Baloo Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Pytanie kolejne: czy ryba walcząc o życie, walczy truchtem, czy ze wszystkich sił? o Waldek był szybszy... rozpisałem się znowu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forecast Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 @Forecaście - różnica polega na tym, że ludek jako świadoma i myśląca istota potrafi sterować swoim wysiłkiem, umiesz dawkować obciążenia. Dla zaciętej ryby, hol to walka o życie. Tu nie ma kalkulacji... jest max wysiłku. Ktoś powie, że na miękkim zestawie i podczas spokojnego holu, ryba jest spokojniejsza i walczy mniej intensywnie.Moje obserwacje dowodzą raczej, że ryba walczy dokładnie tak samo tylko my zmniejszając intensywność holu mamy wrażenie, że rybka jest spokojniejsza. Oczywiście są skrajne przypadki. Sam byłem świadkiem holu 80cm sandacza, który wyjechał z wody bez machnięcia ogonem i ożył dopiero w podbieraku. Tak jakby do końca nie zdawał sobie sprawy, że jest holowany. Jestem też pewien, że nocnemu jaziowi jest dokładnie obojętnie czy łowimy żyłką 0,18 czy 0,12. Jedyne uzasadnienie to odległość podania małej przynęty... Właśnie o ten dystans podania małej przynęty chodzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Wątek idzie w kierunku udowadniania wyższości Swiąt BN nad świętami WN.Koledzy może należy porzucić wędkarstwo i przestawić się na szachy .Dziwnych dyskusji nie będzie, ryba nie będzie stresowana, dla niej zapewne nie będzie znaczenia na cienkiej czy na grubej lince.A teraz temat do rozważenia.Sandacz łowiony jesienią z 20m na zbiorniku.Tak należy go holować na grubej lince i szybko aby gościa nie stresować .Taki hol doprowadzi rybkę do wyłupienia oczu na wędkarza i wypłynięcia pęcherza i jest po rybie.Pytanie-jak to się ma do Waszych dyskusji? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Szczerze? Jak dla mnie to nie jest kwestia wyższości świąt, tylko tego, że cała grupa ludzików (w tym jak widać użytkowników) z założenia nawet nie chce słuchać i czegoś przyswoić. Pytanie zatem do właściciela i redaktorów portalu, jaki sens ma pisanie?!? To co tu kilka osób próbuje przekazać, to nie są prawdy objawione, moje czy innych fanaberie... Kilka osób zadało sobie trud aby dotrzeć do badań naukowych, do doświadczeń ludzi, którzy skutecznie wdrożyli pewne zachowania na swoich łowiskach i dzisiaj cieszą się, że łowią w rybnych łowiskach. Jeszcze raz powtarzam, że staram się być w życiu realistą. Gdyby rybność naszych łowisk dorównywała tym choćby skandynawskim, do tego mielibyśmy podobną presję, te nasze dyskusje nie miałyby racji bytu. Byłyby najpewniej zbędne, bo zamiast zawracać sobie głowę pierdołami, łowilibyśmy kolejny okaz. Tym czasem mamy dziesiątkrotnie większą presję na puste niemal wody. Tam gdzie na moment pojawią się ryby, chwilę później pozostaje po nich smutne wspomnienie. Dlatego cała ta pisanina ma sens. Co do sandaczy holowanych z dużych głębokości. Jakbyś @Jozi choć trochę zechciał, znalazłbyś informację, że i z takim problemem można sobie radzić i ryby wracają do pełni zdrowia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 @Baloo tu nie ma filozofii poprostu musisz go spokojnie holować aby nie złapał szybkiej zmiany ciśnienia i raczej nic nie wykombinujesz, no chyba że nurek z akwalungiem będzie zchodził i go odczepiał.Ja innych rozwiązań nie widzę.Popieram, że musimy sami dbać o nasze wody bo na działaczy to nie mamy co liczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gruzin Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Panowie, a może zrobić z tego osobny, nienerwowy, wątek? Bo dyskusja jest ciekawa. Sam do niedawna przy wyborze grubości linki brałem pod uwagę:- po pierwsze: ryby (wielkość) i tym samym wielkość przynęt- po drugie: odległość na jakie będę chciał rzucać i ilość zaczepów w wodzie, w której będę łowił.Do głowy by mi nie przyszło, że trzeba brać pod uwagę to jak dobór linki wpływa na długość holu. Ale teraz przychodzi. Baloo ma sporo racji, zwłaszcza jeśli nastawiamy się na konkretny gatunek i konkretnej wielkości przeciwnika. Gorzej z przyłowami. Bo i sum i brzana lubią zagryźć na kleniowego woba. Ale rację ma też Jozi - to wszystko jest relatywne. Czasem dłuższy hol jest bezpieczniejszy dla ryby. Więc zamiast się wkurzać na siebie podyskutujmy rzeczowo? Kiedy długi hol jest bezpieczniejszy? Czy hol na delikatnym zestawie zawsze musi być długi? A może ryba daje się prowadzić jak na postrąku? Czy jak holujemy szybko/agresywnie to nie jest tak, że ryba wtedy walczy mocniej i mocniej się męczy? Tyle, że to dyskusja na osobny wątek... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
boseib Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Panowie zamiast się kłócić to proponuje wyprawę na ryby. Wczoraj na zimowisku barek II we Wrocławiu podczas spiningu z łodzi złapano piękną tołpygę. Widziałem przez lornetkę. Kawał ryby. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wonton Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Tuńczykowy przyłów Żyłka była odpowiednia, ale walka i tak 2 godzinna. Pozdrawiam wszystkich poławiaczy przyłowów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
artmaniac Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Szczerze? Jak dla mnie to nie jest kwestia wyższości świąt, tylko tego, że cała grupa ludzików (w tym jak widać użytkowników) z założenia nawet nie chce słuchać i czegoś przyswoić. Pytanie zatem do właściciela i redaktorów portalu, jaki sens ma pisanie?!? Przyznaję, że jestem jednym z tych ludzików, który z założenia nie chce potulnie słuchać jedynych prawd i skwapliwie ich przyswajać. Jestem za to otwarty na logiczną argumentację i racjonalne argumenty i temu służyć może pisanie. Śledząc ten off top takich nie dostrzegam. Choć jestem za ochroną ryb, to przywoływana tu jedna z zasad c&r zupełnie do mnie nie przemawia, a przytoczona argumentacja uwidacznia, jak pokrętna i niekonsekwentna logika ją uzasadnia. 1. Sprowadzanie zjawiska wyrybienia wód do problemu techniki holu jest tak samo trafne, jak szukanie przyczyn zanieczyszczenia środowiska w praktykach swawolnego puszczania wiatrów na wolnym powietrzu.2. Podobnie sprowadzanie kondycji wypuszczanej ryby tylko do szybkości (czasu trwania? intensywności? ) holu jest takim samym uproszczeniem, jak odnoszenie problemu szkodliwości palenia papierosów do czasu czy szybkości ich wypalenia. 3. Osobiście znalazłem tylko kilka (anglojęzycznych) publikacji odwołujących się do DWÓCH badań empirycznych poszukujących związków między techniką holu a kondycją wypuszczanej ryby. W obu przypadkach badania nie są reprezentatywne bo dotyczą tylko wybranych gatunków i określonej (ciepłej oraz mało natlenionej wody). Tymczasem tu traktuje się je, bez przytaczania zresztą, jak ostateczne udowodnione prawidłowości.4. O ile sama intencja regulacji techniki holu jest dla mnie zrozumiała, o tyle jestem przekonany, że jakiekolwiek próby jej normalizacji i standaryzacji są nieżyciowe i przez to nonsensowne. Sprawdza się tu reguła, że nie wszystkie dobre i racjonalne idee dadzą się przełożyć na skuteczne i użyteczne przepisy. Jak i w stosunku do czego wyznaczyć miarę wytrzymałości zestawu, aby można było uznać go za wystarczający dla bezpiecznego wylądowania ryby. W średnicy żyłki??? Zapewne większość wędkarzy zna żyłki cieńsze i bardziej wytrzymałe od grubszych i słabszych. W deklarowanej wytrzymałości??? Wyniki wytrzymałości linek publikowane na tym portalu uwidaczniają zasadnicze rozbieżności w danych deklarowanych i faktycznych. A jak zmierzyć siłę oporu potencjalnie złowionej ryby? Pomijając jej wielkość i kondycję, ryba tego samego gatunku i rozmiaru może stawiać większy bądź mniejszy opór w zależność od tego czy walczy w nurcie, spowolnieniu, zawalisku, zielsku itp.5. Podkreślałem już kiedyś, że wszelkie rozważania nad męczeniem ryb MUSZĄ siłą logiki prowadzić do rezygnacji ich połowu. Jeżeli mistrzostwem jest odpuszczenie życiowego okazu, ze względu na zbyt słaby sprzęt i troskę o kondycję ryby, to następnym etapem (hipermistrzostwem?) będzie połów bez kotwic. Logiczne??? Upór w krzewieniu nawet słusznych idei, ale kuriozalnie uzasadnianych bądź też opartych tylko na subiektywnym przekonaniu tylko utrwala i uprawomocnia stereotyp przypisywany ich autorom, a przytoczony tu z sarkazmem przez jednego z uczestników „ ekopopaprańcy cholera się plenią i szerzą zarazę...” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bartek Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Wonton mam nadzieje, że rybka wróciła w dobrej kondycji do wody Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wonton Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Po uprzednim potraktowaniu jej z młotka przez lokalnego człowieka w kolorze brązu ( to był żart oczywiście bo zaraz mnie wezmą za mięsiarza tzn. za młotkarza) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 @Artmaniacu - bardzo fajne argumenty, ale chyba przyznasz, że punkty 1 i 2 zostały samoistnie zawężone, gdyż cała dyskusja wywiązała się z jednego aspektu, jakim jest potencjalnie zbyt długi hol na delikatnym zestawie. W przeciwnym wypadku, trzeba byłoby przedstawić całe studium oddziaływania na środowisko i pisać laboraty, bo każdy wie, że przyczyn takiego stanu jest sto razy więcej niż zamęczanie ryb podczas holu. 3. Ja też dysponuje miałem w rękach raptem kilka takich opracowań i oczywiście nie dowodzą one w 100% syt uacji i przypadków jedynie słusznych faktów. Tym niemniej z praktyki wędkarskiej nie brakuje opisów sytuacji, gdy ryba po zbyt długim holu nie potrafiła wrócić do zdrowia. Więc oczywiście jest to pewne uogólnienie i uproszczenie. 4. Nikt tu nie pisze o regulacjach kwestii mocy czy średnicy linki. Apeluję od początku o rozsądek. Są oczywiście różne typy łowisk, różni producenci linek, ale pewne ich cechy + pewna uśredniona na potrzeby takich ogólnych dyskusji waleczność danych gatunków ryb jest w miarę stała. Przyłów to przyłów. Z definicji, coś czego nie planowaliśmy. Czy idąc na pstrągi, 50cm pstrąg jest przyłowem? Chyba nie... Czy da się wyholować 50cm pstrąga na żyłkę o parametrach odpowiadających średniej dla krajowych produktów oznakowanych średnicą 0,16 mm? Pewnie że się da. Czy w takim przypadku istnieje prawdopodobieństwo zerwania ryby lub niepotrzebnego przeciągania holu? Dla mnie tak. Może dla kogoś nie. Jednak większość odpowiedzi sugeruje, że innych to zwyczajnie nie zastanawia i nie martwi, bo to tylko wędkarstwo. 5. oczywiście możemy wzajemnie ironizować popadając ze skrajności w skrajność. Jednak znów wedle mojej oceny, jest dużo rozsądku w takim podejściu, gdy zdajemy sobie sprawę, że mamy zbyt delikatny sprzęt do namierzonego stwora. Tak np robili nurkowie, któzy nie strzelali z kuszy do zbyt wielkich ryb, zdając sobie sprawę z tego, że i tak ich nie wyciągną. Jest też całą grupa ludzi ( w tym nurków), która wali bez opamieania, mając to zwyczajnie w d...e. Idąc dalej tym tropem, gdy stoję nad rzeką, w któej są łowione pstrągi 60cm a pływają ponad 70cm kabany, wolę złowić kilka 40-taków mniej niż zostawić może życiowego pstrąga z przynętą w pysku lub zamęczyć okaz 15 minutowym holem. Też taka prosta logika, tylko nieco z innej perspektywy. @Jozi - sposobów jest więcej, nie związanych z prędkością holu, choć oczywiście ciężko znaleźć 100% zadawalające dowody. Jednak doświadczeni wędkarze, którzy tak robią od lat twierdzą, że jest to skuteczne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 A może ktoś obeznany z tematem wypowie się na temat wysiłku tlenowego i beztlenowego w kontekście wpływu intensywności i długotrwałości wysiłku na organizm ryby? Teoria wysiłku jest chyba dość dobrze zbadana, może u ryb jest podobnie? Choć kto wie – to w końcu stworzenia zmiennocieplne… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
drago75 Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Może trochę egzotyczny przykład, ale niejednokrotnie w czasie wypraw na duże ryby morskie (tuńczyk, rekin, red drum, koryfena czy marlin) rozmawiałem z profesjonalnymi wędkarzami na temat ich wypuszczania i szybkości holu (szybkość holu na oceanie ma dodatkowe znaczenie kiedy rekiny są naokoło i trzeba się uwijać by coś wogóle wyciągnąć;-). W większości twierdzili, że czas holu ryby ma drugorzędne znaczenie. Najczęściej po wypuszczeniu ryby schodzą na zawał serca, którego w żaden sposób organoleptycznie nie jesteśmy stwierdzić w czasie wypuszczania. Do wody trafia już prawie trup, ale my jesteśmy przeświadczenie, że ryba w fantastycznej kondycji trafiła do swojego naturalnego środowiska. Nie wszystkie ryby oczywiście zdychają, ale dość znaczny ich procent, zapewne zależny od gatunku. Długość stresu (długi czy krótki) nie jest czynnikiem determinującym tak jak u ludzi. Jeden zawału dostanie w czasie spaceru, a drugi w czasie ostrego wysiłku, a są i tacy, którzy w czasie snu. Jest to po prostu cecha osobnicza. Ogólnie wiadomo, że wędkarstwo w wydaniu nawet C&R to dość mocne wrażenia dla ryb (i czasem ich łowców ) i by być w 100% pewnym, że rybie się nic nie stanie trzeba by jej nie łowić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hlehle Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Może trochę egzotyczny przykład, ale niejednokrotnie w czasie wypraw na duże ryby morskie (tuńczyk, rekin, red drum, koryfena czy marlin) rozmawiałem z profesjonalnymi wędkarzami na temat ich wypuszczania i szybkości holu (szybkość holu na oceanie ma dodatkowe znaczenie kiedy rekiny są naokoło i trzeba się uwijać by coś wogóle wyciągnąć;-). W większości twierdzili, że czas holu ryby ma drugorzędne znaczenie. Najczęściej po wypuszczeniu ryby schodzą na zawał serca, którego w żaden sposób organoleptycznie nie jesteśmy stwierdzić w czasie wypuszczania. Do wody trafia już prawie trup, ale my jesteśmy przeświadczenie, że ryba w fantastycznej kondycji trafiła do swojego naturalnego środowiska. Nie wszystkie ryby oczywiście zdychają, ale dość znaczny ich procent, zapewne zależny od gatunku. Długość stresu (długi czy krótki) nie jest czynnikiem determinującym tak jak u ludzi. Jeden zawału dostanie w czasie spaceru, a drugi w czasie ostrego wysiłku, a są i tacy, którzy w czasie snu. Jest to po prostu cecha osobnicza. Ogólnie wiadomo, że wędkarstwo w wydaniu nawet C&R to dość mocne wrażenia dla ryb (i czasem ich łowców ) i by być w 100% pewnym, że rybie się nic nie stanie trzeba by jej nie łowić. Przykład bardzo egzotyczny Te ryby to diabły na wędce. W jakiś sposób są wstanie wykrzesać z siebie olbrzymie pokłady energii, może stąd ich zejścia.Za to nasze rodzime ryby dobrze sobie radzą z holem, czego przykładem jest coraz większa ilość powtórnie łowionych osobników. Jednak wszystkie znane mi przypadki pochodzą od ludzi, którzy mają odpowiedni zestaw i nie przedłużają holu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Może trochę egzotyczny przykład, ale niejednokrotnie w czasie wypraw na duże ryby morskie (tuńczyk, rekin, red drum, koryfena czy marlin) rozmawiałem z profesjonalnymi wędkarzami na temat ich wypuszczania i szybkości holu (szybkość holu na oceanie ma dodatkowe znaczenie kiedy rekiny są naokoło i trzeba się uwijać by coś wogóle wyciągnąć;-). W większości twierdzili, że czas holu ryby ma drugorzędne znaczenie. Najczęściej po wypuszczeniu ryby schodzą na zawał serca, którego w żaden sposób organoleptycznie nie jesteśmy stwierdzić w czasie wypuszczania. Do wody trafia już prawie trup, ale my jesteśmy przeświadczenie, że ryba w fantastycznej kondycji trafiła do swojego naturalnego środowiska. Nie wszystkie ryby oczywiście zdychają, ale dość znaczny ich procent, zapewne zależny od gatunku. Długość stresu (długi czy krótki) nie jest czynnikiem determinującym tak jak u ludzi. Jeden zawału dostanie w czasie spaceru, a drugi w czasie ostrego wysiłku, a są i tacy, którzy w czasie snu. Jest to po prostu cecha osobnicza. Ogólnie wiadomo, że wędkarstwo w wydaniu nawet C&R to dość mocne wrażenia dla ryb (i czasem ich łowców ) i by być w 100% pewnym, że rybie się nic nie stanie trzeba by jej nie łowić. A zeby miec 100 % pewnosc ze nie przezyla to wystarczy ja wziac i zabic samemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Takich prac Krzyśku jest akurat kilka, problem polega na tym, że nad wodą nie dysponujemy laboratorium, więc nie mamy możliwości sprawdzenia poziomu metabolitów we krwi, nie poznamy stopnia zakwaszenia mięśni i krwi u ryby, nie wiemy w jakiej kondycji ryba znajdowałą się przed złowieniem, ni znamy nawet nasycenia wody tlenem, więc nie wiemy do jakich warunków ryba wraca, a z pamięci pamiętam, że miało to znaczenie przy analizowaniu, a dalej przeżywalności uwalnianych po holu grupy testowych rybek (bodaj pstrągów tęczowych). Takie rzeczy można analizować w warunkach laboratoryjnych. My nad wodą, powinniśmy możliwie ograniczać potencjalne ryzyka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Może trochę egzotyczny przykład, ale niejednokrotnie w czasie wypraw na duże ryby morskie (tuńczyk, rekin, red drum, koryfena czy marlin) rozmawiałem z profesjonalnymi wędkarzami na temat ich wypuszczania i szybkości holu (szybkość holu na oceanie ma dodatkowe znaczenie kiedy rekiny są naokoło i trzeba się uwijać by coś wogóle wyciągnąć;-). W większości twierdzili, że czas holu ryby ma drugorzędne znaczenie. Najczęściej po wypuszczeniu ryby schodzą na zawał serca, którego w żaden sposób organoleptycznie nie jesteśmy stwierdzić w czasie wypuszczania. Do wody trafia już prawie trup, ale my jesteśmy przeświadczenie, że ryba w fantastycznej kondycji trafiła do swojego naturalnego środowiska. Nie wszystkie ryby oczywiście zdychają, ale dość znaczny ich procent, zapewne zależny od gatunku. Długość stresu (długi czy krótki) nie jest czynnikiem determinującym tak jak u ludzi. Jeden zawału dostanie w czasie spaceru, a drugi w czasie ostrego wysiłku, a są i tacy, którzy w czasie snu. Jest to po prostu cecha osobnicza. Ogólnie wiadomo, że wędkarstwo w wydaniu nawet C&R to dość mocne wrażenia dla ryb (i czasem ich łowców ) i by być w 100% pewnym, że rybie się nic nie stanie trzeba by jej nie łowić. Nawet jesli egzotyczny, to jak sam napisałeś część ryb przeżywa. C&R nie jest 100% skuteczne i nie ma się co oszukiwać. Teraz weźmy przykładowy odcinek pstrągowej rzeczki, na którym do tarła przystępuje 6 dorosłych ryb. Jeśli umordujemy wszystkie, sprawa jasna. Jeśli przeżyje choćby połowa wypuszczonych, jest szansa na dalszą zabawę w kolejnych latach. Takie realia właśnie panują w RP. Na wielu łowiskach o przetrwaniu populacji decyduje zbyt mało osobników dojrzałych ryb, aby pozwolić sobie na ryzykowanie ich straty. Pomijając już aspekt rekordowych okazów, przekazywania najcenniejszych genów, itp. Takie jest moje zdanie... Co innego zabicie 300 sandaczy na Turawie czy innym Mietkowie, a co innego zabicie 10 pstrągów w małym potoku. Można w dobry dzień samemu skosić ładny odcinek rzeczki. W ten sposób wyginęły lokalne populacje sandaczy w rzekach. Była sobie rynna, w której żyło kilkadziesiąt dorosłych ryb. Marian złowił pierwszego, później koledzy cieszyli się lokalnym Eldorado. Przez tydzień zabierali po komplecie pięknych sandaczy. Po 2 tygodniach przestały brać. A może zostały wyłowione?!? (taki trafny przykłąd mi się przypomniał) Lokalna populacja została skasowana raz na zawsze. Są odcinki rzek, gdzie w ten sposób pozbyto się niemal w całości danego gatunku. Pewnie prędzej czy później przypłyną kolejne, nie da sięwybić ryb totalnie w pień, chyba że jakąś chemią. Zawsze coś tam się uchowa, ale chyba nie na tym nam zależy?!? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
drago75 Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Ja wcale nie podważam zasadności C&R tylko wskazuję na czynnik o którym prawie nikt nie wie, a o którym sam się dowiedziałem całkiem niedawno. A myślę jest to ważny argument w toczącej się dyskusji na temat długości holu. Dotyczy on tak jak pisałem zapewne jakiegoś ułamka ryb. Ryby, jeśli tylko ktoś wyznaje taką filozofię trzeba wypuszczać nawet jeśli tylko jest minimalna szansa, że przeżyją. Byłem sam świadkiem sytuacji kiedy szyper nawet nie pozwalał brać mniejszych ryb do zdjęcia, by ich nie zestresować czy przypadkowo nie zranić, bo po uwolnieniu to pływający cel dla rekinów <_< @hlehle wiele z tych ryb to diabły z racji rozmiaru, myślę że gdyby nasze słodkowodne ryby były takich rozmiarów to też by topiły hamulec w multikach Big Game bez problemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Zastanawiam się czy dyskusja na ten temat jest wogóle zasadna.Koledzy na litość nie dywagujcie czy ryba wyholowana na lekkim cz to stosownym zestawie przeżyje czy nie.Kto ileśmu znał ewentualnie stosował zasadę złów i wypuść.Ile w sezonie złowię sandaczy, okoni, czy szczupaków i je wypuszczam ile inni złowią krókich i wypuszczają.Po weekendzie woda powina być biała od ryb bo dostały zawału i zjechały na serducho.Proponuję do regulaminu wprowadzić posiadanie nad wodą:1.Obowiąkowo stetoskop i ciśnieniomierz.2.Leki nasercowe.3.Posiadanie conajmniej kursu pielęgniarza.Po złowieniu ryba przebadana, zmierzone ciśnienie, postawiona diagnoza oraz podanie odpowiedniej dawki leków.Koledzy!!!!!Do diaska nie dajmy się zwariować!!!!!Szanujmy wodę ale nie przeginajcie pały z tą przesadną troskliwością bo kota też można zagłskać na śmierć.Za chwilę to nie będzie forum wędkarskie tylko jakaś organizacja ekologiczna!!!!!!!!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 A mnie sie tak wydaje, ze kazdy dokladnie wie o co chodzi. Nie da sie wyznaczyc scisle okreslonych ram, uniwersalnych przy kazdym rodz. lowienia , kazdej rybie i kazdym lowisku. Mnie sie to wydaje naturalne, ze idac lowic okonie bierzemy cienka zylke/ plecionke a idac prowokowac suma bierzemy wytrzymala linke. Pomiedzy jest wiele mozliwych wyborow...i wlasnie tutaj nie dajmy sie zwariowac lansowanym jedynie slusznym zawodniczym podejsciem UL. A ze ryb najczesciej nie staje to zupelnie inna rzecz..stad tez bierze sie to wszechobecne UL.. Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 @Gumo i to jest zdrowe podejście do tematu, nie idzie się na słonia z wiatrówką i ze sztucerem na bażanty .Osobiście wyznaję podobną teorię i nie mam zamiaru dać się zwariować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jack__Daniels Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 @Gumo i to jest zdrowe podejście do tematu, nie idzie się na słonia z wiatrówką i ze sztucerem na bażanty .Osobiście wyznaję podobną teorię i nie mam zamiaru dać się zwariować.Jak już się wtrącił wątek łowiecki to propos polowania na słonie. Hemingway polował na słonie z kalibrem 7x57 , który, jeśliby zapytać n forum myśliwskim, na co się nadaje ten kaliber padłaby odpowiedź, że na sarny (sarna waży jakieś 20kg, a słoń... ) . Co do bażantów.. no tak z broni kulowej się na nie poluje, choć teoretycznie można ubić ptaka . jednak ze względu na fakt co zrobi z nim kula, a wiadomo, że to polowanie w celach kulinarnych, to lepiej zastosować śrut , choć rura z jakiej śrut wylatuje ma jakieś 4-5 razy większa średnicę niż w sztucerze średniego kalibru Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gumofilc Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 I o to sie rozchodzi i o nic wiecej. Zamieniajac bron na taka, zeby bylo zachowane C&R... Gumo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jozi Opublikowano 7 Lipca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2011 Wiedziałem, że kwestia czasu jak myśliwy się odezwie . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.