dzisiaj bardziej zwiedzałem niż łowiłem - najpierw w mieście Oława, później teleportowałem się przez Siedlce i Zakrzów do (chyba) Marcinkowic (nie mam pewności bo zajechałem od dupy strony), a później wróciłem na mostek w Oławie koło Parku dla Psów i schodziłem w dół rzeczki. Bilans: 4 klenie w mieście Oława, a później dwa w Marcinkowicach. Żaden z nich chyba nie miał miary, wszystkie zapięte za ślinkę brania były tak delikatne, że miałem problemy z odróżnieniem ich od farfocli, które spływając z nurtem wieszały się na kotwiczce. Łowienie utrudniał, chwilowo porywisty, wiatr. Czasami przynęta rzucona pod drugi brzeg wracała do mnie pod nogi, zanim wpadła do wody. Zacinający deszcz wygonił mnie do domu.

P.S dla myśliwych :D widziałem cztery koguty bażanta :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trochę OT, a może i nie... Pooglądałem dzisiaj zdjęcia w temacie Jazie 2010. Cały czas byłem przekonany, że jazie mogę łowić jedynie na mikrowoblery, a tu się okazuje, że one zasysają również te większe (~5-6cm). Kiedyś podobne informacje dotyczące sandaczy musiałem ponownie zweryfikować. Sądziłem, że biorą tylko na paprochy :D a jak złowiłem pierwszego to się przyjrzałem jego wielkiej, zębatej paszczy :D... już stosuję przynęty rozmiarem bardziej pasujące do jego możliwości :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Dziś spotkała mnie ciekawa historia.Próbując dostać się na główkę musiałem przekoczyć nad malutkim, praktycznie niewidocznym strumyczkiem wpływającym do Odry. Nagle coś chlapnęło i na brzeg wyskoczył całkiem przyzwoity bo na oko 60cm szczupak :)Chwile później jeden podskok, do strumyczka i do rzeki. Heh. Piszę bo pierwszy raz spotkało mnie coś takiego a ucieszyło bardziej niż niejedna rybka. Mam tylko nadzieje, że nie była to świadoma próba ataku na mnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Dziś spotkała mnie ciekawa historia.Próbując dostać się na główkę musiałem przekoczyć nad malutkim, praktycznie niewidocznym strumyczkiem wpływającym do Odry. Nagle coś chlapnęło i na brzeg wyskoczył całkiem przyzwoity bo na oko 60cm szczupak :)Chwile później jeden podskok, do strumyczka i do rzeki. Heh. Piszę bo pierwszy raz spotkało mnie coś takiego a ucieszyło bardziej niż niejedna rybka. Mam tylko nadzieje, że nie była to świadoma próba ataku na mnie

 

 

A to miłe. Skoro o ciekawostkach mowa … Kiedyś byłem świadkiem, na niedużym stawie, jak szczupak podobnej wielkości wyskoczył nagle z wody na brzeg – niedomiary prawda? Niestety stojący nieopodal wędkarz był szybki i rybie nie dane było wrócić powrotem do wody. Nie wiem czy biedak pogubił się w ataku czy w ucieczce – tak czy siak wylądował na patelni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Tak w ogóle to mi przyszło jeszcze do głowy jedno pytanie - ile jeszcze jaziowania zostało w tym roku? Czy wraz z zakończeniem wiosny (nagłym ociepleniem) zniknie możliwość łowienia jazi na spining, czy można je łowić przez cały rok? Jak w ogóle wygląda idealna, książkowa miejscówka na jazia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno coś w tym stylu - ale jak dla mnie to na razie też tylko teoria

 

Jaź ... Ryby te siedzą w tej chwili przede wszystkim na żwirowych płaniach o jednostajnym uciągu. To miejsca, za które oczytany wędkarz nie dałby pięciu groszy. Na powierzchni często nic się nie zaznacza. Miejsce poznaje się nogami. Można spokojnie wejść do wody w spodniobutach. Pod nogami twardo. Dno opada powoli. Jeśli na dodatek, namacacie podeszwą jakiś otoczak, cegłówkę, fragmenty zatopionego materaca lub materiał drzewny, to może być dobre miejsce.

•Wejść najlepiej jak najdalej. Niemal po rant śpiochów. Rzuty prostopadłe, wciągnięcie woblerka lub obrotówki pod wodę i pozwolenie jej na spłynięcie po łuku - korbą niemal nie kręcić. Kiedy osiągnie linię wędkarza ściągać bardzo powoli, bardzo, bardzo powoli. Podnosić równie wolno szczytówkę i ją opuszczać. Nie wybierać woblerów ostro nurkujących, ani obrotówek przeciążonych z wąskim skrzydełkiem. Tak ma być - przynęta pod powierzchnią. ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...