Skocz do zawartości

eRKa


wobo

Rekomendowane odpowiedzi

Nigdy nie rzucam słów na wiatr ale poza zdjęciami nie mam innych dowodów, które mógłbym pokazać. Niemniej takie coś jak wybitna łowność to nie jest zjawisko przypadku czy historyjka wyssana z palca to się czuje i widzi podczas łowienia. Miałem takie przypadki, że podawałem wobler na małym odcinku rzeki i jeśli nie uderzał w niego kleń, bo już ich tam nie było albo spłoszyły się po kilku wcześniej złowionych, to zagryzał okoń potem szczupak a na końcu nawet jakaś zdesperowana wzdręga...wybitnie łowny egzemplarz łowi ryby, którym nie jest nawet dedykowany bo jest to np. smużak.

 

Wiem na czym polega metodyka badań, proces doświadczalny, statystyka a na końcu opracowanie czy artykuł jednak nie o to chodzi w wędkarstwie bo nim jest trochę magii, szczypta tej nieokreślonej a jednak jakże mocno wyczuwalnej w głowie wyobraźni o życiu, które tętni zamknięte w swym, jakże nam bliskim a jednak nie do końca poznanym, medium jakim jest woda...

Edytowane przez guciolucky
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam,

no to może i ja pokażę swoją kolekcję woblerów od Pana Romka, http://imgur.com/a/yBvHO  w szczególności upodobały se je okonie, szczupaki też lubią zagryźć. Ten fioletowy u mnie okazał się póki co "najbardziej łowny"(mój rekord okonia).

Na te bardziej kleniowo-jaziowe nie udało mi się złapać ani klenia, ani jazia mimo zauważalnego zainteresowania kleni woblerami. Pewnie dlatego, że nie potrafię dobrze się do nich dobrać.

Za to inny "potwór" skusił się na ten popularny model.

post-56875-0-70874600-1489777816_thumb.jpg

 

Panie Romku, czy sprzedaje Pan jeszcze jakieś wobki, bądź ma zamiar?

 

Pozdrawiam i dziękuje za fajne woblery, które dały rybki ;)

 

 

Edytowałem:Te rybki to rzeczywiście, aż natarczywie chciały, żeby je złapać,a przed samym wysłaniem sprawdzałem pare razy i nie było takich kwiatków hehe. Dodałem link bezpośrednio do katalogu.

http://imgur.com/a/yBvHO

Edytowane przez mtvmata
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno dawno temu w odległej galaktyce...

 

To nie Gwiezdne wojny - raczej refleksja nad przemijaniem.

 

Kolejny bohater też z przed dekady.

 

MO w 2005 r na Zalewie Sulejowskim.

W pierwszej turze wylosowałem pływanie po tzw małym zalewie.Kto zna to wie.W prawo od stanicy w Barkowicach Mokrych.Pływamy,rzucamy,nic się nie dzieje.

Wreszcie jakiś miarowy okonek,Ale to co najwyżej na zaliczenie tury.Partner - podobnie też ma jednego czy dwa - już nie pamiętam szczegółów.

Spływamy praktycznie koniec tury.Na przewężeniu przypomniało mi się jak rok wcześniej miałem uderzenie rybki pod takim niepozornym krzewem wikliny.

Podpływamy.Rzut w kierunku brzegu i praktycznie natychmiastowe branie.

Ładny okoń.Znów pamięć zawodzi w szczegółach,lecz dał mi 6 miejsce w sektorze.

 

Oczywiście eRKa model 1

 

post-62437-0-67825600-1489958664_thumb.jpg

 

 

Zapisałem na nim masę lecz nie jestem tego pewien.

To były czasy gdy punkty były za gramy złowionych ryb.

 

Tak tak ..były takie czasy..

 

Jak widać na fotce woblerek raczej z tych wybrakowanych hahahaha

Cdn...

Edytowane przez eRKa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprzedniej historii dzień drugi...Czyli MO 2005

 

Wylosowałem Jerzego K. Doskonały wędkarz,myśliwy,Trochę skryty,ale życzliwy.Takim go pamiętam.Ostatnio nie wędkuje...

Płyniemy na "duży zalew"

Widać spławy ryb.Widać ataki na powierzchni.

Wpływamy do dużej zatoki.Duża.lecz płytka,porośnięta roślinnością.Co i raz w wolnych od zarośli oczkach widać ataki ryb.

Jurek zakłada Slidera i po kilku rzutach ma szczupaka.Taki pięćdziesiątak ...Zadowolony...Każdy byłby zadowolony.

Ja nic.Nawet marny okonek nie chce się pozwolić złowić.Zmieniamy miejscówkę.Ale na próżno.Na "kieleckim brzegu" rybki też obojętne na nasze przynęty.

Wracamy do zatoki.

Południe coraz bliżej - ja nadal bez ryby.Wreszcie - okoneczek... taki z 14 cm może.Kiepścizna.

Nie pomaga zmiana przynęt ,nic nie pomaga.

Coraz bliżej do końca tury.

Widać ataki ryb,ale nie chcą wziąć..Takie przekorne te ryby.

W zasięgu rzutu koło kępy moczarki widzę atak.Rzut...Jeeeest.

Ale nie szczupak.Ryba robi ładny odjazd,i po chwili grzecznie pozwala się holować.A przy łódce szok mały.Ładny boleń.

Jurek proponuje podbierak,ale ja kozacko biorę bolka za karczycho i jest w łódce.

A co tam...niech i on ma szansę.

Na szczęście nie wykorzystał.

I sprint do przystani.

 

I .... wygrałem sektor.

I... trzecie miejsce w klasyfikacji ogólnej.

 

Jak dla mnie wtedy to spory szok i niedowierzanie hahahaha

I jak do tej pory jedyny taki wynik w zawodach tej rangi.

 

Ale ja wam jeszcze pokażę hahahahahaha

 

A oto eRKa model 1 - tamta boleniowa eRKa,chociaż taka zupełnie nie boleniowa....

 

post-62437-0-04369100-1490225909_thumb.jpg

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Rudypoznan

Nowy

  • default_large.png
  • +Forumowicze
  • bullet_black.png
  • 35 postów
  • LokalizacjaPoznań

Napisano dziś, 17:04

Większoś Twoich wpisów kolego Erka to negowanie takiego czy innego podejścia. 

Musisz strasznie lubić wbijać szpileczkę bo korzystasz niemal z każdej okazji. 

Twój wątek autorski już dawno zarósł mchem czyli jak widać nie masz co wnieść do dorobku obecnych tu rzemieślników. 

Sądząc po opisie przygód wędkarskich Twoje wędkowanie to raczej przypadkowe wrzucanie przynęt do wody bez jakiejkolwiek refleksji a napędzane jedynie wiarą, że jak ma wziąć to weźmie...

Skup się kolego na swoich dokonaniach, spróbuj wnieść coś pozytywnego i przestań mieszać w wątkach ludzi którym do pięt nie dorastasz. 

Melek Sory ale od miesięcy czytam te żenujące uwagi i cierpliwość mi sie skończyła. "

 
Ha haa ale pogoda(chyba) ma kiepski wpływ na niektórych.
A co do dokonań - a zajrzyj w wyniki SFP Bydgoszcz.
 
W konfrontacji z "resztą świata" eRKi wypadły całkiem nieźle...Tak - łowiłem tylko na swoje wobki. Chciałem właśnie porównać ową mityczną "łowność" z innymi.
 
Ale możesz nazwać ten wynik "prawem frajera" jak Ci z tego powodu zrobi się lepiej.
 
Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wybacz kolego ale zbyt często się Tobie zdarza takie zachowanie (w zasadzie tylko takie przejawiasz)aby można je pomylić z żartem."

 

Wybaczam.

 

Ale ja widzę tutaj zbyt często zjawisko wzajemnej adoracji.

A wszelkie - nawet żartobliwe uwagi traktowane są tak właśnie.Jako zamach na sztukę,na piękno,na pracowitość?,na dokonania, na... uj wie co jeszcze.

Nawet jak są konstruktywne.Nawet jak są przydatne.

 

Widzisz co chcesz widzieć,a nie widzisz wszystkiego co nie pasuje do twojej tezy.

 

Co do "piękna" wobków.

Jak to ocenić?Za kształt? Za kolorystykę? Za wykończenie?Za realizm w odtworzeniu ruchu?

Może za coś jeszcze??

 

A może bardziej sensownie - za przydatność wędkarską.Bo wobek dziś jest w pudełku a jutro zostanie na zaczepie...

Czy mam podziwiać puszkę w której jest karma dla kota???Słoik z kompotem?

Kota interesuje karma,mnie zawartość słoika.

 

A wobki traktuję jak puszkę czy słoik...

 

Wiadomo,nowe technologie, stwarzają nowe możliwości.Ale czy z tego powodu mam mieć kompleksy, że ich nie stosuję???

No bez jaj...

 

Jak wcześniej pisałem - proste jest piękne.I skuteczne.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Bydgoskie killerki:

 

post-62437-0-16389300-1496261361_thumb.jpg

 

 

Do Bydgoszczy na SFP jechałem jako debiutant.Nigdy wcześniej nie łowiłem na Brdzie.Duża uregulowana rzeka to nie moje klimaty.Wisłę czy Odrę zaliczyłem mniej niż 10 razy.

Założenie było jedno - złowić jakąkolwiek rybkę,nawet niewymiarową - aby "ręka rybą smierdziała".To był taki plan minimum.

Plan max zakładał złowienie punktowanej ryby.Miejsce w czołówce zdawało się poza zasięgiem.Owszem,przejrzałem wszystko co tutaj można znaleźć,jakaś tam teoria też po głowie się pałętała,ale zdawałem sobie sprawę,że to będzie bardziej wycieczka niż walka o wynik.

 

Fajnie się jechało(dzięki Przemku),tak fajnie,że byliśmy chyba pierwsi.

Jakieś rozmowy z "tubylcami" - troszkę pomogły.No i łowimy.

 

Pierwszy padł okoń na czerwonego okonka...całkiem zgrabny ten okoń był - 32 cm.Haaa to już plany zrobione.

Były jeszcze jakieś wyjścia okonków.Coś - nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy to ostry zaczep,czy też szczupak skradło mi wobka.

Pod sam koniec kolejny okonek - 22 cm.Ten padł na tego brudaska czarno-brązowego.Próbowałem jeszcze w międzyczasie łowić na mikruski na bocznym,ale bez rezultatu.

A te woblerki - zwykłe...no może nie do końca.Czerwony jest mocno dociążony 4,8 g .Na stojącej wodzie tak dociążone wobki nie sprawdzały się.Mi się nie sprawdzały.Tutaj doczekał swojego czasu jak widać.

A czarno-brązowy standard  2,8 g - wolno tonacy

 

Miejsce - piąte...W ciemno brał bym to miejsce przed zawodami.

 

Pozdrawiam Romek

 

Ps. A to będzie killer na Wiśle w Warszawie hahaha

 
post-62437-0-87450700-1496263149_thumb.jpg
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Dziś będzie o czym innym niż woblery.

O modernizacji skrzynki Plano.

 

Uwaga - to nie dla estetów, to dla praktyków...

 

Plano model 7271.Na łódkę dobry wybór,nie za duże nie za małe,lecz w sam raz.Ogólnie przydatne.Szczegóły już nie wyglądają tak dobrze.Pod boczną klapą - 3 pudełka na przynęty.

O standardowych wymiarach,a zwłaszcza głębokości - 4,5 cm.

Dla gum ok, lecz nie dla woblerów czy obrotówek.

Do przysłowiowej szewskiej pasji doprowadzało mnie wyjmowanie przynęt.Każdy chyba to zaliczył:

 

post-62437-0-38904600-1496429390_thumb.jpg

 

To przykładowa fotka,ale bywało i po dziesięć woblerków w "naszyjniku".Dodatkowo - nie wiedzieć czemu skrzydełka obrotówek zazwyczaj układały się wypukłością w dół,więc znaleźć właściwą to była sztuka.

Trochę pomagały nacięcia na górnych krawędziach przegród o które zaczepiałem kotwiczki,ale to nadal nie było to.

Nie wiem czemu,nie ma płytkich fabrycznie robionych o odpowiednich wymiarach pudeł.

A skoro nie ma  zrobiłem sam.Miałem trochę zbędnego poliwęglanu o grubości 1,5 mm.Pewnie i 1 mm byłby wystarczający.

No i mam płytkie pudełka:

 

post-62437-0-69529100-1496429877_thumb.jpg

 

W miejsce jednego fabrycznego wchodzą dwa płytkie.A przynęty w nich wyglądają tak:

 

post-62437-0-94683900-1496429999_thumb.jpg

 

post-62437-0-10621300-1496430014_thumb.jpg

 

post-62437-0-12244500-1496430029_thumb.jpg

 

Tak wyglądają po przejechaniu w bagażniku ok 300 km i po kilkukrotnym wędkowaniu na łódce.

 

Nareszcie porządek i wszystko pod kontrolą.

 

Może i mniej ilościowo wejdzie niż w oryginalne, lecz wolę tak niż to co poprzednio.

 

Sama konstrukcja pudełka prościutka odpowiedni kształt wycięty z poliwęglanu,zagięcia zrobione na giętarce do blach,wklejone narożniku,wieczko przymocowane plecionką spód pudełka wyłożony gąbką z PE - taka jaką daje się pod panele podłogowe... 

Myślę,że równie dobrym materiałem byłaby cienka blacha aluminiowa, bądź ze stali nierdzewnej.

 

Na fotce widać zamknięcie pokrywy bocznej.Zatrzaski dość szybko się wyłamały.Ale kawałek poliwęglanu - chyba 3 mm i śrubka M5 rozwiązały problem.

 

Pozdrawiam - Romek

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Piórniki to mi mamusia kupowała...

 

Przy łowieniu z brzegu nie ma problemu.Większość dwustronnych niedużych pudełek(przynajmniej te co mam) jest wystarczająco płytkich,aby nie robiły się "warkocze" z przynęt.

Modernizacji wymagała skrzynka.Na łódkę ja osobiście preferuję skrzynkę.Torba z materiału nie bardzo się sprawdza.

Edytowane przez eRKa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Witam

 

Chyba czas najwyższy napisać co o SF w Warszawie i we Wrocławiu.

 

Do ostatniej chwili nie byłem pewny wyjazdu do Warszawy.Jechałem z jedną wędką i starą plecionką(o plecionkach jeszcze będzie) na kołowrotku.

Podróż szczęśliwa choć nie do końca - Nie wiedzieć jak zamiast A2 nad samą Wisłę znalazłem się na południowych krańcach Warszawy.Ale ostatecznie trafiłem hahaha Na czas.

 

Samo łowienie - znów pierwszy raz na łowisku - trochę wskazówek dostałem od Kamila.Ale co innego czytać o łowisku a co innego na nim łowić.

No to walczymy.Jak zwykle daleko nie odchodziłem, po skarpie nad wodę i heja....

 

I zaczepy... W życiu tyle przynęt jednorazowo nie straciłem co na tej opasce.Praktycznie każdy kontakt wobka z kamieniami to był zaczep..A ryb nie ma... Po południu - w sumie przed wieczorem miałem tylko jednego niewymiarowego okonia.

Kiepścizna...Ale ranek będzie mój...

Podrzemałem w samochodzie, posłuchałem muzyki  i wczesnym świtem(właściwie jeszcze ciemną nocką) wyszedłem na poranne łowienie.

Trochę dalej - na początek opaski.

Zacząłem gdy NA wschodzie zaczęły się pokazywać delikatne zorze.

 

Aby wyeliminować zaczepy, a co za tym idzie wiązanie kolejnych agrafek założyłem tego "prototypa":

 

post-62437-0-25005600-1509005674_thumb.jpg

 

Niewiele ponad 3 cm długości schodzi na kilkanaście cm pod powierzchnię, jedyny w pudełku, baaa... jedyny taki na świecie.Dziewiczy hahahahahahahahaaha

 

Popłynął z prądem, pod mikro główkę i zaczęła sie zabawa... podciąganie,wypuszczanie podciąganie, wypuszczanie...Wszystko to w plusku nurtu na kamieniach i chlapaniu drobnicy.Miejsce pachniało rybą :)

 

Trwało to może z dziesięć minut może chwil kilka więcej. Mocne przytrzymanie i pulsujący ciężar.

I wyholowałem klenia 43 cm.

 

Więc znów plan wykonany - punktowana ryba i 15 miejsce w zawodach.

 

Rzucałem jeszcze w tym miejscu dłużej, lecz już bez efektu.Nie przyniosła efektu także wycieczka w górę rzeki.Owszem - było widać rybki, że są lecz już współpracować nie chciały.

 

Pozdrawiam Romek

Edytowane przez eRKa
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam

 

 SF Wrocław - najfajniejsze zawody w tym cyklu.

 

Tutaj byłem zdecydowany jechać, okoliczności poza wędkarskie też były sprzyjające.

 

I jak na poprzednich zawodach - cel minimum to złowić punktowaną rybkę.Oczywiście gdzieś tam w głowie kołatało, że może być lepiej. Po Bydgoszczy i Warszawie miało to "kołatanie" swoje uzasadnienie.

Popatrzyłem w Goglach na łowisko, poczytałem co można było  na forum znaleźć...

 

Ruszamy - co innego Gogle co innego real.No cóż - "przykleiłem" się do grupki kolegów i dotarłem nad wodę.Fajnie - jest opaska, jest spiętrzenie, jest łuk rzeki.

Pierwsze rzuty optymistycznie - okonek. Co prawda mały,ale dobrze jest...

I stosunkowo szybko łowię wymiarowego okonka. No to już jest bardzo dobrze.

A później coraz gorzej.Małe okonki a pod sam wieczór i te małe już nie chcą brać.

 

Zaczyna się robić ciemno.Koledzy w pobliżu mają bolka, ładnego klenia, ja tego mizernego okonia z początku łowienia.

Trochę zdesperowany zakładam bezsterowego woblerka - prototyp.Kiedyś okonek w niego stuknął. Jedyna zaleta, że ładnie(daleko) leci.Średnio lubię takie konstrukcje...

 

I w drugim rzucie branie.Kołowrotek kilka razy zagrał - kij pulsuje przyjemnie i ... koniec.

Zwijam - strzeliła plecionka powyżej przyponu z żyłki 0,16. Plecionka nówka nawinięta przed wyjazdem, plecionka renomowanej firmy.Jestem mocno rozczarowany.

Mogę się tylko domyślać, że gdzieś przytarłem na kamieniu.

Lekki kijek - do 13 g wyrzutu i plecionka 0,06  to nie sprzęt na nocne wędkowanie.

Decyzja - wracam do auta po "armatę".

 

To już słuszny sprzęt - wyrzut do 38 g, plecionka prawie 10 kg wytrzymałości.Jestem z powrotem na łowisku - rzucam tym:

 

post-62437-0-31203100-1509715898_thumb.jpg

 

Chyba mniej niż 10 minut łowienia i branie.Ładna ryba ale na tym sprzęcie wyjeżdża na brzeg bardzo szybko.Koledzy z Zielonej Góry pomagają w podebraniu.

Ha haaaa...

 

Bolek i to jaki - 76 cm.Mierzenie, pamiątkowa fotka i do wody.Te 76 - to tak naprawdę 77  - to wyszło dopiero w czasie analizy fotki w czasie zdania karty startowej .

 

Mój drugi boleń w życiu.Wg WŚ brązowo-medalowy hahahahahaha

 

Uciechy co niemiara - dla mnie łowienie się kończy.Zapraszam kolegów na piwo(oczywiście bezalkoholowe).

Idziemy nad rzekę, rozmawiamy, obserwujemy innych łowiących i bezczelnego bobra który nic sobie nie robiąc z wędkarzy przepływa kilka metrów od brzegu.

 

Wracam do samochodu, próbuję się zdrzemnąć...ale nic z tego - emocje(chyba) są za duże.

O 5 idę z powrotem nad rzekę.

Najpierw mocny sprzęt - nic się nie dzieje.Co gorsza robi się na plecionce broda.Odcinam splątanie - ale pęczek przeszkadza.Rzuty zdecydowanie krótsze.

Wracam do lekkiej wędki. I znów jakieś okonki niewymiarki lecz nic konkretnego.

I nagle - jest ładne branie - kleń - chwila walki i pusto.

 

No co jest - po zwinięciu okazuje się co jest.Tym razem to ja dałem ciała.Rozwiązał się węzeł na agrafce.Wiązałem przy świetle latarni.I skiepściłem sprawę.Zawiązałem inny węzeł, bo nie potrafiłem w takim słabym świetle przełożyć złożonej żyłki przez oczko...

 

Pech....

 

Później nic się już nie działo...

 

Wracam - i słyszę o okoniu 46 ...łeeee... to złe wieści hahahaha

Okoń okazał się zmyślony na szczęście.

 

A bolek - największą rybą zawodów.

Łącznie z tym okonkiem - 12 miejsce.

 

Pozdrawiam Romek

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...