Skocz do zawartości

Pstrągowe wspomnienia wydzielone z wątku Pstrągi 2017


Sayonara

Rekomendowane odpowiedzi

Luty 1996, Kanał Szczakowski, -15 stopni w dzień. Kikunastu łowiących, wszyscy z rybami lub przynajmniej kontaktami. Trzy pierwsze dni 7 pstrągów, 52 największy.

Luty 2003, Biała Przemsza, -12 stopni w dzień. Woda 2,2 stopnia. Na Przemszy łowiło wtedy może z pięć osób. Trzy pierwsze dni 11 ryb. 63, 58 reszta +/- 40.

Luty 2006, Biała Przemsza, - 17 stopni w dzień. Woda 2,4 stopnia. Krąg wtajemniczonych na Przemszy powiększył się do kilkunastu osób. Trzy pierwsze dni 9 ryb, 48 największy.

 

Luty 2011, Biała Przemsza, +1 stopień w dzień. Woda 3,7 stopnia. Od czterech lat Przemsza to woda PZW. Od trzech rzeką "opiekuje" się Towarzystwo PBB, szeroko propagując jej uroki. Pierwszego lutego na najbardziej dzikim odcinku, na śródleśnej polanie nie mam gdzie zaparkować samochodu. Wzdłuż obydwu brzegów rzeki wiodą wygodne, szerokie ścieżki. Co chwila spotykam wędkarzy. Do dwunastej naliczę ich ponad czterdziestu. Panuje nastrój towarzyskiego spędu. Podobno na ujściu Sztoły ktos miał rybę...... Nie daję rady dalej. Pierwszy raz od siedemnastu lat wracam do domu PIERWSZEGO LUTEGO na obiad zamiast na późną kolację.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luty 1996, Kanał Szczakowski, -15 stopni w dzień. Kikunastu łowiących, wszyscy z rybami lub przynajmniej kontaktami. Trzy pierwsze dni 7 pstrągów, 52 największy.

Luty 2003, Biała Przemsza, -12 stopni w dzień. Woda 2,2 stopnia. Na Przemszy łowiło wtedy może z pięć osób. Trzy pierwsze dni 11 ryb. 63, 58 reszta +/- 40.

Luty 2006, Biała Przemsza, - 17 stopni w dzień. Woda 2,4 stopnia. Krąg wtajemniczonych na Przemszy powiększył się do kilkunastu osób. Trzy pierwsze dni 9 ryb, 48 największy.

 

Luty 2011, Biała Przemsza, +1 stopień w dzień. Woda 3,7 stopnia. Od czterech lat Przemsza to woda PZW. Od trzech rzeką "opiekuje" się Towarzystwo PBB, szeroko propagując jej uroki. Pierwszego lutego na najbardziej dzikim odcinku, na śródleśnej polanie nie mam gdzie zaparkować samochodu. Wzdłuż obydwu brzegów rzeki wiodą wygodne, szerokie ścieżki. Co chwila spotykam wędkarzy. Do dwunastej naliczę ich ponad czterdziestu. Panuje nastrój towarzyskiego spędu. Podobno na ujściu Sztoły ktos miał rybę...... Nie daję rady dalej. Pierwszy raz od siedemnastu lat wracam do domu PIERWSZEGO LUTEGO na obiad zamiast na późną kolację.

Sayonara, bez urazy ale w '96, to Ty na Szczakowskim powinieneś mieć na otwarciu sezonu przez te trzy dni 7 ale 60-taków ;) Pamietam te czasy doskonale. Podobnie było na pewnej tajnej rzece na Roztoczu, nota bene dosyć podobnej do Szczakowskiego :) To, se ne wrati :( Pozdrawiam Adam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, tak. Trochę dałem dupy na tym otwarciu.... ;) Potem było już tylko lepiej. Jak pamiętasz Kanał z lat dziewięćdziesiątych to wyimaginuj sobie że Biała Przemsza 2002-2006 była jak Kanał razy dwa i dodatkowo bez industrialnej, kanałowej scenerii. Rzeka na "białą kartę" wędkarską z presją 1 osoba/1 tydzień/10 km biegu....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie o to chodzi co z wiatrem przeminęło. W kontekście tego co napisali koledzy powyżej nasunęła mi się bardzo smutna myśl retrospektywna, że jak te pstrągi po prostu SĄ w rzece to żadne cuda-wianki nie przeszkodzą w ich łowieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Fajnie bardzo czyta się takie czyjeś wspomnki.

Ale mogę zadać pytanie o dalszy los tych kropów - woda czy patelnia ?

Jak woda, to szacun, jak patelnia - to w sumie czemu się dziwić przy ciągle rosnącej presji...

Pozrawiam.

PS. Ale ... pierwszy raz w życiu na BP w zeszłym roku - spacerek około 500-set metrowym odcinkiem rzeki i około 7-8 ryb w granicach 30 - 40 cm plus dwie, których nie byłem nawet przez paręnaście sekund w stanie utrzymać na kiju i żyłce 0,12 (muchówka). Poszły od razu w korzenie a ja miałem za każdym razem półgodzinną gimnastykę żeby muchy z badyli poodczepiać. Szacuję że miały w granicach 50 cm (obydwa widziałem). Czyli nie jest tak źle  ;)

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Ale mogę zadać pytanie o dalszy los tych kropów - woda czy patelnia ?

Jak woda, to szacun, jak patelnia - to w sumie czemu się dziwić przy ciągle rosnącej presji...

Jakoś nie kojarzę tej śródleśnej polany na odcinku NK BP. Więc zapewne towarzystwo zajechało tam aby uniknąć presji na odcinku NK (gdzie szanse na kontakt z pstrągiem są największe) tylko w ciszy i spokoju podelektować się podchodami za tą szlachetną rybą. To tak aby nie utracić wiary w ludzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Fajnie bardzo czyta się takie czyjeś wspomnki.

Ale mogę zadać pytanie o dalszy los tych kropów - woda czy patelnia ?

Jak woda, to szacun, jak patelnia - to w sumie czemu się dziwić przy ciągle rosnącej presji...

Pozrawiam.

PS. Ale ... pierwszy raz w życiu na BP w zeszłym roku - spacerek około 500-set metrowym odcinkiem rzeki i około 7-8 ryb w granicach 30 - 40 cm plus dwie, których nie byłem nawet przez paręnaście sekund w stanie utrzymać na kiju i żyłce 0,12 (muchówka). Poszły od razu w korzenie a ja miałem za każdym razem półgodzinną gimnastykę żeby muchy z badyli poodczepiać. Szacuję że miały w granicach 50 cm (obydwa widziałem). Czyli nie jest tak źle  ;)

Ja mam niestety już inne wspominki.

2006 - Biała Przemsza, woda syf, wyrwałem prawie całe pudełko i odszedłem z przekonaniem, że "tu nie ma ryb".

2007 - Przełamuję się i jednak udaje mi się zaliczyć jakieś brania.

2008 - Stowarzyszenie i zaczynamy działać. Trzeba się zdecydować - żeby włożyć trzeba mieć z czego, muszą być ludzie, żeby były pieniądze, żeby pomóc rzece i rybom. Otwarcie sezonu - jesteśmy na patrolach SSR - mamy ok setki skontrolowanych, a drugie tyle w tle. Niektórzy kontrolowani mają komplety 50ki, 40ki. Mogą, ale żal.

Kolejne lata - to zmniejszenie limitu, pierwszy odcinek nokill, drugi i coroczne sadzenie ikry. Udaje się też dołożyć selekta. Ryby się pojawiają - w Stowarzyszeniu coraz mniej ludzi - bo przecież ryby już są, to po co działać...

2016 - wiem kiedy, jak i gdzie, łowię regularnie. Mam satysfakcję, nie tylko ze złowionych ryb.

2017 - mróz - byłem się przywitać z rzeką. Ale jej odpuszczam. Ale też czytam forum i trochę mnie smuci, że komuś i tak źle, a nawet że jestem współwinny temu, że ryby nie biorą. 

 

Wybrać do dna, a potem marudzić - to wszyscy potrafią. Rzygam tym.

  • Like 19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam niestety już inne wspominki.

2006 - Biała Przemsza, woda syf, wyrwałem prawie całe pudełko i odszedłem z przekonaniem, że "tu nie ma ryb".

2007 - Przełamuję się i jednak udaje mi się zaliczyć jakieś brania.

2008 - Stowarzyszenie i zaczynamy działać. Trzeba się zdecydować - żeby włożyć trzeba mieć z czego, muszą być ludzie, żeby były pieniądze, żeby pomóc rzece i rybom. Otwarcie sezonu - jesteśmy na patrolach SSR - mamy ok setki skontrolowanych, a drugie tyle w tle. Niektórzy kontrolowani mają komplety 50ki, 40ki. Mogą, ale żal.

Kolejne lata - to zmniejszenie limitu, pierwszy odcinek nokill, drugi i coroczne sadzenie ikry. Udaje się też dołożyć selekta. Ryby się pojawiają - w Stowarzyszeniu coraz mniej ludzi - bo przecież ryby już są, to po co działać...

2016 - wiem kiedy, jak i gdzie, łowię regularnie. Mam satysfakcję, nie tylko ze złowionych ryb.

2017 - mróz - byłem się przywitać z rzeką. Ale jej odpuszczam. Ale też czytam forum i trochę mnie smuci, że komuś i tak źle, a nawet że jestem współwinny temu, że ryby nie biorą. 

 

Wybrać do dna, a potem marudzić - to wszyscy potrafią. Rzygam tym.

 

Śmiem twierdzić, że zarówno PZW jak i potem Towarzystwo przyszło na Białą Przemszę "na gotowe". Pierwsze duże zarybienia na odcinku od Ryszki w dół były na rzece w 2001. Zarybienia rybami kupowanymi za prywatne pieniądze, a czasem "organizowanymi" z puli bezsensownych zarybień Sztoły. Nie trzeba było nic wkładać bo w latach 2002-2006 to była najlepsza rzeka pstrągowa w kraju. Potem się wieść rozniosła. Jedyne czego Przemsza potrzebowała to ścisłe regulowanie liczby łowiących i limit roczny dla każdego. W 2009 na zebraniu Zarządu Okręgu czy jakiejś tam komsji padło stwierdzenie, że ani PZW Katowice ani opiekujące się rzeką Towarzystwo nie jest zainteresowane licencyjną formułą tego łowiska. Ma być ogólnodostępna, towarzyska spędownia. I była. W pierwsze trzy lata "działania" PZW i Towarzystwa wyłowiono, zabito i zeżarto około dwa i pół tysiąca ryb z niewielkiej w końcu rzeki. A to tylko zarejestrowany odłów.

Przestałem jeździć na Białą. Na dzikim, leśnym odcinku Sławków-Maczki zostały resztki. No kill? Mam wciąż w pamięci rzekę z tych najlepszych lat. Zamienić to na towarzyski deptak wijący się wedle wiosek, fabryk, krajowych dwupasmówek? To tak jakby wpaść do burdelu z fajnymi laskami i.... bzyknąć portiera.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna uwaga - Stowarzyszenie nie jest właścicielem, ani zarządcą Białej Przemszy. Nie ma możliwości wprowadzenia opłat czy zmiany regulaminu bez udziału PZW (który jest dzierżawcą). Stowarzyszenie zakładali w większości Ci, którzy do momentu totalnego wyłowienia byli, jak to określiłeś wąskim gronem wtajemniczonych ;) Dlatego też nie bardzo rozumiem to "przyjście na gotowe". 

Nie mogę się też zgodzić, że jedyne co BPrzemsza potrzebowała to regulacja presji i limit roczny. Teraz są 2 odcinki NoKill, są limity roczne i dalej nie jest dobrze - przynajmniej wg Ciebie. 

Tyle, że Stowarzyszenie Coś zrobiło. Może nie idealnie, może po prostu na miarę swoich możliwości? Na miarę możliwości, wiedzy i wyobraźni swoich członków? Dlatego @Sayonara - zapraszam 4 marca o 16tej na Młyńską 14a w Sławkowie na Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia. Wszelkie pomysły mile widziane, wszak chcemy, żeby było lepiej. Jak nie pasuje termin, to wal jak w dym kiedykolwiek, może być osobiście, telefonicznie, elektronicznie - przez stronę, forum - tutaj na j.pl na priv. Zapraszam :)

Edytowane przez pitfish
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna uwaga - Stowarzyszenie nie jest właścicielem, ani zarządcą Białej Przemszy. Nie ma możliwości wprowadzenia opłat czy zmiany regulaminu bez udziału PZW (który jest dzierżawcą). Stowarzyszenie zakładali w większości Ci, którzy do momentu totalnego wyłowienia byli, jak to określiłeś wąskim gronem wtajemniczonych ;) Dlatego też nie bardzo rozumiem to "przyjście na gotowe". 

Nie mogę się też zgodzić, że jedyne co BPrzemsza potrzebowała to regulacja presji i limit roczny. Teraz są 2 odcinki NoKill, są limity roczne i dalej nie jest dobrze - przynajmniej wg Ciebie. 

Tyle, że Stowarzyszenie Coś zrobiło. Może nie idealnie, może po prostu na miarę swoich możliwości? Na miarę możliwości, wiedzy i wyobraźni swoich członków? Dlatego @Sayonara - zapraszam 4 marca o 16tej na Młyńską 14a w Sławkowie na Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia. Wszelkie pomysły mile widziane, wszak chcemy, żeby było lepiej. Jak nie pasuje termin, to wal jak w dym kiedykolwiek, może być osobiście, telefonicznie, elektronicznie - przez stronę, forum - tutaj na j.pl na priv. Zapraszam :)

 

Nie rozumiesz lub nie chcesz zrozumieć. No i trochę ci się daty nie zgadzają. Pierwszy rok działania PZW i rejestracji połowów na Białej Przemszy to odłów około 500 pstrągów. Skąd te ryby się tam wzięły? Kaczki przyniosły na łapach? Wiele ryb spływa z dorzecza ale zdecydowana większosć to efekt wcześniejszych, nie-związkowych zarybień, o czym świadczy chociażby kumulacja pstrągów na odcinkach bez dopływów ale tam gdzie najwięcej wpuszczaliśmy. 2008 rok to największy zarejestrowany odłów. Ponad siedemset zberetowanych potokowców. To zdaje się pierwszy rok działania Towarzystwa. Taki mięsny szał na rzece to efekt działań opiekuńczo-ochronnych, czy może reklamy jaką Towarzystwo wyświadczyło Przemszy niedźwiedzią przysługę? Wiesz, potęga internetu. Jak to nazwałeś? Moment totalnego wyłowienia? Trafnie ujęte. Potem było już tylko gorzej, z całkowitą zapaścią 2012-13. I nadal utrzymuję, że no kille, limity i ograniczenie liczby łowiących miały sens dziesięć lat temu. Dziś to jakby musztarda po obiedzie. Wiesz jak to mówią. Lepiej zapobiegać niż leczyć.

Po mojemu to jest tak. PZW pozwoliło, a Towarzystwo rozpowszechniło ideę wpuszczenia spinningistów na rzekę pełną ryb, bez jakichkolwiek ograniczeń. Na rzekę niegłęboką, o średniej szerokości pięciu metrów. Na rzekę z wygodnymi, twardymi brzegami, gdzie KAŻDE stanowisko pstrąga jest dostępne do obłowienia nawet dla średnio wprawnego spinningisty. Pomysł może i szczytny, zamiary szczere... ale. Ale dla mnie to trochę za bardzo socjalistyczne. No i przewidywalność efektu końcowego jakby oczywista.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam niestety już inne wspominki.

2006 - Biała Przemsza, woda syf, wyrwałem prawie całe pudełko i odszedłem z przekonaniem, że "tu nie ma ryb".

2007 - Przełamuję się i jednak udaje mi się zaliczyć jakieś brania.

2008 - Stowarzyszenie i zaczynamy działać. Trzeba się zdecydować - żeby włożyć trzeba mieć z czego, muszą być ludzie, żeby były pieniądze, żeby pomóc rzece i rybom. Otwarcie sezonu - jesteśmy na patrolach SSR - mamy ok setki skontrolowanych, a drugie tyle w tle. Niektórzy kontrolowani mają komplety 50ki, 40ki. Mogą, ale żal.

Kolejne lata - to zmniejszenie limitu, pierwszy odcinek nokill, drugi i coroczne sadzenie ikry. Udaje się też dołożyć selekta. Ryby się pojawiają - w Stowarzyszeniu coraz mniej ludzi - bo przecież ryby już są, to po co działać...

2016 - wiem kiedy, jak i gdzie, łowię regularnie. Mam satysfakcję, nie tylko ze złowionych ryb.

2017 - mróz - byłem się przywitać z rzeką. Ale jej odpuszczam. Ale też czytam forum i trochę mnie smuci, że komuś i tak źle, a nawet że jestem współwinny temu, że ryby nie biorą. 

 

Wybrać do dna, a potem marudzić - to wszyscy potrafią. Rzygam tym.

Podobny schemat działa w wielu miejscach w Polsce. Pojawia się garstka ludzi pasjonatów, którzy robią wiele by rzeka żyła a z efektów ich pracy korzystają właściwie wszyscy.Często jest tak,ze Ci korzystający zaczynają mlaskać językiem, tupać i grożąc paluszkiem wymagają stale więcej i więcej. Jeśli nie daj Boże coś pójdzie nie tak to szybciutko i boleśnie wskażą (skarzą) Cię palcem. Mój profesor określa to powiedzeniem " Nie rób nikomu nic dobrego a nie spotka Cię nic złego".

Pamiętać jednak należy, że w tej przykrej relacji najważniejsza jest rzeka i trzeba uparcie robić swoje. Błędów nie popełnia tylko ten kto nic nie robi a tysiąc postów jest mniej wartych niż jedno wiaderko żwiru wsypane do pstrągowej rzeki :)

Mnie bardzo się podoba praca ludzi związanych z Białą Przemszą.

6654fb58d9e29525med.jpg

  • Like 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny schemat działa w wielu miejscach w Polsce. Pojawia się garstka ludzi pasjonatów, którzy robią wiele by rzeka żyła a z efektów ich pracy korzystają właściwie wszyscy.Często jest tak,ze Ci korzystający zaczynają mlaskać językiem, tupać i grożąc paluszkiem wymagają stale więcej i więcej. Jeśli nie daj Boże coś pójdzie nie tak to szybciutko i boleśnie wskażą (skarzą) Cię palcem. Mój profesor określa to powiedzeniem " Nie rób nikomu nic dobrego a nie spotka Cię nic złego".

Pamiętać jednak należy, że w tej przykrej relacji najważniejsza jest rzeka i trzeba uparcie robić swoje. Błędów nie popełnia tylko ten kto nic nie robi a tysiąc postów jest mniej wartych niż jedno wiaderko żwiru wsypane do pstrągowej rzeki :)

Mnie bardzo się podoba praca ludzi związanych z Białą Przemszą.

 

Podpisuję się pod tym z całego serca, lepiej bym nie wyraził swoich odczuć.

Bardzo żałuję, że obecnie nie jestem w stanie pomóc... szczerze mówiąc nigdy nie byłem nad Przemszą. Ciągnie mnie tam jednak bo wiem, że mam szansę spotkać tam osoby pokroju @pitfish. Ryby są ważne, dla mnie jednak aspekt ogromu pracy i zaangażowanie Stowarzyszenia przewyższa ewentualne wyniki wędkarskie. Wielki szacunek dla Was panowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiesz lub nie chcesz zrozumieć. No i trochę ci się daty nie zgadzają.

 

I nadal utrzymuję, że no kille, limity i ograniczenie liczby łowiących miały sens dziesięć lat temu.

@Sayonara zdaję sobie sprawę z moich ułomności i mogę pewnych rzeczy nie rozumieć, mogę też mieć problemy z tym żeby moje zdanie odpowiednio wytłumaczyć np Tobie, bo również i ja chciałbym być zrozumiany. Daty - pewnie masz rację, nie przykładam do tego większej wagi, a i z Białą Przemszą mimo że intensywnie to jednak krócej obcuję aniżeli Ty. Dlatego też zaproponowałem Ci, żebyś mi (nam) pomógł. Bo jeśli już dziesięć lat temu wiedziałeś co zrobić, to może teraz też coś wspólnie udałoby się zrobić dobrego dla rzeki i dla naszego hobby. Szkoda, żeby dobre pomysły zostały tylko na forum - zróbmy coś realnie.

Szkoda, że dziesięć lat temu się nie włączyłeś do działania. Może inaczej by to teraz wszystko wyglądało. Bo zanim Stowarzyszenie zarejestrowaliśmy oficjalnie (KRS itepe itede, wiesz...) to już się działo - w ramach tak zwanej "grupki zapaleńców", czy jak to Ty wyraziłeś - "wtajemniczonych". Zapraszam raz jeszcze, zróbmy coś dobrego :)

 

P.S. Może jak ryby się ruszą to skrzyżujemy kije nad Białą Przemszą? Co Ty na to?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak to jest. Robisz coś z pasji, poświęcasz czas, a zawsze znajdą się malkontenci którzy będa narzekać na wszystko. 10-15 lat temu wszędzie było lepiej. Ja z kolegami, też działaliśmy na rzece pstrągowej- szreniawie i spotkaliśmy się z wielką krytyką, iż zanim powstały "przyjacioły"to były ryby,a przez nas gdzieś poznikały. Z moich obserwacji za naszej kadencji nad ta rzeką poznikały zatory z butelek, smieci na brzegach i cześć rurek odprowadzających ścieki. Oprócz tego zniechęciliśmy kilku tubylców do plątania sie po rzeczce z robalem. Niestety sprawa się rypła. Mimo to, wbrew opiniom niektórych, po rozwiazaniu sekcji poprawy nie widzę...

 

Ukłony dla kolegów z BP za działania na rzece, bo dzięki wam,nadal, jest szansa na niezapomniane spotkanie z grubym kropem!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te pretensje do chłopaków ze Stowarzyszenia to taki chyba czysty zrzut z wątroby.....

W jaki niby sposób Stowarzyszenie przyczyniło się do tego ze ryb nie ma tyle ile być powinno?

Schemat jest jeden na całą Polskę.

Ktoś (klub, sekcja, stowarzyszenie....) zaczyna się zajmować danym łowiskiem. Powoduje to rozgłos bo takie mamy czasy facebookowointernetowe i tego się nie uniknie. Rozgłos powoduje większą presję wędkarzy spragnionych łowiska gdzie można mieć sensowne efekty. To w konsekwencji powoduje ubytek ryb.

Pytanie czy za tenże ubytek ryb należy winić osoby zajmujące się łowiskiem czy hordy wiecznie głodnych, nienażartych, wysokobiałkowych " kolegów po kiju"?

Schemat ten ukazuje tylko, że jeśli jakiekolwiek lowisko ma potencjał to zostaje wyczyszczone przez wędkarzy.

Dotyczy to wód każdego typu.

Pisanie że o jakimś lowisku wiedziała kiedyś garstka ludzi i były tam ryby jest śmieszne bo one tam były bo była mała presja a za to że potem zniknęły nie są odpowiedzialni ludzie ze Stowarzyszenia tylko Ci którzy nadciągneli nad tą wodę i myślę że de facto robili to samo co wcześniej ta garstka wtajemniczonych.

Dajcie spokój tym przepychankom i szukaniu winnego bo jak życie pokazuje za stan wód w Polsce odpowiedzialni są głównie korzystający z tych wód. Nie dorosliśmy jeszcze jako grupa społeczna do szanowania tego co mamy ani trudu i pracy innych kolegów.

Edytowane przez Iwan krk
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawy??? Robert, Szreniawa z roku na rok jest w coraz gorszym stanie. W 2015 jako zupełny nowicjusz pstrągowy, miałem za kazdym razem kilka kontaktów z miarowymi rybami. W zeszłym roku było dubanie, i masa dni bez kontaktu z rybą większą niż 20cm.

Problem Szreniawy to nie Stowarzyszenie czy jego brak, nokill czy kill. Problemem jest istnienie kół Słomniki i Proszowice. Towarzystwa kłusownicze, robiące wszystko żeby rzekę zmasakrować. Sankcjonujace i chroniące rabunek i kłusownictwo.

Mniejszym, pobocznym problemme jest zakaz wpuszczania tęczaka, ktory na Szreni był od lat bodaj 40' , i stanowił bufor ochronny dla potokowca, a poza tym - konkurencja powodowała że potok rósł duży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego że nie stoję po niczyjej stronie ale przytoczę mała przypowieść.

Dawno dawno temu...

jeździłem z moim przyjacielem i nauczycielem pstrągowania na dwie różne rzeczki.

Ryb było masa i tylko kilka osób wiedziało gdzie łowimy.

Mało rozgarnięty człowiek postanowił poprowadzić swoją batalię ujawniając gdzie łowimy - reklama swojej osoby ale morderstwo dla rzeki.

Dzisiaj już tam nie jeżdżę raz że nie lubię bractwa w kapturze a dwa że nie ma po co.

Najazdy jakie następowały w kolejnych latach załatwiły temat. Statystyka jest nieublagana tzn na konkretną liczbę wędkarzy pada jakaś tam ilość ryb nawet jak ktoś nie ogarnia to i tak mu się trafi. Do tego dochodzi śmiertelność ryb nawet przy c&r jakieś kajaki norki wydry i w dupę wszystko.

Niestety to mu wędkarze (a może chęć zablyśniecia w internecie) plus głupota gwiazdorów załatwiają po kolei kolejne rzeki.

Kiedyś to były ryby... teraz nieliczne fotki w internecie ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@etherni- właśnie to miałem na myśli. A tak reasumując to w temacie zamiast pstrągów mamy dziwną debatę (bo nie powinno sie podważać dobrych inicjatyw, a za taką uważam chęć polepszenia stanu zastanego) i przykład, że brak porządanego dobra zaczyna wywoływać tzw. polowanie na czarownice i szukanie winnych tego stanu rzeczy. W sumie, jak świat światem nie wiele się zmieniło.:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwan krk baaardzo generalizując masz rację. Ale z Przemszą było inaczej. Jeszcz kilka faktów w temacie, które i tak przejdą bez echa ale sobie nie odmówię.

1995 - Biała Przemsza od Sławkowa w dół to ściek, gdzie nawet żaby nie bytują

1996 - Włączenie do eksploatacji oczyszczalni przy Browarnej. Nareszcie!!!

1997 - Powódź tysiąclecia w południowej Polsce. Na Przemszy jakiejś strasznie wielkiej wody nie było ale po latach niskich stanów czy wręcz susz była to rewolucja

1998 - Na ujściu Sztoły pierwszy raz widzę na dnie Przemszy piasek żółty, a nie czarny. Wysoka woda zrobiła swoje i wieloletni syf zabrała do morza.

1999 - Pięćdziesiąt metrów poniżej ujścia Sztoły łowię potoka 41 cm, co jeszcze nic nie oznacza ale daje nadzieję.

2000 - Pierwsze niewielkie zarybienia z kolegami, a nawet żonami tych kolegów. Zarybień od strony naukowej pilnuje ichtiolog etatowy jednego z pobliskich okręgów

2001 - Pierwsze konkretne zarybienie. Do rzeki trafia więcej materiału niż dzisiaj wpuszcza PZW.

2002 - 2006 Bajka!!!

 

@Robert89 Masz absolutną rację. Nie powinno się. Czyste intencje, szczere zamiary i dobre chęci są bezcenne. Ja jednak wolę oceniać działanie po efektach. Lekarze mówią Primum non nocere. Szkoda że tylko lekarze. No i wnioskuję z Twoich postów że ta grupa z pierwszych lat przywrócenia do pstrągowego życia Białej Przemszy to banda frustratów. Ale wiesz... oni też mieli dobre chęci.

 

@Pitfish Chętnie się z Tobą spotkam. Porzucamy, pogadamy, strzelimy piwko ;) W marcu może będzie lepiej.

 

Poza tym czas zakończyc tę historyczną dyskusję, bo robi się mało pstrągowo.

 

...Wszystko dla ludu przez lud... Niektóre hasła nigdy się nie dewaluują.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sayonara,- Ty wiesz jak było pięknie  :wub:  :) choć dość późno do Was dołączyłem ale jeszcze przed powstaniem "Towarzystwa"  jeszcze dobrze pamiętam noszone wory i wpuszczanie z kubeczków po 3-5 sztuk i samotność nad wodą.

Rzeczka żyła i jedynym śladem człowieka nad nią były dzwoniące butelki przy niektórych zwaliskach  ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwan krk baaardzo generalizując masz rację. Ale z Przemszą było inaczej. Jeszcz kilka faktów w temacie, które i tak przejdą bez echa ale sobie nie odmówię.

1995 - Biała Przemsza od Sławkowa w dół to ściek, gdzie nawet żaby nie bytują

1996 - Włączenie do eksploatacji oczyszczalni przy Browarnej. Nareszcie!!!

1997 - Powódź tysiąclecia w południowej Polsce. Na Przemszy jakiejś strasznie wielkiej wody nie było ale po latach niskich stanów czy wręcz susz była to rewolucja

1998 - Na ujściu Sztoły pierwszy raz widzę na dnie Przemszy piasek żółty, a nie czarny. Wysoka woda zrobiła swoje i wieloletni syf zabrała do morza.

1999 - Pięćdziesiąt metrów poniżej ujścia Sztoły łowię potoka 41 cm, co jeszcze nic nie oznacza ale daje nadzieję.

2000 - Pierwsze niewielkie zarybienia z kolegami, a nawet żonami tych kolegów. Zarybień od strony naukowej pilnuje ichtiolog etatowy jednego z pobliskich okręgów

2001 - Pierwsze konkretne zarybienie. Do rzeki trafia więcej materiału niż dzisiaj wpuszcza PZW.

2002 - 2006 Bajka!!!

 

@Robert89 Masz absolutną rację. Nie powinno się. Czyste intencje, szczere zamiary i dobre chęci są bezcenne. Ja jednak wolę oceniać działanie po efektach. Lekarze mówią Primum non nocere. Szkoda że tylko lekarze. No i wnioskuję z Twoich postów że ta grupa z pierwszych lat przywrócenia do pstrągowego życia Białej Przemszy to banda frustratów. Ale wiesz... oni też mieli dobre chęci.

 

@Pitfish Chętnie się z Tobą spotkam. Porzucamy, pogadamy, strzelimy piwko ;) W marcu może będzie lepiej.

 

Poza tym czas zakończyc tę historyczną dyskusję, bo robi się mało pstrągowo.

 

...Wszystko dla ludu przez lud... Niektóre hasła nigdy się nie dewaluują.

Sayonara,nie przejdą bez echa. W 1995 na Przemszy było sporo ryby, dużo więcej niż obecnie, mówię tu o obecnym odcinku nizinnym ;)  więc ta  woda nie była taka zła,żaby żyły pełnią życia. Od roku około 87-88 łowiliśmy na spławik z  kumplami z osiedla płocie, leszcze, karasie, okonie, kiełbie i szczupaki. W 1991 jak się uczepiłem spinningu (mając jeden kijek 2,40m) odkryliśmy że w rzece jest sporo klenia takiego do 35cm, więc na woblerki trafiał się kleń, okoń i niewielkie szczupaki. Z każdym rokiem przybywało sprzętu za to ubywało ryb na Naszym odcinku. Od 5-6 lat zabieram spina i  idę na spacer, notując  jedno branie na sezon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę po 15 marca. Chwilowo jestem u sąsiada za Odrą. A na marginesie - akcent pstrągowy made in Germany, dla mnie całkowicie zaskakujący. Mam pod nosem rzekę - nawet podobną do Przemszy - pełną kleni, pstrągów, brzan, czasem trafi się łosoś czy troć - ale jest też sporo okoni i szczupaków, Na rzece wolno łowić na muchę od marca, na spinning od maja, a na glizdę....cały rok. Chwilowo łowię w tej rzece... trochę mi wstyd, ale co zrobić.... miętusy na czerwone robaki i wątróbki drobiowe :lol: :lol: :lol: I te pstrągi mi się nie wieszają. Są na pewno, czasem je nawet widzę i na pewno będę je za chwilę kosić na woblery. A na glizdę nie biorą. Takie mądrę bo niemieckie, czy jednak spinning to mimo wszystko kill-metoda numer jeden? Tyle lat nad wodą, a człowiek się wciąż uczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...